Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (517)



Pierwszy wielki szlagier końcówki sezonu w Ekstralidze przyniósł wygraną Poker Teamu, który do niedzielnego hitu z Adampolem przystąpi jako lider, z dwoma punktami przewagi. Wygrana "Karcianych" będzie niemal przesądzała o ich tytule. Jeśli wygra Adampol, to on wskoczy na fotel i na dwie kolejki przed końcem będzie nomen omen rozdawał karty w tym wyścigu. Nie mniej ciekawie jest na niższych szczeblach ligowej rywalizacji, o czym szczegółowo przeczytacie poniżej.

I liga: Czarni – RKS Perła 5:2 (1:0)
Perła, która znalazła się w grupie mistrzowskiej w szczególnych okolicznościach, grę o Ekstraligę rozpoczęła marnie. Już w 1 min Czarni objęli prowadzenie po bardzo mocnym uderzeniu Jakuba Szymali. W pierwszej połowie to było tyle, ale w drugiej zespół z Bychawy podkręcił tempo. Sławomir Flis podwyższał na 2:0 i 3:1, a Perła odpowiadała kontaktowymi golami Michała Nurzyńskiego i Mateusza Krzywanowskiego. Końcówka to jednak jeszcze dwie bramki dla ekipy Jacka Ozimka i siódma z rzędu wygrana Czarnych stała się faktem. Wobec pauzy Dziesiątej dało to awans na fotel lidera.

I liga: Bombardino 716 – KS Ruta 4:2 (0:1)
Drugie spotkanie grupy mistrzowskiej w I lidze rozpoczęło się o 14:30. Bombardino do przerwy przegrywało z Rutą 0:1 po bramce Michała Zlota, który wykorzystał asystę swojego brata, Sebastiana. Od czego jest jednak Stanisław Staniszewski? Najlepszy strzelec I ligi upolował swoją kolejną bramkę w 17 min i zrobiło się 1:1. W 19 min „Numeryczni” objęli prowadzeniu po trafieniu Ernesta Tatary. W 22 min mogło być 3:1, ale strzał Pawła Kwiatkowskiego z przedłużonego rzutu karnego obronił Gabriel Bednarczyk. Trener Krzysztof Grabowski postanowił odważnie zaatakować rywali z lotnym bramkarzem. Efekt był opłakany. Dwa kapitalne strzały udały się Tomaszowi Mazurowi i można tylko żałować, że tego nie nagraliśmy… Piotr Sawicz już po końcowej syrenie zamienił przedłużony rzut karny na drugą bramkę dla Ruty, ale był to gol na otarcie łez.

II liga: GOL-asy – Legion 1:0 (1:0)
Zaledwie jedną bramkę obejrzeliśmy w meczu GOL-asów z Legionem. To w dużej mierze zasługa solidnie grających defensyw, ale także świetnie spisującego się w bramce GOL-asów Kamila Malińskiego. Ten jedyny gol padł w 7 min, a zdobył go Paweł Wrzaszcz. Legion znalazł się w wyraźnym dołku i umyka mu powoli szansa na awans. GOL-asy doskoczyły do Legionu na jeden punkt. Matematycznie wszystko jest jeszcze możliwe, ale póki co największe szanse na promocję do I ligi mają Wściekłe Psy i Bosko.

II liga: Bosko – Stare Bronowice 3:1 (1:0)
A’propos Bosko – ta drużyna w sobotę grała drugi w ciągu sześciu dni mecz ze Starymi Bronowicami – obie ekipy kończyły ze sobą fazę zasadniczą, by na początku rundy finałowej ponownie się ze sobą zmierzyć. I znów górą było Bosko, choć tym razem bez takich perypetii, jak tydzień wcześniej. I bohaterowi byli inni, bo tym razem Jakub Kosikowski był nieobecny, a Kacper Wanielista oddał czołowe role innym. Wynik w 12 min otworzył Dzmitry Kobzeu. W 19 min po bramce Piotra Ździebło zrobiło się 2:0. Bartłomiej Pomarański już minutę później przywrócił Bronowicom nadzieję na korzystny rezultat, ale wynik spotkania w 24 min ustalił Kamil Baczewski.

