Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (488)



Medaliści sezonu 2018 rozpoczęli sezon w bardzo różnych nastrojach. Kalina wygrywa wszystko jak leci i to bardzo łatwo, a ostatnio nawet bez wychodzenia na boisko. Widok wręcz przeciwnie - po inauguracyjnej, efektownej wygranej, zalicza całą serię porażek. Moore gra w kratkę i już trzykrotnie dzieliło sie punktami z rywalami. Jeszcze gorzej miewają się czterokrotni mistrzowie OLS i 4. drużyna ubiegłego sezonu. Poker Team ma spore problemy kadrowe, ledwie 3 punkty po czterech spotkaniach i jest za burtą Pucharu Ligi. Trzeba przyznać, że ten sezon rozkręcił się bardzo szybko i sypie ciekawymi rozstrzygnięciami - także na niższych frontach.

III liga: SKP Sport – Krupniki07 1:3 (1:0)
W środę przy ul. Czwartaków spotkały się dwie czołowe ekipy III ligi. Lepiej w mecz weszli liderzy tabeli, SKP Sport. Zespół ze Świdnika zaskoczył Krupniki w 4 min, gdy Michał Babiarz wykorzystał płaskie dogranie z lewej strony. Mimo przewagi optycznej Krupników, wynik 1:0 dla SKP utrzymał się przerwy. W zespole Tomasza Sijewskiego nie było jednak widać paniki. Spokojna i konsekwentna gra przyniosła efekty, zwłaszcza że przewaga fizyczna była wyraźnie po stronie Krupników. W 14 min Adrian Prażmo trafił z rzutu wolnego, choć wydaje się, że Rafał Rzeczycki mógł się lepiej ustawić. Trzy minuty później Prażmo miał już dublet, a losy spotkania zaczęły się odwracać. SKP Sport wprawdzie od czasu do czasu się odgryzał, ale ton nadawali gracze Krupników. W 24 min Prażmo skompletował hat-trick i zamknął ten mecz.

II liga: Hüttenes-Albertus Polska – Herbowa 2:0 (0:0)
Spadek do II ligi wyraźnie służy ekipie Hüttenes-Albertus, która w środę wygrała zaległy mecz z Herbową. Do przerwy notowaliśmy bezbramkowy remis i jak na lekarstwo szans. Już pierwsza ciekawsza akcja po przerwie przyniosła gola, którego mocnym uderzeniem z woleja, pod poprzeczkę zdobył Daniel Misztal. Pod nieobecność kontuzjowanego Tomasza Martyniaka, Misztal wziął na siebie cały ciężar odpowiedzialności za ofensywę Hüttenesa. W 17 min zaasystował on Mateuszowi Żmindzie, a jego strzał wylądował w bramce po rękawicach Marcina Matusiaka. Herbowa walczyła jak mogła, ale bramce Marcina Mendela zagrażała sporadycznie, a gdy już zagroziła to fatalnie spudłował Jarosław Lenarciak.

Ekstraliga: Ipso Iure – PHU Pad-Bud 5:3 (3:2)
Ipso Iure pokonało Pad-Bud w czwartkowym meczu drużyn o podobnym potencjale piłkarskim. Pierwszą bramkę zdobył Paweł Bugała, ale Ipso Iure dość szybko odpowiedziało trafieniem Antoniego Markockiego, który jak zwykle wykazał się sprytem pod bramką przeciwnika. W 15 min bardzo pechowo autorem samobójczej bramki został Radosław Kiełbowicz, który nie miał w tej sytuacji szansy na reakcję. Gracze Piotra Bielaka wyrównali, gdy bezpośrednio z rzutu rożnego piłkę do bramki posłał Rafał Wiśniewski. Na przerwę to jednak „Prawnicy” schodzili z prowadzeniem. Gol Pawła Maziarza był ostatnim akcentem pierwszej odsłony. W 28 min na strzał zza pola karnego zdecydował się Mariusz Adamczyk i w tym momencie Ipso Iure prowadziło już 4:2. Pad-Bud ani na moment nie złożył broni i po drugim golu Bugały w tym meczu, na kilka minut przed końcem znów był w kontakcie z rywalem. W tym meczu Ipso Iure było jednak zespołem lepszym i nie można mieć co do tego większych wątpliwości. Gola pieczętującego sprawę w 38 min zdobył Dawid Ptaszyński.

I liga: Zawsze Spoko – Neo 0:4 (0:2)
Kapryśna pogoda zaskoczyła w piątkowy wieczór ekipy Zawsze Spoko i Neo. Deszcz raz siąpił, raz padał, by w drugiej połowie po prostu lunąć, a wszystko przy akompaniamencie wyładowań atmosferycznych. W tych warunkach zespołem dużo lepszym było Neo, które skrupulatnie wymierzyło rywalom dawkę dwóch goli na połowę. Strzelanie rozpoczął w 7 min Jan Wojtasik. Pięć minut później płaskim strzałem piłkę obok Krzysztofa Stachyry do bramki wpakował Marek Błaszczak. W drugiej połowie dorobek strzelecki Neo powiększył się o gole Dominika Bojarskiego i Jakuba Łebka. Występ Zawsze Spoko w tym meczu to spory zawód, zwłaszcza że skład personalnie wyglądał naprawdę… spoko.

