Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (568)



Wystartował już letni Puchar OLS, w którym na starcie stanęło 20 ekip. Już pierwsze spotkania pokazały, że kluczowe jest zbieranie solidnego składu, a niespodzianek raczej nie zabraknie. Zobaczmy co działo się przez ten tydzień w meczach pucharowiczów. Kolejny "Wokół LAKP" planujemy już w środę!

Grupa C: Adampol Team - KS Marmota 1:3 (0:1)
Puchar rozpoczął się od niemałej niespodzianki. Drugoligowa Marmota ograła mistrzów OLS, Adampol Team. Świdniczanie nie tak dawno przegrali z Marmotą w Turnieju 15-lecia, ale po bezbramkowym remisie i rzutach karnych. Tym razem przegrali zaś w regulaminowym czasie gry i to w dodatku w pełni zasłużenie. Mecz momentami wyglądał tak, jakby zielono-niebieskich było na boisku więcej. Adampol nie radził sobie i nie tworzył prawie żadnego zagrożenia pod bramką strzeżoną okazjonalnie przez Jacka Bojanowskiego. Mało tego, mistrzowie ligi sami pomagali Marmocie stworzyć dogodne okazje strzeleckie. Przed przerwą po kontrataku gola na 1:0 zdobył Krzysztof Kawka. Wydawało się, że po przerwie Adampol rzuci się do odrabiania strat i zepchnie rywali do głębokiej defensywy, ale nic takiego nie miało miejsca. Po dublecie Bartłomieja Barwiaka zrobiło się 3:0, a gol nr 2 snajpera Marmoty był ośmieszeniem defensywy Adampolu. W doliczonym czasie gry, w ostatniej akcji meczu honorowego gola dla "Piekarzy" strzelił Szymon Kobiałka.

Grupa C: Żubry - Ułani 7:2 (3:0)
Pierwszym liderem grupy C zostały Żubry. Drużyna Grzegorza Kutrzepy wykorzystała fakt, że Ułani przybyli pod okienko na mecz w całkowicie rezerwowym, a raczej kombinowanym składzie. Pewnie gdyby przebrać ten skład w inne stroje, to sam Dawid Szatkowski nie wiedziałby, że to jego zespół. Zbieranina reprezentująca Ułanów musiała uznać wyższość szybszych, dokładniejszych i skuteczniejszych rywali, wśród których królem polowania okazał się Michał Szałachowski, autor karety. Dwie bramki strzelił także sam Kutrzepa, a jedną Dariusz Samarczenko. Honor Ułanów uratował Jakub Szatkowski. Brat kierownika drużyny pokusił sie o dublet, ale porażka 2:7 na inaugurację Pucharu OLS to nie jest na pewno dobra wróżba.

Grupa D: Politechnika Lubelska - LKMP Zon Admina 5:0 (2:0)
Mocnym akcentem w pucharowe zmagania weszła Politechnika Lubelska. Zespół Andrzeja Kurysa rozbił LKMP Zon Admina aż 5:0, a przecież rywal to nie pierwszy lepszy dostarczyciel punktów. Obrońcy trofeum nie przybyli tym razem na spotkanie z bardzo liczną ławką rezerwowych, ale być może to właśnie był klucz do sukcesu. Dominik Struk, Dawid Pikul i Jarosław Wójcik napędzali ofensywne akcje, wspierani przez wszędobylskiego Marcina Borówkę. Swoje robił także Władysław Śniżko w bramce, choć za kilka interwencji najwyższe słowa uznania należą się też jego vis-a-vis - Kamilowi Wierzbickiemu. Różnica jest jednak taka, że Wierzbicki wrócił do domu z pięciobramkowym bagażem, a Śniżko na czysto. Zdecydowały o tym jednak przede wszystkim umiejętności graczy z pola.

Grupa D: MW Lublin - PHU Pad-Bud 4:2 (2:2)
Puchar jak wiadomo rządzi się swoimi prawami. Nikt ich nigdy nie zdefiniował, ale chyba coś w tym jest, skoro MW Lublin może pokonać PHU Pad-Bud. Oczywiście przyczyn takiego wyniku upatrujmy przede wszystkim w mocno rezerwowym składzie Pad-Budu, bez m.in. Pawła Bugały czy Pawła Osoby, a przede wszystkim bez podstawowego bramkarza. W pierwszej połowie honoru swojej drużyny dzielnie bronił Piotr Bielak, zdobywca dwóch goli - najpierw na 1:0, potem tuż przed przerwą na 2:2. Jednak druga połowa należała już do MW Lublin. Ekipa Marcina Roczniaka miała sporą ławkę rezerwowych i mogła sobie pozwolić na intensywniejsze zmiany. Gol na 3:2 strzelony przez Tomasza Dąbrowskiego mocno obciąża konto stojącego w bramce Michała Bartkowicza. Wynik w 20 min ustalił Wojciech Czernicki. Po tym wyniku wiemy, że w grupie D powinny być spore emocje!

