Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (581)



Już po raz przedostatni w tej rundzie meldujemy się z wtorkowym magazynem. Wygląda na to - odpukać - że mimo coraz bardziej napiętej sytuacji pandemicznej, uda nam się rozegrać dwanaście kolejek. A już niebawem mamy nadzieję spotkać się wspólnie przy okazji HLAKP.

Puchar Ligi
Granit pierwszym finalistą Pucharu Ligi. W piątkowy wieczór drużyna z Bychawy była bezlitosna dla Wściekłych Psów. Po raz kolejny potwierdziło się, że ekipa Adama Bratkowskiego bez swoich asów atutowych (Michał Kuczyński i Patryk Błaszczuk) traci na jakości pewnie z 50%. Po kilku minutach Granit prowadził 3:0 i mecz de facto skończył się, ledwo po tym jak się zaczął. Skuteczni Michał Popławski i Jakub Szymala rozmontowali lidera I ligi. Wściekłe Psy weszły w mecz jakby nieco bojaźliwie, bez przekonania o własnym umiejętnościach. Potem udało się dwukrotnie odgryźć, ale summa summarum wynik 6:2 nie pozostawiał złudzeń.
W poniedziałkowy wieczór grono finalistów Pucharu Ligi uzupełnił AZS, który w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry stracił prowadzenie 1:0. Rzut karny podyktowany przez Piotra Zawadę na gola dla LKMP Zon Admina zamienił Kacper Dulniak. Oznaczało to... rzuty karne! W konkursie strzałów z "wapna" więcej zimnej krwi zachowali gracze Atmosfera Zabawa Sport - w czterech strzałach nie pomylili się ani razu. W ekipie Zon Admina w trzech próbach aż dwa razy przydarzyły się pomyłki - znów mężem opatrznościowym AZS okazał się niesamowity Michał Giletycz. I to on wprowadził trzecioligowców do środowego finału.

Ekstraliga
Z walki o najwyższe cele nie rezygnuje Pad-Bud, który w środę zatrzymał Moore. Był to naprawdę świetny mecz, stojący na najwyższym poziomie. Pierwszy gol padł w 12 min po strzale Pawła Osoby z rzutu wolnego. Piłka odbiła się od słupka, następnie od interweniującego Mateusza Dudka i w końcu znalazła się w bramce. Wyrównał cztery minuty później Maciej Kleszcz. W 26 min to Moore wyszło na prowadzenie za sprawą Krzysztofa Buczyńskiego. Jednak ekipa Marcina Urbana mimo kilku okazji nie potrafiła podwyższyć wyniku. Dobrze pomiędzy słupkami spisywał się Nikodem Solski, który bramkarzem bywa wyłącznie z konieczności. Bramki w debiucie w nowych barwach nie zdołał strzelić Ayoub Kherouf, za to po całym boisku latał jego but, który nie chciał się trzymać nogi zawodnika. Gdy zapowiadało się na skromne zwycięstwo Moore 2:1, po raz kolejny o sobie dał znać Osoba. I to właśnie jego osoba zapewniła Pad-Budowi remis, a rozgrywkom jeszcze więcej emocji.
W piątek Pad-Bud grał z Antique w zaległym meczu 9. kolejki. Już w 5 min Pad-Bud objął prowadzenie po golu kuriozum. Dariusz Komarzeniec wycofał piłkę do swojego bramkarza, Patryka Skrajnowskiego. Temu piłka przelała się po bucie i wpadła do siatki! Na 2:0 podwyższył Patryk Grzegorczyk. W końcówce pierwszej połowy "Stolarze" złapali kontakt po trafieniu Krystiana Zawadzkiego. Jednak zaraz po przerwie dał o sobie znać dość chaotyczny w tym dniu, ale jednocześnie bardzo aktywny Paweł Osoba. Potem jeszcze dwukrotnie Antique doskakiwał do rywala na kontakt, ale dwukrotnie Grzegorczyk i Osoba podwyższali, a skończyło się to wynikiem 5:3.
Bezcenne trzy oczka zainkasowała w piątkowy wieczór Politechnika Lubelska, która rywalizowała z ZiP Kaliną. Kalina zebrała mocny skład, ale problemem był brak nominalnego bramkarza. W ten roli występował człowiek od zadań specjalnych, czyli Marek Gliwka. I trudno go winić za porażkę Kaliny - to raczej koledzy z pola nie popisali się, ani razu nie znajdując sposobu na jak zawsze świetnego Władysława Śniżkę. Gole dla Politechniki strzelali Patryk Świdziński i dwukrotnie w końcówce meczu Dawid Pikul.
W poniedziałek na Felinie Antique rywalizował z Widokiem. Mecz mógł się podobać, choć był prowadzony w niespotykanym w tym sezonie chłodzie. Zaczęło się od trafienia Przemysława Hajkowskiego, który mocnym strzałem zaskoczył próbującego interweniować nogą Łukasza Ożgę. Po chwili Ożgę w bramce zastąpił spóźniony Krzysztof Stachyra. Po kolejnych kilku chwilach tym razem to Hajkowski został zaskoczony. Jarosław Plewik świetnym strzałem z połowy boiska przelobował wysuniętego "Haja". Bardzo skuteczny w grze obronnej Widok grał naprawdę udaną połowę, a na dowód tego po strzale Tomasza Pawluka zrobiło się 2:1. Jednak w 19 min do wyrównania doprowadził Krystian Zawadzki. Druga połowa należała do "Stolarzy", którzy narzucili swoje warunki i przede wszystkim zdobyli dwa gole - oba strzelił w przeciągu minuty Kamil Cieśla. Prowadzenie 4:2 utorowało drużynie Krzysztofa Chilimoniuka drogę do zwycięstwa. Widok miał już zbyt mało argumentów w ofensywie, by ponownie pokonać Hajkowskiego. Warto podkreślić perfekcyjne prowadzenie meczu przez sędziego.

