Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (614)



Dlaczego nadejście pięknej pogody zbiegło się z wysypem walkowerów? Tego nie wiemy, ale liczymy, że drużyny, które znalazły się nad przepaścią, czyli Gliniana i Robimy Marketing, pozbierają się i dokończą sezon. Oto podsumowanie wydarzeń 8. kolejki.

PUCHAR LIGI
II runda Pucharu rozpoczęła się od walkowera. Gliniana nie podjęła walki z Politechniką Lubelską.
W III rundzie zameldował się Wolcar, który nie miał łatwego zadania. Czwartoligowe Castel Gandolfo zagrało bardzo solidnie i długimi momentami nie ustępowało rywalom. Różnicę zrobił Krystian Kołodziejski, który ustrzelił hat-tricka i walnie przyczynił się do sukcesu ekipy żółto-czarnych. W ostatniej minucie honorową bramkę dla Castel Gandolfo zdobył Michał Pydyś
W kolejnej rundzie jest już także KS Marmota. „Świstaki” mierzyły się z Widokiem. W końcówce pierwszej połowy Bartłomiej Barwiak najpierw wyłożył piłkę Michałowi Drozdowi na pustą bramkę, a potem sam podwyższył na 2:0. Ledwo rozpoczęła się druga połowa, a Marmota podwyższyła na 3:0 – tym razem piłkę do pustej bramki wbił Jacek Bojanowski. Pewne prowadzenie rozluźniło zespół Adriana Mańko – dwa błędy obrony i dwa gole Gabriela Szpyta, które oznaczały, że wynik jest sprawą otwartą. Dość szybko trafieniem „na raty” odpowiedział jednak Krzysztof Wójcik, który w samej końcówce mógł jeszcze podwyższyć rezultat, ale przegrał pojedynek z Krzysztofem Stachyrą. Bramkarz Widoku błysnął refleksem.
Najwięcej emocji przyniosło ostatnie piątkowe spotkanie Pucharu Ligi. Długo nie zapowiadało się na żadne emocje. Neo prowadziło 1:0 po bramce Dominika Bojarskiego, a Ekipa 666 niespecjalnie potrafiła zaatakować. W 20 min na 2:0 podwyższył Tomasz Pluta. Gdy „Piekielni” nie mieli już nic do stracenia, nagle ruszyli do przodu. Efekt? Dwa gole – jeden Mateusza Wosia, drugi Marcina Glibowskiego. Niespodziewanie na minutę przed końcem meczu zrobiło się 2:2. Wtedy jednak na strzał z niemal połowy boiska zdecydował się Andrei Lazarchuk. Dlaczego Paweł Michalski nie interweniował? Pewnie dlatego, że nie jest bramkarzem i zabrakło mu czujności. Piłka zatrzepotała w siatce, a Neo zameldowało się w następnej rundzie.

EKSTRALIGA
Na zwycięską ścieżkę wrócił Adampol Team, który łatwo ograł Fabrykę Formy. Było to zwycięstwo wysokie i w pełni zasłużone. Po dwóch pierwszych bramkach dla świdniczan Fabryka odgryzła się trafieniem Karola Nalepy – wtedy można było jeszcze liczyć na emocje w tym meczu. Jednak w ostatniej akcji pierwszej odsłony na 3:1 podwyższył Jacek Kochalski, a druga połowa to już popis jednej drużyny. Adampol grał, Fabryka głównie się temu przyglądała. Efektem tego wygrana 8:1 mistrzów ligi. Hat-trickiem popisał się Kochalski, a dublety zanotowali Paweł Jabłoński i Kamil Cieśla. Listę strzelców uzupełnia Igor Szewczyk, który po upływie trzech minut rozpoczął strzelanie w tym meczu.
Bardzo blisko swoich pierwszych punktów w tym sezonie było Neo, ale drużyna Marka Błaszczaka nie potrafiła wykorzystać wielu osłabień po stronie KS Marmoty. Do przerwy Marmota prowadziła 2:1. W drugiej połowie Neo doprowadziło do wyrównania za sprawą najlepszego na placu gry Jacka Frączka. Marmota zdobyła dwie kolejne bramki – dublety wzorem Frączka upolowali Bartłomiej Barwiak i Piotr Stajszczak. Wydawało się, że beniaminek opanował sytuację, ale nic z tego. Po rzucie rożnym piłkę do siatki strącił Anton Ramaniuk, a kilkadziesiąt sekund później „kołnierza” z połowy boiska dostał Przemysław Hajkowski. Czy Dominik Bojarski strzelał czy jedynie wrzucał piłkę? Nie wiemy, ale wyszło idealnie – wysoki Hajkowski wyciągnął się jak mógł, a piłka i tak wylądowała w bramce. Do końca pozostawały trzy minuty. W ostatniej na strzał zza pola karnego zdecydował się kapitan Marmoty, Krzysztof Kawka. Trafił precyzyjnie przy słupku i zapewnił swojej drużynie wymęczone zwycięstwo.
