Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (513)



To już koniec piłkarskich zmagań w Lidze Amatorskich Klubów Piłkarskich w 2018 roku. Żegnamy się po naprawdę intesywnej kolejce, w której aż trzy zespoły, które do tej pory nie straciły punkty, pożegnały się ze swoim nieskazitelnym bilansem. Bombardino i Legion utrzymały jednak prowadzenie w swoich ligach, a PKS BIGOS zaprzepaścił szansę na objęcie prowadzenia w tabeli. Wciąż jak burza idą ekstraligowe ekipy Poker Teamu i Adampol Teamu, czyli mistrzowie i wicemistrzowie ubiegłego sezonu. Zasiadajcie więc do ligowej lektury, a potem do świątecznych, suto zastawionych stołów.

III liga: meble-ars.pl Zjednoczeni – KP Wicher 4:3 (0:2)
Kolejka rozpoczęła się naprawdę grubo, choć początkowa faza meczu Zjednoczeni – Wicher nie zapowiadała wielkich emocji. Końcówka pierwszej odsłony zrobiła jednak mecz, bowiem Wicher strzelił faworytowi dwie bramki. W 17 min Zjednoczeni odpowiedzieli trafieniem Karola Kurowskiego i wydawało się, że będzie to początek ich marszu po kolejne trafienia. Już minutę później Łukasz Pogoda pokazał jednak, że Wicher ma chrapkę na komplet punktów. Wtedy Zjednoczeni zdecydowali się grać z wycofanym bramkarzem i bardzo szybko przyniosło to efekt w postaci gola Konrada Wabika, który jako „lotny” przeprowadził ładną akcję. Już minutę później do wyrównania doprowadził Michał Mędrzecki. Mecz nabierał rumieńców. W 23 min z trudnej pozycji, obracając się dość lekki strzał oddał Mariusz Kaźmierski. Uderzenie było wystarczająco zaskakujące dla Łukasza Klimka, by ten nie zdążył z interwencją. 4:3 dla Zjednoczonych! W końcówce jednak po faulu Adriana Wójcika nerwy puściły Mędrzeckiemu, który za swoją reakcję obejrzał czerwoną kartkę. Zjednoczeni stracili zawodnika, ale nie stracili gola, a wszystko to zasługa  Michała Malinowskiego. „Wokół LAKP” bez peanów pod jego adresem w tym sezonie byłby stracony. „Malina” rozgrywał przeciętny mecz, ale w ostatniej minucie w świetnym stylu obronił przedłużony rzut karny Mikołaja Poniatowskiego i pełna pula została z liderem tabeli.

IV liga: TRANS-AUDYT.pl – PKS BIGOS 2:0 (0:0)
Jak wiele Jan Błaszczak znaczy dla „Kapuścianych” mieliśmy okazję przekonać się w sobotnim starciu BIGOS-u z Transaudytem. Drużyna Tomasza Moszczyckiego miała być może niepowtarzalną okazję zająć fotel lidera IV ligi, spychając z niego pauzującą KS Marmotę. Wystarczyło zdobyć choćby punkt w meczu z dołującym w tabeli zespołem „Transportowców”. Nieobecność wspomnianego Błaszczaka, ale także Łukasza Augustyniaka mocno utrąciła walory ofensywne w drużynie BIGOS-u. Efekt? Zero z przodu po dość słabym meczu. Z tyłu też długo zanosiło się na zero, ale w 18 i 22 min dwa błędy wicelidera skarcił Damian Połowniak.

Ekstraliga: Malagenia – AZS UMCS 2:3 (1:2)
Przed meczem Malagenii z UMCS-em trener Tomasz Bielecki poszerzył kadrę swojego zespołu o nową twarz – Macieja Welmana. Wtedy mało kto przypuszczał, że będzie to kluczowe wydarzenie, ale tak się stało. Debiutant na „dzień dobry” „poczęstował” Malagenię hat-trickiem i zapewnił swojej drużynie wygraną 3:2. UMCS prowadził 2:0, ale mająca sporo sytuacji Malagenia odpowiedziała golem Pawła Flisiaka. Obie drużyny momentami w obronie grały bardzo nieporadnie, popełniając sporo niewymuszonych błędów. W 19 min Michał Wasil trafił na 2:2. Spory błąd przy tej bramce popełnił Krzysztof Ziętek. Jaka była odpowiedź UMCS-u? Wznowienie od środka, kilka podań i gol Welmana  na 3:2, który przedarł się i z trudnej pozycji uderzył praktycznie idealnie. Więcej bramek już nie obejrzeliśmy.