I liga
Trwa marny okres Promilu. W środę drużyna Rafała Goździewskiego nie sprostała Szwejkowi w meczu "o sześć punktów". Bohaterem spotkania został Kamil Jurczak, autor hat-tricka. Pierwszą bramkę zdobył w 6 min, ale potem przez ponad kwadrans rezultat nie ulegał zmianie. Wszystko było możliwe. Jednak w 22 min Jurczak dał się we znaki Promilowi podwójnie.
Tylko pięciu zawodników udało się zebrać drużynie Undefined na środowy mecz przeciwko Wściekłym Psom. Lider tabeli skorzystał z nadarzającej się okazji i choć pierwszy stracił bramkę w tym meczu, to później był już bezlitosny. "Wściekli" strzelili aż 10 goli, prezentując naprawdę ciekawy, szybki, bezpośredni futbol. Znów motorem napędowym zespołu był Michał Kuczyński. Gdy zabrakło go przed tygodniem w meczu z Krupnikami, efektem była porażka. W środę skończyło się na 10:2. Jednak to nie Kuczyński, a kierownik drużyny, Adam Bratkowski, ustrzelił hat-tricka.
W piątkowy wieczór Bombardino ograło Elektro-Spark, który borykał się z problemem braku bramkarza. Marcin Sawicki zdobył gola do szatni w 13 min, co na pewno mocno ułatwiło życie "Numerycznym" w drugiej odsłonie. "Iskierki" mimo ambitnej postawy nie były w stanie pokonać Krzysztofa Kani. W 23 min wynik spotkania ustalił Piotr Chomczyk. Bombardino wiosną będzie się liczyć w walce o czołowe lokaty I ligi.
Pewne zwycięstwo nad Posesją odniosło Bombardino, choć o jego rozmiarach przesądziła dopiero końcówka. W pierwszej kolejce padł zaledwie jeden gol - zdobył go Grzegorz Jurkowski. W 19 min na 2:0 podwyższył Włodzimierz Wrzosek, ale po minucie skutecznie zripostował Sylwester Wójcik. Zatliła się iskierka nadziei dla zespołu Mariusza Kędry, ale szybko zgasła, bo dwa gole zdobył Piotr Dajos, a międzyczasie jednego także Tomasz Mazur (do spółki z bramkarzem Posesji, Jackiem Pietrasem, który dał się pokonać bezpośrednio z rzutu rożnego).
Na zakończenie kolejki Elektro-Spark podzielił się punktami z Ekipą 666. Długo mecz przypominał partię szachów. Ekipa 666 była nieco groźniejsza przy strzałach z dystansu, ale bezbłędny był Marcel Poleszak. W końcu jednak to "Iskierki" wyszły na prowadzenie. Podanie Łukasza Misztala na gola zamienił... gracz Ekipy 666 - Marcin Mierzwa, który pechowo ulokował piłkę we własnej bramce. Od tego momentu mecz się rozkręcił. Ekipa 666 w końcówce zdołała wyrównać. Wydawało się, że trącenie piłki przez Macieja Krukowskiego nie będzie groźne, ale drobny rykoszet pomógł i "Piekielni" wyrwali Elektro-Sparkowi punkt, na który w przekroju całego meczu na pewno zasłużyli.