Dużo działo się także w ostatnim poniedziałkowym meczu Ekstraligi. Pad-Bud prowadził z Bosko 2:0 po golach Patryka Grzegorczyka i Pawła Bugały. Gdy w 27. minucie Denys Braslavets zmniejszył stratę beniaminka, wydawało się, że właśnie rozpoczyna się najciekawszy fragment meczu. Jednak po chwili wszędobylski Grzegorczyk przywrócił Pad-Budowi dwubramkowy zapas po naprawdę ładnym uderzeniu lewą nogą. Jednak Bosko ruszyło do przodu z pełnym impetem. Bomba Braslavetsa dała drużynie w błękitnych strojach kolejny kontakt, a świetnie obracający się z obrońcą na plecach Daniel Mróz znalazł miejsce by skierować piłkę do bramki na 3:3. W 37. minucie Braslavets skompletował hat-trick i Bosko wyszło na prowadzenie 4:3. Prowadzenie, którego nie wypuściło do końca. W Pad-Budzie najwięcej ochoty do gry miał Grzegorczyk, ale pozostałym graczom w kluczowych momentach wyraźnie zabrakło ikry.
W kiepskiej formie jest Ipso Iure. Drużyna „Prawników” przegrała w czwartek z Wściekłymi Psami. Bardzo istotna była 3. minuta, kiedy to najpierw na 1:0 (z pomocą rykoszetu) trafił Andrzej Samulak, a chwilę później na 2:0 podwyższył Dawid Mazuruk. Dobrą partię w drużynie Adama Bratkowskiego rozgrywały nowe nabytki – Adam Chyliński w bramce i Norbert Piotrowski w polu. Ten drugi wprawdzie nie strzelał, ale przy trzech golach Mazuruka w drugiej połowie notował asysty. Honorową bramkę dla Ipso Iure zanotował Mirosław Molin, który potrafił znaleźć się pod bramką Chylińskiego i z bliska dobić piłkę do siatki.
Politechnika rozgromiła Perłę 9:2, a aż siedem bramek dla podopiecznych Andrzeja Kurysa zdobył Jakub Leszczyński, który był tego dnia nie do zatrzymania. Rezultat meczu dość dobrze oddaje przewagę „Polibudy”, choć między bogiem a prawdą sporo pracy miał też Władysław Śniżko. Ukraiński bramkarz popisał się kilkoma spektakularnymi paradami, po którym graczom Perły mogło się naprawdę odechcieć strzelać.
Jeszcze większym pogromem zakończył się drugi piątkowy mecz Ekstraligi. Zaczęło się „niewinnie”. Kalina objęła prowadzenie po rzucie karnym. Po chwili rzut karny w drugą stronę i 1:1. Wyrównana gra z obu stron, krótkie ławki rezerwowych. Nic nie zapowiadało klęski Kaliny, ale gdy Moore zaczęło już trafiać, to gole posypały się jak z rogu obfitości. Królem polowania został Marcin Urban, który gdy tylko dotykał piłkę w polu karnym, to przeważnie kończyło się to trafieniem. Popularny „Urbi” miał swój dzień i upolował aż siedem goli! Jego koledzy dorzucili jeszcze cztery, a w Kalinie skończyło się na dublecie Kacpra Wiktorka. Choć potencjał obu tych zespołów jest zbliżony, to w tym dniu Moore było o dwie klasy lepsze, a „dwucyfrówka” to plama dla ZiP, drużyny, która niemal zawsze wyróżniała się solidną defensywą.

I LIGA
Organizacyjną wpadkę zanotowało MW Lublin, które z powodu braku składu musiało poddać mecz z Ekipą 666. Łatwe trzy punkty dla „Piekielnych”.
