Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (532)



Dobiliśmy do połowy sezonu. Wprawdzie to jeszcze nie czas przerwy w rozgrywkach, ale na pewno dobry moment, by wyciągać wnioski z pierwszej części, gdy każdy zagrał już z każdym. Poniedziałkowy mecz Adampol Teamu z Poker Teamem mógł namaścić w świdniczanach poważnego pretendenta do tytułu. Ale to Kalina jest liderem, a już jutro zagra piekielnie ważny i ciekawy mecz z Politechniką Lubelską.

IV liga: OBI Zwycięska – MPT Taxi 0:3 (0:1)
Zaległe spotkanie MPT Taxi z OBI Zwycięską było popisem Michała Krzaka, który stojąc między słupkami „Taksówkarzy” zaliczył czyste konto i zanotował kilka naprawdę dobrych bramkarskich parad, a jakby tego było mało – strzelił dwa gole (sic). „Krzako” w 9 min świetnie podłączył się do ofensywnej akcji i sfinalizował ją skutecznym strzałem. Rywale przecierali oczy ze zdumienia. W drugiej połowie mimo wielu ciekawych akcji OBI, drugi cios wyprowadziło MPT Taxi. W 22 min płaski strzał Patryka Gazdy wylądował w bramce. Wynik ustalił Krzak, który otrzymał podanie z rzutu rożnego i huknął z dystansu z lewej nogi w naprawdę efektowny sposób. W dwóch ostatnich meczach, w których występował w roli bramkarza strzelił łącznie trzy bramki i zaliczył całe mnóstwo skutecznych interwencji. OBI, podobnie jak dwa dni wcześniej Decathlon, zagrało naprawdę niezłe spotkanie, ale gdy nie strzela się ani jednego gola, trudno liczyć na sukces.

Puchar Ligi: MM Studio – Neo 2:1 (1:1)
MM Studio zrewanżowało się Neo za ubiegłoroczną porażkę w barażu o Ekstraligę. Wprawdzie tym razem stawka meczu była niższa, ale dawna Bempresa i tak ma swoje skromne powody do radości. Bohaterem meczu został Tomasz Kulisz, autor obu bramek dla teamu Mariusza Kędry. Notabene, Kędra w tym meczu z konieczności musiał występować w roli bramkarza. Gol na 1:1, zdobyty potężnym strzałem z rzutu wolnego przez Marka Błaszczaka obciąża nieco konto źle ustawionego Kędry. Po tej bramce sędzia Jakub Baran zakończył pierwszą połowę. Druga długo nie przynosiła goli, ale na minutę przed końcem Kulisz płaskim strzałem zamknął podanie z rzutu rożnego i zapewnił MM Studio awans.

Puchar Ligi: PHU Pad-Bud – Posesja 9:1 (4:1)
To był typowy mecz do jednej bramki. Posesja całą pierwszą połowę grała w osłabieniu. Gdy „spóźnialscy” dojechali było niewiele lepiej, a być może nawet i gorzej. Pad-Bud dominował piłkarsko, przewyższał outsidera I ligi kulturą gry i wieloma innymi elementami. Gdyby Beata Szydło komentowała ten mecz, wykrzyczałaby na pewno, że TO ZWYCIĘSTWO PAD-BUDOWI się należało. I trudno się z tym polemizować. Wynik 9:1 mówi sam za siebie, a aż pięć bramek zdobył Paweł Bugała.

II liga: CH Olimp – Nocowanie.pl 2:0 (1:0)
Zaległe spotkanie Olimpu z Nocowaniem było pojedynkiem dwóch solidnych ekip, bez fajerwerków, ale także bez momentów nudy. Wygrała drużyna lepsza, bardziej konkretna w swoich ofensywnych poczynaniach. Dość powiedzieć, że zanim Olimp objął prowadzenie w ostatniej akcji pierwszej połowy, Mariusz Rzedzicki, golkiper Nocowanie.pl, zaliczył cztery świetne interwencje. To bramkarz utrzymywał ekipę Rafała Misztala przy życiu. W 13 min po akcji Michała Urbasia i sprytnej „angielce” Mateusza Prokopczuka był już jednak bez szans. W drugiej części Nocowanie miało swoje okazje, ale wciąż bliżej kolejnej bramki był Olimp, a stało się to faktem w 24 min. Znów gola wypracował Urbaś, ale tym razem trafienie samobójcze zapisujemy na konto Bartłomieja Mańki. Mniej więcej minutę wcześniej Nocowanie.pl miało najlepszą okazję na wyrównanie, ale szybkie, przytomne wyjście z bramki Piotra Piekarza zapobiegło utracie bramki przez Olimp.

