Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (510)



Rozkręcili się nam panowie piłkarze - szczególnie w kwestii strzeleckiej, bo trzecia kolejka obfitowała w wysokie wyniki, zwłaszcza zaś Ekstraligi. Na pierwszy plan wysunęło się zwycięstwo 9:6 nomen omen Piłkarzy nad Tifosi. To prawdziwa sensacja, która stawia Tifosi u progu sezonu w bardzo trudnym położeniu. Tymczasem Poker Team wygrywa wszystko jak leci i to bez większego kłopotu. Z trudem, ale kompletu punktów przywozi także Adampol. Rewelacją startu jest zaś debiutujący w HLAKP Nexbet. Mamy o czym pisać i o czym mówić, dlatego teraz oddajemy Wam relacje z meczów w "Wokół LAKP", a już w piątek pierwszy, historyczny odcinek naszego magazynu ligowego "4 sekundy" w formie wideo. Będzie się działo, obiecujemy!

III liga: Bio Berry – KP Wicher 3:2 (1:1)
Pierwsza połowa meczu, który otwierał kolejkę zakończyła się remisem 1:1. Bio Berry objęło szybkie prowadzenie po trafieniu Dawida Polesiaka, ale niedługo przed przerwą wyrównał Adrian Wójcik. W obu zespołach bronili bramkarze „z łapanki” i w przerwie doszło do zmian na tej pozycji. Początek drugiej połowy należał do Grzegorza Marzęty, który zdobył dwa gole dla „Jagódek”. Potem niewiele zabrakło mu do hat-tricka, ale próba lobowania bramkarza nie zakończyła się powodzeniem. Wprowadzony w pole Mikołaj Poniatowski odpowiedział w 17 min golem kontaktowym, ale do ostatnich sekund Wicher nie był w stanie zrobić nic więcej i przegrał ten ciekawy mecz.

I liga: Szerszeń Team – RKS Perła 1:2 (1:1)
Szerszeń Team udanie rozpoczął sobotni mecz z Perłą, ale zakończył go w dużo gorszym nastroju. W 5 min wynik w sytuacji sam na sam otworzył pewnym uderzeniem Daniel Mróz. Radość z prowadzenia „Hornets” potrwała ledwie dwie minuty, bowiem mocne uderzenie Michała Nurzyńskiego ugrzęzło w bramce strzeżonej przez Pawła Małka. Kolejne minuty meczu nie przynosiły rozstrzygnięcia, aż w końcu w 17 min Przemysław Kwiatek pokonał swojego byłego kolegę z Polarisu i kierownika tej drużyny – Małka. W końcówce Szerszeń szarpał jak mógł, ale to raczej Perła była bliżej trzeciego gola niż rywale wyrównania. Tuż przed końcem meczu z boiskiem pożegnał się Mróz, który za krytykowanie orzeczeń sędziego obejrzał dwie żółte kartki w przeciągu kilku sekund.

IV liga: Bystra Wojciechów – PKS BIGOS 2:3 (1:1)
Drugiej z rzędu pechowej porażki doznała Bystra Wojciechów. W sobotę team Pawła Mirosława mierzył się z PKS BIGOS. Mecz rozpoczął się od długiego okresu, który jedni nazwaliby wzajemnym badaniem się obu stron, a drudzy po prostu słabą grą. W końcu w 9 min do siatki trafił Łukasz Augustyniak, ale Bystra odpowiedziała błyskawicznie za sprawą Mateusza Wójcika. Ten sam zawodnik w 16 min dał przyjezdnym z Wojciechowa prowadzenie 2:1. BIGOS postanowił zawalczyć jednak o pełną pulę i ruszył do przodu. W 21 min po akcji Augustyniaka piłkę w bramce umieścił Tomasz Moszczycki. Trzecie zwycięstwo w sezonie „Kapuściani” zapewnili sobie na około pół minuty przed końcem. Bystra popełniła czwarte przewinienie w tej połowie, co skutkowało przedłużonym rzutem karnym. Augustyniak uderzył mocno, ale Mariusz Bartoszcze odbił te piłkę. Wobec dobitki nadbiegającego Jana Błaszczaka był już jednak bezradny!

