Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (489)



Po więcej niż udanym sezonie halowym, na Orlikach Poker Team wylądował na ostatnim miejscu w Ekstralidze (sic) i jednocześnie na granicy relegowania z rozgrywek z powodu trzech walkowerów (sic sic). Nie można powiedzieć, by ten sezon rozkręcał się powoli. Piłkarze szybko poczuli wiosnę i serwują nam sporo ciekawych widowisk, niemało niespodziewanych rozstrzygnięć i mnóstwo kapitalnych bramek.

III liga: Va Bank – Krupniki07 1:2 (0:1)
Kolejne ważne zwycięstwo odniosła drużyna Krupników07, która wyrasta na jednego z faworytów do wygrania III ligi. W środowy wieczór team Tomasza Sijewskiego pokonał niewygodnego rywala, jakim jest Va Bank. W pierwszej połowie ładną dwójkową akcję z jednym ze współpartnerów sfinalizował strzałem do pustej bramki Adrian Prażmo. Krupniki miały więcej z gry, ale Va Bank atakował sporadycznie, za to bardzo groźnie i kilka razy w pierwszej połowie było blisko bramki dla „Bankowców”. Ta padła dopiero po przerwie – w 18 min Karol Wróbel zamknął głową daleki wrzut z autu. Standardowa bramka Va Bank. Remis nie potrwał jednak długo. W 19 min bezpośrednim, precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego bramkę na 2:1 strzelił Grzegorz Kosik i jak się później okazało – ustalił rezultat tej rywalizacji.

Ekstraliga: Antique – Ipso Iure 3:4 (2:1)
W dramatycznych okolicznościach trzy punkty w meczu z beniaminkiem zdobyło Ipso Iure. Antique uskrzydlony pokonaniem Widoku, był bliski sprawienia kolejnej niespodzianki, prezentując się więcej niż solidnie. Już w 8 min niepozorna akcja na klepkę przyniosła bramkę Pawła Brzozowskiego z ostrego kąta. Wyrównał w 11 min Mariusz Adamczyk, którego strzał lewą nogą był poza zasięgiem Jakuba Barana.  Jednak minutę później „Stolarze” wrócili na prowadzenie. Szybka kontra, dogranie z prawej strony i próbujący ratować sytuację Dawid Ptaszyński zdołał tylko trącić piłkę do własnej bramki. W 22 min Paweł Maziarz wyrównał na 2:2, ale sytuację tę poprzedziła kontrowersja, w której Ipso Iure domagało się podyktowania rzutu karnego za zagranie ręką. Gwizdek arbitra milczał, „Prawnicy” zdecydowanie nie milczeli, ale kilka sekund później i tak dopięli swego. W tym dniu Ipso Iure prezentowało jednak dość dużą frywolność w defensywie i po kontrze Antique w 26 min Marcin Bijas spokojnym strzałem doprowadził do stanu 3:2. Od tego momentu przewaga optyczna Ipso Iure nie podlegała żadnej dyskusji. W 35 min faulowany w polu karnym był Adamczyk i tym razem Adrian Mańko nie miał wątpliwości, wskazując na punkt karny. Okazji nie zmarnował Ptaszyński i zrobiło się 3:3. W końcówce zanosiło się na podział punktów, bowiem próby jednych i drugich były nerwowe i szarpane. Jednak w doliczonym czasie gry po stracie Jarosława Komarzeńca, który sugerował jeszcze, że był faulowany, piłka trafiła pod nogi Krystiana Okoniewskiego, który sprytnie wpakował ją do bramki bez przyjęcia. To był złoty gol na wagę wygranej.

I liga: Wściekłe Psy – Neo 0:1 (0:0)
Zaległości z 1. kolejki w piątek odrobiły drużyny Wściekłych Psów i Neo. Mecz tych drużyn stał na dość przeciętnym poziomie. Sporo było niedokładności. Neo przeważało, ale Wściekłe Psy nie były tylko tłem, skutecznie się broniąc i od czasu do czasu samemu zagrażając bramce strzeżonej przez Mateusza Sędzielewskiego. W ofensywie „Wściekłych” wyraźnie brakowało jednak błysku, szybkości, czegoś extra. Tymczasem na początku drugiej połowy z rzutu wolnego huknął Marek Błaszczak. Paweł Żydek interweniował nieporadnie i piłka obok jego ręki wylądowała pod poprzeczką bramki. To były jedyny gol tego spotkania. W końcówce team Adama Bratkowskiego zepchnął Neo do defensywy, ale Sędzielewski nie dał się zaskoczyć ani razu.

