Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (524)



W 3. kolejce zastała nas kalendarzowa wiosna, choć głupio o tym pisać w perspektywie meczów na ośnieżonym Orliku przy Grabskiego. Ligowa karuzela nabiera rozpędu, pucharowa także. Sporo ciekawych wyników, kilka zaskakujących pogromów, drobne niespodzianki. Krajobraz taki jak co tydzień. A w szczegółach? Dowiecie się poniżej.

Ekstraliga: Dziesiąta – Politechnika 1:4 (1:1)
W środę Dziesiąta i Politechnika odrobiły zaległości z poprzedniej kolejki. Spotkanie rozpoczęło się lepiej dla „Polibudy”, bowiem w 7 min sędzia Adrian Mańko dopatrzył się faulu Mateusza Bartyzela na Rafale Rzędzickim. Piłkę na punkcie karnym ustawił Marcin Borówka i po chwili było 1:0 dla brązowych medalistów sezonu 2018. Dziesiąta odpowiedziała trzy minuty przed przerwą. Świetnie z obrońcą na plecach obrócił się Sebastian Cieślak, posyłając precyzyjny strzał. Remis do przerwy był wynikiem zasłużonym, ale druga połowa w pełni należała do Politechniki. Już w 22 min do bramki trafił Aleksander Kukharchuk. Im bliżej  było końcowego gwizdka, tym Dziesiąta grała gorzej. Brakowało dokładności, mnożyły się straty, a gra defensywna była coraz mniej uporządkowana. Efektem tego była spora liczba sytuacji dla Politechniki i dwa kolejne gole – strzelali je Borówka i Dominik Struk.

IV liga: Ułani – MPT Taxi 2:3 (2:2)
Ostatnio zauważyliśmy, że Ułani marnie wchodzą w mecze i dopiero później się rozkręcają. Najwyraźniej drużyna Dawida Szatkowskiego wzięła to sobie do serca i w czwartek od początku zaskoczyła rywali dobrą grą. W 7 min wynik otworzył Jakub Łupina, a dwie minuty później trafienie dołożył niezawodny na starcie sezonu Adam Rasiak. Cóż jednak z tego, skoro te dwa ciosy przebudziły ekipę „Taksówkarzy” i do przerwy było 2:2. Wynik strzałem z rzutu wolnego zredukował Patryk Niezbecki, a w tej samej minucie wyrównał jego brat, Witold, znany doskonale z występów w OLS w drużynie OZB Tatary. Powrót takiego piłkarza do naszych rozgrywek musi cieszyć. Zwycięską bramkę w 18 min zdobył Michał Krzak, który świetnie opanował piłkę wrzuconą z autu i w jednym tempie oddał strzał do bramki Gabriela Bednarczyka. Duża klasa! Ułani do ostatniej sekundy dzielnie walczyli o wyrównanie, ale brakowało im precyzji w rozegraniu. To jednak na pewno nie był na poziomie IV ligi, ale dużo, dużo wyższym.

Puchar Ligi: Underground Poker League – KP Starówka 3:2 (1:0)
Obie drużyny miały problemy z zebraniem składu, co nie może specjalnie dziwić, biorąc pod uwagę równolegle rozgrywany mecz reprezentacji Polski z Austrią. W ciut gorszej sytuacji była Starówka, która nie miała choćby jednego zmiennika. Mimo wielu osłabień zespół ze Starego Miasta zagrał z wielkim zaangażowaniem, niwelując braki umiejętności cechami wolicjonalnymi. Do tego doszła wyjątkowa niedbałość w grze rywali i niespodzianka wisiała na włosku. Starówka dwukrotnie za sprawą Kamila Marczyńskiego doskakiwała do rywali na różnicę jednego gola, ale ostatecznie zespół piłkarsko lepszy zwyciężył 3:2. Gole dla wygranych zdobywali Krzysztof Gap, Shadi Ibrahim i Piotr Staniewicz.

Ekstraliga: Neo – Ipso Iure 2:5 (2:2)
Bardziej ograny, doświadczony zespół Ipso Iure rozpoczął sezon 2019 od zwycięstwa nad beniaminkiem. Neo miało swój przebłysk między 14 a 16 min, kiedy to dwa gole Marka Błaszczaka doprowadziły do stanu 2:2, który to zresztą utrzymał się przez kolejnych 10 minut. „Prawnicy” grali jednak cierpliwie i w drugiej połowie wykorzystali swoją przewagę. Antoni Markocki i Arkadiusz Ciągło skompletowali dublety, a końcowy wynik w 40 min ustalił Dawid Ptaszyński.