II liga
Togatus dopełnił fatalnej rundy w swoim wykonaniu, poddając mecz przeciwko VoIP walkowerem. Oby wiosna była bardziej udana, bo "Adwokaci" przyzwyczaili nas do pewnego poziomu jakości.
Niespodziewanie potknął się lider II ligi - Bosko. W sobotę bardzo dobrze grający Olimp urwał punkty faworytowi, ale mimo to drużyna Marcina Iwana nie mogła być zadowolona. Po golach Łukasza Galanta i Piotra Stajszczaka na 5 minut przed końcem Olimp prowadził 2:0! Ostatecznie skończyło się jednak remisem 2:2. Pomocną dłoń w kierunku Bosko wyciągnął Marcin Pawałsek, zdobywca bramki samobójczej. Wyrównał strzałem, który Anglicy nazwaliby "bicycle kick" Denys Braslavets. Piłki meczowej na 3:2 nie wykorzystał zaś Daniel Mróz, więc koniec końców uczucie niedosytu towarzyszyć mogło jednym i drugim.
W dobrej formie jest MW Lublin, które w sobotę ograło Inżę. To zwycięstwo jednak nie zapisuje się raczej złotymi zgłoskami w historii zespołu Marcina Roczniaka. Inża grała w ledwie pięcioosobowym składzie, a MW Lublin niemiłosiernie się męczyło, najpierw długo remisując 0:0, potem długo remisując 1:1. W 23 min szczęście uśmiechnęło się jednak do MW Lublin. Potężny strzał z dystansu, piłka odbija sie od słupka, a potem od pleców interweniującego Patrycjusza Jedyka i finalnie ląduje w bramce. Chwilę później na 3:1 podwyższył Tomasz Dąbrowski, kompletując dublet. Marcin Nowakowski i spółka walczyli jak lwy, ale nie dali rady.
Kolejne punkty pogubiła Marmota. W niedzielę drużyna Adriana Mańko mierzyła się z UPL i do przerwy prowadziła 2:0. Wydawało się, że mecz układa się po myśli "Świstaków", szczególnie, że UPL miał pecha - Adam Terepora w idealnej sytuacji zdecydował się na "angielkę" i trafił w słupek. Jednak to było ostrzeżenie dla Marmoty, która robiła sporo taktycznych błędów. Po przerwie "Pokerzyści" zaczęli trafiać. Ireneusz Zygmunt na 1:2. W odpowiedzi strzał z dystansu Krzysztofa Kawki odbił się od słupka, a potem od bezradnego Michała Junga w bramce. Marmota znów prowadziła dwoma bramkami. Adrian Ręba zapolował na bramkę sezonu, ale jego potężny wolej z własnej połowy wylądował na poprzeczce. Najwyraźniej zielono-niebiescy za wcześnie poczuli się zwycięzcami tego meczu. UPL zdominował końcówkę i dwa razy z dobitek zdobył gole - najpierw Michał Cios, a potem na 3:3 Wojciech Minda. Emocjonujące ostatnie minuty mogły przynieść rozstrzygnięcie w obie strony, ale zdecydowanie piłkę meczową miał na nodze Bartłomiej Barwiak, który zbyt długo zwlekał z decyzją, stojąc metr przed bramką.
W poniedziałek Malagenia nie zostawiła złudzeń GOL-asom, choć pierwsza połowa nie zapowiadała wysokiej wygranej którejś z drużyn - było bowiem 0:0. Po zmianie stron Malagenia wrzuciła jednak wyższy bieg i odjechała przeciwnikowi w siną dal. Daniel Wójcikowski, Michał Wójtowicz i Michał Haratynowicz przeprowadzali szybkie, błyskotliwe akcje. Kapitalną robotę z tyłu robił Piotr Lewandowski. Na liście strzelców znalazł się nawet znany i lubiany Szymon Kula. GOL-asom wyraźnie nie starczyło sił, a w końcówce także chęci.
Sześciu graczy Szerszeń Teamu dzielnie walczyło z Zon Adminą, ale tylko do czasu. Tym czasem był utracony gol na 1:2 i praktycznie jednocześnie utracony zawodnik - kontuzjowany Kamil Kubaj. Od tego momentu drużyna nieobecnego Tomasza Maciąga dorzuciła jeszcze trzy trafienia i ostatecznie wygrała 5:1. Hat-tricka zdobył Dorel Rudenco, dwa gole Kacper Dulniak, a honorowe trafienie, które było też wyrównującym golem dla Szerszeń Teamu, zaliczył Tomasz Książek. Gdyby "Hornets" mieli bramkarza i kogoś takiego jak Marcin Goc, to kto wie, kto wie. Ale to tylko gdybanie.

