Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (526)



My nie strajkujemy. Gramy niemal nieustannie, a efekty tego grania widać w ligowych wynikach, tabelach i poniższych wypocinach redakcji. Nie przedłużając zbędnego "gadania" - zapraszamy.

I liga: Posesja – Gliniana 0:2 (0:1)
Posesja w środowy wieczór dysponowała całkiem  niezłym składem i postawiła Glinianej trudne warunki, ale ostatecznie górą był beniaminek. Pierwszą bramkę w 8 min zdobył skuteczny ostatnio Michał Dudziak. Kilka akcji Posesji zwiastowało gola, ale Maciej Ziółkowski w tym dniu był dobrze dysponowany, a celowniki przeciwników na pewno nie były wyregulowane najlepiej jak mogły. W 21 min Arkadiusz Proch podwyższył na 2:0 i zamknął to spotkanie.

I liga: Bombardino 716 – Promil 3:1 (1:1)
W 7 min meczu najgroźniejszy w szeregach Promilu Sebastian Szymanek zdobył bramkę otwierającą rezultat meczu. Bombardino miało jednak trochę szczęścia, bo już dwie minuty później po strzale jednego z „Numerycznych” piłka rykoszetowała o Rafała Goździewskiego i zupełnie zmyliła pełniącego funkcję bramkarza Michała Olecha. Losy spotkania rozstrzygnęły się na korzyść Bombardino w końcówce. W 20 min gola zdobył Daniel Stachurski, a pieczęć na wygranej postawił swoim trafieniem Karol Nowicki. Wyrównany mecz, w którym Bombardino popełniło mniej błędów.

Ekstraliga: Ipso Iure – ZiP Kalina 2:7 (2:2)
ZiP Kalina jest nadal w bardzo wysokiej formie i odniosła czwarte kolejne zwycięstwo w lidze. Tym razem ograła Ipso Iure, mimo że do przerwy było 2:2. Dwukrotnie stan meczu wyrównywał Mariusz Adamczyk. Po zmianie stron Kalina przycisnęła. Zagrała koncertowo w obronie – „Prawnicy” w tej odsłonie mieli tylko jedną okazję na zdobycie gola, co mówi wszystko. Tymczasem mistrzowie punktowali, a właściwie punktował głównie Mateusz Misztal, strzelec goli na 3:2, 4:2, 5:2 i 6:2. Wynik tej rywalizacji ustalił Jakub Marczuk, kompletnie dobijając Ipso Iure.

I liga: UMWL Szkoltex – MM Studio 2:1 (2:1)
Spadkowicz z ekstraklasy MM Studio wciąż czeka na pierwsze ligowe zwycięstwo, więc przez pryzmat ich słabego początku faworyta można było upatrywać w pretendującym do awansu UMWL. Samo spotkanie było bardzo wyrównane. Na prowadzenie w 7 min wyszło MM Studio – Tomasz Wnuk wykorzystał błąd bramkarza UMWL, który sprezentował gola niczym bramkarz Milanu, Gianluigi Donnarumma w meczu z Sampdorią. Nie minęła minuta a Piotr Szewczyk doprowadził do remisu. Dwie minuty później było 2:1 dla drużyny Grzegorza Łaty. Do siatki trafił Szymon Tatara. Wynik ten nie uległ już zmianie. W drugiej połowie działo sie niewiele. Dominowała walka w środkowej strefie. Wygrał zespół grający mądrzej.

I liga: UMWL Szkoltex – Bombardino 716 3:2 (1:1)
UMWL w czwartkowy wieczór rozgrywał dwa spotkania. W drugim przeciwnikiem „Urzędników” była ekipa Bombardino 716 i to oni weszli lepiej w ten mecz. W 5 minucie Mateusz Sprysak wykorzystał wrzut z autu i wyprzedzając bramkarza UMWL dał prowadzenie „Numerycznym”. W ostatniej minucie pierwszej połowy Michał Morawski wyrównał. W 16 min Ireneusz Majewski trafił na 2:1, ale trzy minuty później błąd popełnił sędziujący ten mecz Paweł Kępka, który nie zauważył faulu w środkowej strefie boiska na Piotrze Szewczyku. Efektem tego była kontra Bombardino, zakończona golem Sprysaka. UMWL tego wieczora grało jednak do końca i w ostatniej minucie meczu udało się przeprowadzić akcję na wagę trzech punktów, które po raz kolejny zapewnił Szymon Tatara.