Remisowo zakończyło się spotkanie pomiędzy Malagenią a Wolcarem. Już w 3 minucie błąd Piotra Lewandowskiego wykorzystał w sytuacji sam na sam Wojciech Kopeć. Malagenia wyrównała po bramce Macieja Jabłońskiego. Minutę później Wolcar ponownie wyszedł na prowadzenie - rzut karny pewnie wykorzystał Michał Mędrzecki. Malagenia nie złożyła broni, czego efektem było ponowne trafienie Jabłońskiego, który doprowadził do remisu na minutę przed końcem. Obie drużyny mogły przechylić szalę na swoją korzyść i chyba żadna z nich nie może być do końca zadowolona z remisu.
Jeńców nie bierze SAABiX. Drużyna, która była jedną z rewelacji HLAKP, rozgromiła kolejnego rywala – tym razem Mat-Geo. Szczególnie mocny był początek meczu w wykonaniu SAABiX-u – już po pięciu minutach w protokole meczowym widniał rezultat 3:0 po golach Jakuba Sobieszka (dwóch) i Sebastiana Sztejno. Patryk Kowalczyk odpowiedział bramką, ale po dwóch minutach Sztejno miał już dublet, a SAABiX prowadził 4:1. Po zmianie stron oglądaliśmy dość radosny futbol z obu stron – SAABiX zdobył jeszcze trzy gole (dwa z nich Mateusz Gawryszczak, jednego Maciej Łuczyński). Mat-Geo nie chciał zostać dłużne i do końca walczyło o jak najkorzystniejszy wynik – po golu w tej połowie zdobyli Kowalczyk i Mateusz Rewerski.
Drugi walkower w tym sezonie notuje Gliniana, a wliczając wtorkowy w Pucharze Ligi, to nawet trzeci. Zespół Macieja Ziółkowskiego jest na skraju przepaści. W środę darmowe punkty „przytuliła” LKMP Zon Admina.
Ważne zwycięstwo zaliczył Granit II. Team z Bychawy prowadził z APP Energy 2:0 po dublecie Kamila Sikory, ale dwoma bramkami odpowiedział Grzegorz Mulawa – szczególnie podobać się mogła druga, zdobywa po bombie z rzutu wolnego. W drugiej połowie Damian Dęga również pokonał Jakuba Malickiego i nagle zrobiło się 3:2 dla APP Energy. Jednak Granit wytrzymał trudny moment i sam zaczął zadawać ciosy. Do wyrównania doprowadził Karol Różycki. Po chwili efektowną główką po świetnej asyście Wojciecha Migryta popisał się Bartłomiej Rybaczek. Podłamane APP Energy w końcówce nadziało się na jeszcze dwa ciosy rywali, a konkretnie Sikory i Migryta.

II LIGA
Drugi kolejny walkower notuje Robimy Marketing. Czy drużyna Kamila Balcerka dotrwa do końca sezonu? Póki co darmowymi punktami obdarowała Promil.
2 Be Bio i You Can Dance zebrały na wtorkowy mecz po sześciu graczy. Lepiej trudy 25-minutowej rywalizacji wytrzymali gracze w czerwono-zielonych koszulkach. Do przerwy było 1:1. Szybko wynik otworzył Grzegorz Kutrzepa i błyskawicznie zripostował Marcin Gałat. W drugiej odsłonie bardzo ładną bramkę na 2:1 zdobył Mateusz Maksymiec, a wynik w ostatniej akcji spotkania ustalił Michał Kopeć. W You Can Dance zabrakło motoru napędowego, w osobie Artura Kozaka.
Zaledwie jedną bramkę obejrzeliśmy w meczu Homera z 4tym Piętrem. W dużej mierze to dzięki świetnie spisującemu się między słupkami Bartoszowi Stąporowi. Homer nacierał i nie mógł zdobyć gola. W końcu w 17 min udało się to Marcinowi Dębskiemu. Okazji na bramki było znacznie więcej, a jednak do ostatnich sekund drużyna Jacka Trumińskiego musiała drżeć o wynik. 4te Piętro odgryzło się kilkoma uderzeniami, ale Victor Adamchuk, choć w bramce stał z konieczności, czujnie odbijał piłki.
Bez gry trzy punkty dopisały sobie GOL-asy, a to efekt poddania meczu przez DomLublin. Przyszła prawdziwa wiosna i obrodziło walkowerami…
W sztosie są Ułani. Bardzo nieudany początek sezonu to już zamierzchła historia. Teraz team Dawida Szatkowskiego wygrywa mecz za meczem i właśnie wskoczył na fotel lidera II ligi. Ułani 7:1 rozbili Jutrzenkę, która bez nominalnego bramkarza nie potrafiła nawiązać walki z rywalem. W wysokim zwycięstwie Ułanów największy udział mieli autorzy hat-tricków – Krystian Wolak i Paweł Gryta.