II liga: GOL-asy – Legion 0:2 (0:2)
Wciąż swoje robi Legion, który wyrasta na faworyta II ligi. W sobotę team w niebieskich strojach ograł 2:0 GOL-asy po dwóch bramkach Piotra Stajszczaka, który na zmianę z Krzysztofem Sobczakiem ciągnie ofensywę swojego zespołu w tym sezonie. GOL-asy nijak nie mogły znaleźć sposobu na sforsowanie zasieków obronnych rywali. Bilans bramkowy Legionu po trzech kolejkach imponuje – 11 po stronie zysków, 1 po stronie i jeszcze jedna jedynka – ta przy miejscu w tabeli.

Ekstraliga: Git Team – PHU Pad-Bud 2:3 (1:1)
Przywołując legendarnego Jana Ciszewskiego, można powiedzieć, że Pad-Bud w sobotę wrócił z dalekiej podróży. Ekipa Piotra Bielaka dwukrotnie przegrywała z Git Teamem, za każdym razem po bramkach Pawła Osoby. Pierwsza padła w 3 min, a odpowiedział trzy minuty później Tomasz Karwat. Jednak drugi, bardzo ładny, dodajmy, gol Osoby to już 22 min i czasu na odrobienie strat nie było dużo. Ale udało się! Obrona „Gitowców” przez cały mecz popełniła sporo błędów w kryciu i ustawieniu. Efektem tego były dwa stracone w końcówce gole. W 23 min na 2:2 trafił pewnym, mocnym strzałem Karwat. Gol zwycięski to asysta Damiana Charmasta i strzał Radosława Kiełbowicza praktycznie już do pustej bramki.

Ekstraliga: Widok – Nexbet 3:10 (0:5)
Co znaczy dobry bramkarz w futsalu? Przekonał się o tym Widok, który w meczu z Nexbetem miał sporo sytuacji strzeleckich, ale zdobył ledwie trzy gole, podczas gdy rywale strzelali do beniaminka jak do kaczek, wykorzystując fakt, że Łukasz Ożga między słupkami stał z konieczności. Spotkanie ułożyło się idealnie po myśli Nexbetu, który po trzech minutach prowadził 3:0, a do przerwy już 5:0. Widok bił głową w mur, a Dawid Jargieło sumiennie pracował na swoją wysoką notę. W drugiej połowie obejrzeliśmy już festiwal radosnej gry z obu stron. Widok próbował odrabiać straty, wycofując bramkarza, ale głównie nadziewał się na kolejne bramkowe akcji przeciwników. Od stanu 0:3 drużyna Marcina Szweda nieco się przebudziła i zdobyła trzy gole, podczas Gdy rywale tylko jednego. Łącznie jednak Nexbet wygrał 10:3, fundując przeciwnikom pierwszą w tym sezonie HLAKP dwucyfrówkę. Piotr Wójcik ustrzelił „karetę”. Na skromne pocieszenie dla przegranych – gol Kamila Łuczkiewicza prima sort!

I liga: Undefined Team – Dziesiąta 1:7 (0:5)
Ten sezon wyraźnie nie układa się po myśli Undefined Team. Drużyna Jarosława Widomskiego miała problem z zebraniem silnego składu na swój  mecz przeciwko spadkowiczom z Ekstraligi, a Dziesiąta wykorzystała to bezlitośnie, aplikując przeciwnikowi duży bagaż goli. Po zaskakującej porażce z Togatusem ekipa Piotra Sternika potrzebowała szybkiego powrotu na zwycięskie tory i od pierwszych minut ostro zakasała rękawy do pracy. Jakub Sobieszek otworzył wynik, poprawił Kamil Ostrowski, a potem pierwsze skrzypce grał Daniel Brzozowski. Wynik na 5:0 do przerwy ustalił Adam Abratkiewicz. W drugiej połowie ofensywa Dziesiątej nieco zelżała. Więcej było zabawy, nonszalancji, a mniej skuteczności. Tę część „Nieokreśleni” przegrali tylko 1:2, co łącznie dało rezultat 1:7.

