Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (551)



Jeśli miarą emocji i dramaturgii kolejki są mecze, które ważą się do samego końca i często rozstrzygają po bramkach zdobytych tuż przed końcową syreną, to w drugi weekend HLAKP 19/20 otrzymaliśmy naprawdę duży ładunek emocjonalny. O wszystkim piszemy poniżej.

I liga: Wściekłe Psy – RKS Perła 3:6 (1:2)
To był teatr jednego aktora. Wściekłe Psy po udanym początku sezonu w roli beniaminka I ligi, w 2. kolejce brutalnie zderzyły się z Perłą, a dokładnie z Przemysławem Kwiatkiem. Najlepszy strzelec „Piwoszy” zdobył pięć z sześciu goli swojej drużyny, a przy trafieniu Jakuba Szymańskiego asystował. Jednak wynik może być nieco mylący. W 22 min po kapitalnej bramce Adama Bratkowskiego zrobiło się tylko 3:4 i wszystko było możliwe, bo to „Wściekli” byli wtedy w uderzeniu. Jednak na Kwiatka nie było sposobu. Dwa ostatnie ciosy w końcówce meczu postawiły przysłowiową kropkę nad „i”. „Kwiato” ma osiem goli po dwóch meczach. Rok temu sezon w równie imponujący sposób rozpoczął Stanisław Staniszewski, a potem jego Bombardino awansowało do Ekstraligi. Czyżby dobra wróżba dla Perły?

I liga: Bosko – Czarni 2:1 (0:0)
Bosko wygrało drugi kolejny mecz i ekipa Jakuba Kosikowskiego może mówić o bardzo udanym starcie sezonu. Tym bardziej, że sobotnia potyczka z Czarnymi to był mecz o najwyższym stopniu trudności. Tempo i intensywność tego spotkania, jakby żywcem wyjęte z Ekstraligi. Może czasem brakowało dokładności, może defensywy nie pracowały bezbłędnie, ale oglądało się to z zapartym tchem. Wszystkie gole padły dopiero po przerwie i w tym miejscu należy pochwalić obu bramkarzy. Kosikowski był ciut lepszy, także dlatego, że po przerwie puścił tylko jedną bramkę, a jego vis-a-vis, Kacper Ziółkowski, dwie. Po pięciu minutach drugiej połowy i golach Adama Ainy oraz Daniela Mroza Bosko prowadziło 2:0. Nie było jednak mowy, by Czarni odpuścili. Jakub Szymala napędzał kolejne akcje i walczył jak lew. W 22 min udało się zdobyć gola kontaktowego – na listę strzelców wpisał się Adam Styk. Gol ten okazał się jednak w ostatecznym rozrachunku także bramką honorową.

IV liga: KS Choiny – Patataje 0:3 (0:3)
Choiny na inaugurację sezonu wygrały 4:0 z Midasem i zostały liderem IV ligi. Szybko jednak rzeczywistość zweryfikowała możliwości debiutantów. Patataje w HLAKP to drużyna niczym nie przypominająca ekipy z OLS. Wzmocnienia graczami Neo robią swoją. Dzięki temu Patataje wygrały 3:0, a całą robotę zrobił właśnie zaciąg z Neo. Bramki zdobywali bracia Łebek oraz Dominik Bojarski, a w bramce jak w ukropie uwijał się Mateusz Sędzielewski. Choiny dzielnie walczyły choćby o jednego gola, a „Sędziel” był dla teamu Marcina Wójtowicza po prostu nie do pokonania.

II liga: Legion – MW Lublin 0:6 (0:1)
Po pierwszej kolejce Legion miał na koncie zwycięstwo, a MW Lublin porażkę. Jeśli ktoś snuł prognozy na tej podstawie, to srogo się zdziwił. Legion bez nominalnego bramkarza dostał baty od ekipy Grzegorza Stępnia. Bądźmy jednak sprawiedliwi – o rozmiarach zwycięstwa MW Lublin zdecydowała końcówka, kiedy to Legion całkowicie odpuścił i praktycznie czekał na kolejne ciosy. W ciągu niecałych trzech minutach ze stanu 2:0, zrobiło się 6:0. Wszystko to jednak mogło potoczyć się inaczej. Pierwsza połowa była wyrównana. W 7 min Marcin Sitko trafił na 1:0 dla MW Lublin, ale w 11 min mogło być 1:1. Jednak Piotr Stajszczak strzelając przedłużony rzut karny przegrał pojedynek z Andrzejem Wójcikiem, golkiperem rywali. MW Lublin nie zagrało bezbłędnie, ale było konsekwentne i skuteczne w końcówce, a łup bramkowy równo podzielili między sobą Sitko, Kamil Dębicki, Stępień, Emil Mackiewicz, Łukasz Sternik i Grzegorz Iwańczuk. Na orliku byłyby dodatkowe punkty w Multi Challenge’u .