Ekstraliga: Antique – Politechnika Lubelska 2:4 (0:3)
Politechnika Lubelska nie powieliła błędów sprzed tygodnia i tym razem wyjeżdżała w piątek z boiska przy Racławickich w lepszych nastrojach. Jednak niewiele brakowało, a Antique urwałby punkty zespołowi Andrzeja Kurysa, mimo że do przerwy nic na to nie wskazywało. Pierwsza to całkowita dominacja Politechniki, przekuta w trzybramkową zaliczkę po golach Dominika Struka (kapitalny strzał), Dawida Pikula i samobójczym Kamila Łuczkiewicza. W tym sezonie w Ekstralidze obejrzeliśmy już niejeden „plot twist” i zanosiło się na kolejny. Dwie bramki Michała Hajkowskiego dały „Stolarzom” nadzieję i zastrzyk energii. Politechnika została zepchnięta do obrony. Dopiero w doliczonym czasie gry Pikul skarcił ultraofensywne próby Antique, z Przemysławem Hajkowskim w roli playmakera. Druga połowa tego meczu wynagrodziła nam dość jednostronne widowisko przed przerwą.

III liga: Va Bank – FC Mamrotki 4:1 (2:0)
Swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie odniósł Va Bank, który nie dał szans Mamrotkom, od pierwszych minut zaznaczając swoją przewagę. Gole braci Wróbel oznaczały, że do przerwy „Bankowcy” prowadzą 2:0. Karol niedługo po zmianie stron miał już dublet. Mamrotki to zespól z charakterem, który walczy do końca. Zbigniew Próchno zmniejszył rozmiary porażki, ale te finalnie wróciły do poprzednich rozmiarów, bo w ostatniej minucie meczu o swojego gola pokusił się także Wojciech Gonet. „Niedźwiedzie” popełniały sporo kuriozalnych błędów w tyłach i trudno było w takim układzie powalczyć o punkty.

III liga: KS Marmota – Robimy Marketing 2:0 (1:0)
Po kompromitującym występie z Mamrotkami, teraz mało kto widział w zespole Marmoty faworyta. Tymczasem „Świstaki” wyciągnęły wnioski z remisu sprzed tygodnia i ograły Robimy Marketing. Oba gole to dobre zachowanie napastników – Michała Łukasika i Pawła Powęzki, którzy potrafili zagrać z obrońcą na plecach i wymanewrować go tak, by oddać skuteczny strzał. Pierwszy gol padł w 5 min, drugi już w końcówce. Marmota miała też odrobinę szczęścia, zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy po błędzie Michała Drozda Norbert Piotrowski trafił w poprzeczkę. Tuż przed końcowym gwizdkiem swoją drugą żółtą kartką za bezsensowne zagranie ręką obejrzał Adrian Mańko i przy aplauzie zgromadzonych dookoła opuścił boisko. Ligowa Temida nie robiła wyjątków nawet dla władz ligi.

II liga: NieDYSPonowani – Krupniki07 2:5 (2:1)
NieDYSponowani prowadzili do przerwy z Krupnikami 2:1 po golach Pawła Brzozowskiego i Huberta Krawczyka. Dla Krupników odpowiedział Adrian Prażmo. Druga połowa to popis właśnie tego ostatniego. Dołożył on kolejne trzy gole, a jednego także Grzegorz Kosik i defensywa NieDYSponowanych została rozmontowana jak silnik przez dobrego mechanika. Grę Prażmy oglądało się z dużą przyjemnością. Znów wiosną jest w topowej formie. Czy utrzyma już przez cały sezon? Wtedy na pewno może powalczyć o koronę króla strzelców z Radosławem Mazurem z Fabryki Formy.

IV liga: Husaria – PKS BIGOS 0:3 walkower
Husaria poddała walkowerem sobotni mecz z BIGOS-em. Dzięki temu obie drużyny zainkasowały pierwsze punkty w tym sezonie – „Kapuściani” trzy, a Husaria jeden minusowy.