I liga: Szerszeń Team – Sparta 3:0 (1:0)
Tak jak w pierwszej rundzie, tak i tym razem Szerszeń Team pokonał Spartę 3:0. Pawłowi Lizunowi, który z konieczności stanął między słupkami „Hornets”, udało się zachować czyste konto i pokazać kilka niezłych interwencji. Lepszy był jednak jego vis-a-vis Bartłomiej Kiszka – to dzięki niemu Sparta nie przegrała jeszcze wyżej, bo okazji naprawdę nie brakowało. Sparta grała słabiutko. Dublet ustrzelił Daniel Mróz, a jedną bramkę dołożył Rafał Szkoda.

III liga: Bio Berry – Limuzyna z Lublina 4:2 (2:0)
„Jagódki” odniosły w sobotę bezcenne zwycięstwo, które pozwala im realnie myśleć o awansie do II ligi. Rywalem drużyny Mateusza Szczepańskiego była drużyna Limuzyny z Lublina. Końcówka pierwszej połowy to dwa gole Bio Berry, które już wcześniej miało wyraźną przewagę. Świetnie bronił jednak Artur Bielak vel Bielecki, dzięki czemu długo było 0:0. Gole Szczepańskiego i Grzegorza Marzęty przełamały jednak strzelecki impas. Potem na salony wszedł jednak Paweł Tobiasz, który w 17 i 19 min zdobył dwa gole. Szczególnej  urody był ten drugi, wyrównujący. Tobiasz wyskoczył do głowy i świetnie skontrował dobrą, ale też trudną piłkę zagraną przez jednego z partnerów. Wydawało się, że Limuzyna jest w gazie, ale wtedy Bio Berry odpowiedziało kolejnymi dwoma bramkami, które zdobyli Michał Mucha i Łukasz Sulowski. Być może gdyby mecz potrwał jeszcze trochę dłużej, obejrzelibyśmy kolejne przebudzenie Limuzyny i wyrównanie, ale nic takiego się nie stało.

IV liga: TRANS-AUDYT.pl – KS Świeżaki 4:0 (2:0)
TRANS-AUDYT.pl wypunktował Świeżaki w meczu bez większej historii. Drużynie Łukasza Mazura wyraźnie brakuje jakości w ofensywie, a raptem 9 zdobytych goli w dziewięciu meczach jest tego najlepszym dowodem. Bramki dla „Transportowców” strzelali Jacek Trumński, Paweł Mazur, Robert Nowak i Michał Gaca. Transaudyt ma teraz nieco łatwiejszy terminarz, więc być może skończy sezon w górnej części tabeli.

Ekstraliga: Nexbet – MM Studio Design 7:1 (3:0)
Wciąż w kratkę gra MM Studio, czyli wcześniej Piłkarze/Bempresa. Team Mariusza Kędry potrafi zaskoczyć i ograć wyżej notowanego rywala, by nagle w innym meczu oberwać bardzo wysoko. W sobotę był ten drugi wariant. Po pięciu minutach Nexbet prowadził 3:0, a dwie z bramek padły po rzutach karnych, egzekwowanych przez Jarosława Wójcika. Dwukrotnie faulował Jacek Pietras. O ile w pierwszej sytuacji wątpliwości mieć nie można, o tyle druga decyzja arbitrów wydaje się być kontrowersyjna. Trzeci rzut karny podyktowany został po przerwie – tym razem dla MM Studio. Damian Karaś zmniejszył wynik i wydawało się, że dysponujący raptem jednym zmiennikiem Nexbet może mieć jeszcze kłopoty. Nic bardziej mylnego. Od 18 do 22 min zespół sponsorowany przez pana Stanisława Makucha zdobył jeszcze cztery bramki i definitywnie wybił kłócącej się między sobą drużynie MM Studio myśli o punktach. Poza Jarosławem Wójcikiem dublety ustrzelili Kamil Wójcik i Hubert Poleszak, a jednego gola dołożył Mariusz Citkowski.