II liga: Hüttenes-Albertus – Zjednoczeni 3:2 (1:1)
Kawał widowiska zafundowali nam gracze Hüttenesa i Zjednoczonych. Już w 2 min strzelanie rozpoczął Daniel Misztal. Po minucie było 1:1. Zjednoczeni włączyli wyższy bieg, a Sebastian Zlot pokonał debiutującego w nowych barwach Pawła Szpindę. Do przerwy to tyle, choć sytuacji nie brakowało. Szczególnie pod bramką Szpindy, który zadanie ma trudne – musi zastąpić Marcina Mendela – ale wywiązywał się ze swojej roli na medal. Po jednej z interwencji Szpindy po prostu przecieraliśmy oczy ze zdumienia, a Zjednoczeni nie mogli pojąć jakim cudem nie wyszli na prowadzenie. W 15 min przewaga Zjednoczonych w końcu poskutkowała golem – zdobył go Konrad Wabik. Hüttenes odrodził się jednak jak Feniks z popiołów. W 21 min Mateusz Pytka wyrównał. Ten sam zawodnik został bohaterem tego meczu. W 24 min najpierw kapitalny strzał z woleja Pawła Kośki obronił Paweł Szumlański. Chwilę później Kośka posłał dośrodkowanie w pole karne, a Pytka głową uprzedził wychodzącego z bramki golkipera i umieścił piłkę w siatce! W ten sposób na 13 sekund przed końcem gry szaro-czerwoni wydarli rywalom komplet punktów.

I liga: Krupniki07 – GP Togatus 2:1 (1:1)
Emocjonujących końcówek w 2. kolejce nie brakowało. W meczu Krupników z Togatusem zwycięstwo tych pierwszych rozstrzygnęło się na 6 sekund przed końcem, kiedy to Tomasz Bronikowski dograł do Michała Wasila, a ten bez zastanowienia posłał kapitalny strzał do bramki. Krupniki prowadziły od 11 minuty po bramce Mateusza Siedleckiego i straciły to prowadzenie dopiero w ostatniej minucie. Faul Grzegorza Kosika skutkował rzutem wolnym, a jego skutecznym egzekutorem okazał się Artur Mrozik. Jednak „Adwokaci” nie nacieszyli się rezultatem 1:1 zbyt długo. Cios kończący wyprowadził bowiem, o czym już wspomnieliśmy, Wasil. Jako zupełnie nieistotną ciekawostkę dodać możemy, że w Togatusie także zgłoszony jest Michał Wasil – przypadkowa zbieżność personaliów. W sobotę do pojedynków obu panów jednak nie doszło.

II liga: Zdzichtex Areszt Śledczy – Hüttenes-Albertus 0:6 (0:4)
Areszt Śledczy w sobotę czekał swoisty maraton z HLAKP – aż trzy mecze! I pewnie w tym szaleństwie byłaby metoda, gdyby Robert Brzozowski dysponował składem choćby zbliżonym do optymalnego. Tymczasem jego drużyna przystąpiła do gry w ledwie pięcioosobowym składzie i okazała się łakomym kąskiem dla Hüttenesa. Już do przerwy drużyna Daniela Misztala prowadziła 4:0, a swojego gola zdobył nawet bramkarz, Paweł Szpinda! Zaczęło się zresztą od „swojaka”, którego zaliczył Mateusz Bartoszek. Gracz znany w LAKP z czasów Fryderyka z Barley’a, Dialogo czy potem w OLS z Daszyńskiego, powrócił do naszych rozgrywek, ale już w 2 min zaliczył pechowego „samobója”. Kolejne dwie bramki strzelił Konrad Popławski. Spotkanie miało jednostronny charakter. Po przerwie wpadły dwa kolejne gole, które strzelali Paweł Kośka i Mateusz Żminda, ale potem Hüttenes wyraźnie spuścił z tonu i do końca meczu wynik nie uległ już zmianie.

