Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (560)



Poznaliśmy mistrza ligi, choć niektórzy mogliby zażartować, że znamy go od wielu lat i ciągle jest ten sam. Nie ma mocnych na Poker Team! Ciekawie za to na dole tabeli, gdzie dwie najniżej notowane drużyny niespodziewanie wygrały swoje mecze. Bardzo ciekawie było także w niższych klasach. Szczególnie gmatwa się sytuacja w III lidze, gdzie pierwszej w historii porażki z Malagenią doznała Marmotą, przez co wskazanie faworyta do awansu stało się zadaniem karkołomnym.

IV liga: Patataje – Midas Odczynniki 2:5 (2:1)
Znakomita seria Midas Odczynniki na koniec sezonu może dać tej drużynie 5. miejsce w IV lidze. Wszystko będzie zależało od wyniku ostatniego meczu, w którym Patataje zmierzą się z Choinami. W sobotę Midas ograł Patataje. Spotkanie rozpoczęło się lepiej dla ekipy Midasa, bo już w 3 min gola zdobył Konrad Lis. Potem inicjatywę przejęły Patataje, a bramki w 8 i 9 min zdobywali Dominik Bojarski i Filip Wośko. W drugiej połowie roli znów się odwróciły. Do głosu doszli gracze ekipy Wojciecha Kowalskiego i od 18 do 24 min zdobyli oni aż cztery bramki, wygrywając przekonująco i pewnie 5:2. Z dubletem mecz zakończył Lis.

Ekstraliga: Widok – Nexbet 4:6 (1:2)
Widok wciąż miał jeszcze cień nadziei na utrzymanie w lidze bez konieczności gry w barażu, więc nic dziwnego, że gracze ekipy Marcina Szweda robili wszystko, co możliwe, by ograć Nexbet. Choć przegrywali 0:1, potem 1:3, a potem 3:4, za każdym razem potrafili doprowadzić do wyrównania. Dzięki swojej dzielnej postawie doprowadzili do emocjonującej końcówki, ale wtedy o sobie dał znać talent Jarosława Wójcika. Najlepszy gracz Nexbetu do dwóch wcześniej zanotowanych asyst, dołożył jeszcze dwa gole i rozstrzygnął ten mecz na korzyść drużyny sponsorowanej przez Stanisława Makucha. Sam mecz stał na niezłym poziomie, trzymał w napięciu, więc na pewno nie mogliśmy narzekać.

III liga: CH Olimp – PKS BIGOS 1:1 (1:1)
Trzeci z rzędu remis 1:1 notuje Olimp, a sytuacja w czołówce III ligi gmatwa się niemiłosiernie. Drużyna Marcina Iwana rozpoczęła mecz z BIGOS-em znakomicie, już w 1 min zdobywając bramkę. Na listę strzelców wpisał się Michał Romanowski. BIGOS mimo kilku osłabień personalnych nie zamierzał składać broni. W 12 min do remisu doprowadził Łukasz Augustyniak. I choć oba zespoły w drugiej odsłonie tego spotkania robiły co mogły, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, to nic takiego się nie stało.

Ekstraliga: Moore – Dywany Łuszczów 6:5 (2:2)
Moore walczy o podium, Dywany już o nic konkretnego – ten mecz nie zapowiadał się szczególnie ciekawie, a tymczasem był to dreszczowiec i jedno z najlepszych widowisk w trwającym sezonie. Dywany sprawiały faworytowi duże problemy, dwukrotnie obejmując w pierwszej połowie prowadzenie. Moore dwukrotnie doganiało, a w 13 min, zaraz po przerwie, Rafał Stępień wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 3:2. Wystarczyły dwie kolejne minuty i dublet Kamila Cieśli, by nagle zrobiło się 3:4. Dywany nie poprzestały na tym – w 18 min Kamil Witkowski podwyższył prowadzenie zespołu ze Świdnika. Ripostą Moore była bramka Marcina Urbana w 20 min. Mecz nabierał coraz większych rumieńców. Nie brakowało kontrowersji. Moore nałapało sporo fauli, ale rywale nie potrafili wykorzystać nadarzających się okazji. Michał Kozak zmarnował rzut karny – jego intencje wyczuł Mateusz Dudek. Potem dwa kolejne strzały z przedłużonych rzutów karnych także nie kończyły się golem – razem piłka minęła bramka, raz odbiła się od słupka. Niewykorzystane stałe fragmenty zemściły się w końcówce. Na niecałe 20 sek przed końcem meczu Stępień zdobył swoją drugą bramkę, wykorzystując asystę Bartłomieja Barwiaka. Dywany wznowiły od środka i… Fatalny błąd popełnił Michał Czarnecki, tracąc piłkę na rzecz Zielińskiego. Ten przerzucił piłkę nad wychodzącym z bramki Marcinem Wasakiem i na wślizgu wepchnął ją do bramki! Moore rzutem na taśmę, w ciągu zaledwie kilku sekund, odwróciło losy spotkania o 180 stopni! To było jak obronienie kilku meczboli w tenisie, a potem wygranie meczu.