III liga
Ułani nie spuszczają z tonu i chcą awansu do II ligi. Środowa wygrana z KTS Forever Young w kategorii ważności powinna zajmować czołowe miejsce. Przeciwnicy niby w tabeli są daleko, ale personalnie w tym meczu prezentowali się jak zespół z co najmniej I ligi. Ekstraligowe wzmocnienia z UMWL Szkoltex to kapitał, który może pozwolić drużynie Rafała Misztala na zdobycie jeszcze wielu punktów. Ale nie tym razem. Ułani zagrali dobrze w obronie, świetnie w kontratakach. Kluczowy był początek. Po sześciu minutach Ułani prowadzili 3:0. Zachwyciła nas szczególnie jedna z bramek Pawła Gryty, bo znakomitym strzale w okienko. Forever Young atakowali, ale przebicie się przez obronę Ułanów to nie jest łatwa sprawa. Mimo to dwa razy złapali kontakt (2:3 i 3:4), by ostatecznie przegrać jednak 3:5.
Dość sensacyjnie punkty pogubił AZS. Ile dla drużyny znaczy Michał Giletycz - to pewnie Kacper Galazdra i spółka wiedzieli i bez tego meczu, a jeśli mieli wątpliwości - po tym już ich nie mają. W pierwszej połowie z konieczności między słupkami stanął Bartosz Wiśniewski. Zawinił przy obu trafieniach dla Billennium, drugie strzelając sobie samemu. Mimo prób odrobienia strat, AZS bił głową w mur. Adrian Jędrzejewski to także nie jest nominalny bramkarz, ale spisywał się w tym meczu bez zarzutu, a dodatkowo miał trochę szczęścia. W pierwszej połowie dwukrotnie słupek ostemplował Bartłomiej Sieńko.
Mat-Geo bez większego trudu poradziło sobie z Plagą Szczurów. Jedyną bramkę w pierwszej połowie strzałem głową zdobył Patryk Kowalczyk, który urwał się spod krycia Jarosławowi Szewczukowi. Ten sam zawodnik trafił też na 2:0, prawie kwadrans później. Wynik w 22 min ustalił Mateusz Rewerski, dopełniając formalności po ładnej zespołowej akcji.
Wysokiego tempa nie zwalnia Wolcar, który w niedzielę ograł SAABiX 5:1. Niemal tradycyjnie szybko strzelanie rozpoczął Krystian Kołodziejski. Wyrównał Mateusz Gawryszczak, ale w 9 min gola na 2:1 dla Wolcaru zdobył Damian Weremko. Po kilku minutach drugiej połowy było praktycznie po meczu. Najpierw szybki gol Kołodziejskiego na 3:1, a niecałe pięć minut później czerwona kartka dla Damiana Brzozowskiego. W tym momencie SAABiX był już w katastrofalnej sytuacji. Wynik "podbili" jeszcze Daniel Sekuła (atomowe uderzenie pod poprzeczkę) i ponownie Kołodziejski, dla którego oznaczało to hat-trick.