Ekstraliga: Malagenia – Politechnika Lubelska 3:8 (1:5)
Liczbą błędów indywidualnych, prostych strat, niedokładnych podań w meczu Malagenii z Politechniką, można było obdzielić kilka innych spotkań Ekstraligi. „Brylowała” w tym Malagenia i dlatego zasłużenie przegrała. Na pierwszą bramkę Politechniki Malagenia jeszcze odpowiedziała. Na kolejne już niespecjalnie, bo do przerwy podopieczni Andrzeja Kurysa, głównie dzięki znakomitej końcówce tej połowy, schodzili z wynikiem 5:1. Kawał dobrej roboty w ofensywie Politechniki robili Dawid Pikul i Dominik Struk, który mecz skończył z hat-trickiem, ale na słowa uznania zasługują praktycznie wszyscy. Gorzej było z grą obronną. Malagenia łatwo dochodziła do swoich sytuacji i nic dziwnego, że w sumie zdobyła w tym spotkaniu trzy bramki. Przy tak dramatycznej postawie defensywy nie było jednak mowy o wywalczeniu choćby punktu, bo summa summarum Polibuda zdobyła ich aż 8! Napisalibyśmy, że po takim występie swojej drużyny Paweł Kępka wyrywał sobie włosy z głowy, ale w jego wypadku to zadanie trudne. Chyba nawet trudniejsze niż poukładanie z tych klocków solidnego zespołu.

IV liga: Huragan Reaktywacja – Szukamy Sponsora 0:2 (0:1)
Po serii meczów, które mogły się podobać i stały na wysokim poziomie nastąpiło brutalne sprowadzenie do nomen omen parkietu. Brzydkie oblicze futsalu pokazały ekipy Huraganu i Szukamy Sponsora. W tym kiepskim meczu lepsi okazali się gracze Szukamy Sponsora, którzy wykorzystali osłabienia personalne spadkowiczów z III ligi i strzelili po golu w każdej połowie. W pierwszej trafił bodaj najlepszy na placu gry Paweł Szelchauz. Poprawił w 22 min Przemysław Marzec. Huragan sezon rozpoczął naprawdę marnie i wciąż czeka na swojego pierwszego gola. Może już w najbliższej kolejce?

I liga: Czarni – Bombardino 716 2:4 (0:1)
Sobotni mecz z Czarnymi był dobrą weryfikacją możliwości Bombardino jako jednego z potencjalnych kandydatów do gry w Ekstralidze. Czarni zebrali naprawdę mocny skład, ale i tak nie zdołali zatrzymać rozpędzonego lidera I ligi. Do przerwy po bramce Mateusza Szafrańskiego było 1:0 dla „Numerycznych”. Po zmianie stron przypomniał o sobie lider klasyfikacji strzelców, Stanisław Staniszewski. Jego dwie bramki przedzieliło kontaktowe trafienie Jakuba Szymali. Bombardino grało jednak dokładniej i szybciej. W 21 min Ireneusz Kowalski dopełnił formalności, zdobywając gola na 4:1. Szymala odpowiedział jeszcze swoją drugą bramką w tym meczu, ale jedynie zmniejszył rozmiary porażki ekipy z Bychawy.

Ekstraliga: ZiP Kalina – Adampol Team 2:3 (1:1)
Znów bardzo udanie wybraliśmy mecz, który transmitowaliśmy na żywo. Rywalizacja Kaliny z Adampolem nie zawiodła naszych oczekiwań, choć u ZiP było trochę krucho ze składem – raptem jeden zawodnik na zmianę nie zwiastował niczego dobrego. Była za to bardzo solidna obrona, która w pierwszej połowie pomyliła się tylko raz. Po szybkiej akcji Adampolu piłkę do bramki z bliska wbił rozpędzony Michał Babiarz. Wydawało się, że świdniczanie zejdą na przerwę z prowadzeniem 1:0, ale tuż przed końcem pierwszej odsłony ładną akcję rozegrała Kalina. Jacek Piekarczyk uruchomił szybkiego Mateusza Misztala na prawym skrzydłem, ten podbiegł kilkanaście metrów, aż w końcu uderzył z chirurgiczną precyzją – piłka odbiła się od słupka i ugrzęzła w bramce. W drugiej połowie obraz gry nie ulegał zmianie. Częściej przy piłce był Adampol, ale Kalina broniła się bardzo dobrze. W końcu sama zadała cios. Z rzutu wolnego płasko, obok muru uderzył Jacek Piekarczyk. Nie potrzebował wielkiej siły, by zaskoczyć zasłoniętego Piotra Chlebusia, który do tego momentu rozgrywał bezbłędny mecz. Chlebuś zrehabilitował się jednak, gdy drużyna potrzebowała tego najbardziej. Szybkim, świetnym wyrzutem uruchomił kontrę, po której na klepkę zagrali Babiarz i Kamil Cieśla. Ten pierwszy po raz drugi wbił piłkę do bramki i zrobiło się 2:2. Kalina mogła pluć sobie w brodę, bo straciła w końcówce gola z kontry, przy korzystnym dla siebie wyniku. To jednak nie był koniec nieszczęść mistrzów OLS. W 23 min Mateusz Warda wstrzelił mocną piłkę w pole karne Kaliny, na wysokości głowy Pawła Szyjduka, który rozpędzony nabiegł na piłkę, uderzył ją idealnie i pokonał Michała Gdulewicza! Tego gola nie ma co opisywać – to trzeba zobaczyć na skrócie meczu! Adampol tak jak w meczu z UMWL, w końcówce spotkania wydarł sobie zwycięstwo, mimo wcześniejszego prowadzenia rywali. Duży szacun!