II liga: SAABiX – Legion 1:4 (0:1)
Legion powrócił do gry w bardzo dobrym stylu. Drużyna Piotra Stajszczaka zainkasowała bardzo ważne trzy punkty i zbliżyła się do I ligi. Rywalem Legionu był mający równie wysokie aspiracje SAABiX. Stajszczak wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 1:0 w 8 min. Minutę po przerwie wyrównał Sebastian Król. Legion jednak dość szybko odzyskał korzystny wynik, a potem równie szybko go podwyższył. W 24 min kropkę nad „i” postawił Stajszczak. To jednak nie autor dubletu, a bramkarz Legionu, został w naszej opinii bohaterem spotkania. Andrzej Gontarz, bo o nim mowa, bronił w sytuacjach niesamowitych. Miał furę szczęścia, ale szczęściu trzeba też dopomóc swoją dobra grą. Te warunki zostały spełnione i nieźle grający SAABiX wrócił do domu z pustymi rękami.

Ekstraliga: Git Team – ZiP Kalina 4:3 (1:1)
Z walki o medal HLAKP nie rezygnuje Git Team. W sobotę „Gitowcy” mieli trudne zadanie, bo za takie należy uznać rywalizację z ZiP Kaliną. Wprawdzie w 4 min gola zdobył skuteczny ostatnio Paweł Osoba, ale dwa kolejne ciosy wyprowadzili dwukrotnie mistrzowie HLAKP – Krzysztof Kosowski w 10 min i Jakub Marczuk w 14 min, po dość kuriozalnej asyście Krystiana Iwaniuka na leżąco. Kalina nie nacieszyła się prowadzeniem zbyt długo. Już w 15 min w gigantycznym zamieszaniu pod bramką Michała Gdulewicza piłkę z najbliższej odległości do siatki wpakował Piotr Powęzka. Teraz to „Gitowcy” złapali gaz. Dwie bramki zdobył debiutujący w zespole Rafał Jęczeń. Kalina odpowiedziała bramką Jacka Piekarczyka w 19 min i znów było bardzo ciekawie. Jednak Git Team zdołał wytrzymać ostatnie 5 minut i nie stracił więcej bramek.

Ekstraliga: Adampol Team – Poker Team 0:3 (0:2)
Poker Team przystępował do meczu w komfortowej sytuacji. Tylko kataklizm mógłby odebrać „Karcianym” mistrzostwo, a choćby remis w tym spotkaniu zapewniał im to, na co zasłużyli. Remisu jednak nie było – była za to jedenasta wygrana w sezonie. Adampol bronił się nieźle, ale nie ustrzegł się błędów w obronie, a nieobecność takich graczy jak Damian Rusiecki czy Paweł Uliczny mocno utrąciła ofensywne możliwości świdniczan. Bramki dla Poker Teamu zdobywali Grzegorz Góral (dwie) i Erwin Sobiech z rzutu karnego. Przy każdej z tych bramek asystę zapisywał Piotr Baran. Po końcowej syrenie jasne stało się już to, że na 100% znamy nowego mistrza ligi. Nowego, ale jakby ciągle tego samego.

