Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (508)



Jeśli 10 listopada był startem honorowym, to ostatni weekend to był już ostry start ligi. Rozegraliśmy 30 meczów, a to dystans iście maratoński. Niemal całą sobotę i niedzielę hala UP tętniła życiem i emocjami HLAKP 18/19, a wszystko sumiennie obfotografował nasz niezawodny mistrz obiektywu. My postaramy się choć w drobnym stopniu dorównać jakości jego zdjęć w swojej dziennikarskiej pracy. Oto relacje z 30 spotkań tego weekendu, wśród których były perełki.

IV liga: NieDYSponowani – PKS BIGOS 0:1 (0:1)
Dopiero w ostatniej minucie meczu padł jedyny gol tego spotkania, strzelony z przedłużonego rzutu karnego przez Jana Błaszczaka. Wcześniej zawodnik znany z gry w Neo pracował na tytuł antybohatera meczu. Rozsadzała go energia i „produkował” głupie przewinienia, jak choćby wtedy, gdy w stylu, którego nie powstydziłby się Diego Maradona, zdobył ręką gola. W końcu „Kapuściani” doprosili się przedłużonego rzutu karnego, ale rywale zmarnowali okazję – Jan Siczek strzelił obok bramki. Potem to NieDYSponowani złapali kilka fauli i BIGOS miał swoją szansę, ale Bartłomiej Czarnota w 23 min trafił w słupek. Ostatecznie ten festiwal strzałów z 10 metra zakończył się golem Błaszczaka na wagę wygranej.

III liga: KP Wicher – MW Lublin 2:3 (1:0)
KP Wicher do przerwy prowadził 1:0 po golu Mikołaja Poniatowskiego z przedłużonego rzutu karnego. Gracze MW Lublin mieli jednak sporo pretensji do dwójki sędziów tego spotkania, po części słuszne. Po pierwsze wydawało się, że Poniatowski symulował, choć fotogaleria z meczu pokazuje minimalny kontakt obrońcy z napastnikiem. Przede wszystkim jednak sędziowie niepotrzebnie pokazali przywilej korzyści, a przy przedłużonym rzucie karnym nie ma mowy o takim wskazaniu. Ekipa MW Lublin nie skupiła się jednak na sędziowaniu, tylko po przerwie sama zabrała się za robotę. Kluczowa była 15. minuta, kiedy w ciągu kilkudziesięciu sekund wpadły dwa gole. Najpierw wyrównał Łukasz Sternik, a potem świetnie pod bramką rywali zachował się Tomasz Dąbrowski. MW poszło za ciosem i w 18 min Marcin Sitko podwyższył na 3:1, strzałem z rzutu wolnego, przy którym całkowicie zawalił Piotr Pawlak, bramkarz Wichru. Team Kamila Adryjanka ruszył po odrobienie strat, ale udało się to tylko częściowo, za sprawą Adriana Wójcika.

I liga: Undefined Team – Bombardino 716 1:4 (0:2)
Wciąż jak burza idzie Bombardino 716. Do sześciu punktów zdobytych w 1. kolejce, teraz „Numeryczni” dorzucili kolejne trzy, bijąc beniaminka 4:1. Undefined boleśnie przekonało się, że wymagania I ligi są dużo wyższe niż III czy II. W pierwszej połowie po bramce zdobyli Stanisław Staniszewski i Ernest Tatara. Trzeci z ofensywnych liderów drużyny, Mateusz Szafrański, dorzucił swoją bramkę niedługo po zmianie stron. W 22 min Staniszewski miał już dublet, co oznaczało łącznie ósmą bramkę w sezonie! Dla Undefined odgryzł się Tomasz Iwaniak, który z bliskiej odległości wpakował piłkę do bramki.

I liga: RKS Perła – Posesja 5:2 (2:0)
Perła dość łatwo rozprawiła się z Posesją, a ojcem zwycięstwa był oczywiście skuteczny Przemysław Kwiatek, autor trzech pierwszych goli. Po golach Kwiatka przyszły trafienia Michała Nurzyńskiego, na zmianę z golami honorowymi Aleksandra Szczuchniaka. Posesja miała w tym meczu swoje momenty, ale przez 24 minuty była zespołem znacznie gorszym od „Piwoszy”, którzy mają jasno wytyczony cel – powrót do Ekstraligi. Z duetem Kwiatek – M. Nurzyński w takiej formie jest to możliwe.

