Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (548)



To był tydzień wielkich emocji! Za nami mnóstwo rozstrzygnięć. Dzień po dniu poznawaliśmy kolejnych wielkich zwycięzców i przegranych. Nowym mistrzem OLS został Adampol Team, a podium uzupełniają ZiP Kalina oraz Moore. Pozostałe ligi wygrały zespoły UMWL Szkoltex, Krupniki07, Bosko Kośminek i wreszcie Ułani. Przed nami kolejny bardzo intensywny tydzień, w którym zapadną rozstrzygnięcia meczów barażowych oraz turnieju Masters. A póki co opis wydarzeń ostatniego tygodnia.

Ekstraliga: Ipso Iure – Politechnika Lubelska 4:4 (1:2)
Politechnice trzy punkty zapewniały trzeci z rzędu brązowy medal LAKP. Drużyna Andrzeja Kurysa wyszła na plac gry mocno zmotywowana i nakierowana na cel. Wprawdzie pierwszą bramkę w 10 min zdobyli „Prawnicy”, ale potem przewaga „Polibudy” skutkowała wyrównaniem i szybkim ciosem nr 2. Na przerwę obie ekipy schodziły przy stanie 2:1 dla „Akademików”. Najgorszą rzeczą dla Politechniki jaka stała się po przerwie był paradoksalnie gol na 3:1 Daniela Pietasa, po którym ekipa Kurysa za wcześnie poczuła zwycięzcą tego spotkania. Momenty nonszalancji zdarzały się już temu zespołowi w tym sezonie nie raz. Zdarzyły i tym razem, a Ipso Iure to zbyt doświadczony i ambitny zespół, by nie próbować odrobić strat. Dzięki bramkom Mariusza Adamczyka i Krystiana Okoniewskiego zrobiło się 3:3. Politechnika zdołała odpowiedzieć i dzięki Marcinowi Borówce objąć prowadzenie 4:3, ale to był już okres wyraźnej dominacji „Prawników” na boisku. Rodziło się uzasadnione pytanie czy team Marka Zugaja zdąży jeszcze raz pokonać Cezarego Kubisia. Udało się w 40. minucie! Nadzieje Politechniki rozwiał Okoniewski. Po jego golu mecz trwał jeszcze około dwóch minut, ale piłka nie wpadła już do siatki. Teraz „Polibuda” musiała liczyć na korzystny obrót spraw, czyli potknięcie Moore w meczu z Widokiem.