IV liga: Stara Gwardia – Patataje 4:2 (2:1)
W 7 min po wrzucie z autu Grzegorza Kuśmirka pojedynek główkowy wygrał Krzysztof Chłopek i „Gwardyści” objęli prowadzenie. Nacieszyli się nim bardzo krótko, bo w tej samej minucie dobre podanie od Tomasza Pluty wykorzystał Damian Danilewicz. Na przerwę to jednak Gwardia schodziła z prowadzeniem. Strzał Kuśmirka zdecydowanie obciążał konto bramkarza. To nie był zresztą koniec „baboli” w wykonaniu golkipera Patatajów. Trafienie na 3:1 Daniela Borzęckiego to także ewidentny błąd w sztuce bramkarskiej. W 25 min ładny półobrót i strzał z woleja z pola karnego Łukasza Sulowskiego dał Gwardii prowadzenie 4:1. To nie był koniec, bowiem po raz drugi w tym meczu Pluta asystował do Danilewicza, który ustalił rezultat spotkania.

IV liga: MPT Radio Taxi 919 – KS Świeżaki 4:2 (0:2)
Zupełnie niespodziewanie Świeżaki mocno nastraszyły lidera i faworyta IV ligi. „Taksówkarze” do przerwy przegrywali 0:2 i co by nie mówić – był to wynik sprawiedliwy. Raz po raz zespół MPT Taxi nadziewał się na kontry, a Świeżaki dwie ze swoich okazji wykorzystały. Oczywiście, faworyt także miał swoje szanse, ale niemiłosiernie pudłował,  albo strzelał prosto w Jarosława Koszałkę. Druga połowa była już nieco inna. Zespół Łukasza Mazura nie potrafił już tak dobrze odgryzać się rywalom, a ci wreszcie zaczęli trafiać. Kontaktową bramkę zdobył Michał Krzak. Do 21 min wciąż jednak to Świeżaki prowadziły. Wyrównał jednak Mateusz Maliszewski, który dwie minuty później zdobył także gola na 3:2, po umiejętnie zastosowanym przywileju korzyści. Podłamane Świeżaki w 25 min przyjęły czwarty cios – tym razem był to gol Patryka Niezbeckiego. MPT przebudziło się na czas, ale potknięcie było blisko.

IV liga: Szukamy Sponsora – Cloud Shisha Lounge Bar 2:1 (1:0)
W ligowym typerze „Bet Cloud” praktycznie wszyscy stawiali na patrona zabawy – Cloud Shishę. Nic dziwnego, na papierze to był wyraźny faworyt, ale w sobotę drużyna Dmytro Charushyna zagrała koszmarnie. Gra nie kleiła się jak dwa magnesy o jednakowych biegunach. Już w 2 min efektowny strzał Mateusza Wawszczaka znalazł drogę do bramki Ukraińców. Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza – dość szybko padł gol dla Szukamy Sponsora. Tym razem piłkę z bliskiej  odległości wbił do siatki Tomasz Smyk. Cloud Shisha przeważała, ale ciągle brakowało dokładności w rozgrywaniu. Dopiero akcja z 18 min udowodniła potencjał tej drużyny – Romanowi Shmatko nie pozostało nic innego jak skierować piłkę do siatki z najbliższej odległości, a że nie nazywa się on Eric Choupo-Moting to problemu z tym nie miał. Problem mieli jednak jego koledzy, by w kolejnych minutach rozegrać kolejną bramkową akcję – dobra gra w obronie Szukamy Sponsora i kilka dobrych interwencji Krzysztofa Laskowskiego w bramce – to wszystko złożyło się na końcowy sukces.

III liga: KP Starówka – Mat-Geo 0:5 (0:2)
Starówka bez swoich liderów i bez choćby jednego zmiennika nie mogła nawojować zbyt wiele w meczu z zaliczającym udany początek sezonu Mat-Geo. Wprawdzie Maciej Łuczyński szarpał jak mógł, ale jego waleczność i wybieganie to za mało. Mat-Geo wypunktowało rywali, zdobywając pięć bramek. Po dwie Mateusz Rewerski i Michał Młynarczyk, a jedną Arkadiusz Wlizło. Momentami gracze Starówki mieli sporo pretensji do sędziego. O co? Diabli wiedzą. Frustrację oczywiście rozumiemy, bo przy tak krótkim garniturze ciężko powalczyć o punkty.

III liga: meble-ars.pl Zjednoczeni – WORD Lublin 3:0 walkower
Niestety drużyna WORD Lublin rozgrywała w sobotę turniej charytatywny i spóźniła się na swoje spotkanie ze Zjednoczonymi, co skutkowało walkowerem. Rywale chcieli czekać jak najdłużej i zagrać mecz, ale regulamin i harmonogram rezerwacji boiska okazały się nieubłagane. O 15:05 Szymon Kula gwizdkiem oznajmił, że meczu nie będzie.