II liga: Gliniana – Wściekłe Psy 0:2 (0:2)
Gliniana rozpoczęła sezon dość marnie i po trzech kolejkach ma tylko punkt. W sobotę ekipa Macieja Ziółkowskiego nie sprostała Wściekłym Psom, a o wyniku rozstrzygnęły dwie bramki z pierwszej połowy. Pierwszą zdobył niezawodny ostatnio Wasyl Slobodyan. W 7 min niepewną interwencję Ziółkowskiego wykorzystał Adam Bratkowski, podwyższając na 2:0. Gliniana biła głową w mur, a dobrze zorganizowane Wściekłe Psy nie dały się zaskoczyć. Wygrana mogła być wyższa, jednak w prostej sytuacji Paweł Czarkowski przestrzelił.

III liga: KS Marmota – Va Bank 2:0 (0:0)
Marmota niemal cudem pokonała Va Bank, a cud ten miał swoje imię i nazwisko – Piotr Zawada. Golkiper „Świstaków” pokazał swoją ekstraligową klasę i raz po raz ratował skórę nieporadnie grającym kolegom. Marmota miała swój lepszy okres jedynie na początku drugiej połowy, co w 19 min udało się sfinalizować nieco przypadkowym golem Michała Drozda, który podawał w kierunku kolegi, ale nieprzecięta przez nikogo piłka zaskoczyła Jacka Wróbla. W ostatnich minutach Marmota broniła się rozpaczliwie przed atakami „Bankowców”, w szeregach których od pierwszych minut dwoił się i troił Karol Wróbel. Zawada był jednak nie do pokonania, a jedna z wielu kontr przyniosła ładną bramkę Krzysztofa Kawki i ustalenie wyniku.

IV liga: Billennium – PKS BIGOS 4:0 (1:0)
Początek sezonu to dla Billennium swoista idylla. „Informatycy” wygrywają mecz za meczem, w ogóle nie tracąc bramek. BIGOS jest na drugim biegunie, bowiem team z kapustą w herbie nie strzelił jeszcze nawet jednego gola. W sobotę dość szybko wynik spotkania otworzył Adrian Jędrzejewski, a później przez wiele minut obserwowaliśmy wyrób piłkarsko-podobny. W końcówce, już po czerwonej kartce Bartłomieja Czarnoty za wybitnie niesportowe zachowanie, Billennium dobiło rywali. Jędrzejewski skompletował hat-trick, a wynik ustalił Paweł Wancerz.

II liga: Inża Team – Plaga Szczurów 3:0 walkower
Pięcioosobowy skład Inży nie nawiązał wyrównanej walki z Plagą Szczurów. Problem polega na tym, że wszystko co działo się na boisku nie miało żadnego znaczenia, bo Plaga Szczurów została ukarana walkowerem za niewypełnienie meczowego protokołu. Dura lex, sed lex.

IV liga: Atmosfera Zabawa Sport – Husaria 5:1 (4:0)
AZS łatwo ograł Husarię, fundując rywalom już do przerwy solidny, czterobramkowy bagaż. Przeciwników „napoczął” Marcin Goc (dublet). Potem trafiali też Kacper Galazdra i Wojciech Wasil. Bramkarz Husarii delikatnie mówiąc nie miał najlepszego dnia. W drugiej, nieco bardziej wyrównanej połowie, rywale „dali sobie po razie” i mecz zakończył się rezultatem 5:1, który jako żywo przypomina nam, że za pasem start sezonu żużlowego.

IV liga: ABM Polska – Cloud Shisha Lounge Bar 2:4 (2:2)
Nieźle oglądało się spotkanie ABM z Cloud Shishą, głównie dzięki żwawej, ruchliwej grze drużyny Ukraińców. Po bramce Vladyslava Smuta do głosu doszli rywale. ABM zdobył dwie bramki i wydawało się, że to jest ten mecz, kiedy pierwsze punkty mogą pojawić się na koncie „Napędowców”. W 11 min wyrównał jednak wyróżniający się w szeregach Cloud Shishy Mykhailo Harkavka. On był także autorem bramki na 3:2 – piękny wolej tego zawodnika wylądował w okienku. W 19 min Harkavka miał już hat-tricka, a ABM dwie bramki do odrobienia. Mimo dzielnej postawy, zespół Wojciecha Cyranowskiego nie dał rady nic wskórać, a z meczu poza pięknym golem na 3:2 zapamiętamy na pewno bramkarza ABM, który domagał się… odgwizdania spalonego.