Ekstraliga: Poker Team – Adampol Team 4:6 (3:1)
Sytuacja przed pierwszym gwizdkiem była jasna – zwycięstwo Adampolu dawało tej drużynie upragnione mistrzostwo OLS. W przypadku potknięcia, na uprzywilejowanej pozycji znajdowała się Kalina, którą w sobotę czekał mecz z mizernie punktującą Perłą. Świdniczanie nie mogli więc pozwolić sobie na porażkę. A jednak do przerwy przegrywali 1:3 i byli w czarnej… dziurze. Wprawdzie w 5 min gola na 1:0 zdobył Kamil Ostrowski, ale potem na boisku dominowali „Karciani”. Paweł Kośka wyrównał, potem defensywa Adampolu zapomniała o kryciu Piotra Barana i szybko przekonała się, że to duży błąd, a jakby tego było mało, to w 18 min na raty Piotra Chlebusia pokonał jeszcze Grzegorz Góral. Zachowawcza, a momentami wręcz strachliwa gra Adampolu to była woda na młyn Poker Teamu, a co za tym idzie Kaliny. Jednak w drugiej połowie zobaczyliśmy odmienionego lidera. Adampol zaczął grać wyższym pressingiem i szybko zaczęło przynosić to efekty. W 24 min bramkę kontaktową zdobył Jacek Kochalski. Trzy minuty później z bliska do bramki Marcina Zapała trafił Paweł Szyjduk. Zrobiło się 3:3, ale Adampol wciąż potrzebował minimum jednego gola. Poker także szukał swoich okazji. Po jednym ze strzałów z dystansu Chlebuś popisał się fenomenalną robinsonadą. W 32 min padł zdecydowanie najważniejszy gol tego meczu. Marcin Szyjduk znalazł odrobinę miejsca między rękami Zapała a krótkim słupkiem i potężnym strzałem tam właśnie umieścił piłkę! Poker wyraźnie nie potrafił odnaleźć rytmu gry z pierwszej połowy. Powtórzyła się sytuacja sprzed dwóch dni, kiedy „Karciani” do przerwy prowadzili 3:1 z Moore, by potem wyraźnie przegrać ten mecz. W 38 min po drugiej bramce Ostrowskiego świdniczanie byli już niemal mistrzem. Poker rzucił się jeszcze do walki i w doliczonym czasie gry mieliśmy największą kontrowersję tego meczu. Po zagraniu ręką przez Szymona Bieleckiego gwizdek sędziego milczał. Po konsultacji z protokolantem sędzia nadal utrzymał decyzję. Fala protestów Poker Teamu trwała. Adrian Mańko wysłuchał opinii stojących najbliżej akcji Karola Wróbla (Va Bank) oraz Grzegorza Łaty (UMWL) i zdecydował się podyktować rzut karny. Jak pokazało nagranie z tego meczu – absolutnie słusznie. Baran trafił i na kilkadziesiąt sekund przed końcem meczu mieliśmy rezultat 5:4 dla teamu Krystiana Jocia. Piąty gol dla „Pokerzystów” oznaczałby przewrót w ligowej tabeli… Zamiast tego Adampol dobrze rozegrał piłkę i Bielecki odkupił swoje winy za bezsensowne zagranie ręką – zdobył gola z najbliższej odległości, a po tej bramce sędzia zakończył mecz, co oznaczało jedno – nowym mistrzem ligi jest Adampol Team. Brawo!!

Ekstraliga: Neo – Widok 6:2 (3:1)
Dla Neo wygrana z Widokiem była przedłużeniem nadziei na utrzymanie w Ekstralidze bez konieczności gry w barażu. By tego dokonać zespół Marka Błaszczaka musiał wspiąć się na wyżyny, a było to tym bardziej trudne, że w bramce etatowego golkipera, Mateusza Sędzielewskiego, z konieczności zastępował Tomasz Pluta. Jednak Neo dało radę! Zagrało na dużej intensywności, bardzo skutecznie, cały czas utrudniając życie Widokowi. Widok swoje najlepsze mecze rozgrywać latem, a pory przejściowe najwyraźniej nie służą tej drużynie. To było bardzo przeciętne spotkanie Łukasza Knosali i spółki. Obie połowy w stosunku 3:1 wygrała ekipa Neo. Dubletami popisali się Jan Wojtasik i Karol Chmura. Oba gole dla Widoku zdobył zaś Ayoub Kherouf. Widok wciąż mógł jednak uniknąć gry w barażu o ligowy byt – potrzebował jednak wygranej w niedzielę w spotkaniu z Moore.

Ekstraliga: ZiP Kalina – RKS Perła 5:1 (2:0)
To mógł być mecz o dużej stawce, ale skoro w czwartek mistrzostwo przypadło w udziale Adampolowi, to sobotnia rywalizacja była już tylko meczem o pietruszkę. Na szczęście oba zespoły podeszły do spotkania na poważnie, bez odpuszczania i w niezłych składach. Nie oznaczało to niczego dobrego dla Perły, która obecnie miałaby szansę tylko z mocno osłabioną Kaliną. Od początku uwidoczniła się wyraźna dominacja Ziomków i Przyjaciół, którzy dość spokojnie punktowali. Do przerwy po golach Jakuba Świderskiego i Mateusza Misztala było 2:0. W 24 min Patryk Drozd podwyższył na 3:0. Lekka nonszalancja w szeregach Kaliny została skarcona w 29 min przez Michała Nurzyńskiego, ale jeśli ktoś myślał, że Perłę stać na zdobycie jeszcze dwóch goli i urwanie faworytowi punktów, to srogo się mylił. Dwa gole zdobyła Kalina – konkretnie Misztal i Krzysztof Kosowski. Końcowy wynik meczu to zatem 5:1. Spotkanie było prowadzone w atmosferze Fair Play, za co brawa dla obu ekip. Sędzia stanowił jedynie rolę paprotki.

