Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (507)



Powróciliśmy do gry po blisko trzytygodniowej przerwie i bardzo się z tego cieszymy. Wprawdzie jeszcze nie wszystkie drużyny miały okazję się zaprezentować, bo pierwsza kolejka rozgrywana jest na raty, ale w najbliższy weekend nie będzie zmiłuj. Sobota od 14:00 do 22:15 i niedziela od 8:30 do prawie 18:00. Piłkarski, futsalowy maraton w hali Uniwersytetu Przyrodniczego. Już teraz gorąco zapraszamy!

III liga: Starówka – meble-ars.pl Zjednoczeni 0:3 (0:1)
Sezon rozpoczął mecz III ligi pomiędzy Starówką i Zjednocznymi. Ekipa ze Starego Miasta w początkowej fazie miała nieco więcej z gry, ale na nic się to zdało, bo pierwszy cios wyprowadzili rywale. Zjednoczeni wyszli na prowadzenie w 8 min, kiedy to płaski strzał Macieja Chemicza wylądował w bramce strzeżonej przez debiutującego w Starówce Piotra Malinowskiego. W drugiej połowie z minuty na minutę zaznaczała się coraz wyraźniejszego przewaga Zjednoczonych. Piłkarze Starówki lekceważyli defensywę, przez co sam Konrad Wabik mógł strzelić z pół tuzina bramek. Ostatecznie zdobył dwa gole i jego ekipa wygrała 3:0. Okazało się, że nawet  braci Zlotów można pokusić się o dobrą i skuteczną grę. Zjednoczeni zadbali o rozsądne wzmocnienia i zasłużenie zgarnęli pierwsze punkty sezonu 18/19.

II liga: GOL-asy – Stare Bronowice 3:0 (3:0)
Debiutujący w lidze zespół Starych Bronowic, swojego pierwszego meczu nie będzie wspominał miło. Drużyna Jakuba Łuczyńskiego miała wyraźne problemy z aklimatyzacją. Skutkowały one sporą liczbą niedokładnych zagrań, prostych błędów technicznych i taktycznych. W efekcie już do przerwy GOL-asy prowadziły 3:0. Dwa gole zdobył Hubert Małyszka, a jedną bramkę dołożył Adam Miąc. Bronowicom nie można było odmówić waleczności, ale to było zdecydowanie za mało, by pokusić się o jakąkolwiek zdobycz. Wynik do przerwy utrzymał się do ostatniej syreny.

I liga: Sparta – Bombardino 716 2:6 (2:2)
Absolutni debiutanci w LAKP, zespół Sparty, rozpoczął pierwszoligowe zmagania od mocnego uderzenia. Po siedmiu minutach nowicjusze prowadzili 2:0 po golach  Bartłomieja Gnypa i Pawła Godzwona. Zaskoczone Bombardino zaczęło odpowiadać w końcówce pierwszej połowy. Po bramce zdobyli Stanisław Staniszewski i Mateusza Szafrański. Po zmianie stron trwał napór „Numerycznych”, który zaowocował dwoma kolejnymi bramkami Staniszewskiego oraz na dokładkę trafieniem Ernesta Tatary. „Spartanie” próbowali odmienić losy meczu, ale głowa zagrzała się Godzwonowi, który po bardzo brzydkim wejściu wślizgiem od tyłu, obejrzał czerwoną kartkę. W osłabieniu Sparta straciła szóstą bramkę, którą zdobył Tatara i zdecydowanie można było mówić o „miłych złego początkach” dla pierwszoligowej „dzikiej karty”.

I liga: RKS Perła – Czarni 7:0 (3:0)
Wejście do ligi, w której grają doświadczone i zaprawione w bojach ekipy, nie jest rzeczą łatwą. Brutalnie przekonali się o tym Czarni, którzy w sobotę nie mieli do dyspozycji swojego najlepszego składu. Perła wręcz przeciwnie – wystąpiła praktycznie „na galowo”. Mimo tego długo utrzymywał się bezbramkowy remis. W końcu jednak w 10 min rywali „napoczął” Przemysław Kwiatek, a potem poszło już jak z płatka. Kolejne bramki przed przerwą dorzucili Michał Nurzyński i ponownie Kwiatek, a w drugiej połowie czterech kolejnych graczy Perły strzeliło po jednej bramce, z łatwością ogrywając defensywę Czarnych. Ekipa z Bychawy ma potencjał, ale w sobotę tego nie pokazała i musiała przełknąć gorzką pigułkę w postaci wyniku 0:7. Chociaż znamy takich, którzy lubią gorzkie 0,7…

II liga: Mustang Marketing – Bosko 0:5 (0:4)
Mustang rozpoczął sezon w stylu z poprzednich rozgrywek – zbierając ledwie pięciu graczy, co momentalnie postawiło drużynę Adama Terepory na straconej pozycji. Już do przerwy zagubiona ekipa „Dzikich Koni” przyjmowała cztery bramki bagażu. Dwie z nich zdobył w 10 min Kacper Wanielista, spore wzmocnienie Bosko po niegrającej w tym sezonie ekipie Uniwersytetu Medycznego. W 22 min skutecznie rzut karny egzekwował Kamil Baczewski i team Jakuba Kosikowskiego popisał się na inaugurację „manitą”.

