Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (595)



W przededniu startu nowego sezonu OLS, serwujemy skromne podsumowanie fazy play-off w Pucharze OLS, który padł łupem Adampol Teamu. Emocjonujący finał przyniósł triumf świdniczan rzutem na taśmę. Politechnika po raz kolejny zakończyła na podium, ale tym razem ze srebrem.

Ćwierćfinały
W ostatni czwartek lipca rozegrane zostały dwa pierwsze ćwierćfinały. W pierwszym Pad-Bud mierzył się z zespołem Wściekłego Marketingu. Zwycięzcy grupy A niespodziewanie schodzili na przerwę z trzybramkowym debetem. Wynik otworzył wracający po czteromeczowym zawieszeniu Arseni Pohorilyi. Na 2:0 podwyższył Kamil Miklaszewski. Gola nr 3 tuż przed przerwą zdobył ponownie Pohorilyi. Wicemistrzowie ligi nie złożyli broni. Jakub Piech dał sygnał do walki, trafiając w 25 min. Potem na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu spotkania kontaktowego gola zdobył Bartłomiej Wazelin. Wszystko było jeszcze sprawą otwartą, jednak Pad-Budowi wyraźnie zabrakło liderów, takich jak Paweł Osoba czy Paweł Bugała.
Zdecydowanie najbardziej emocjonującym ćwierćfinałem, a być może także najciekawszym meczem całego Pucharu OLS było starcie Marmoty z Politechniką. Obie drużyny mają zresztą chyba patent na tworzenie takich widowisk – wystarczy przypomnieć finał Turnieju 15-lecia rok temu czy mecz o 3. miejsce w zeszłorocznym pucharze. Tym razem mecz układał się po myśli Politechniki, która prowadziła 2:0 i 3:1, skrupulatnie wykorzystując swoje okazje. Godna uwagi była szczególnie bramka na 1:0 – majstersztyk Jarosława Wójcika. Marmota grając bez Bartłomieja Barwiaka skupiała się głównie na defensywie i szukaniu szczęścia w szybkich akcjach i strzałach z dystansu. Nieco szczęśliwy gol Jacka Bojanowskiego w 33 min dał „Świstakom” nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. W 39 min w zamieszaniu pod bramką Pawła Koleńca zimną krew zachował Adrian Ręba i trafił na 3:3. Politechnika była wyraźnie oszołomiona i zepchnięta do defensywy. Marmota poszła za ciosem. Kolejna akcja przyniosła gola na 4:3. Piłkę nieczysto uderzył Michał Mędrzecki, ale dopomógł pechowy autor samobója – Daniel Pietras. Zegarek sędziego wskazywał ostatnią minutę, a mistrz ligi był za burtą Pucharu OLS! W takich sytuacjach drużynę musi podźwignąć lider, a kimś takim jest Tomasz Kisiel. MVP zeszłego sezonu wziął piłkę, minął dwóch rywali, przełożył na lewą nogą, a potem uderzył nie do obrony, tuż przy słupku! 4:4 i gwizdek kończący mecz! O awansie zdecydowały rzuty karne. Zamiast je opisywać, po prostu je pokażemy.


Pierwsza połowa meczu Adampolu ze Szwejkiem na Promilach nie przyniosła trafień. Nie było to może klasyczne badanie się rywali, ale jednak granie ze sporym respektem. Konie poszły po betonie zaraz po zmianie stron. Kamil Witkowski urwał się i pokonał Kamila Wierzbickiego. Adampol musiał zabrać się za odrabianie strat. W 25 min wrzut z autu spadł na nogę Marcina Szyjduka, który ładnie skierował piłkę do bramki. Rozstrzygnięcie zapadło w końcówce. Obie drużyny miały swoje okazje i przebieg meczu należy ocenić jako wyrównany, ale o zwycięstwie świdniczan zdecydowała ciut większa precyzja w kluczowych momentach. Nie zabrakło jej przy bramkach na 2:1 i 3:1, zdobywanych przez Pawła Szyjduka i Kamila Cieślę. Ulepiony naprędce Szwejk na Promilach okazał się naprawdę groźnym rywalem dla czołowej ekipy Ekstraligi.
W ostatnim z ćwierćfinałów Granit II Bychawa mierzył się z zespołem Moore. W obu drużynach brakowało istotnych graczy, szczególnie w ofensywie. Przekładało się to na obraz gry. Delikatnie mówiąc – nie było to porywające widowisko. W samej końcówce pierwszej połowy przebłysk swojego geniuszu dał Maciej Kleszcz, który znakomitym podaniem uruchomił Mateusza Małaja. Ten może jest obrońcą z krwi i kości, ale tym razem zachował się rasowy napastnik i precyzyjnym uderzeniem dał Moore prowadzenie. To był przełomowy moment. Granit nie miał koncepcji, jak ugryźć rywali, którzy bardzo rozsądnie się bronili. W drugiej połowie ekipa Marcina Urbana zaprezentowała popis wyważonej piłki i wysokiej kultury gry. Wynik dwukrotnie podwyższył Michał Gamla. Atmosfera rywalizacji momentami była gorąca, ale po meczu nastąpiło zbicie piątek i rozładowanie napięć. Za to brawa dla jednych i drugich. Do najlepszej czwórki wszedł niewątpliwie zespół dojrzalszy i mający więcej do zaoferowania. Bychawianie mogli żałować, że zabrakło choćby Jakuba Szymali czy Michała Popławskiego.

