Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (626)



W tym tygodniu poznaliśmy rozstrzygnięcie w Pucharze Ligi. Triumfatorem został czwartoligowiec - Mentoza! To ogromny i w pełni zasłużony sukces tej drużyny. Po drodze Mentoza eliminowała kilka ekip z Ekstraligi, a także bezdyskusyjnego lidera I ligi - SAABiX. Sezon zbliża się do końca - pozostały jeszcze cztery kolejki, które przyniosą całe mnóstwo rozstrzygnięć.

PUCHAR LIGI
Mentoza w drodze do finału eliminowało z Pucharu Ligi Bosko, SAABiX, Promil, Adampol i Fabrykę Formy. Nie było więc żadnego powodu, dla którego czwartoligowcy mieliby się przestraszyć Marmoty. I nie zrobili tego! Od początku to oni nadawali ton rywalizacji, choć pierwsza połowa była jeszcze w miarę wyrównana i oba zespoły tworzyły okazje. Najlepszą miał jednak zespół Mentozy po niepotrzebnej zabawie Przemysława Hajkowskiego, któremu zamarzył się rajd z piłką. Sytuację uratował Patryk Przebirowski. W drugiej połowie Mentoza wciąż wywierała presję i grała na wysokich obrotach. Po jednej z kontr Damian Kuciński dograł do Kamil Wędrochy, a ten zdołał dzióbnąć piłkę do siatki, wykorzystując „niegramotną” interwencję obrony Marmoty. Ta bramka dodała ekipie w zielonych strojach skrzydeł. Kilka minut później po strzale Jakuba Ciocia było już 2:0. Wicelider Ekstraligi nie wyglądał jak zespół, który jest w stanie nawiązać walkę. Kompletnie bezproduktywny był Bartłomiej Barwiak, a i nieobecność Marcina Wojtaszka w defensywie była nader widoczna. W końcówce najlepszy na placu gry Damian Kuciński ustalił wynik meczu na 3:0. Potem Marmocie należał się jeszcze rzut karny, ale była to ostatnia minuta meczu i pomyłka sędziego nie wpłynęła na rozstrzygnięcie. Mentoza w pełni zasłużenie wygrała i zgarnęła trofeum!

EKSTRALIGA
Pad-Bud jako mało kto potrafi urywać punkty faworytom. Mimo gry bez zmienników drużyna Piotra Bielaka potrafiła zremisować z Adampolem. Zaczęło się jednak od szybkiego prowadzenia świdniczan po bramce Pawła Szyjduka. Dość szybko sprytny lobik w wykonaniu Pawła Bugały dał wyrównanie. W końcówce pierwszej połowy błąd Piotra Chlebusia wykorzystał Krzysztof Dąbski i zrobiło się 2:1 dla Pad-Budu. Adampol wyrównał w 26 min. Piłkę z najbliższej odległości do bramki wbił Kamil Cieśla. Drużyna Krystiana Jocia nie ustrzegła się jednak kolejnego błędu, po którym znów do siatki trafił Bugała. W 40 min napór Adampolu przyniósł wreszcie spodziewany efekt i Szyjduk praktycznie na siedząco zdołał trafić do bramki, zapewniając swojej drużynie remis.  
Dzień po porażce w finale Pucharu Ligi pozbierała się KS Marmota. Drużyna Adriana Mańko ograła Ipso Iure. Nie był to szczególnie emocjonujący mecz. „Świstaki” dominowały i obie połowy wygrały po 3:1, a królem polowania został oczywiście Bartłomiej Barwiak, autor czterech bramek. Pozostałe dwie dorzucili Patryk Przebirowski i Piotr Stajszczak, a dla „Prawników” trafiali Antoni Markocki i Łukasz Kazaren.
Patrząc na suchy wynik można sądzić, że mecz Moore z Neo nie dostarczył żadnych emocji. To jednak nie do końca prawda. Moore prowadziło do przerwy 4:0 i nic nie zapowiadało kłopotów lidera, ale Neo zmobilizowało się po przerwie i w parę minut doprowadziło do stanu 3:4. To nie koniec – w 32 min drużyna Marka Błaszczaka miała dwie znakomite okazje na zdobycie bramki wyrównującej. Dwukrotnie mężem opatrznościowym Moore był Mateusz Dudek. Po chwili z kontrą wyszedł Jarosław Walęciuk i trafił na 5:3. Od tego momentu Moore kontrolowało już przebieg meczu, dorzucając jeszcze dwa trafienia. Jakby jednak nie patrzeć druga połowa zakończyła się remisem 3:3. Odnotujmy jeszcze hat-trick Macieja Sebastianiuka.
Wiosną Politechnika rozbiła Wściekłe Psy 14:4. W jesiennym meczu nie było wiele lepiej z perspektywy drużyny dowodzonej przez Tomasza Dańskiego. „Wściekli” są na takim etapie, kiedy cieszą się z zebrania składu, a walka o punkty wydaje się poza zasięgiem. Szczególnie z drużyną pokroju "Polibudy”. Skończyło się rezultatem 10:2. Dobrym momentem dla Wściekłych Psów był początek drugiej połowy, kiedy udało się strzelić dwa gole. Szczególnie podobać mógł się ten drugi, zdobyty przez Stanisława Dunin-Wilczyńskiego po kapitalnym woleju. Jednak przez zdecydowaną większość tego spotkania na boisku dominowali podopieczni Andrzeja Kurysa. Hat-tricka na swoim koncie zapisał Sebastian Janik, a po dwa gole strzelali Dawid Pikul i Michał Zlot. I pomyśleć, że kiedyś Wściekłe Psy były synonimem rzetelnej gry w defensywie…
Z trudem zwycięstwo odniosła Fabryka Formy, która rywalizowała z Perłą. Prowadzenie Fabryce dał Damian Kruk, ale po bardzo ładnej kombinacji wyrównał Krzysztof Poleszak, który zrobił to, czego nie udało się zrobić w meczu Polska – Holandia Arkadiuszowi Milikowi. Po zmianie stron Perła wyszła na prowadzenie dzięki Przemysławowi Kwiatkowi. Wtedy za robotę wziął się Karol Nalepa. Najpierw wyrównał, a potem płaskim strzałem pokonał świetnie dysponowanego w tym dniu Daniela Hulicza. Zrobiło się 3:2. „Piwosze” nie mieli jednak zamiaru składać broni. Minutę później popis swojego kunsztu snajperskiego dał Kwiatek i wyrównał stan meczu na 3:3. Gdy zanosiło się na podział punktów, niepotrzebny faul we własnym polu karnym popełnił Emil Klimkowicz, który ciągnął Nalepę. Adrian Mańko nie miał wyjścia – wskazał na punkt karny, a piłkę ustawił nam sam poszkodowany, licząc na zdobycie na hat-tricka. Wprawdzie piłka przeleciała przez ręce Hulicza, to jednak Nalepa dopiął swego. Trafił po raz trzeci, a Fabryka wymęczyła 4:3.