I liga: GP Togatus – KS Ruta 2:5 (1:2)
Po dwóch zwycięstwach, w 3. kolejce Togatus zaliczył pierwszą porażkę. Początek meczu z Rutą nie wskazywał na taki obrót spraw, bo dość szybko bramkę zdobył Arkadiusz Adamczuk. Podopieczni Krzysztofa Grabowskiego rozpędzali się dość długo, ale jak wrzucili wyższe obroty, to nie było co zbierać. W 11 min wyrównał Sebastian Zlot. Jego brat nie chciał być gorszy i w tej samej minucie także Michał Zlot wpisał się na listę strzelców. Po przerwie trwała swoista inwazja mocy Ruty – Piotr Sawicz i Sebastian Zlot w 18 min trafiali na 3:1 i 4:1. Gol Michała Wasila z przedłużonego rzutu karnego to ewenement. Togatus rozpoczynał akcję mając jedno przewinienie na koncie, ale sfaulował w tej akcji aż trzy razy! Efektem stały fragment gry z 10 metra. Jeśli jednak Togatus poczuł krew choć przez chwilę, to natychmiast odpowiedział Michał Zlot i zrobiło się 5:2. W 24 min szansy na dublet nie wykorzystał Wasil – po jego strzale z kolejnego przedłużonego rzutu karnego skuteczną interwencją popisał się bardzo dobrze broniący w tym meczu Gabriel Bednarczyk.

I liga: AZS UMCS – UMWL Szkoltex 6:1 (2:1)
UMCS znów rozpoczął mecz dość słabo, ale tym razem przebudzenie przyszło w samą porę. Przespane pierwsze minuty starcia z UMWL kosztowały „Akademików” utratę gola – strzelił go z gracją, ładnym lobem Grzegorz Mulawa. Trener Tomasz Bielecki widząc nieporadność swojej drużyny wziął czas, a potem UMCS jakby przeszedł metamorfozę. Do przerwy beniaminek prowadził 2:1, a bramki zdobyli Michał Kowalczyk i Andriy Durda. Druga połowa to już popis gry UMCS-u, który świetnie wykorzystywał błędy rywali, bardzo dobrze kontrował i równie dobrze bił stałe fragmenty gry. To wystarczyło, bo wyśrubować rozmiary zwycięstwa do wyniku 6:1. Swoje zrobił też Krzysztof Ziętek, który w znakomitym stylu obronił jedną niemal beznadziejną sytuację, a potem wygrał także pojedynek ze strzelcem rzutu karnego. Mulawa uderzył w środek, a Ziętek zbił piłkę nad poprzeczkę.

IV liga: TRANS-AUDYT.pl – NieDYSPonowani 3:5 (0:2)
W meczu dwóch debiutantów w HLAKP lepsi okazali się NieDYSponowani. Bohaterem  spotkania został Paweł Brzozowski, autor hat-tricka. Kluczowe były gole zdobyte w pierwszej połowie, bowiem wynik 2:0 do przerwy ułożył ekipie z Dysa grę na resztę spotkania. TRANS-AUDYT.pl dzielnie walczył po przerwie o korzystny wynik. Robert Nowak zdobył gola kontaktowego, ale w odpowiedzi dwukrotnie na listę strzelców wpisali się rywale – bracia Marek Wrzyszcz i Mateusz Wrzyszcz. Wydawało się, że jest po sprawie, ale „Transportowcy” nie poddali się, a szczególną ochotę do gry wykazywał kierownik drużyny, Michał Stypułkowski. Jego dwa gole w 23 i 24 min doprowadziły do wyniku kontaktowego, ale gdy nadzieje ożyły, szybko zostały zabite. Brzozowski zdobył swoją trzecią bramkę i NieDYSponowani zwyciężyli 5:3.