IV liga: ABM Polska – KS Marmota 0:7 (0:2)
ABM Polska mocno ułatwił zadanie KS Marmocie, zbierając na sobotni mecz tylko sześciu graczy, z których żaden nie był nominalnym golkiperem. Marmota problemów personalnych nie miała i ograła rywali 7:0, choć początek nie zapowiadał klęski ABM. Team Daniela Wawrzeniuka, który notabene wiele lat temu swoje pierwsze piłkarskie szlify zbierał w dopiero co założonej Marmocie, rozpoczął ten mecz odważnie, ale gola nie strzelił. „Świstaki” rozkręcały się powoli, niepierwszy już raz w tym sezonie, ale gole Michała Łukasika i Krzysztofa Kawki dawały do przerwy komfort prowadzenia 2:0. W drugiej połowie poszło już łatwiej i Wawrzeniuk skapitulował jeszcze pięć razy.

IV liga: Stara Gwardia – Wataha 4:0 (0:0)
Stara Gwardia wysoko pokonała Watahę, ale trudno pozytywnie ocenić występ ekipy Grzegorza Kuśmirka biorąc pod uwagę okoliczności tej wygranej. Wataha grała przez 25 minut o jednego zawodnika mniej, w bramce stał nominalny gracz z pola, a najlepszy piłkarz Watahy, Maciej Jabłoński, był nieobecny! I w tych warunkach Gwardia nie była w stanie objąć prowadzenie w pierwszej połowie, a kilka razy była nawet bliska utraty bramki! Niemoc przełamał jednak Krzysztof Chłopek i dalej poszło już z górki, zwłaszcza że rywalom trudy meczu musiały dawać się we znaki.

III liga: Va Bank – SKP Sport 3:0 walkower
Już w piątkowy wieczór SKP Sport zgłosił organizatorowi poddanie meczu z Va Bank walkowerem.

II liga: KP Wicher – Kancelaria Filipek & Kamiński 0:3 (0:2)
Kancelaria w sobotnie przedpołudnie okazała się lepsza od zespołu KP Wicher, który tym spotkaniem zadebiutował w nowych strojach. Debiut nie był zbyt okazały, głównie dlatego, że „Adwokaci” mieli w ofensywie zawodników, którzy potrafili zrobić różnicy. Wicher takich nie miał. Mówimy tu głównie o strzelcach bramek – Gabrielu Wlaziu (gol na 1:0) i Hubercie Korzeniewskim (trafienia na 2:0 i 3:0). Samo spotkanie stało na dość przeciętnym poziomie.

I liga: Szerszeń Team – Wściekłe Psy 3:1 (2:0)
Wściekłe Psy rozpoczęły sezon 2018 bardzo niemrawo. Sobotni występ przeciwko Szerszeń Teamowi wpisał się w ten trend. Od początku stroną przeważającą były „Szerszenie”, ale do 8. minuty wynik nie doczekał się otwarcia. Wtedy na strzał z dystansu zdecydował się Paweł Lizun. Uderzenie nieco zaskakujące, a do tego na tyle mocne, że Paweł Żydek skapitulował. Jeszcze w tej samej połowie „poprawił” Daniel Mróz. W drugiej części gry doszło do kontrowersji, po tym jak piłka odbiła się od ręki jednego z graczy „Hornets”. Ręką wprawdzie w obrysie ciała, ale mimo wszystko nie było to nastrzelenie z bliskiej odległości i można się zastanawiać czy nie była to tzw. „ręka oczekiwana”. Gwizdek Adriana Mańko milczał. W 23 min słaby występ „Wściekłych” najlepiej podsumował błąd Marcina Kierepki, który zignorował komunikat Żydka „Moja!”. Wykopał piłkę na oślep, trafiając w Mroza, który chyba stracił już nadzieję na pozytywne zakończenie tej akcji. Tymczasem futbolówka odbiła się od niego i wylądowała w bramce! Honorowego gola dla ekipy Adama Bratkowskiego zdobył w 25 min… on sam, czyli Adam Bratkowski.

II liga: Herbowa – Undefined Team 1:5 (0:2)
Problemy kadrowe to najczęstszy „kat” drużyny Herbowej. W sobotę było podobnie. Brak rezerwowych i brak nominalnego golkipera skutkowały tym, że team z osiedla Błonie musiał uznać wyższość Undefined Team, które wcale nie forsowało tempa. Mecz był raczej „spacerowy”, ale w 8 i 9 min dwa gole dla „Niezdefiniowanych” strzelił Piotr Sawicz. W drugiej połowie rolę snajpera przejął Tomasz Flis i pokusił się o klasyczny hat-trick. Jedyną bramkę dla Herbowej zdobył zaś Marek Zańko. Za wiele dobrego o tym meczu nie możemy napisać, co nie zmienia faktu, że zespół Jarosława Widomskiego wrócił do domu z zasłużonym kompletem punktów.

IV liga: Szemrani – TRANS-AUDYT.pl 1:1 (1:0)
Wyjątkową niefrasobliwością wykazał się w sobotę zespół TRANS-AUDYT.pl, który nie potrafił wykorzystać przewagi liczebnej nad Szemranymi. Ci stawili się na Grabskiego tylko w pięciu i swoją dzielną postawą wywalczyli punkt. Do przerwy prowadzili 1:0 po bramce Damiana Kowalczyka i powiedzmy sobie szczerze – było to prowadzenie zasłużone. Po zmianie stron Transaudyt przycisnął, ale na niewiele się to zdawało. Wprawdzie w 16 min Bogdan Lembrych zdobył bramkę na 1:1, ale to było minimum przyzwoitości. W kolejnych minutach oba zespoły miały znakomite szanse, by strzelić bramkę na 2:1, która prawdopodobnie oznaczałaby komplet punktów, jednak futbolówce nie było po drodze do siatki, w czym spora zasługa słabo grających zawodników obu ekip.