IV liga: KS Marmota – Szemrani 8:1 (3:1)
KS Marmota w meczu z Szemranymi miała tylko jeden słabszy moment. Po szybko objętym prowadzeniu, równie szybko straciła gola. Z rzutu wolnego bezpośrednio uderzył Marek Dalentka, a Jakub Sokołowski, który źle ustawił mur, skapitulował. Przewaga umiejętności niedawnych ekstraligowców nie podlegała jednak dyskusji i kwestią czasu były kolejne bramki dla „Świstaków”. Do przerwy „tylko” 3:1, ale w drugiej połowie team Adriana Mańko dorzucił jeszcze pięć trafień. Strach pomyśleć jaki byłby wynik, gdyby zielono-niebiescy dysponowali swoim najlepszym snajperem. Tego dnia Mateusz Wilk był jednak nieobecny.

IV liga: meble-ars.pl Zjednoczeni – Gala 1:5 (0:3)
Po świetnym początku sezonu wyraźną zadyszkę złapała ekipa Zjednoczonych, która w sobotę niespodziewanie, ale w pełni zasłużenie uległa Gali. Bez braci Zlot ofensywa Zjednoczonych w tym dniu była dość kulawa, a forma bramkarza pozostawiała wiele do życzenia. Były to idealne warunki dla Gali, by pokazać pełnie umiejętności. Katem Zjednoczonych okazał się autor hat-tricka Paweł Basznianin. Już do przerwy po golach Michała Mędrzeckiego, Daniela Sekuły i wspomnianego Basznianina było 3:0. Autorem honorowej bramki dla przegranych był Grzegorz Kościk, który pewnie wykorzystał rzut karny.

II liga: Undefined Team – Centrum Handlowe Olimp 3:5 (0:3)
Dziwnie układało się spotkanie Undefined z CH Olimp. Pierwsza połowa wyraźnie należała do drużyny Olimpu, która dzięki dobrej grze prowadziła aż 3:0. Bramki zdobywali Przemysław Gdula, Grzegorz Kołacz i Jarosław Karpiński (samobójcza). Znów grający bez rezerwowych zespół Undefined był mocno bezradny wobec poczynań rywali, którzy grali z rozmachem. Nic nie zapowiadało kłopotów, szczególnie że w 17 min Marcin Goc podwyższył na 4:0. Niespodziewanie pomocną dłoń w kierunku Undefined wyciągnęli sami gracze Olimpu. Kołacz w bezsensowny sposób faulował we własnym polu karnym Jarosława Widomskiego, co oczywiście zakończyło się rzutem karnym, zamienionym przez Dawida Mazuruka na gola. Kilka minut później ładny strzał głową Karpińskiego i było 2:4. Gdy niedługo potem Mazuruk płaskim strzałem zaskoczył źle interweniującego Macieja Kowalskiego, mieliśmy już sytuację kontaktową. W ostatniej akcji meczu Michał Urbaś rozwiał jednak nadzieje Undefined na punkt i zdobył bramkę nr 5 dla Olimpu.

IV liga: TRANS-AUDYT.pl – Stara Gwardia 0:1 (0:1)
Po fatalnym starcie sezonu na prostą wychodzi Stara Gwardia, choć gra drużyny Grzegorza Kuśmirka jest daleka od oczekiwanej. W sobotę udało się jednak pokonać TRANS-AUDYT.pl po jednym gola, zdobytym w 6 min przez wspomnianego Kuśmirka. 25 minut średnio ładnej czwartoligowej gry przyniosło jeszcze kilka sytuacji. Wygrał zespół ciut lepszy, ale w końcówce TRANS-AUDYT.pl parę razy doprowadził do sytuacji, w których kotłowało się pod bramką Konrada Wierzbińskiego.

II liga: Elektro-Spark – KP Wicher 5:1 (2:1)

Jaki jest kliniczny przykład powiedzenia „miłe złego początki”? Zaprezentował to w sobotę KP Wicher, który objął prowadzenie w meczu z Elektro-Sparkiem zaledwie po kilkunastu sekundach. Piłka chodziła jak po sznurku, rywale patrzyli na to jak wmurowani, a Grzegorz Urban pewnym strzałem trafił do siatki. To był mocno zaskakujący początek, ale potem Wicher zaczął popełniać sporo błędów, a „Iskierki” spokojnie odwracały losy meczu. W 4 min ładną podcinką wyrównał Łukasz Misztal. Dwie minuty później rachityczny strzał Mateusza Flisa także zakończył się golem, bo katastrofalnego „babola” zrobił Paweł Szumlański. Kolejne trafienia dla Elektro-Sparku to już druga połowa. Dwa zdobył Misztal, dla którego oznaczało to hat-trick. Raz Szumlańskiego pokonał zaś Krystian Wolak. Wyglądało to tak, jakby koncepcji ekipie Kamila Adryjanka wystarczyło na pół minuty.

IV liga: ABM Polska – Patataje 8:0 (4:0)
Bez problemu ABM Polska ograł drużynę Patatajów, fundując przeciwnikom po cztery bramki w każdej z połów. Zaczęło się już w 2 min od dość zabawnego „samobója” w wykonaniu Łukasza Rusińskiego. Szybko rozwiązany worek z bramkami ułatwił zadanie drużynie ABM, która nie musiała specjalnie wznosić się na wyżyny, by strzelać kolejne bramki. Hat-trick ustrzelił Przemysław Reszczyński, dublet Piotr Wojciechowski. Mecz z gatunku tych do zapomnienia.