III liga: Billennium – Zdzichtex Areszt Śledczy 3:2 (0:1)
W przedostatnim meczu soboty działo się sporo, a to zasługa ofensywnego nastawienia obu ekip, szczególnie Aresztu, ale także prostych błędów z obu stron. W 8 min wynik meczu strzałem z rzutu karnego otworzył Robert Kazubski. Po przerwie na 2:0 dla Aresztu podwyższył Paweł Nowakowski. W odpowiedzi trafił Adrian Jędrzejewski i „Informatycy” dali sygnał, że nie zamierzają w tym meczu tanio sprzedawać skóry. Pomocną dłoń wyciągnęli rywale, którzy nie uszanowali prowadzenia. Po dwóch żółtych kartkach boisko opuścić musiał Nowakowski. Z początku Billennium nie potrafiło wykorzystać przewagi liczebnej. W końcu się udało, a gdy Jędrzejewski wbijał piłkę do bramki na 2:2, został jeszcze brzydko zaatakowany przez Marcina Malesę. Pech Aresztu polegał na tym, że sędziowie wycenili to wejście na żółtą kartkę, a dla Malesy było to drugie napomnienie, a zatem… czerwona kartka! I kolejne dwie minuty gry w osłabieniu! W ich trakcie przydarzył się prosty błąd w wyprowadzeniu piłki. Tę przechwycił Adam Woliński i pewnym strzałem trafił na 3:2. Jak się później okazało – zapewnił w ten sposób swojej ekipie komplet punktów.

III liga: Ułani – Limuzyna z Lublina 2:4 (2:0)
Inne trzymające w napięciu spotkanie III ligi kończyło sobotnią sesję przy Głębokiej 31. Ułani do przerwy prowadzili 2:0 (bramki Remigiusza Barana i Adama Rasiaka) z Limuzyną i nic nie zapowiadało ich porażki, bowiem rywali popełniali sporo błędów i nie za bardzo mieli koncepcję. W drugiej połowie przeszli jednak metamorfozę. Narzucili Ułanom swoje warunki gry. Intensywność meczu jak na godzinę 23:00 była wręcz zdumiewająca, a i skuteczność Limuzyny mogła imponować. Marcin Płachta dał sygnał, Grzegorz Wilczek wyrównał, Paweł Tobiasz trafił na 3:1, a słaniającego się na nogach przeciwnika znokautował definitywnie Piotr Nadulski. Mecz był żywy, nerwowy, pełen walki i dramaturgii. Ułani nie wytrzymali tych warunków, ale sami są sobie winni, bo wystarczyło szanować wynik i karcić odsłaniających się z akcji na akcję przeciwników. Wielki powrót Limuzyny, która jak na limuzynę przystało – ruszyła dostojnie, ale potem nabrała prędkości.

IV liga: OBI Zwycięska – Wataha 2:6 (1:5)
Chwaliliśmy drużyny, które grały o 23:00 w sobotę, więc pochwalmy i tych, którzy musieli stawić się na mecz w niedzielę o 8:00 rano. Po 30 sekundach meczu OBI z Watahą mieliśmy wynik 1:1 i przecieraliśmy oczy, okulary, soczewki… Zaczęło się od nieporadnej próby wybicia piłki przez Leszka Lubiarza, która skończyła się „samobójem”. OBI nie załamało rąk, tylko od razu wyprowadził cios kontrujący, a bramkę strzelił Łukasz Długosz! Potem do głosu doszła jednak Wataha, a szczególnie duet Damian KołodziejMaciej Jabłoński. Obaj panowie strzelili po dublecie jeszcze przed przerwą, a szczególnie piorunująca była końcówka pierwszej połowy. W drugiej Aleksander Łukaszuk podwyższył na 6:1, ale i OBI miało swój moment małej radości – gol Michała Witkowskiego.