II liga: MW Lublin – Szerszeń Team 4:2 (2:0)
W swoim pierwszym meczu bez Daniela Mroza Szerszeń Team wygrał,  ale jeśli ktoś myślał, że nieobecność najlepszego zawodnika nie będzie miała wpływu na jakość drużyny, to grubo się pomylił. W sobotę MW Lublin od pierwszych minut było zespołem dużo lepszym – grało w piłkę, wymieniało sporo podań i zdobywało bramki po składnych akcjach. Oglądało się to całkiem miło. Do przerwy było 2:0 po dublecie Łukasza Sternika. Kolejne gole padały dopiero w końcówce, choć MW miało multum okazji, by wcześniej zamknąć ten mecz. W 22 min na 3:0 trafił w końcu Grzegorz Stępień, następnie gola dorzucił Tomasz Dąbrowski i najwyraźniej gracze w biało-niebieskich koszulkach uznali, że mecz się zakończył. Oddali pole rywalom, którzy, choć opadli już z sił, zdobyli jeszcze dwie bramki. Jedynie na otarcie łez po bezbarwnym meczu, w którym jedynie Paweł Lizun próbował dotrzymać tempa rywalom.

III liga: KP Starówka – WORD Lublin 5:1 (0:0)
Pierwsza połowa tego meczu była bezbarwna jak fenoloftaleina pod wpływem działania zasady. W drugiej Starówka ciągnięta przez Grzegorza Mocnego, który skupił się na graniu, a nie „sędziowaniu”, udowodniła swoją wyższość nad naprawdę marnie grającym WORD-em. Wynik, podobnie jak w meczu z Marmotą, otworzył Maciej Łuczyński. Kolejny cios wyprowadził Kamil Marczyński – przy tej bramce sporą winę ponosi bramkarz „Egzaminatorów”, Artur Gułkowski. Minutę później kolejnego gola dorzucił Paweł Nosek i Starówka była już bardzo blisko wygranej. Wprawdzie najlepszy w szeregach WORD-u Piotr Sawicki zniwelował stratę, ale dwa kolejne ciosy wyprowadzili zawodnicy ze Starego Miasta i w pewni zasłużenie zabrali ze sobą do domu komplet punktów.

III liga: Malagenia – Bosko Kośminek 2:2 (0:1)
Bosko na mecz z Malagenią zebrało naprawdę mocny skład i od pierwszych minut zaznaczyło swoją wyraźną przewagę. Problemem była jednak skuteczność. Sytuacje marnowali Kacper Wanielista, Hubert Adaszewski i Mateusz Rosół. Ten ostatni w 11 min był faulowany i sędzia Szymon Kula wskazał na punkt karny. Wanielista okazji nie zmarnował. Najlepszy strzelec II ligi w ostatnim HLAKP popełnił jednak błąd w kryciu i Malagenia w 14 min doprowadziła do remisu po bramce Bartłomieja Gargola. W odpowiedzi najpierw Piotr Ździebło trafił w poprzeczkę, a potem Wanielista znów dał Kośminkowi prowadzenie. Malagenia nie miała jednak zamiaru odpuszczać, miała swoje okazje, i w 23 min w zamieszaniu podbramkowym piłkę do siatki wbił Michał Wasil. Nerwowe, obfitujące w kontrowersje i nerwowe sytuacje spotkanie trwało w najlepsze. W 24 min Wanielista za bezsensowne zagranie ręką obejrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Mimo osłabienia to drużyna sponsorowana przez Bosko była bliżej wygranej. W kontrowersyjnej sytuacji gwizdek arbitra jednak milczał, choć Jakub Kosikowski i spółka bardzo głośno domagali się podyktowania rzutu karnego. Niedługo potem mecz dobiegł końca, ale protestom i połajankom nie było końca.

II liga: KP Wicher – GOL-asy 1:1 (0:1)
Wicher dostał nagrodę za ambicję i grę do końca. Drużynie nieobecnego Kamila Adryjanka nie szło za dobrze, GOL-asy skutecznie broniły jednobramkowego prowadzenia, uzyskanego w 12 min, kiedy to Adam Miąc przedłużył głową wrzut z autu Rafała Małyszki. Wicher wyrównał w 25 min. Szybki wypad z kontrą, podanie do Artura Kłosia i dobre, choć nieco szczęśliwe wykończenie akcji. Coś nam mówi, że Kamil Maliński obroniłby ten strzał. Zastępujący go Tomasz Sim nie dał rady.