III liga: Inża Team – KP Starówka 4:1 (2:1)
Udany debiut zaliczyły stroje Inża Team. Drużyna Kamila Krawczyka ograła Starówkę 4:1. Tego dnia Grzegorz Mocny nie miał totalnie żadnego wsparcia w swoich kolegach, a w dodatku sam grał przeciętnie. Inża prezentowała się lepiej, potrafiła rozgrywać akcje z rozmachem, a o klasie Marcina Nowakowskiego nie trzeba przekonywać nikogo. Zdobył on dwa gole, w tym tego najważniejszego – na 1:0. W 11 min na 2:0 podwyższył Jakub Król. Bramka Mocnego do szatni zwiastowała emocje po przerwie, ale nic takiego nie miało miejsca. „Samobój” Przemysława Malca to wprawdzie nie jego wina, ale Starówka przegrywała już 1:3, a kropkę nad „i” postawił przywołany już Nowakowski.

IV liga: Szukamy Sponsora – Limuzyna z Lublina 1:2 (1:1)
Kolejne cenne trzy punkty na swoim koncie zapisała Limuzyna z Lublina, a były one wywalczone w naprawdę trudnych warunkach, bo zespół Szukamy Sponsora nie miał zamiaru odpuszczać. W 5 min po podaniu z rzutu rożnego Pawła Tobiasza do bramki Krzysztofa Laskowskiego trafił Marcin Płachta. W 12 min team Przemysława Pitury wyrównał, a gola strzelił Kamil Marczuk. Przewaga Limuzyny z Lublina zaowocowała kilkoma okazjami w drugiej połowie. Tę najważniejszą wykorzystał w 21 min Robert Kisiel i trzy punkty zostały zapakowane do Limuzyny i wywiezione z Grabskiego.

IV liga: Gala – Patataje 7:0 (4:0)
Mecz kompletnie bez historii rozegrały w sobotę ekipy Gali i Patatajów. Dawne Bulbazaury już do przerwy prowadziły 4:0 i było jasne, kto w tym meczu sięgnie po komplet punktów. Koniec końców mecz Gala zdobyła siedem goli, a zrobiło to tylko trzech zawodników – Daniel Sekuła (hat-trick), Paweł Basznianin i Michał Mędrzecki (dublety).

Puchar Ligi: KS Świeżaki – Ipso Iure 0:6 (0:3)
Różnicę między IV ligą a Ekstraligą dość dobrze zobrazował w sobotnie popołudnie mecz Świeżaków z Ipso Iure. „Prawnicy” grając na pół gwizdka, bez większości swoich najlepszych zawodników (Dawida Ptaszyńskiego, Pawła Maziarza, Mariusza Adamczyka, Krystiana Okoniewskiego), i tak spokojnie pokonali zespół Łukasza Mazura. W ofensywie Ipso Iure królował Arkadiusz Ciągło, autor hat-tricka. Bramkę otwierającą wynik zdobył Radosław Szynkaruk, a pozostałe dwie bramki to dzieło Antoniego Markockiego. Jedni grali w piłkę, drudzy za nią biegali.

Ekstraliga: Antique – Widok 1:0 (0:0)
Antique wyciągnął wnioski z kiepskiego początku debiutanckiego sezonu w Ekstralidze i mimo braku rezerwowych rozegrał w sobotę najlepszy dotychczasowy mecz, pokonując wicemistrzów ligi. Widok to jedno z większych rozczarowań początkowej fazy OLS 2018. W sobotę team nieobecnego Marcina Szweda mimo bardzo dobrego składu nie potrafił zaakcentować przewagi optycznej klarownymi sytuacjami pod bramką Jakuba Barana. Kilka strzałów z dystansu to wszystko na co było w tym dniu stać Widok. Antique grał w obronie bardzo solidnie i twardo, a z przodu szukał najprostszych rozwiązań. W 19 min po bezsensownym faulu Mateusza Tkaczyka podyktowany został rzut karny, ale Dariusz Komarzeniec przegrał pojedynek z Andrzejem Chagowskim. Do przerwy 0:0. W drugiej części obraz gry nie uległ zmianie, a jedyny, zwycięski, złoty gol dla „Stolarzy” padł po atomowym strzale Kamila Łuczkiewicza, który dopadł do bezpańskiej piłki i bez namysłu huknął ją do bramki.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – Primavera 2:2 (0:0)
Ubiegłoroczni finaliści Pucharu Ligi i jednocześnie beniaminki Ekstraligi w tym sezonie spotkały się w sobotę o 20:15. Pierwsza bezbramkowa połowa nie zapowiadała wielkich emocji, ale po przerwie Politechnika ruszyła do przodu i wyszła na dwubramkowe prowadzenie za sprawą Dawida Pikula i Jakuba Kosidło-Wąsika. Primavera nie potrafiła złapać odpowiedniego rytmu w ofensywie, by skutecznie zagrozić bramce Pawła Szpindy. Wtedy pomocną dłoń do rywali wyciągnął Daniel Pietras, choć bardziej była to noga niż dłoń, bo właśnie nogą zahaczył od wpadającego w pole karne Krystiana Iwaniuka. Efekt? Rzut karny i czerwona kartka. Piłkę ustawioną na punkcie karnym w bramce umieścił Adrian Armaciński. Podopiecznym Andrzeja Kurysa pozostawała więc nerwowa walka o utrzymanie prowadzenia do końca. Do szczęścia zabrakło 20 sekund. Iwaniuk z najbliższej odległości wbił piłkę do siatki i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