Ekstraliga: Bempresa – Widok 3:0 (0:0)
Zupełnie niespodziewanie okupująca dolne rewiry tabeli Bempresa ograła wicemistrzów ligi, Widok. Wprawdzie team Marcina Szweda także zawodzi, ale na papierze ma mocniejszą kadrę. W sobotę jednak Widok długo radzić sobie musiał bez rezerwowych, a gdy w drugiej połowie do kolegów dołączył Ayoub Kherouf, nie okazał się żadnym wzmocnieniem. W tym dniu Bempresa była zwyczajnie lepsza i nawet brak nominalnego bramkarza nie okazał się przeszkodą, zwłaszcza że Wojciech Paszczuk zaliczył kilka udanych interwencji. W 30 min padła pierwsza bramka. Ładnie do środka ściął Mirosław Cioch i uderzył nie do obrony – Andrzej Chagowski musiał sięgać po piłkę do siatki. W 37 min na 2:0 podwyższył Mateusz Zaręba i jasne stało się, że Bempresa jest o krok od pierwszej wygranej w tym sezonie. Ten krok postawiony został definitywnie, gdy po raz drugi na listę strzelców w tym meczu wpisał się Cioch. W pełni zasłużona wygrana Bempresy. Widok ma o czym myśleć po tak słabym starcie rozgrywek.

III liga: Inża Team – Va Bank 4:4 (3:2)
Z trudem zmontowany skład Va Banku nie poddał się i mimo braku rezerwowych powalczył z Inżą o korzystny rezultat. W 2 min na 1:0 trafił Leszek Huszaluk. Ładnym uderzeniem z rzutu wolnego wyrównał Kamil Przychodzień. Niedługo potem „Bankowcy” znów objęli prowadzenie, a to za sprawą Karola Wróbla. Trafienia Marcina Nowakowskiego i ponownie Przychodzenia spowodowały, że to Inża Team schodził na przerwę z prowadzeniem. W 17 min Wróbel wyrównał na 3:3, ale szybko Nowakowski odzyskał korzystny dla Inży wynik. To swoiste przeciąganie liny trwało prawie do samego końca, bo w 24 min Wróbel pokusił się o hat-trick, a jego drużyna wywalczyła cenny punkt. Nie sposób nie odnotować faktu, że dwa z trzech goli Wróbel zdobył głową, polując na dalszym słupku na daleki wrzut z autu. To staje się tak nudne, jak niegdyś bramki Pawła Maziarza dla Ipso Iure, po dograniach Marcina Wrońskiego z rzutów rożnych.

Puchar Ligi: Szukamy Sponsora – Restauracja Szwejk 1:4 (1:2)
Wyżej notowana Restauracja Szwejk odprawiła z Pucharu Ligi zespół Szukamy Sponsora, któremu na pocieszenie pozostał kapitalny gol Michała Pszczoły na 1:1. Bramka rodem z Ligi Mistrzów – strzał z połowy boiska, która wylądował za kołnierzem bramkarza rywali. W drugiej połowie młodziutki Filip Kowalik zrehabilitował się jednak za tę „szmatę” i kilka razy ratował Szwejk przed odważnymi próbami rywalami. Ba, w 25 min obronił nawet rzut karny wykonywany przez Pawła Szelchauza. Wynik był już jednak rozstrzygnięty, bo Szwejk prowadził 4:1.

IV liga: Limuzyna z Lublina – Wataha 1:1 (0:0)
Mocno szczęśliwy punkt w meczu z Limuzyną z Lublina zanotowała Wataha, która przez cały mecz nie miała zbyt wielu okazji. Mecz toczył się pod wyraźne dyktando teamu Roberta Kisiela, ale brakowało skuteczności – m.in. Marcinowi Płachcie. Słowa uznania jednak dla golkipera Watahy, Łukasza Kołodzieja, bez którego remis 0:0 na pewno nie utrzymywałby się tak długo. Limuzyna objęła prowadzenie w 22 min, po trafieniu Grzegorza Łuki z rzutu karnego, podyktowanego za ewidentne zagranie ręka. Niespodziewanie w 25 min, w zasadzie z niczego, Damian Sarnacki strzelił bramkę na 1:1 i w ten sposób doszło do podziału punktów.