Puchar Ligi: GOL-asy – Wściekłe Psy 0:0 k. 3:4
Całe 25 minut meczu to przewaga Wściekłych Psów i klasyczne bicie głową w mur. Sytuacji nie brakowało, ale w ostatniej chwili zawsze czegoś brakowało. Strzały zawsze zatrzymywał jeden z obrońców lub fartownie broniący Tomasz Sim. Paweł Żydek nie nudził się w bramce – przeżywał z wielkimi emocjami poczynania swoich kolegów i nie mógł uwierzyć, że ci nie potrafią zdobyć zwycięskiej bramki. Doszło do rzutów karnych, w których Żydek wreszcie miał okazję wykazać się swoim kunsztem. Zrobił to aż trzykrotnie, co przy tylko dwóch zepsutych przez Wściekłe Psy karnych oznaczało zwycięstwo pierwszoligowców i ich awans.

I liga: Ekipa 666 – Promil 3:1 (2:0)
Lakpową sobotę zamknęło spotkanie Ekipy 666 z Promilem. Pierwsze 10 minut goli nie przyniosło. Jedni i drudzy mieli swoje okazje, mieli swoje ofensywne atuty, ale gole nie padały. W 11 min po faulu Michała Ungerta na Mirosławie Ciochu podyktowany został rzut wolny sprzed pola karnego. Sam poszkodowany dostrzegł dziurę w murze, tam też posłał piłkę, a Rafał Goździewski był bezradny. Ten gol najwyraźniej nie podziałał dobrze na Promil. Po minucie Michał Budzyński wbił piłkę do siatki i zrobiło się 2:0. Ciekawie było w drugiej połowie. Michał Olech w 15 min posłał ładny strzał z rzutu wolnego. Robert Siwiński bramkarzem nie jest i nawet nie próbował obronić tej próby. Piłka zatrzepotała w siatce, a Promil uwierzył w punkty. Przez kolejne 10 minut gracze Goździewskiego nie potrafili jednak znaleźć drogi do bramki rywali. W ostatniej minucie spotkania Olech potrącił w swoim polu karnym Ciocha i sędzia Adrian Mańko bez wahania podyktował rzut karny, a Budzyński ustalił wynik meczu na 3:1. 

Ekstraliga: PHU Pad-Bud – Moore 1:2 (0:1)
Ze sporym trudem trzy oczka w niedzielne południe wywalczył Moore. Drużyna Marcina Urbana stoczyła zacięty bój z Pad-Budem. W pierwszej połowie jedynego gola zdobył Maciej Kleszcz. Specjalista od karcenia bramkarzy strzałami za kołnierz z własnej połowy zrobił to po raz kolejny – tym razem upokorzył Piotra Chrześciana. W 22 min Pad-Bud doprowadził do wyrównania. Strzał Konrada Staszewskiego rykoszetował o jednego z obrońców i w piękny sposób wylądował w okolicach okienka bramki. Pad-Bud nie nacieszył się jednak takim wynikiem zbyt długo, bowiem już dwie minuty później Konrad Zieliński trafił na 2:1. Do końca pozostawał ponad kwadrans, a jednak był to już ostatni gol w tym meczu. Pad-Bud w końcówce osiągnął wyraźną przewagę i Moore dowiózł prowadzenie niemal cudem. Najlepszą okazję zaprzepaścił Paweł Bugała, który z rzutu karnego trafił w słupek.

IV liga: Stara Gwardia – Wataha 2:2 (0:0)
Stara Gwardia z Watahą uskuteczniły sobie strzelanie goli dopiero w końcowej fazie meczu. Pierwsze 17 minut meczu na zero. Dwa pierwsze ciosy wyprowadziła Wataha, a konkretnie Mateusz Paszko i Maciej Jabłoński. Gdy wydawało się, że Gwardia jest już na deskach, zespół Grzegorza Kuśmirka pokazał, że nie wolno go grzebać za wcześnie. Damian Grymuza zdobył bramkę kontaktową, a wyrównującą strzelił minutę później Daniel Borzęcki.