IV liga: KS Świeżaki – Wataha 0:2 (0:1)
Spotkanie Świeżaków z Watahą jak na realia IV ligi stało na wysokim poziomie. Obie drużyny grały całkiem nieźle, bramkarze mieli sporo pracy, z której wywiązywali się bardzo dobrze. O losach meczu przesądziły dwie bramki Macieja Jabłońskiego. Wataha nie roztrwoniła swojej przewagi nawet po czerwonej kartce Damiana Kołodzieja, który „prosił się” o wykluczenie praktycznie od początku meczu. Był nerwowy, sporo faulował i wdawał się w niepotrzebne pyskówki. W 19 min cierpliwość sędziów się skończyła, a wraz z nią występ Kołodzieja. Jego brat w bramce był jednak mężem opatrznościowym Watahy i do spółki z Jabłońskim dołożyli największe cegły do tej wygranej.

II liga: Mustang Marketing – GOL-asy 0:2 (0:0)
W meczu Mustanga z GOL-asami nie spodziewaliśmy się zbyt wielu goli, bowiem jedni i drudzy to drużyny solidne, ale raczej bez fajerwerków. Nasze przypuszczenia się sprawdziły. Obejrzeliśmy jednak dwa gole – w końcówkach obu połów trafiały GOL-asy. Raz Adam Miąc, a potem Hubert Małyszka. Wygrana teamu  Piotra Roja mogła być okazalsza, ale w 24 min Miąc nie wykorzystał przedłużonego rzutu  karnego, nie trafiając w bramce.

I liga: Undefined Team – Sparta 4:0 (2:0)
Wreszcie swoją niemoc przełamał Undefined Team, który do meczu ze Spartą przystępował z ujemnym punktem na koncie. Dobra, kreatywna gra z rozmachem pozwoliła jednak pewnie i wysoko ograć zespół Pawła Godzwona. Dublet w pierwszej połowie ustrzelił Łukasz Barański. W 21 min na 3:0 podwyższył Tomasz Iwaniak. W 24 min swój dobry występ przypieczętował bramką Dawid Mazuruk, obok Barańskiego motor napędowy wielu akcji „Nieokreślonych”. Obaj panowie zmarnowali zresztą także po jednym przedłużonym rzucie karnym.

IV liga: Intive – Bystra Wojciechów 1:7 (0:0)
Gdy pierwsza połowa meczu Intive – Bystra zakończyła się bezbramkowym remisem, raczej  nikt nie uwierzyłby, że po przerwie obejrzymy prawdziwy wysyp goli, w dodatku prawie całkowicie dla jednej z drużyn. Wprawdzie Bystra przeważała od początku, ale nie była to przewaga przygniatająca. Po zmianie stron wszystko się zmieniło. Zespół z Wojciechowa zaaplikował rywalom łącznie 7 goli, samemu tracąc tylko jedną. Jedną, ale ważną, bo w 16 min na chwilę zrobiło się 1:1 i wciąż nie można było przypuszczać, że przed nami pogrom. Dublety w Bystrej strzelili Filip Zieliński i Krystian Bogacz.

Ekstraliga: Widok – PHU Pad-Bud 1:2 (0:0)
W meczu beniaminków, czyli Widoku z Pad-Budem, działo się naprawdę niewiele. Jak na realia Ekstraligi był to po prostu słaby mecz. Na bramki poczekaliśmy aż do końcówki. W 21 min po składnej akcji Pad-Budu piłkę do bramki wbił Adrian Bartosik. Na odpowiedź Widoku nie trzeba było długo czekać. Ayoub Kherouf pokazał co to znaczy szybkość. Uprzedził Piotra Zawadę i zdobył bramkę. Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do Łukasza Stefańskiego, który swoim trafieniem zapewnił Pad-Budowi piekielnie ważne punkty, które oddalają zespół Piotra Bielaka od strefy zagrożonej spadkiem.