I LIGA
Mecz dwóch drużyn walczących o utrzymanie, a mowa o Malagenia i Widoku, stał na nadspodziewanie dobrym poziomie. Od początku było dużo walki i wysokie tempo. Już w 2 min do siatki trafił Łukasz Ożga. Widok prowadzenia nie dowiózł do przerwy, bo na niecałą minutę przed końcem pierwszej połowy ładny strzał oddał Kamil Rak. Druga połowa zaczęła się od bramki innego z Raków w zespole Malagenii – tym razem jak rasowy snajper zachował się Łukasz. Teraz to Widok musiał gonić i dość szybko zakończyło się to powodzeniem. Tomasz Madeja uderzył zza pola karnego, a zasłonięty Michał Malinowski nie zdołał złożyć się do skutecznej interwencji. W ostatnich 10 minutach, mimo walecznej gry z obu stron, bramek już nie obejrzeliśmy.
Malagenia w poniedziałek rozgrywała dwa mecze. Po remisie z Widokiem przyszła pora na odrobienie zaległości z Mat-Geo. Tutaj też długo zanosiło się na remis, bo pierwszy kwadrans gry goli nie przyniósł. Impas w 17 min przerwał Krzysztof Gustaw, który podprowadził piłkę kilkanaście metrów, po czym uderzył płasko i mocno, nie dając Michałowi Malinowskiemu żadnych szans. Pięć minut później na 2:0 podwyższył Arkadiusz Wlizło. Solidna gra Mat-Geo wystarczyła do tego, by nie stracić ani jednego gola, choć jak zwykle nie obyło się bez kilku dobrych interwencji Marcela Kapuśniaka.
Bezlitosny dla swoich kolejnych rywali jest SAABiX. We wtorkowy wieczór pod rozpędzony walec wpadła ekipa Wolcaru, która przeżywa ostatnio kadrowe problemy. Granie bez rezerwowych zebrało swój plon w postaci aż 9-bramkowego bagażu. Znów swój strzelecki bilans poprawił Mateusz Gawryszczak, strzelając tym razem 4 gole. Wolcar odgryzł się dwukrotnie i przegrał 2:9. Mecz bez większej historii.
APP Energy wypunktowało MW Lublin. W pierwszej połowie dwie bramki dla teamu Rafała Misztala zdobył Mirosław Cioch. Szczególnie podobać mógł się gol na 2:0, kiedy to Cioch wymanewrował obronę dryblingiem i posłał mocny strzał nie do obrony. W drugiej połowie ładne uderzenie Piotra Szewczyka i zrobiło się 3:0. MW Lublin nie złożyło broni i dwie minuty później Tomasz Dąbrowski dał sygnał do walki. Jednak zabrakło piłkarskiej jakości i APP Energy bez większych nerwów dowiozło prowadzenie do końca.
Raptem jednego gola zobaczyliśmy w meczu UPL z Granitem II. Na samym początku błąd Rafała Tkaczyka wykorzystał Karol Różycki. Golkiper „Pokerzystów” odpuścił piłkę, sądząc, że wyjdzie ona za bramkę. Ta odbiła się od poprzeczki i spadła pod nogi Różyckiego. Sytuacji na zmianę wyniku nie brakowało, ale skuteczność nie była tego dnia atutem obu ekip. Najbliżej szczęścia UPL był po potężnym strzale Patryka Bernata, który zatrzymał się na poprzeczce. Zwycięstwo Granitu rodziło się w bólach, ale udało się utrzymać 10 pkt przewagi na APP Energy, co praktycznie gwarantuje udział w barażach. Z kolei UPL-owi będzie ciężko uniknąć baraży o utrzymanie.
Ekipa 666 poddała środowy mecz z LKMP Zon Admina. Walkower 3:0.