III liga: Bio Berry – FC Mamrotki 7:2 (4:0)
Bio Berry nie miało litości dla słabo grającego beniaminka III ligi i pokonało go  aż 7:2. Już do przerwy było po zawodach, bowiem „Jagódki” serwowały „Niedźwiedziom” cztery gole bagażu. Rozpoczął dość przypadkowo Sławomir Łukowski. Dwie kolejne bramki dołożył Kamil Bańkowski, a tuż przed przerwą trafił także Grzegorz Marzęta. Druga połowa rozpoczęła się od ładnej główki Marcina Bodzaka, ale jeśli ktoś myślał, że Mamrotki ruszą do odrabiania strat, srogo się zawiódł. Swój dorobek bramkowy poprawili jeszcze Łukowski i Marzęta. Ten ostatni skończył z hat-trickiem. Drugiego gola dla przegranych zdobył zaś Sławomir Łoński.

IV liga: Zajezdnia – KS Świeżaki 6:1 (3:0)
Inne jednostronne spotkanie obejrzeliśmy w niedzielę przy Śliwińskiego. Świeżaki wciąż nie potrafią wygrzebać się z kryzysu i grają po prostu kiepściutko. Tym razem lepsza okazała się debiutująca w naszej lidze w tym sezonie Zajezdnia. Wynik otworzył już w 2 min Adrian Tarkowski, ale prawdziwym  katem Świeżaków okazał się Piotr Kowalczuk, autor kolejnych czterech trafień. Szóste dołożył Dominik Wójtowicz, a o honorową bramkę dla teamu Łukasza Mazura postarał się w końcówce Jeremi Olejnik.

IV liga: SAABiX – Szukamy Sponsora 4:1 (0:0)
Po pierwszej, słabej i bezbramkowej pierwszej połowie, bohaterem drugiej został bezsprzecznie Paweł Tobiasz. Przy pierwszym trafieniu pomógł mu rykoszet o Artura Świeczaka. Kolejne trzy gole dołożył już sam, będąc zdecydowanie najjaśniejszą postacią zespołu SAABiX. W ostatniej akcji meczu rozmiary porażki Szukamy Sponsora zmniejszył Tomasz Smyk.

I liga: Elektro-Spark – Hüttenes-Albertus 2:1 (0:0)
Po dwóch zwycięstwach w dwóch pierwszych kolejkach, przyszła kryska na Matyska, a konkretnie na Hüttenes-Albertus. Wyrównany mecz z Elektro-Sparkiem długo nie przynosił żadnych goli, choć po kiksie Marcina Mendela było naprawdę blisko prowadzenia „Iskierek”. W 15 min pierwszą bramkę tego spotkania zdobył Krystian Wolak. Hüttenes wyrównał w 21 min, za sprawą pewnego strzału Tomasza Martyniaka z rzutu karnego. Jednak Elektro-Spark przed swoim debiutem w I lidze nie przepał okresu transferów i sprowadził w swoje szeregi m.in. Pawła Osobę. Ten znakomity napastnik dał o sobie znać w 22 min, dając ekipie Łukasza Misztala komplet punktów.

I liga: Restauracja Szwejk – Undefined Team 4:2 (1:0)
Bardzo dobry mecz w niedzielne popołudnie przy Rycerskiej zagrała Restauracja Szwejk, która zasłużenie ograła Undefined Team. Na pierwszego gola czekaliśmy dość długo, ale w końcu zdobył go Gerard Kopyciński. Nie minęło pół minuty od wznowienia gry po przerwie, a dał o sobie znać także Jakub Gałka. W 15 min Kopyciński miał już dublet, a zespół Undefined miał już trzy gole do odrobienia. Ładne uderzenie Pawła Bulaka dało w 21 min cień nadziej, zwłaszcza że Szwejk popełniał błędy i nie wykorzystywał swoich szans. Jednak w 24 min Kopyciński, który już wcześniej mógł mieć na koncie hat-trick, dopiął wreszcie swego. Dawid Mazuruk zdołał jeszcze wprawdzie zmniejszyć rozmiary porażki „Nieokreślonych”, ale zasłużony komplet punktów dopisujemy Szwejkowi, który tym razem mógł liczyć na posiłki w postaci drużynowej „starszyzny”.

II liga: CH Olimp – FC Fabryka Formy 1:1 (1:0)
Zwycięski marsz Fabryki Formy został zatrzymany przez niepozorny CH Olimp, który szybko objął prowadzenie, a potem bardzo długo skutecznie ryglował dostęp do swojej bramki. Gola na 1:0 zdobył w 3 min Łukasz Galant, a Fabryce Formy kruszenie muru zajęło aż 18 minut. Wtedy to Radosław Mazur oddał strzał, z którym Piotr Piekarz sobie nie poradził. Przewaga Fabryki nie podlegała dyskusji, ale Olimp zagrał naprawdę dobry mecz i ciężko zapracował sobie na ten punkt.