IV liga: SAABiX – Wolcar Auto 1:0 (1:0)
25-minutowy klincz z zaledwie jednym golem. Golem-babolem. Kamil Kłyś oddając tak lekki strzał z rzutu wolnego raczej nie miał prawa liczyć na powodzenie. Tymczasem bramkarz Wolcaru nie utrzymał piłkę w rękach i w 5 min zrobiło się 1:0, a wynik ten dojechał do ostatniego gwizdka. Słowo „dojechał” jest to na miejscu, bo to przecież motoryzacyjne derby, w których górą był SAABiX, aczkolwiek powodów do zachwytu poziomem widowiska nie stwierdziliśmy.

IV liga: Zajezdnia – Billennium 2:2 (2:0)
Zajezdnia nie mogła być zadowolona z końcowego rozstrzygnięcia meczu przeciwko Billennium, bowiem drużyna Przemysława Krystka roztrwoniła dwubramkowe prowadzenie do przerwy. Zapewniły je gole Piotra Kowalczuka i Krzysztofa Jankowskiego. „Informatycy” nie mieli jednak zamiaru tanio sprzedawać skóry. Ciężkie boje z defensorami rywala toczył Adrian Jędrzejewski. Wywalczył kilka rzutów wolnych, a dwa udało się zamienić na gole. Jednego bezpośrednio, a drugiego, w ostatniej minucie, przy współudziale dobijającego piłkę do bramki Tomasza Mazurka.

I liga: Wściekłe Psy – Hüttenes-Albertus 0:3 (0:2)
Duet Daniel MisztalMarcin Mendel poprowadził Hüttenes do bardzo cennej wygranej nad Wściekłymi Psami, po której drużyna szaro-czerwonych wskoczyła na pierwsze miejsce w lidze. Ten pierwszy zdobył dwa ładne gole, już na samym początku meczu. Drugi przez 25 minut zachował czyste konto, mimo że momentami gol dla Wściekłych Psów był już prawie pewny. Tymczasem „Mendi” z nawet największych opresji wychodził obronną ręką. Podłamanych swoją niemocą „Wściekłych” dobił w końcówce Adrian Mika.

Ekstraliga: Widok – PHU Pad-Bud 0:3 (0:2)
Widok bez Ayouba Kheroufa, kilku innych graczy i wreszcie bez choćby jednego rezerwowego okazał się łakomym kąskiem poszukującego pierwszej wygranej Pad-Budu. Oczywiście, wygrana ta nie była łatwa, lekka i przyjemna, ale team Piotra Bielaka skorzystał z nadarzającej się okazji i wypunktował zdziesiątkowanego przeciwnika. W pierwszej połowie po golu zdobyli Rafał Wiśniewski i Paweł Bugała. Po przerwie „lis pola karnego” jakim jest Wiśniewski dołożył jeszcze jedno trafienie. W końcówce Widok zyskał liczebną przewagę, po tym jak drugą żółtą kartkę w Pad-Budzie obejrzał Damian Charmast. Mimo tego nie udało się wywalczyć choćby honorowej bramki.

II liga: Plaga Szczurów – Nocowanie.pl 2:3 (1:3)
Plaga Szczurów po walkowerze sprzed dwóch tygodni wyraźnie wpadła w kryzys. W niedzielę drużyna Jarosława Szewczuka uległa ekipie Nocowanie.pl. Z tego meczu zapamiętamy głównie drugą bramkę Tomasza Stopy, po której zrobiło się 3:1. Stopa uderzył z rozpoczęcia i przelobował Roberta Sadurskiego, który zachował się jakby łapał motyle. Plaga w drugiej połowie po raz drugi złapała kontakt. Znów za sprawą Przemysława Saniaka. Tym razem na nieco dłużej. Bramki wyrównującej mimo usilnych i trochę chaotycznych prób zdobyć się nie udało. Nocowanie.pl wyraźnie się rozkręca.