Puchar Ligi: MW Lublin – Politechnika Lubelska 2:4 (0:1)
Grająca bez zmian drużyna MW Lublin pozostawiła w sobotę po sobie bardzo dobre wrażenie. Za wrażenia awansu do II rundy Pucharu Ligi jednak nie ma – liczą się gole, a tych więcej zdobyła Politechnika Lubelska. Jedynego w pierwszej połowie zdobył Aleksander Kukharchuk. Jego rodak Mykola Matchuk zmarnował zaś okazję na 2:0. Jako pierwsi (już w 2. minucie) „setkę” mieli jednak gracze MW, a konkretnie Marcin Sołyga, ale zaprzepaścił tę okazję. W drugiej połowie na uwagę zasługuje ładny gol Piotra Zameckiego, który najpierw założył siatkę obrońcy, a następnie bramkarzowi. Potem trafiali jeszcze Daniel Pietras i Marcin Borówka i zrobiło się 4:0. MW Lublin odpowiedziało dwukrotnie, gdy sprawy były już rozstrzygnięte. Wcześniej brakowało wykończenia w polu karnym. Politechnika miała więcej cwaniactwa i w sumie dość małym nakładem sił zameldowała się w kolejnej rundzie.

Ekstraliga: Poker Team – Dziesiąta 0:3 walkower
Ekipa Poker Teamu pogrążona jest w coraz większym kryzysie. W sobotę poddała walkowerem mecz z Dziesiątą, a to już drugi ligowy walkower „Karcianych” w tym sezonie. Po tej kolejce zespół Wojciecha Krzymowskiego wylądował na ostatni miejscu w tabeli!

I liga: Restauracja Szwejk – Zawsze Spoko 1:1 (1:1)
Szwejk dość szybko objął prowadzenie. Wyraźnie rozkojarzony w mecz wszedł Krzysztof Stachyra. Dwa pierwsze błędy bramkarza Zawsze Spoko nie zostały skarcone, ale za trzecim razem pięknym strzałem za kołnierz popisał się Adam Jurek. Dość szybko jednak Zawsze Spoko wyrównało. Rzut wolny na bramkę zamienił Kamil Wawrzyńczuk – na pewno lepiej w tej sytuacji mógł interweniować bramkarz. Cała druga połowa nie przyniosła bramek. Optycznie lepiej prezentowali się gracze Szwejka, ale nie była to przygniatająca przewaga i remis nie jest wynikiem, który krzywdziłby kogokolwiek.

III liga: FC Fabryka Formy – Husaria 3:0 (1:0)
Pewne zwycięstwo nad Husarią odniosła Fabryka Formy. Zespół Andrzeja Czaplińskiego od początku był stroną przeważającą, a Husaria głównie się broniła. Pierwszą bramkę zdobył Radosław Mazur. Niedługo potem Husaria miała jedyną tak naprawdę groźną sytuację w tym meczu, ale po dzióbnięciu piłki przez Bartłomieja Białeckiego, z interwencją na linii bramkowej zdążył Michał Zagrodniczek. W drugiej części Fabryce jak po grudzie szły próby podwyższenia wyniku, ale finalnie Mazur ustrzelił dublet, a triumf przypieczętował Bartłomiej Mikiciuk. Dziwny mecz Jakuba Króla, bramkarza Husarii, który z jednej strony w kilku sytuacjach ratował swój zespół, ale z drugiej przy golach wykazywał się biernością, ułatwiając zadanie rywalom.

III liga: GOL-asy – FC Kośminek 3:0 walkower
Reaktywowany Kośminek na razie nie wygląda zbyt dobrze – ani sportowo, ani organizacyjnie. W niedzielę drużyna Jarosława Gosia poddała walkowerem mecz przeciwko GOL-asom.

II liga: Herbowa – MW Lublin 1:1 (0:1)
Mimo bardzo szerokiej kadry meczowej, MW Lublin nie zdołało wygrać z Herbową. Do przerwy drużyna Grzegorza Stępnia prowadziła 1:0 po bramce Michała Sitko. Herbowa ani przez moment nie miała jednak zamiaru rezygnować z walki o punkty. Trzy minuty po przerwie w dogodnej sytuacji znalazł się Paweł Goljanek i spokojnym strzałem pokonał Marka Wołoszyna. Jak się później okazało – było to ostatnie trafienie tego spotkania. MW Lublin miało więcej okazji, ale Herbowa miała dobrze dysponowanego Grzegorza Brydę.

IV liga: KS Świeżaki – Szukamy Sponsora 4:0 (1:0)
W wyraźnym dołku, zwłaszcza organizacyjnie, znalazła się drużyna Szukamy Sponsora. W niedzielę team dawnej Pszczółki miał tylko sześciu graczy. Walczył dzielnie, ale Świeżaki mając do dyspozycji zmienników były zwyczajnie lepsze. Łup bramkowy podzielili między siebie młodziutki Miłosz Turewicz i znacznie bardziej doświadczony Andrzej Różycki. Druga połowa była już dość jednostronna, choć nie można zapomnieć o kilku szansach Szukamy Sponsora – na przeszkodzie stawała m.in. poprzeczka.