II LIGA
W bólach rodziła się wygrana GOL-asów z Inżą. W 6 min to drużyna z Inżynierskiej objęła prowadzenie za sprawą Marcina Nowakowskiego, który uderzał z rzutu wolnego. GOL-asy przeważały, ale w pierwszej połowie bramki zdobyć nie potrafiły. Udało się niedługo po zmianie stron, choć Hubertowi Małyszce wyraźnie pomógł rykoszet. Mateusz Umer był bezradny. W kolejnych minutach obie ekipy szukały gola na wagę trzech oczek i od obiema bramkami działo się sporo. W końcu jednak wygraną „Golasom” zapewnił ten, od którego można było tego oczekiwać, czyli ponownie Małyszka.
Dobra seria Homera dobiegła końca. Zespół Jacka Trumińskiego znalazł pogromcę, a był nim Promil. Zaczęło się od paskudnie wyglądającej kontuzji Jacka Waludy. Bramkarz Homera zderzył się z Michałem Ungertem i rozciął łuk brwiowy. Między słupkami zastąpił go Mariusz Matfiejczuk, który ma doświadczenie w tej robocie, nabyte w MW Lublin. Matfiejczuk nie miał nic do powiedzenia w 11 min, gdy po podaniu Grzegorza Górala Ungert z najbliższej odległości trafił do siatki. W doliczonym czasie gry pierwszej odsłony wyrównał Marcin Niećko. Do przerwy 1:1. Druga połowa toczyła się w dość napiętej atmosferze. Nie brakowało fauli, wzajemnych prowokacji czy złośliwości. W końcu jednak padł też gol. Dość przypadkowo piłka znalazła się pod nogami Górala, który z bliska nie miał żadnego problemu ze skierowaniem jej do siatki.
Walka o mistrzostwo II ligi zapowiada się ekscytująco. Na fotel lidera powróciło 2 Be Bio. Drużyna „Jagódek” w 18. kolejce ograło pewnie i wysoko 4te Piętro Nieruchomości. Gra bez zmienników nie była dla teamu Michała Kopecia problemem. Nie minęły 3 minuty, a 2 Be Bio prowadziło 2:0 po bramkach Mateusza Maksymca i Grzegorza Kutrzepy. W 7 min po trafieniu Piotra Jabrzyńskiego zrobiło się 3:0. Team Piotra Łukawskiego odgryzł się golem Michała Szymanka, ale na nawiązanie rywalizacji nie było za dużych szans. Zabrakło przede wszystkim podstawowego golkipera, bo strzały rywali łatwo wpadały do siatki. Finalnie Maksymiec i Jabrzyński ustrzelili dublety, a listę strzelców uzupełnił Łukasz Sulowski. 6:1.