II liga: Inża Team – KP Wicher 2:1 (1:1)
Wyrównane drugoligowe starcie z happy endem dla Inży, która objęła prowadzenie w 10 min i w tej samej minucie je straciła. Trzeba jednak przyznać, że po golu Piotra Nowakowskiego wypadało jedynie wstać i bić brawo. Kapitalny strzał! Błyskawicznie wyrównał Michał Piskor. Złotego gola w 23 min zdobył Marcin Nowakowski.

II liga: Underground Poker League – FC Fabryka Formy 1:5 (0:2)
Fabryka Formy nie zwalnie tempa. Pod walec w niedzielę wpadł UPL, który był po prostu o klasę gorszy piłkarsko i zasłużenie wyjechał ze Śliwińskiego z bagażem pięciu goli. Kolejny popis strzelecki Radosława Mazura? Nie tym razem. Najlepszy snajper ligi trafił tylko raz. Wcześniej, bo w pierwszej połowie trafiali Krzysztof Bednarczuk i strzałem do własnej bramki Krzysztof Gap. Po golu Mazura UPL odpowiedział, ale to było jedyne trafienie ekipy Bartosza Suchanowskiego. W ostatniej minucie dublet dorzucił Rafał Kołodziej, jeden z nowych nabytków w zespole Fabryki.

IV liga: Nasaro Team – TRANS-AUDYT.pl 0:1 (0:0)
Niedzielną sesję gier przy Śliwińskiego kończyła czwartoligowa potyczka Nasaro z Transaudytem. Cóż możemy napisać o tym „widowisku”? Nie za wiele. Jedynego gola w 23 min zdobył Michał Stypułkowski i zapewnił „Transportowcom” komplet punktów. Gracze Nasaro znów czuli się pokrzywdzeni przez sędziego. Szczególnie duże pretensje miał Michał Maj, który najpierw życzył w wulgarnych słowach jednemu z rywali penetracji analnej, a potem wyżywał się werbalnie także na arbitrze, który wyrzucił go z boiska. Kultury w szkołach nie uczą. Zresztą aktualnie nie uczą niczego.

IV liga: ABM Polska – OBI Zwycięska 0:3 walkower
Drużyna ABM Polska zebrała tylko czterech graczy i mogła się ograniczyć jedynie do towarzyskiej gierki z OBI. Trzy punkty za darmo powędrowały na konto ekipy marketu budowlanego.

I liga: Elektro-Spark – Restauracja Szwejk 3:2 (0:1)
Szwejk mocno pokpił sprawę, trwoniąc dwubramkowe prowadzenie w meczu z Elektro-Sparkiem. Dublet ustrzelił Jakub Gałka. Nic nie wskazywało na to, by drużyna Łukasza Misztala miała się przebudzić. Jednak w 19 min sam Misztal huknął z rzutu wolnego jak z armaty, piłka odbiła się jeszcze od Grzegorza Bartnika i wylądowała w bramce. „Iskierki” poczuły krew i poszły za ciosem. W 22 min Bartnik oddał niezbyt mocny strzał z pola karnego, o ile w ogóle był to strzał. Nikt piłki nie przeciął, a ta ku zdziwieniu wszystkich zatrzepotała w siatce. Zrobiło się 2:2. Minutę później z powodu kontuzji boisko opuścił Misztal, ale nawet nieobecność kapitana nie przeszkodziła Elektro-Sparkowi. Rzut rożny, dogranie do Tomasza Stachurskiego, dobre uderzenie tego gracza i skuteczna dobitka Kamila Baczewskiego z najbliższej odległości. Tak wyglądała akcja, która zapewniła beniaminkowi komplet punktów.

Puchar Ligi: Szerszeń Team – Wolcar Auto 2:3 (2:2)
Kłopoty kadrowe Szerszeń Teamu spowodowały, że drużyna ta poległa w pucharowym starciu z czwartoligowcem. Zdecydowanie ciekawsza w tym meczu była pierwsza połowa. Wolcar objął dwubramkowe prowadzenie po trafieniach Daniela Sekuły i Antoniego Mietelskiego. Nic nie zapowiadało zrywu „Szerszeni”, ale w 10 min Rafałowi Szkodzie udało się zdobyć gola kontaktowego. W końcówce pierwszej połowy Adrian Mańko podyktował zaś rzut karny za zagranie ręką. Maciej Cygan wprawdzie strzelił w sygnalizowany sposób i jego uderzenie zostało obronione, ale pośpieszył za piłką i dobrym wolejem dobił ją do siatki na 2:2. Zwycięską bramkę dla Wolcaru trzy minuty po przerwie zdobył Michał Mędrzecki, który po podaniu z rzutu rożnego huknął z lewej nogi i trafił idealnie przy słupku. Gol, który zasłużył na brawa. Wolcar zaś zasłużył na awans do II rundy.