III liga: KP Starówka – Bio Berry 0:3 walkower
Gracze Starówki nie stawili się w niedzielę na boisku przy ul. Rycerskiej. Szkoda, że nie poinformowali o tym nikogo – mogli zaoszczędzić bezsensownej podróży drużynie Bio Berry.

II liga: Hüttenes-Albertus Polska – Mat-Geo 3:1 (0:0)
Wciąż problemy kadrowe są głównym powodem porażek Mat-Geo. W niedzielę zespół Mateusza Rewerskiego znów nie miał ani jednego gracza na zmianę i gdy w drugiej połowie zmęczenie dało o sobie znać, Hüttenes rozstrzygnął mecz. Od początku to właśnie spadkowicze z I ligi przeważali, kreując grę i zmuszając rywali do biegania, co okazało się znakomitą strategią w kontekście całego meczu. Wynik otworzył płaskim strzałem zza pola karnego Artur Harasim. Prowadzenie nieco rozluźniło Hüttenes i w efekcie dość szybko Mateusz Rewerski wykorzystał sytuację sam na sam z Marcinem Mendelem. W 24 min do gry wkroczył jednak Daniel Misztal. Najlepszy strzelec II ligi w przeciągu niecałych 60 sekund dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i było po sprawie.

I liga: Szerszeń Team – piekarz-auto.pl 5:0 (0:0)
Przez pierwszą część gry piekarz-auto.pl z niezłym skutkiem odpierał ataki Szerszeń Teamu, utrzymując wynik 0:0. Dwukrotnie mieliśmy kontrowersje w polu karnym drużyny „Canarinhos”, ale dwukrotnie Adrian Mańko nie dyktował rzutów karnych dla „Hornets”. Zespół Daniela Mroza nie załamał się jednak takim obrotem spraw, a sam kierownik w drugiej połowie odpalił „turbo” i zdobył… 5 goli! Wprawdzie Robert Lewandowski zrobił to w 9 minut, a Mróz potrzebował „aż” dziesięciu, ale tak naprawdę jest to i tak nie lada wyczyn. Czapki z głów! Piekarz-auto.pl ani trochę nie przypominał w tym meczu monolitu, a już sam fakt, że najlepszy na boisku w drużynie był weteran Krzysztof Adamczuk nie najlepiej świadczy o występie młodszych zawodników.

III liga: OSK Piotr – Krupniki07 2:6 (1:1)
OSK Piotr rozpoczął sezon w III lidze więcej niż solidnie, ale w rywalizacji z silnym piłkarsko zespołem Krupników07 tak wesoło już nie było. Zaczęło się jednak idealnie, bo już w 1 min gola zdobył Marek Bednarz. Odpowiedź Krupników była jednak błyskawiczna i Adrian Prażmo wyrównał. Do przerwy więcej bramek już nie obejrzeliśmy, ale przewagę osiągnął zespół Tomasza Sijewskiego i wydawało się, że kolejne trafienia są kwestią czasu. Tak też się stało. W 14 min Prażmo wyłożył piłkę Grzegorzowi Kosikowi, a ten ładnie przystawił nogę do futbolówki i trafił na 2:1. Później Prażmo skompletował hat-trick i rozstrzygnięcie było już jasne. Drugi gol Bednarza niewiele tu zmienił, zwłaszcza że w odpowiedzi dla Krupników trafiali Michał Pyć i Mariusz Jeż. Mecz zakończył się zmarnowaną „setka” Krupników, co jednak w sumie nie miało większego znaczenia.

Ekstraliga: Primavera – ZiP Kalina 1:5 (0:2)
Mistrzowie OLS idą jak burza i póki co nikt nie jest w stanie im zagrozić. Primavera w dość okrojonym składzie, m.in. bez Dawida Skoczylasa, także nie była rywalem godnym Kaliny. W pierwszej połowie do bramki strzeżonej przez Macieja Janowskiego trafiali Mateusz Pękalski i Łukasz Wierzbicki. Ten pierwszy gol to efekt straty Mateusza Małaja pod własną bramką. Za drugim razem popularny „Snupi” popisał się trudnym technicznie i ładnym dla oka strzałem, który przelobował Janowskiego. Kalina grała bardzo solidnie w tyłach i od czasu do czasu zadawała kolejne ciosy. Po golach Pękalskiego i Krzysztofa Kosowskiego w drugiej połowie, zrobiło się 4:0. W odpowiedzi gola dla Primavery zdobył Krystian Iwaniuk, który praktycznie wjechał z piłką do bramki. Wynik spotkania został ustalony przez Jacka Piekarczyka. To nie jest tak, że Primavera była tylko tłem i przeszła obok meczu, ale po prostu Ziomkowie i Przyjaciele byli wyraźnie lepsi.

