Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (561)



To była krótka, skondensowana do zaledwie kilku godzin, kolejka. Ale czy krótka musi oznaczać nieciekawa? Na pewno nie! O tym przekonacie się czytając relacje z meczów rozegranych 8 lutego. Zachęcamy.

III liga: PKS BIGOS – KS Marmota 2:3 (0:2)
Po ubiegłotygodniowej porażce w dramatycznych okolicznościach podnieść udało się KS Marmocie. „Świstaki” przed meczem straciły Mateusza Wilka, swojego najlepszego strzelca, którego uziemiła awaria samochodu. Pomocną dłoń, a raczej nogę, do kolegów z letniego Pucharu OLS, wyciągnął Jan Błaszczak, pakując w 11 min piłkę do własnej bramki. Marmota poszła za ciosem i na kilka sekund przed końcem pierwszej połowy Krzysztof Kawka po zagraniu Michała Łukasika z rzutu rożnego płaskim strzałem podwyższył na 2:0. W 15 min Michał Drozd postanowił zrewanżować się Błaszczakowi za „swojaka” i także sprezentował rywalom gola, wpisując się na listę strzelców. BIGOS wyraźnie przeważał, a Marmota skupiała się na pilnowaniu wyniku. Tydzień wcześniej prowadzenie 2:0 nic nie dało i skończyło się porażką 2:3, więc złe demony mogły powrócić. O to, by nie powróciły, zadbał Łukasik, który świetnie obrócił się z rywalem na plecach i posłał skuteczny strzał lewą nogą. Jednak BIGOS nie dawał za wygraną i w 24 min Bartłomiej Czarnota doprowadził do stanu kontaktowego. Do ostatnich sekund ekipa Adriana Mańko musiała drżeć o wynik, ale udało jej się dowieźć prowadzenie. Jedni i drudzy mieli w tym meczu sporo sytuacji po prostych błędach rywali, ale pod bramką zimnej krwi brakowało m.in. Konradowi Tymberskiemu, Michałowi Niedzielskiemu, Błaszczakowi czy Marcinowi Kosińskiemu.

III liga: TRANS-AUDYT.pl – NieDYSponowani 2:4 (0:0)
Bezbramkowa pierwsza połowa tego meczu nie zwiastowała wielkich emocji. Tymczasem po przerwie panowie się rozkręcili. Szczególnie NieDYSponowani, którzy w ciągu czterech minut z hakiem zdobyli cztery bramki. Trafienia Piotra Rycka i Mateusza Wrzyszcza dubletem przedzielił Jan Siczek. Wysokie prowadzenie nieco rozluźniło ekipę Marcina Kulpy, a swoje zrobiła też króciutka, jednoosobowa ławka rezerwowych. Inicjatywę przejął Transaudyt, zdobywając dwie bramki i mocno naciskając. Gdyby udało się strzelić jeszcze trzeciego gola, mielibyśmy emocjonującą końcówkę. Ale to tylko gdybanie. Trzy punkty dla NieDYSponowanych, którzy najpewniej zajmą 6. miejsce w III lidze.

I liga: Szwejk & Friends – Wściekłe Psy 4:3 (2:2)
Mimo sporych ubytków kadrowych Szwejk nie tylko postawił się Wściekłym Psom, ale wręcz zgarnął pełną pulę. W 4 min strzelanie rozpoczął Michał Ungert. Wyrównał w 9 min Wasyl Slobodyan, którego uderzenie z rzutu wolnego leniwie zmierzało w kierunku bramki. Po drodze drobna obcierka i przy całkowitej bierności Mariusza Kreta w bramce i ku zaskoczeniu wszystkich – gol. Wściekłe Psy poszły za ciosem – w 10 min dobre uderzenie oddał Tomasz Dański i było 2:1 dla ekipy Adama Bratkowskiego. Na krótko, bowiem Paweł Wieczorek minutę później pokazał, że on i koledzy nie zamierzają składać broni. Początek drugiej połowy nie przynosił zmiany rezultatu, ale w końcu w 20 min Ungert ponownie dał Szwejkowi prowadzenie. I tym razem jednak „Wściekli” odpowiedzieli, a konkretnie dokonał tego Paweł Włoch. To emocjonujące, zacięte spotkanie, rozstrzygnął w 24 min golem Michał Boniaszczuk. Szwejk wciąż liczy się w walce o baraż.