III liga: Malagenia – GP Togatus 1:6 (0:3)
To miał być szlagier trzecioligowej kolejki, ale skończyło się na widowisku do jednej bramki. Powiedzieć jednak, że Malagenia była tylko tłem, to gruba przesada. Zespół Pawła Kępki oddał mnóstwo strzałów, które lądowały na słupkach i poprzeczce bramki. Wyglądało to wręcz jak jakieś fatum, a honorowy gol Daniela Wójcikowskiego padł po akcji-kuriozum. Strzał w poprzeczkę, dobitka Wójcikowskiego w poprzeczkę i słupek (sic), a następnie dopiero po zamieszaniu druga dobitka, już skuteczna. Gdy Malagenia obijała konstrukcję bramki, Togatus karcił bezlitośnie proste błędy obrony przeciwników, a szczególnym katem był najlepszy na placu gry Marek Stefańczuk, z którym przeciwnicy nie radzili sobie wcale, ewentualnie faulując go. Stefańczuk ustrzelił hat-tricka, ale grał z taką ikrą, werwą i wigorem, że aż prosiło się o przeprowadzenie padał antydopingowych. Dublet dołożył Krzysztof Gołaszewski, a wynik w doliczonym czasie gry mocnym uderzeniem ustalił Mateusz Szczecki.

IV liga: Wataha – Decathlon 6:1 (4:1)
Wataha rozbiła Decathlon, który osłabiony brakiem kilku istotnych zawodników (m.in. Jakuba Wiśniewskiego) nie był w stanie nawiązać wyrównanej rywalizacji. Michał Gutek w bramce także nie był ostoją. Wataha zaś punktowała. Maciej Łoś trafił nawet wolejem prawie z połowy boiska. Lepszy bramkarz na pewno obroniłby ten strzał, ale i tak jest to godny podkreślenia wyczyn strzelca. Ostatecznie licznik bramek Watahy dobił do szóstki, a honor Decathlonu uratował Tomasz Paluch, jeszcze w pierwszej połowie.

Ekstraliga: Poker Team – RKS Perła 3:0 walkower
Perła nie zdołała zebrać składu na mecz z Poker Teamem i poddała to spotkanie bez gry.

IV liga: Atmosfera Zabawa Sport – Ułani 2:2 (2:1)
Mecz dwóch czołowych ekip IV ligi zakończył się sprawiedliwym, choć mało satysfakcjonującym jednych i drugich remisem. W 5 min prowadzenie drużynie Kacpra Galazdry dał Przemysław Gdula, ale o błyskawiczną ripostę pokusił się Remigiusz Baran. AZS schodził na przerwę z prowadzeniem. W doliczonym czasie tej części gry gola zdobył Wojciech Wasil. Ułani nie rezygnowali z walki o punkty i w końcu Jakub Łupina sprytnym strzałem pokonał Bartosza Wiśniewskiego, rehabilitując się zmarnowaną sytuację sprzed kilku minut.

Puchar Ligi: Hüttenes-Albertus – Posesja 0:3 walkower
Żadne z dwóch zaplanowanych na niedzielę przy Kunickiego spotkań nie doszło do skutku. Podobnie jak Perła, swój mecz walkowerem poddał Hüttenes-Albertus. Dzięki temu Posesja zagra w II rundzie Pucharu Ligi.

III liga: Bio Berry – Bosko Kośminek 0:4 (0:4)
Kośminek już do przerwy załatwił sprawę wyniku meczu z Bio Berry. „Jagódki” nie dysponowały nominalnym bramkarzem. W pierwszej połowie funkcję tę pełnił Mateusz Szczepański i aż czterokrotnie musiał schylać się po piłkę do bramki. Wynik otworzył po efektownej indywidualnej akcji Piotr Ździebło. Gol nr 2 był ozdobą tego spotkania. Ostry kąt nie przeszkodził Dzmitremu Kobzeuowi w oddaniu kapitalnego strzału. Przez chwilę sędziująca spotkanie Aleksandra Siejka miała wątpliwości czy piłka na pewno znalazła się w bramce prawidłową drogą, ale dziur w siatce na Rycerskiej nie ma, więc wskazanie na środek boiska rozwiało wątpliwości, tak jak wątpliwości co do tego meczu rozwiał Adam Aina, zdobywając gole na 3:0 i 4:0. Druga połowa do zapomnienia.