II liga: MPK – Wściekłe Psy 3:4 (2:1)
MPK wyrasta na specjalistów od gubienia niemal pewnych punktów. W sobotę „Kierowcy” prowadzili z Wściekłymi Psami 2:0 po dublecie Dominika Kamińskiego, który dzięki temu przyćmił nawet występ dawno niewidzianego w drużynie Łukasza Próchno. Młodszy z klanu mieszka teraz w innym mieście, ale przed Świętami pojawił się w rodzinnych stronach i pomógł MPK w walce o ligowe punkty. W 11 min kontaktową bramkę zdobył Patryk Błaszczuk. Rozpoczął się koncert gry „Wściekłych”, którzy ruszyli do walki o pełną pulę. W 15 min po zagraniu ręką sędziowie podyktowali rzut karny, który na bramkę zamienił Wasyl Slobodyan. W 20 min Błaszczuk po raz drugi wpisał się na listę strzelców i było już 3:2. Jednak MPK nie zamierzało złożyć broni. Gol Kamińskiego na kilkadziesiąt sekund przed końcem oznaczał bardzo prawdopodobny podział punktów. Nic z tego! Gdy do końca pozostało około 10 sek efektowną piętką złotą bramkę strzelił Adam Bratkowski! Co za zwrot akcji! Co za gol! Co za widowisko! Chapeau bas dla obu stron.

III liga: KP Starówka – Limuzyna z Lublina 1:8 (1:2)
Trwa agonia Starówki, która w meczu z Limuzyną trzymała się do pewnego momentu, ale w końcówce wszystko posypało się jak domek z kart.  Już w 3 min na 1:0 trafił Paweł Tobiasz, ale potem Limuzyna dopuściła się zbyt wielu fauli. Przedłużony rzut karny Grzegorza Mocnego gola nie przyniósł – pojedynek wygrał Artur Bielak vel Bielecki. Co nie udało się Mocnemu ze stałego fragmentu, to z gry uczynił Kamil Marczyński. Tuż przed końcem pierwszej połowy Limuzyna zdołała jednak wrócić na prowadzenie za sprawą Kamila Kłysia. Prawdziwe burzenie Starówki rozpoczęło się w 19 min, po bramce Grzegorza Wilczka. Od tego momentu ekipa w żółtych koszulkach praktycznie stanęła i prosiła się o wyższy wymiar kary, podczas gdy Limuzyna urządziła sobie coś na wzór treningu strzeleckiego. Ostateczny wynik 8:1 to brutalna lekcja dla drużyny ze Starego Miasta. Tak długo jak na boisku nie będzie widać monolitu, tak długo każdy w miarę sensowny rywal będzie to wykorzystywał, a III liga w tym sezonie jest silna. Tobiasz, Kłyś i Paweł Dejko zakończyli ten mecz z dubletami.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – Git Team 2:2 (1:1)
Brązowi medaliści OLS marząc  o kolejnym podium nie mogą tracić punktów w takich meczach jak ten. Podopieczni Andrzeja Kurysa potknęli się na Git Teamie. Już w 3 min ładnym strzałem wynik otworzył Dawid Sowiński, ale dość szybko równie ładnym uderzeniem odpowiedział Dominik Struk. Podanie ze stałego fragmentu gry do nadbiegającego na strzał Struka staje się powoli wizytówką „Polibudy”, jak niegdyś rzuty rożnego Ipso Iure i bramki Pawła Maziarza. Popularny „Dino” trafił także na 2:1, choć tym razem z gry. Minimalne prowadzenie Politechniki utrzymało się do ostatniej minuty, ale wtedy gra z lotnym bramkarzem, w rolę którego wcielał się nominalny golkiper, Paweł Borzęcki, przyniosła spodziewany efekt. „Gitowcy” wyrównali, a gola zdobył Tomasz Godyński. „Godo” mógł zostać bohaterem tej rozgrywki, ale na sekundę przed końcem meczu nie wykorzystał piłki meczowej. Na przeszkodzie stanął mu Paweł Szpinda.

IV liga: Dream Team – Huragan Reaktywacja 8:2 (1:2)
Sytuacja kadrowa w Huraganie przekłada się na wyniki i miejsce w tabeli. W sobotę team z Abramowa nie miał choćby jednego rezerwowego i gdy po przerwie zabrakło sił, rozpoczęła się degrengolada. A do przerwy było 2:1 do przodu po bramkach Łukasza Kozaka i Szymona Kuli. Po zmianie stron Dream Team ruszył mocniej i bardzo szybko okazało się, że to działa. Bramki wpadały jedna za drugą, jak z rogu obfitości. Ostatecznie Huragan otrzymał ośmiobramkowy bagaż, w którym najmocniej partycypował Tomasz Pluta, autor „karety”.