III liga: Zdzichtex Areszt Śledczy – Ułani 6:4 (1:3)
Tego się raczej nie spodziewaliśmy, ale najciekawszym meczem tej kolejki było starcie Zdzichtex Aresztu Śledczego z Ułanami. Spadkowicze rozpoczęli mecz dużo gorzej niż beniaminek, który prowadził 2:0, a do przerwy 3:1. „Robotę” robili oczywiście gracze ściągnięci z Neo – Marek Błaszczak trafił na 1:0, a potem dwa razy na listę strzelców wpisywał się Jan Wojtasik. W międzyczasie swojego gola upolował też Przemysław Wójciuk, co było jednak tylko uwerturą do drugiej połowy. Obrona Ułanów po przerwie istniała tylko teoretycznie. Prowadzenie i łatwo zdobywane gole chyba rozluźniły drużynę nieobecnego Dawida Szatkowskiego, która po prostu całkowicie odpuszczała krycie, dzięki czemu rozgrywający koncertowe zawody Wójciuk miał co chwila klarowne okazje. Gol kontaktowy obciążą jednak wyłącznie konto bramkarza, Pawła Łukasiewicza, który w sobie tylko znany sposób przepuścił leciutkie uderzenie głową – między rękami i nogami! Po trzech kolejnych minutach było już 4:3 dla Aresztu, a Wójciuk miał na koncie karetę! Gapiostwo dopadło też defensywę Aresztu i Jakub Łupina po chwili wyrównał na 4:4. Co dalej? Słupek po strzale Wójciuka! Nie minęła minuta i Wójciuk dopiął swego i ponownie dał Aresztowi prowadzenie. To nie koniec emocji. Przy stanie 5:4 Wójciuk mógł zapisać także asystę, ale Kamil Staszek trafił w poprzeczkę w dość prostej sytuacji. Niewykorzystana sytuacja szybko mogła się zemścić, ale Błaszczak w 22 min zmarnował rzut karny na 5:5! Strzegący bramki Marek Stefaniak zachował więcej zimnej krwi. W 24 min Ułanów dobił sami-wiecie-kto, czyli Wójciuk. Sześć goli w pierwszej kolejce sezonu? Pewnie połowa napastników w lidze przez całe rozgrywki nie osiągnie takiego wyniku. Szacun! Swoją drogą szkoda, że ten mecz skończył się po 24 minutach, a nie np. po 90…

III liga: Limuzyna z Lublina – Bio Berry 2:4 (1:1)
Dobry początek meczu w wykonaniu Limuzyny zwiastował tej ekipie zwycięstwo. Gola już w 2 min zdobył Marcin Płachta. Potem z minuty na minutę było jednak coraz gorzej. Więcej z gry miała ekipa Bio Berry. Tomasz Tadewicz wyrównał w 8 min, a worek z bramkami rozwiązał się po przerwie. Grzegorz Marzęta, Dawid Polesiak i Michał Mucha w ciągu trzech minut rozmontowali Limuzynę na części. Gol Pawła Tobiasza niewiele tu zmienił. Trzy punkty zasłużenie powędrowały na konto „Jagódek”. Limuzyna do wygranej i remisu dorzuca teraz porażkę i może mówić o typowym średnim wejściu w sezon.

II liga: Restauracja Szwejk – GOL-asy 1:1 (0:1)
Od dwóch remisów sezon rozpoczęła Restauracja Szwejk. O ile w meczu inauguracyjnym strata punktów była mocno pechowa, o tyle w ostatnią sobotę chyba nikt o remis nie może mieć pretensji do losu. Szybkie prowadzenie GOL-asom zapewnił Hubert Małyszka, ale Szwejk nie załamał się takim obrotem spraw. Szczelną jak prawie zawsze defensywę zespołu Piotra Roja udało się skruszyć niedługo po przerwie, dzięki bramce Jakuba Gałki, który wyrasta ostatnio na ofensywnego lidera Szwejka. Kiedyś ciężko było sobie wyobrazić Cleopatrę bez bramek Wojciecha Piwowara, a teraz w drużynie idzie młodość, z Gałką na czele. Dokąd to wszystko zaprowadzi zespół przebrandowany na Restaurację Szwejk?