I liga: Restauracja Szwejk – Posesja 7:1 (4:0)
Środa na pewno nie była dobrym dniem dla Posesji, która zaliczyła dwa pogromy. W lidze lepsi od Agencji Nieruchomości okazali się gracze z Restauracji Szwejk. Grę ustawił początek, w którym rządził i dzielił Jakub Gałka. Po dziesięciu minutach miał już hat-tricka. W 12 min na 4:0 podwyższył Gerard Kopyciński. Dyskutowanie o przewadze piłkarskiej Szwejka w tym meczu nie ma większego sensu, bo to produkowanie oczywistych oczywistości. Po przerwie Szwejk dorzucił trzy trafienia, a honor Posesji, tak jak w pucharowym meczu z Pad-Budem, uratował aktywny Michał Kozak.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – Ipso Iure 3:2 (1:1)
Mecz Politechniki z Ipso Iure zakończył się gigantyczną falą protestów „Prawników”, którzy nie mogli pojąć jak sędziujący ten mecz Adrian Mańko nie podyktował rzutu karnego po starciu Antoniego Markockiego z Rafałem Rzędzickim. Było to na kilka sekund przed końcem regulaminowego czasu gry przy stanie 3:2 dla „Polibudy”. Arbiter uznał, że kontakt, który zaistniał między zawodnikami nie kwalifikował się do podyktowania rzutu karnego. Co działo się wcześniej? Politechnika nie radziła sobie wyraźnie z rolą faworyta i choć szybko objęła prowadzenie (około 25 sekundy), to potem grała przeciętnie. Ipso Iure wyrównało po koronkowej akcji duetu Antoni MarkockiPaweł Maziarz. W 22 min bombę z bocznej strefy za polem karnym posłał Krystian Okoniewski i team Marka Zugaja wyszedł na prowadzenie. Ekipa Andrzeja Kurysa biła głową w mur, a rywale świetnie się bronili. Defensywę w ryzach trzymał niezawodny Dawid Ptaszyński, ale gdy i on się zmęczył, zbiegając na zmianę, nagle wszystko się posypało. Bramce strzelonej z dystansu przez Dominika Struka może by nie zapobiegł, ale trafienie Dawida Pikula, który objechał sobie obrońców jak chciał, to moment, w którym „Byka” wyraźnie zabrakło w tyłach. Nagle w parę minut losy meczu odwróciły się o 180 stopni. Ipso Iure ruszyło do przodu, a potem nastąpił punkt wrzenia, o którym pisaliśmy już na wstępie. Zawodnicy Ipso Iure prosili abyśmy nie pisali na naszych łamach, że opowiadają bzdury. Widocznie prawda w oczy kole. Prosili też by nie sędziował im Adrian Mańko. Tak jak wcześniej Wojciech Krzymowski. Najlepszym arbitrem dla tej drużyny byliby chyba oni sami. Polecamy ligę Playarena. Tam gra się bez sędziów. Kto głośniej krzyknie, ten wygrywa sporną sytuację. A że panowie, mimo inteligencji, życiowego doświadczenia, obycia i wiedzy, krzyczą najgłośniej (zapominając przy tym często o kulturze osobistej), to byłoby to świetne poletko do uwolnienia się od ligi z beznadziejnymi rozjemcami. I piszemy to z pełnym uznaniem dla piłkarskich zasług takich graczy jak choćby Paweł Maziarz. Ale po tylu latach gry w piłkę na wysokim poziomie, zawodnik powinien wiedzieć, że nie każdy kontakt (szczególnie w polu karnym) skutkuje podyktowaniem „jedenastki”. Przyjmijmy nawet na moment, że w tej sytuacji sędzia się pomylił. Tak doświadczeni gracze powinni też wiedzieć, że takie rzeczy w futbolu się zdarzały, zdarzają i będą zdarzać – nie wyeliminuje ich nawet VAR. Sędzia to też człowiek i tak jak piłkarzom zdarzają się kiksy, tak i arbitrom. Czy w tej sytuacji nastąpiła pomyłka czy prawidłowa decyzja? Była to klasyczna „stykówka”, w której każdy napastnik powie, że „wapno”, a każdy obrońca będzie się bronił. My swojego zdania wyrażać nie musimy, bo powszechnie wiadomo, kto jest autorem relacji z meczów. Dorosłym mężczyznom zalecamy jednak odrobinę zimnej wody (albo lodu) na głowę, bo lata mijają, a na meczach Ipso Iure zawsze najbardziej słychać narzekania na sędziego (ktokolwiek by nim nie był). „Prawnicy” powinni świecić przykładem, a festiwal przekrzywiania, a także obrażania sędziego, nie jest na pewno świadectwem kultury. Trudno nawet bronić się i dyskutować, gdy obok wrzeszczy 10 pobudzonych mężczyzn. Oczywiście, są tu wyjątki i nie wrzucamy wszystkich do jednego worka. Jakkolwiek zabrzmi to patetycznie – traktujmy się z wzajemnym szacunkiem!

Ekstraliga: RKS Perła – ZiP Kalina 0:3 walkower
Sobota rozpoczęła się nam od walkowera. Czwórka graczy Perła czekała na kolejnych, ale ci utknęli w korku, spowodowanym biegami w mieście. Tym samym Kalina bez konieczności gry zainkasowała komplet punktów.