Ekstraliga: UMWL Szkoltex – Widok 5:6 (3:3)
Dramatyczne, obfitujące w bramki widowisko zafundowali nam gracze UMWL i Widoku. „Urzędnicy” w pierwszej połowie prowadzili już 2:0, by szybko roztrwonił prowadzenie i wylądować z wynikiem 2:3. Duża w tym zasługa Ayouba Kheroufa, autora bramki i asysty. W 11 min swoją drugą bramkę zdobył jednak Michał Morawski i zrobiło się 3:3. Co dalej? Długie minuty oczekiwania na  kolejne gole, aż w końcu po raz kolejny odpalił „Paco”. W 22 min zdobył dwie bramki. Wydaje się, że dwukrotnie lepiej mógł się zachować Kamil Kądziołka, bramkarz UMWL. O szybką odpowiedział postarał się jednak Paweł Krzepisz, który dostawił nogę i trafił do pustej bramki. UMWL wciąż miał więc nadzieję, ale w 24 min Krzysztof Stachyra pokazał, że ma całkiem nieźle ułożoną nogę. Kopnął piłkę przez całe boisko do pustej bramki i gra z wycofanym bramkarzem „Urzędników” została skarcona. Wprawdzie od razu po wznowieniu UMWL rozegrał jeszcze jedną dobrą akcję, którą sfinalizował Piotr Szewczyk, ale nic więcej nie starczyło już czasu i mecz zakończył się wygraną Widoku 6:5.

IV liga: NieDYSponowani – Wataha 5:0 (3:0)
Na parkiecie o 19:00 spotkali się pogromcy KS Marmoty z dwóch ostatnich kolejek. Ich bezpośrednia konfrontacja nie była jednak wyrównana. NieDYSponowani są wyraźnie w uderzeniu i pokonali Watahę aż 5:0, a mogli jeszcze wyżej, bo chociażby Michał Capała zmarnował przedłużony rzut karny, strzelając ponad bramką. Kolejne dwa gole do swojego dorobku dorzucił Jan Siczek, który jest teraz samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców. Jego najgroźniejszy rywal, Maciej Jabłoński z Watahy, w tym meczu nie błysnął.

IV liga: PKS BIGOS – OBI Zwycięska 4:1 (2:1)
W 2 min na parkiecie zaczął roznosić się swąd niespodzianki, bowiem OBI objęło prowadzenie po bramce Dawida Nosala. BIGOS szybko otrząsnął się jednak i odpowiedział bramką Jana Błaszczaka. Lider „Kapuścianych” jeszcze w pierwszej połowie dał się rywalom we znaki po raz drugi, zdobywając bramkę na 2:1. W drużynie OBI mnożyły się proste błędy i w takich okolicznościach ciężko było liczyć  na odwrócenie losów meczu. W 16 min Tomasz Krzyżanowski trafił na 3:1, a wynik bezpośrednio z przedłużonego rzutu karnego ustalił Łukasz Augustyniak. Niespodzianki nie było i wciąż to ekipa Tomasza Moszczyckiego ma „pole position” w walce o wygranie IV ligi.

Ekstraliga: Git Team – Moore 2:6 (0:3)
Git Team znajduje się w wyraźnym dołku, tak sportowo, jak i organizacyjnie. Tym razem „Gitowcy” na mecz z Moore wyszli w raptem pięcioosobowym składzie, bez zmienników. Efekt nie mógł być dobry, choć przez kilka minut Moore bezskutecznie próbowało sforsować nomen omen mur obronny rywali. W końcu jednak przełamał się Marcin Urban, który zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie. Potem poszło już z górki i sam Urban skończył mecz z „karetą”, a po bramce dołożyli Maciej  Sebastianiuk i Tomasz Olek. Dwa gole dla Gitu zdobył zaś Paweł Osoba. Ozdobą meczu była jego druga bramka, zdobyta po kapitalnym uderzeniu z trudnej pozycji.