Łatwo wygraną nad Va Bank odniosło Robimy Marketing. Problemem nie był nawet brak rezerwowych. Wystarczyła świetna forma Kamila Miklaszewskiego (cztery gole), solidna postawa pozostałych graczy i słaby rywal. Bo z całym szacunkiem dla "Bankowców" - nie byli groźni w ofensywie, nie byli bezbłędni w defensywie i nic dziwnego, że przegrali 0:5. Wynik w 25 min ustalił na trzy raty Kamil Balcerek, czym poprawił humor chyba nawet przegranym, bo próby wyglądały trochę pokracznie. Docenić należy jednak refleks strzelca.
Podziałem punktów zakończyło się starcie dwóch czołowych drużyn ligi - Ułanów i Granitu II. Ułani objęli prowadzenie w 4 min, gdy jak zwykle swojego snajperskiego nosa w polu karnym wykorzystał Jakub Łupina. Wyrównał cztery minuty później Konrad Marek, który zszedł do lewej nogi, huknął z dystansu, a potem piłka odbiła się jeszcze od kilku graczy, co na pewno nie ułatwiło interwencji Gabrielowi Bednarczykowi. Golkiper Ułanów zaliczył jednak w tym spotkaniu sporo świetnych interwencji i głównie dzięki niemu zespół Dawida Szatkowskiego nie przegrał. Inna sprawa, że jedni i drudzy mogli się licytować, kto był tego dnia bardziej osłabiony, bo na boisku brakowało wielu czołowych postaci obu zespołów.
Mecz Wolcaru z Mat-Geo był jednym z najlepszych trzecioligowych spotkań w tym sezonie. Tempo i intensywność gry spokojnie na poziomie pierwszoligowym. Tradycyjnie w Wolcarze największą "robotę" wykonywał w ofensywie Krystian Kołodziejski i to właśnie on zdobył jedynego gola w pierwszej połowie. Więcej z gry miało Mat-Geo, ale Wolcar miał swojego asa atutowego. Po przerwie drużyna Mateusza Rewerskiego miała duże trudności ze sforsowaniem dobrze grającej defensywy Wolcaru. Na dodatek na słowa uznania zasługiwali obaj bramkarze, którzy w przekroju całego meczu obronili sporo trudnych uderzeń. Ale strzału Arkadiusza Wlizło z 23. minuty nie obroniłby żaden bramkarz. To była po prostu fantastyczna bomba w okienko! W końcówce jedni i drudzy jak szaleni walczyli o komplet punktów, ale zwycięski gol nie padł.
Drugie zwycięstwo w ciągu dwóch dni odniósł zespół Robimy Marketing. We wtorek pod koła rozpędzonej maszyny wpadło Billennium, które postawiło dzielny opór. Jedynego gola w pierwszej połowie strzelił pod jej koniec Kamil Miklaszewski. W 18 min ładnym strzałem z ostrego kąta podwyższył Arkadiusz Dąbrowski. "Informatycy" broni nie złożyli, a ich najgroźniejszą bronią był najaktywniejszy na boisku Artur Harasim. To on strzelił bramkę kontaktową. Jednak strzeleckiej formy z poniedziałku nie zagubił Miklaszewski i po jego bramce można było rzucić tenisowym "gem, set, mecz".