I liga: MM Studio – Undefined Team 1:1 (0:0)
Po niezbyt ciekawej pierwszej połowie, w drugiej odsłonie tego meczu obejrzeliśmy dwa gole. Na prowadzenie wyszli gracze MM Studio. Przy rzucie wolnym Marcin Cygan bezceremonialnie powalił Mariusza Kędrę na murawę i mimo protestów graczy Undefined, Adrian Mańko pewnym ruchem ręki wskazał na punkt karny. Z tego miejsca celnie uderzył Tomasz Wnuk. Dopiero w ostatniej minucie „Nieokreśleni” zdołali wyrównać. Emil Kancir przez cały mecz toczył zaciekłe boje z defensorami MM Studio, aż w końcu przechytrzył ich i ładnym uderzeniem umieścił piłkę w bramce.

II liga: MW Lublin – KP Wicher 1:4 (1:1)
Już w 2 min w swoim stylu na przebój ruszył Łukasz Sternik. Rozegrał piłkę z Emilem Mackiewiczem i po chwili było 1:0 dla MW Lublin. Sternik dobił piłkę do pustej bramki z najbliższej odległości. Jak się okazało, były to miłe złego początku dla MW Lublin, bo Wicher nie miał zamiaru łatwo oddawać punktów wiceliderowi. To był show Michała Piskora. Przed przerwą trafił raz, ale po zmianie stron dołożył jeszcze trzy gole. Robił to z niesłychaną łatwością, nabierając obrońców i bramkarza MW Lublin. Finalnie były zawodnik Fabryki Formy wyświadczył swojej dawnej drużynie wielką przysługę, odbierając punkty kontrkandydatowi Fabryki do awansu.

II liga: FC Fabryka Formy – Szerszeń Team 1:0 (1:0)
Zaledwie jedną bramkę obejrzeliśmy w meczu Fabryki Formy z Szerszeń Teamem. W 5 min ładnym uderzeniem popisał się Krzysztof Bednarczuk i okazał się to gol na wagę wygranej. „Szerszenie” postawiły rywalom trudne warunki, Daniel Mróz szarpał jak mógł, ale lider okazał się lepszy. W końcówce Szerszeń Team miał dodatkowo utrudnione zadanie, ponieważ za bardzo brzydki faul na Radosławie Mazurze czerwoną kartkę obejrzał bramkarz, Dariusz Szewczak. Spóźniony golkiper mocno poturbował najlepszego strzelca Fabryki. Niestety, RM95 po meczu trafił na obserwację do szpitala. Trzymamy kciuki za zdrowie Radka!

IV liga: Patataje – MPT Taxi 1:2 (0:1)
Niewiele brakowało a Patataje sprawiłyby drugą w tym sezonie sensację, po ograniu SAABiX-u. Tym razem jednak beznadziejnie grający „Taksówkarze” zdołali rozstrzygnąć losy meczu na swoją korzyść. Faworytowi w tym spotkaniu udawało się bardzo niewiele. Przy pierwszym golu pomogli rywale, a konkretnie Dariusz Wojciechowski, który pechowo wbił sobie piłkę do własnej  bramki. Zapachniało niespodzianką, gdy w 19 min Filip Wośko skarcił Adama Frańczaka, który przez cały mecz urządzał sobie rajdy po całym boisku. Na takie zachowania można pozwolić sobie przy wysokim prowadzeniu. od czego jednak w MPT jest Michał Krzak? W 22 min posłał on wyborne podanie do Mateusza Maliszewskiego, a ten nie zmarnował sytuacji sam na sam. Patataje po niezłym meczu mogły czuć lekki niedosyt, bo przynajmniej punkt był na wyciągnięcie ręki.

IV liga: Szukamy Sponsora – Stara Gwardia 5:0 (2:0)
Drużyna Szukamy Sponsora przejechała się po Starej Gwardii jak po łysej kobyle. To o tyle dziwne, że Gwardia w tym dniu dysponowała niemal wszystkimi najważniejszymi zawodnikami, za wyjątkiem nominalnego bramkarza. To jednak było poważne osłabienie. Po Marianie Oleszku widać, że zalicza pierwsze szlify między słupkami, ale wobec naprawdę dobrze grających rywali był bezradny. Wynik otworzył Grzegorz Wołyńczuk. Minutę później poprawił Tomasz Smyk. Do przerwy 2:0. W końcówce „Gwardyści” dostali jeszcze trzy ciosy. Dwa z nich to sprawka Piotra Czapli, a listę strzelców uzupełnił Kamil Marczuk. Szukającym Sponsora wpadało wszystko, a Gwardia mimo walki nie pokusiła się nawet o „honorówkę”.