Ekstraliga: PHU Pad-Bud – Nexbet 2:4 (1:2)
Nexbet spłaca kredyt zaufania, jakim obdarzyli go organizatorzy, wręczając mu dziką kartę do Ekstraligi. W 2. kolejce ekipa oparta na piłkarzach Sokoła Konopnica ograła PHU Pad-Bud. Zaczęło się od bramki Konrada Wójcika w 4 min, na którą strzałem z rzutu wolnego odpowiedział Krystian Wolak. Wydaje się, że lepiej w tej sytuacji mógł interweniować Dawid Jargieło, golkiper Nexbetu. Po chwili Pad-Bud znów był jednak na minusie. Tomasz Bicki oddał strzał, który nogą odbił debiutujący w roli bramkardza Pad-Budu Piotr Chrześcian, dobrze znany z niegdysiejszych występów w M.A. Driverze. Interwencja Chrześciana była jednak pechowa – podbita piłka i tak wylądowała w bramce. W drugiej połowie sytuacja się powtórzyła. Najpierw gol Konrada Wójcika, przy którym warto pochwalić także asystującego Jarosława Wójcika, który przepuścił piłkę pomiędzy nogami rywala. Jego brat huknął z dystansu i piłka wylądowała w bramce. Pad-Bud znów odpowiedział, tym razem Damian Charmast skutecznie dobił w okienko próbę Tomasza Karwata, obronioną przez Jargiełę. Ostatnie słowo w drugiej połowie należało jednak do Bickiego i w ten „symetryczny” sposób Nexbet wygrał obie połowy 2:1 po golach tych samych zawodników, co w końcowym rozrachunku dało zwycięstwo 4:2.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – Piłkarze/Bempresa 6:2 (3:0)
Fuzja Piłkarzy z Bempresą rozpoczęła zmagania w Ekstralidze od wyraźnej porażki z Politechniką. O ile w ofensywie działo się sporo, głównie za sprawą dynamicznego Damiana Karasia i aktywnego Tomasza Wnuka, o tyle gra obronna pozostawiała wiele do życzenia. Politechnika z łatwością objęła prowadzenie, a później je podwyższała, aż do stanu 5:0 w 14 min, kiedy to można było stwierdzić, że ekipa Mariusza Kędry rzuciła ręcznik, po tym jak rozklepał ją duet Rafał MarzędaGrzegorz Makaruk. W ostatnich dziesięciu minutach Piłkarze zdobyli dwa gole (oczywiście Karaś i Wnuk), a Politechnika już tylko jednego – strzelcem Dawid Pikul, któremu do hat-tricka zabrakło około setnej sekundy. Jego strzał na 7:2 do pustej bramki został oddany naprawdę ułamek sekundy po tym jak wybrzmiała syrena. Oglądanie na kilkukrotnie zwolnionym tempie wyjaśniło, że sędziowie podjęli prawidłową decyzję. Pikul skończył mecz z dubletem, podobnie jak Makaruk. Po bramce strzelili też Dominik Struk i Marzęda, który ponadto miał jeszcze trzy asysty!

I liga: Dziesiąta – Szerszeń Team 5:1 (2:0)
Nie trzeba być wielkim znawcą, by wiedzieć, że Dziesiąta to jeden z faworytów I ligi. Szokiem był zeszłoroczny spadek tej ekipy z Ekstraligi. Na początek sezonu team dowodzony przez Piotra Sternika rozbił Szerszeń Team, który w dodatku nie mógł skorzystać ze swojego największego zimowego wzmocnienia, Jakuba Barana. W bramce „Hornets” stanął więc Paweł Małek, ale dość szybko skapitulował po raz pierwszy, gdy jak rasowy snajper zachował się Damian Brzozowski. Przed przerwą podwyższył Sternik, a w drugiej połowie dwie bramki Jakuba Sobieszka przedzielił Adam Abratkiewicz oraz trafiając dla Szerszeni – Paweł Lizun. Wyższe umiejętności piłkarskie i kultura gry musiały wziąć górę.

IV liga: KS Świeżaki – Dream Team 3:2 (2:0)
Festiwalem chaosu i nieznajomości podstawowych przepisów „popisywali” się gracze Świeżaków i Dream Teamu, a sędziowie z trudem panowali nad tym, co dzieje się, a raczej żyje własnym życiem, na parkiecie. Pierwsze koty za płoty, chciałoby się napisać, ale lepiej przejść do samych goli, które padły w liczbie pięciu. Początek wskazywał na wyraźną dominację Świeżaków, a ładna bramka Bogdana Bednarza tylko to potwierdzała. Do przerwy było 2:0 dla ekipy Łukasza Mazura, bowiem sam kierownik trafił do siatki. Dream Team miał jednak swoje przebłyski w tym meczu, a jeden z nich zakończył się bramką Dominika Bojarskiego w 16 min. Świeżaki dobrze przepracowały zimowe okienko transferowe przed HLAKP. Swoją bramkę zdobył nie tylko Bednarz, ale także inny z nowych nabytków, ściągnięty z Bombardino Mateusz Sprysak. Samobójczy gol Andrzeja Różyckiego w 24 min wlał w serca zawodników Dream Teamu nadzieję na punkt, ale nic takie się nie stało.