I liga: Bombardino 716 – RKS Perła 5:2 (1:1)
Mecz Bombardino z Perłą rozgrywany był awansem. Obie drużyny pewnie i wysoko wygrały swoje planowe spotkania 1. kolejki, więc miały spory apetyt na komplet sześciu oczek w sobotę. W realizacji tego planu znacznie skuteczniejsi byli gracze Bombardino, którzy znów zagrali znakomicie w drugiej połowie. Do przerwy było 1:1. Na bramkę Michała Nurzyńskiego odpowiedział Stanisław Staniszewski. Zawodnik grający z nietypowym dla gracza w polu numerem 1 miał wyraźnie swój dzień. Niedługo po przerwie zdobył kolejnego gola. Perła w 15 min wyrównała. Po strzale Daniela Hulicza samobójczą, bardzo pechową bramkę, zanotował Oskar Jachimczuk, nowy bramkarz „Numerycznych”. Jednak w 16 min Bombardino znów było na prowadzeniu – tym razem po uderzeniu Mateusza Szafrańskiego. W końcówce „Piwoszy” pognębili jeszcze Tomasz Mazur i ponownie Staniszewski, dla którego był to drugi w tym dniu hat-trick. Bombardino ma 6 punktów, Staniszewski 6 goli i trudno nie mówić o wymarzonym początku.

II liga: Va Bank – Wściekłe Psy 1:4 (0:3)
Beniaminek II ligi, Va Bank, nie sprostał starym wyjadaczom tej klasy rozgrywkowej, drużynie Wściekłych Psów. Już w 1 min kapitalnym golem popisał się Łukasz Wójcik, który ze sporego dystansu trafił w samo okienko. Wydawało się, że ładniejszej bramki w tym meczu już nie obejrzymy, a tymczasem już trzy minuty później teorię tę obalił Łukasz Makarewicz. Rozpędzone Wściekłe Psy swojego gola nr 3 zdobyły w 11 min za sprawą Pawła Czarkowskiego. W drugiej połowie przyszła pora na odpowiedź „Bankowców”. Gol Marcina Śmigielskiego wlał w serca beniaminka nadzieję, ale była ona płonna. Paweł Włoch w 20 min podwyższył na 4:1, pieczętując w pełni zasłużone zwycięstwo Wściekłych Psów. Va Bank potrafił rozegrać jeszcze kapitalną akcję, złożoną z serii podań z pierwszej piłki, ale to rywale mieli więcej klarownych okazji – m.in. kilka uderzeń w konstrukcję bramki.

II Iiga: Hüttenes-Albertus Polska – Restauracja Szwejk 2:2 (1:2)
Brak nominalnego bramkarza i krótka ławka rezerwowych nie przeszkodziły ekipie Hüttenesa w uratowaniu remisu, choć po pięciu minutach na tablicy widniał mocno niekorzystny dla teamu Daniela Misztala wynik 0:2. Gole zdobyli Norbert Piotrowski i Jakub Gałka. Szwejkowi wychodziło niemal wszystko, a Hüttenes musiał gonić. Na szczęście dla tej drużyny, gol kontaktowy padł dość szybko, bo już minutę po bramce na 0:2 na listę strzelców wpisał się Mateusz Żminda. Dzięki temu wiara w punkty lub chociaż punkt nie ustawała. W 21 min Pawła Kręglickiego po raz drugi w tym meczu pokonał Żminda. Szwejk rzucił się do ataków i w zasadzie trudno wyjaśnić jak to się stało, że piłka ani razu nie wpadła już do bramki Karola Kiedrzynka. Na kilka sekund przed końcem meczu pod jego bramką kotłowało się niemiłosiernie, a gol wydawał się kwestią formalności. Szwejk zaprzepaścił tę szansę i po chwili zawodnicy w żółtych koszulkach mogli się już tylko łapać za głowę, nie dowierzając we własną niefrasobliwość.