IV liga: Wataha – Atmosfera Zabawa Sport 1:3 (0:2)
Tempa nie zwalnia lider IV ligi. AZS w sobotę przy Grabskiego odprawił z kwitkiem Watahę. Sprawa rozstrzygnęła się dzięki bramkom w pierwszej połowie. Już w 1 min Daniel Lipnicki dał AZS-owi prowadzenie. W 9 min  ładnym uderzeniem na 2:0 podwyższył Przemysław Gdula. W drugiej odsłonie obie ekipy „dały sobie po razie”. Po bramce Mateusza Skrzypka do ostatnich minut wynik pozostawał sprawą otwartą, ale AZS zachował w końcówce zimną krew i nie dał sobie wbić bramki na 2:2, a sam wyprowadził cios kończący. Precyzyjny strzał Artura Drobika załatwił sprawę. Warto podkreślić, że przed meczem Patryk Pulikowski zaordynował swoim kolegom rozgrzewkę z prawdziwego zdarzenia. Być może to także wpłynęło na wynik końcowy.

III liga: Va Bank – KP Starówka 3:3 (1:2)
Po meczu pełnym indywidualnych, momentami kuriozalnych błędów, Va Bank zremisował ze Starówką 3:3. Warto zauważyć, że Starówka trzy razy obejmowała prowadzenie. Pierwszy raz już na początku, gdy Przemysław Świercz zmylony złą interwencją Krzysztofa Kostkowskiego nie zdążył cofnąć nogi i nieszczęśliwie został autorem „swojaka”. Szybko wyrównał Paweł Bogusław, ale jeszcze szybciej Starówka wróciła na prowadzenie za sprawą Kamila Kowalskiego. Gol na 2:2 to strzał Mateusza Kostkowskiego z bliskiej odległości, ale z dość ostrego kąta. Starówka, grająca bez zmienników, w tym okresie broniła się momentami już bardzo kurczowo. W 21 min w piekielnym zamieszaniu pod bramką Va Banku najwięcej przytomności umysłu zachował Maciej Łuczyński i to on wbił piłkę do siatki. W 24 min „Bankowcy” uratowali się za sprawą Karola Wróbla. Jego płaskie uderzenie odbiło się od słupka, a następnie od bezradnego Piotra Maliszewskiego. Samobój bramkarza, ale bez jego winy. Wcześniej golkiper teamu ze Starego Miasta kilka razy świetnie ratował swój zespół odważnymi interwencjami.

IV liga: PKS BIGOS – OBI Zwycięska 0:1 (0:1)
Mecz BIGOS-u z OBI rozstrzygnął jeden, jedyny gol, który padł w 12 min. Zdobył go Grzegorz Olejniczak, wyróżniająca się postać w drużynie OBI. BIGOS najlepszą okazję miał gdy Szymon Tarczyński trafił w słupek. „Kapuściani” rozegrali zresztą przyzwoity mecz, ale nie potrafili ani razu wpisać się na listę strzelców. W drugiej połowie OBI mogło podwyższyć prowadzenie. Tomasz Moszczycki sfaulował we własnym polu karnym Olejniczaka i sędzia Adrian Mańko nie miał wątpliwości, że należy wskazać na wapno. Do piłki podszedł Kamil Woch, ale wykonał „jedenastkę” na dwa tempa, z zatrzymaniem, co jest niedozwolone. Efekt? Rzut wolny pośredni dla rywali i żółta kartka dla strzelca. Pierwszy taki wypadek w historii LAKP. Uśmiech losu dał BIGOS-owi szansę na pozostanie w grze o punkty, ale ciągle brakowało tego „czegoś”. A może kogoś – kogoś takiego jak Bartłomiej Czarnota.

III liga: FC Mamrotki – GP Togatus 0:8 (0:2)
Mamrotki stać na niespodzianki i urywanie punktów faworytom – to pokazały chociażby mecze z byłymi ekstraligowcami – Marmotą i Malagenią. Jednak z Togatusem niczego takiego nie było. Kreatywna gra „Adwokatów” kompletnie rozmontowała drużynę „Niedźwiedzi”. Do przerwy było 2:0 po golach Marcina Rydzaka i Huberta Korzeniewskiego, ale nie zapowiadało się na klęskę Mamrotek, które przez większą część grały jak równy z równym. Po przerwie „turbo” włączył Gabriel Wlaź, który strzelił cztery gole, a przy dwóch kolejnych zapisał asysty. Dokładne i szybkie wymiany podań w wykonaniu ruchliwych piłkarzy Togatusa oglądało się z dużą przyjemnością.