IV liga: PKS BIGOS – Stara Gwardia 0:1 (0:0)
To lubimy w LAKP. Obie drużyny grają już o przysłowiową czapkę śliwek, a tymczasem przybywają na mecz w silnych składach i dzielnie walczą o każdy centymetr boiska i punkty. Mimo że nie było to olśniewające widowisko, to jednak pochwalmy BIGOS i Gwardię za ambitną postawę. Lepsi o jednego gola okazali się „Gwardyści”. Po podaniu Grzegorza Kuśmirka z bliskiej odległości na wślizgu piłkę do siatki wbił Damian Grymuza. Innym bohaterem Gwardii był Konrad Wierzbiński, który zaliczył kilka udanych interwencji i zachował czyste konto.

I liga: Undefined MPT Taxi – DomLublin.pl 3:1 (2:0)
Nie udało się uniknąć gry w barażach zespołowi DomLublin.pl. Ekipa Mariusza Kędry okazała się słabsza od Undefined Team. Od początku „Nieokreśleni” tworzyli sporo sytuacji, ale nie sprzyjało im szczęście. Seria zmarnowanych okazji (m.in.  słupki i poprzeczki) została przerwana golem Piotra Sawicza. Na 2:0 poprawił po wzorowo rozprowadzonej, szybkiej akcji Łukasz Barański. Kolejne minuty to dość wyraźna przewaga Undefined i kilka prób rywali, którzy nie mogli znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego Marcina Cygana. Spisywał się on między słupkami więcej niż poprawnie. W końcu przy stanie 3:0 (podwyższył z rzutu wolnego Łukasz Kamiński) i on skapitulował. Wojciech Paszczuk sprytnym strzałem oszukał golkipera Undefined i zdobył honorowego gola na otarcie łez dla DomLublin.

III liga: GP Togatus – FC Mamrotki 3:0 walkower
Mamrotki poddały mecz z Togatusem walkowerem i „zapewniły” sobie grę w barażu o utrzymanie. „Adwokaci” zaś musieli czekać na rozstrzygnięcie ligowych derbów pomiędzy Marmotą a Malagenią, by poznać swój finalny los w tym sezonie.

III liga: KS Marmota – Malagenia 2:0 (2:0)
Po wygranej Togatusa dla Marmoty derby z Malagenią miały już jedynie wymiar czysto prestiżowy. Malagenia grała zaś o bezpośredni awans. Paweł Kępka do ostatnich chwil stawał na rzęsach, by zorganizować w miarę silny skład na mecz z odwiecznym rywalem. W końcu udało się stanąć w szranki ze „Świstakami” mając do dyspozycji dziewiątkę graczy. Jednak swoje warunki narzuciła Marmota, a szczególnie groźny okazał się Mateusz Wilk. To on w 5 min najpierw wywalczył rzut karny, zamieniony na gola przez Krzysztofa Kawkę, a potem sam pokonał Patryka Sobstyla kapitalnym uderzeniem z woleja. W ciągu mniej niż 60 sekund Marmota wypracowała sobie zaliczkę, której potem nie roztrwoniła do końca. Dwoił się i troił Michał Wasil, ale nie miał odpowiedniego wsparcia u kolegów z zespołu. Marmota niespecjalnie kwapiła się do ofensywnych wypadów, a i kontrowała przeciętnie. W tych okolicznościach rezultat nie zmienił już do ostatniego gwizdka. Marmota kończy sezon oczko za Malagenią, która zagra w barażu o awans. Zielono-niebieskim na pocieszenie zostaje fakt, że skończyli sezon z korzystnym bilansem dwumeczów z każdym z ligowych rywali.

