Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (567)



Wystartowaliśmy z ligą! Tylko po to, by znów ją zastopować, bo od najbliższego weekendu na pierwszy plan wjedzie Puchar OLS. Puchar towarzyszyć będzie nam do 2 sierpnia, bo na ten dzień przewidziany jest mecz finałowy. Potem dwa tygodnie przerwy i od 16 sierpnia znów wracamy do ligowej rzeczywistości. Ten sezon jest dziwaczny i na pewno wygranie go wymagać będzie od drużyn nie tylko dobrej gry w piłkę, ale i odpowiednio wysokiej organizacji i reagowania na sytuacje kryzysowe. A relacje z dokończenia 1. kolejki poniżej. Zapraszamy!

IV liga: KS Choiny - Midas Odczynniki 1:0 (1:0)
W pierwszym ligowym meczu po pandemii zmierzyli się starzy znajomi z dołu czwartoligowej tabeli ostatniego HLAKP. Midas zebrał tylko sześć osób, bez ławki rezerwowych, co stawiało w roli faworyta Choiny. Ekipa Marcina Wójtowicza wykorzystała okazję i wygrała ten mecz, choć byłoby ciężko gdyby nie nowy nabytek zespołu - Michał Terlecki. To on w 9 min zdobył jedynego gola. Z całą pewnością Terlecki będzie sporym wzmocnieniem Choin. Midas walczył dzielnie, ale nawet gdy drużyna zbliżała się pod bramkę Pawła Rutki, to ten na ogół był czujny.

II liga: VoIP Studio - Bosko Kośminek 1:4 (0:1)
Bosko od pierwszej kolejki potwierdza swoje aspiracje. Drużyna Jakuba Kosikowskiego dość pewnie pokonała VoIP Studio. Dlaczego "dość"? Bo wynik pierwszej połowy jest mocno mylący. To VoIP miał więcej klarownych okazji, ale bezbłędny pomiędzy słupkami był wspomniany już Kosikowski. Jedyną bramkę dla Bosko zdobył w tej części Adrian Mika. Po przerwie VoIP opadł z sił i z każdą minutą pozwalał Bosko na coraz więcej. Jedynym, który wciąż nawiązywał równą walkę z rywalami, był Damian Bilski, ale jego honorowy gol to za mało, skoro Bosko, a konkretnie Daniel Mróz, dorzuciło trzy trafienia.

Ekstraliga: Adampol Team - UMWL Szkoltex 3:0 walkower
Od falstartu sezon rozpoczęła drużyna UMWL Szkoltex, która w poniedziałek nie zebrała składu na mecz z mistrzem ligi - Adampolem. Skończyło się więc na walkowerze.

Ekstraliga: Widok - Poker Team 8:6 (3:2)
To był jeden z najdziwniejszych meczów OLS w historii. Poker rozpoczął spotkanie w piątkę. Widok stał na uprzywilejowanej pozycji, ale sami zawodnicy robili bardzo niewiele, by wykorzystać liczebną przewagę i łatwo wygrać to spotkanie. Ba, to Poker pierwszy objął prowadzenie 1:0 po solowej akcji Karola Struga. Potem Widok zadał wprawdzie trzy ciosy, ale gdy w Pokerze nastąpiła zmiana na bramce i Wojciech Krzymowski zaczął grać w polu, sporo się zmieniło. Do przerwy "Karciani" przegrywali tylko 2:3, a wspomniany Krzymowski wpisał się na listę strzelców. Początek drugiej połowy to wymiana ciosów, z dominacją Pokera. Sebastian Cieślak w przeciągu pięciu minut ustrzelił klasycznego hat-tricka, a defensorzy Widoku patrzyli na jego poczynania z otwartymi buziami. W międzyczasie bramkę dla Widoku strzelił też Jarosław Plewik, a w 28 min swoją trzecią w tym meczu Łukasz Knosala. Zrobiło się 5:5. W 31 min pociągany przez Łukasza Ożgę Cieślak nie wytrzymał i bezsensownie sam wymierzył karę rywalowi. Efekt? Żółtko dla Ożgi, czerwień dla agresora. W tym momencie szanse Poker Teamu spadły praktycznie do zera. Jak zdobyć punkty, grając z dwoma zawodnikami deficytu? Tymczasem Widok grał koszmarnie, marnując swoją przewagę liczebną. Piłka nie krążyła powoli. Ona po prostu przesuwała się jak w smole. Oczy piekły od patrzenia na "popisy" graczy Widoku, a jakby tego było mało za ostry na faul na Piotrze Baranie drugą żółtą kartkę w 34 min obejrzał Ożga. Napisalibyśmy, że siły się wyrównały, ale one po prostu wróciły do stanu z początku meczu. Wynik 5:5 utrzymał się aż do końca regulaminowego czasu gry. Ostatnie ponad 4 minuty to jednak przerwa z powodu kontuzji Krzymowskiego - kierownik "Karcianych" nadział się żuchwą na jednego z rywali i ogromnie cierpiał. Tylko ze względu na swój charakter i dobro drużyny postanowił grać dalej, bowiem kontynuowanie meczu w trzyosobowym składzie nie jest możliwe. "Paragon" wrócił między słupki, ale dość szybko skapitulował po strzale Plewika. Koniec emocji? A gdzie tam! Po dwóch minutach świetnie akcję rozprowadził Baran. Strug na prawym skrzydle dograł do środka do Grzegorza Górala, a ten zwodem minął obrońcę i strzelił do bramki. Co wtedy robili pozostali gracze Widoku? Nie mamy pojęcia. Prawdopodobnie wyjechali na wczasy. 6:6 i szał radości w zespole Poker Teamu! Ale do końca pozostawały jeszcze dwie doliczone minuty. Mimo niezłomnej walki o komplet punktów, Poker nie dał rady. Widok wyprowadził jeszcze dwa ciosy, a Łukasz Knosala został królem polowania, zdobywając łącznie 5 bramek.