II liga: Restauracja Szwejk – MPK 2:2 (0:2)
Dobre początki i marne finisze w wykonaniu MPK to już standard. W sobotę obejrzeliśmy kolejny odcinek tego serialu. Do przerwy „Kierowcy” prowadzili ze Szwejkiem 2:0 po dublecie Artura Mrozika, ale po raz kolejny to nie wystarczyło. W 18 min Norbert Piotrowski zniwelował stratę Szwejka, a w 22 min skutecznie egzekwując rzut wolny doprowadził do remisu. Ostatnie minuty to napór Restauracji Szwejk w poszukiwaniu zwycięskiej bramki, ale wszystko zakończyło się podziałem punktów. MPK uratować może już tylko cud.

III liga: Billennium – KP Starówka 1:1 (0:0)
Billennium zremisowało piąty mecz z rzędu. Długo zanosiło się na czwarty w tym sezonie bezbramkowy remis, ale koniec końców obejrzeliśmy dwa trafienia. Starówka wyszła na prowadzenie dzięki Grzegorzowi Bogatko. Odpowiedział trzy minuty później Robert Kozak, który posłał kapitalny, precyzyjny strzał w okienko. Była to zdecydowanie ozdoba tego szarpanego i niezbyt ładnego meczu. Starówka nie składa broni w walce o utrzymanie. „Informatycy” są zaś liderem w grupie spadkowej, ale bezpiecznej sytuacji jeszcze nie mają.

IV liga: Bystra Wojciechów – CH Olimp 0:1 (0:0)
Opis wydarzeń z meczu Bystrej z Olimpem można ograniczyć do ostatniej minuty, kiedy to Olimp objął prowadzenie. Kamil Siczek skutecznie dobił obroniony strzał Łukasza Galanta z przedłużonego rzutu karnego. Bystra w ostatnich sekundach  rzuciła się do odrabiania straty i miała swoją piłkę meczową. Krystian Bogacz otrzymał podanie i wystarczyło będąc centymetry przed bramką kopnąć piłkę do pustej bramki. Zawodnik zbyt długo zwlekał z tą formalnością, jakby zastanawiał się którą nogą kopnąć. Desperacka interwencja Piotra Piekarza uchroniła Olimp przed utratą bramki, a wszyscy przecierali oczy ze zdumienia.

III liga: MW Lublin – Zdzichtex Areszt Śledczy 2:2 (1:1)
Pamiętając mecz MW Lublin – Areszt Śledczy z pierwszej rundy, można się było spodziewać rywalizacji w stylu „rąbać, siekać i uciekać”. Ale nic takiego nie miało miejsca – tym razem fauli było znacznie mniej, a w głównych rolach wystąpili czołowi strzelcy. Łukasz Sternik dał MW prowadzenie, ale potem dwa razy trafiał Przemysław Wójciuk. Końcówka to znów lepszy fragment drużyny speców od felg samochodowych i w 24 min Sternik wyrównał.

Ekstraliga:  PHU Pad-Bud – ZiP Kalina 3:3 (3:2)
Zdecydowanie ciekawsza w tym meczu była pierwsza połowa, w której obejrzeliśmy aż pięć bramek i zmarnowany rzut karny. Pad-Bud w 3 min wyszedł na prowadzenie za sprawą Krystiana Wolaka. Trzy minuty później kontrowersyjny rzut karny po faulu Piotra Zawady na Jacku Piekarczyku nie przyniósł efektu bramkowego, bowiem sam poszkodowany przegrał pojedynek z bramkarzem Pad-Budu. Po kolejnych trzech minutach do remisu doprowadził Karol Banachiewicz. Dwie kolejne minuty to dwa gole Pad-Budu – pierwszego po asyście Wolaka zdobył Rafał Wiśniewski, a drugiego sam Wolak, który rozgrywał kapitalny mecz. Kalina odgryzła się jeszcze raz za sprawą Banachiewicza i z niecierpliwością czekaliśmy na drugie 12 minut. W nich jednak padł już tylko jeden gol. Na minutę przed końcem gry Jacek Piekarczyk zrehabilitował się nieco za zmarnowane „wapno” i dał ZiP ważny, ciężko wywalczony punkt.