III liga: Billennium – Wataha 5:4 (2:0)
Niezłe strzelanie urządzili sobie zawodnicy Billennium i Watahy, walczący o utrzymanie w III lidze. Krok w dobrym kierunku ostatecznie wykonali „Informatycy”. Prowadzili oni do przerwy 2:0, a dublet notował Dawid Kurkiewicz. W 13 min straty zniwelował Damian Kołodziej, ale po chwili ripostę wyprowadził Adrian Jędrzejewski. Kanonada trwała w najlepsze. Damian Kołodziej trafił na 2:3, a w 17 min wyrównał… Kurkiewicz, który pechowo wbił sobie sam piłkę do własnej bramki. Niestety dla Watahy – głupotą „popisał się” Kołodziej, który za swoje prowokacyjne, a może raczej idiotyczne, celebrowanie gola wyrównującego, obejrzał w pełni zasłużoną, drugą żółtą kartkę. Wataha musiała grać w osłabieniu. Ten trudny moment drużyna Macieja Jabłońskiego wytrzymała, ale w 20 min Jędrzejewski zdobył swoją drugą bramkę. Zrobiło się 4:3. „Wilki” nie złożyły broni. Kamil Al-Swaiti doprowadził w 24 min do stanu 4:4 i gdy zanosiło się na podział punktów, Wataha zaliczyła czwarty faul w tej połowie. Jędrzejewski ustawił piłkę na 10 metrze od bramki strzeżonej przez Łukasza Kołodzieja i pokonał bramkarza rywali, kompletując hat-trick i zapewniając Billennium wygraną w tym swoistym thrillerze.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – Bombardino 716 4:5 (1:0)
Tego nie spodziewał się nikt. Bo i jak spodziewać się zwycięstwa drużyny, która przegrała dziewięć ostatnich gier, większość bardzo wysoko, z jednym z kandydatów do podium? A tymczasem piłka uwielbia niespodzianki. Politechnika już raz zaznała smaku porażki w meczu z „Numerycznymi”, w orlikowym Pucharze Ligi. Tym razem sytuacja się powtórzyła w HLAKP. Do przerwy to jednak team Andrzeja Kurysa był na prowadzeniu, a bramkę zdobył Marcin Borówka. Gol był pokłosiem błędu podwójnego zagrania bramkarza. Trzeba przyznać, że beniaminek sam napytał sobie biedy. Ale po przerwie dużo wyższy bieg wrzucił Stanisław Staniszewski. Król strzelców ubiegłego sezonu w I lidze pokazał, że stać go na strzelanie goli także w elicie. W 14 min wyrównał. W 15 min popisał się fantastycznym strzałem z rzutu wolnego na 2:1, a w 16 min zanotował naprawdę niekiepską asystę do Ernesta Tatary, który równie stylowo trafił do siatki. Trzęsienie ziemi! Ludzie przecierali oczy ze zdumienia, a Bombardino prowadziło 3:1. Politechnika po kilku minutach pozbierała się i dubletem Daniela Pietrasa doprowadziła do stanu 3:3.  Wydawać się wtedy mogło, że wszystko wraca do normy i faworyt za chwilę przechyli szalę na swoją korzyść. A guzik z pętelką! W 23 min Paweł Kwiatkowski przez nikogo nie niepokojony przebiegł z piłką pół boiska, a potem stwierdził, że skoro Politechnika otworzyła przed nim nowy odcinek autostrady, to żal będzie z tego nie skorzystać. Uderzył precyzyjnie, piłka odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce! Bombardino najwyraźniej tak mocno „podjarało się” tym prowadzeniem, że kilka sekund po wznowieniu gry od środka Politechnika znów wyrównała. Dawid Pikul obsłużył Dominika Struka jak w najlepszej restauracji w mieście, a „Dino” po prostu dopełnił formalności. Ale to nie był koniec! W 23 min po podaniu z boku boiska na piłkę nabiegł Mykyta Shevchenko. Ukrainiec skontrował futbolówkę strzałem na tyle dobrze, że ta zaskoczyła jego rodaka – Władysława Śniżkę. To był złoty gol, po którym „Polibuda” już nie odpowiedziała.  

