Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (593)



Ten sezon wyraźnie nie chce się skończyć... Choć w sobotę udało się rozdać nagrody najlepszym i wszystko wskazywało na to, że niedzielne baraże będą już ostatecznym stemplem na OLS 2020, to jednak los musiał spłatać figla. Ostatni baraż, pomiędzy Neo i Fabryką Formy, nie odbył się. Przeszkodziły warunki atmosferyczne, a konkretnie burza. Oznacza to, że na to ostatnie rozstrzygnięcie poczekamy jeszcze kilka dni. My jednak ligową lekturę serwujemy już dziś.

Ekstraliga
Bardzo ciekawie było w poniedziałkowym meczu Adampolu z Pad-Budem. Wprawdzie podział miejsc na podium ligi znany był już przed pierwszym gwizdkiem, ale nikt nie zamierzał odpuszczać ostatnich punktów w sezonie. Adampol wydawał się faworytem, bo rywale przystąpili do gry bez rezerwowych i nominalnego bramkarza. Tymczasem minęło kilka minut, a świeżo upieczony wicemistrz prowadził 3:0! Świdniczanie wzięli się jednak do roboty i zaczęli odrabiać straty. Po 12 minutach było już 3:3! W 15. minucie po faulu Nikodema Solskiego sędzia Jakub Baran podyktował rzut karny, ale Paweł Szyjduk zaprzepaścił szansę na klasyczny hat-trick – Solski zrehabilitował się dobrą interwencją. Adampol parł jednak dalej do przodu i wyszedł na prowadzenie po drugim w tym meczu golu Mateusza Kowalewskiego. Ale i Pad-Bud nie złożył broni – dubletów kolegom z Adampola i Pawłowi Osobie pozazdrościł Krzysztof Dąbski. Do przerwy 4:4! Obawy, że zabraknie nam rubryk w meczowym protokole na szczęście się nie sprawdziły. Druga połowa nie była już tak obfita w bramki, choć sytuacji było całkiem sporo. W 33 min Radosław Kiełbowicz dał Pad-Budowi prowadzenie 5:4, ale trzy minuty później Szyjduk dopiął swego i trafił do siatki po raz trzeci. Popularny „Gaweł” zakończył sezon z imponującą liczbą 47 trafień, ale na pewno może żałować, że w ostatniej akcji meczu nie przymierzył lepiej, mając już praktycznie pustą bramkę – była szansa na gola nr 48 i zwycięstwo 6:5. Skończyło się podziałem punktów po fajnym spotkaniu drużyn, które w pełni zasłużyły na medale.
W czwartkowym meczu Ipso Iure ograło ZiP Kalinę 5:1. Do przerwy obejrzeliśmy tylko trafienie, autorstwa Antoniego Markockiego. Kalina wyrównała po przerwie, a gapiostwo „Prawników” na raty skarcił Krystian Iwaniuk. Później jednak na boisku dominowali gracze Ipso Iure. Kluczowy był gol Pawła Maziarza, po którym Kalina odsłoniła się, nadziewając się na kolejne próby rywali – nękał ich szczególnie Dawid Ptaszyński, który ustrzelił hat-tricka, a przy odrobinę lepiej nastawionym celowniku, wróciłby do domu nawet z „sześciopakiem”. Solidny mecz, bez złośliwości, w niezłym tempie. Kalinie zabrakło jakości na ławce rezerwowych, którą Ipso Iure miało.
Ekstraligowe zmagania zwieńczył piątkowy mecz, w którym Perła nie dała szans drużynie Antique. Kluczem do wygranej był Karol Strug – motor napędowy większości akcji „Piwoszy”. Choć to „Stolarze” objęli prowadzenie w 7 min po golu Wiktora Rusyna, to już do przerwy przegrywali 1:3, a końcowy rezultat meczu to 2:8. Wspomniany Strug zakończył spotkanie z czterema bramkami.

I liga
Poniedziałkowy mecz Fabryki Formy z Elektro-Sparkiem nie doszedł do skutku. Drużyna Łukasza Misztala poddała spotkanie już w okolicy południa.  