Grupa B: Moore - Bombardino 716 3:2 (2:2)
Ciekawe było niedzielne spotkanie Moore z Bombardino, rozpoczynające rywalizację w grupie śmierci - "B". Strzelanie w 2 min rozpoczął Tomasz Mazur, który ładnie skontrował piłkę i zaskoczył Adriana Hofmana. Niedługo potem w bramce Moore nastąpiła zmiana - między słupkami stanął Łukasz Woliński. Z kolei ciężar strzelania goli na swoje barki wziął Marcin Urban. W 8 min było już 2:1 dla ekstraligowców. W 8 min wyrównał jednak Piotr Dajos. O wygranej Moore przesądził gol Urbana w 20 min. Kierownik drużyny skompletował hat-trick i choć nie zabrał do domu piłki, to zrobił spory krok w kierunku zdobycia piłki - nagrody za króla strzelców Pucharu OLS. Piłka ta jest sygnowana przez włoskiego trenera Cesarego Prandellego.

Grupa B: Widok - RKS Perła 1:1 (0:0)
Zespoły Widoku i Perły rozpoczęły sezon dość spokojnie i od polubownego remisu 1:1. Pierwsza połowa tego spotkania praktycznie do zapomnienia - pod bramkami nie działo się prawie nic. Druga odsłona zaczęła się od szybkiego prowadzenia Widoku - gola zdobył Marcin Szwed. Rok temu Widok pokonał Perłę w 1/8 finału właśnie 1:0. Tym razem jednak sytuacja się nie powtórzyła, bowiem "Piwosze" pokusili się o wyrównanie, a gola w 24 min zdobył Karol Gadzicki. Nie był to mecz, który szczególnie zapadł nam w pamięć.

Grupa A: Antique & Dywany - VoIP Studio 9:6 (6:2)
Obie drużyny jakby się umówiły na festiwal radosnej piłki i strzelania goli. Defensywy istniały tylko teoretycznie, bramkarze sporadycznie bronili strzały, a piłka co i raz trzepotała w siatce - częściej niż raz na dwie minuty! Do przerwy było już 6:2 dla zespołu Antique & Dywany. Drugą połowę, co ciekawe, 4:3 wygrało VoIP Studio, ale łącznie złożyło się to na niekorzystny wynik 6:9. Aż cztery gole dla zwycięzców zdobył Adrian Prażmo. Przyjemnie oglądało się zarówno jego akcje, jak i poczynania wielu innych zawodników, ale z perspektywy solidnego wypełniania boiskowych obowiązków można mieć do obu stron mnóstwo pretensji. Mecz z cyklu tych, po których Diego Simeone zszedłby na zawał serca. A ekipa Kamila Adryjanka przed meczem pewnie w ciemno wzięłaby strzelenie sześciu goli rywalowi z Ekstraligi.

Grupa A: TRANS-AUDYT.pl - Malagenia 3:2 (1:1)
Kolejna niespodzianka w 1. kolejce fazy grupowej Pucharu OLS. Malagenia uległa Transaudytowi, choć już w 1 min objęła prowadzenie po trafieniu Daniela Mroza. TRANS-AUDYT długo nie potrafił zagrozić bramce Łukasza Zinkiewicza, ale w końcu okazja się przytrafiła. Dość przypadkowo i szczęśliwie na pojedynek z golkiperem wyszedł Bogdan Lembrych i mimo trudnej pozycji ślicznie przelobował Zinkiewicza strzałem z bocznej strefy. Ręce same składały się do oklasków. Po przerwie letarg Malagenii trwał, a kolejne błędy w obronie nie zwiastowały niczego dobrego. Sytuacyjny strzał Michała Gacy i w 18 min zrobiło się 2:1. Malagenia ruszyła do odrabiania strat. Najwięcej ochoty do walki o korzystny rezultat przejawiał Daniel Wójcikowski. Gola zdobył jednak Cezary Grum, który strzelił z chirurgiczną precyzją, a Krzysztof Laskowski nawet nie drgnął. Wydawało się, że bardziej ograny zespół Malagenii może przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale było wręcz odwrotnie. Mocny strzał Pawła Mazura, który miał trochę miejsca i piłka zatrzepotała w siatce po raz ostatni.

Grupa B: Moore - Widok 3:0 (1:0)
Moore dość pewnie i w pełni zasłużenie pokonał Widok, a debiut w nowych barwach zaliczył wieloletni golkiper Poker Teamu, Robert Susz. "Robson" nie miał jednak w tym meczu okazji do wykazania się swoimi umiejętnościami bramkarskimi. Widok nie ma odpowiedniej siły ognia. W 7 min bramkę na 1:0 zdobył Marcin Urban. Był to jedyny gol pierwszej połowy. Po przerwie najbardziej podobały nam się przede wszystkim bramkowe akcje. Przy pierwszej efektownym, mocnym strzałem głową akcję sfinalizował Konrad Zieliński. Przy golu na 3:0 dwójkowo piłkę rozegrali Radosław Chmielnicki i Michał Sieczkarek. Ten pierwszym strzałem z czuba wbił gola nr 3. W ostatniej minucie spóźniony Andrzej Chagowski sfaulował Marcina Urbana i wyleciał z boisko, pieczętując słaby mecz Widoku, zakończony rezultatem 0:3.