Ekstraliga: Dywany Łuszczów – Widok 4:6 (0:2)
Trudne wejście do naszej ligi zaliczają Dywany Łuszczów. W sobotę zespół Jarosława Kowalika uległ Widokowi, po zaciętym i emocjonującym meczu. Dywany goniły wynik, niwelowały straty trzykrotnie doprowadzając do stanu kontaktowego, ale za każdym razem Widok odpowiadał ogniem. A siłę ognia miał większą niż w inauguracyjnym meczu z Poker Teamem, bo obecny był Ayoub Kherouf. Do przerwy po golach Bartłomieja Knosali i właśnie wspominanego „Paco” było 2:0. Nie minęła minuta gry po przerwie, a znakomitym uderzeniem z dystansu popisał się Michał Kozak. W odpowiedzi Łukasz Knosala wbił piłkę do pustej bramki, po podaniu Kheroufa. W 17 min Kamil Cieśla w zamieszaniu wbił piłkę do bramki Krzysztofa Stachyry. Minęły dwie minuty i znów Widok był na dwubramkowym plusie. Tym razem to Kamil Łuczkiewicz wpakował piłkę do pustej bramki, a asystował mu Bartłomiej Knosala. Był to rewanż za bramkę na 1:0, bo wtedy role były odwrotne. Strzelanie w dwuminutowych odstępach tak się wszystkim spodobało, że w 21 min Dywany znów zbliżyły się do rywali, tym razem strzał Kozaka dobił do bramki Adam Słowik. Sprawę pokpił jednak Arkadiusz Kowalczyk. Bramkarz zespołu ze Świdnika sam wrzucił sobie piłkę do bramki po zagraniu Kheroufa. Algierczyk podawał do jednego z kolegów i raczej nie spodziewał się takiego finału. Minutę później równie fatalnego w skutku „klopsa” zrobił Jarosław Komarzeniec, który stracił piłkę na rzecz Cezarego Grzegorczyka. Rozmiary porażki Dywanów Łuszczów zmniejszył na koniec Słowik. Nie byłoby tej wygranej Widoku gdyby nie bardzo dobra postawa Stachyry w bramce. Drugi raz w tym sezonie był mężem opatrznościowym swojego zespołu. Tydzień temu nie dało to punktów, bo Poker i tak był lepszy. Teraz Widok wyjechał z Głębokiej 31 ze zwycięstwem.

II liga: SAABiX – Zdzichtex Areszt Śledczy 5:0 (2:0)
W swoim drugim sobotnim meczu Areszt Śledczy miał już bramkarza i dzięki temu także jednego zawodnika na zmianę. Nie przyniosło to jednak punktów. SAABiX zebrał praktycznie najmocniejszy możliwy skład i rozbił rywali 5:0. Dubletem popisał się Robert Kisiel, ale i tak najbardziej zapamiętamy kapitalne trafienie Łukasza Samarczenki na 3:0. Generalnie było to jednak widowisko, o którym dość szybko zapomnimy, bo po prostu jeden z zespołów nie miał żadnych argumentów, by powalczyć o punkty.

III liga: KS Marmota – PKS BIGOS 1:1 (0:0)
Rok temu oba te zespoły mierzyły się ze sobą w ostatniej kolejce, w meczu, który miał zdecydować o losach awansu. Górą była Marmota, ale w sezonie 19/20 los znów skojarzył „Świstaków” i „Kapuścianych” – tym razem już w III lidze. I BIGOS był bardzo blisko skutecznego rewanżu! Wprawdzie od pierwszych minut przewaga optyczna była po stronie zespołu Adriana Mańko, ale na drodze do szczęścia stawało obramowanie bramki lub Damian Michalski. Bramkarz z konieczności spisywał się bez zarzutu i długo utrzymywał się wynik 0:0. W końcu w 18 min po szybkiej akcji BIGOS-u piłkę do bramki Rafała Brzezińskiego wbił Jan Błaszczak. Co ciekawe, w letnich rozgrywkach Pucharu OLS znany z zespołu Neo Błaszczak także grał w meczu Marmoty z BIGOS-em, ale wtedy w barwach zielono-niebieskich! Zmuszona wynikiem drużyna „Świstaków” wycofała bramkarza i zepchnęła rywali do jeszcze głębszej defensywy. Poszukiwanie gola na 1:1 trwało jednak bez skutku aż do absolutnej końcówki. Na 10 sek przed końcem meczu po rzucie rożnym Jacek Bojanowski dograł do Krzysztofa Kawki, a ten bez zastanowienia uderzył płasko i tym razem Michalski skapitulował.

Ekstraliga: Adampol Team – ZiP Kalina 1:2 (1:1)
Mistrzowie OLS i wicemistrzowie HLAKP podejmowali aktualnych wicemistrzów OLS. Jakość była więc wpisana w ten mecz z definicji. I rzeczywiście – spotkanie oglądało się bardzo dobrze. Działo się w nim sporo. Intensywność aż miło! Walki być może momentami aż nadto! I na koniec niespodzianka, bo tak chyba należy określić wygraną Kaliny. Adampol już po dwóch kolejkach jeśli nie żegna się z mistrzowskimi aspiracjami, to przynajmniej minimalizuje je. W 4 min z rzutu wolnego Marka Niedźwiedzia zaskoczył Mateusz Misztal, który sprytnym strzałem szpicem buta skierował piłkę do bramki. Adampol wyrównał tuż przed przerwą. Paweł Szyjduk zagrał dwójkowo z Jackiem Kochalskim i na końcu wbijał już piłkę do pustej bramki. Druga połowa toczyła się pod wyraźne dyktando Adampolu. Świdniczanie grali z rozmachem, ale był jeden problem. Brak skuteczności! Tymczasem Kalina wykorzystała błąd w kryciu rywali przy rzucie rożnym. Niepilnowany Jacek Piekarczyk wykonał wyrok i Ziomkowie i Przyjaciele wyszli na prowadzenie 2:1. Prowadzenie, którego nie oddali do końca meczu. Zwycięstwo tym cenniejsze, że bez nominalnego bramkarza. Michała Gdulewicza zastępował bowiem Marek Gliwka i robił to notabene z bardzo dobrym skutkiem.