I liga: Hüttenes-Albertus – Bombardino 716 3:4 (2:3)
Faworytem meczu byli niewątpliwie gracze Hüttenesa, którzy mieli dwa razy tyle punktów (20) co rywale. Jednak boiskowa rzeczywistość przyniosła inne rozstrzygnięcie. Pierwszego gola faktycznie strzelili zawodnicy w szaro-czerwonych kostiumach. Daniel Misztal podał z rzutu wolnego do Tomasza Martyniaka, a ten uderzył tak, że narody klęknęły. Pomogła mu chyba nieco „obcierka”, ale i tak „brazyliana” prima sort! Po paru minutach 716 wrzuciło wyższy bieg. Mateusz Szafrański wziął piłkę, przebiegł kilka metrów po czym uderzył płasko. Strzał niby rachityczny, ale na tyle precyzyjny, że Piotr Kowal nie dał rady go obronić. Marcin Mendel zapewne złapałby w zęby, ale podstawowy „skórołap” znów był nieobecny. To był początek fatalnej serii Hüttenesa. Po chwili zrobiło się 1:2 za sprawą trafienia Daniela Stachurskiego, a za moment 1:3 gdy Szafrański skompletował dublet. W 11 min Mateusz Żminda zniwelował część strat, ale to nie był koniec emocji. Żminda w końcówce tej odsłony sfaulował Janusza Wosia, ale sam poszkodowany nie wykorzystał rzutu karnego, przegrywając pojedynek z Kowalem. Tym sposobem na przerwę drużyny schodziły z wynikiem kontaktowym. W 16 min Bombardino podwyższyło na 4:2, a Stachurski, podobnie jak Szafrański, miał dublet. W końcówce „Numeryczni” ograniczali się głównie do defensywy i choć ładne trafienie Artura Harasima od poprzeczki zmieniło wynik meczu, to nie zmieniło zwycięzcy. Po tej bramce sędzia gwizdnął już po raz ostatni.

IV liga: TRANS-AUDYT.pl – Billennium 3:0 (2:0)
Cóż można napisać po meczu TRANS-AUDYT.pl – Billennium? Chyba tylko tyle: Pio, Pio, Pio! Jarosław Piątek strzela ostatnio zupełnie tak jak Krzysztof Piątek w Serie A. Powrót do zdrowia byłego zawodnika ARiMR-u czy piekarz-auto.pl to duże wzmocnienie siły ognia „Transportowców”, którzy w tym meczu już wcześniej mogli objąć prowadzenie, ale kapitalną interwencją popisał się Krzysztof Skrzypek. Co się odwlecze to nie uciecze. Piątek hat-trickiem załatwił sprawę, a Billennium było tego dnia całkowicie bezbarwne.

IV liga: Zajezdnia – Cloud Shisha Lounge Bar 2:5 (1:0)
Po pierwszej połowie tego meczu zapowiadało się na niespodziankę. Zajezdnia była w defensywie przez większą część gry, ale prowadziła 1:0 za sprawą bramki Przemysława Krystka. W drugiej połowie przybysze zza wschodniej granicy pokazali jednak na co ich stać. Wyrównał w 16 min Dmytro Shylov, a potem swój koncert rozpoczął Mykhailo Harkavka. W ciągu sześciu minut ustrzelił aż cztery gole i robił to z taką gracją, stylem i urodą, że po prostu chciało się to oglądać z zapartym tchem. Zajezdnia zamknęła mecz mało istotnym trafieniem Dominika Wójtowicza.

IV liga: Decathlon – ABM Polska 3:0 walkower
Żegnamy zespół ABM, który po raz kolejny nie uznał za stosowne poinformować, że nie przybędzie na mecz. Szkoda chłopaków z Decathlonu. Na szczęście już nikt więcej w tym sezonie przez ABM wystawiony nie będzie, parafrazując Zbigniewa Ziobrę.

Ekstraliga: PHU Pad-Bud – Dziesiąta 6:0 (3:0)
Pad-Bud uporał się z Dziesiątą, która znów miała spore problemy kadrowe i „lepiła” skład w ostatniej chwili. Udało się nie oddać walkowera, udało zebrać nawet siedmiu graczy, ale jak słusznie zauważył Mariusz Nieradka z Pad-Budu – taka Dziesiąta nie przypomina w niczym czołowej drużyny poprzednich sezonów. Nie był to monolit, a raczej zlepek ludzi, którzy przyszli pokopać piłkę, niekoniecznie walcząc o jak najlepszy wynik dla zespołu. Pad-Bud miał za to w swoim składzie faceta, który potrafi zrobić różnicę – Pawła Bugałę. Jego ponadprzeciętna technika użytkowa była kluczem do zdobywania kolejnych goli. Sam „Buła” ustrzelił hat-tricka. Wynik otworzył Piotr Bielak, a dubletem popisał się też Bartłomiej Wazelin. Do przerwy 3:0, a na koniec 6:0. Dziesiąta straciła już w tym sezonie 59 bramek! W całym ubiegłym tylko 49! To mówi wszystko.

II liga: Plaga Szczurów – GOL-asy 0:3 walkower
W zeszłym tygodniu Plaga Szczurów stawiła się na mecz w pięcioosobowym składzie. Tym razem przybyła tylko czwórka graczy, w związku z czym „Golasy” zainkasowały darmowe trzy punkty. Obie drużyny zagrały sobie towarzyską gierkę.