Puchar Ligi: PHU Pad-Bud – WORD Lublin 4:1 (3:0)
Pad-Bud bez większego problemu awansował do II rundy Pucharu Ligi, pokonując outsidera trzeciej ligi. Już do przerwy nie było wątpliwości kto zejdzie z boiska w glorii zwycięzcy. Jako pierwszy trafił Rafał Wiśniewski – w swoim stylu, z bliskiej odległości. Trzy minuty później bramkarz WORD nie popisał się, podając piłkę pod nogi Pawłowi Bugale, a ten bez kłopoty kopnął futbolówkę do bramki. Bez kłopotu na 3:0 podwyższył także Nikodem Solski. Druga połowa nie przyniosła większych emocji. Piotr Sawicki tradycyjnie uratował honor „Egzaminatorów”, ale w ostatniej akcji spotkania Bugała przywrócił trzybramkową różnicę.

II liga: Szerszeń Team – GOL-asy 1:4 (0:1)
Szerszeń Team uległ GOL-asom 1:4, tracąc wszystkie gole po koszmarnych wręcz błędach. Pierwszy to „klops” Michała Styka, który przepuścił do bramki strzał Arkadiusza Grabowskiego, interweniując wyjątkowo nieporadnie. Kolejną bramkę Hubertowi Małyszce, już w drugiej połowie, sprezentował Kamil Kubaj, który zmienił Styka na bramce. Podanie do rywala, a potem egzekucja wyroku. Gol nr 3? Samobój Marcina Ożgi, który głową przelobował wysuniętego Kubaja. Przy trafieniu nr 4 powtórzyły się okoliczności z drugiego gola. Znów „wielbłąd” przy wyprowadzeniu piłki i tym razem Paweł Tycyk był beneficjentem. Szerszeń tracił gole absurdalne, a sam strzelił dość normalnego. Marcin Sugier dobił z pola bramkowego piłkę do bramki, choć już sekundę wcześniej GOL-asy niemal cudem uratowały się przed golem. Nie na długo. Z jakimkolwiek znającym się na bramkarskim fachu człowiekiem między słupkami „Hornets” nie musieli przegrać tego meczu.

I liga: Bombardino 716 - MM Studio 0:2 (0:1)
MM Studio zbierając taki skład jak ten poniedziałkowy, zapewne liczyło jedynie na niski wymiar kary w starciu z Bombardino 716. W futbolu niczego jednak nie można być pewnym. Zespół Pawła Kwiatkowskiego przyjął warunki gry rywala, a raczej nie gry, a bezładnej kopaniny i przez 25 minut nie zdobył gola! Tymczasem MM Studio zagrało ambitnie i miało trochę szczęścia – to wystarczyło. Gole Radosława Kiełbowicza i Pawła Fijałkowskiego dały zwycięstwo 2:0. „As kier” tego drugiego w 24 min nie miał już znaczenia.

Ekstraliga: Neo – Moore 3:5 (3:3)
Moore wyszło z niemałych opresji, bo po niecałych 10 min Neo prowadziło 3:0 i w zasadzie team Marcina Urbana był tak samo nieobecny jak kierownik drużyny. Fatalną grę wicemistrzów skarcili Marek Błaszczak, Daniel Pluta i Jan Błaszczak. Od czego jednak Moore ma Bartłomieja Barwiaka? Ano od strzelania goli. Już do przerwy Barwiak ustrzelił królewskiego hat-tricka. Pierwszy gol głową, po ładnej zespołowej akcji. Drugi – prawą nogą. Trzeci – lewą nogą, i to jaki! Fantastyczny strzał, po którym bardziej szkoda niż Mateusza Sędzielewskiego było nam chyba tego pająka, którego utkana praca została zniweczona. W drugiej połowie sytuacja się powtórzyła, choć nie do końca. Rozpędzony Barwiak najpierw wbił piłkę do bramki Neo głową, a następnie prawą nogą, przez co zrobiło się 5:3. Kolejnego trafienia już nie było, ale pięć bramek to wystarczająco dużo, by ukłonić się strzelcowi w pas i pogratulować występu. Od początku sezonu wyniki Moore ciągnie głównie były zawodnik Marmoty. Neo dość szybko opadło z sił i przestało stwarzać zagrożenie pod bramką Mateusza Dudka.