III liga: Plaga Szczurów – KP Starówka 7:2 (3:1)
Ledwo rozpoczął się mecz Plagi ze Starówką, a ci pierwsi już musieli odrabiać straty. Artur Kozak narzekał na porę meczu, ale gdy gra się rozpoczęła, wziąć się do roboty i szybko pokonał Roberta Sadurskiego. „Szczury” grały tak mizernie, że pewnie same nie odrobiłyby strat, ale rywale pobawili się tego dnia w Świętych Mikołajów i dwukrotnie wyręczyli przeciwników. Najpierw Paweł Ostrowski, a następnie Mariusz Bąk pakowali piłkę do własnej bramki i nie były to na pewno sytuację, którym nie dało się zapobiec i tylko pech decydował o „swojaku”. Starówkę w tej połowie pognębił jeszcze Damian Kowalczuk, a po przerwie trwała ekspansja Plagi, która wyraźnie złapała wiatr w żagle. Dwa gole zdobył Przemysław Saniak, jednego Michał Komor i jednego Karol Nalepa. W międzyczasie swoją bramkę strzelił także Kamil Marczyński, ale to bardzo marne pocieszenie dla Starówki, która po trzech kolejkach ma na koncie 0 punktów.

IV liga: CH Olimp – KS Marmota 1:4 (1:3)
Debiut nowych strojów KS Marmoty, które zielono-niebiescy (stroje de facto są błękitno-czarne) wywalczyli w Budzap Multi Challenge, okazał się udany, choć rywalizacja z Olimpem zapowiadał się na dość wyrównaną. Szybkie otwarcie wyniku zapewnił ładnym uderzeniem pod poprzeczkę Krzysztof Kawka. Był on jednak zamieszany także w utratę gola, choć mimowolnie, bo piłka po strzale Kamila Siczka otarła się o kapitana Marmoty i zmyliła Przemysława Hajkowskiego, który pierwszy raz w sezonie skapitulował. W 7 min Hajkowski popisał się świetnym podaniem „w uliczkę” do Rafała Piwońskiego, a ten jeszcze lepszym wykończeniem. Na 3:1 podwyższył zaś Michał Niedzielski. W drugiej połowie spokój pod bramką rywali zachował także Michał Łukasik, a ostatnie minuty meczu to wyraźna przewaga Marmoty, ale i, wzorem poprzednich meczów, niska skuteczność. Na wyniku niespecjalnie to jednak zaważyło. Faworyt znów zwycięski.

II liga: Mustang Marketing – Va Bank 2:0 (0:0)
Po dwóch porażkach w dwóch pierwszych kolejkach, swoje pierwsze punkty i pierwsze gole zdobył Mustang. Tym razem profil rywala wyraźnie odpowiadał „Dzikim Koniom”, bowiem „Bankowcy” grają podobny, spokojny, defensywny futsal. Nic dziwnego, że do przerwy było 0:0. W drugiej połowie Mustang wykazał się lepszą skutecznością. Zadał cios już na początku, a swoją bramkę upolował Shadi Ibrahim. Sześć minut później na listę strzelców wpisał się także Adam Terepora.

II liga: Restauracja Szwejk – Stare Bronowice 5:3 (1:2)
Kolejny mecz Starych Bronowic i kolejna strzelanina. Kolejny mecz Szwejka i kolejny raz z wielkimi emocjami. Nowicjusze w LAKP prowadzili już 2:0, a potem 3:2, by ostatecznie schodzić z boiska pokonani. Zabrakło rozsądnej gry, szanowania wyniku. Po bramkach Bartłomieja Pomarańskiego i Jakuba Łuczyńskiego, wszystko układało się po myśli Bronowic. Jakub Gałka strzelił jednak w 11 min bramkę kontaktową. Do remisu doprowadził w 15 min Przemysław Małaj. Bronowice nie złożyły broni. Minęło minuta i Maciej Łuczyński pozazdrościł bratu gola. Cóż jednak z tego, skoro już po kolejnej minucie to Szwejk prowadził! Wyrównał Norbert Piotrowski, a potem na 4:3 trafił Małaj, który potem skompletował jeszcze hat-trick, pieczętując ten ciężko wywalczony sukces Szwejka.