IV liga: Wolcar Auto – TRANS-AUDYT.pl 3:0 (1:0)
Wolcar wypunktował TRANS-AUDYT, choć ten mecz mógł potoczyć się inaczej, gdyby w 12 min Tomasz Bancerowski wykorzystał rzut karny i doprowadził do stanu 1:1. Bancerowski został potrącony przez Damiana Antończaka w polu karnym i sędzia nie miał wątpliwości – wskazał na „wapno”. Sam poszkodowany trafił jednak w słupek. W drugiej połowie Wolcar udowodnił swoją wyższość, do bramki Michała Mędrzeckiego z pierwszej połowy, dorzucając jeszcze dwa gole – zdobyli je Antoni Mietelski i Damian Weremko. „Transportowcy” zagrali ciut lepiej niż ostatnio, ale na zdobycz punktową to nie wystarczyło.

IV liga: OBI Zwycięska – Decathlon 3:0 (2:0)
W derbach sklepów wielkopowierzchniowych OBI lepsze od Decathlonu. Już pierwsza groźniejsza akcja tego meczu zakończyła się golem dla OBI – zdobył go Grzegorz Grzelak. Decathlon rozgrywał zdecydowanie swój najgorszy mecz w tym sezonie, rzadko zagrażając Patrykowi Dundzie, który zastępował w bramce OBI Mateusza Suszka. W 7 min trafienie na 2:0 było udziałem Michała Witkowskiego. Decathlon „odklepał” w 19 min, po bramce Jakuba Tomczaka.

III liga: GP Togatus – Mat-Geo 2:1 (0:0)
W niedzielę Mat-Geo polowało na kolejny komplet punktów w starciu z Togatusem. Z początku obu zespołom brakowało skuteczności, bo sytuacji podbramkowych było naprawdę sporo. W końcu w 15 min drogę do bramki Patryka Drozda znalazł aktywnym, ale mocno nieskuteczny Michał Młynarczyk. Togatus nie składał broni. Marek Stefańczuk ładnym uderzeniem z pierwszej piłki wyrównał w 18 min. Ten sam zawodnik w 21 min z bliska wbił piłkę do bramki bezradnego Kamila Kubały i jak się później okazało – zdobył złotą bramkę. Mecz stał na niezłym poziomie i gdybyśmy mieli oceniać obie drużyny wyłącznie na podstawie tych 25 minut – obu wróżylibyśmy walkę o awans.

II liga: Krupniki07 – Underground Poker League 2:2 (2:0)
Krupniki w niedzielne popołudnie roztrwoniły dwubramkowe prowadzenie w meczu z UPL. Zaczęło się po myśli Tomasza Sijewskiego i spółki, bo już w 2 min piłkę w bramce Bartosza Suchanowskiego umieścił Grzegorz Kosik. Bezpośrednio z rzutu wolnego poprawił Adrian Prażmo. UPL dysponował jednak w tym dniu naprawdę niezłym składem, z rzadko widywanym ostatnio Arturem Nehringiem na czele. Jego umiejętności były na pewno wartością dodaną dla „Pokerzystów”. W 14 min udało się zdobyć bramkę kontaktową. Próbujący ratować sytuację na linii bramkowej Sijewski tylko wbił sobie futbolówkę od poprzeczki do własnej siatki. Wyrównał w 19 min Piotr Dankiewicz, który oddał niesygnalizowany strzał w gąszczu nóg i zasłonięty Michał Pyć był bezradny. Ostatnie kilka minut to wysokie tempo i istna „gonitwa” z obu stron, w poszukiwaniu zwycięskiej bramki. Bez efektu.

Puchar Ligi: Promil – MM Studio 2:6 (1:4)
Co zdecydowało o niedzielnej wiktorii  MM Studio nad Promilem w Pucharze Ligi? Przede wszystkim dwa czynniki – brak nominalnego bramkarza w Promilu i obecność Radosława Kiełbowicza w ofensywnie MM. Do tej pory w tym sezonie team Mariusza Kędry był przeważnie pozbawiony siły rażenia. Tym razem Kiełbowicz „zrobił robotę”, samemu zdobywając aż cztery gole. Dwa kolejne dorzucił Marcin Miściur. Rafał Goździewski w bramce nie miał swojego dnia i głównie przepuszczał strzały rywali. Momentami – naprawdę bardzo dobre strzały, co warto podkreślić. Wygrana dawnej Bempresy nie była zagrożona.