IV liga
BIGOS na początku meczu z Midasem zmarnował kilka dobrych okazji, m.in. dwa razy w jednej akcji obijając słupki bramki. Niewykorzystane sytuacje, jak to w piłkarskim porzekadle, okazały się mściwe. Midas wyszedł na prowadzenie po sprytnym zachowaniu Michała Mudy w polu karnym. Potem gra się wyrównała, ale wciąż więcej inicjatywy były po stronie zespołu w warzywem w herbie. Cóż jednak z tego, skoro strzelał Midas? Muda w 20 min podwyższył na 2:0, a wynik ustalił tuż przed końcem pewnym uderzeniem z rzutu karnego Marek Kłoda. Rezultat 3:0 dla Midasa jest nieco mylący, pewnie niesprawiedliwy, ale koniec końców w futbolu liczą się gole, a nie wrażenia.
Spore pretensje mogą mieć do siebie gracze Starej Gwardii, którzy prowadzili z Watahą 3:1, by ostatecznie zremisować 3:3. Mało tego, Wataha gola na wagę punkty zdobyła w ostatniej akcji spotkania... po kontrze! To już wyjątkowa niefrasobliwość "Gwardystów", którzy powinni skupić się na defensywie, a nie prawie całym zespołem szukać kolejnego gola. Na nic dobre interwencje Daniela Borzęckiego w bramce, na nic profesura Wojciecha Kuzynowskiego w obronie. "Wilki" wydarły punkt, a my obejrzeliśmy emocjonujący mecz. Bramkę na wagę remisu zdobył Patryk Al-Swaiti.
Pierwszą wygraną w sezonie zanotowały Patataje. W sobotę zespół ten mierzył się z Królewskimi. I to właśnie Królewscy objęli prowadzenie w 4 min po golu Karola Czajki. Błyskawicznie odpowiedział jednak Jakub Łebek, który wykorzystał niepotrzebne wyjście Michała Goguła z bramki. Potem przez wiele minut nie działo się nic specjalnie interesującego, aż w końcu w 22 min z akcją zabrał się drugi z braci Łebek - Bartłomiej. Najwyraźniej nie chciał być gorszy od swojego bliźniaka i zdobył gola na 2:1. Królewscy w końcówce mieli doskonałą okazję, by poszukać wyrównania, bo z czerwoną kartką boisko opuścił Andrzej Korzeniewski (dwie żółte kartki za wybieganie z muru). Więcej goli już jednak nie padło.
Bezbramkowym remisem skończył się mecz Królewskich z Choinami. Cóż, tak - to był typowy mecz walki. Praktycznie bez stuprocentowych okazji strzeleckich. Jest mało prawdopodobne, by to spotkanie trafiło do rankingu najlepszych 100 meczów tego sezonu.
Jutrzenka bez problemu rozgromiła Husarię, która czasami wygląda tak, jakby sukcesem było dla niej już rozpoczęcie meczu, a wynik był drugorzędny. Ekipa Łukasza Kowalika spokojnie wypunktowała przeciwników. Hat-trickiem popisał się Kamil Wędrocha, a końcowy wynik to 7:0.
Po sobotniej wygranej z Królewskimi, Patataje zapewne marzyły o kolejnym komplecie punktów. W niedzielę się jednak nie udało. Lepsze okazały się Mamrotki. W pierwszej połowie bramki po strzałach z dystansu zdobywali Marcin Bodzak i Łukasz Skaraczyński - ten drugi z rzutu wolnego. Prowadzenie ułatwiło "Niedźwiedziom" zadanie. Patataje nie miały żadnej koncepcji w ofensywie, a bracia Łebek grali chaotycznie i niedokładnie. W 25 min wynik spotkania strzałem z rzutu karnego ustalił weteran - Krzysztof Komar.
Bramkowym remisem zakończył się mecz Świeżaków z OBI. Ekipa marketu budowlanego objęła prowadzenie po strzale Emila Mackiewicza w 3 min. Wyrównał tuż przed przerwą Jeremi Olejnik. I co? I tyle! OBI przeważało, ale dobrą partię między słupkami bramki Świeżaków rozegrał Michał Kwiatkowski.
Już w 1 min meczu Szukamy Sponsora z Midasem obejrzeliśmy pierwszą bramkę - zdobył ją precyzyjnym, mocnym, płaskim uderzeniem Paweł Szelchauz. W 8 min na 2:0 podwyższył Grzegorz Pietrzak, któremu mocno pomógł rykoszet. Midas walczył, próbował, ale do pełni szczęścia brakowało trochę precyzji i dokładności w rozegraniu. W końcu Konrad Lis strzelił jednak gola kontaktowego i można było sądzić, że team Wojciecha Kowalskiego pójdzie za ciosem. Ale nie udało się - bramka Mateusza Rybińskiego w 21 min postawiła kropkę nad "i".
Pogromcę znalazł dobrze spisujący się ostatnio TRANS-AUDYT.pl. Już w pierwszej akcji spotkania wynik otworzył Maciej Jabłoński. Gdyby kierownik "Wilków" częściej był na meczach w tym sezonie, to i punktów na koncie zespołu byłoby na pewno więcej. Po tym golu "Transportowcy" przejęli inicjatywę, zamknęli rywali pod ich bramką i systematycznie, rytmicznie, bili głową w mur. Walili raz po raz, ale brakowało koncepcji, błysku, a czasami szczęścia. W 19 min przejawem braku szczęścia był samobójczy gol Daniela Kolbusa, który zamknął sprawę. Wprawdzie Transaudyt do końca próbował odmienić los, ale Wataha dowiozła czyste konto i trzy punkty.
-----------