Puchar Ligi: Adampol Team - Jutrzenka 2:0 (0:0)
Jutrzenka sprawiła spore problemy faworyzowanemu Adampolowi we wtorkowym meczu Pucharu Ligi, czym potwierdziła swoje niezłe możliwości, zaprezentowane już w Turnieju 15-lecia. Do przerwy było 0:0, ale jeśli ktoś był bliżej prowadzenia to właśnie czwartoligowcy. Momentami Marcin Błaszczak i jego koledzy z obrony mogli mówić o dużym szczęściu, a rywalom brakowało centymetrów. Po przerwie Jutrzenka zaczęła popełniać zbyt dużo błędów, by tak ograny zespół jak Adampol tego nie wykorzystał. Mistrzowie OLS zadali dwa ciosy, a w obu wypadkach wykończeniem zajął się Krystian Joć. Nie był to wybitny występ "Piekarzy", ale jak to mówią - nic, że droga wyboista, ważne, że kierunek słuszny.

Puchar Ligi: Antique & Dywany - UMWL Szkoltex 3:0 walkower
To był wyjątkowo nieudany tydzień dla UMWL. Walkower w poniedziałek, walkower we wtorek. Cóż, miejmy nadzieję, że "Urzędnicy" ogarną sobie skład i w sierpniu pokażą na co ich stać. A wszyscy wiemy, że personalnie stać ich na wiele.

Ekstraliga: Ipso Iure - Antique & Dywany 2:2 (1:1)
Czy punkt na inaugurację to dobry początek? Na pewno nie najgorszy, ale Ipso Iure oraz Antique & Dywany czuły po końcowym gwizdku niedosyt, co dobrze obrazuje ich ambicje i aspiracje. W 8 min za faul Patryka Skrajnowskiego na jednym z rywali podyktowany został rzut karny, a skutecznym egzekutorem okazał się nowy nabytek prawniczej ekipy - Patryk Wróblewski. Nie minęły dwie minuty, a mieliśmy remis i nazwisko Marcina Bijasa w meczowym protokole. Do przerwy 1:1. W drugiej odsłonie długo trwała wyrównana walka, która nie zbliżała nas do poznania zwycięzcy. W 36 min w końcu gola z najbliższej odległości zdobył Krystian Okoniewski. Fuzja Antique i Dywanów miała spory problem z zawiązywaniem ciekawych akcji i wydawało się, że Ipso Iure dowiezie prowadzenie. Ale w 40 min przy stałym fragmencie gry obrona "Prawników" źle się ustawiła, zostawiając miejsce Jarosławowi Kowalikowi, który wpakował piłkę obok bezradnego Andrzeja Ciołka. 2:2.

Puchar Ligi: Inża Team - KP Starówka 1:1 (1:1) k. 5:6
Wszystko co najciekawsze w regulaminowym czasie pucharowego meczu Inży ze Starówką wydarzyło się pod koniec pierwszej połowy. Inża wyszła na prowadzenie w 12 min po golu Patrycjusza Jedyka, ale nacieszyła się nim ledwie minutę, bo wyrównał Mariusz Bąk. Druga połowa mimo wielu okazji nie przyniosła zmiany rezultatu, więc o awansie do II rundy rozstrzygały rzuty karne. Konkurs trwał długo, ale ostatecznie jedną pomyłkę więcej zanotowała Inża i to czwartoligowa Starówka zameldowała się w dalszej fazie gier.