II liga: Centrum Handlowe Olimp – Plaga Szczurów 3:2 (1:0)
Sporo emocji przyniosło spotkanie Olimpu z Plagą Szczurów. W ubiegłym sezonie obie drużyny rywalizowały w III lidze – tym razem spotkały się już na wyższym szczeblu rozgrywek. Już w 4 min ładnym uderzeniem Łukasza Sobczaka zaskoczył Michał Romanowski i było to jedyne trafienie pierwszej połowy. Olimp prezentował się lepiej, ale nie potrafił wykorzystać tej przewagi do zdobycia kolejnych goli i zapłacił za to słoną scenę po zmianie stron. W 18 min faulowany w polu karnym był Przemysław Saniak. Robert Sadurski zmarnował wprawdzie rzut karny, ale piłka spadła pod nogi Grzegorza Zielińskiego, który na raty dobił ją do bramki. Dwie minuty później „Szczury” zadały drugi cios – tym razem Michała Giletycza pokonał Karol Charmas. Nie był to jednak ostatni „plot twist” tego meczu. W 22 min po ładnej solowej akcji wyrównał Marcin Goc, a minutę później podanie z głębi pola i drzemkę defensywy Plagi wykorzystał Artur Drobik. Koniec końców 3:2 dla Olimpu i jest to raczej wynik zasłużony.

IV liga: FC Mamrotki – Zjednoczeni 3:3 (1:1)
Kawał dobrego meczu! Inaczej nie da się opisać niedzielnej rywalizacji Mamrotek ze Zjednoczonymi. Za faworyta uchodziła ekipa Zjednoczonych, która poza meczem z Marmotą, miała na koncie komplet przekonujących zwycięstw. Jednak dość szybko piękny strzał Sławomira Łońskiego zakończył swoją drogę przy dalszym słupku bramki Bartosza Bartłomiejaka. Zjednoczonym gra wyraźnie nie układała się po myśli, a bracia Zlot byli mało wydajni. W 6 min po ładnej solowej akcji na strzał z dystansu zdecydował się Grzegorz Kościk i Mirosław Łoński musiał wyciągać piłkę z siatki. Do przerwy 1:1. W drugiej połowie ponownie bramka Sławomira Łońskiego pozwoliła Mamrotkom wyjść na prowadzenie, ale tym razem nie potrwało ono długo. Wrzut z autu został przyznany Zjednoczonym, choć ekipa Romana Furmaniaka miała inne zdanie na ten temat. I właśnie po tym aucie Sebastian Zlot trafił na 2:2. Spotkanie nabrało rumieńców. W 23 min Zjednoczeni wyprowadzili kontrę po której Michał Zlot z kilkunastu centymetrów zamiast do całkowicie pustej bramki, trafił… w poprzeczkę! Pudło niemal na miarę Marcina Orłowskiego z Malagenii! Zlot załamał się, ale rąk nie załamywał Kościk. Dopadł do piłki, wypracował sobie pozycję strzelecką i po kilku sekundach piłka i tak ugrzęzła w bramce Mamrotek. Gdy wydawało się, że Zjednoczeni zgarną komplet punktów, w doliczonym czasie gry po wrzucie piłkę głową do bramki wbił Marcin Bodzak, który wykorzystał swoje dobre warunki fizyczne. 3:3!

IV liga: Patataje – KS Świeżaki 0:6 (0:2)
Początek sezonu OLS 2018 pokazuje, że zespołem wyraźnie odstającym poziomem od reszty czwarto ligowców jest ekipa Patatajów. W niedzielę aż do 8 min Patataje utrzymywały wprawdzie bezbramkowy wynik, ale Łukasz Mazur rozwiązał worek, który liczył sobie sześć trafień. Rozłożyły się one prawie równomiernie. Jedynym graczem, który pokusił się o dublet był Sebastian Łucjan.

IV liga: Szukamy Sponsora – FC Mamrotki 1:7 (0:4)
W niedzielę Szukamy Sponsora i Mamrotki rozegrały zaległy mecz 2. kolejki. Team Szukamy Sponsora przystąpił do gry tylko w pięcioosobowym składzie i spisał się na straty. Mamrotki zafundowały rywalom siedem goli, ale mogły dużo, dużo więcej. Sam Krzysztof Komar nie wykorzystał kilku dogodnych szans, a jego koledzy z drużyny nie byli lepsi w tej materii. Koniec końców po zwycięstwie 7:1 nikt jednak płakać i drzeć szat nie będzie. Sławomir Łoński ustrzelił hat-tricka, Roman Furmaniak dublet, a Marcin Bodzak i Zbigniew Próchno po golu.

I liga: piekarz-auto.pl – Underground Poker League 0:3 walkower
Ekipa piekarz-auto.pl poddała mecz  UPL walkowerem. Podobno plon zebrał żużlowy mecz, na który wybrało się kilku graczy „Canarinhos”.

Puchar Ligi: Underground Poker League – Undefined Team 3:0 walkower
UPL miał w niedzielę przy Rycerskiej rozegrać dwa mecze, a koniec końców nie zagrał ani jednego. To chyba bezprecedensowa sytuacja w LAKP. Już z rana o poddaniu walkowerem spotkania pucharowego poinformował Undefined Team.