Ekstraliga: Widok – Moore 1:4 (1:2)
Wygląda na to, że pozbawiony Ayouba Kheroufa Widok ma zbyt małą siłę ognia, by walczyć jak równy z równym z zespołami pokroju Moore. Wprawdzie w 8 min udany wypad z kontrą zakończył się bramką Łukasza Knosali, ale były to tylko miłe złego początki. Sprytne zachowanie Macieja Sebastianiuka, który wykonał niekonwencjonalny zwód i strzał w jednym tempie, przyniosło wyrównanie. W 17 min nieco szczęśliwego gola upolował zaś Bartłomiej Barwiak, który sprytnie trącił piłkę kopniętą przez Marcina Urbana. W drugiej  połowie najlepszy strzelec Moore dorzucił się jeszcze dwa gole do pustej bramki, raz po podaniu Michała Sieczkarka, raz po wstrzeleniu piłki przez Urbana. Mógł mieć jeszcze czwartą bramkę, ale kolejne podanie od Urbana nie zostało zamienione na gola, a piłka ostemplowała słupek. Widok zbyt dużo energii traci na kłótnie pomiędzy sobą, choć to na pewno nie jedyny mankament do poprawki na pilno.

IV liga: Ułani – Wolcar Auto 1:2 (0:0)
Zwycięski marsz Ułanów zatrzymany przez inny czwartoligowy zespół o sporych aspiracjach – Wolcar Auto. A’propos czwartej ligi – poziomem to na pewno nie był mecz najniższej klasy rozgrywkowej. To była minimum druga liga. I to nawet w pierwszej, bezbramkowej połowie. Tempo, intensywność i walka na najwyższym poziomie. Akcenty czysto piłkarskie także ponad normę czwartego frontu. W 16 min Wolcar objął prowadzenie. Dobry strzał z woleja Daniela Sekuły znalazł drogę do bramki. Dzięki bardzo twardej grze Wolcar skutecznie wybijał z rytmu najlepszych graczy Ułanów. Remigiusz Baran był całkowicie bezradny, Karol Iwanowicz bezskutecznie szukał bramki lub asysty. Ale do czasu! W 25 min moment zagapienia w teamie Michała Mędrzeckiego i Iwanowicz dograł do Barana, a ten tylko dopełnił formalności. Pozostawała jeszcze doliczona minuta, więc wszystko było możliwe. Nacierający przez większą część meczu Ułani zwęszyli szansę na wygraną. Ale przejechali się na tym mocno. Płaski strzał ze sporego dystansu oddał Damian Weremko. Uderzenie niby mocne, niby bardzo precyzyjne (od słupka), ale trudno pozbyć się wrażenia, że Gabriel Bednarczyk mógł zachować się lepiej. Po tym strzale gra nie została już wznowiona. Kawał spotkania i wygrana Wolcaru 2:1! Tytuł zawodnika meczu dla walczącego jak lew o każdą piłkę Mędrzeckiego. Granie przeciwko niemu to katorga dla każdego napastnika.

III liga: Bio Berry – meble-ars.pl Zjednoczeni 1:1 (0:0)
Niewiele brakowało a powrót Sebastiana Zlota do gry równałby się dla Zjednoczonych odniesieniu zwycięstwa, ale mimo bramki „banity” w 15 min, prowadzenia nie udało dowieźć się do końca. Przy stanie 0:0 Zjednoczeni grali ze sporym animuszem i bardziej chcieli zdobyć gola. Nagroda przyszła na początku drugiej połowy. Potem Bio Berry głównie bezradnie patrzyło jak Zjednoczeni kradną czas, długo utrzymując się piłce, rozgrywając ją z bramkarzem. A’propos – wcielający się w tę rolę Grzegorz Kościk miał jednak zbyt dużą ochotę do gry poza słupkami, a także poza polem karnym. Jego rajdy „śmierdziały” już wcześniej. W końcu Michał Mucha stylowym lobikiem skarcił ofensywne zapędy Kościka i jak się później okazało – ustalił rezultat meczu na 1:1.

IV liga: KS Świeżaki – SAABiX 2:5 (2:1)
Świeżaki mimo udanego początku meczu, zasłużenie uległy ekipie SAABiX. Po siedmiu minutach było jednak 2:0, a gole zaliczyli Jeremi Olejnik i Łukasz Mazur. SAABiX otrząsnął się jednak i przed przerwą zdołał odrobić część strat po trafieniu Pawła Tobiasza. W drugiej dawna Limuzyna grała już dużo lepiej i skuteczniej, spychając przeciwników do głębokiej defensywy. Sebastian Król i Daniel Pacholik strzelili po dwie bramki i byli zdecydowanie najjaśniejszymi postaciami w SAABiX-ie w tym meczu.