Ekstraliga: UMWL Szkoltex – Adampol Team 1:2 (0:0)
Adampol Team z trudem wygrał swój inauguracyjny mecz sezonu 18/19. UMWL tydzień temu postraszył mistrza ligi, tym razem postraszył wicemistrza i choć drużynie Grzegorza Łaty należą się za te występy brawa, to jednak nic konkretnego na koncie drużyny się nie pojawiło. Do 21 min ten mecz przypominał nieco partię szachów, gdzie sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. W końcu strzałem z rzutu wolnego wynik otworzył Grzegorz Mulawa, a Piotra Chlebusia widzieliśmy już w dużo bardziej udanych interwencjach niż ta. Świdniczanom w oczy zajrzało widmo porażki, ale drużyna zagrała do końca. Wycofanie bramkarza i dobre rozegranie piłki przyniosło gola na 1:1. Piłkę w pole karne wstrzelił Michał Babiarz, a jego imiennik z UMWL-u, Morawski, wpakował sobie piłkę do własnej bramki. Łata był bez szans. Nie minęła minuta, a przeprowadzona została decydująca akcja spotkania. Szarża „Urzędników” spaliła na panewce. Szybką kontrę wyprowadził Chlebuś, który na granicy pola karnego uruchomił wyrzutem akcję swojej drużyny. Podanie Pawła Szyjduka do Mateusza Wardy, a następnie pewny, bardzo ładny strzał pod poprzeczkę! Gracze UMWL mogli tylko paść na parkiet i złorzeczyć. Po meczu pojawiły się też pretensje o sytuację, w której Chlebuś miał rozpoczynając kontrę swojej drużyny przekroczyć linię pola karnego z piłką w rękach. Wciąż jak na Godota czekamy na nagranie z meczu (trwa odzyskiwanie uszkodzonego pliku), ale zdaniem sędziów oraz organizatora, Chlebuś pozbył się piłki będąc na linii, co oznacza brak przewinienia.

II liga: Bosko – Hüttenes-Albertus Polska 1:3 (0:1)
Hüttenes w inauguracyjnej kolejce  niemal cudem wywalczył, a raczej wybronił punkt. Bosko wygrało efektownie 5:0 i wydawało się, że będzie faworytem, ale boiskowe realia były zupełnie inne. W pierwszej połowie padł tylko jeden gol. Zdobył go doświadczony Artur Harasim, który z niejednego świdnickiego i lubelskiego futsalowego „pieca” jadł chleb. W 11 min mogło być 1:1, ale Marcin Mendel obronił strzał Piotra Sikory z przedłużonego rzutu karnego. Inna sprawa, że przedłużony rzut karny należał się Bosko już wcześniej i to prawdopodobnie dwa razy, ale sędziowie tego meczu wyraźnie mieli problemy z koncentracją. Tymczasem w 15 min doszło do kuriozalnego wyrównania. Mendel uczestniczył w rozegraniu akcji swojej drużyny, ale akcja ta spaliła na panewce. Piłka trafiła pod nogi Łukasza Zinkiewicza, a nowy bramkarz Bosko bez namysłu kopnął ją w kierunku pustej bramki rywali. Desperacki powrót „Mendiego” zdał się na nic, bo Zinkiewicz trafił idealnie! Bosko tak uradowało się po zdobytym golu, że po chwili znów przegrywało. Tym razem na listę strzelców wpisał się Daniel Misztal. Popularny „Dany” mógł być jednak także antybohaterem meczu. W końcówce puściły mu nerwy i prowokowany przez rywala, pchnął go głową w „kogucim” stylu. Obejrzał za to zasłużoną czerwoną kartkę, a jego zespół grał w osłabieniu. Bosko rzuciło się do odrabiania strat, ale tylko nadziało się na strzał Harasima do opuszczonej bramki i wynik został ustalony.