Puchar Ligi: Bombardino 716 – Restauracja Szwejk 4:1 (2:0)
Bombardino w poniedziałkowy wieczór rozegrało dwa mecze. Po ligowej porażce, przyszło otarcie łez w postaci pucharowej wiktorii. Szwejk tego tygodnia nie zaliczy do udanych, bo przecież dzień wcześniej drużyna Michała Mrozowskiego uległa Elektro-Sparkowi. Tym razem lepsi byli „Numeryczni”, skutecznie punktując przeciwnika. Przed przerwą gole zdobywali Janusz Woś i Ernest Tatara. Kilka chwil po przerwie Maciej Izdebski zapewnił Szwejkowi bramkę kontaktową i emocje wzrosły, ale gorące, młodzieńcze głowy graczy Szwejka popełniają jak na razie zbyt dużo prostych, szkolnych błędów, by myśleć o grze o najwyższe cele. Mateusz Sprysak na 3:1, Tatara na 4:1 i było po sprawie.

Ekstraliga: Adampol Team – Dziesiąta 7:4 (3:1)
Mecze Adampol Teamu to ostatnio gwarancja gradu goli. Znów większość z nich zdobyli jednak „gospodarze” świdnickiego obiektu. Prowadzenie w 4 min objęła jednak Dziesiąta. Jakub Łuczyński dostrzegł, że źle ustawiony jest Marcin Błaszczak i skarcił bramkarza strzałem  z rzutu rożnego! Odpowiedź Adampolu? Narzucenie swoich warunków gry i zdobycie trzech goli. Michał Babiarz, Jacek Kochalski i Adam Szyndler z pomocą rykoszetu pokonywali Karola Kurzępę. Po zmianie stron odważniej do boju ruszyła Dziesiąta i okres swojej wyraźnej przewagi przypieczętowała golem Piotra Sternika. Wcześniej na drodze do szczęścia stawało obramowanie bramki czy też dobrze rehabilitujący się za „babola” Błaszczak. Adampol otrząsnął się po straconej bramce i podwyższył swoje prowadzenie golem Pawła Szyjduka. Sześć minut ten sam zawodnik miał już dublet. W 31 min błąd Kurzępy wykorzystał Babiarz. Popularny „Szybcior” skończył ten  mecz z hat-trickiem, zdobywając gola na 7:2 w 35 min. Końcówka znów należała do Dziesiątej, która zdobyła jeszcze dwie bramki, a mogła i więcej. Rozprężenie Adampolu nie kosztowało jednak tego zespołu utraty punktów.

I liga: Undefined Team – Ekipa 666 1:1 (1:0)
Niezłe pierwszoligowe spotkanie oglądaliśmy we wtorek. Undefined rozpoczęło lepiej i już w 4 min piłkę w bramce Tomasza Kycia umieścił najaktywniejszy w przeciągu całych 25 minut Dawid Mazuruk. Nie będzie niespodzianką fakt, że w 19 min wyrównał najaktywniejszy w szeregach Ekipy Mirosław Cioch. „Nieokreśleni” mieli ciut więcej z gry, ich akcje były płynniejsze, ale skończyło się to podziałem punktów. Zagrali godni siebie rywale.

II liga: MW Lublin – CH Olimp 2:0 (0:0)
Mecz MW Lublin z Olimpem stał na bardzo przeciętnym poziomie. Typowa twarda, męska walka, bez praktycznie żadnych fajerwerków. Ze starcia ostatecznie zwycięsko wyszli gracze MW Lublin. Co zdecydowało? Ciut więcej szczęścia. Strzał z rzutu wolnego w 22 min odbił się jeszcze od nogi stojącego tuż przed bramką Marcina Sitko, otarł chyba także o nogi obrońcy Olimpu i piłka znalazła się w bramce. Trudno winić bramkarza. Gol na 2:0 to bezsensowne zachowanie obrońcy, który niemal rzucił o ziemię rywalem, jakby pomylił futbol z zapasami. Zrobił to we własnym polu karnym, więc efektem był rzut karny, zamieniony na gola przez samego poszkodowanego – Wojciecha Czernickiego.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.