III liga: MW Lublin – meble-ars.pl Zjednoczeni 0:2 (0:1)
Swoje robi nadal ekipa Mariusza Kaźmierskiego, która może nie zachwyca bardzo efektowną grą, ale jest nad wyraz skuteczna w swoich poczynaniach. W niedzielę Zjednoczeni ograli MW Lublin, choć nie były to trzy punkty łatwo podniesione z parkietu. Znów ojcem sukcesu był bramkarz, Michał Malinowski, który na początku sezonu broni jak w transie. Szczególnie rzuca się w oczy wyczucie w wychodzeniu do sytuacji sam na sam i skracaniu kąta. Dzięki temu po trzech meczach Zjednoczeni nie stracili jeszcze bramki. W niedzielę strzelili zaś dwie. Pierwszą dobrze znany z gry w Herbowej Michał Sochan. W drugiej połowie po ładnej akcji Konrada Wabika prawym skrzydłem, gola na 2:0 wbił do pustej bramki Mariusz Kaźmierski. Rywale szarpali jak mogli, ale nic nie chciało wpaść. Wymarzony początek sezonu Zjednoczonych.

II liga: Bosko – Restauracja Szwejk 3:1 (1:1)
W niedzielę Restauracja Szwejk rozgrywała dwa mecze. W drugim, granym awansem, mierzyła się z Bosko. Ekipa Jakuba Kosikowskiego mierzy w tym sezonie w powrót do I ligi i nic dziwnego, że od początku chciała narzucić swoje warunki gry, choć rywal nie należy do słabych. W końcu z pomocą dawnemu koledze z ekipy Uniwersytetu Medycznego przyszedł Norbert Piotrowski, który pechowo umieścił piłkę we własnej bramce. Szybko jednak efektownym strzałem do wyrównania doprowadził Mateusz Kowalik. Po zmianie stron w bramce Bosko pojawił się wspomniany Kosikowski, który wraca do gry po kontuzji ręki. W tej części gry zwycięstwo zespołowi sponsorowanemu przez popularną lodziarnię zapewnił duet zawodników ściągniętych przed tym sezonem z niezgłoszonego do rywalizacji w HLAKP „Medyka” – Kacper Wanielista i Wojciech Mądry. Ten ostatni gol dobił Szwejka, który nie potrafił wykorzystać przewagi liczebnej po drugiej żółtej i w konsekwencji czerwonej kartce Damiana Nabita.

II liga: MPK – Hüttenes-Albertus 5:4 (2:1)
Trzecia kolejka obfitowała w mecze pełne goli. W jednym z nich MPK pokonało Hüttenes-Albertus 5:4, co w sumie nie jest specjalnym sukcesem „Kierowców”. Grali oni przeciwko rywalowi, który nie miał choćby jednego zmiennika. Zaczęło się od bramki właśnie dla ekipy zarządzanej z ławki przez Tomasza  Martyniaka – gola zdobył jego imiennik – Skomra. MPK odpowiedziało dubletem Sławomira Łońskiego. Po przerwie Hüttenes nadal był karcony – w 14 min dwukrotnie. Najpierw gola na 3:1 zdobył Dominik Kamiński, a potem hat-trick upolował Łoński. Bramka Artura Harasima pokazała jednak, że Hüttenes nie jest jeszcze myślami w szatni. Wprawdzie w tym koncercie radosnej piłki następny akord odegrało MPK, a konkretnie Jakub Walkiewicz, i zrobiło się 5:2, jednak kolejne dwa ciosy zadali gracze w szaro-czerwonych koszulkach. Swój dorobek strzelecki podwoili Skomra i Harasim. Ten pierwszy popisał się efektowną „piętką”, zaskakując wszystkich! Na odrobienie strat zabrakło już czasu i sił.