II liga: Zdzichtex Areszt Śledczy – Robimy Marketing 2:1 (1:1)
Do trzech razy sztuka! Po dwóch dotkliwych porażkach gracze Aresztu Śledczego musieli powiedzieć sobie w szatni kilka męskich słów i poskutkowało to lepszą postawą. Wydawało się, że Areszt jest na straconej pozycji. Znów kadra meczowa uszczupliła się do 5 osób, a w nogach było już prawie 50 minut gry. Tymczasem „Marketingowcy” jakby nie potrafili wykorzystać kłopotów przeciwników. W 4 min wynik otworzył Zbigniew Leśnicki. Po dwóch minutach było 1:1, a bardzo ładnym uderzeniem popisał się Patryk Łysakowski. Wydawało się, że teraz zespół Robimy Marketing pójdzie za ciosem i dociśnie rywali, tak jak zrobiły to zespoły Huttenesa i SAABiX-u. Nic z tych rzeczy! Areszt dobrze się bronił, a po przerwie Leśnicki ponownie pokonał Pawła Kręglickiego. Wynik 2:1 utrzymał się do końca. „Marketingowcy” nie potrafili wywrzeć na Areszcie odpowiedniej presji i wykorzystać faktu, że w baku rywali jest coraz mniej paliwa.

Ekstraliga: Poker Team – PHU Pad-Bud 9:1 (3:0)
Czasy się zmieniają, a Poker Team wciąż dominuje w HLAKP. W sobotę zespół Wojciecha Krzymowskiego pokazał Pad-Budowi gdzie raki zimu… Gdzie pieprz rośnie! Dominacja „Karcianych” od pierwszych minut była tak wyraźna, że rywale z rzadka wychodzili poza środkową linię. Zepchnięty do głębokiej defensywy Pad-Bud stracił w pierwszej połowie trzy gole. W drugiej połowie trwało spokojne punktowanie, które w końcówce przybrało na tempie. W ostatnich minutach zespół Piotra Bielaka wyraźnie był już zniechęcony i Poker z łatwością dochodził do sytuacji strzeleckich pod bramką Dariusza Śledzia. Ten robił co mógł, ale wobec takiej siły ognia, głównie mógł wyciągać piłkę z siatki. Honor Pad-Budu uratował Radosław Kiełbowicz, który zdobył w tym meczu zresztą dwa gole – w 3 min otworzył wynik „samobójem”. W Pokerze królami polowania zostali Michał Bloch (dwa gole i trzy asysty) oraz Erwin Sobiech (dwa gole i dwie asysty).

Ekstraliga: Moore – UMWL Szkoltex 3:1 (0:0)
Moore i UMWL po udanym początku sezonu miały chrapkę na drugi komplet punktów. Oczywiście futbol nie może zadowolić każdego, więc ktoś z Głębokiej musiał wyjechać jak niepyszny. Tym razem był to UMWL, który nie potrafił znaleźć sposobu na Mateusza Dudka. „Masło” bronił jak natchniony i bezdyskusyjnie został ojcem zwycięstwa Moore. Rzadko kiedy to nie autor hat-tricka zostaje głównym bohaterem, ale tak było w tym wypadku. Do przerwy notowaliśmy rezultat 0:0. Po zmianie stron Marcin Urban świetnie zagrał na ścianie, obrócił się i mimo twardej gry w obronie Dominika Pietrasa zdołał znaleźć miejsce na skuteczny strzał. Klasowe zachowanie napastnika! „Urzędnicy” odpowiedzieli błyskawicznie, a Pietras odkupił swoje winy i zanotował asystę do Marcina Zająca, który efektownym wolejem sfinalizował bardzo dobrą akcję całej drużyny. Minutę później znów jednak to Moore prowadziło. Tym razem Urban był typowym egzekutorem. Wykorzystał podanie Konrada Zielińskiego i zrobiło się 2:1. W 20 min „Urbi” miał już hat-tricka. Tym razem prawie całą robotę przy tym golu zrobił Bartłomiej Barwiak. Przez cały czas, a szczególnie w końcówce, trwało jednak oblężenie bramki Dudka, który jest bramkarzem stawiającym na skuteczność interwencji. Rzadko popisuje się podniebnymi paradami, za które mógłby dostać wysokie noty stylistyczne. Jest do bólu efektywny, świetnie czyta gry i ma znakomity refleks. Choć jego vis-a-vis, Rafał Toruń, także bronił kapitalnie, to „Masło” swoim występem całkowicie go przyćmił. Moore – UMWL 3:1.