I liga: RKS Perła – KS Ruta 1:2 (0:2)
Perła przegrała kolejny bardzo ważny mecz i za chwilę może obudzić się już w grupie spadkowej. W sobotni wieczór „Piwosze” otrzymali dwa mocne ciosy już do przerwy. Gole dla Ruty strzelili Mateusz Kędzierski i Michał Zlot. Po tej drugiej bramce chciało się tylko zakrzyknąć „WOW!”. W drugiej połowie podopieczni Krzysztofa Grabowskiego zostali zepchnięci do defensywy. Michał Nurzyński nie wykorzystał przedłużonego rzutu karnego. Napór Perły przyniósł skutek dopiero w 24 min. Kontaktową bramkę ładnym, plasowanym strzałem zdobył Przemysław Kwiatek. Perle do końca pozostawały już tylko sekundy i to mogło wystarczyć na doprowadzenie do remisu, ale młodszy z braci Nurzyńskich jedynie ostemplował poprzeczkę.

Ekstraliga: Poker Team – Politechnika Lubelska 6:5 (3:1)
Poker i Politechnika odrobiły zaległości z 5. kolejki. Dla ekipy Andrzeja Kurysa był to już drugi mecz w tym dniu. Mecz układał się dość dziwnie. Przewaga „Pokerzystów” w posiadaniu piłki nie podlegała dyskusji, ale gole padały seriami. Między 5 a 7 minutą padły trzy pierwsze dla Poker Teamu, a zaraz potem jedyna w tej odsłonie dla Politechniki. Na słowa uznania zasługuje szczególnie pierwsze trafienie w wykonaniu Tomasza Sekreckiego, który uderzył po prostu kapitalnie! W 14 min „Karciani” zdobyli aż trzy bramki, po których szanse Politechniki na cokolwiek były już iluzoryczne. Mimo wszystko dzięki ambitnej postawie oraz krótkiej ławce w Pokerze, „Polibuda” od stanu 1:6 wyszła na 5:6. Kontaktowy gol padł jednak praktycznie równo z końcową syreną, więc okazji na doprowadzenie do fantastycznej „remontady” już nie było.

IV liga: NieDYSponowani – CH Olimp 4:1 (3:0)
W świetnej formie w grudniu utrzymują się NieDYSponowani, którzy w sobotni wieczór okazali się lepsi od Olimpu. Już do przerwy było prawie po zawodach. Hat-trick Jana Siczka oznaczał prowadzenie teamu Marcina Kulpy 3:0. Olimp nie miał koncepcji jak rozerwać szyki obronne przeciwników. Udało się dopiero w 21 min. Po składnej akcji gola zdobył Marcin Iwan. Zapaliła się więc iskierka nadziei na odrobienie strat, ale ostatecznie zgasił ją w 24 min Paweł Brzozowski. Gol „Brzoziego” ustalił wynik meczu.

I liga: Dziesiąta – Bombardino 716 2:1 (0:1)
Spotkanie Dziesiątej z Bombardino w kontekście walki o awans do Ekstraligi  miało niebagatelne znaczenie. Dziesiąta przystąpiła do gry osłabiona nieobecnością Michała Komora. Już w 3 min przypomniał o sobie lider klasyfikacji strzelców I ligi. Po bramce Stanisława Staniszewskiego „Numeryczni” długo prowadzili, ale chyba nieco zadowolili się tym stanem posiadania, bo nie widać było animuszu w dążeniu do kolejnych bramek. Dziesiąta miała inicjatywę i szukała swoich szans. Znalazła je po przerwie. W 16 min wyrównał najaktywniejszy Kamil Ostrowski. Dwie minuty później piłka znalazła Krzysztofa Bogutę, a on znalazł jej drogę do bramki. W końcówce to 716 było na musiku, ale próby odrobienia strat były bezskuteczne.

II liga: Hüttenes-Albertus – Va Bank 0:3 (0:0)
Niedzielną sesję gier HLAKP rozpoczęła drugoligowa rywalizacja Hüttenesa z Va Bank, która przez długie minuty przypomniała partię szachów. Zawodnicy grali tak, jakby nie obudzili się jeszcze. W końcu jednak przewaga „Bankowców” w liczbie rezerwowych zaczęła przynosić im wymierny efekt. Sygnał do ataku dał Daniel Nowosad, ale jego bardzo dobre uderzenie szpicem buta w jeszcze lepszym stylu obronił Marcin Mendel. W 19 min „Mendi” był już jednak bezradny, gdy Nowosad nawinął go na zamach i z bliska umieścił piłkę w bramce. Minutę później prowadzenie Va Banku podwyższył Leszek Huszaluk, a wynik w 24 min ustalił Jacek Małyszek.