I liga: Promil – Elektro-Spark 3:0 (2:0)
Po serii pechowych występów, tym razem Promil miał szczęście. Drużyna Rafała Goździewskiego trafiła na Elektro-Spark, który miał ogromne problemy ze skierowaniem piłki do bramki, mimo całkiem sporej liczby szans. Najlepszą w pierwszej połowie po prezencie rywali miał Paweł Osoba, ale nie skarcił on swojej byłej drużyny. „Iskierki” grały, a Promil strzelił dwa gole. Trafienia Sebastiana Szymanka i Przemysława Kowalczyka oznaczały wynik 2:0 do przerwy. W drugiej połowie Elektro-Spark wciąż nieskutecznie szukał swojej okazji, ale i nadziewał się na kontry Promilu. Dopiero w 25 min Szymanek ustalił wynik spotkania. Elektro-Spark bił głową w mur.

I liga: Ekipa 666 – Wściekłe Psy 2:2 (2:1)
Dwie czołowe drużyny I ligi podzieliły się punktami w poniedziałkowy wieczór. Jedni i drudzy mieli swoje kadrowe problemy. W Ekipie 666 część z nich rozwiązała się w trakcie meczu, gdy docierali spóźnieni gracze. Wściekłe Psy jako pierwsze objęły prowadzenie, gdy dobre podanie Marcina Kierepki wykorzystał lis pola karnego – Adam Bratkowski. Potem do głosu doszli „Piekielni”, którzy szybko zadali dwa ciosy. W obu przypadkach egzekutorem był Mirosław Cioch. Wściekłe Psy na siedem minut przed końcem rywalizacji zdołały wyrównać. Tym razem Bratkowski wystąpił w roli asystenta, a swoją bramkę zdobył Andrzej Samulak.

Ekstraliga: Adampol Team – Poker Team 4:3 (3:0)
Wielkich emocji dostarczył nam szlagier kolejki, w którym Adampol Team podejmował Poker Team. Obie drużyny zdominowały dwa ostatnie sezony halowe, ale orlikowa rzeczywistość jest nieco inna. Tu chętnych do odegrania najważniejszych ról jest więcej. Poker przystąpił do meczu w mocno zaskakującym składzie – z Pawłem Bielakiem jako lotnym bramkarzem i Robertem Suszem w polu. Nie dotarł Grzegorz Góral, spóźniał się Michał Bloch, który padł ofiarą korka na obwodnicy, spowodowanego śmiertelnym wypadkiem. Gdy Bloch dotarł na boisko, jego koledzy przegrywali już 0:2. Adampol doskonale wykorzystywał fakt, że rywale odsłaniają bramkę. Paweł Szyjduk gola na 1:0 zdobył „niechcący”, po prostu wybijając na oślep piłkę z własnego pola karnego. Gol na 2:0 to już wzorcowo rozprowadzona kontra, podanie Jacka Kochalskiego i dopełnienie formalności przez Jakuba Bombę. Kolejne minuty to wyraźna dominacja „Karcianych”, z której nie wynikały konkrety. Wyraźnie brakowało szczęścia. Łukasz Mietlicki nie mógł się wstrzelić, a strzały innych zawodników świetnie bronił Marcin Błaszczak. Adampol przetrwał napór rywali i w 19 min po raz kolejny wykorzystał pustą bramkę. Mateusz Zawiślak podwyższył na 3:0. Obraz gry po przerwie nie uległ zmianie. Adampol bronił się bardzo głęboko, Poker utrzymywał się przy piłce przez pewnie 80% albo 90% czasu, ale to świdniczanie zadali cios nr 4. Po drugim golu Szyjduka wydawało się, że jest po sprawie. Tymczasem Poker w końcu zaczął trafiać, chociaż długo Błaszczak zachowywał czyste konto. Bramkę nr 1 zdobył Piotr Baran. Dwie minuty później sędzia Jakub Baran podyktował rzut karny za zagranie ręką Adama Szyndlera. Mietlicki przełamał swoją niemoc i choć po rękawicach Błaszczaka, to jednak zdobył bramkę. „Karciani” poczuli wiatr w żaglach. W 36 min kolejny strzał Bielaka w tym meczu okazał się wreszcie tym skutecznym. Bramka kontaktowa stała się faktem! Ostatnie pięć minut to „obrona Częstochowy” w wykonaniu Adampolu. W jednej z ostatnich akcji meczu Konrad Tarkowski precyzyjnym strzałem ostemplował słupek, co było najlepszym podsumowaniem  poczynań Poker Teamu w tym meczu. Ogromna  przewaga optyczna, ale brak szczęścia. Pewnie o fuks byłoby łatwiej, gdyby na mecz dotarli wszyscy, którzy anonsowali się wcześniej. Paradoksalnie w tym składzie personalnym porażka 3:4 z Adampolem to naprawdę nie jest zły wynik, choć oczywiście punktów i satysfakcji czterokrotnym mistrzom ligi nie przynosi.