W piątkowy wieczór przystawką przed inauguracją Euro 2020 był mecz Ekipy 666 z Glinianą. Nie decydował on już o niczym i tak też wyglądał. Luźna gra z obu stron, mało przewinień, sporo popisów indywidualnych, ale i prostych błędów. Skończyło się rezultatem 3:1 dla „Piekielnych”. Dwa gole przed przerwą zdobył Przemysław Umer, choć za drugim razem blisko było kompromitującego zmarnowania szansy. Gliniana na początku drugiej odsłony zdobyła gola kontaktowego, gdy Paweł Jakubczak skorzystał z prezentu od Jacka Bojanowskiego. Ekipa wybroniła jednak prowadzenie, a w ostatniej minucie cios kończący wyprowadził jeszcze Filip Jeżewski.

II liga
Bosko potrzebowało do zapewnienia sobie mistrzostwa II ligi minimum remisu z Malagenią. Udało się! Nie było jednak łatwo, bo spotkanie miało wyrównany przebieg. Malagenia prowadziła 1:0, ale prowadzeniem cieszyła się raptem minutę, bo na bramkę Roberta Jaruszowca odpowiedział sprytnym strzałem Denys Braslavets. Druga część nie przyniosła zmiany rezultatu. Pod koniec meczu Michał Wójtowicz i Szymon Kula mieli dobrą okazję na zdobycie gola, ale pierwszy z nich nie trafił w bramkę, dobijając obroniony strzał tego drugiego. W Bosko najwięcej wiatru starał się robić Daniel Mróz, ale lider klasyfikacji strzelców nie powiększył swojego bramkowego dorobku.
W meczu o utrzymanie w lidze Szerszeń Team pokonał GP Togatus. Obie drużyny zagrały w silnych składach i stoczyły przyjemne do oglądania widowisko. Od początku jednak w zespole „Adwokatów” brakowało spójności defensywnej i dobrego bramkarza. „Szerszenie” wykorzystywały to. Do przerwy było jednak tylko 3:2, zatem druga połowa mogła przynieść mnóstwo emocji. Po golach Chinedu Ukaegbu (piękne wykończenie piętą) i Jarosława Oleksiaka zrobiło się jednak 5:2. Napór Togatusa przyniósł drugą bramkę Huberta Korzeniewskiego w tym meczu, a po chwili Krzysztof Gołaszewski miał na nodze bramkę kontaktową, ale skiksował. Dodajmy, że remis oznaczał bezpośredni spadek Szerszeń Teamu! Kropkę nad „i” postawił w końcówce Tomasz Książek.
Remisem zakończył się mecz MW Lublin z LKMP Zon Admina. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli gracze MW, a piękną bramkę zanotował Kordian Maśloch. Pod koniec pierwszej połowy do głosu doszli zawodnicy drużyny Tomasza Maciąga – wyrównał Marcin Pytka, a na 2:1 trafił Damian Bilski. MW w tym sezonie wychodziło już z niejednej opresji. Tym razem nie udało się wygrać, ale wyrównujący gol Jakuba Twardzika w 19. minucie pozwolił zakończyć sezon w dobrych nastrojach. Awans był zapewniony już wcześniej, a kwestią otwartą pozostaje czy będzie to awans z 2. czy z 3. miejsca. O tym zdecydować miał dopiero sobotni mecz Marmoty z GOL-asami.
Spotkanie Olimpu z Inżą rozstrzygnęło się praktycznie w pierwszej połowie. Wprawdzie pierwsi bramkę zdobyli gracze z Inżynierskiej, ale potem trzy szybkie ciosy wyprowadził Olimp. W drugiej części tego spotkania gol padł dopiero w doliczonym czasie gry. Bramka Marcina Nowakowskiego zniwelowała straty, ale niczego więcej Inża już nie wskórała. Niewiele to jednak zmienia, bo i tak zespół miał już pewny baraż o utrzymanie.
Gdy szósty z graczy VoIP Studio dotarł spóźniony na boisko, UPL prowadził już 2:0 po golach Wojciecha Mindy i Krzysztofa Gapa. W równych składach wynik ten utrzymywał się ponad kwadrans. „Pokerzyści” mieli wyraźną przewagę, ale marnowali okazje. Rywale sporadycznie zagrażali bramce Bartosza Suchanowskiego. Nieskuteczność mogła napytać UPL-owi biedy, bo w 22 min po ręce Adama Terepory we własnym polu karnym sędzia Adrian Mańko wskazał na rzut karny, a Sebastian Lewandowski zdobył gola. Jednak drużyna w czarnych strojach odpowiednio zareagowała na ten cios i Minda po chwili rozwiał wątpliwości.