I liga: KS Ruta – GP Togatus 1:1 (1:1)
Zacięta „walka o spadek”, cytując Franciszka Smudę, trwa w najlepsze. Tym razem Ruta podzieliła się punktami z Togatusem. Jedni i drudzy w tym dniu grali bez kilku ważnych postaci, ale czasem trzeba radzić sobie i bez liderów. Początkowo wydawało się, że lepiej na tym wyjdzie Ruta, która objęła zasłużone prowadzenie po golu Piotra Sawicza. Ale nic z tego – Togatus odgryzł się w 12 min po „samobóju” Alexandra Krause. I choć wtedy nikt tego nie przewidywał, to cała druga połowa nie przyniosła zmiany rezultatu. Widowisko raczej z gatunku tych „ciężkostrawnych”. Piłkarscy klasycy nazwaliby to „typowym meczem walki”. I mieliby rację.

II liga: Sparta – Legion 2:2 (2:2)
Kolejny mecz, który rozstrzygnął się już w pierwszej połowie oglądaliśmy po 16:00. Sparta mierzyła się z Legionem. Już w 3 min Hubert Litiwniuk dał prowadzenie „Spartanom”. Na odpowiedź Piotra Stajszczaka nie trzeba było czekać długo. Po jego uderzeniu debiutujący w roli bramkarza Paweł Godzwon mógł jedynie schylić się po piłkę do siatki – nie miał żadnych szans. W 6 min znów Sparta prowadziła, tym razem po bramce Kamila Fitasa. Bohater zeszłotygodniowego spotkania Legionu, Andrzej Gontarz, tym razem spisywał się między słupkami bardzo niepewnie. Na jego szczęście w 12 min Legion wyrównał. Stajszczak obsłużył znakomitym podaniem Jacka Gontarza i zrobiło się 2:2. I wynik ten, mimo kilku okazji z obu stron, nie uległ zmianie przez całe 12 minut drugiej połowy.

I liga: Krupniki07 – Czarni 3:2 (2:1)
Ciężko było celnie wytypować wyniki tej kolejki. Co mecz, to niespodzianka. Nie inaczej było w rywalizacji Krupników z Czarnymi. Ci pierwsi znów bez m.in. Adriana Prażmo czy Michała Wasila. Ci drudzy zaś w silnym składzie, mocno starający się o awans do Ekstraligi. Jednak czasem gdy chce się za bardzo… No właśnie. W 4 min Mateusz Siedlecki dał próbkę swoich możliwości i Krupniki wyszły na prowadzenie. Na wyrównującą bramkę Jakuba Szymali, który znalazł się pod bramką rywali, trzeba było czekać do 10 min. Krupniki ripostowały błyskawicznie – w 11 min Arkadiusz Sidor trafił na 2:1. Napór lidera I ligi po przerwie trwał, a Krupniki pokazywały skuteczną i momentami szczęśliwą obronę. W 23 min Szymala po raz drugi znalazł jednak drogę do bramki Michała Pycia. Czyżby szala przechylała na stronę zespołu z Bychawy? Nic z tych rzeczy! W 24 min Siedlecki strzelił bramkę na 3:2. Gem, set, mecz.

II liga: SAABiX – GOL-asy 2:3 (2:0)
GOL-asy niby już o nic nie grają, ale mogą płatać figle i w ten sposób rozdawać karty w wyścigu o I ligę. I z takim przypadkiem mieliśmy do czynienia w sobotę. SAABiX prowadził do przerwy 2:0 po bramkach Pawła Tobiasza i Sebastiana Króla. Nic nie zapowiadało kłopotów. Wystarczył jednak kilkuminutowy „blackout” w drugiej połowie, by zniweczyć cały trud. GOL-asy w 19 min zdobyły gola kontaktowego (Emil Cadima), a następnie po serii błędów rywali kolejne dwie bramki dołożył Hubert Małyszka. Od 0:2 do 3:2. Piękna remontada ekipy Piotra Roja, która zaimponowała nam walecznością i sportową postawą. Nawet jeśli awans jest już poza zasięgiem, zawsze warto grać o trzy punkty.