Ekstraliga: AZS UMCS – Tifosi 2:3 (0:0)
Sobotnią sesję gier kończył mecz beniaminka z brązowym medalistą poprzednich  rozgrywek, czyli AZS UMCS z Tifosi. Obie drużyny mierzyły się już ze sobą w ubiegłorocznym Mastersie. Dość niespodziewanie tamten półfinał 1:0 wygrali „Akademicy”, więc Tifosi było żądne rewanżu. Niestety, w drugiej połowie emocje pozasportowe brały niekiedy górę nad widowiskiem, które jakościowo stało na naprawdę wysokim poziomie. Do przerwy było 0:0. Pierwszego gola zdobył UMCS, a konkretnie Michał Kowalczyk. Do bramek zdobytych przekopami z połowy boiska lub z dalszej odległości Tifosi już przywykło. To wpisane w strategię gry z wycofanym bramkarzem ryzyko, które Tifosi ciągle ponosi. UMCS szybko stracił prowadzenie. Piłkę przechwycił Arkadiusz Perduta, podprowadził ją kilka metrów, a potem huknął pomiędzy nogami Krzysztofa Ziętka. W 19 min po podaniu Krystiana Okoniewskiego z najbliższej odległości piłkę do bramki drużyny Tomasza Bieleckiego wbił Mariusz Adamczyk. UMCS miał problemy w ataku pozycyjnym i wydawało się, że Tifosi rozpocznie sezon od wygranej. W 23 min doszło jednak do przepychanki. Faul Marcina Syroki na Ziętku, nerwowa reakcja bramkarza, a potem przepychanka z udziałem wielu graczy. Efekt? Żółta kartka dla bramkarza, dwie żółte kartki dla Syroki i nerwy już do końca. Trzeba wspomnieć o tym, że już wcześniej dochodziło do spięć pomiędzy graczami obu ekip, a momentem zapalnym był brzydki faul Syroki na jednym z rywali przy linii bocznej, po którym gracz UMCS-u prawie wylądował na bocznej „trybunce”. Sytuacja ta umknęła uwadze dwójki sędziowskiej. Wracając do końcówki spotkania. UMCS wykorzystał przewagę liczebną.  Andriy Durda zaliczył drugą w tym meczu asystę, tym razem kopiąc do Arsena Jukhno, który w zasadzie tylko przedłużył i tak zmierzającą do bramki piłkę. Do końca pozostawało już niewiele czasu, ale Tifosi nie potrzebowało go dużo, by rozegrać akcję na wagę trzech oczek. Ciężar na siebie wziął Paweł Michalski. Lotny bramkarz Tifosi zwodem wyprowadził w pole obrońcę, a potem niesygnalizowanym strzałem zaskoczył Pawła Porzucka, który na końcowe sekundy spotkania powrócił między słupki. 3:2 dla brązowych medalistów HLAKP 17/18! Widowisko jak się patrzy, ale niestety niezdrowe emocje popsuły nieco odbiór.

IV liga: Szukamy Sponsora – Bystra Wojciechów 1:7 (0:3)
Bystra Wojciechów weszła w sezon 2018/19 w naprawdę imponujący sposób, bijąc drużynę Szukamy Sponsora aż 7:1! Już do przerwy było 3:0, a w 17. minucie nawet 5:0! Honorowy gol Pawła Szelchauza na niewiele zdał się drużynie Przemysława Pitury, bowiem dwa ostatnie słowa należały do Bystrej. Hat-trick skompletował Sebastian Janicki, a cztery pozostałe gole rozdzieliły się równo na czterech graczy. Być może Bystrą do tak dobrej gry pchnęła obecność na meczu wójta gminy Wojciechów, pana Artura Makowskiego.

III liga: Billennium – Starówka 2:1 (1:0)
Wydawało się, że bardzo dobra runda jesienna w OLS napędzi Starówkę i ta w HLAKP powalczy o awans. Początek sezony zwiastuje jednak ostrą walkę o utrzymanie, bowiem w 2. kolejce lepsi od graczy ze Starego Miasta okazali się „Informatycy” z Billennium. W pierwszej połowie gola na 1:0 zdobył Paweł Wancerz, zdecydowanie najlepszy aktor tego widowiska, który umiejętnościami i kulturą gry przewyższał innych momentami o dwie klasy. Na 2:0 w 14 min trafił Adam Woliński. Starówka nie poddała się bez walki. Patryk Chudy dał nadzieję, ale drużynie zabrakło pierwiastka kreatywnego, który dałby np. nieobecny Artur Kozak.

II liga: Legion – Mustang Marketing 4:0 (2:0)
Świetnie w sezon wszedł Legion, który najpierw rozbił MPK 5:1, a w ostatni weekend zafundował czterobramkowy bagaż Mustagowi. „Dzikie Konie” to największe rozczarowanie dwóch pierwszych kolejek w II lidze. W niedzielny poranek katem Mustanga okazał się jeden gracz – Krzysztof Sobczak, który ustrzelił wszystkie cztery bramki dla zwycięskiej ekipy. Sobczak może być ogromnym wzmocnieniem dla Legionu, który w ten sposób może wyrosnąć na jednego z kandydatów do awansu.  