Mecz Marmoty z GOL-asami miał rozstrzygnąć kilka pomniejszych kwestii – 2. miejsce w lidze, nagrodę Fair Play i tytuł króla strzelców. W tej materii wszystko ułożyło się po myśli „Świstaków”. Zielono-niebiescy wygrali 6:3, nie obejrzeli żadnej kartki, a Bartłomiej Barwiak ustrzelił cztery trafienia. Już dwa dawały mu zwycięstwo w klasyfikacji strzelców kosztem Daniela Mroza z Bosko. Do przerwy było 4:0. W drugiej połowie zespół Piotra Roja zaczął odpowiadać i wygrał nawet tę połowę 3:2, co w sumie nie dało nic, poza honorową porażką. Podobać się mógł ostatni gol Marcina Becia, który w sprytny sposób przelobował golkipera Marmoty.

III liga
Billennium mocno akcentuje w ostatnim czasie zwyżkę formy. W meczu z Robimy Marketing drużyna „Informatyków” zagrała naprawdę dobrze i zasłużenie wygrała 6:1. Bohaterem spotkania był Dawid Kurkiewicz, który robił z bezradną defensywą „Marketingowców” co tylko chciał. Dla oglądających to spotkanie z obu kontuzjowanych graczy Robimy Marketing, Rafała Szyszki i Norberta Piotrowskiego, musiało to być przykre 25 minut. Na osłodę przy stanie 0:6 bramkę honorową zdobył Kamil Miklaszewski. Po drugiej stronie trafiali Kurkiewicz (4), Tobiasz Kaciuczyk i Artur Harasim.
Kawał dobrego widowiska stworzyły w środę zespoły SAABiX-u i KTS Forever Young. Nic dziwnego – jedni walczyli o baraże o awans, drudzy o uniknięcie baraży o utrzymanie. Swoje zrobili ci drudzy, którzy w pierwszej połowie objęli dwubramkowe prowadzenie po dublecie Damiana Dęgi – za pierwszym razem całkowicie zawalił Paweł Szpinda, za drugim razem obrońcy. Po przerwie SAABiX zamknął rywali niemal w hokejowym zamku. To był imponujący fragment gry, kiedy „Wiecznie Młodzi” nie potrafili przeciwstawić się świetnej grze rywali. W efekcie zrobiło się 2:2 i zanosiło się na kłopoty drużyny Rafała Misztala. Jednak była ona naszpikowana klasowymi zawodnikami, którzy przebudzili się z letargu. Mirosław Cioch w 23 min trafił na 3:2, a wynik ustalił Marcin Dalentka. SAABiX-u nie było już stać na drugi zryw. Spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie.
Nie było niespodzianki w sobotnim meczu Wolcaru z Va Bankiem. Drużyna „Samochodziarzy” pewnie zwyciężyła 5:2, choć „Bankowcy” odgryzali się i nie zamierzali za darmo oddać przeciwnikowi wygranej. Dawało się jednak wyczuć atmosferę wyczekiwania na niedzielne baraże. Wolcar bowiem był już pewien, że nawet wygrana nic nie da, gdyż AZS wcześniej poddał mecz z Granitem. Va Bank swój barażowy los miał już pewny od paru kolejek.
Granit II dostał mistrzostwo III ligi na tacy i za darmo. AZS nie przybył na sobotni mecz, który miał kończyć sezon zasadniczy. Oznaczało to rzecz jasna walkower na korzyść ekipy z Bychawy.

IV liga
Sokół i Królewscy mieli spore problemy z zebraniem składu na poniedziałkowy mecz. Finalnie drużyna Marcina Dobrzyńskiego poddała spotkanie, a rywale nie musieli przyjeżdżać na Radzyńską.
Drużyna Szukamy Sponsora na zakończenie sezonu 2020 wygrała z Midasem 2:0. Bohaterem spotkania został Krzysztof Zarzycki, strzelec obydwu bramek dla ekipy Michała Pszczoły. Od pierwszych minut był on wyróżniającą się postacią w swoim zespole. Midas tego dnia nie potrafił pokazać niczego ciekawego w ofensywie.