IV liga: KS Marmota – Huragan Reaktywacja 4:0 (1:0)
KS Marmota to ekipa, która siedem razy kończyła HLAKP na podium. W tym sezonie nic takiego się nie wydarzy, bowiem zielono-niebiescy wzorem OLS, rozpoczęli zmagania od najniższej ligi, odbudowując zespół od podstaw. W 1. kolejce drużyna Adriana Mańko nie miała większych problemów z pokonaniem Huraganu, który spadł z III ligi. Do przerwy było tylko 1:0, ale przewaga Marmoty nie podlegała dyskusji. Po zmianie stron różnica w kulturze gry była jeszcze wyraźniejsza, ale w zespole „Świstaków” wyraźnie brakowało skuteczności. Szczególnie debiutującemu w nowych barwach Rafałowi Piwońskiemu. W końcówce padły jednak jeszcze trzy gole – strzelali je Michał Niedzielski, Michał Łukasik i Krzysztof Wójcik. Trzy pierwsze trafienia dla Marmoty łączą dwie rzeczy – asysty Przemysława Ziętka i mocno „koślawe” wykończenia – raz był to po prostu samobój Michała Grzegorczyka, a w dwóch kolejnych wypadkach inni Michałowie trafiali do siatki z dużym trudem. O takich golach mówi się, że „piłka płakała”, wpadając do bramki.

II liga: MPK – Legion 1:5 (0:4)
MPK, będące beniaminkiem II ligi, zaliczyło poważny falstart. Szczególnie bolesna w skutkach była pierwsza połowa. Między 5. a 12. minutą gry Legion zrobił „Kierowcom” swoisty „Blitzkrieg”. Dwie bramki Piotra Stajszczaka zostały przedzielone trafieniami Kacpra Lubisza i Krzysztofa Sobczaka. W drugiej części MPK grało już zdecydowanie lepiej, ale wystarczyło to jedynie na zdobycie honorowej bramki. W dodatku po trafieniu Jakuba Walkiewicza, Legion odgryzł się jeszcze trzecim golem Stajszczaka. MPK po znakomitym zeszłym sezonie, w którym żelazna defensywa była znakiem firmowym drużyny, teraz szybko musi się pozbierać po laniu na inaugurację.

III liga: MW Lublin – Limuzyna z Lublina 1:1 (0:0)
Niewiele ciekawego działo się w pierwszej połowie meczu MW Lublin z Limuzyną z Lublina. Jednak po zmianie stron obejrzeliśmy dwa gole. Jako pierwsi cieszyli się gracze w biało-niebieskich strojach, a ich bohaterem został Maciej Chodkiewicz, który oddał mocny, płaski strzał wprost do siatki. Szczelna defensywa MW Lublin, z bardzo dobrze spisującym się bramkarzem, Andrzejem Wójcikiem, skapitulowała w 23 min, a do meczowego protokołu w rubryce „Bramki” wpisał się Paweł Tobiasz. Więcej z gry w tym meczu miała Limuzyna, ale trudno powiedzieć, by remis był wynikiem krzywdzącym.

IV liga: NieDYSponowani – Intive 5:2 (3:2)
O 19:30 spotkały się dwie debiutujące w lidze drużyny – NieDYSponowani i Intive. Dużo lepiej w mecz weszli zawodnicy ze „stajni” Marcina Kulpy, ale prowadzenie 3:0 najwyraźniej wprowadziło w szeregi NieDYSponowanych za dużo nonszalancji i Intive pokazał, że grać w piłkę potrafi. Dwa szybkie gole i do przerwy wynik był w kontakcie. Po zmianie stron NieDYSponowani pokazali jednak wyższe umiejętności i dzięki dubletowi, a łącznie hat-trickowi Jana Siczka, wygrali ten 5:2. Intive miał w tym meczu swoje przebłyski, ale defensywa momentami przypominała szwajcarski ser.

Ekstraliga: UMWL Szkoltex – Poker Team 3:4 (0:2)
W przeszłości UMWL potrafił zaskoczyć Poker Team i odebrać faworytowi punkty. Tym razem do niespodzianki zabrakło niewiele, choć w 16. minucie przy stanie 0:4 nic nie zapowiadało emocji. Poker wyraźnie dominował na parkiecie, a swoją dominację potwierdził bramkami braci Sobiechów (Łukasz na początek, a potem dwukrotnie Erwin, którego solowe popisy prosiły się o oklaski na stojąco) oraz Tomasza Sekreckiego. UMWL mógł mieć pretensje tylko do siebie – sam zmarnował kilka okazji, a błąd w kryciu przy rzucie wolnym na 1:0 był nie szkolny, a wręcz przedszkolny. Pozostawiony bez opieki „Sobi”, obsłużony podaniem Piotra Barana, po prostu nie mógł spudłować. Ostatnie minuty to jednak dominacja UMWL, który potrafił wyprowadzić trzy ciosy – za każdym razem czynił to Michał Morawski. Popularny „Minio” zasygnalizował, że jego forma od początku sezonu jest wysoka i jeśli „Urzędnicy” zajdą w tym sezonie wysoko, to zapewne w dużej mierze dzięki niemu. Kunsztowne gole z obu stron polecamy obejrzeć w meczowym skrócie, bo żadne słowa nie oddają urody bramek, nawet gdyby w naszej redakcji pracowali beletryści, a nie rzemieślnicy słowa, jak Adrian Mańko.