I liga: Wściekłe Psy - Krupniki07 6:0 (1:0)
Patrząc na suchy wynik można stwierdzić, że Wściekłe Psy zdeklasowały Krupniki. A jaka jest prawda o tym meczu? Zgoła odmienna. Gdyby liczyć same sytuacje strzeleckie, to... wygrałyby Krupniki. Paweł Żydek między słupkami wyczyniał cuda - był po prostu nie do pokonania! Jego występ był absolutnie olśniewający, a jego koledzy postanowili nie być gorsi w zakresie skuteczności - wykorzystali praktycznie wszystkie swoje okazje, nie dając przy większości z nich większych szans bramkarzowi rywali. I tak całkiem solidnie grały dwie drużyny, ale jedna wykreowała Żydka na bohatera meczu, a druga zdobyła sześć goli. Na uwagę zasługują nowe twarze w drużynie Wściekłych Psów - szczególnie dobre wrażenie zdobył autor jednego z goli - Michał Kuczyński.

III liga: Billennium - SAABiX 2:4 (0:1)
SAABiX objął prowadzenie już na początku meczu, za sprawą Jakuba Sobieszka. Wynik 1:0 utrzymywał się przez wiele minut. Po przerwie "Informatycy" mieli swój moment chwały i całkowicie odwrócili losy spotkania. W ciągu minuty Wojciech Lachowski i Rafał Pulik zdobyli po golu. W efekcie SAABiX musiał odważniej ruszyć do przodu, poszukując bramki wyrównującej. Zdobył ją w 17 min Mateusz Gawryszczak. Końcówka należała do zespołu Pawła Tobiasza. Bramki Kamila Kłysia i Łukasza Samareczenki dały zwycięstwo 4:2. Trochę wymęczone, ale zasłużone.

Ekstraliga: Neo - PHU Pad-Bud 2:5 (0:2)
Pad-Bud w HLAKP zaliczył bolesny spadek, ale sezon orlikowy rozpoczął znakomicie. Zwycięstwo w marcu, jeszcze przed pandemią, a teraz kolejna wygrana. W piątek team Piotra Bielaka ograł Neo. Na otwarcie wyniki czekaliśmy naprawdę długo - dopiero w 17 min Paweł Wiśniowski płaskim strzałem zaskoczył Mateusza Sędzielewskiego. W 20 min faulowany przez Karola Chmurę w polu karnym był Paweł Osoba i sędzia Adrian Mańko nie miał wątpliwości, że należy podyktować rzut karny. Sam poszkodowany podwyższył na 2:0. Po minucie gry w drugiej połowie zrobiło się już 3:0, a Osoba miał dublet. Chwilę później solową akcją zakończoną ładnym trafieniem lewą nogą odgryzł się nowy nabytek Neo - Kamil Warecki. Neo nie grało źle, ale defensywa Pad-Budu pracowała rzetelnie i Nikodem Solski, który z konieczności pełnił rolę bramkarza, miał przed sobą odpowiednie zasieki. W 34 i 38 min swoje dwie bramki zdobył także Paweł Bugała. Przy stanie 5:1 dla Pad-Budu Neo zdołało strzelić jeszcze jedną honorową bramkę - ponownie zrobił to Warecki. Wygrał zespół konkretniejszy i bardziej doświadczony.

I liga: Undefined Team - Hüttenes-Albertus 2:0 (0:0)
Od zwycięstwa sezon rozpoczęła drużyna Undefined Team. Nieokreśleni rywalizowali w piątek z zespołem Hüttenes-Albertus. Wyrównany mecz rozstrzygnął się w drugiej połowie. Na 1:0 trafił w 15 min Łukasz Kamiński, a pieczęć na wygranej Undefined postawił w końcówce Dawid Mazuruk. Nie było to łatwo odniesione zwycięstwo, ale triumfy po ciężkiej walce cieszą najbardziej. Hüttenes raczej może być spokojny - z taką grą będzie punktował. Przydaliby się jednak rezerwowi, bo granie bez zmienników wyraźnie odbiło się na postawie zespołu w drugiej połowie.

Puchar Ligi: KS Marmota - KS Świeżaki 2:1 (0:0)
Sobota rozpoczęła się od pucharowego pojedynku Marmoty ze Świeżakami. Pierwsza połowa toczyła sie pod dyktando Marmoty, która mimo kilku okazji, nie była w stanie wyjść na prowadzenie. Ciekawiej zrobiło się po przerwie. Znakomitej okazji dla Świeżaków nie wykorzystał Kacper Świerkula, który nie trafił w bramkę. W bramkę trafił za to strzałem z półobrotu Michał Łukasik. Prowadzenie Marmoty trwało trzy minuty. Świerkula zrehabilitował się za wcześniejsze pudło. Zakręcił Krzysztofem Wójcikiem i strzałem przy krótkim słupku bramki zaskoczył Adriana Mańko. To był moment dobrej gry Świeżaków, a na boisku dominował Świerkula. Marmocie w ciągu minuty pomogły dwa słupki. W końcu "Świstaki" zdołały ponownie przerzucić ciężar gry na połowę rywali, a w 23 min nieskuteczny wcześniej Bartłomiej Barwiak zdobył gola na wagę awansu.

