Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (552)



Po planowym postoju powróciliśmy do ligowych emocji. Listopadowo-grudniowa kolejka na pewno nie zawiodła naszych oczekiwań pod względem emocji i dramaturgii. Warto zauważyć, że w niższych ligach jest już tylko jedna drużyna z kompletem punktów na koncie - to Hüttenes. Poza tym w Ekstralidze takim wyczynem mogą pochwalić się trzy ekipy.

IV liga: Midas Odczynniki – Patataje 1:2 (1:0)
Kto by pomyślał, że karty w IV lidze będą rozdawać Patataje? Tymczasem po czterech kolejkach drużyna ta ma 10 oczek na koncie! W sobotnim meczu otwierającym kolejkę zespół Łukasza Rusińskiego przegrywał do przerwy z Midasem 0:1. Gola otwierającego wynik zdobył w 12 min Arkadiusz Płaza. Końcówka należała do Patatajów, a konkretnie do Bartłomieja Łebeka. Ten blondwłosy, dynamiczny zawodnik najpierw zdobył bramkę wyrównującą, a dwie minuty później także zwycięską. I choć Midas do samego końca walczył o choćby remis, to trzy punkty zameldowały się na koncie rywali.

IV liga: PKS BIGOS – Billennium 3:1 (1:1)
Już na samym początku meczu po rozegranej z polotem akcji BIGOS objął prowadzenie. Asystę Jana Błaszczaka na gola zamienił Łukasz Augustyniak. Wyrównał w 8 min Dawid Kurkiewicz. Wydawało się, że szybko przekroczone przez obie drużyny limity fauli spowodują wysyp przedłużonych rzutów karnych, ale nic z tych rzeczy. Do przerwy 1:1. „Kapuściani” drugą połowę zaczęli jeszcze mocniej niż pierwszą. Po kilku minutach na tablicy wyników widniał rezultat 3:1, a w protokole meczowym nazwisko Błaszczaka zameldowało się po dwakroć. I cóż można dodać. Znów mieliśmy okazję przekonać się, ile dla BIGOS-u znaczy Jan Błaszczak. Billennium nie zachwyciło – sporo było błędów indywidualnych, a i gra z wycofanym bramkarzem w końcówce spotkania nie przyniosła żadnych efektów.

Ekstraliga: Moore – PHU Pad-Bud 5:2 (2:0)
Moore zanotowało trzecie zwycięstwo w tym sezonie, Pad-Bud trzecią porażkę – o niespodziance nie może tu być mowy. Początek sezonu w wykonaniu drużyny Marcina Urbana jest udany, a formą wciąż imponuję Bartłomiej Barwiak. Już w 1 min po zagraniu Michała Sieczkarka z rzutu rożnego były snajper Marmoty huknął przy bliższym słupku bramki Piotra Chrześciana. Na drugiego gola „Barwialdo” poczekaliśmy do 12 min, kiedy to został ustalony wynik pierwszej połowy. Na początku drugiej strzał Barwiaka wybronił jeszcze Chrześcian, ale wobec dobitki Sebastiana Cieślaka był już bezradny. Nagle w Pad-Bud wstąpiły dodatkowe pokłady sił, a szczególnie widać było to po duecie Łukasz StefańskiRadosław Kiełbowicz. Dwie asysty tego pierwszego, dwa gole tego drugiego i za jakieś półtorej minuty mieliśmy wynik kontaktowy. Zespół Urbana otrząsnął się jednak po tych ciosach na szczękę i w 19 min Barwiak niezbyt mocnym strzałem szczęśliwie zaskoczył Chrześciana. Wynik spotkania w 24 min ustalił zaś Krzysztof Buczyński. Asystował mu, a jakże, Barwiak. Pad-Budowi wyraźnie zabrakło jakości, by powalczyć tu o przynajmniej jeden punkt.