IV liga: Limuzyna z Lublina – Billennium 3:2 (2:0)
Limuzyna z Lublina była w sobotę jednym z zespołów, które do rozegrania miały dwa mecze. Po remisie z MW Lublin, przyszła emocjonująca batalia z Billennium, w której Limuzyna najpierw robiła wszystko by wygrać, a potem wszystko, by to prowadzenie roztrwonić. Po sześciu minutach team Pawła Tobiasza prowadził 2:0, a bramki na koncie mieli Grzegorz Wilczek i Paweł Paluch, czyli „starszyzna” dawnego Hello Sushi. Limuzyna grała bardzo intensywnie, ale także przekraczała często przepisy, co zaowocowało przedłużonym rzutem karnym, którego Adrian Jędrzejewski wykonywał już po 12 minutach pierwszej połowy. Popularny „Jędzio” trafił w słupek i wynik nie uległ zmianie. W 17 min Limuzyna podwyższyła swoje prowadzenie. Bramkę zdobył Robert Bieliński. Po meczu? A gdzie tam! Gracze Limuzyny wciąż przekraczali przepisy i znów „Informatycy” otrzymali przedłużony rzut karny. Tym razem Jędrzejewski się nie pomylił. A minutę później kolejny… I znów „Jędzio” trafił! Co dalej? Kolejny faul i kolejny przedłużony rzut karny na przestrzeni nieco ponad minuty! Kapitan znów wziął ciężar na swoje barki, ale tym razem zawiódł. Sygnalizowany strzał, który mógł przynieść Billennium punkt został obroniony przez Artura Bielaka vel Bieleckiego.

 IV liga: Szukamy Sponsora – Intive 2:1 (0:1)
Intive w pierwszym sobotnim meczu próbowało pościgu, który ostatecznie zakończył się fiaskiem, a w drugim nieskutecznie broniło szybko zdobytego prowadzenia. Już w 2 min sposób na rywali znalazł Bartłomiej Guz, ale na niewiele się to zdało w kontekście całego meczu, bo w 16 min wyrównał Tomasz Gawroński, a bramkę na wagę zwycięstwa dla teamu Przemysława Pitury zdobył w 22 min Przemysław Marzec. Był to typowy czwartoligowy mecz walki, z którego nie zapamiętamy zbyt wielu fajerwerków.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – Nexbet 4:4 (2:1)
Politechnika Lubelska łatwo roztrwoniła trzybramkowe prowadzenie w meczu z Nexbetem. Zaczęło się w 5 min od bramki dla ligowego nowicjusza, który otrzymał „dziką kartę”. Pawła Szpindę płaskim strzałem pokonał Jarosław Wójcik. W 6 min do remisu doprowadził Marcin Borówka, który strzałem z rzutu wolnego znalazł dziurę w murze. Cztery minuty później Dawid Pikul wypracował sobie pozycję strzelecką szybkim zwodem, ale wydaje się, że jego strzał był do obrony i sprawę nieco zawalił Dawid Jargieło. Po przerwie trwał napór „Polibudy”. Borówka i Pikul w 15 min podwoili swój dorobek, a przy okazji dorobek całej drużyny. Wynik 4:1 wydawał się bezpieczny, ale Nexbet miał świetnie dysponowanego w tym dniu Jarosława Wójcika, który sam odrobił tę stratę. Oczywiście de facto nie odrobiłby jej sam, nie mając wsparcia kolegów, ale faktem jest też to, że to on zdobył wszystkie bramki, w tym ostatnią na wagę remisu, na kilkanaście sekund przed końcową syreną!

IV liga: Wataha – CH Olimp 1:2 (0:2)
W ostatnim meczu pierwszego dnia rozgrywek zmierzyły się Wataha i CH Olimp. O tej porze nasza percepcja jest już przeciętna, więc i opis tego spotkania nie będzie zbyt wyczerpujący. Faktem jest, że warto zauważyć iż Olimp wzorem KS Marmoty sam zdecydował się na start od IV ligi, w związku z tym, że zespół opuściło kilku istotnych graczy. Okazała się to przemyślana i mądra decyzja, a na „dzień dobry” team Marcina Iwana pokonał Watahę 2:1. Zdecydowały o tym dwa zdobyte w pierwszej połowie gole – pierwszy przez Kamila Siczka, drugi przez Łukasza Galanta. Wataha przeważała, miała inicjatywę, ale zdołała odrobić tylko połowę strat. To w dużej mierze zasługa dobrze broniącego Piotra Piekarza, ale także pecha, bo Maciej Jabłoński w końcówce trafił w słupek, gdy wydawało się, że gol jest już nieunikniony.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.