I liga: Posesja - FC Fabryka Formy 0:1 (0:0)
Tylko jedna bramka padła w meczu Posesji z Fabryką Formy. Był to zacięty, twardy mecz, w którym brakowało jednak "efektów specjalnych". Posesja solidną postawą w obronie skutecznie uprzykrzała życie beniaminkowi, który poszukiwał gola. W końcu w 25 min piłka trafiła do Radosława Mazura, który wcześniej wyglądał na mocno sfrustrowanego postawą rywali i sędziego. Tym razem Mazur jednak nie zawiódł - trafił do siatki i zapewnił Fabryce komplet punktów. Co ważne, w tym czasie na murawie leżał Marcin Miściur, który doznał poważnej kontuzji. Na pewno chwilowe liczebne osłabienie miało bardzo istotny wpływ na przebieg tej akcji. Jak pokazało nagranie - Miściur padł jednak na ziemię bez kontaktu z przeciwnikiem, a uraz był zapewne efektem jednej z wcześniejszych boiskowych sytuacji. Marcinowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.

IV liga: FC Mamrotki - Wataha 2:4 (1:1)
Jeden Sławomir Łoński to trochę za mało - taki wniosek można wysnuć z perspektywy zespołu Mamrotek po sobotnim meczu z Watahą. "Wilki" wyszły na prowadzenie w 7 min po golu Aleksandra Łukaszuka. Wyrównał tuż przed przerwą Łoński. Na początku drugiej połowy ekipa Macieja Jabłońskiego odzyskała prowadzenie - Marka Surdackiego pokonywali Dominik Kęciak i Damian Kołodziej. Ponownie odgryzł się jednak Łoński, więc "Niedźwiedzie" wciąż miały szansę. Były też okazje, ale w drużynie brakowało zrozumienia, a kulminacją była sytuacja, kiedy Jakub Leszczyński nie podał do lepiej ustawionych kolegów. Dostał za to solidną burę i... obrażony rozerwał na sobie koszulkę, a potem zszedł z boiska (sic). W 25 min Wataha postawiła kropkę nad "i". Po bramce Kamila Al-Swaitiego wszystko było już jasne.

Puchar Ligi: 2 Be Bio - Robimy Marketing 1:9 (1:4)
Mecz do jednej bramki. Nie mogło być zresztą inaczej, skoro 2 Be Bio przybyło w raptem pięć osób. "Marketingowcy" zapakowali przeciwnikom pokaźny bagaż, składający się z dziewięciu bramek, a śmiało mogli i dużo wyższy. W drugiej części jednak na słowa uznania zasłużył Michał Mucha, stojący w bramce "Jagódek". Wprawdzie przeciwnicy trochę w niego strzelali, ale i tak duży szacun za kilka interwencji. W szeregach "Marketingowców" po hat-tricku zaliczyli Arkadiusz Dąbrowski i Rafał Szyszka. Chwała bogu, że nie pokłócili się o to, kto zabierze piłkę do domu, bo LAKP mógłby zostać biedniejszy o dwie futbolówki.

II liga: MW Lublin - CH Olimp 2:2 (2:0)
Piotr Stajszczak został bohaterem meczu MW Lublin z Olimpem. Znany z halowej drużyny Legionu Stajszczak dotarł na boisko spóźniony, a wcześniej jego koledzy musieli radzić sobie bez rezerwowych. MW Lublin wykorzystywało ten fakt, prowadząc 2:0 do przerwy. Stajszczak po zmianie stron rozruszał poczynania Olimpu. Szybko zdobył bramkę kontaktową, a potem mocno pracował na wyrównanie. Czas jednak uciekał, a dobrze dysponowany Andrzej Wójcik nie chciał skapitulować po raz drugi. W końcu jednak piłkę do jego bramki zdołał wbić Marcin Pawłasek. Oczywiście, po asyście Stajszczaka! MW Lublin po odejściu Grzegorza Stępnia przechodzi sporą metamorfozę, ale wcale nie musi być to zmiana na gorsze. W sobotę team dowodzony przez Marcina Roczniaka zagrał naprawdę nieźle.

IV liga: PKS BIGOS - OBI Zwycięska 2:0 (0:0)
Dobrze w sezon wszedł PKS BIGOS. "Kapuściani" w sobotni wieczór ograli solidne OBI. Obydwie bramki w drugiej połowie zdobył Łukasz Augustyniak. Na pochwały zasłużyli jednak także inni gracze BIGOS-u - dobrą partię w bramce rozegrał Marek Woliński, świetnie obroną dyrygował Grzegorz Sołdaj i ogólnie nie ma się do kogo przyczepić. OBI trochę bez siły rażenia i na pewno do poprawki.