Homer do ostatniego meczu z 2 Be Bio przystępował już jako koronowany mistrz IV ligi. Nie było jednak mowy o odpuszczaniu. Jacek Trumiński zebrał silny i szeroki skład, by w dobrym stylu pożegnać się z rozgrywkami. Udało się. Mimo, że „Jagódki” postawiły trudne warunki, to po raz kolejny w fazie finałowej przegrały. Bramkę na 1:0 po wspaniałym strzale z woleja zdobył Ezana Kashay. Wynik w doliczonym czasie gry nieco mniej urodziwym golem ustalił Robert Kazubski. Mecz stał na co najmniej trzecioligowym poziomie i niewykluczone, że w przyszłym sezonie obydwie drużyny zagrają ze sobą ponownie. Na to przyjdzie nam jeszcze jednak poczekać.
TRANS-AUDYT.pl i OBI zagrały ze sobą we wtorek o bezpośredni awans do III ligi. Pierwsza połowa nie zapowiadała wielkich emocji i skończyła się bezbramkowym remisem, ale gdy stawka meczu jest tak duża, musi w końcu zacząć iskrzyć. I zaczęło! Pierwsza groźna akcja drugiej połowy i Transaudyt wyszedł na prowadzenie po bramce niezawodnego Bogdana Lembrycha. OBI musiało ruszyć do przodu, by wygrać. Remis nic nie dawał drużynie marketu budowlanego. Pomocną dłoń do rywali wyciągnął Artur Gułkowski. Wyrzucona z autu piłka przelobowała golkipera „Transportowców”, który nie zachował przytomności umysłu. Z autu nie można zdobyć gola bezpośredni. Bramkarz mógł przepuścić piłkę, ale próbował desperacko się ratować i dotknął futbolówki, a ta po chwili zatrzepotała w siatce. 1:1! OBI poczuło krew i po ładnej akcji Emil Mackiewicz trafił na 2:1. TRANS-AUDYT.pl nie miał już wiele do stracenia i ruszył na rywali z wycofanym bramkarzem. Efekt był jednak opłakany. Strata bramki na 1:3, potem strata Macieja Klińskiego, który zabawił się w bramkarza, a na koniec jeszcze gol z rzutu karnego na 1:4, autorstwa Kamila Michalczuka, bramkarza OBI. Tym samym zespół Artura Gerhanta wygrał awans, a Transaudyt wygrał dodatkowy mecz w niedzielę. Pytanie czy go wygra…
Mecz Jutrzenki z BIGOS-em toczył się głównie o przysłowiową pietruszkę i zawodnicy obu ekip zagrali dokładnie tak. To był pokaz radosnej piłki. Obejrzeliśmy aż 10 trafień, z czego 7 strzeliła grająca bez zmienników Jutrzenka. Z hat-trickiem do domu wrócił Bartosz Czernic. Najważniejszy mecz dla Jutrzenki rozegra się jednak w niedzielę – będzie to baraż o awans.
Nie pomogły Świeżakom nowe twarze – w ostatnim meczu tego sezonu zespół Łukasza Mazura uległ Choinom 0:2. Bramki dla zwycięskiej strony zdobyli Piotr Klimowicz i Bartłomiej Małek. Była to wygrana w pełni zasłużona, bo Choiny zrobiły po prostu na boisku dużo więcej, by strzelać gole. Rywale był zbyt statyczni i nie przedstawili żadnych konkretów w ofensywie.

Baraże
Sesja barażowa rozpoczęła się od… walkowera. Na kwadrans przed meczem drużyna AZS poinformowała, że nie przybędzie na mecz z Jutrzenką. Końcówka sezonu ekipy Atmosfera Zabawa Sport to po prostu pasmo nieszczęść. Wyraźnie zabrakło dobrej organizacji. A chyba także i tytułowej Atmosfery. Awans dla Jutrzenki!