III liga: KP Wicher – Malagenia 3:1 (0:1)
W piłce nie zawsze wygrywa lepszy i chyba z takim właśnie przypadkiem mieliśmy do czynienia w rywalizacji Wichru z Malagenią. Drużyna Kamila Adryjanka długo przegrywała 0:1 po bramce Cezarego Gruma i błyskotliwej asyście Szymona Kuli. Nic nie zapowiadało kłopotów Malagenii, ale wtedy niedawni ekstraligowcy sami wpędzili się w problemy. Zbyt długie przetrzymywanie piłki przez Patryka Sobstyla skutkowało rzutem wolnym pośrednim. Uderzenie Mikołaja Poniatowskiego, piłka otarła się jeszcze o Piotra Pawlaka, który wyjątkowo nie pełnił tym razem roli bramkarza, a grał w polu, i zrobiło się 1:1. Nie minęła minuta, a prosty błąd w obronie Malagenii zakończył się golem na 2:1. Znów trafił Pawlak – tym razem już nieco bardziej świadomie. Ekipa Pawła Kępki wycofała bramkarza i natychmiast rzuciła się w pogoń za korzystnym rezultatem. Szybko jednak ta ryzykowna taktyka się nie opłaciła – strata piłki i Dominik Kluska podwyższył na 3:1. Do końca meczu trwało oblężenie bramki Łukasza Pogody. Ten bronił ze sporym szczęściem. Gdyby sam Michał Haratynowicz wykorzystał choćby połowę swoich stuprocentowych okazji w tym meczu, to Malagenia na pewno zdobyła tu minimum punkt. Popularny „Hara” do momentu samych uderzeń wyglądał jak napastnik wysokiej klasy, ale w kluczowych elementach nie wytrzymywał presji.

I liga: Szwejk & Friends – Wściekłe Psy 4:1 (2:0)
Sporo działo się w meczu Szwejka z Wściekłymi Psami. Spotkanie toczyło się pod dyktando Szwejka, który zagrał to, co zwykle grają „Wściekli”. Spokojnie w tyłach, z wyczekiwaniem na błędy rywali. Te nadeszły i już w 3 min z rzutu karnego trafił Przemysław Kowalczyk. „Poprawił” parę minut później Michał Ungert. Wściekłe Psy nie zamierzały jednak przejść obok meczu i sprezentować rywalom punktów za pół darmo. Mateusz Kędzierski zniwelował straty w 8 min, a Paweł Żydek utrzymał ten wynik, broniąc przedłużony rzut karny. Dobra postawa Żydka uchroniła Wściekłe Psy od straty trzeciego gola także po przerwie, gdy Kowalczyk egzekwował już drugi tego dnia rzut karny. Tym razem za ratunkowe zagranie ręką Łukasza Makarewicza. Nonszalancki strzał „Kowala” pod poprzeczkę padł łupem bramkarza. Wciąż wszystko było możliwe, choć Wściekłe Psy przez dwie minuty desperacko musiały bronić się w osłabieniu. Paradoksalnie jednak kolejny gol dla Szwejka padł później – w 18 min zdobył go Mariusz Kret. W 22 min kropkę nad „i” postawił zaś Wojciech Boniaszczuk. W ostatniej minucie doszło jeszcze do sporej kontrowersji związanej z liczeniem fauli. Wydaje się, że Szwejkowi należał się przedłużony rzut karny, ale sama drużyna w zielonych strojach stwierdziła, że nie… Sędziowie finalnie przyznali rację zawodnikom obu drużyn, choć nam wciąż wydaje się, że Wściekłe Psy złapały w tej połowie cztery faule.