Puchar Ligi: Wściekłe Psy - Patataje 3:1 (1:0)
Bez niespodzianki w pucharowym meczu Wściekłych Psów z Patatajami, choć daleko nam do zachwycania się występem pierwszoligowców. Raczej odbębnili swoją pracę, wykorzystując proste błędy rywali, niż zaprezentowali coś ekstra. Na wyróżnienie zasłużył na pewno Adam Bratkowski, którego wszędzie było pełno i sprawiał wrażenie, jakby założył się z kimś, że wykona przynajmniej 10 ekwilibrystycznych zagrań. Przy tym cały czas polował na piłki i dwukrotnie upolował w ten sposób bramki. Przy pierwszej katastrofalny błąd popełnił Łukasz Rusiński, który non stop mijał się z piłką przy dalekich wyrzutach z autu. Gdy w 21 min Bartłomiej Łebek zdobył gola kontaktowego, zrobiło się ciekawie. Wściekłe Psy musiały się mieć na baczności. Gol aktywnego Pawła Czarkowskiego pozwolił jednak odgonić widmo sensacyjnego remisu z niżej notowanym przeciwnikiem.

Puchar Ligi: PKS BIGOS - Granit II Bychawa 0:5 (0:1)
Bardzo efektownie zadebiutował w LAKP Granit II Bychawa, choć z częścią graczy znamy się już całkiem dobrze. BIGOS nieco zmęczony po ligowych 25 minutach próbował walczyć jak równy z równym i w pierwszej połowie udawało się to dobrze. Granit objął prowadzenie w 11 min, ale na dobrą sprawę "Kapuściani" też mogli wcześniej tego dokonać. Po zmianie stron bardziej ograna piłkarsko drużyna wykorzystała swoją przewagę umiejętności i wypunktowała rywala, któremu każdy kolejny tracony gol odbierał wolę walki. Skończyło się na 5:0 po meczu, o którym na pewno nie powiedzielibyśmy, że był starciem czwartoligowców z trzecioligowcami. To był znacznie wyższy poziom.

II liga: Inża Team - KS Marmota 2:4 (0:2)
W sobotę Marmota uzyskała awans do II rundy Pucharu Ligi, a w niedzielę rozpoczęła sezon ligowy od zwycięstwa. Gdy do tego dołoży się wygrany wcześniej Turniej 15-lecia, można mówić o najlepszym wejściu w sezon "Świstaków" od lat. Samo spotkanie z Inżą nie było wielkim widowiskiem. Jedni i drudzy nie uniknęli błędów w obronie, ale solidniej w defensywie zaprezentowała sie ekipa Adriana Mańko. Kluczowa była końcówka pierwszej połowy kiedy to po dwóch asystach Michała Łukasika bramki zdobyli Bartłomiej Barwiak i Michał Niedzielski. Szczególnie podobać się mogła bramkowa akcja na 2:0. Piłka poszła jak po sznurku. Po przerwie swoich kolegów na kłopoty naraził kapitan drużyny, Krzysztof Kawka, który prostą stratą sprokurował gola Przemysława Kłosowskiego - ten za pierwszym razem w sytuacji sam na sam trafił w słupek, ale zdążył dobić piłkę do siatki. Marmota szybko odpowiedziała. Tym razem niepotrzebne wyjście z bramki Roberta Skomro skarcił Barwiak. W 23 min na 4:1 podwyższył Krzysztof Wójcik, choć nie uderzył piłki zbyt czysto. W samej końcówce drugiego gola dla Inży po rzucie wolnym Piotr Nowakowski.

III liga: Granit II Bychawa - KTS Forever Young 3:2 (1:2)
Trafił swój na swego. Niby to tylko trzecioligowcy, a widowisko o piłkarskiej jakości spokojnie dwie klasy wyższej. Wypada współczuć drużynie Forever Young, która być może rozegrała najlepszy mecz w swojej historii (wcześniej jako Nocowanie.pl), a na pewno jeden z lepszych, a i tak zeszła z boiska pokonana. Granit objął prowadzenie w 7 min po sytuacyjnym strzale Jakuba Szymali. Końcówka pierwszej połowy to jednak dobry moment zespołu Rafała Misztala. Wyrównał Michał Urbaś, a tuż przed przerwą sprytnie nogę do piłki dostawił sam kierownik zespołu, dając prowadzenie 2:1. Druga połowa to dobra obrona Forever Young, trochę niechlujne ataki Granitu, który za bardzo szarpał się i za szybko chciał odzyskać korzystny wynik. Potrzeba było dużo spokojniejsza rozgrywania piłki, co zespół ten potrafi na pewno. Jednak bychawianom dopisało szczęście i pomogła krótka ławka KTS-u. W końcówce "Wiecznie Młodzi" opadli z sił, a Granit w 25 min za sprawą Michała Krajewskiego wyrównał, a w doliczonym czasie gry, gdy defensywa rywali była już w totalnej rozsypce, strzelił bramkę na 3:2. Jej autorem był Szymala. Obejrzeliśmy kawał meczycha, z happy endem dla Granitu.