Ekstraliga: AZS UMCS – Politechnika Lubelska 0:1 (0:0)
Akademickie derby nie były meczem, który będziemy wspominać miesiącami. Wprawdzie tempo gry było wysokie, to jednak brakowało dokładności i przede wszystkim soli futbolu – bramek. W pierwszej połowie najbliżej szczęścia był Dawid Pikul, który ostemplował poprzeczkę. W drugiej odsłonie przechwyt na własnej połowie zaliczył Michał Rzążewski. Pociągnął z piłką kilkanaście metrów, a potem mocnym, płaskim strzałem pokonał Pawła Porzucka! I to był zwycięski gol dla Politechniki Lubelskiej! Rzążewski wyrasta na początku sezonu na najważniejszą postać drużyny. Był kluczowym graczem w starciu z Adampolem, a teraz dał swojej drużynie komplet punktów przeciwko UMCS-owi. Rozmiary wygranej mogły być wyższe, ale Politechnika nie miała swojego dnia. Podopieczni trenera Tomasza Bieleckiego także nie przeszli obok meczu. Walczyli jak mogli, ale zespołowi wyraźnie brakuje typowego „łowcy goli”.

III liga: KP Wicher – CH Olimp 3:1 (0:1)
Czyżby nową świecką tradycją HLAKP będzie bardzo emocjonujący mecz w totalnie nieprzystającej do tego porze, w niedzielę o 8:30? Druga kolejka i jak na razie dwa takie wypadki. W miniony weekend Wicher mierzył się z Olimpem i na przerwę schodził z wynikiem 0:1. Cały „dramat” Wichru rozegrał się w 10 min, kiedy to Marcin Beć powalił na ziemię jednego z rywali, prokurując rzut karny, a siebie skazując na czerwoną kartkę. Michał Romanowski wykorzystał rzut karny. Jeśli ktoś myślał, że Olimpowi w tych okolicznościach wygrana przyjdzie łatwo, to trafił kulą w płot. W 20 min Dominik Kluska wyrównał. Olimp walczył o pełną pulę, ale nadział się na kontrę. W 24 min płaski strzał Artura Kłosia po rękach Piotra Piekarza wylądował w siatce. Team Marcina Iwana dobił jeszcze tuż przed końcem gry Kluska, kompletując dublet. Właśnie tak się odwraca losy meczu!

I liga: Szwejk & Friends – Undefined Team 1:3 (0:0)
Undefined sezon rozpoczęło od porażki, Szwejk & Friends od zwycięstwa. W niedzielę jednak nastroje były zupełnie inne. To „Niezdefiniowani” wygrali, a wszystko co najciekawsze wydarzyło się po przerwie. Gola na 1:0 w 13 min zdobył Michał Krzak, który odpalił torpedę z rzutu wolnego. W 18 min „poprawił” Karol Nalepa i choć więcej z gry mieli rywale, to Undefined prowadziło 2:0. W końcu w 22 min napór Szwejka przyniósł wymierny efekt, a piłkę do bramki wbił Marcin Ławecki. Ostatnie słowo należało jednak do Dawida Mazuruka. To on w 24 min ustalił wynik meczu.

Ekstraliga: Nexbet – Git Team 3:4 (3:2)
W obu zespołach na parkiecie aż roiło się od znajomych. Na boisku nie ma jednak sentymentów i nik nie odpuszcza walki o ligowe punkty. Z tego pojedynku górą wyszli gracze Git Teamu, choć do przerwy ciut bliżej sukcesu był Nexbet. W 3 min wynik otworzył Mateusz Ziętek. W 5 min wyrównał Mariusz Citkowski, a zaraz potem Marcin Galiński przywrócił „Gitowców” na prowadzenie. Końcówka należała jednak do drużyny Nexbetu. Jarosław Wójcik wyrównał, a potem efektowny wolej Citkowskiego znalazł drogę do opuszczonej przez Przemysława Hajkowskiego bramki. W drugiej części spotkania losy spotkania zostały odwrócone. W 17 min Ziętek zdobył swoją drugą bramkę, drugi raz po asyście Galińskiego. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył zaś w 21 min Michał Młynarczyk, który dostał bardzo dobrą piłkę od Piotra Powęzki.