IV liga: Wataha – TRANS-AUDYT.pl 4:1 (2:0)
Debiut Transaudytu w HLAKP wypadł blado. W pierwszym niedzielnym meczu „Transportowcy” ulegli Watasze 1:4. Wynik otworzył Maciej Jabłoński, a potem do głosu doszedł Aleksander Łukaszuk, który skompletował hat-trick. TRANS-AUDYT.pl odgryzł się w 18 min, ale po golu na 1:3 Jacka Trumińskiego drużyna nie złapała wiatru w żagle i nie poszła za ciosem. Wataha na pewno nie była zespołem, którego nie dało się ugryźć. Zabrakło jednak kilku ważnych graczy, a przez to odpowiedniej jakości piłkarskiej. Jakby tego było mało w trakcie gry przytrafiły się urazy, co mocno sfrustrowało zespół.

IV liga: KS Marmota – Intive 3:0 (2:0)
W niedzielny poranek KS Marmota zapełniła calutki meczowy protokół i w 12-osobowym składzie ruszyła na dwa mecze. W pierwszym rywalem było debiutujące w tym sezonie w HLAKP Intive. Ekipa ta nie postawiła Marmocie zbyt trudnych wymagań i doświadczeni zielono-niebiescy dość łatwo wygrali 3:0. Inna sprawa, że skuteczność i dokładność w grze drużyny Adriana Mańko wołała o pomstę do nieba i zamiast wysokiego, efektownego zwycięstwa, skończyło się na pewnym, ale nierzucającym nikogo na kolana 3:0. Bramki zdobyli Przemysław Ziętek, Rafał Piwoński i Bartosz Sareło.

IV liga: OBI Zwycięska – CH Olimp 0:2 (0:1)
Debiut w HLAKP zaliczyła drużyna OBI Zwycięska. Nie był to jednak debiut nomen omen zwycięski, bowiem po dwóch golach Michała Romanowskiego trzy punkty powędrowały na konto Olimpu. Po odejściu graczy pokroju Marcina Goca, w ofensywie Olimpu nie ma zbyt wielu piłkarzy „robiących różnicę”, ale jednym z ostatnich pozostał właśnie „Roman”. OBI było solidne i jak na pierwszy szlif w LAKP zaprezentowało się nieźle, ale na punkty przyjdzie jeszcze poczekać. Coś nam mówi, że nie za długo.

IV liga: KS Marmota – TRANS-AUDYT.pl 4:0 (3:0)
O mały włos mielibyśmy pierwszy w tym sezonie walkower. Kontuzje i inne okoliczności spowodowały, że TRANS-AUDYT.pl nie miał składu na drugi niedzielny mecz. Udało się jednak rozpocząć mecz w pięcioosobowym składzie, a kontuzjowany gracz od razu zszedł z boiska. Marmota wykorzystała oczywiście przewagę liczebną i prowadziła 3:0. W trakcie gry dobiegł jednak piąty zawodnik zespołu Michała Stypułkowskiego i od tego momentu „Świstaki” zdobyły już tylko jedną bramkę, mimo oczywistej, przygniatającej przewagi optycznej. Warto jednak zauważyć, że gra obronna Marmoty była tak nonszalancka, że i Transaudyt mógł śmiało pokusić się o gola lub nawet dwa. Za waleczność i serducho do gry należało się, ale rzeczywistość była inna. W Marmocie dublet ustrzelił Rafał Piwoński, po golu dorzucili Krzysztof Wójcik i Przemysław Ziętek.

III liga: meble-ars.pl Zjednoczeni – Plaga Szczurów 3:0 (1:0)
Plaga Szczurów rozpoczęła sezon 2018/19 w kiepskim składzie i nie miała zbyt dużych szans w starciu ze Zjednoczonymi, którzy chcą udowodnić, że nie są uzależnieni od duetu braci Zlotów. Póki co udaje się to, a jednym z architektów tego sukcesu jest Konrad Wabik, który przeciwko „Szczurom” ustrzelił wszystkie trzy gole. Cechy wolicjonalne, których Pladze nie możemy odmówić, to jednak ciut za mało, by ograć dobrze zorganizowanego rywala, który ma w swoim składzie indywidualności.