III liga: Plaga Szczurów - Robimy Marketing 0:4 (0:0)
Kolejni trzecioligowcy spotkali się na boisku przy ul. Śliwińskiego o 13:00, ale był to już dramatyczny spadek poziomu widowiska. Jedni i drudzy grali bez zmian i nudna pierwsza połowa meczu zakończyła się remisem 0:0. Po przerwie "Szczurom" posypało się wszystko. Szybko stracony gol, potem stracony zawodnik (kontuzja Roberta Sadurskiego), kolejna bramka dla "Marketingowców" i w zasadzie było po herbacie. Drużyna Rafała Szyszki miała więcej atutów i w drugiej połowie wykorzystała ten fakt. W "Szczurach" jak zwykle poszarpał trochę Przemysław Saniak, ale to stanowczo za mało, gdy nie ma sie żadnego wsparcia kolegów. Misja grania na 0:0 powiodła się tylko do przerwy.

II liga: GOL-asy - GP Togatus 6:2 (3:1)
Togatus przegrał z GOL-asami właściwie jeszcze przed wyjściem na boisko, bo doprawdy trudno liczyć na pozytywny rezultat, grając bez nominalnego bramkarza i w pięcioosobowym składzie. Rywale nie musieli robić za wiele, po prostu w miarę rzetelnie wykorzystywali wolne przestrzenie na boisku i pakowali piłkę do siatki. Mecz z grubsza do zapomnienia, bo ledwo się zaczął, a już wszyscy marzyli, by się skończył. Dublety ustrzelili Tomasz Sim i Piotr Rój, czyli "starszyzna" zespołu GOL-asów. Warto nadmienić, że przez moment zrobiło się tylko 3:2 i "Adwokaci" poczuli wtedy szansę na sensację. Jednak swoich organizmów nie oszukali. Polegli na polu chwały, a za ten wynik powinni "podziękować" nieobecnym.

IV liga: KP Starówka - KS Świeżaki 2:1 (0:1)
Sesję meczów przy Lwowskiej rozpoczął pojedynek Starówki ze Świeżakami. Nie było to na pewno spotkanie, o którym będziemy opowiadali wnukom. W dość uciążliwych warunkach (duchota jak diabli) trzy punkty zainkasowała Starówka, choć do przerwy przegrywała 0:1. Gola z rzutu wolnego zdobył w 8 min Andrzej Różycki - chyba przy udziale rykoszetu. Atutem Starówki była wybiegana młodzież w osobach Dominika Trujnary i Macieja Łuczyńskiego. Choć brakuje im spokoju i boiskowej ogłady, to właśnie oni zrobili najwięcej roboty. Trujnara zdobył też wyrównującego gola. Bramkę na wagę wygranej strzelił zaś Grzegorz Mocny. Świeżakom zabrakło bramkarza z prawdziwego zdarzenia i chyba więcej odwagi w grze po przerwie, bo Starówka na pewno była do pokonania.

II liga: Underground Poker League - LKMP Zon Admina 0:3 (0:1)
Zon Admina już w swoim pierwszym meczu pokazała, że może liczyć się w walce o awans do I ligi. Team Tomasza Maciąga mierzył się z solidnym UPL-em i wygrał 3:0. Ozdobą meczu był gol na 1:0, zdobyty już w 3 min po fantastycznym strzale Tomasza Bednarczyka. Ręce same składały się do oklasków po tej bombie! Kolejne 20 minut to dużo walki, mało konkretów. Zon Admina ma ogromny atut w osobie Kamila Wierzbickiego. To jak na warunki II ligi artysta sztuki bramkarskiej. Jest mu zwyczajnie bardzo ciężko strzelić gola i boleśnie odczuli to w niedzielę gracze w czarnych koszulkach. W końcówce Zon Admina dołożyła dwie bramki - zdobyli je Dawid Makowski i Maciąg.

IV liga: Raków Piłkonoga - PPNZ Sokół Hanesco 0:3 walkower
Raków kilka godzin przed meczem poległ w starciu ze zbieraniem składu na mecz i poddał spotkanie z Sokołem bez gry. Szkoda, ale od sierpnia zaczyna się walka na dobre i być może wtedy będziemy mogli coś więcej powiedzieć o obu ekipach.