III liga: FC Kośminek – FC Fabryka Formy 2:3 (0:2)
Po ubiegłotygodniowej porażce z Krupnikami, na zwycięski szlak powróciła Fabryka Formy. Zespół Andrzeja Czaplińskiego okazał się lepszy od Kośminka, który to jednak rozegrał jeden z lepszych meczów w tym sezonie. O porażce zdecydowały błędy indywidualne z pierwszej połowy. Dwa pierwsze gole, które ustaliły wynik tej odsłony to praktycznie dwa „samobóje”. Za pierwszym razem piłka szurnęła jeszcze Łukasza Sosnowskiego i to jemu zapisano gola. Za drugim razem Piotr Sikora już bezpośrednio „zapakował” „swojaka”. W drugiej połowie po znakomitej indywidualnej akcji mocnym uderzeniem pod poprzeczkę popisał się Mateusz Król. Właśnie dla takich akcji wymyślono powiedzenie „poszedł jak dzik w żołędzie”. Minutę później Kośminek odrobił część strat po bramce Mikołaja Gaborskiego. W 23 min Fabryka zafundowała sobie nerwówkę, dopuszczając do straty drugiej bramki – zdobył ją Marcin Pasik. Na nic więcej Kośminkowi nie starczyło już jednak czasu i umiejętności.

III liga: Krupniki07 – Napad Na Bank 5:1 (2:1)
W niedzielę Napad Na Bank miał znakomitą okazję na zdobycie pierwszych punktów w III lidze – Krupniki przystąpiły do gry tylko w pięcioosobowym składzie. Piątka zagrała jednak na piątkę – dosłownie i w przenośni, fundując przeciwnikom pięciobramkowy bagaż, samemu tracąc tylko jednego gola. Zaczęło się od bramki Adriana Prażmo już w 3 min. Gdy jednak wyrównał Tomasz Piwowar, wydawało się, że Napad wykorzysta przewagę liczebną. Nic z tego. Prażmo, wespół z Grzegorzem Kosikiem i Norbertem Iwankiem robili z rywalami co chcieli, Tomasz Sijewski pilnował tyłów, a kilka dobrych interwencji zaliczył także Michał Pyć. Tytuł zawodnika meczu zdecydowanie dla autora trzech bramek, Adriana Prażmo. Gry Napadu Na Bank nie sposób ocenić inaczej niż mianem fatalnej.

II liga: MW Lublin – Hüttenes-Albertus Polska 0:3 (0:0)
Beniaminek II ligi, MW Lublin, nie dał rady spadkowiczowi z I ligi, ekipie Hüttenes-Albertus. Bohaterem meczu został Daniel Misztal, autor klasycznego hat-tricka w drugiej połowie meczu. Popularny „Dany” nie robił sobie nic z faktu, że do gry przystąpił w nie najlepszej formie fizycznej, m.in. poobijany na twarzy. Trudy weekendu odeszły w niepamięć, gdy trzeba było uruchomić swoją magiczną lewą nogę. Dwa mocne strzały z dystansu dały prowadzenie 2:0, a wynik ustaliło sprytne trącenie piłki z ostrego kąta, tuż obok bramkarza.

Ekstraliga: Dziesiąta – Moore 5:5 (1:3)
Niedzielna rywalizacja Dziesiątej z Moore to jak do tej pory jeden z najlepszych meczów tego sezonu. Zaczęło się od błędu Dziesiątej w wyprowadzeniu piłki – przechwyt Moore, podanie do Marcina Urbana, a temu nie pozostało nic innego, jak skierowanie piłki do bramki. Radość Moore nie potrwała jednak długo. Solowa akcja Adama Abratkiewicza, który zwodził rywali jak slalomowe tyczki, by wreszcie posłać piłkę do bramki. W tej połowie lepszym zespołem był jednak Moore. W 7 min Konrad Zieliński pokonał Michała Komora i zrobiło się 2:1, a w 10 min umiejętnie zastosowany przez Jakuba Barana przywilej korzyści zakończył się trafieniem na 3:1 – tym razem autorstwa Michała Sieczkarka. Dziesiąta zbyt często szukała prostopadłych podań – Moore połapał się w tej strategii i obraz gry do przerwy nie zapowiadał kłopotów brązowych medalistów ligi. W 27 min drugi gol Abratkiewicza dodał jednak animuszu tej rywalizacji, ale minutę później znów różnica goli na korzyść Moore wynosiła dwa. Rozegranie rzutu wolnego podaniem do Macieja Sebastianiuka, który posłał piłkę obok bezradnego Komora. Ustawienie obrony Dziesiątej w tej statycznej sytuacji? Naganne! To jednak nie był koniec – co to, to nie! W 29 min Jakub Sobieszek zdobył kolejnego kontaktowego gola, a już dwie minuty później Adam Abratkiewicz miał na koncie hat-trick! Zespół Moore wyraźnie się pogubił, a ekipa Mateusza Gawryszczaka wyraźnie była na fali wznoszącej. W 36 min mocnym, płaskim strzałem zza pola karnego popisał się Piotr Sternik, a Mateusz Dudek po raz kolejny musiał sięgać po piłkę do siatki! Szala wygranej przechyliła się w kierunku Dziesiątej, ale nie na długo, bo do remisu doprowadził Sebastianiuk – tego wyniku nie zmieniły już ostatnie minuty, w których jedni i drudzy niemal gryźli orlikowy granulat.

Ekstraliga: ZiP Kalina – Bempresa 3:0 walkower
Kolejny walkower w ten weekend przyniósł mecz Kaliny z Bempresą, a raczej niedoszły mecz. Bempresa nie miała nawet pięciu zdolnych do gry zawodników i wobec tego musiała poddać się przed pierwszym gwizdkiem.