Ekstraliga: Poker Team – Dziesiąta 17:0 (4:0)
Losy meczu rozstrzygnęły się w 5 min, kiedy to Michał Łukiewicz zupełnie niepotrzebnie faulował wychodzącego na czystą pozycję Piotra Barana. Efektem tego była czerwona kartka i konieczność gry przez ponad pół godziny w osłabieniu. Zadziwiające, że niektórzy gracze Dziesiątej twierdzili, że decyzja sędziego była błędna… Taki zespół jak Poker Team nie miał prawa nie wykorzystać takiej okazji, a każdy kolejny gol coraz bardziej odbierał rywalom ochotę do gry. Skutek? Aż 17 goli zdobytych przez „Karcianych”. Królem polowania został Grzegorz Góral, zdobywca sześciu bramek. W drugiej połowie Poker Team starał się głównie podkręcać swój licznik w Masters Multi Challenge.

IV liga: Patataje – Ułani 2:8 (1:3)
Dwie naprawdę ładne bramki Damiana Danilewicza to ciut za mało, by nawiązać wyrównaną rywalizację z Ułanami. Drużyna Dawida Szatkowskiego już dwa razy straciła punkty w tym sezonie, więc na kolejne straty nie chce sobie pozwolić. Zmobilizowani Ułani od początku ruszyli więc po swoje i robili to skutecznie. Niespecjalnie przeszkadzał w tym Mikołaj Boguszewski. Golkiper Patatajów na pewno nie zapisze sobie tego występu po stronie udanych. W dorobku strzeleckim Ułanów (8 goli) partycypowało aż siedmiu zawodników. Tylko Remigiusz Baran pokusił się o dublet.

III liga: meble-ars.pl Zjednoczeni – Robimy Marketing 0:1 (0:0)
O początku sezonu 2019 Zjednoczeni będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Mocno osłabiony beniaminek III ligi w niedzielny wieczór zaliczył trzecią jednobramkową porażkę. Tym razem lepszy okazał się zespół Robimy Marketing. Lepszy o jednego gola, którego po efektownej, solowej akcji zdobył w 14 min Karol Dziuba. Solidność obronna „Marketingowców” wystarczyła im do odniesienia zwycięstwa.

IV liga: MPT Taxi – Nasaro Team 3:1 (1:1)
W 8 min meczu Nasaro zaskoczyło faworyta i po bramce Sebastiana Kleja objęło prowadzenie. Sprawy w swoje ręce musiał wziąć lider „Taksówkarzy” – Patryk Niezbecki. To on w 9 min doprowadził do wyrównania. Druga połowa to kolejne dwa gola Niezbeckiego i sporo sytuacji, których nie chcielibyśmy oglądać na boisku. Obie drużyny nie szczędziły sobie „uprzejmości” i fauli. Drużyna Nasaro przez cały mecz narzekała także na pracę sędziego. Nie lubimy robić za „tubę” arbitrów, jak TVP za tubę partii rządzącej, ale generalnie ekipa w czarnych strojach pojęcie o sędziowaniu ma tak ogromne jak Magda Gessler o diecie. Po ponad 25 minutach festiwal żenady, nad którym górowały umiejętności Niezbeckiego, zakończył się końcowym gwizdkiem i wynikiem 3:1.

Puchar Ligi: KP Wicher – Neo 1:4 (0:1)
Ekstraligowe Neo nie miało większego problemy z ograniem Wichru w I rundzie Pucharu Ligi. W pierwszej połowie padł tylko jeden gol. Z piłką jak tur przedarł się Karol Chmura i mocnym strzałem nie dał szans Piotrowi Pawlakowi. Kluczowy dla losów meczu był okres między 18 a 20 min – Wicher stracił wtedy kolejne trzy gole i było po sprawie. W ostatniej minucie meczu z rzutu wolnego honorowe trafienie zaliczył Grzegorz Urban, przebijając się przez dziurawy mur.