IV liga: OBI Zwycięska – Szukamy Sponsora 1:4 (0:0)
Szukamy Sponsora długo nie potrafiło sforsować nieźle zorganizowanej defensywy OBI. Przez ponad kwadrans tego meczu nie obejrzeliśmy ani jednego gola. W 17 min strzelanie niepozornym, płaskim strzałem rozpoczął Przemysław Pitura. Dwie minuty później podwyższył Daniel Kusy, a po kolejnych trzech minutach było już 4:0. Gole zdobyli także Łukasz Świć i Paweł Szelchauz. OBI odpowiedziało trafieniem Mateusza Witkowskiego na otarcie łez.

III liga: Plaga Szczurów – Zdzichtex Areszt Śledczy 1:4 (0:3)
W składzie z Marcinem Pszenniakiem i Adamem Czernią zespołu „Szczurów” nie widzieliśmy już bardzo dawno. Jednak dawne gwiazdy LAKP tym razem nie oczarowały nas. Od początku to Areszt Śledczy wyglądał lepiej, a wiodącą postacią zespołu był oczywiście Przemysław Wójciuk, który robił z obrońcami rywali co chciał. Do przerwy Plaga przegrywała 0:3 po golach Wójciuka, Kamila Staszka i samobójczej Jarosława Szewczuka. W drugiej połowie mecz się nieco otworzył. Areszt w swoim stylu zapominał o defensywie, przez co mnożyły się okazję dla „Szczurów”. Ze skutecznością i dokładnością było jednak na bakier. Dopiero w 21 min bramkę zdobył Przemysław Saniak. Przez moment tliła się nadzieja na skuteczną pogoń, ale wątpliwości rozwiał w 23 min drugi gol Wójciuka.

III liga: Billennium – Bio Berry 0:0
Cóż możemy napisać o meczu, w którym nie padł ani jeden gol, a w protokole zanotowaliśmy tylko jedną żółtą kartkę? Bio Berry było faworytem, ale na mecz nie dotarł Dawid Polesiak, co mocno utrąciło walory ofensywne drużyny. Efekt? Bezbramkowy remis i 24 minuty bezbrzeżnej nudy. Inicjatywa była po stronie „Jagódek”, ale nie czarujmy się – wnukom o tym meczu nie będziemy opowiadać.

II liga: Legion – Stare Bronowice 2:3 (2:1)
Lider tabeli niespodziewanie wyłożył się na zespole, który jak do tej pory na boisku wygrał tylko jedno spotkanie. Tego się nie spodziewaliśmy! W 7 min Kacper Lubisz zanotował „samobója”, po którym Bronowice objęły prowadzenie. Na krótko. W tej samej minucie Piotr Stajszczak skutecznie egzekwował przedłużony rzut karny. Dwie minuty później stanął przed kolejną taką samą okazją, ale trafił w poprzeczkę. Ekipa z Bronowic faulowała jednak bez opamiętania (lub zagrywała ręką) i w 11 min Stajszczak znów ustawił piłkę na 10 metrze. Trafił i do przerwy lider prowadził 2:1. Bohaterem drugiej połowy został Jakub Łuczyński. Były zawodnik ekstraligowych Piłkarzy ustawił zbyt ostro grających kolegów do pionu, a sam zdobył dwa gole – w 18 i 23 min. Ten ostatni wywołał taką euforię, że w końcówce znów emocje brały górę. Zespół z Bronowic „nałapał” fauli i w 24 min Stajszczak znów mógł doprowadzić do remisu, jednak okazję zmarnował. Po szalonym meczu trzy punkty trafiły na końcu Starych Bronowic, które gonią ścisłą czołówkę po falstarcie.

Ekstraliga: Moore – UMWL Szkoltex 5:2 (3:1)
Moore dość łatwo ograło UMWL Szkoltex, grający w tym meczu bez zmienników. Wprawdzie w 2 min gola na 1:0 dla „Urzędników” zdobył Piotr Szewczyk, wykorzystując świetną asystę Damiana Dęgi, to jednak w kolejnych minutach dominacja Moore nie podlegała dyskusji. Fatalny mecz rozgrywał solenizant, Grzegorz Łata. Kierownikowi UMWL życzymy wszystkiego najlepszego oraz jak najmniej takich meczów. Łata ewidentnie zawinił przy czterech z pięciu straconych bramek przez UMWL. Dwie pierwsze zdobył Bartłomiej Barwiak. Później swojego bramkarza, który tym razem był bezradny, pokonał Szewczyk. W drugiej połowie bramki dołożyli jeszcze Michał Sieczkarek i Maciej Sebastianiuk. Wynik w 21 min ustalił ładnym uderzeniem Łukasz Woliński, który w OLS reprezentuje barwy… Moore. Efektowna „cieszynka” Wolińskiego była przejawem sporego dystansu do tego, co dzieje się na parkiecie. Bez zmienników i bez Łaty w najwyższej formie, trudno było liczyć na punkty. Moore nie musiało się specjalnie napocić, żeby wygrać.