Brutalny pokaz siły ofensywnej dał w niedzielę Mariol, gromiąc Inżę aż 9:2. Popisowo wyglądały akcje Michała Laprusa i Piotra Wolińskiego. Ten pierwszy błysnął strzelecko, zdobywając aż 6 bramek! Inża przy stanie 0:5 pokusiła się o gola honorowego, który najwyraźniej rozzłościł Mariol, bo za chwilę ruszyła kolejna nawałnica na bramkę Przemysława Kłosowskiego. W końcówce Marcin Nowakowski z rzutu karnego zdobył jeszcze drugą honorową bramkę dla Inży.

III LIGA
Walkower w poniedziałkowym meczu Concentrixu A z Szukamy Sponsora. Debiutujący w LAKP zespół nie zebrał składu i poddał mecz.
Tylko jeden gol padł w rywalizacji Va Banku z BIGOS-em. Już w 3 min zdobył go Łukasz Szlachetka. Akcję zawiązał Leszek Huszaluk, który urwał się rywalowi na środku boiska i dograł do Wojciecha Goneta. Ten zagrał zwrotnie do Huszaluka, a ten wyłożył piłkę Szlachetce tak, że nie dało się tego nie strzelić. „Bankowcy” kontrolowali przebieg tego spotkania, choć w końcowych minutach BIGOS przycisnął. Okazji bramkowych było jednak jak na lekarstwo, a najlepsza to sprytny strzał piętą w wykonaniu Łukasza Raczkowskiego, który o kilkadziesiąt centymetrów minął prawy słupek bramki Jakuba Ostasiewicza.
Dobry mecz zagrał Midas, który we wtorek pokonał Plagę Szczurów. Początek należał do Plagi, ale co z tego, skoro nie przełożyło się to na efekt bramkowy. Midas wyczekał i w 5 min sam zadał cios, a konkretnie zrobił to Konrad Lis, który pięknym uderzeniem z dystansu zaskoczył Roberta Sadurskiego. Midas skutecznie wybijał „Szczury” z rytmu, a w 17 min podwyższył prowadzenie po kontrze. Krzysztof Jędruszak nie potrafił sfinalizować akcji, bowiem przewrócił się na piłce, ale za nim biegł Marek Kłoda i bez namysłu kopnął, trafiając pomiędzy nogami Sadurskiego do siatki. Parę chwil później Kłoda sprokurował jednak rzut karny, zagrywając ręką. Piłkę na punkcie karnym ustawił Marcin Pszenniak i praktycznie podał piłkę bramkarzowi. Daniel Krawczyk przez cały mecz spisywał się bardzo pewnie, a obroniony „karniak” tylko podnosi mu notę. W tym momencie Plaga praktycznie straciła szansę na korzystny rezultat.
W drugim swoim spotkaniu tego dnia Va Bank zainkasował kolejne 3 punkty, tym razem ogrywając faworyzowaną drużynę Essenzy. W 2 min prowadzenie „Bankowcom” dał Łukasz Szlachetka, który przelobował Artura Bogaja. Minutę później, silnym strzałem sprzed pola karnego do remisu doprowadził Artur Brzezina. W 7 min Leszek Huszaluk trafił na 2:1, kiedy po rzucie rożnym zupełnie niepilnowany w polu karnym uderzył z najbliższej odległości. Essenza prowadziła grę, ale atak pozycyjny tego dnia nie był jej najsilniejszą stroną. „Bankowcy” groźnie kontrowali, czego efektem był kolejny gol Huszaluka. Va Bank w pełni zasłużenie pokonał Essenzę 3:1.
Nie było rozstrzygnięcia w meczu na szczycie III ligi. OBI dość szybko objęło prowadzenie po ładnym uderzeniu Krzysztofa Boguty. Potem było kilka okazji, by prowadzenie podwyższyć, ale wszystkie zmarnowane. Królewscy wyczekali na swój moment i w 22 min sami zadali cios. Po ładnej akcji całego zespołu piłkę z bliska do bramki wbił Adrian Jasielski. Chwilę później mogło być 2:1, ale Kamil Michalczuk w bramce OBI wyciągnął się jak struna i zbił na rzut rożny piłkę po potężnej bombie z rzutu wolnego. Jedni i drudzy walczyli o wygraną, ale powinni szanować ten remis.