II liga: Va Bank – MPK 2:0 (0:0)
Dwie doświadczone ekipy długo nie potrafiły otworzyć wyniku meczu. Doświadczenie brało górę, a wiadomo, że w piłce sukces zaczyna się od dobrej gry obronnej. Jedni i drudzy nie chcieli więc przede wszystkim stracić gola i w efekcie kibice na trybunach niekiedy mieli prawo ziewnąć. Końcówka należała jednak do Va Banku. Pierwsza bramka, zdobyta w 23 min, to solowa, ładna akcja Karola Wróbla. Gola na 2:0 zdobył zaś Daniel Nowosad, choć wydaje się, że chwilę wcześniej faulował Artura Mrozika. Gracz MPK poczuł kontakt rywala i padł na parkiet. Zdaniem sędziego Macieja Jabłońskiego przewinienia nie było. Nowosad wyszedł sam na sam z Krzysztofem Trykiem i puścił piłkę pomiędzy nogami golkipera.

Ekstraliga: Moore – Widok 1:0 (1:0)
Zaledwie jeden gol padł w pierwszym niedzielnym meczu Ekstraligi, w którym Moore pokonało Widok. Bramkę te zdobył nowy nabytek Moore, Bartłomiej Barwiak, najbardziej znany z występów w KS Marmocie. Król strzelców sezonu 2016/17 obrócił się z piłką po podaniu Konrada Zielińskiego i świetnym strzałem lewą nogą dał prowadzenie swojej nowej ekipie. Drugim ojcem zwycięstwa Moore był świetnie dysponowany Mateusz Dudek. Bramkarz zespołu Marcina Urbana obronił kilka groźnych strzałów rywali, w tym m.in. dwa przedłużone rzuty karne, które w drugiej połowie marnowali Łukasz Knosala i aktywny, ale nieskuteczny Ayoub Kherouf.

I liga: Sparta – GP Togatus 1:4 (0:1)
Togatus, czyli dawna Kancelaria Filipek & Kamiński rozpoczął sezon mocnym akcentem, bo tak należy określić zwycięstwo 4:1. Wprawdzie Sparta po dwóch kolejkach nie wygląda na kandydata do czołowych miejsc I ligi, ale na pewno drużyny Pawła Godzwona nie można lekceważyć. Świetnie w Togatusie zaprezentował się Marek Stefańczuk, autor hat-tricka, który przyćmił nawet Arkadiusza Adamczuka, dotychczasowego ofensywnego lidera Kancelarii w HLAKP, którego strzeleckie wyczyny doprowadziły zespół do I ligi i wygranej w Mastersie 15/16. Oprócz Stefańczuka, swoją bramkę upolował też kierownik drużyny, Krzysztof Gołaszewski. Sparta w 16 min zdobyła bramkę kontaktową, którą strzelił Mikołaj Matuszyk, ale to było wszystko na co było stać „lakpowych” debiutantów w tym dniu.

II liga: Stare Bronowice – Wściekłe Psy 3:4 (1:1)
Drugiej porażki w swoim drugim meczu doznały Stare Bronowice, ale w grze drużyny Jakuba Łuczyńskiego widać było wyraźny postęp. Być może gracze z Bronowic chcieli swoją ambitną postawą zrobić urodzinowy prezent Maciejowi Łuczyńskiemu. Brat kierownika drużyny obchodził w tym dniu urodziny, co jego przyjaciele uczcili na trybunach gromkim „100 lat”. Do przerwy na tablicy wyników widniał rezultat 1:1. Na bramkę Wasyla Slobodyana odpowiedział Konrad Pojęta. Problemem drużyny w czarnych strojach była wyraźnie dziurawa obrona. W 16 min „Wściekli” upolowali dwa gole – najpierw Slobodyan, a potem Adam Bratkowski. Bronowice nie odpuściły. Sylwester Kuzioła zniwelował stratę, ale potem Paweł Włoch wbił bramkę na 4:2. I tym razem przyszła riposta. Po strzale jednego z graczy Starych Bronowic piłka rykoszetowała o Andrzeja Samulaka i zmyliła Pawła Żydka. Do ostatnich sekund trwała walka o choćby punkt, ale ostatecznie całą pulę zgarnęli nieco bardziej zrównoważeni w swojej grze piłkarze Wściekłych Psów. Stare Bronowice mają umiejętności, ale granie na „hurra” w piłce halowej przeważnie kończy się karceniem ze strony rywali.