III liga: Plaga Szczurów – Billennium 2:3 (1:1)
Wyrównany i zacięty mecz Plagi Szczurów z Billennium zakończył się ostatecznie zwycięstwem tych drugich. Zaczęło się od szybkiego prowadzenia Plagi Szczurów po bramce Michała Komora. „Informatycy” długo wiercili dziurę w murze rywali, aż w końcu w 12 min do siatki trafił Wojciech Lachowski. Mecz dopiero nabierał rumieńców. W 20 min aktywny Tobiasz Kaciubczyk dał Billennium prowadzenie 2:1. Zawrzało w 24 min, kiedy to w polu karnym rywali padł Tomasz Olek, który walczył fizycznie z obrońcą Billennium. Sędziowie uznali, że obaj gracze wzajemnie się ciągnęli i trzymali, wobec czego puścili grę. Poszła kontra, którą taktycznym faulem przerwał Jarosław Staszków. Faulowany Kaciubczyk w niesportowy sposób odepchnął jeszcze rywala upadając, a we wszystko wmieszał się głośno protestujący Jarosław Szewczuk. Po chwili sędziowie mieli ręce pełne roboty. Po pierwsze żółta kartka dla Szewczuka, po drugie dla Staszkowa, a po trzecie dla Kaciubczyka – dla niego była to jednak druga żółta i w konsekwencji czerwona! To nie wszystko, bo „Szczury” przewiniły w tej akcji po raz czwarty i Billennium otrzymało przedłużony rzut karny! Okazji nie zmarnował Dawid Kurkiewicz. Plaga miała jednak prawie minutę na odrobienie strat. Udało się wykorzystać grę w przewadze liczebnej i Grzegorz Zieliński zniwelował straty. Jednak do końca było już tak mało czasu, że Billennium w uzupełnionym już składzie nie pozwoliło sobie na utratę pełnej puli.

Ekstraliga: Bombardino 716 – AZS UMCS 1:1 (0:0)
Drugi mecz UMCS-u w ten weekend i drugi bramkowy „under”. Wyraźnie ekipa Tomasza Bieleckiego stawia na defensywę i nie za bardzo potrafi skaleczyć rywali. Obie bramki w tym meczu padły w przeciągu minuty w drugiej części gry. Na 1:0 sytuacyjnym uderzeniem szpicem buta trafił Marcin Sawicki III. Po minucie i ładnym rozegraniu piłki wyrównał jednak Michał Łyczkowski, który wykorzystał asystę Krzysztofa Kurkiewicza. Kurkiewicz mógł zostać bohaterem meczu, ale odebrali mu to sędziowie. Po jego strzale piłka odbiła się od poprzeczki i przekroczyła linię bramkową. Rozjemcy zawodów gola nie uznali, co jeszcze można im wybaczyć. Niezrozumiałe jest jednak w tej sytuacji niewykorzystanie dobrodziejstw technologii. Ta sytuacja idealnie wpisuje się w protokół wideoweryfikacji. Z szansy na naprawienie błędu nie skorzystano, przez co wyraźnie skrzywdzony został UMCS. Wprawdzie wynik remisowy z perspektywy przebiegu gry można uznać za sprawiedliwy, ale po tej sytuacji i tak pozostał niesmak.

Ekstraliga: Adampol Team – Git Team 4:2 (1:1)
W swoim trzecim meczu tego sezonu Adampol Team wreszcie wywalczył punkty. Nie było jednak łatwo, bo Git Team postawił trudne warunki. W 5 min z kapitalnego wyrzutu Przemysława Hajkowskiego skorzystał jego kolega po fachu, Paweł Borzęcki. „Bożena” to przecież nominalny golkiper, który „hobbystycznie” gra sobie w polu. W tej sytuacji nie zachował się jednak jak typowy drewniany bramkarz, ale raczej jak wirtuoz. Przyjął piłkę kierunkowo i od razu oddał strzał z woleja, nie dając Markowi Niedźwiedzowi żadnych szans. Ręce same składały się do braw. W 11 min wyrównanie Adampolowi dał „samobój” Michała Młynarczyka, któremu piłka pod własną bramką zaplątała się między nogami tak nieszczęśliwie, że po prostu wbił ją sobie do siatki. W 14 min Adampol wreszcie objął prowadzenie. W swoim stylu z piłką szarpnął i zszedł do prawej nogi Paweł Szyjduk, a potem wykonał wyrok. Już minutę później było 2:2. Adampol odwdzięczył się Gitowi za prezent z pierwszej połowy. Po wstrzeleniu piłki przez Mateusza Ziętka bramkarz świdniczan nie miał prawa się pomylić, a tymczasem praktycznie sam wbił sobie rękami piłkę do bramki, co słusznie zostało zakwalifikowane jako gol samobójczy. Piłka po zagraniu Ziętka nie zmierzała bowiem w światło bramki. Adampol podrażniony tą sytuacją szybko odzyskał prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Kamil Ostrowski. W ostatniej minucie meczu ambitnie walczący Git Team dobił Marcin Szyjduk.

IV liga: KS Choiny – OBI Zwycięska 0:5 (0:3)
Drugie poważne zderzenie z ligowymi realiami zaliczyły w ten weekend Choiny. Po porażce 0:3 w sobotę, przyszło jeszcze 0:5 w niedzielę. Oprawcami debiutantów okazali się znacznie bardziej ograni w naszych rozgrywkach zawodnicy OBI Zwycięska. Team Leszka Lubiarza grał z rozmachem, szybciej i dokładniej, co przekładało się na gole. Mecz bez historii. Warto odnotować dublet najlepszego na boisku Tomasza Szumilaka.