I liga: Szwejk & Friends – Czarni 0:7 (0:2)
Bez nominalnego bramkarza może i można wślizgnąć się grupy mistrzowskiej I ligi, ale powalczyć o awans już raczej nie. Szwejk w sobotę został zdruzgotany przez Czarnych, a przyczyny tak wysokiej porażki należy doszukiwać się właśnie w fakcie obsady bramkarza. Przemysław Kowalczyk nie dość, że bronił kiepsko (choć kilka razy instynktownie popisywał się ładnymi interwencjami), to przede wszystkim brakowało go w polu. Szwejk nie miał koncepcji jak ugryźć rywala, a Czarni punktowali niczym klasowy bokser. Kolejnego hat-tricka ustrzelił Jakub Szymala. Lider wygrał 7:0 i ma się dobrze.

I liga: Undefined Team – Posesja 1:1 (0:1)
Posesja znów zapunktowała, ale zapewne podopieczni Mariusza Kędry liczyli na coś więcej. Prowadzili w meczu z Undefined 1:0, przeważali, mieli przedłużony rzut karny na 2:0, ale wszystko skończyło się remisem 1:1. Stan meczu tuż przed przerwą wyrównał Dawid Mazuruk. Ekipa Posesji wściekała się, że rywal nic nie gra, a właśnie zdobył wyrównującą bramkę. Trochę racji w tym było. Po przerwie gra się wyrównała i mecz równie dobrze mógł zakończyć się wygraną „Niezdefiniowanych”. Remis można uznać za względnie sprawiedliwe rozstrzygnięcie.

III liga: KP Wicher – TRANS-AUDYT.pl 3:3 (2:1)
Ciekawie układało się spotkanie Wichru z Transaudytem. Ci pierwsi byli żądni rewanżu za porażkę z 9. kolejki, po której wylądowali w grupie spadkowej. Początek wskazywał na to, że rewanż uda im się znakomicie, bo po 5 min i golach Mikołaja Poniatowskiego oraz Kamila Adryjanka było 2:0. Ale TRANS-AUDYT.pl przebudził się, zdobył bramkę kontaktową (Przemysław Pitura), a potem przez wiele minut nękał Adama Tereporę, z konieczności stojącego między słupkami. W 19 min Paweł Szelchauz wyrównał, a w 23 min Maciej Kliński trafił na 3:2 Wydawało się, że Kliński zapewni swojej drużynie drugi z rzędu komplet punktów – przed tygodniem trafił bowiem na 4:3 w meczu z Billennium. Tym razem jednak tak nie było. Po strzale Adryjanka w 24 min piłka ugrzęzła w bramce „Transportowców” i obie drużyny rozeszły się z koncyliacyjnym wynikiem remisowym.  

II liga: Ułani – Zdzichtex Areszt Śledczy 3:1 (1:0)
Arcyważne trzy punkty w kontekście utrzymania w II lidze wywalczyli Ułani. Drużyna Dawida Szatkowskiego ograła Areszt Śledczy. Szatkowski w 3 min zdobył bramkę na 1:0. „Śledczy” zareagowali na tego gola rozsądnie. Nie forsowali tempa, nieźle się bronili  i potrafili budować ataki pozycyjne, opierając je na aktywnym Grzegorzu Cabanie. Nie mieli jednak szczęścia, bo dobrą partię między słupkami bramki Ułanów rozgrywał Szymon Maczewski. Nie mieli też szczęścia, bo w dobrej formie strzeleckiej jest Szatkowski. Po asyście Jakuba Łupiny zdobył on w 21 min bramkę na 2:0. Błyskawiczną odpowiedź dał jednak Caban i znów wszystko było możliwe, zwłaszcza że Areszt grał naprawdę nieźle, o niebo lepiej niż przed tygodniem w meczu ze Zjednoczonymi. Cóż jednak z tego, skoro nie przyniosło to punktów. W 24 min Remigiusz Baran ustalił wynik meczu.