Ekstraliga: Tifosi - Piłkarze/Bempresa 6:9 (3:4)
Do prawdziwej sensacji doszło w niedzielne południe. Tifosi w niemal najsilniejszym składzie, z debiutującym w LAKP Piotrem Prędotą, uległo fuzji Piłkarzy i Bempresy, drużynie, która po dwóch kolejkach przez wielu została skazana na spadek. Na pewno przedwcześnie. Po trzech minutach było już 3:0 dla ekipy Mariusza Kędry, a co więcej – Tifosi straciło Arkadiusza Perdutę (czerwona kartka). Mało tego, później kontuzji doznał inny ważny zawodnik Tifosi – Mariusz Adamczyk. Mimo tego brązowi medaliści ligi systematycznie odrabiali stratę i na początku drugiej połowy doszli rywala na 4:4, a w 16 min po skutecznie bitym przez Marcina Syrokę rzucie karnym było nawet 5:4. Gdy wydawało się, że faworyci odzyskali pełną kontrolę nad meczem, wszystko zmieniło się jak w kalejdoskopie. Piłkarze odrodzili się jak Feniks z popiołów. To oni zdobyli kolejne trzy gole i wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Tifosi odpowiedziało bramką i znów wynik był na styku, ale dwa ostatnie słowa w tym meczu należały do Damiana Karasia, który łącznie strzelił aż pięć bramek! Wespół z Rafałem Al-Swaitim, Grzegorzem Góralem, Tomaszem Wnukiem i pozostałymi zawodnikami, wśród których nie można zapominać o świetnie broniącym Jacku Pietrasie, dokonali czegoś, co przed meczem wydawało się niemożliwe. Nie miniemy się z prawdą pisząc, że przez 90% czasu trwania tego meczu gra toczyła się na połowie Piłkarzy, którzy stali cofnięci bardzo głęboko. Tifosi oddawało dziesiątki strzałów, ale brakowało skuteczności i odrobiny szczęścia. Te elementy były tego dnia po stronie Piłkarzy.

I liga: Posesja – Sparta 2:2 (0:0)
Posesja zremisowała w niedzielę drugi mecz z rzędu. Dla Sparty był to zaś pierwszy punkt. A jak do tego doszło? Faworytem była ekipa Artura Bogaja, przede wszystkim dlatego, że rywale zebrali ledwie pięciu graczy i to ze świeżo dołączonym do składu Maksymem Yakobchukiem. Gdyby nie możliwość zgłoszenia gracza w ramach Szlachetnej Paczki, Sparta przegrałaby ten mecz walkowerem. A tak zespół debiutantów w HLAKP bronił się dzielnie, kierowany z bramki przez Bartłomieja Kiszkę. Mało tego, „Spartanie” dwukrotnie prowadzili, ale za każdym razem Posesja odrabiała stratę. Za pierwszym razem dość szybko ripostował Mikołaj Gaborski, ale za drugim razem wydawało się, że trzy punkty powędrują na konto Sparty. Nic z tych rzeczy. Adam Aina balansem ciała wypracował sobie trochę miejsca na strzał i zdobył gola na 2:2! Gole dla Sparty strzelali Bartłomiej Gnyp i Mikołaj Matuszyk.

IV liga: Intive – Dream Team 2:3 (1:2)
Drugi z rzędu komplet punktów zdobył Dream Team. Drużyna Dariusza Wojciechowskiego po sześciu minutach i dwóch bramkach braci Łebek prowadziła 2:0. W 9 min odpowiedział Grzegorz Bujek. Posiłki z orlikowego Neo robią w Dream Teamie pozytywną robotę – w 20 min bramkę na 3:1 zdobył Franciszek Bojarski. W 24 min Intive wróciło jednak do gry o punkt – druga bramka Bujka okazała się jednak ostatnim trafieniem tego przeciętnego jakościowo meczu.

Ekstraliga: Poker Team – Moore 4:0 (4:0)
Kolejkę kończył mecz, który zapowiadany był jako jeden ze szlagierów tej serii spotkań. Poker Team mierzył się z Moore, czyli wielokrotny mistrz kontra odwieczny pretendent do najwyższych laurów w LAKP. Mistrzowie pokazali swoją mistrzowską klasę już w pierwszej minucie, kiedy to wyszli na prowadzenie po pięknym trafieniu Tomasza Sekreckiego. Potem Poker podkręcił tempo jeszcze kilka razy, systematycznie punktując rywala. Do przerwy było 4:0, a swoje bramki zdobyli Bartosz Nogas, Piotr Baran i Erwin Sobiech. Wydawało się, że może dojść do pogromu, ale w drugiej połowie „Karciani” nie zwiększyli swoich bramkowych zysków, ale i po stronie strat zachowali czyste konto. Moore nie ugrał nawet sztychu, co jest dość wymowne. Było kilka szans, ale i Robert Susz w odpowiednich momentach był czujny jak ważka. Dość jednostronny hit, bez większej historii.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.