Ekstraliga: RKS Perła – Poker Team 11:4 (5:2)
Co się dzieje z Poker Teamem, który w halowym sezonie wygrywał wszystko jak leci, od ligi po turnieje? Bilans „Karcianych” po czterech meczach sezonu 2018 to jedno zwycięstwo i trzy porażki, w tym dwie po walkowerach. W niedzielę Poker grał z Perłą, ale przystąpił do gry w raptem pięcioosobowym składzie, w dodatku mając w nogach blisko godzinę gry w rozgrywkach Playareny. Efekt? Spodziewany w tych okolicznościach – całkowita klęska. Choć Piotr Baran, Paweł Bielak i spółka robili co mogli, to nie mieli szans sprostać Perle. Wprawdzie w trakcie meczu do kolegów dołączył szósty Grzegorz Kamiński, ale wtedy do odrobienia były już cztery gole straty. Pierwszego udało się odrobić natychmiast i na przerwę Poker schodził z wynikiem 2:5. Próby gry z wycofanym bramkarzem przyniosły nieco więcej okazji pod bramką Przemysława Powagi, ale były też karcone przez „Piwoszy”, którzy ostatecznie wyśrubowali swój strzelecki wynik do rozmiarów 11 goli. Hat-trickami popisali się wszyscy trzej snajperzy Perły – Przemysław Kwiatek, Maciej Skiba i Michał Nurzyński. Czterokrotnym mistrzom OLS takie występy po prostu nie przystoją.

IV liga: PKS BIGOS – Ułani 1:5 (0:1)
Drugi tydzień z rzędu PKS BIGOS wraca z niedzielnej, wieczornej wycieczki na Rycerską z pustymi rękami, a konkretnie to tym razem z bagażem pięciu goli, zafundowanym przez Ułanów. Drużyna Dawida Szatkowskiego długo szukała przełamania po serii straconych punktów, często na własne życzenie. Mecz z BIGOS-em przyniósł to przełamanie, choć pierwsza połowa nie zapowiadała łatwej przeprawy. Jedynego gola zdobył w 8 min Karol Czachorowski. Po przerwie Ułani podwyższyli na 3:0, ale cień nadziei „Kapuścianym” przywrócił debiutujący w zespole Szymon Tarczyński, znany z występów w Bystrej Wojciechów. Dublet Jakuba Szatkowskiego w samej końcówce pozbawił BIGOS szans i przypieczętował wygraną Ułanów, po dobrym występie, dodajmy.

III liga: Bio Berry – GOL-asy 0:1 (0:0)
W zeszłym tygodniu Bio Berry zaprezentowało strzelecki popis przeciwko Kośminkowi, ale wystarczył tydzień by drużyna Mateusza Szczepańskiego pokazała zupełnie inne oblicze. W spotkaniu z zawsze solidnym zespołem GOL-asów „Jagódki” nie potrafiły przebić się przez nieźle zorganizowane zasieki defensywne rywali. Przez 25 minut nic! A team Piotra Roja opromieniony dwoma triumfami z zeszłego tygodnia, zainkasował kolejne trzy punkty i już na początku sezonu ugruntował sobie niezłą lokatę w tabeli. Jedynego gola w 16 min zdobył Arkadiusz Grabowski.

III liga: Husaria – SKP Sport 1:10 (1:5)
Już na przedmeczowej rozgrzewce poważnej kontuzji palca u ręki (prawdopodobnie złamanie) doznał Oskar Jachimczuk, bramkarz Husarii. Żeby drużyna uniknęła walkowera, przystąpił jednak do gry w polu, ale Husaria w pięcioosobowym składzie nie miała żadnych szans. Dość szybko wynik meczu otworzył Robert Świć, a potem bramki sypały się w miarę regularnie, aż do końca, kiedy to spotkanie przypominało raczej trening strzelecki OSK Piotra, bowiem raz za razem zawodnicy tej drużyny wychodzili sam na sam z Bartłomiejem Białeckim, bramkarzem Husarii. Skończyło się „dwucyfrówką”, a konkretnie rezultatem 10:1. Hat-trickiem popisał się Piotr Sawicki, choć do 19 min nie miał jeszcze gola na koncie.

III liga: FC Kośminek – Va Bank 0:1 (0:1)
Mimo niemal optymalnego składu, drużyna FC Kośminka nie sprostała w poniedziałek drużynie Va Bank. O losach meczu zdecydowała tylko jedna akcja. W 6 min daleki wrzut z autu trafił na głowę Karola Wróbla, który spokojnie skierował piłkę do bramki, wykorzystując błąd bramkarza. Który to już raz „Bankowcy” zaskakują swoich rywali w ten właśnie sposób? Ciężko to zliczyć, ale ten element stał się ich znakiem rozpoznawczym. Później Va Bank dobrze się bronił, a Kośminek nieskładnie atakował. Indywidualne akcje Adama Ainy paliły na panewce i znów zespół Jarosława Gosia musiał przełknąć gorzką pigułkę.

IV liga: Hanys Team – Gala 4:2 (1:2)
Twardy, intensywny i dość ciekawy mecz stworzyły czwartoligowe drużyny Hanys Teamu i Gali. Szybkie otwarcie wyniku staje się powoli znakiem rozpoznawczym „Hanysów” – gol Sebastiana Janickiego padł w 3 min, a był pokłosiem rzutu wolnego pośredniego po głupim zachowaniu bramkarza Gali, Damiana Antończaka. Gala odwróciła losy meczu pod koniec pierwszej połowy za sprawą najaktywniejszego w jej szeregach Michała Mędrzeckiego, który popisał się dwoma golami. Ten drugi naprawdę przedniej urody, po uderzeniu z rzutu wolnego. Ten pierwszy, po strzale głową, też niczego sobie. Hanys Team musiał zaatakować, ale Gala nie zamierzała tanio sprzedawać skóry. W 19 min wyrównał jednak Rafał Błaszczak. Rozstrzygnięcie zapadło w końcówce. Gole Dawida Kota i Mateusza Wójcika oznaczały, że Hanys Team zainkasuje kolejny komplet puntów, meldując się na ligowym podium po 5. kolejce.