Ekstraliga: Bombardino 716 – Git Team 1:4 (0:2)
Po zwycięstwie i remisie Bombardino 716 zaznało także goryczy porażki w Ekstralidze. Beniaminek poległ w starciu z Git Teamem, a o wyniku przesądziły indywidualne błędy. W 3 min „Numeryczni” nadziali się na kontrę, którą zakończył celnym uderzeniem Marcin Galiński. Ten sam zawodnik po minucie podwyższył na 2:0, wykorzystując stratę Tomasza Mazura. Gracz „Bianconerich” domagał się jeszcze podyktowania rzutu wolnego, ale gwizdki sędziów milczały. Bombardino miało swoje okazje, oddawało sporo strzałów, ale Paweł Borzęcki nie mylił się. W 17 min Galiński obrócił się z Mazurem na plecach i dograł do Mateusza Ziętka, któremu nie wypadało zmarnować tej okazji. Bombardino rzuciło się do odrabiania strat z wycofanym bramkarzem, ale kolejny „klops” Mazura skutkował stratą gola na 0:4! Tym razem na listę strzelców wpisał się Michał Młynarczyk. W końcówce po strzale Mateusza Szafrańskiego i rykoszecie, piłkę do bramki Borzęckiego wbił Ernest Tatara i był to gol honorowy.

I liga: Undefined Team – Bosko 2:2 (0:1)
Niemałą niefrasobliwością „popisała się” ekipa Bosko, która prowadziła z Undefined Team 2:0 po bramkach Daniela Mroza i Aleksandra Szczuchniaka, by w końcówce dać sobie wyrwać trzy punkty. I pal licho, że Undefined dogonił rywali – takie rzeczy w futbolu się zdarzały, zdarzają i będą zdarzać. Tym bardziej, że team Tomasza Flisa grał naprawdę nieźle i miał sporo okazji pod bramką Łukasza Zinkiewicza. Kontaktowego gola w 21 min zdobył motor napędowy wielu akcji Undefined – Łukasz Barański. To co stało się jednak w 24 min, to jednak klasyczna sytuacja, po której Bosko może pluć sobie w brodę. Piotr Flis tak długo psioczył na decyzję sędziów sprzed kilkunastu sekund, że w końcu zarobił żółtą kartkę, a co gorsza rzut wolny pośredni dla rywali. Barański szukał podaniem czającego się przy słupku Tomasza Iwaniaka, ale wmieszał się w to Łukasz Goś i to obrońca Bosko wbił sobie piłkę do własnej bramki!

Ekstraliga: Poker Team – UMWL Szkoltex 4:3 (0:2)
To był mecz kolejki! Zaczęło się niemrawo i oglądający transmisję ze starcia Poker Teamu z UMWL mogli chyba z nudów przełączyć na Wiadomości, czekając na zalew ciekawych informacji od Danuty Holeckiej. Tymczasem od 7 minuty spotkanie miało hitchcockowski sznyt. Trzęsienie ziemi na początek – dwa gole dla UMWL w przeciągu minuty. Najpierw kontra zapoczątkowana znakomitym wyrzutem Grzegorza Mulawy i gol na 1:0 Dominika Pietrasa, a niedługo potem prosta klepka między Michałem Morawskim i Wiktorem Boguszem oraz pewne wykończenie tego pierwszego, który ograł Roberta Susza zwodem i trafił do pustej bramki. Choć Poker przeważał, to na przerwę schodził z wynikiem 0:2. Od początku drugiej części oglądaliśmy więc nawałnicę ataków „Karcianych”. Zanim jednak do tego doszło, mieliśmy największą kontrowersję tego spotkania. Łukasz Sobiech za faul taktyczny mógł, a raczej powinien obejrzeć swoją drugą żółtą kartkę. Sędziowie go oszczędzili. UMWL wykonał rzut wolny, Morawski oddał strzał, który niechybnie zmierzał do bramki, ale na linii bramkowej wyrósł jeszcze Piotr Baran i uchronił swój zespół od utraty trzeciego gola. Niedługo potem po raz pierwszy w tym spotkaniu skapitulował dobrze spisujący się do tej pory Mulawa. Zaskoczył go Erwin Sobiech. Od tego momentu „Urzędnicy” byli już w bardzo głębokiej defensywie. W 15 min precyzyjny i bardzo spokojny strzał Barana znalazł drogę do bramki i było 2:2. Kolejne minuty oblężenia bramki Mulawy nie przynosiły zmiany wyniku. Bramkarz UMWL miał furę szczęścia – „Pokerzystom” kilka razy brakowało centymetrów. Tymczasem w 20 min szybki atak UMWL zakończył się golem z ostrego kąta, zdobytym przez Bogusza! I znów mistrzowie ligi byli w odwrocie i musieli gonić wynik. A z boiska aż kipiało emocjami, bo Łukasz Sobiech jeszcze dwukrotnie był o krok od obejrzenia drugiego napomnienia, ale sędziowie byli wobec niego wyjątkowo pobłażliwi. W końcówce Poker Team pokazał co znaczy mistrzowska klasa. Gra z wycofanym bramkarzem najpierw przyniosła gola wyrównującego – Baran dobił strzał starszego z braci Sobiechów. W ostatniej minucie już sam Erwin Sobiech, bez pomocy dobijającego partnera załatwił sprawę. W swoim stylu znalazł sobie odrobinę miejsca na precyzyjny strzał prawą nogą i Mulawa musiał wyciągać piłkę z siatki! UMWL przegrał. Gdyby liczył się sam przebieg meczu i liczba sytuacji, to trzeba przyznać, że wygrana „Karcianych” była zasłużona. Nie można jednak zapomnieć o kontrowersyjnych sytuacjach, w których „Urzędnicy” mieli uzasadnione pretensje do arbitrów.