I liga: Bombardino 716 – Hüttenes-Albertus 0:3 walkower
Niestety drużyna Bombardino nie zdołała zebrać składu na mecz ostatniej kolejki i w sobotni wieczór zgłosiła organizatorowi poddanie spotkania. Hüttenes w ostatnich tygodniach głównie pauzował zamiast grać.

IV liga: Szukamy Sponsora – OBI Zwycięska 1:0 (1:0)
Z czego zapamiętamy mecz Szukamy Sponsora z OBI Zwycięska? Niestety, nie z dobrej gry drużyn, a z kiepskiego zachowania graczy OBI. Od razu sprostujmy – niektórych. Większość potrafiła zachować kulturę osobistą, mimo wyraźnych pretensji do sędziego Piotra Barana. Nie potrafił tego zrobić jednak Jakub Tomczak, który od początku meczu „gotował się”, a w 22 min skończył z idiotyczną czerwoną kartką (druga żółta za złą zmianę). Ogniskiem zapalnym było zagranie ręką Grzegorza Wołyńczuka, słusznie wycenione przez arbitra na żółtą kartkę. W przypadku zagrania ręką czerwona kartka możliwa jest tylko, jeśli było to zagranie pozbawiające drużyny przeciwnej pewnej bramki (np. ręka na linii bramkowej). W tym wypadku była to ręka pomiędzy środkiem boiska a polem karnym, która maksymalnie przerwała korzystnie zapowiadający się atak OBI. Nijak nie da się naciągnąć wg przepisów takiej sytuacji na czerwoną kartkę. Jedynego gola tego spotkania zdobył w 10 min Maciej Kliński. Jedni i drudzy mieli swoje okazje, ale wyraźnie brakowało „strzelb”. 

IV liga: Patataje – KS Świeżaki 0:1 (0:0)
Gdyby przyznawać punkty drużynom za ambicję, szczególnie mimo braku jakiekolwiek stawki meczu, to Patataje i Świeżaki dopisałyby sobie w niedzielę po minimum trzy oczka. Ale sama jakość gry była bardzo niska. Długo zanosiło się na bezbramkowy remis, który byłby idealną puentą zawodów. W końcu jednak w 22 min gola wcisnął Kacper Świerkula i jak się miało okazać parę minut późnej – zapewnił Świeżakom zwycięskie pożegnanie z rozgrywkami OLS 2019.

II liga: KP Wicher – MW Lublin 3:0 walkower
To żaden wstyd raz w sezonie potknąć się przy zbieraniu składu i przegrać walkowerem. Ale nie poinformować o tym nikogo i narazić rywali na niepotrzebne przyjeżdżanie na boisko? Cóż, tego nigdy nie zrozumiemy. Tym bardziej dziwne jest to, że MW Lublin miało jeszcze całkiem realną szansę na baraż o awans. Oddało ją bez walki… To Wicher zagra o I ligę.

Ekstraliga: Moore – Widok 8:0 (5:0)
Ten mecz zapowiadał się na jeden z hitów weekendu. Moore potrzebowało zwycięstwo do wyrwania rzutem na taśmę 3. miejsca w lidze, Widok do utrzymania bez konieczności gry w barażu. Niestety, Widok nie zdołał zebrać składu, który byłby w stanie choćby powalczyć z przeciwnikiem. Team Marcina Urbana zaliczył udaną jesień, a spuentował ją efektownym 8:0. Hat-tricki ustrzelili wspomniany Urban i Bartłomiej Barwiak, a listę strzelców uzupełnili Radosław Chmielnicki (to on otworzył wynik) i Konrad Zieliński. Mocno przeciętny występ zaliczył Andrzej Chagowski. Golkiper Widoku, tak jak i jego koledzy, gdzieś zatracił formę z Pucharu OLS i pierwszych meczów po letniej przerwie.