Zaległe szóstki 9. kolejki

Ekstraliga: Mateusz Sędzielewski (Neo) - Patryk Grzegorczyk (Pad-Bud)*, Dominik Bojarski (Neo), Piotr Pacek (Moore) - Jakub Kawalec (Moore), Dawid Pikul (Politechnika)

III liga: Gabriel Bednarczyk (Ułani) - Przemysław Saniak (Plaga Szczurów), Michał Śliwa (Mat-Geo), Kacper Galazdra (AZS)* - Sebastian Król (SAABiX), Krystian Kołodziejski (Wolcar)


------------

Zaległe szóstki 10. kolejki

III liga: Michał Giletycz (AZS) - Łukasz Pilipczak (Forever Young)*, Mariusz Głazik (Granit II), Mateusz Szuraj (Mat-Geo) - Remigiusz Baran (Ułani), Antoni Mietelski (Wolcar)

IV liga: Krzysztof Laskowski (Szukamy Sponsora) - Michał Stypułkowski (TRANS-AUDYT.pl), Krzysztof Boguta (OBI), Bartosz Woźniak (Choiny) - Grzegorz Mocny (Starówka), Marcin Niećko (Homer)*

----------------------

Szóstki 11. kolejki

Ekstraliga: Przemysław Hajkowski (Antique) - Maciej Kleszcz (Moore), Tomasz Kisiel (Politechnika), Paweł Szyjduk (Adampol) - Dawid Pikul (Politechnika), Paweł Osoba (Pad-Bud)*

I liga: zestawienie za tydzień

II liga: Patrycjusz Jedyk (Inża) - Adrian Ręba (Marmota), Piotr Lewandowski (Malagenia), Dorel Rudenco (Zon Admina) - Tomasz Dąbrowski (MW Lublin), Piotr Stajszczak (Olimp)*

III liga: Adrian Jędrzejewski (Billennium) - Wojciech Gołofit (Ułani), Krystian Kołodziejski (Wolcar), Paweł Gryta (Ułani)* - Kamil Miklaszewski (Robimy Marketing), Patryk Kowalczyk (Mat-Geo)

IV liga: Tomasz Rojek (Sokół) - Andrzej Dudziak (Gwardia), Marcin Bodzak (Mamrotki), Paweł Szelchauz (Szukamy Sponsora) - Kamil Wędrocha (Jutrzenka), Grzegorz Kutrzepa (2 Be Bio)*
 

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.