Ekstraliga: Git Team – ZiP Kalina 5:1 (1:0)
O tym, że ZiP Kalina nie jest w futsalu tak mocna, jak w rozgrywkach orlikowych, wiedzą prawie wszyscy, ale i tak mało kto spodziewał się, że „Gitowcy” rozbiją ekipę Apolinarego Żeleźniaka 5:1! O wyniku zdecydowała końcówka meczu. Do przerwy Git prowadził 1:0 po płaskim strzale Pawła Osoby, który powrócił do swojej „macierzystej” drużyny w HLAKP. W 14 min Łukasz Wierzbicki zrobił sobie z przeciwników slalomowe tyczki i doprowadził do remisu. Bramka ładna, ale show w 19 min skradł ponownie Osoba, który z kroku przymierzył w samo okienko, nie dając Michałowi Gdulewiczowi żadnych szans na obronę. Ekipa ZiP grała wtedy już po raz drugi w osłabieniu. W pierwszej połowie czerwoną kartkę za faul w sytuacji sam na sam obejrzał Tomasz Piekarczyk. w 18 min  za dwie żółte kartki z boiska wyleciał jego brat – Jacek. Kalina w końcówce musiała się odsłonić i coraz mniej uwagi poświęcać obronie, a Git Team wykorzystał to wzorowo. Między 22 a 23 min padły aż trzy bramki dla zespołu Jakuba Dąbrowskiego i żużlowy rezultat stał się faktem. Nawiązując do klasyki speedway’a – Kalina wącha dymy…

Ekstraliga: Malagenia – Poker Team 2:6 (2:3)
Malagenia w nieco odmienionym składzie nie potrafiła zaskoczyć Poker Teamu i wzorem ubiegłego sezonu odebrać punktów faworytowi. Na niespodziankę zanosiło się krótko, kiedy „Karciani” od stanu 2:0 roztrwonili wynik do remisu 2:2. Jednak tuż przed końcem pierwszej połowy Bartosz Nogas przywrócił Pokerowi prowadzenie, a druga połowa nie pozostawiła już złudzeń. Bramki braci Sobiechów, trafienie Tomasza Sekreckiego i ostatecznie 6:2 dla teamu Wojciecha Krzymowskiego. W Malagenii nie brakuje umiejętności, ale póki zlepek graczy nie stworzy zespołu, ciężko będzie o punkty.

I liga: KS Ruta – Czarni 2:3 (1:0)
KS Ruta i Czarni stworzyli jedno z lepszych widowisk w tej kolejce, pokazując, że mogą się liczyć w sezonie 2018/19. Zaczęło się lepiej dla graczy Krzysztofa Grabowskiego, bowiem już w 2 min bramkę zdobył Mateusz Kędzierski. Wynik 1:0 utrzymywał się do końca pierwszej połowy, a trener Grabowski miał ręce pełne roboty, bowiem dysponował kompletem 12 zawodników! To liczba, która przestaje być komfortem, a staje się utrapieniem, przy konieczności żonglowania zmianami. Początek drugiej połowy to bardzo mocne uderzenie Czarnych. Bramki Jakuba Szymali i Wojciecha Migryta całkowicie odwróciły spotkanie. Jednak Ruta nie pozostała dłużna i drugi raz trafił Kędzierski. Zwycięski gol tego meczu padł w 20 min, a zdobył go Artur Frączek. Po bolesnej porażce z Perłą na inaugurację, w 2. kolejce zobaczyliśmy zupełnie inny zespół Czarnych. Ruta nie musi się martwić – z taką grą zdobędzie raczej sporo pierwszoligowych punktów.

Ekstraliga: ZiP Kalina – Poker Team 2:4 (2:3)
Kolejkę nr 2 zakończył rozgrywany awansem mecz Ekstraligi, w którym Kalina podejmowała Poker Team. Mistrzowie OLS po pięciu minutach przegrywali 0:3, „Pokerzystom” wychodziło niemal wszystko i krótko mówiąc zapowiadało się na pogrom. Tymczasem pod koniec pierwszej połowy Kalina mogła żałować, że nie prowadzi, bo przy lepszej skuteczności było to absolutnie wykonalne. Sygnał do odrabiania strat dał pięknym strzałem Łukasz Wierzbicki. „Poprawił” po chwili Jacek Piekarczyk, a potem było jeszcze kilka szans. Sam Wierzbicki mógł schodzić na przerwę z hat-trickiem. Poker Team tak jak w dwóch poprzednich meczach (z UMWL przed tygodniem i Malagenią godzinę wcześniej) miał swój moment „odcięcia prądu”. Jednak klasowy zespół potrafi wyjść z tarapatów suchą stopą i tak właśnie było z „Karcianymi”, którzy przetrwali okres słabej gry, a w drugiej połowie zagrali już dużo uważniej, zadali jeden cios i dowieźli prowadzenie 4:2 do końca. Dublet ustrzelił Paweł Bielak. Na pochwałę zasługuje także autor dwóch asyst – Jakub Bednara. Generalnie jednak cały zespół Poker Teamu wykonał w niedzielę dobrą, choć na pewno nie doskonałą robotę.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.