IV liga: Atmosfera Zabawa Sport – Ułani 0:5 (0:1)
Kto by się spodziewał, że w meczu o mistrzostwo IV ligi dojdzie do aż takiego pogromu? Ułani rozbili AZS 5:0! Wynik w 5 min otworzył niezawodny Karol Iwanowicz, który uderzył z rzutu wolnego bez gwizdka, zaskakując wszystkich rywali. W 16 min ten sam gracz podwyższył na 2:0, wykorzystując wrzut z autu od Remigiusza Barana. Dwie minuty później AZS miał najlepszą okazję do złapania kontaktu, ale Marcin Goc nie wykorzystał rzutu karnego! Zmarnowana okazja szybko się zemściła po golu Jakuba Łupiny. Podłamany, szukający za wszelką cenę choćby jednej bramki zespół Kacpra Galazdry dobili jeszcze Baran i Piotr Król.

III liga: meble-ars.pl Zjednoczeni – Bio Berry 4:1 (2:1)
Zjednoczeni wygrali kompletnie nieistotny z własnego punktu widzenia ostatni mecz sezonu ligowego. Tym samym pociągnęli za sobą w dół Bio Berry. „Jagódki” także będą musiały zagrać o utrzymanie w barażu. Wynik otworzył w 2 min Sebastian Zlot. Wyrównał kilka minut później Michał Mucha. Królem polowania został jednak kto inny – Michał Sochan. To on ustrzelił hat-tricka i okazał się kluczową postacią Zjednoczonych w tym spotkaniu. Po grze obu zespołów dało się jednak odczuć brak wielkiej stawki. Bio Berry sprawiało wrażenie pogodzonego z losem zespołu, który rozgrywa jeden ze swoich ostatnich meczów w historii.

I liga: Elektro-Spark – Promil 2:2 (0:1)
Promilowi do utrzymania w lidze wystarczyło przybyć na mecz i nie przegrać bardzo wysoko. Elektro-Spark grał już o pietruszkę. Mecz jednak stał na przyzwoitym poziomie i nie zabrakło w nim nerwowości, którą niemal tradycyjnie w przypadku „Iskierek” wprowadzał niezawodny w tej materii Łukasz Misztal, który powrócił do gry po kontuzji. Do przerwy Promil prowadził po golu Sebastiana Szymanka z woleja. Seria nieporozumień w defensywie Elektro-Sparku spowodowała, że „Łysy” miał dość łatwą sytuację. W 18 min do wyrównania doprowadził aktywny Jarosław Wójcik. Trzy minuty później po kontrataku Promil zadał cios nr 2 – znów w roli głównej wystąpił Szymanek. Jednak i tym razem Elektro-Spark zdołał odpowiedź. Arkadiusz Sidor w nieprzemyślany sposób kopnął Wójcika we własnym polu karnym i arbiter wskazał na punkt karny. Sam poszkodowany nie zmarnował okazję. Co zapamiętamy z tego meczu? Chyba próby Michała Olecha, który z najbliższej odległości próbował delikatnie głową umieścić piłkę w bramce. W trzech ratach dwukrotnie obił poprzeczkę i na koniec słupek…

III liga: Mat-Geo – Bosko Kośminek 0:3 walkower
Mat-Geo nie zdołało zebrać się na mecz z Bosko Kośminkiem, przez co mistrzostwo dla drużyny Jakuba Kosikowskiego zostało przypieczętowane bez gry.

II liga: Inża Team – KTS Nocowanie.pl 3:0 (1:0)
Wielkiej historii nie miało spotkanie Inży z Nocowaniem, które dla obu stron nie miało już większego znaczenia. Zaledwie po kilkunastu sekundach mogło być 1:0 dla Nocowania.pl, ale Robert Skomro naprawił swój koszmarny błąd i wślizgiem wygarnął piłkę z linii bramkowej, pozbawiając gola Rafała Misztala. Inża odpowiedziała skutecznie. Ładna wymiana podań, zagranie z prawej strony i Jakub Przychodzień nie miał problemu z umieszczeniem piłki w siatce. Do przerwy 1:0. Kolejne gole Inża dołożyła dopiero w końcówce. Pokonanie Kamila Wierzbickiego to nie jest łatwa sprawa, ale udało się to Pawłowi Gadzale i Denisowi Braslavetsowi. Nocowanie praktycznie bez okazji strzeleckich i trudno się dziwić – zespół nie miał w tym spotkaniu choćby jednego zmiennika. Czyżby wszyscy szykowali się już na baraż? Odnotujmy udany debiut w naszej lidze nowego arbitra, Jakuba Gołdy.