Ekstraliga: RKS Perła - Politechnika Lubelska 2:10 (1:2)
Czasem są mecze "do pierwszej bramki". Ze spotkaniem Perły z Politechniką było troszkę inaczej - był to mecz do... trzeciej bramki. Jak to? Perła prowadziła po golu Michała Nurzyńskiego. Politechnika nie mogła załapać swojego rytmu gry i choć przeważała, to długo nie przynosiło to efektu. W 16 min udało się wreszcie wyrównać za sprawą Michała Zlota, zaraz potem ładnym, płaskim strzałem "poprawił" Przemysław Ziętek i do przerwy notowaliśmy rezultat 2:1 dla podopiecznych Andrzeja Kurysa. Jednak Perła wciąż była w grze, wciąż potrafiła się odgryźć. Aż do momentu, gdy Politechnika zadała cios nr 3. Po bramce Dominika Struka w 25 min wszystko się zmieniło. Perła jakby zeszła z boiska, jedynie statystując napędzającym się z akcji na akcję przeciwnikom. To już był pojedynek bata z... Każdy kto zna powiedzenie Wojciecha Łazarka, ten wie doskonale z czym. Skończyło się laniem 10:2. Politechnika w końcówce pokazała swój potencjał ofensywny - problem w tym, że znów długo nie mógł się on ujawnić, a już raz efektem takiej swoistej obstrukcji była porażka po karnych z Marmotą w finale Turnieju 15-lecia. Perła powalczyła przez 25 minut, ale piłkarsko była dużo słabsza.

Ekstraliga: Moore - ZiP Kalina 3:3 (1:1)
Remisem zakończył się mecz Moore z Kaliną. Mecze tych dwóch zespołów zawsze są bardzo wyrównane i najczęściej kończą się podziałami punktów. Do przerwy było 1:1 po bramkach Piotra Packa i Krystiana Iwaniuka. Pacek był zresztą najjaśniejszą postacią w zespole Moore i pewnie szybko przejmie w drużynie rolę pełnioną do niedawna przez Bartłomieja Barwiaka. W 29 min Łukasz Wierzbicki odpalił swoją lewą nogą i dwukrotni mistrzowie OLS wyszli na prowadzenie. Radosław Chmielnicki twierdził, że chwilę wcześniej miało miejsce zagranie ręką, ale gwizdek sędziego milczał w tej sprawie. Moore nie podłamało się - wręcz przeciwnie. W 33 min wyrównał Konrad Zieliński, a minutę później Marcin Urban urwał się spod krycia przy stałym fragmencie gry i głową pokonał Michała Gdulewicza. Teraz to Kalina musiała gonić wynik. Udało się bardzo szczęśliwie. W 39 min zablokowany strzał Krzysztofa Kosowskiego nabrał przedziwnej trajektorii i po prostu wpadł za kołnierz bezradnemu Mateuszowi Dudkowi.

III liga: Ułani - Va Bank 1:0 (0:0)
Trzecioligowcy wynudzili nas setnie. Ułani przez cały mecz bili głową w mur, co było wynikiem ich niedokładnej gry. Va Bank w mocno odmienionym składzie nie wygląda na zespół mocniejszy, ale na pewno nieco bardziej wyrównany. Nie ma już lidera Karola Wróbla, ale pojawił się za to przyzwoity bramkarz i kilka innych uzupełnień składu. Solidna, rzemieślnicza praca w obronie nieomal zaowocowała punktem, ale w 25 min szczęście uśmiechnęło się do Ułanów. Piłkę głową strącił Jakub Łupina i zrobił to na tyle dobrze, że ta znalazła drogę do bramki.

IV liga: Patataje - Los Santos 1:2 (0:2)
Ledwo mecz się zaczął, a Patataje musiały już odrabiać dwie bramki straty. Zaczęło się od katastrofalnego błędu Łukasza Rusińskiego. Przypominało to trochę mecz Polski z Irlandią Północną i babol Artura Boruca. "Borubarowi" piłka uciekła jednak pod stopą, a Rusiński majtnął się trącając jeszcze piłkę i wbijając ją sobie. Niewiele to jednak zmieniło, poza faktem, że na liście strzelców nie widnieje nazwisko podającego, a bramkarza. Niecałą minutę później na 2:0 podwyższył Piotr Pokora. Patataje rozkręcały się z minuty na minutę. Los Santos grało nieco lepszą, dokładniejszą piłkę, ale Patataje przeciwstawiły temu waleczność braci Łebek i ich umiejętności. Zwycięstwo zespołu Damiana Dyjaka nie było oczywiste i nowicjusze w naszej lidze musieli mocno się nabiegać. Szczególnie niebezpiecznie zrobiło się w końcówce, bo w 23 min trochę szczęśliwą bramkę zdobył nastrzelony piłką Jakub Łebek. Mimo dodatkowego zastrzyku wiary i adrenaliny nie udało się jednak wywalczyć punktu. Los Santos zaczyna swoją przygodę z OLS od trzech punktów.