I liga: Adampol Team – Promil 2:2 (2:1)
Adampol Team, tak zresztą jak i ekstraligowy Poker Team, nie potrafi przełożyć znakomitej gry w HLAKP, na wyniki w OLS. W poniedziałek drużyna nieobecnego Krystiana Jocia tylko zremisowała z Promilem, choć rywale to przecież nie ułomki. W 6 min w polu karnym Adampolu najsprytniejszy, a raczej najszybszy okazał się Karol Kurzępa, który umiejętnie przyłożył nogę do piłki i pokonał Łukasza Gąbkę. Adampol odpowiedział po ładnej, szybkiej akcji, rozegranej „na klepkę”. Paweł Uliczny spokojnym uderzeniem pokonał Marcina Gospodarka. Pod koniec pierwszej połowy świdniczanie pokusili się o kolejne bardzo dobre rozegranie, a Jackowi Kochalskiemu nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do bramki z najbliższej odległości, co oczywiście uczynił. Promil długo nie potrafił odpowiedzieć, ale w 22 min się udało. Szarżujący Rafał Szyszka został powstrzymany w nie do końca przepisowy sposób, bowiem rywal zaatakował go nakładką i choć czysto trafił w piłkę, sędzia Adrian Mańko podyktował rzut wolny pośredni. Bezpośrednie uderzenie szurnęło stojącego w murze Pawła Szyjduka i wylądowało w bramce. Mimo szaleńczej pogoni za zwycięską bramką, którą zafundowały nam obie strony, gol na 3:2 nie padł.

I liga: Bombardino 716 – Malagenia 4:1 (3:1)
Niewesołe jest życie spadkowicza. W poniedziałek Malagenia uległa drużynie Bombardino 716 i jest to zaskakujące, zwłaszcza że rywale przez 10 minut musieli grać w piątkę, po tym jak czerwoną kartkę za brzydki faul obejrzał Radosław Daszczyk. Wcześniej ten sam zawodnik otworzył wynik meczu w 4. minucie. Niedługo potem wyrównał Michał Wasil, ale to „Numeryczni” mieli w tej połowie więcej z gry, a Mikołaj Kostrzewa próbując rozgrywać piłkę, popełniał proste błędy. W 9 min jeden z takich błędów wykorzystał Tomasz Mazur (bramka na 1:0 to zresztą podobna historia). Na 3:1 strzałem z rzutu karnego (po faulu Patryka Bernata) podwyższył Janusz Woś. Po wspomnianej czerwonej kartce na początku drugiej połowy, zapaliło się światełko w tunelu dla Malagenii, ale zespół Pawła Kępki grał po prostu bardzo słabo i okres gry w przewadze liczebnej zakończył wynikiem… 0:1. Malagenię dobił Ernest Tatara oraz własna nieskuteczność, w czym brylował Daniel Wójcikowski

I liga: Zawsze Spoko – Szerszeń Team 3:2 (0:0)
Mecz Zawsze Spoko z Szerszeń Teamem określony został mianem „meczu przyjaźni” – nic dziwnego, skoro obie drużyny są zakumulowane i nawet pod wspólną banderą grają w innych rozgrywkach. Do przerwy zanosiło się na przyjacielskie, polubowne 0:0, co byłoby chyba po myśli Zawsze Spoko, osłabionego brakiem m.in. Kamila Filipowskiego, Dawida Polesiaka i Krzysztofa Stachyry. Tymczasem ci, którzy stawili się na Orliku w mieście Avii spisali się na medal i w drugiej połowie ograli Szerszeń Team. Pierwszy bramkę zdobył jednak Daniel Mróz. Odpowiedź Zawsze Spoko była błyskawiczna i spektakularna, bo bramka Rafała Borowskiego mogłaby być ozdobą każdego ekstraligowego spotkania. Po tej bramce Zawsze Spoko nabrało animuszu i aktywny Jakub Patyra trafił na 2:1. Kilka chwil później zrobiło się 2:2 – piłkę z bliskiej odległości wbił do bramki Paweł Lizun, zamykając w ten sposób dośrodkowanie. Złota bramka tego meczu padła po wrzucie z autu i sprytnym strzale potylicą w wykonaniu Marcina Ożgi, który w takich sytuacjach dzięki warunkom fizycznym potrafi się odnajdować znakomicie.

Puchar Ligi: Limuzyna z Lublina – Neo 0:2 (0:1)
W meczu Limuzyny z Lublina z Neo padły tylko dwa gole, ale stuprocentowymi szansami i groźnymi strzałami można by obdzielić pewnie z pół tuzina nędznych spotkań, po których chce nam się ziewać. Tu działo się od początku. Akcja była wartka. Szybko strzelony przez Bartłomieja Łebka gol pomógł Neo, ale Limuzyna odgryzała się często – choćby po strzale Pawła Tobiasza główką w poprzeczkę. Akcje Limuzyny napędzał bodaj najlepszy na boisku Marcin Płachta, ale za każdym razem brakowało kropki nad „i”, jaką byłoby pokonanie Mateusza Sędzielewskiego. Tę kropkę postawił w 23 min Daniel Pluta, który strzałem do pustej bramki zamknął kontratak Neo i wprowadził swój zespół do II rundy Pucharu Ligi.