Ekstraliga: Moore – PHU Pad-Bud 3:1 (1:0)
W zeszłym tygodniu krytykowaliśmy Moore za słaby występ przeciwko sześcioosobowej ekipie Poker Teamu. W niedzielę team Marcina Urbana udowodnił jednak, że ma prawo aspirować do gry o medale i samemu grając przez 40 minut bez zmienników, pokonał PHU Pad-Bud. Drużyna Piotra Bielaka w tym sezonie wyraźnie zawodzi, a na dodatek nie ma szczęścia. Na początku spotkania przy stanie 0:0 Paweł Bugała dwukrotnie był bliski szczęścia – razem nawet zakończyło się na słupku. To już niepierwszy raz w tym sezonie, kiedy widzimy takie właśnie sceny. Jedyną bramkę w tej połowie zdobył Urban, idealnie obsłużony przez Michała Sieczkarka. Momentami niemoc Pad-Budu w rozegraniu była zastanawiająca. Kapitalną partię w obronie Moore rozgrywał Maciej Kleszcz, w dodatku niestrudzony w akcjach ofensywnych i wymuszaniu sprytnych rzutów wolnych. Kleszcz od początku sezonu jest zresztą najlepszym graczem Moore. W 29 min w sytuacji sam na sam z Piotrem Zawadą nie pomylił się Andrzej Jezierski i zrobiło się 2:0. Pad-Bud do gry wrócił w 35 min, kiedy mimo interwencji Mateusza Dudka po strzale Łukasza Stefańskiego, piłka i tak finalnie wylądowała w bramce. Pad-Bud poczuł krew i szukał wyrównania, ale zamiast tego znalazł tylko kontrę, którą w ostatniej akcji spotkania sfinalizował Urban.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – RKS Perła 9:5 (5:1)
Ledwo rozpoczął się mecz, a Perła przegrywała już 0:3. Trzy szybkie ciosy dla Politechniki wyprowadzili Jakub Kosidło-Wąsik, Marcin Borówka i Aleksander Kukharchuk. Ci trzej panowie rozegrali zresztą koncert w ofensywie Politechniki. Grali kombinacyjnie, szybko, niekonwencjonalnie (momentami do przesady) i oddawali znakomite, mocne strzały z dystansu, po których Przemysław Powaga przeważnie kapitulował. Oglądało się to z zapartym tchem, choć ucierpiała na tym nieco gra obronna „Polibudy”. Summa summarum drużyna Andrzeja Kurysa pozwalała rywalom na wiele i zakończyło się to stratą aż pięciu goli, ale ani przez moment wygrana nie była zagrożona, bo po prostu Politechnika strzelała dużo więcej. Borówka i Kukharchuk skończyli mecz z hat-trickami, a Kosidło-Wąsik z dubletem. Gola zdobył także Rafał Marzęda, a właśnie to dwa, bo w 40 min zaliczył mimowolnego, pechowego „samobója”. Dla Perły trafiali także Michał Nurzyński i Przemysław Kwiatek (obaj podwójnie).

IV liga: KP Ułani – FC Mamrotki 1:2 (1:0)
Który to już raz w tym sezonie Ułani przegrali mecz, choć jako pierwsi objęli prowadzenie? Już w 2 min Marcina Wójcika pokonał Maciej Strug. Jednak Mamrotki to nie jest zespół, który szybko się poddaje, co „Niedźwiedzie” udowadniały już niejednokrotnie. W drugiej połowie po bramkach Sławomira Łońskiego i Marcina Pyca losy spotkania zostały odwrócone, a trzy punkty powędrowały na konto wspomnianych Mamrotek. Ekipa ta jest teraz wiceliderem tabeli, a w sobotni poranek podejmie lidera – Marmotę.

II liga: Plaga Szczurów – Gliniana 0:1 (0:1)
Grali jak nigdy, przegrali jak zawsze – ten oklepany piłkarski frazes można przykleić Pladze Szczurów, która mimo niezłej gry w kolejnym meczu zeszła z boiska pokonana. Tym razem oprawcą zespołu Jarosława Szewczuka była Gliniana. Żywy i otwarty mecz rozstrzygnął się już w 3 minucie. Błąd defensywy „Szczurów” sprawił, że Paweł Jakubczak zgubił rywala i w sytuacji sam na sam pokonał Łukasza Sobczaka. Ekipa Macieja Ziółkowskiego starała się kontrolować boiskowe wydarzenia, lecz rywale zmuszali ich do sporego wysiłku. Sam kapitan Glinianej był głównym bohaterem spotkania, broniąc kilka znakomitych okazji stworzonych przez graczy Plagi, m.in. strzał z najbliższej odległości w wykonaniu Marka Kowalczuka, który był już praktycznie pewien, że piłka zatrzepoce w siatce.