Drugiej dość niespodziewanej porażki w ciągu paru dni doznała Essenza – tym razem drużyna Artura Bogaja uległa Capital Nieruchomości. Zespół Marcina Kanadysa objął prowadzenie po ładnym uderzeniu Grzegorza Chabrosa. Jeśli to był ładny gol, to o trafieniu wyrównującym trzeba powiedzieć, że było wspaniałe i prześliczne. Dariusz Wojciechowski trafił ze sporego dystansu w samo okienko, a Maciej Kusy tylko bezradnie odprowadził piłkę wzrokiem. Decydujący gol padł w 19 min – zdobył go aktywny Marek Staniak.

IV LIGA
Bez żadnego problemu kolejny komplet punktów zainkasowała Mentoza. Drużyna Macieja Klimka rozbiła 7:0 Castel Gandolfo, a królem polowania został Damian Kuciński, autor czterech goli. Jego dorobek mógłby być spokojnie i dwa razy większy, ale w początkowej fazie meczu popularnemu „Kaczce” brakowało skuteczności. Przewaga Mentozy nie podlegała dyskusji, a Castel Gandolfo praktycznie nie było w stanie odgryźć się rywalom.
Kłopoty kadrowe Olimpu (raptem pięciu zawodników) bezlitośnie wykorzystał Top Team. Jeden ze słabiej punktujących zespołów IV ligi wygrał to spotkanie pewnie, wysoko i zasłużenie. Do przerwy było 2:0, po zmianie stron Top dorzucił kolejne trzy gole. Każde z tych trafień zanotował inny zawodnik. Olimp po udanym początku jest w wyraźnym dołku, a Top Team wygrał po raz pierwszy.
Concentrix B prowadził z Sokołem 1:0 po ładnym strzale Kacpra Górskiego z dystansu. W odpowiedzi Paweł Mąka trafił od dwóch słupków i było 1:1, ale Sokół poszedł za ciosem. Płaski strzał Przemysława Nowaka i Samuel Janicki po raz drugi został zmuszony do kapitulacji. W drugiej połowie golkiper Concentrixu nie popisał się przy rzucie rożnym, wykonywanym przez Kamila Marczyńskiego i sam wbił sobie piłkę do bramki, co, jak się później okazało, ustaliło rezultat końcowy meczu.
Bez bramek w meczu LSM z Olimpem. Napastnicy nie mieli swojego dnia. W tej wyrównanej, zaciętej i dość ostrej batalii trudno wskazać zespół lepszy. Być może ciut więcej z gry miał LSM, ale defensywa tej drużyny popełniała proste błędy, które Olimp mógł, a być może nawet powinien, wykorzystać. Nawet w ostatniej akcji meczu pozostawiony bez krycia Maciej Kowalski miał świetną okazję, ale odważne wyjście Rafała Karczmarza uchroniło LSM od straty gola.
Coraz lepiej spisuje się Husaria. W środowy wieczór team Łukasza Litwiniuka pokonał Top Team. Zaczęło się jednak po myśli Top Teamu, bo w 5 min rzut karny podyktowany za zagranie ręką Konrada Tymberskiego wykorzystał Michał Zarzecki. Husaria nie czekała z ripostą zbyt długo. Minutę później płaski, mocny strzałem Jakuba Renowskiego zaskoczył Piotra Pawlaka. W 12 min w zamieszaniu podbramkowym piłkę do siatki rywali wbił Kamil Mackiewicz i Husaria wyszła na prowadzenie. Podwyższyła je w końcówce meczu za sprawą Tomasza Radeckiego.
Pewnie i spokojnie trzy punkty w meczu ze Świeżakami zainkasował Klastmed. Świdniczanie nie forsują tempa, grają spokojnie i wyróżniają się w IV lidze kulturą gry. Efekty przychodzą same. Już do przerwy po golach Dariusza Dąbka, Macieja Dąbrowskiego i Zbigniewa Wolskiego było 3:0. W drugiej części wynik podwyższył jeszcze Dąbrowski. Świeżaki miały nieliczne okazje strzeleckie, ale żadnej nie wykorzystały.
Łatwo i wysoko wygrał także OIRP, który „rozsmarował” Patataje. Do przerwy był to jeszcze w miarę wyrównany mecz, z tylko dwubramkową przewagą „Radców”, ale po zmianie stron Patataje wyraźnie opadły z sił, a każdy kolejny gol był jak cios odbierający dalszą motywację do walki. W efekcie OIRP wygrał 8:0, a po hat-tricku na swoich kontach zapisali Stanisław Staniszewski oraz Patryk Łysakowski.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.