Grupa B: Wściekłe Psy - Bombardino 716 2:5 (1:0)
Międzynarodowy Dzień Psa wcale nie okazał się świętem Wściekłych Psów. Do przerwy team Adama Bratkowskiego wprawdzie prowadził 1:0 po golu Wasyla Slobodyana, który wykorzystał prosty błąd Anesa Kheroufa, ale po przerwie do głosu doszła drużyna Bombardino. Wyrównał w swoim stylu Piotr Dajos, schodząc do środka na strzał z prawej nogi. Duża odległość nie okazała się przeszkodą dla obdarzonego mocnym uderzeniem Dajosa. W 16 min pięknym golem odpowiedział Damian Walczak i znów to "Wściekli" prowadzili. Minutę później próbkę swoich umiejętności dał Kherouf - pokiwał, pokręcił, tak że rywalom mogło się zrobić niedobrze od nadmiaru wrażeń. Ten występ rodem z Energylandii zakończył się golem na 2:2. Bombardino szło za ciosem. Mykyta Shevchenko w niełatwej pozycji znalazł trochę miejsca by pokonać Pawła Żydka i dać "Numerycznym" prowadzenie. W 24 min nadzieje Wściekłych Psów na korzystny wynik uleciały definitywnie. Rzut rożny dla tej drużyny był zalążkiem kontry, po której niepilnowany Kherouf wyszedł oko w oko z Żydkiem. Ten dał się ograć, ale też spowolnił akcję. Algierczyk strzelał z niełatwej pozycji. Żydek desperacko ratował akcję i odbił piłkę wprost na słupek. Pech chciał, że ta jak bumerang wróciła i nabiła... pędzącego co sił i także próbującego zatrzymać uderzenie Pawła Czarkowskiego. Po tym bilardowym odbiciu piłka zatrzepotała w siatce. Kropkę nad "i" w ostatniej akcji spotkania postawił Tomasz Mazur.

Grupa C: Robimy Marketing - KS Marmota 3:1 (2:1)
Rywalizacja w grupie C rozpoczyna nam się od samych niespodzianek. W piątkowy wieczór Marmota niespodziewanie uległa "Marketingowcom". Prowadzenie zespołowi w czarnych strojach dał ładnym uderzeniem z woleja Arkadiusz Dąbrowski. Kilka minut później dość lekkim strzałem wyrównał Bartłomiej Barwiak - na Kamila Balcerka tym razem wystarczyło. Niedługo potem sędzia Jakub Baran podyktował kontrowersyjny rzut karny dla Robimy Marketing po faulu Pawła Powęzki. Dąbrowski wprawdzie przegrał pojedynek z Jackiem Bojanowskim, ale jego dobitka była skuteczna. Druga część gry to wyraźna przewaga "Świstaków", którym brakowało skuteczności, a momentami odrobiny szczęścia. Na duże słowa uznania zasługuje też Balcerek, który spisywał się miedzy słupkami bardzo czujnie i zatrzymywał uderzenie Barwiaka, Michała Łukasika czy Konrada Tymberskiego. Nacierająca Marmota nadziała się na kontratak, po którym Kamil Miklaszewski znalazł trochę miejsca między krótkim słupkiem a nogą Bojanowskiego, lokując tam piłkę. Mimo że Marmota do końca szukała choćby kontaktowej bramki, to wynik nie uległ zmianie.

Grupa D: Politechnika Lubelska - MW Lublin 5:0 (1:0)
Pewnie do fazy pucharowej prze Politechnika Lubelska, która jak na razie nie bierze jeńców. Drugi mecz, drugie zwycięstwo 5:0 i drugi raz przeciwnicy nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Andrzej Kurys może być zadowolony, bo jego zespół funkcjonuje jak trzeba zarówno w tyłach, jak i w ofensywie. Dublet w tym meczu zdobył Dominik Struk. MW Lublin boleśnie przekonało się, jak daleko jest od poziomu Ekstraligi.

Grupa D: SAABiX - LKMP Zon Admina 4:0 (2:0)
Drugiej dotkliwej porażki w Pucharze OLS doznała Zon Admina i wiele wskazuje na to, że team Tomasza Maciąga może mieć problem z awansem do ćwierćfinału. W piątek debiutujący w tym roku w LAKP zespół został ograny przez SAABiX, w którym szczególnie błyszczał duet Jakub Sobieszek - Sebastian Król. To oni zdobyli po dwa gole, składające się na pełny dorobek drużyny. Kilka ich akcji mogło się podobać - piłka chodziła od nogi do nogi. Taki zastrzyk piłkarskiej jakości daje pełne prawo, by myśleć o dobrym rezultacie w tegorocznej edycji Pucharu OLS. To wprawdzie pierwszy mecz, ale na tle naprawdę solidnego rywala SAABiX wyglądał po prostu świetnie. Jak będzie dalej?

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.