I liga: GP Togatus – KS Ruta 3:2 (3:1)
Swoje pierwsze punkty w sezonie zdobył Togatus. Drużyna „Adwokatów” wygrała ciężki i wyrównany mecz z Rutą. Już w 4 min Gabriela Bednarczyka pokonał Hubert Korzeniewski. Ruta wyrównała, a pomocną dłoń do zespołu Krzysztofa Grabowskiego wyciągnął inny Krzysztof G. – Gołaszewski mianowicie. Kierownik Togatusa „zapakował” sobie bramkę samobójczą. Tak się tym zdenerwował, że już minutę później popisał się pięknym trafieniem od poprzeczki na 2:1! Jeszcze przed przerwą wynik podwyższył Michał Piłat i Ruta stała w drugiej połowie przed zadaniem odrobienia dwóch bramek straty. Udało się połowicznie. W 24 min napór drużyny Ruty przyniósł efekt w postaci bramki Mateusza Kędzierskiego. To było jednak zbyt mało, by zainkasować punkty.

I liga: Posesja – Krupniki07 1:4 (1:2)
Wciąż bez skutku pierwszoligowych punktów poszukuje Posesja. W sobotę drużyna Mariusza Kędry poległa w starciu z Krupnikami. Wynik w 2 min otworzył Mateusz Siedlecki. Wyrównał już trzy minuty później Mirosław Cioch. Na przerwę to jednak Krupniki schodziły z prowadzeniem. W 12 min gola zdobył bowiem Arkadiusz Sidor. Spotkanie w drugiej połowie było bardzo nerwowe. Sporo pracy mieli sędziowie. W 18 min drugi gol Sidora mocno przybliżył Krupniki do końcowego sukcesu. W końcówce Posesja nie miała już nic do stracenia, próbowała odrobić stratę, grając z wycofanym bramkarzem, ale sama nie wykorzystała wielu okazji, a finalnie nadziała się tylko na strzał Siedleckiego z własnej połowy, który zabił jakiekolwiek emocje w tym meczu.