I liga: Posesja – GP Togatus 1:6 (0:1)
GP Togatus zadomowiła się w czołówce pierwszoligowej tabeli. W niedzielne południe drużyna Krzysztofa Gołaszewskiego wypunktowała Posesję, choć do przerwy było tylko 1:0 po bramce Arkadiusza Adamczuka. W 18 min Adamczuk miał już jednak hat-trick. Posesja odgryzła się za sprawą Kamila Michalaka, ale jego ładne uderzenie było raczej „łabędzim śpiewem”, niż sygnałem do walki o choćby punkt. Krzysztof Wrona, Hubert Korzeniewski i ponownie Adamczuk wybili Posesji z głów myśli o jakiejkolwiek zdobyczy. Skończyło się solidnym laniem 6:1.

Ekstraliga: Adampol Team – Piłkarze/Bempresa 2:1 (1:0)
Zespół Piłkarzy/Bempresy zebrał na niedzielny mecz z Adampol Teamem prawie najmocniejszy skład. Zabrakło jedynie Grzegorza Górala. W tych okolicznościach wicemistrzowie ligi nie mogli liczyć na łatwą przeprawę. I faktycznie – od początku mecz był bardzo zacięty. Adampol grał jednak rozważnie, szanując piłkę i nie forsując tempa. W końcu w 11 min swoją okazję wykorzystał Paweł Szyjduk. Kilka minut po przerwie Paweł Uliczny podwyższył prowadzenie zespołu ze Świdnika. Piłkarze nie złożyli broni. Mirosław Cioch w 19 min zdobył bramkę kontaktową. Pojawiła się szansa na punkt. Mecz się zaostrzył, w efekcie czego w 23 min piłkę na punkcie przedłużonego rzutu karnego ustawił Damian Karaś. Strzelił jednak koszmarnie. Jak sam stwierdził po meczu – nie przypomina sobie tak źle wykonanego przedłużonego rzutu karnego w swoim wykonaniu. Świetna okazja na punkt przepadła. Fuzja Mariusza Kędry zasłużyła na brawa za waleczną postawę, ale zapunktować się nie udało.

I liga: Szerszeń Team – Czarni 0:1 (0:0)
Tylko jedną bramkę obejrzeliśmy w meczu Szerszeń Teamu z Czarnymi. Drużyna z Bychawy przeważała przez całe 24 minuty, a „Hornets” ograniczali się do obrony i prób kontr. Długo nie padała żadna bramka. Dobre zawody rozgrywał strzegący „świątyni” Szerszeń Teamu Jakub Baran. W końcu jednak i on skapitulował po uderzeniu imiennika, Jakuba Szymali w 21 min. W końcówce „Szerszenie” nie mając wiele do stracenia stworzyły sobie nawet kilka okazji, ale ani Daniel Mróz, ani Marcin Goc, nie potrafili zdobyć gola na 1:1.

Ekstraliga: Git Team – Adampol Team 0:3 (0:1)
W ostatnim meczu 2018 roku w LAKP Adampol Team ograł Git Team 3:0, zachowując status drużyny bez straty punktu. Zwycięstwo Adampolu nie są może tak efektowne jak wygrane Poker Teamu, ale obie drużyny mają tyle samo punktów i niewykluczone, że o mistrzostwie zdecyduje ich bezpośredni pojedynek. Wróćmy do samego meczu – „Gitowcy” postawili rywalom trudne warunki, ale w tym dniu świdniczanie wiedzieli czego chcą i wiedzieli jak to osiągnąć. Znów na wielkie słowa uznania zasługuje gra obronna Adampolu oraz oddzielnie – postawa Piotra Chlebusia w bramce, który jest w znakomitej formie, co pokazywał także na Heiro Futsal Cup w Rzeszowie. Bramki dla Adampolu strzelali Paweł Szyjduk (dwie) i Michał Babiarz. Adampol punktuje błędy rywali jak rasowy bokser, samemu umiejętnie trzymając gardę. Czy to zaprowadzi zespół Krystiana Jocia na mistrzowski tron?

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.