III liga: Malagenia – Plaga Szczurów 4:2 (2:0)
W fazie finałowej sezonu „zamiata” Malagenia. Trzeci mecz i trzecie zwycięstwo. Tym razem na rozkładzie zespołu Pawła Kępki znalazła się Plaga Szczurów. Wynik w 4 min otworzył Michał Haratynowicz, obsłużony podaniem przez Michała Kowalskiego. W 10 min Michał Wójtowicz w zamieszaniu pod bramką Plagi Szczurów wbił futbolówkę do bramki na 2:0. „Szczury” nie potrafiły wybić piłki i zapłaciły za to wysoką cenę. Jednak w 14 min Michał Komor pokazał, że Plaga nie zamierza składać broni. Była to też swoista kara dla Bartłomieja Gargola za nonszalancką próbę wykończenia sytuacji sam na sam. Gargol mógł strzelać normalnie, mógł dogrywać na pustą bramkę do Michała Kazirodka, a jednak postanowił zrobić piłkarską sztuczkę. Po chwili Plaga skontrowała i zdobyła gola. „Szczury” nie potrafiły jednak przycisnąć Malagenii na tyle, by zmusić Cezarego Gruma do kolejnej kapitulacji. Zamiast tego w 18 min Haratynowicz podwyższył na 3:1 i nieco zrehabilitował się za fatalne pudło sprzed kilku chwil. W odpowiedzi Damian Lech znalazł się w dobrej sytuacji i strzałem pod poprzeczką przywrócił nam emocje w tym meczu. Ale ostatnie słowo należało do Malagenii. „Hara” skompletował hat-trick, a Plaga popełniała w tym meczu stanowczo zbyt dużo prostych błędów, by myśleć o punktach. Team „Kemposha” wyraźnie obrał kierunek na II ligę, ale przeszkodzić w tym celu może Olimp. Ten arcyważny mecz już za tydzień.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – Dywany Łuszczów 3:4 (1:2)
Znów nie zawiodła Ekstraliga. Mecz wieńczący sobotnią sesję gier mógł się podobać, choć sporo było w nim fauli i wzajemnych „uprzejmości”. Po zaledwie kilku minutach Dywany wyczerpały limit fauli, a w 6 min po przewinieniu Jakuba Bomby mieliśmy przedłużony rzut karny. Marcin Borówka się nie pomylił. Trzy minuty później „Borówa” miał okazję nr 2 – tym razem jego strzał z ustawionej 10 m od bramki piłki powędrował obok słupka. Dywany przetrwały najgorsze i w 12 min same zadały dwa ciosy. Pierwszy… z przedłużonego rzutu karnego, bo w międzyczasie i Politechnika kilka razy sfaulowała. Bomba pewnym strzałem dał remis. Gdy wydawało się, że takim wynikiem zakończy się pierwsza połowa, prosta strata pod własną bramką kosztowała „Polibudę” utratę drugiego gola. Zdobył go Paweł Kasak. Po przerwie Politechnika odwróciła losy rywalizacji. W 19 min po podaniu Dominika Struka swoją drugą bramkę zdobył Borówka. Dwie minuty później zagraną z autu przez Dawida Pikula piłkę dobrze skontrował strzałem Michał Rzążewski. Dobrze spisujący się w tym meczu Marcin Wasak tym razem skapitulował. Zrobiło się więc 3:2 dla podopiecznych Andrzeja Kurysa. W 22 min wyborne prostopadłe podanie Mateusza Zawiślaka trafiło do Kamila Cieśli, a ten wyrównał! Mecz rozstrzygnął się na kilka sekund przed końcem. Cieśla znów został obsłużony przez Zawiślaka, tym razem musiał jednak mocno zawalczyć o piłkę przy linii bocznej. Po chwili gracze Politechniki domagali się odgwizdania ręki, ale gwizdki arbitrów milczały. Cieśla wyszedł na czystą pozycję i pokonał Władysława Śniżkę. Dywany wygrały 4:3, a Politechnice medal HLAKP może wymknąć się z rąk. Straty punktów z drużynami z dołu tabeli muszą boleć.

 

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.