Ekstraliga: Tifosi – UMWL Szkoltex 1:3 (0:1)
Po pechowej porażce z Poker Teamem, w oparach kontrowersji, UMWL chciał szybko poprawić sobie nastroje i podreperować dorobek punktowy, pokonując Tifosi. Do przerwy sztuka ta się udawała, bo w 7 min po wzorowo zastosowanym przywileju korzyści piłkę do pustej bramki Tifosi wbił Wiktor Bogusz. W 14 min do remisu doprowadził Andrzej Gutek, który nieco szczęśliwie wbił piłkę do bramki. Choć okazji i prób z obu stron nie brakowało, to upływający czas przybliżał nas do remisu 1:1. Na kilkanaście sekund przed końcem meczu szczęście uśmiechnęło się do UMWL. Na piłce w kluczowym momencie poślizgnął się Gutek. Dominik Pietras przytomnie zagrał od razu do niepilnowanego Michała Morawskiego, a ten dopełnił formalności. Tifosi pozostało do końca około 10 sekund. Nie udało się skonstruować jednak już żadnej akcji – wręcz przeciwnie. Strata i gol Piotra Szewczyka równo z końcową syreną to była pieczęć UMWL na zwycięstwie.

II liga: Robimy Marketing – MW Lublin 2:4 (0:1)
MW Lublin ograło Robimy Marketing, a bohaterem spotkania został Łukasz Sternik. Dla zawodnika MW Lublin to był szczególny dzień. Najpierw został ojcem, a nasza redakcja z tego miejsca składa mu serdeczne gratulacje, a potem walnie przyczynił się do wygranej swojego zespołu, zdobywając gole na 1:0 i 2:0. Po drugim golu Sternika ekipa „Marketingowców” wyraźnie się posypała i za chwilę straciła kolejną bramkę – tym razem trafił Emil Mackiewicz. Przebudzenie zespołu Kamila Balcerka pozwoliło na strzelenie dwóch bramek – najpierw Patryk Łysakowski, a potem Jakub Drzewiecki. Znów zrobiły nam się emocje, ale w 24 min Łysakowski jako lotny bramkarz sprokurował rzut karny, a okazji nie zmarnował Mirosław Lato.

IV liga: KP Starówka – KS Choiny 2:2 (2:1)
Na początku sezonu Starówka zawodzi. Drużyna Marcina Błaziaka miała być wyraźnym faworytem IV ligi, a tymczasem znów pogubiła punkty. Tym razem w meczu z nowicjuszami z Choin. Dwukrotnie prowadzenie Starówce zapewniał Grzegorz Mocny, który przy okazji wywalczył także sporo fauli – już niemal tradycyjnie. Za pierwszym razem dość szybką ripostę wyprowadził Piotr Klimowicz. Za drugim Choiny dopiero w końcowej fazie meczu uratował Kamil Łukaszczyk.

I liga: RKS Perła – Czarni 1:2 (1:0)
Perła po dwóch wygranych miała chrapkę na trzeci triumf i fotel lidera I ligi. Do szczęścia zabrakło jednak Przemysława Kwiatka, który poprowadził zespół do wygranych w dwóch poprzednich konfrontacjach. Wprawdzie do przerwy „Piwosze” prowadzili 1:0 po golu Marcina Małochy, ale Czarni to naprawdę mocny zespół i dali tego wyraz w drugiej połowie. Bohaterem został kapitan drużyny, Jakub Szymala. Najpierw w 19 min wyrównał stan meczu, a dwie minuty później z rzutu karnego, spowodowanego przez Przemysława Powagę, trafił do bramki po raz drugi. Zachowując pełen obiektywizm, możemy tylko żałować, że w ostatnich sekundach po sprytnym strzale Mateusza Krzywanowskiego piłka trafiła tylko w poprzeczkę. Murowany kandydat do gola sezonu przepadł. Czarni jednak na pewno się ucieszyli, bo zainkasowali bardzo ważne trzy oczka.