IV liga: Hanys Team – PKS BIGOS 3:1 (1:0)
Hanys Team długo nie mógł otworzyć wyniku meczu z PKS BIGOS, mimo wyraźnej przewagi. Na przeszkodzie dwa razy stawała poprzeczka, raz słupek. Wydawało się, że wszystkie moce sprzysięgły się przeciwko tej młodej drużynie, ale w końcu po solowej akcji Rafała Błaszczaka gola na 1:0 i tak padł. W drugiej połowie poszło już nieco łatwiej. Znów Błaszczak, a potem Sebastian Janicki podwyższyli na 3:0 i sprawa była załatwiona. Gol Grzegorza Sołdaja z rzutu karnego niczego już nie zmienił. Pozostało tylko pytanie czy Sołdaj rzeczywiście był faulowany w polu karnym czy ciut poza nim? Tak czy inaczej – pewna i zasłużona wygrana „Hanysów”.

II liga: Kancelaria Filipek & Kamiński – Ekipa 666 0:3 (0:2)
Rozkręcająca się z meczu na mecz Ekipa 666 nie miała litości dla Kancelarii. Mimo niezłej gry Wojciecha Kondrata w bramce i kilku dobrych okazji, „Piekielni” wypunktowali przeciwnika, a wygrana śmiało mogła być jeszcze wyższa. Wynik w 5 min dobrym sytuacyjnym strzałem otworzył Marcin Mierzwa. W 12 min niektórzy zawodnicy Kancelarii wykazali się wyjątkową biernością, nie wracając za akcją rywali. Ekipa „klepała” do skutku, którym było wyprowadzenie Marka Lenartowicza na czystą pozycję. Niby kontra, a w końcówce wyglądało to już jak atak pozycyjny. Dwubramkowe prowadzenie do przerwy okazało się wystarczającą zaliczką, by spokojnie grać swoje po przerwie, a gdy tylko nadarzyła się okazja, Paweł Michalski trafił na 3:0. W samej końcówce Stanisław Staniszewski powinien zdobyć honorowego gola dla „Adwokatów”, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i ułatwił interwencję Kamilowi Kozłowskiemu.

III liga: Napad Na Bank – SKP Sport 2:4 (2:2)
Napad Na Bank wciąż bezskutecznie poszukuje punktów. W poniedziałek drużyna nieobecnego Przemysława Pulikowskiego miała swój dobry moment pod koniec pierwszej połowy, kiedy dość niespodziewanie odrobiła dwubramkową stratę i na przerwę schodziła z remisem 2:2. Przez większą część meczu zespołem lepszym była jednak grająca „u siebie” świdnicka drużyna SKP Sport. W drugiej połowie stworzyła ona naprawdę sporo sytuacji, ale wykorzystała tylko dwie – za pierwszym razem z pomocą przyszedł rywal, który strzelił sobie samobója, a za drugim razem do siatki trafił Michał Babiarz.

I liga: Malagenia – Adampol Team 4:3 (1:1)
W niezwykłych okolicznościach trzy punkty wywalczyła w poniedziałek Malagenia. Drużyna Pawła Kępki mierzyła się z Adampol Teamem. W 5 min po okresie słabszej gry Adampolu, w końcu ekipie Krystiana Jocia udało się rozegrać dobrą akcję, a gola zdobył Paweł Uliczny. Do wyrównania dwie minuty później sytuacyjnym strzałem klatką piersiową (sic) doprowadził Mateusz Siedlecki i jeśli chodzi o tę odsłonę – to by było na tyle. W 15 min Adampol znów prowadził, tym razem po golu Pawła Szyjduka, który nie miał problemów z trafieniem do niemal pustej bramki. Adampol potrafił rozgrywać ciekawe akcje w ofensywie, ale także pozwalał Malagenii na bardzo wiele. W 18 min po rzucie rożnym Siedlecki strzelił swojego drugiego gola, a już minutę później lewym skrzydłem urwał się Marek Klępka i on także pokonał Piotra Chlebusia! W 22 min zrobiło się 3:3. Świetne dogranie trafiło do Jacka Kochalskiego, który z najbliższej odległości niemal wepchnął piłkę do bramki pod poprzeczkę. Gdy zanosiło się na podział punktów, w ostatniej akcji meczu do przodu ruszył Chlebuś, włączając się w szybki kontratak swojej drużyny. Strata piłki Adampolu skończyła się błyskawiczną rekontrą, a konkretnie uderzeniem Siedleckiego z własnej połowy, wprost do opuszczonej bramki! Szaleństwo zostało skarcone, a popularny „Ducho” został bezapelacyjnym bohaterem tego spotkania.

Puchar Ligi: TRANS-AUDYT.pl – Gliniana 1:7 (1:4)
Bezproblemowy awans do II rundy Pucharu Ligi zanotowała Gliniana, która w poniedziałkowy wieczór nie miała litości dla popełniający fatalne błędy w obronie rywali. Już po trzech minutach było 2:0 dla Glinianej. Wprawdzie skuteczną główką odpowiedział Michał Stypułkowski, ale na przerwę ekipa Macieja Ziółkowskiego schodziła z wynikiem 4:1, a po zmianie stron dołożyła jeszcze trzy gole. Przewaga drugoligowców była zupełnie niepodważalna. Z hat-trickami mecz ukończyli Łukasz Ptaszyński i Piotr Ziółkowski.