III liga: Billennium – NieDYSponowani 1:5 (1:1)
NieDYSponowani cudem uniknęli walkowera w meczu z Billennium – tylko dzięki sportowej postawie rywali, którzy zdecydowali się poczekać na przeciwników. Niestety, „Informatycy” przypłacili to wysoką porażką. Na boisku dużo lepszym zespołem była bowiem ekipa z Dysa. Wprawdzie Billennium prowadziło od 2 min po bramce Rafała Waszczuka, ale gdy worek po stronie ekipy Marcina Kulpy wreszcie się rozwiązał, potem wszystko poszło jak z płatka. Bohaterem meczu został Piotr Rycek, autor aż czterech bramek. Jedną dorzucił Piotr Nowicki. W ten sposób Billennium przegrało 1:5. Mimo wszystko trzeba pochwalić team Krzysztofa Skrzypka, za to, że nie połaszczył się on na łatwe trzy punkty.

I liga: Undefined Team – GP Togatus 1:3 (0:1)
Togatus może żałować mizernego początku sezonu. Druga część w wykonaniu „Adwokatów” jest dużo lepsza i być może możliwa byłaby nawet walka o awans. Tymczasem trzeba bić się w grupie spadkowej. W niedzielę Togatus ograł Undefined Team. W 8 min jedynego gola pierwszej połowy zdobył Mirosław Bielak. Po przerwie na 2:0 podwyższył Arkadiusz Adamczuk. Minutę później Undefined pokazało, że tanio skóry nie sprzeda, a udane pogonie są specjalnością tej drużyny. Mariusz Sirko strzelił gola kontaktowego. Jednak ten pościg nie miał happy endu. W 21 min Michał  Piłat postawił przysłowiową kropkę nad „i”.

I liga: Bosko – Krupniki07 6:3 (2:2)
Mimo osłabień personalnych Krupniki potrafią sprawić problemy najlepszym. Co by było, gdyby w niedzielę nie zabrakło m.in. Michała Wasila i Adriana Prażmo? Można tylko gdybać. A tak Krupniki trzykrotnie odrabiały jednobramkową stratę, ale w ostatnich minutach Bosko grało już na zbyt wysokich obrotach. Od stanu 3:3 w ciągu nieco ponad minuty ekipa Jakuba Kosikowskiego wyszła do stanu 6:3 i zrobiła milowy krok w kierunku przynajmniej barażu o awans. Z hat-trickiem mecz zakończył Daniel Mróz, dwa gole dorzucił Denys Braslavets, a jednego Kacper Wanielista. Po stronie Krupników trafiali Marcin Orłowski, Arkadiusz Sidor i Mateusz Siedlecki.

III liga: Zjednoczeni – MW Lublin 5:0 (2:0)
Zjednoczeni to jedna z najefektowniej grających drużyn w całej lidze. Ekipa ta kompletnie nie liczy się z defensywą, stawiając na frontalny atak. W niedzielę przyniosło to kolejny owocny plon. Zasłużona wygrana 5:0 z MW Lublin mocno przybliża team Mariusza Kaźmierskiego do utrzymania w II lidze. Hat-tricka w tym meczu upolował Michał Zlot, zostając w ten sposób samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców w II lidze. MW Lublin tak naprawdę nie podjęło nawet walki.