IV liga: OBI Zwycięska – KS Marmota 0:3 (0:2)
Marmota dość łatwo, choć niezbyt wysoko, pokonała OBI, w meczu rozgrywanym awansem. Ojcem zwycięstwa był autor wszystkich bramek, Przemysław Ziętek. Warto zauważyć, że trzeci gol to prawie wierna kopia pamiętnej bramki Mateusza Krzywanowskiego z zeszłego tygodnia. Daleki wyrzut Przemysława Hajkowskiego, strzał głową Ziętka, syrena końcowa i piłka lądująca w siatce po rękach bramkarza. Tym razem wątpliwości jednak nie było, bo ewidentnie strzał zawodnika Marmoty wyprzedził syrenę o dobre pół sekundy.

IV liga: Intive – Huragan Reaktywacja 0:1 (0:0)
Intive w ostatnich tygodniach potrafiło pozytywnie zaskakiwać swoją grą i wynikami. W niedzielę zaskoczenie było jednak negatywne, bowiem porażka z Huraganem w tym sezonie to już lekka plama na honorze, nawet mając na względzie wyraźny progres formy Szymona Kuli i spółki. Zwycięską bramkę w 22 min zdobył Bartłomiej Zentara. Huragan nieźle się bronił, walczył całym zespołem i ciężko zapracował na pierwszą wygraną w sezonie.

IV liga: Szukamy Sponsora – KS Marmota 1:3 (1:2)
Mimo że w 1 min fatalny błąd popełnił Krzysztof Wójcik, wykładając jak na tacy piłkę Michałowi Pszczole, Marmota pozbierała się i odniosła drugie zwycięstwo w niedzielę. Stracony gol pobudził „Świstaki” do lepszej gry, wskutek czego Bartosz Sareło i Przemysław Ziętek zdobyli po bramce. W drugiej połowie jeszcze jedną bramkę dołożył Michał Niedzielski, który po podaniu Jacka Bojanowskiego dopełnił formalności. W pierwszej połowie blisko zdobycia pierwszej kobiecej bramki w historii HLAKP była Aleksandra Siejka, ale jej strzał spod poprzeczki znakomitą paradą wybił Krzysztof Laskowski. Marmota wróciła na fotel lidera IV ligi, ale ma rozegrany jeden mecz więcej niż PKS BIGOS.

I liga: Posesja – Undefined Team  2:3 (0:2)
Niezły mecz obejrzeliśmy w niedzielę przed południem, a mowa o rywalizacji w grupie spadkowej I ligi pomiędzy Posesją a Undefined. Ekipa Artura Bogaja do przerwy przegrywała 0:2 po dublecie jak zawsze bardzo aktywnego Dawida Mazuruka. Niedługo po zmianie stron zrobiło się 2:2. Kontaktowa bramka to zasługa Aleksandra Szczuchniaka, zaś wyrównująca – Michała Kozaka. Drużyna dowodzona przez Jarosława Widomskiego zareagowała jednak na te dwa ciosy odpowiednio – wyprowadziła swoje uderzenie. Łukasz Barański w 17 min wyprowadził Undefined na 3:2 i jak się okazało – był to ostatni gol tej rywalizacji, choć Posesja w końcówce desperacko szukała choćby punktu. Każde oczko w walce o utrzymanie będzie arcyważne. Undefined dzięki tej wygranej opuściło strefę spadkową, spychając do niej właśnie Posesję.

Ekstraliga: Adampol Team – Malagenia 5:3 (2:2)
Malagenia tylko w pierwszej połowie była równorzędnym rywalem dla Adampolu. Wprawdzie przegrywała 0:1 i 1:2, ale miała więcej z gry i zasłużenie doprowadzała do remisów. Można było sądzić, że po zmianie stron taki stan rzeczy się utrzyma, a świdniczanie będą mieli problem z odniesienie zwycięstwa. Nic z tych rzeczy. W drugiej połowie Adampol opanował sytuację na parkiecie i zdobył trzy kolejne bramki. Najlepszy na placu gry Adrian Prażmo zniwelował jeszcze swoim drugim w tym meczu golem stratę teamu Pawła Kępki, ale 3:5 to także porażka, która niewiele daje. Ba, Malagenia wróciła na ostatnie miejsce w tabeli, a decyduje o tym jedna bramka w bilansie.