I liga: Neo – Underground Poker League 3:2 (2:1)
Poniedziałkowe granie zamknęło pierwszoligowe spotkanie Neo z UPL. Beniaminek radzi sobie bardzo śmiało i w meczu z drużyną „Pokerzystów” zainkasował kolejny komplet punktów, choć tym razem nie było łatwo. W pierwszej połowie na bramki Bartłomieja Łebeka i Franciszka Bojarskiego skutecznie odpowiedział wracający do gry Artur Nehring. Skuteczny, błyskotliwy napastnik to na pewno brakujący element w układance UPL w tym sezonie. Nehring w drugiej połowie trafił po raz drugi, ale znów był to tylko gol kontaktowy, bowiem znów dwubramkowe prowadzenie Neo zapewnił Franciszek Bojarski, który strzelone gole dedykował swojej drugiej połówce i swojej latorośli. Mimo ambitnej postawy do końca, UPL nie pokusił się o jeszcze jedno trafienie.

Ekstraliga: Moore – Bempresa 3:3 (1:2)
Moore zremisował już czwarty mecz w tym sezonie – tym razem we wtorek w rozgrywanym awansem meczem z Bempresą. Pierwsza połowa była dość wyrównana. Bempresa uskrzydlona zwycięstwem nad Widokiem grała nieźle, walcząc ofiarnie. Moore z kolei raził nonszalancją i niedokładnością i na przerwę schodził przegrywając 1:2. W 9 min pierwszego gola zdobył Tomasz Wnuk – piłka przeszła jeszcze po rękawicach Mateusza Dudka. Moore odpowiedziało naprawdę ładną kombinacją podań, po której Marcin Urban dopełnił formalności. Bempresa w końcówce pokusiła się o bramkę „do szatni”, którą zdobył Bartłomiej Mańka, trafiając z bliska do pustej bramki. Trzy minuty po przerwie zrobiło się 3:1 i zapachniało sensacją – swojego gola nr 2 w tym meczu zdobył Wnuk. W 26 min Moore odrobiło część strat, bowiem Konrad Zieliński wykorzystał rzut karny. Chwilę wcześniej podyktowania „jedenastki” domagali się gracze Bempresy, ale ręka gracza Moore była przypadkowa i gwizdek sędziego słusznie milczał. Moore poczuło krew, ale nieskuteczny był Urban, a Bempresa skupiła się za bardzo na „sędziowaniu”, w efekcie czego w końcu straciła gola na 3:3. Zdobył ją w 40 min bardzo sprytnym strzałem niepilnowany Maciej Sebastianiuk – była to ostatnia akcja tego meczu, więc ekipa Mariusza Kędry mogła sobie pluć w brodę. W perspektywie całego meczu wynik ten należy uznać za zasłużony.

Puchar Ligi: UMWL Szkoltex – CH Olimp 2:0 (2:0)
Niewiele ciekawego można napisać o meczu, który zamykał I rundę Pucharu Ligi. UMWL Szkoltex już w pierwszej połowie wypracował sobie dwubramkową zaliczkę po dwóch trafieniach Rafała Piwońskiego i w zupełności wystarczyło to na bezzębną w tym dniu drużynę drugoligowego Olimpu. Brak takich graczy jak Marcin Goc czy Michał Romanowski był widoczny gołym okiem i „Urzędnicy” grając rozsądnie i szanując piłkę, zapewnili sobie awans.

I liga: UMWL Szkoltex – Bombardino 716 2:3 (1:1)
Kolejkę zamykało spotkanie I ligi pomiędzy UMWL a Bombardino 716. Lepiej w mecz weszli „Urzędnicy” i nie jest to dziwne, bo byli na świeżo po pucharowej rywalizacji z Olimpem. W 4 min po ładnej, szybkiej akcji i podaniu z lewej strony od Rafała Szostaka, piłkę do bramki „Numerycznych” wbił Piotr Szewczyk. Parafrazując jednak Tomasza Burnosa – Szewczyk zaczął, ale to nie ma żadnego znaczenia, że zaczął. Już w 10 min było 1:1. Faulowany w polu karnym był Ernest Tatara, a Janusz Woś wykorzystał rzut karny. Kilka minut po przerwie UMWL odzyskał prowadzenie za sprawą Rafała Piwońskiego, który sprytnie zwiódł obrońcę i uderzył szpicem buta. 716 miało mniej z gry, ale w końcowym rozrachunku okazało się konkretniejsze. W 20 min do remisu po nieporozumieniu między Grzegorzami Łatą i Mulawą doprowadził Karol Nowicki. Zwycięską bramkę w 22 min zdobył Mateusz Sprysak, który pewnym strzałem sfinalizował kontratak.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.