III liga: Malagenia – KS Marmota 3:2 (0:1)
Historia pisze się na naszych oczach. Oto bowiem po 13 latach wspólnej rywalizacji w HLAKP Malagenia po raz pierwszy ograła Marmotę. I to w jakich okolicznościach! „Świstaki” prowadziły 1:0 od 2 min, kiedy to Mateusz Wilk pokonał znów pełniącego z przymusu obowiązki bramkarza Cezarego Gruma. Wróble ćwierkały, że przeciwko byłym kolegom bronić w drużynie Malagenii ma Jakub Baran, ale ostatecznie tego znakomitego bramkarza zabrakło na parkiecie. Malagenia zmuszona sytuacją grała od 3 min z wycofanym bramkarzem, spychając Marmotę do głębokiej defensywy. Zielono-niebiescy nie ustrzegli się błędów, ale szczęśliwie utrzymywali prowadzenie 1:0. Im dalej w mecz, tym Marmota miała więcej okazji na zdobycie gola na 2:0. Koniec końców po kontrze wyprowadzonej w 19 min przez Wilka, bramkę zdobył Michał Łukasik. Wydawało się, że jak zwykle Malagenia nie będzie miło wspominać ligowego klasyku. Ale jeszcze w tej samej minucie po błędzie Rafała Brzezińskiego bramkę kontaktową zdobył Jacek Wróbel. Malagenia uwierzyła i przycisnęła. Marmota dowiozła prowadzenie 2:1 do ostatniej minuty. Nie podwyższyła go, głównie dzięki dobrym interwencjom Gruma, który obronił m.in. przedłużony rzut karny, egzekwowany przez Michała Niedzielskiego. W 24 min przytomnie zastosowany przywilej korzyści dał Malagenii możliwość kontynuowaniu gry i Jakub Kasprzak zdobył gola na 2:2. Podopieczni Pawła Kępki poczuli krew. Do końca pozostawało około pół minuty. Błąd Jacka Bojanowskiego zakończył się uderzeniem Bartłomieja Gargola. Świetny strzał z woleja, bez przyjęcia i zasłonięty Brzeziński skapitulował po raz trzeci! Malagenia oszalała ze szczęścia, a Marmota przekonała się, że 2:0 to bardzo niebezpieczny wynik. Zmarnowane okazje w końcówce kosztowały „Świstaki” bardzo drogo. I to wszystko w Dzień Świstaka, którzy przypada 2 lutego…

Ekstraliga: PHU Pad-Bud – UMWL Szkoltex 7:2 (1:1)
Po sobotniej wygranej Bombardino szanse Pad-Budu na utrzymanie w lidze zmalały niemal do zera, ale niedzielna wiktoria ekipy Piotra Bielaka w meczu z UMWL oznacza, że znów tli się iskierka nadziei dla doświadczonej drużyny. Gigantycznym wzmocnieniem siły rażenia Pad-Budu w tym meczu była obecność Grzegorza Bronowickiego (dwa gole i dwie asysty) oraz debiutującego w HLAKP Veljko Nikitovicia (kluczowy gol na 3:2). Dwie legendy Górnika Łęczna były tymi elementami układanki, których w wielu meczach tego sezonu brakowało. A osłabiony brakiem nominalnego bramkarza czy wykartkowanego Wiktora Bogusza UMWL długo był równorzędnym rywalem. Ba, do 22 min utrzymywał się wynik remisowy. Dopiero piorunująca końcówka spowodowała, że koniec końców outsider Ekstraligi wygrał ten mecz wysoko. By jednak myśleć o utrzymaniu poprzez baraż, Pad-Bud w ostatniej kolejce musi osiągnąć wynik lepszy niż Bombardino. Jeśli „Numeryczni” przegrają z Adampolem, Pad-Budowi wystarczy remis z Git Teamem. Jeśli Bombardino zremisuje, potrzebna będzie wygrana. Jeśli zaś 716 zainkasuje sensacyjny komplet punktów, to Ekstraliga pożegna się z Pad-Budem przynajmniej na rok.

II liga: Hüttenes-Albertus – Sparta 3:0 walkower
Spóźnialscy gracze Sparty „zapewnili” swojej drużynie porażkę walkowerem, która praktycznie oznacza koniec szans na awans.  Rywale chcieli czekać, ale ligowy czas nie jest z gumy. Zamiast meczu odbył się tylko 20-minutowy sparing.

I liga: RKS Perła – KS Ruta 0:2 (0:1)
Walka o utrzymanie w I lidze jest niesamowicie zacięta i bardzo ciężko wskazać kandydata do spadku. Po ostatniej pechowej porażce podniosła się KS Ruta i w niedzielę dość niespodziewanie ograła Perłę. Obydwa gole dla zespołu Krzysztofa Grabowskiego zdobył Piotr Sawicz. Pierwszego z rzutu karnego po faulu Przemysława Powagi. Drugą bramkę dorzucił już po zmianie stron – z gry. „Piwosze” w końcówce rzucili się do odrabiania strat, ale nadziali się jedynie na kontrę, po której stracili faulującego Bartosza Wawrzonka. Gracz ten obejrzał już drugą czerwoną kartkę w tym sezonie.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.