II liga: Nocowanie.pl – Inża Team 1:3 (0:3)
Trwa marna seria Nocowania. W poniedziałek team Rafała Misztala uległ Inży, totalnie zawalając pierwszą połowę. Akcje drużyny z Inżynierskiej rozgrywane były z rozmachem, w dobrym tempie i zaskakiwały rywali aż trzy razy. Dwa gole zdobył Kamil Przychodzień, a jednego Marcin Nowakowski. Prowadzenie 3:0 spowodowało lekkie rozprężenie w Inży. Tymczasem Nocowanie.pl znów zagrało dużo lepszą drugą połowę, wygrało ją 1:0, ale cóż z tego, skoro końcowy rezultat był niekorzystny? Debiutanckiego gola dla Nocowania zdobył Marcin Pytka.

Ekstraliga: Antique – Neo 10:5 (5:2)
Niespodziewanie wybierając się na mecz Ekstraligi pomiędzy Antique a Neo trafiliśmy na spotkanie hokejowe. Inaczej tego określić się nie da. Zawodnicy obu drużyn urządzili sobie strzelaninę, zakończoną ostatecznie wysokim zwycięstwem Antique. Tylko w początkowej fazie meczu Neo dotrzymywało tempa przeciwnikom. Potem dziurawa jak szwajcarski ser defensywa beniaminka pozwalała Kamilowi Cieśli i spółce na wszystko. Sam Cieśla zakończył mecz z sześcioma bramkami w dorobku! Do przerwy „Stolarze” prowadzili 5:2, by po przerwie podwoić swój dorobek. W końcówce rozluźnienie w szeregach Antique skutkowało tym, że i Neo podreperowało jeszcze swój dorobek. Nie ma cienia wątpliwości, że wygrał zespół lepszy.

I liga: Ekipa 666 – Posesja 6:0 (4:0)
Posesja kończy pierwszą rundę z zatrważająco słabym bilansem. We wtorek w zaległym meczu Ekipa 666 zafundowała Agencji Nieruchomości sześciobramkowy bagaż niemal w chodzonego. Nie był to wyśmienity mecz beniaminka – wręcz przeciwnie. „Piekielni” wygrali, bo rywal po prostu nie nawiązał walki. Niespodziewanym bohaterem Ekipy został Ronald Budzyński – autor hat-tricka. Generalnie mecz się odbył i to wszystko.

III liga: Malagenia – KS Marmota 2:1 (1:1)
Derby LAKP w III lidze? Kto by pomyślał jeszcze parę lat temu. Jak na derby przystało, mecz był emocjonujący, choć poziomem dopasował się do III ligi. Marmota objęła prowadzenie po fatalnym błędzie Piotra Lewandowskiego, który stracił piłkę na rzecz Rafała Piwońskiego. Napastnik Marmoty spokojnie otworzył wynik meczu. Lewandowski bardzo szybko zrehabilitował się, już minutę później doprowadzając do remisu. W drugiej połowie został też bohaterem swojej drużyny, strzelając zwycięskiego gola na około trzy minuty przed końcem spotkania. Marmota od kilku minut musiała bronić się jednego mniej, po tym jak Bartosz Sareło obejrzał czerwoną kartkę za ratunkowy faul. Gracz „Świstaków” próbował naprawić błąd Krzysztofa Kawki, ale zahaczył Daniela Wójcikowskiego, a Piotr Baran był surowy. Ławka rezerwowych Marmoty protestowała, domagając się żółtej kartki, ale sędzia wyjął „asa kier”. Ten moment przesądził o losach meczu. Zaryzykujemy stwierdzenie, że Marmota w drugiej połowie była ciut lepsza od Malagenii, ale matematyki nie oszukała.

III liga: Bosko Kośminek – Mat-Geo 3:1 (0:0)
Niegdysiejszy redaktor naszego magazynu, Jarosław Szewczuk był wyznawcą teorii, że nowe koszulki przynoszą pecha. Ta prawidłowość sprawdziła się we wtorkowy wieczór, kiedy to Mat-Geo w nowych trykotach uległo Kośminkowi. Po pierwszej, bezbramkowej połowie, w drugiej do roboty zabrał się Adam Aina i kilkanaście sekund po wznowieniu gry płaskim strzałem pokonał Kamila Kubałę. Mógł to zrobić już w pierwszej połowie, ale wywracający się już Kubała świetnie strącił piłkę na poprzeczkę. W 21 min sprytny strzał Ainy i było 2:0. Mat-Geo złapało kontakt po rzucie wolnym Mateusza Rewerskiego. Piłki nie przecięli obrońcy, Łukasz Zinkiewicz zamiast interweniować próbował także wcielać się w defensora, a futbolówka nietknięta przez nikogo ugrzęzła w siatce. Zinkiewicz za tę sytuację zrehabilitował się minutę później, gdy instynktowną interwencją zatrzymał piłkę po fenomenalnych nożycach w wykonaniu Rewerskiego! Mogło być 2:2. A skończyło się 3:1, bowiem wynik w 25 min ustalił Kacper Wanielista.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.