II liga: Va Bank – Hüttenes-Albertus 0:1 (0:0)
W coraz trudniejszej sytuacji jest Va Bank, który w niedzielę nie potrafił wykorzystać faktu, że rywale grają bez nominalnego bramkarza i z raptem jednym graczem na zmianę. Hüttenes skutecznie zrewanżował się „Bankowcom” za porażkę z pierwszej rundy. Zwycięskiego gola zdobył w 13 min Daniel Misztal. Warto wspomnieć jeszcze o kontrowersyjnej sytuacji z drugiej połowy, gdy sędziowie najpierw podyktowali rzut karny dla Hüttenesa, by jednak po konsultacji wycofać się z tej decyzji. Zdania w dwójce prowadzącej tej mecz były podzielone. Obserwujący z boku twierdzili, że raczej bliższa prawdy była pierwotna decyzja, czyli karny za rękę Pawła Bogusława. Decyzja ta nie wpłynęła jednak na wynik.

Ekstraliga: Poker Team – Tifosi 8:4 (4:3)
W szlagierze kolejki Poker Team ograł Tifosi 8:4, choć nie była to dla „Karcianych” łatwa przeprawa, a problemu zaczęły się jeszcze długo przed pierwszym gwizdkiem. Z powodu kontuzji z gry wylecieli bracia Sobiech i Tomasz Sekrecki. O ile w przypadku Łukasza Sobiecha kontuzja wydaje się lekka, o tyle Erwin i „Sekret” pożegnali się z grą w tym sezonie. Na szczęście dla Poker Teamu, kadra tej drużyny jest szeroka i silna, a Wojciech Krzymowski zdołał zapewnić zespołowi posiłki w osobach Konrada Tarkowskiego i Łukasza Mietlickiego. Drugi handicap Pokeru w tym meczu to spore osłabienia także po stronie Tifosi. Drużyna brązowych medalistów ligi przystąpiła do gry z raptem jednym rezerwowym i trudno nie zauważyć, że miało to swoje znaczenie dla wyniku końcowego. Bohaterem  meczu został Piotr Baran, autor pięciu goli. Tifosi do stanu 5:4 trzymało się mocno i choć cały czas goniło wynik, presja wywierana na lidera i mistrza była bardzo mocna. W końcówce Tifosi zabrakło jednak sił. „Baranek” powiększył swój dorobek o dwa gole zdobyte strzałami do pustej bramki, to samo zrobił bramkarz „Karcianych”, Robert Susz i team popularnego „Paragona” wciąż ma komplet punktów. Wiadomo już, że Poker nie skończy sezonu niżej niż na drugim miejscu. Tifosi wciąż jest trzecie, ale drużynę czeka ciężka batalia o drugi z rzędu brąz HLAKP. Zachęcamy do oglądania skrótu meczu oraz zapisu naszej transmisji na żywo, bo działo się tu naprawdę sporo.

III liga: Plaga Szczurów – KP Wicher 3:2 (1:1)
Dziwnie układa się mecz Plagi Szczurów z KP Wicher. Plaga w 6 min straciła gola po dobitce rzutu karnego w wykonaniu Mikołaja Poniatowskiego, który najpierw przegrał pojedynek z Robertem Sadurskim, ale skutecznie dobił z najbliższej odległości. Plaga odpowiedział za sprawą Marcina Pszenniaka, który nie miał większym problemów z trafieniem do siatki, gdyż z sobie tylko znanych powodów Łukasz Pogoda, strzegący bramki Wichru, nie skrócił mu kąta, zostając na linii bramkowej. W drugiej połowie Wicher otrzymał drugi rzut karny – tym razem bardzo kontrowersyjny, bowiem cała drużyna Plagi Szczurów twierdziła zgodnie, że faul miał miejsce przed polem karnym. Michał Cios umieścił piłkę w bramce i Wicher prowadził. Minutę później fatalny błąd popełnił Łukasz Pogoda, który interweniował tak nieporadnie, że koniec końców wbił sobie piłkę do własnej bramki. W 23 min ten zacięty, ważny dla układu dołu tabeli mecz, znalazł rozstrzygnięcie. Zwycięską bramkę dla „Szczurów” strzelił Damian Kowalczuk.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.