I liga: KS Ruta – Posesja 2:1 (1:1)
Obie drużyny inauguracji sezonu nie mogły zaliczyć do udanych, więc żądza szybkiego poprawienia sobie nastrojów była spora. W 4 min gola na 1:0 zdobył Piotr Sawicz, który jak na kapitana przystało, bierze w tym sezonie ciężar gry Ruty na swoje barki. Jest to szczególnie ważne, gdy brakuje braci Zlotów. Posesja wyrównała w 10 min po strzale Damiana Charmasta. Kluczowa dla losów meczu akcja miała miejsce w 22 min, kiedy to Bartosz Chlebiej faulem powstrzymał wychodzącego na czystą pozycję Grzegorza Soroka. Ruta długo nie potrafiła wykorzystać przewagi liczebnej, ale w końcu Łukasz Stec trafił do siatki i zapewnił podopiecznym Krzysztofa Grabowskiego pełną pulę.

IV liga: OBI Zwycięska – KP Starówka 2:4 (1:3)
Starówka rozstrzelała ekipę OBI. Drużyna reprezentująca market budowlany nie potrafiła znaleźć sposobu na Grzegorza Mocnego, który ustrzelił hat-tricka. Listę strzelców w ekipie ze Starego Miasta uzupełnił Mateusz Woch, który strzałem z rzutu wolnego pokonał… Kamila Wocha. Ot, ciekawostka, bo o jakiejkolwiek koligacji rodzinnej obu panów nic nie wiemy. Wygrana Starówki nie była zagrożona praktycznie od początku, a gole Patryka Dundy i Krzysztofa Boguty jedynie otarły łzy.

IV liga: Patataje – KS Świeżaki 2:1 (1:0)
W dobrych nastrojach weekend wspominać będą Patataje. W niedzielę, podobnie jak w sobotę, drużyna Łukasza Rusińskiego wygrała swój mecz. Świeżaki zawiesiły poprzeczkę jednak wyżej niż Choiny i wygrana była wywalczona z trudem. Bramkę na 1:0 w 4 min zdobył Jakub Łebek. Kilka minut po przerwie podwyższył Dominik Bojarski. W 21 min rozgrywający kolejny bardzo dobry mecz Mateusz Sędzielewski w końcu skapitulował, a pokonał go Bogdan Bednarz. Świeżaki do końca próbowały znaleźć gola na wagę remisu, ale bez skutku.

IV liga: Midas Odczynniki – KP Starówka 4:3 (1:1)
Po inauguracyjnej, wysokiej porażce z Choinami, mało kto stawiał, że Midas Odczynniki może urwać punkty Starówce. Tymczasem zespół Wojciecha Kowalskiego nie tylko powalczył, ale nawet wygrał mecz! Starówka po pewnym zwycięstwie nad OBI, w kolejnym meczu wykazała się sporą niefrasobliwością w obronie, a Midas zagrał dużo lepiej niż przed tygodniem. W pierwszej połowie na bramkę Michała Mudy odpowiedział oczywiście nie kto inny, a Grzegorz Mocny. W 15 min kuriozalnym samobójczym golem „popisał się” Mateusz Gawlik. Kamil Marczyński wyrównał dwie minuty później. Co dalej? Kolejne prowadzenie Midasa, tym razem po bramce Tomasza Kukiera, i kolejna riposta Starówki – gol Marcina Błaziaka. Na czwartą bramkę debiutantów w LAKP wyjadacze ze Starego Miasta odpowiedzi już nie znaleźli – zabrakło im czasu. Złotego gola zdobył w 23 min Konrad Lis. Sporo emocji, wysokie tempo, nie najgorszy poziom. Nie jest słaba ta IV liga!

III liga: Malagenia – Wataha 3:1 (1:1)
Malagenia zdołała się podnieść po zeszłotygodniowej porażce z Plagą Szczurów. W niedzielne popołudnie ekipa Pawła Kępki ograła Watahę. Zaczęło się już w 1 min od… samobójczej bramki Macieja Jabłońskiego. Dwie minuty później Damian Kołodziej wyrównał. I… To by było na tyle na kolejnych blisko 20 minut! W 21 min Bartłomiej Gargol mógł dać swojej drużynie prowadzenie, ale przestrzelił przedłużony rzut karny. Co nie udało mu się ze stałego fragmentu, zrobił jednak z gry i w 22 min Malagenia dopięła swego. Zwycięstwo tej doświadczonej i ogranej w LAKP drużyny przypieczętował w końcówce Daniel Wójcikowski.