II liga: Legion – Zdzichtex Areszt Śledczy 2:1 (1:0)
W ostatnim sobotnim meczu Legion pokonał Zdzichtex Areszt Śledczy. Nie pomógł nawet 16-letni Dawid Brzozowski, ocierający się o młodzieżową reprezentację Polski U-17. Wprawdzie piłkarz Motor Lublin strzelił w 16 min wyrównującego gola na 1:1, ale jego drużyna grała w tym meczu za ostro i sama ukręciła na siebie bat. Strzał Kacpra Lubisza z rzutu karnego obronił jeszcze Bartosz Stąpór, ale minutę później z przedłużonego karnego nie pomylił się Paweł Dajos. Ten gol okazał się zwycięskim w tej rywalizacji.

III liga: Wataha – CH Olimp 2:7 (0:2)
W pierwszym meczu niedzieli Olimp nie dał żadnych szans ekipie Watahy. O ile pierwsza połowa nie zapowiadała takich rozmiarów wygranej drużyny Marcina Iwana, o tyle po przerwie mieliśmy już prawie rzeź. W 23 minucie zrobiło się już 7:0, a przy pięciu z bramek asysty notował Karol Wróbel. I to nie byle jakie asysty! Obsługiwał partnerów takimi piłkami, po których często po prostu nie wypadało nie trafić do siatki. Daniel Nowosad, Maciej Kowalski i Bartłomiej Perestaj ustrzelili po dublecie, ponadto gola zdobył Łukasz Galant. W ostatnich sekundach drużyna Olimpu mocno się rozluźniła i w efekcie dwie bramki zdobył Kamil Al-Swaiti.

IV liga: OBI Zwycięska – KS Świeżaki 1:3 (1:1)
Niezłą rąbankę w żółto-czerwonych barwach zafundowały nam drużyny OBI i Świeżaków, choć będąc sprawiedliwym – głównie ci pierwsi, którzy od początku łapali sporo przewinień. Do przerwy jednak obyło się bez przedłużonych rzutów karnych i eskalacji negatywnych emocji. Było 1:1 po bramkach Andrzeja Różyckiego i Krzysztofa Boguty. Prawdziwy wysyp nerwowych zdarzeń mieliśmy w końcówce. W 20 min Świeżaki egzekwowały przedłużony rzut karny – okazji nie wykorzystał jednak Paweł Sibiga. W 22 min za obraźliwy gest w kierunku sędziego czerwoną kartkę obejrzał Jakub Tomczak, który jeszcze schodząc dorzucił kilka niemiłych słów. W przypadku tego pana to już niestety kolejny taki wypadek… Świeżaki szybko wykorzystały przewagę liczebną a gola zdobył Sibiga. W 24 min na 3:1 podwyższył strzałem z ostrego kąta Kacper Świerkula. Wydaje się, że niepotrzebnie z bramki wychodził Kamil Woch. Jeszcze bardziej niepotrzebne było dalsze zachowanie Wocha, który najpierw źle wykonał aut (stając całą stopą na boisku), a potem nazwał sędziego pajacem, za co obejrzał swoją drugą żółtą kartkę w tym meczu.

II liga: Sparta – Ułani 2:1 (2:0)
Ułani nie mogą zaliczyć początku sezonu do udanych. W niedzielę drużyna nieobecnego tym razem Dawida Szatkowskiego uległa Sparcie 1:2. Sparta sprawę załatwiła przed przerwą, zdobywając w 10 i 12 min bramki. Najpierw trafił aktywny Damian Bilski, a potem podwyższył Kamil Kasprzyk. Ułani nacierali, ale pokonanie Bartłomieja Kiszki nie jest zadaniem prostym. W 22 min w końcu swego dopiął Wojciech Choina, ale jego gol to było za mało. Niczego więcej drużyna w żółtych strojach tutaj nie wskórała.