III liga: Mat-Geo - Wolcar Auto 2:4 (1:2)
Wolcar Auto rozpoczął sezon w roli trzecioligowca od zwycięstwa, choć początek meczu nie był pomyślny dla zespołu Daniela Sekuły. W 6 min po zagraniu ręką Michała Mędrzeckiego podyktowany został rzut karny. Mateusz Rewerski wprawdzie przegrał pojedynek z bramkarzem Wolcaru, ale jego dobitka była już skuteczna. Jednak po dwóch minutach wszystko zmieniło się o 180 stopni, a dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Antoni Mietelski. Po przerwie Wolcar podwyższył w 19 min, a bramkę zdobył Wojciech Kopeć. Mat-Geo nie złożyło broni. Arkadiusz Wlizło zniwelował straty i wciąż tliła się iskierka nadziei na punkt. Zgasił ją w 25 min Krystian Kołodziejski. Drużyna Mat-Geo ma sporo nowych twarzy i musi upłynąć trochę czasu, by zaczęła funkcjonować jak należy.

I liga: Bombardino 716 - Elektro-Spark 2:1 (1:0)
Bombardino z trudem zebrało skład na poniedziałkowy mecz z Elektro-Sparkiem, ale pomimo kilku spóźnień, finalnie udało się wygrać mecz. Jedyną bramkę w pierwszej połowie, nieco przypadkowo i niechcący zdobył Stanisław Staniszewski. Elektro-Spark niezbyt przekonująco szukał wyrównania. Szarpać próbował Kamil Baczewski, ale to ciągle było za mało. Nagle dość niespodziewanie w 21 min po płynnej akcji w dobrej sytuacji znalazł się Grzegorz Bartnik i pewnym strzałem pokonał bramkarza Bombardino. Ostatnie słowo w tym wyrównanym, ale dość przeciętnym meczu, należało do Staniszewskiego. W 25 min zapewnił on "Numerycznym" wygraną.

IV liga: Husaria - 2 Be Bio 0:3 walkower
Sporą naiwnością wykazała się Husaria, sądząc, że siedzący w tym "biznesie" od lat Adrian Mańko nie wykryje gry zawodnika na fałszywe nazwisko. Tomasz Radecki strzelił pięknego gola na 1:1, ale w protokole nie widniał. Próba oszustwa wyszła na jaw i mimo, że Husaria na boisku powalczyła bardzo ładnie i zremisowała z 2 Be Bio 3:3, to sezon zaczyna z sześciopunktowym bagażem! Nie opłacało się. 2 Be Bio zagrało za to bardzo słabo, dopiero w ostatniej akcji meczu zdołało wyrównać na 3:3, ale to i tak nie miało już znaczenia... Oby taki początek sezonu nie zniechęcił Husarii, która ma potencjał na zdobywanie punktów w IV lidze.

I liga: Gliniana - Szwejk 0:1 (0:0)
Zaledwie jeden gol padł w meczu Glinianej ze Szwejkiem. Złotą bramkę w końcówce spotkania zdobył Marek Ostrowski, który jedynie dopełnił formalności. Obie drużyny bardzo długo tkwiły w swoistym potrzasku. Był to jednak potrzask, który oglądała się nieźle, bo umiejętności piłkarskich na murawie nie brakowało, a wszystko toczyło się w atmosferze wzajemnego szacunku, pod czujną pieczą pani arbiter. Dobre danie, choć trochę niedosolone, a uczucie niedosytu po tym posiłku towarzyszy przede wszystkim Glinianej, bo startuje bez punktów.

Puchar Ligi: Midas Odczynniki - TRANS-AUDYT.pl 0:1 (0:0)
Intensywności i tempa spotkaniu Midas - TRANS-AUDYT mogłyby pozazdrościć pewnie i niektóre pierwszoligowe spotkania. Dokładności i walorów technicznych nie mógłby za to pozazdrościć nikt, bo nie ma czego. To był mecz z cyklu "rąbać, siekać i uciekać". I nie chodzi nam o to, że gra była ostra - absolutnie nie wykraczała poza standardy ligi. Był to jednak typowy dowód na to, że na początku był chaos. I w środku. I na koniec. W tym chaosie ciut lepsi okazali się "Transportowcy", a jedyną bramkę zdobył w 20 min Jacek Kowalski.

Puchar Ligi: ZiP Kalina - GOL-asy 3:0 (0:0)
Ostatnim zespołem, który uzyskał awans do II rundy Pucharu Ligi okazała się ZiP Kalina. W pierwszej połowie dwukrotni mistrzowie OLS natrafili na poważne zasieki obronne GOL-asów i nie potrafili ich sforsować. Krótka i merytoryczna rozmowa w przerwie poskutkowała jednak odważniejszą i konkretniejszą postawą Kaliny w drugiej połowie. I tu "Golasy" poległy. Najważniejszego gola, który otworzył wynik, zdobył strzałem zza pola karnego Wojciech Wrzyszcz. Kolejne w końcówce dorzucili Mateusz Pękalski i Marek Gliwka. Ale tytuł MVP meczu przyznajemy Marcinowi Beciowi, który robił co mógł, by GOL-asy sprawiły w tym meczu niespodziankę.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.