Półfinały
W czwartkowych półfinałach wielkich emocji nie było. Wściekły Marketing prowadził z Adampolem 1:0 po dość kuriozalnym samobóju Krystiana Jocia. Kapitan Adampolu wycofał piłkę do własnego bramkarza, nie kontrolując jak ten jest ustawiony – skończyło się klopsem. Adampol jednak szybko zabrał się do roboty, a motorem napędowym drużyny był Mateusz Kowalewski. Szczególnej urody był wyrównujący gol tego gracza, który łącznie zaliczył w tym spotkaniu hat-tricka. Do przerwy świdniczanie prowadzili 2:1, a po przerwie fuzja Wściekłych Psów z Robimy Marketing całkowicie się rozleciała. Zamiast solidnej gry, była całkowita wolna amerykanka i zakończyło się batami 7:2.
Ciekawiej miało być w rywalizacji Moore z Politechniką Lubelską, ale mistrzowie ligi zaprezentowali mistrzowską klasę. Kontrolowali grę, pilnowali defensywy, a gdy było trzeba, zadawali ciosy. Choć wynik w 19 min otworzył Patryk Stadnicki, to bohaterem meczu został Piotr Wójcik, autor hat-tricka w drugiej części gry. Honorowe trafienie dla Moore zaliczył Marcin Urban, ale do końca pozostawała już raptem minuta, więc niczego nie mogło to zmienić.

Mecz o 3. miejsce
Spotkania o brąz nie było. Drużyna Moore poddała je walkowerem, a co za tym idzie brązowe krążki powędrowały do trzyosobowej delegacji Wściekłego Marketingu. Adam Bratkowski z pewnością zadba o odpowiednią dystrybucję medali do pozostałych graczy.

Finał
Finał jak to finał – emocji nie mogło zabraknąć. Pierwsza połowa należała do Adampolu, który wyprowadził dwa ciosy. Gole zdobywali Marcin Szyjduk i Krystian Joć. Politechnika przebudziła się po przerwie. Sygnał do odrabiania strat dał ładnym strzałem Radosław Jezierski. Potem świetną ruletką, zakończoną skutecznym uderzeniem, zaprezentował Tomasz Kisiel, specjalista od ważnych bramek. Wydawało się, że szala przechyla się w stronę Politechniki. Adampol jednak także miał swoje atuty. Czas płynął i przybliżał nas do rzutów karnych. Jednak w 39 min Kisiel desperacką interwencję zablokował ręką strzał w światło bramki. Jako że był w polu karnym, to sędzia Jakub Baran nie miał wyjścia – musiał wskazać na wapno. Wywołało to lawinę protestów, ale nagranie z meczu pokazuje, że protesty były nieuzasadnione, a decyzja jak najbardziej prawidłowa. Marcin Szyjduk wziął na siebie odpowiedzialność i trafił z rzutu karnego. Politechnika w ostatnich sekundach musiała rzucić się w poszukiwaniu wyrównującego gola. Nie udało się – kontra Adampolu, wymiana piłki pomiędzy Pawłem Szyjdukiem i Jackiem Kochalskim i wreszcie trafienie tego pierwszego. Po chwili wybrzmiał ostatni gwizdek, a Adampol Team sięgnął po Puchar OLS 2021.



Najlepsza szóstka Pucharu OLS:
Kamil Wierzbicki (Adampol Team) - Adrian Ręba (KS Marmota), Tomasz Kisiel (Politechnika Lubelska), Paweł Szyjduk (Adampol Team), Maksym Khatimov (Wściekły Marketing), Patryk Stadnicki (Politechnika)

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.