IV liga: Midas Odczynniki – KS Świeżaki 0:1 (0:1)
Świeżaki i Midas koniec końców wyjechały w niedzielę z hali przy Głębokiej z trzema punktami. Midas zdobył je ze Starówką, a Świeżaki w swojej drugiej próbie – z Midasem. Jedyny gol tego meczu padł już w 2 min, a zdobył go Kacper Świekula. Rozmiary zwycięstwa Świeżaków śmiało mogły być wyższe, ale Świerkula zmarnował rzut karny, a Andrzej Różycki przedłużony rzut karny. „Chemicy” mimo porażki zaprezentowali się nieźle i na pewno o niebo lepiej niż w inauguracyjnym meczu z Choinami.

II liga: GOL-asy – Sparta 1:2 (0:1)
Sparta wygrała z GOL-asami po ciekawym, trzymającym w napięciu do końca meczu. Tak naprawdę zespół „Golasów” przy życiu długo utrzymywał Kamil Maliński, który rozgrywał kapitalne spotkanie. Już w 2 min musiał jednak uznać wyższość Damiana Bilskiego, który zdobył jedyną bramkę tej połowy. Sparta przeważała, ale aż do 21 min wynik nie ulegał zmianie. Maliński obronił m.in. przedłużony rzut karny, strzelany właśnie przez Bilskiego. W końcu z tego samego stałego fragmentu skuteczny strzał oddał Karol Kasprowicz. GOL-asy to drużyna, która jednak walczy do końca i w 24 min Rafał Żukiewicz przywrócił resztki nadziei na punkt. Do końca było już jednak niewiele czasu i „Spartanie” nie wypuścili z rąk wiktorii.

III liga: NieDYSponowani – TRANS-AUDYT.pl 4:1 (2:1)
Wystarczyło zebrać szerszy skład i NieDYSponowani odpalili! Pierwszą kolejkę drużyna Marcina Kulpy mogła spisać na straty, ale w drugiej Jan Siczek i spółka nie dali szans Transuadytowi. To znaczy dali szansę, ale tylko na początku, bo w 4 min Paweł Bober zapewnił „Transportowcom” prowadzenie. Później jednak dominacja NieDYSponowanych na parkiecie nie podlegała kwestii. Wyrównał Filip Buzek, a potem trafiał już tylko Siczek, który zakończył mecz z hat-trickiem i z wysokiego „C” rozpoczął sezon 19/20.

Ekstraliga: Tifosi – Politechnika Lubelska 2:4 (0:2)
Drugi weekend HLAKP kończyła ekstraligowa batalia dwóch zespołów o wysokich aspiracjach i nie mniejszych możliwościach. Politechnika do przerwy prowadziła z Tifosi 2:0 po dublecie Marcina Borówki. Wynik „Borówa” otworzył uderzeniem z rzutu wolnego – źle ustawiony był mur, a potężny strzał gracza Politechniki znalazł drogę do bramki przy krótkim słupku. W 12 min klasyka gatunku – Tifosi traci gola po strzale zza połowy. Dlaczego? Chyba wie to już każdy, bo przeceż Tifosi gra u nas trzeci sezon. Jednak sam przebieg meczu pokazywał, że po przerwie możemy mieć jeszcze sporo emocji, bo team doświadczonych „ligowców” przeważał. I w 15 min zaczęło się dziać! Najpierw Władysław Śniżko bezpardonowym wejściem powalił Pawła Maziarza, co skutkowało rzutem karnym. Nieomylny w takich sytuacjach Marcin Syroka trafił jednak w poprzeczkę! Zmarnowany rzut karny nie podłamał jednak Tifosi. Już kilkadziesiąt sekund później Mariusz Adamczyk wbił piłkę do bramki po podaniu Sebastiana Orzędowskiego. W 20 min napór ekipy w fioletowych strojach przyniósł kolejny plon. Syroka wyłożył piłkę Maziarzowi, a ten huknął pod poprzeczkę z bliskiej odległości. Zrobiło się 2:2! Niecałe dwie minuty później Politechnika odzyskała prowadzenie. Dawid Pikul z zimną krwią wykończył zagranie z prawej strony od Daniela Pietrasa. Niedługo potem mogło być już 3:3, ale Dawid Ptaszyński nie wykorzystał przedłużonego rzutu karnego – lepszy był Śniżko. Z każdą minutą mecz robił się coraz bardziej nerwowy. Nie brakowało spięć i sytuacji, w których sędziowie musieli interweniować. W 24 min zwycięstwo Politechnice zapewnił… Śniżko. Złapał bowiem piłkę i niewiele myśląc posłał strzał w kierunku pustej bramki – trafił idealnie i było 4:2! W końcówce bramkarz „Polibudy” polował zresztą na kolejnego gola, ale przy strzale przeszkodził mu Arkadiusz Perduta. Obejrzał za to swoją drugą żółtą kartkę w tym meczu i jasne stało się, że Tifosi nie pomoże już nawet cud.

 

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.