Spodziewaliśmy się wyrównanego meczu 2 Be Bio – Billennium. Tak było, ale tylko do pewnego momentu, gdy „Jagódki” trafiły na 2:1. Wtedy cały plan „Informatyków” się posypał, a końcowe fragmenty meczu to dobijanie leżącego. Drużyna 2 Be Bio wygrała zasłużenie, choć wynik 6:1 może być nieco mylący. Kluczową postacią w zespole Michała Kopecia był Grzegorz Kutrzepa (2 gole). Dobrą robotę zrobił też autor hat-tricka, Piotr Jabrzyński. W zespole Billennium szarpał jak zwykle Dawid Kurkiewicz, ale tym razem nie miał odpowiedniego wsparcia w kolegach.
Awans do wyższej ligi wywalczył także TRANS-AUDYT.pl. Baraż z Va Bankiem nie był na pewno pokazem efektownego futbolu. Jednym i drugim zależało przede wszystkim na wyniku. W pierwszej połowie Bogdan Lembrych dostał piłkę na wolne pole, posłał niezbyt mocny strzał, ale na śliskiej, zmoczonej murawie piłka nabrała prędkości i Jan Stankiewicz skapitulował po raz pierwszy. Po raz drugi piłkę do siatki przepuścił w 16 min po strzale Pawła Mazura – Lembrych tym razem asystował. Va Bank w 25 min wywalczył bramkę kontaktową. Błąd dobrze spisującego się wcześniej Artura Gułkowskiego wykorzystał Mateusz Kostkowski. Do końca pozostawało jeszcze trochę czasu, bowiem sędzia doliczył jedną minutę. Va Bank stworzył nawet jedną bardzo ciekawą akcję, ale nie udało się sfinalizować jej strzałem, a zatem „Transportowcy” wygrali 2:1 i zameldowali się w III lidze.
Awansu nie udało się wywalczyć Ułanom, którzy przez większą część meczu z Inżą prowadzili 1:0. Gola zdobył Adam Rasiak. Prowadzenie mogło i powinno być wyższe, ale brakowało skuteczności. W końcówce zabrakło szczęścia, a przesądziły o tym rzuty karne. Najpierw w czasie regulaminowym sędzia Jacek Bojanowski podyktował „jedenastkę” za zagranie ręką, a z okazji skorzystał Marcin Nowakowski. Potem w serii karnych pomylił się Wojciech Gołofit, a wszyscy zawodnicy Inży byli bezbłędni. Może ekipie z Inżynierskiej momentami brakowało piłkarskiej jakości, ale w końcówce sezonu na pewno nie zabrakło determinacji, by wywalczyć utrzymanie. Duże brawa!
Wolcar wyraźnie pokonał Szerszeń Team 3:0, a kluczową robotę zrobił ten, który rządził w III lidze przez cały sezon, czyli Krystian Kołodziejski. To on zdobył wszystkie trzy gole. Niestety, w drugiej połowie mecz zrobił się bardzo brzydki. Obie drużyny sporo faulowały, a do tego dochodziło do wielu spięć werbalnych na linii zawodnicy – zawodnicy, a także zawodnicy – sędzia. Pretensje do Adriana Mańko mieli przede wszystkim gracze Szerszeń Teamu. Szczególnie absurdalne było twierdzenie, że gol na 2:0 padł po rzekomo źle pokazanym aucie, podczas gdy piłka obiła gracza „Hornets” stojącego na linii bocznej, zatem nie było fizycznej możliwości, by wznowienie mogło być w drugą stronę. Zresztą, pretensje zespołu, który zaledwie tydzień temu nie był w stanie poszanować rywali i poinformować, że nie przyjedzie na mecz, są po prostu śmieszne. Szkoda, że w takiej atmosferze kończył się sezon 2020, ale baraże wyzwalają dodatkowe emocje – jak widać także te niezdrowe, szczególnie gdy po prostu nie idzie. Inna sprawa, że arbiter kilka razy pomylił się w mniej znaczących momentach tego meczu, co na pewno wpłynęło też na eskalację negatywnych zdarzeń.
Ostatniego barażu (Fabryka Formy – Neo) nie udało się rozegrać. Przeszkodziła w tym burza. Adrian Mańko podjął decyzję, że nie ma sensu ryzykować zdrowia zawodników i choć do meczu było już mniej niż 20 minut, zapadła ta trudna decyzja. Tak szybko się z tym sezonem nie rozstaniemy…

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.