Ekstraliga: Moore – Poker Team 2:2 (0:0)
Poker Team przystąpił do wtorkowego meczu z Moore bez rezerwowych i stanął w obronie, by przede wszystkim nie stracić gola. Moore atakowało, ale kompletnie bez animuszu, więc nic dziwnego, że pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. W drugiej było znacznie ciekawiej. Już na samym początku Bartosz Nogas sfaulował we własnym polu karnym Marcina Urbana, ale sam poszkodowany nie wykorzystał rzutu karnego, fatalnie pudłując. Urban był w tym meczu irytująco (dla kolegów) nieskuteczny, a niewykorzystana „jedenastka” zemściła się w 26 min, kiedy to Piotr Baran sfinalizował kontrę wyprowadzoną przez Pawła Bielaka. Pięć minut później Moore udało się wyrównać. Przytomne wstrzelenie piłki z głębi pola znalazło Macieja Sebastianiuka, który sprytnie trącił piłkę i zmylił Roberta Susza. Spotkanie w drugiej połowie mocno się zaostrzyło i sędziujący je Adrian Mańko miał pełne ręce roboty. W końcu w 39 min Moore za sprawą solowej akcji Urbana zdobyło gola na 2:1. „Urbi” ładnym wykończeniem zrehabilitował się nieco za wcześniejsze pudła. Jego koledzy bardzo szybko roztrwonili jednak prowadzenie. Zaraz po wznowieniu Poker za sprawą mocnego i precyzyjnego strzału Barana doprowadził do remisu. W doliczonym czasie gry Moore miało piłkę meczową, którą był rzut wolny. Wskutek wulgarnych protestów drugą żółtą kartkę obejrzał Bielak, więc „Karciani” kończyli doliczony czas gry w osłabieniu. Moore przewagi nie wykorzystało i remis 2:2 to w gruncie rzeczy porażka brązowych medalistów sezonu 2017. W tych warunkach, przy tych składach, Moore miało praktycznie wszystkie atuty w ręku.

II liga: Mat-Geo – Ekipa 666 1:6 (0:3)
Ekipa 666 wyraźnie pokonała we wtorkowy wieczór drużynę Mat-Geo, a ojców tego zwycięstwa było dwóch – to oczywiście duet Pawłów M. Michalski i Mierzwa momentami robili z defensywą rywali co chcieli, jak choćby w akcji gdy podrzucali piłkę w powietrzu nad bezradnym jak dziecko obrońcą rywali. Michalski skończył ten mecz z hat-trickiem, Mierzwa z dubletem i kilkoma zmarnowanymi okazjami, a strzeleckie popisy „Piekielnych” uzupełnia trafienie Filipa Jeżewskiego. Jedyny pozytywny akcent dla Mat-Geo to honorowy gol strzelony przez Mateusza Rewerskiego.

II liga: Gliniana – Elektro-Spark 1:1 (0:1)
Bardzo dobre widowisko stworzyli zawodnicy drużyn Elektro-Sparku oraz Glinianej. Od początku spotkanie toczyło się w szybkim tempie i obfitowało w wiele okazji do zdobycia bramki, zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Pierwszą sytuacje stworzył zespół Glinianej, jednak „Fioletowi” nie potrafili postawić przysłowiowej kropki nad "i". Jak się bramek nie zdobywa, to się je traci. W 10 min prostą stratę w środku pola wykorzystał Łukasz Misztal, który mocnym strzałem po długim rogu dał prowadzenie „Iskierkom”. Po przerwie Gliniana rzuciła się do odrabiania strat, ale na przeszkodzie stawał bardzo dobrze dysponowany Marcel Poleszak. Ostatecznie Gliniana doprowadziła do remisu za sprawą Piotra Ziółkowskiego. Mimo kolejnych okazji, więcej bramek w tym meczu już nie padło. Warto natomiast podkreślić, że mimo boiskowej walki zawody toczone były w atmosferze fair play, a to zawsze cieszy.

I liga: Restauracja Szwejk – UMWL Szkoltex 0:3 (0:1)
Rafał Piwoński wiedzie UMWL w kierunku Ekstraligi. Ten kreatywny, skuteczny, lewonożny gracz jest jednym z odkryć sezonu 2018. We wtorek ustrzelił hat-tricka i pozwolił „Urzędnikom” zwyciężyć 3:0 Restaurację Szwejk. Kluczowy był pierwszy gol, który padł po wyraźnym błędzie bramkarza – ni to strzał, ni dośrodkowanie ostatecznie znalazło drogę do bramki. Piwoński rywali dobił w końcówce, gdy ci byli skupieni już głównie na krytykowaniu pracy sędziującej tej mecz Aleksandry Siejki. Pani sędzia w większości decyzji nie myliła się, ale kompletnie nie potrafiła zapanować nad chamstwem zawodników obu ekip, szczególnie zaś Szwejka. Poziom, jaki zaprezentowali panowie predestynuje ich do ZOO, bo między ludźmi pewne zachowania są raczej nieakceptowalne. Próby „wejścia na głowę” sędziemu, tylko dlatego, że jest niewysoką kobietą, to zwyczajnie brak wychowania i elementarnej kultury. Nie piszemy tego personalnie do nikogo. Liczymy na autorefleksje. Jeśli ta nie nastąpi, można być pewnym, że męska część sędziowskiego grona LAKP nie będzie tak pobłażliwa i kartki posypią się jak piasek z worka, z którym przysłowiowy Grześ paradował po wsi w pewnej rymowance.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.