IV liga: Wolcar Auto – SAABiX 0:3 walkower
Wolcar Auto poddał walkowerem mecz z SAABiX-em. Coś nam mówi, że to celowa robota, by w barażu uniknąć Zjednoczonych i zagrać przeciwko Mamrotkom…

II liga: Szerszeń Team – FC Fabryka Formy 3:2 (2:2)
Futbol jest niesamowity i za to go kochamy. Teoretycznie Szerszeń Team bez rezerwowych i nominalnego napastnika nie miał najmniejszych szans w rywalizacji z Fabryką Formy, która do wygrania ligi potrzebowała zaledwie remisu. Gdy po dziewięciu minutach Fabryka odwróciła losy meczu i prowadziła 2:1, wydawało się, że jest po zawodach. Ale już minutę później defensywa ekipy Andrzeja Czaplińskiego popełniła koszmarny błąd, z którego skrzętnie skorzystał Michał Styk, zdobywając naprawdę efektownego gola. W drugiej odsłonie Fabryka wciąż całkowicie dominowała na placu gry, a „Szerszenie” czekały na swoją jedyną okazję. Mimo że taka na dobrą sprawę się nie przytrafiła, to i tak udało się wygrać! Jak? Wystarczył wrzut z autu i pech Karola Nalepy, który zaliczył samobójczego gola! To był już drugi „samobój” Fabryki Formy w tym spotkaniu! Do końca pozostawało jednak osiem minut, a Szerszeń Team bronił się już rozpaczliwie. Kilka razy wydawało się, że wyrok jest nieunikniony. Szczególnie wtedy gdy Radosław Mazur kopał niemal do pustej bramki, a Mateusz Pępiak w sobie tylko znany sposób ekwilibrystycznym padem wybił piłkę niechybnie zmierzającą do siatki! W ten sposób golkiper Szerszeń Teamu w pełni zrehabilitował się za fatalny błąd, kiedy to w 9 min nastrzelił Mikołaja Gaborskiego i sprezentował rywalom gola. Do ostatnich sekund Fabryka Formy ambitnie napierała na bramkę rywali i ciągle bez skutku. Ostatni gwizdek najbardziej ucieszył Krupniki07, które wygrały II ligę. Fabryce zostaje baraż…

I liga: UMWL Szkoltex – Gliniana 5:0 (1:0)
UMWL do mistrzostwa i awansu potrzebował zaledwie jednego oczka. Przykład Fabryki Formy pokazywał jednak, że nie można być niczego pewnym. Zwłaszcza, że sytuacja była podobna – rywal grający o nic przyszedł składem bez rezerwowych. „Urzędnicy” wytrzymali jednak wszystkie trudne momenty w tym meczu. Bezbłędnie bronił Grzegorz Łata, a jego imiennik, Mulawa, w 11 min pokazał, że paznokieć dużego palca ma „przystrzyżony” idealnie. Otwarcie wyniku było kluczowe. Dzięki temu UMWL-owi grało się łatwiej, a Gliniana z minuty na minutę opadała z sił. W 16 min Paweł Krzepisz ładnie skontrował piłkę po rzucie rożnym i zrobiło się 2:0. Kolejne bramki posypały się już jedna za drugą, a zdecydowanie urodą wszystkie inne gole przykryło trafienie Rafała Szostaka, który przymierzył niemal w okienko. Zapachniało Ekstraligą… W sumie nic dziwnego, bo właśnie witamy w niej UMWL Szkoltex! Ostateczne rozmiary zwycięstwa to aż 5:0.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.