III liga: NieDYSponowani – KS Marmota 3:3 (2:2)
O mały włos a mielibyśmy pierwszy walkower w sezonie. Drużyna KS Marmoty zdecydowała się jednak poczekać kilka minut na spóźnionego gracza NieDYSponowanych i w końcu team Marcina Kulpy rozpoczął mecz. Grając bez rezerwowych NieDYSponowani nie byli jednak faworytem tej rywalizacji. Mimo to już w 2 min Jan Siczek trafił do bramki strzeżonej przez Rafała Brzezińskiego. Wyrównał już minutę później Mateusz Wilk. Ten scenariusz przerobiliśmy w tym meczu jeszcze dwa razy. W 11 min Andrzej Boryca trafił na 2:1, ale minutę później po strzale Wilka było już 2:2. W 17 min Marmota po swoim rzucie rożnym i nieodpowiedzialnym zachowaniu całego zespołu straciła bramkę nr 3 – Siczek miał już dublet. Nie trwało to jednak długo i znów zielono-niebiescy odrobili straty. Tym razem po strzale Macieja Piwowarczyka w słupek skuteczną dobitką popisał się Jacek Bojanowski. Ostatnie pięć minut nie przyniosło zmiany rezultatu. Marmota w meczu miała więcej sytuacji, ale była nieskuteczna, a NieDYSponowani pokazali wielki hart ducha i mimo braku zmienników zainkasowali cenny punkt, punktując błędy rywali.

II liga: Sparta – SAABiX 3:3 (1:1)
Podziałem punktów zakończyło się także spotkanie Sparty z SAABiX-em. Były to dobre, żywe i emocjonujące zawody. Już w 2 min do bramki strzeżonej przez Bartłomieja Kiszkę trafił Łukasz Samarczenko. Wyrównał cztery minuty później Piotr Kowalczuk. Do przerwy 1:1. Druga połowa rozpoczęła się od bramek Mateusza Gawryszczaka, ale to tylko połowicznie dobra wiadomość dla SAABiX-u. Najpierw bowiem były gracz Dziesiątej trafił do właściwej bramki, potem już do własnej. Zrobiło się 2:2. W 22 min Sparta objęła po raz pierwszy w tym meczu prowadzenie po golu Kamila Kasprzyka. Ten wynik nie utrzymał się nawet przez 60 sekund, bo niedługo potem Marcin Płachta trafił na 3:3. Do samego końca jedni i drudzy chcieli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale decydujące rozstrzygnięcie nie zapadło. Był to jednak naprawdę przyjemny do oglądania mecz.

III liga: TRANS-AUDYT.pl – Plaga Szczurów 1:2 (0:0)
Pierwsza połowa starcia TRANS-AUDYT.pl – Plaga Szczurów to na pewno nie było 12 minut, o których będziemy opowiadać wnukom. Druga odsłona nieco wynagrodziła bryndzę pierwszej części. W 17 min z rzutu karnego po zagraniu ręką przez Michała Stypułkowskiego do siatki trafił Damian Lech. „Szczury” najwyraźniej tak uradowało zdobyte prowadzenie, że zabrakło koncentracji. Już w 18 min Paweł Mazur w ładnym stylu wykończył akcję i pokonał Łukasza Sobczaka. Ostatnie słowo należało jednak do Przemysława Saniaka. Wykorzystał on zagranie z rzutu rożnego i lewą nogą wbił piłkę do bramki na 2:1. Jak się później okazało – zapewnił w ten sposób Pladze Szczurów wygraną nr 2 w tym sezonie.

Ekstraliga: Adampol Team – Widok 5:0 (2:0)
Po mizernym początku na właściwe tory powrócić chce Adampol Team. Wygrana 5:0 z Widokiem może być początkiem lepszej serii świdniczan. W osiągnięciu takiego wyniku pomogła na pewno obecność Pawła Ulicznego, który w poprzednich kolejkach był nieobecny. Z kolei w drużynie Widoku zabrakło Ayouba Kheroufa, co na pewno oznaczało spore osłabienie ofensywy tej ekipy. Wszystko to znalazło swoje przełożenie na wynik i w sumie po meczu bez większej historii wicemistrzowie ligi wypunktowali team Marcina Szweda 5:0. Uliczny i Paweł Szyjduk strzelili po dwa gole. Ten drugi dodatkowo zaliczył też dwie asysty. Listę strzelców uzupełnił Jacek Kochalski.