Ekstraliga: Antique – Widok 2:2 (1:1)
Jakościowo to był jeden z najlepszych meczów w tej kolejce. Od początku jedni i drudzy wrzucili wysokie obroty. Wyższe „Stolarze”, bo już w 5 min Kami Cieśla otworzył wynik meczu. Wyrównanie nastąpiło w 14 min. Rzut wolny dla Widoku, piłka wstrzelona w pole karne, odrobina zamieszania i „samobój” Dariusza Komarzeńca.  Widok w tym meczu skazany był na wąską, jednoosobową ławkę rezerwowych. Antique takich problemów nie miał. Nic więc dziwnego, że więcej z gry mieli gracze Krzysztofa Chilimoniuka, ale w kluczowych momentach często brakowało im zimnej krwi. Z kolei Widok jako cały zespół pracował na Ayouba Kheroufa. Algierczyk wykorzystał swoją motorykę i uprzykrzał jak mógł życie obrońcom rywali, z którymi doskonale zna się ze wspólnej gry w lidze halowej w Świdniku. W drugiej połowie Widok znów musiał odrabiać straty po golu Cieśli, który wbił piłkę do pustej bramki po asyście Krystiana Iwaniuka. Znów misja odrabiania strat się powiodła, a o bramce Mateusza Tkaczyka trzeba pisać wyłącznie w samych superlatywach. Kapitalny, mierzony strzał w okienko, z którym Przemysław Hajkowski, choćby mierzył i trzy metry wzrostu, nie dałby sobie rady. Gol, który zasłużył na „standing ovation”. I przede wszystkim gol, który uratował Widokowi punkt.

Ekstraliga: Adampol Team – ZiP Kalina 1:9 (0:1)
Adampol w poniedziałkowy wieczór został całkowicie stłamszony przez mistrzów OLS, ZiP Kalinę. Drużyna Apolinarego Żeleźniaka zagrała z niesamowitym zaangażowaniem i wolą walki, spychając przeciwników do defensywy. Momentami Adampol miał problemy z wyjściem z własnej połowy. Kalina nie bawiła się w długie rozgrywanie piłki. Szybki doskok, odbiór i błyskawiczne wykańczanie akcji. Tak wyglądał ten mecz, a szczególnie druga połowa, kiedy to gole posypały się jak z rogu obfitości. Królem polowania został autor aż pięciu bramek Jacek Piekarczyk. Po drugim golu snajper ZiP schował sobie piłkę pod koszulkę, co może oznaczać jedno – z tego miejsca przyszłemu tacie należą się ogromne gratulacje! I mamie oczywiście także. Kalina  napędzała się każdą kolejną akcją, a świdniczanie byli zagubieni jak dzieci we mgle. Nawet Paweł Szyjduk był bladym tłem dla przeciwników. Honorowy gol Michała Babiarza niczego tu nie zmienia, bo Kalina wywiozła ze Świdnika aż dziewięciobramkowy łup! Granie na takiej ambicji musi budzić najwyższy szacunek!

Puchar Ligi: Moore – Ułani 3:1 (1:0)
Na pokrytej cienką warstwą śniegu nawierzchni Orlika przy Grabskiego toczyły się wtorkowe mecze Pucharu Ligi. Pierwszy zakończył się wymęczonym zwycięstwem Moore. Ekstraligowcy byli stroną przeważającą, ale Ułani długimi momentami nie ustępowali im zbytnio. W pierwszej połowie padł tylko jeden gol – zdobył go Marcin Urban, który wcześniej dwukrotnie opukał słupek. Gapiostwo obrony Moore kosztowało w 17 min ten zespół utratę gola – piłkę z najbliższej odległości do siatki wbił Wojciech Choina. Mimo przewagi faworyta, w końcówce mocno pachniało karnymi. Ostatecznie skończyło się na jednym – mocno kontrowersyjnym. Adrian Mańko uznał, że Urban był faulowany przez Adama Rasiaka i wskazał na „wapno”. Z punktu karnego nie pomylił się Maciej Sebastianiuk. Kilka chwil później Moore skontrowało i Urban ostatecznie odebrał Ułanom nadzieję.

Puchar Ligi: Poker Team – MPT Taxi 4:0 (2:0)
MPT Taxi zderzyło się z rzeczywistością wyższych lig. To co wystarczało na rywali w IV lidze, okazało się niewystarczające w starciu z najbardziej utytułowanym amatorskim zespołem w Lublinie. Poker Team jak na klasową drużynę przystało zagrał spokojnie i nie forsował tempa na śliskiej, ośnieżonej nawierzchni. W pierwszej połowie dwa razy piłkę do pustej bramki wbijał Piotr Baran, wykorzystując dobre podania Przemysława Skrzypczyńskiego i Wojciecha Krzymowskiego. „Karciani” strzelanie rozłożyli równomiernie – dwa gole przed przerwą i dwa po. W drugiej odsłonie trafiali Dariusz Wojciechowski i ponownie Baran.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.