II liga: Hüttenes-Albertus – GOL-asy 2:1 (0:1)
W meczu Hüttenes – GOL-asy długo zapowiadało się na pierwszą w tym sezonie stratę punktów ekipy Daniela Misztala. Od 6 min GOL-asy prowadziły po golu Tomasza Sima. Wszystko zmieniło się jednak radykalnie w końcówce. Najpierw w 22 min wyrównał Artur Harasim. Przy wznowieniu od środka wytworzyło się spore zamieszanie. Drużyna GOL-asów nie potrafiła prawidłowo wznowić gry. Rywale zarzucali im celowe granie na czas. W końcu piłka powędrowała do graczy Hüttenesa. Zwrotne podanie Pawła Kośki do GOL-asów przechwycił jak gdyby nigdy nic Mateusz Pytka i w sytuacji sam na sam strzelił obok Kamila Malińskiego do bramki. Gracze GOL-asów stali jak wryci, a po chwili ruszyli z pretensjami o niesportową postawę do rywali. Wytworzyła się gęsta atmosfera. Hüttenes postanowił jednak nie oddawać GOL-asom bramki, a wynik 2:1 „dojechał” do ostatnich sekund. Eskalacja negatywnych emocji trwała jeszcze przez kilka minut i trudno się dziwić. Wszyscy mieli swoje racje, a nerwy nie są dobrym doradcą w rozmowach…

Ekstraliga: Dywany Łuszczów – Poker Team 0:5 (0:3)
Poker Team bez większego trudu zainkasował kolejny komplet punktów. Dywany w zasadzie rozłożyło przed rywalem nomen omen czerwony dywan do wygranej, już po paru minutach przekraczając limit fauli. Efekt? Aż pięć przedłużonych rzutów karnych w pierwszej połowie! Dwa z nich zakończyły się golami Erwina Sobiecha, dwa inne „Edzio” zmarnował. W jednym wypadku gola nie zdobył także jego brat – Łukasz. Do przerwy było 3:0 dla „Karcianych”, bowiem starszy z braci Sobiechów poza strzałami z przedłużonych rzutów karnych, trafił raz także z gry. W 17 min było już po zawodach. W ciągu minuty na listę strzelców po podaniach braci Sobiech wpisywali się Piotr Baran (efektowna podcinka) i Karol Strug (spokojne wykończenie przy dalszym słupku). Dywany po prostu były zespołem o klasę słabszym i mimo usilnych starań nie zdobyły nawet jednego gola. Gdyby nie dobrze dysponowany Arkadiusz Kowalczyk w bramce, rozmiary wygranej Poker Teamu byłyby wyższe.

Ekstraliga: Nexbet – ZiP Kalina 1:2 (0:0)
Nexbet wciąż bezskutecznie poszukuje pierwszych punktów w nowym sezonie. W niedzielne popołudnie minimalnie lepsza okazała się ZiP Kalina. W drużynie Ziomków i Przyjaciół obserwujemy coś w rodzaju zmiany pokoleniowej. Coraz więcej znaczą młodzi zawodnicy. W niedzielę gole dla Kaliny strzelali 19-letni Michał Piwnicki i o rok starszy, debiutujący w drużynie, Mateusz Kowalewski. Dwa gole Kaliny przedzieliła ładna, wyrównująca bramka Daniela Lisa dla Nexbetu. Ojcem zwycięstwa Kaliny był jednak także Michał Gdulewicz, który bronił na naprawdę wysokiej skuteczności i choć czasem jego interwencje wyglądały nieco nieporadnie, to jednak za każdym razem golkiper wiedział co robi. Bez niego tej wygranej Kaliny na pewno by nie było.

 

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.