III LIGA
Billennium i Królewscy rozpoczęli 18. kolejkę od remisowego starcia. Obie ekipy walczą o awans do II ligi, więc spotkanie miało duże znaczenie. W pierwszej odsłonie rywale – po boksersku – dali sobie po razie. Oba gole padły po strzałach z rzutów wolnych. Na 1:0 trafił Damian Stachyra, wyrównał dokładnie minutę później Adrian Kalita. W drugiej połowie to „Informatycy” wyszli na prowadzenie, a akcję wykończył Wojciech Lejko. Jednak ostatnie słowo należało do Królewskich. Rzut karny podyktowany za zagranie ręką zamienił na gola Marcin Dobrzyński. Tydzień wcześniej to on zagrał ręką w meczu z Transaudytem, prokurując „jedenastkę”. Tym razem role się odwróciły.
TRANS-AUDYT.pl coraz pewniejszym krokiem zmierza do II ligi. W poniedziałek „Transportowcy” zagrali w swoim stylu. Najpierw „zabili” pierwszą połowę, a w drugiej zadali dwa ciosy. Pierwszy wyprowadził Bogdan Lembrych, drugi Damian Połowniak. Nawet nazwiska strzelców nas nie dziwią. Capital, bo to ta drużyna była rywalem Transaudytu, miał w tym dniu bardzo mało argumentów.
Concentrix A przejechał się po BIGOS-ie. Po czterech minutach w protokole meczowym było już 4:0 (sic), a Adam Aina notował hat-tricka. Na przerwę Concentrix schodził z prowadzeniem 6:1 i tylko ciut lepsza postawa „Kapuścianych” po przyjeździe spóźnionego Pawła Lizuna uchroniła ich przed całkowitą kompromitacją. Dwucyfrówki nie było, a w dodatku Lizun zdobył dwa gole. Wynik końcowy to 9:2 dla Concentrixu, który wiosną przegrał z BIGOS-em!
Bramka Adriana Fryszkowskiego w ostatniej akcji pierwszej połowy zapewniła OBI bardzo ciężko wywalczone zwycięstwo z Va Bankiem. „Bankowcy” postawili się faworytowi, ale zabrakło im tego czegoś w ofensywie. Kamil Michalczuk ani razu nie został wystawiony na najcięższą próbę. Spisywał się solidnie i to wystarczyło.
Essenza prowadziła z Midasem od 8 min, kiedy to mimo presji obrońcy skuteczny strzał od dwóch słupków zdołał oddać Michał Piskor. Ambitnie grająca drużyna Midasa, mimo braku rezerwowych, zdołała wyrównać w 15 min. Błąd Artura Bogaja wykorzystali do spółki Marek Kłoda i Łukasz Bedliński, a na listę strzelców wpisał się ten drugi. Jednak Essenza na stracone prowadzenie zareagowała najlepiej jak mogła – sama ruszyła po kolejne bramki, a najwięcej ikry miał Kamil Głos, który w ciągu ostatnich niecałych 10 minut zdobył hat-tricka. Midasowi wyraźnie zabrakło sił.

IV LIGA
Patataje po raz kolejny przegrały walkowerem. Tym razem drużyna Łukasza Rusińskiego nie zebrała składu na mecz z Castel Gandolfo.
Bez historii był rozgrywany awansem mecz 21. kolejki pomiędzy Mentozą a Top Teamem. Ci drudzy zebrali raptem pięciu graczy i nic dziwnego, że skończyło się pogromem. Mentoza strzeliła 10 goli, a aż 6 z nich Damian Kuciński.
W kratkę gra Husaria. We wtorek team Łukasza Litwiniuka nie sprostał Klastmedowi. W 4 min po dograniu z narożnika boiska na strzał zdecydował się Krystian Kowalczyk. Źle interweniował Michał Szpos i mieliśmy otwarcie wyniku. Dość szybko mocnym, płaskim strzałem zza pola karnego wyrównał Kacper Truszkowski. Klastmed przed przerwą zdołał trafić na 2:1 za sprawą Marcina Wrońskiego. Kilka minut po przerwie rezultat meczu na korzyść świdniczan ustalił definitywnie Daniel Arciszewski, przy sporej pomocy rykoszetu.
Top Team po poniedziałkowej klęsce z Mentozą podniósł się i z ofiary stał się oprawcą. Drużyna Przemysława Kiszkowskiego pokonała Concentrix B, a sam Kiszkowski był jednym z ojców zwycięstwa, bowiem w pierwszej połowie przy stanie 0:0 obronił rzut karny Janusza Wosia. Tuż przed przerwą bramkę na 1:0 zdobył Bartosz Cisek. Zaraz po przerwie wyrównał Aleks Kaliński, ale wtedy sprawy w swoje ręce wziął Michał Zarzecki. Jego hat-trick golem przedzielił jeszcze Kamil Kukiełka i złożyło się na zwycięstwo Top Teamu 5:1.
Mentoza po wygraniu Pucharu Ligi w środę miała jeszcze do załatwienia jeden cel – była nim wygrana z LSM. Udało się bez większego kłopotu. Wynik potężnym strzałem z rzutu wolnego pod poprzeczkę otworzył Damian Kuciński. Niedługo potem po prostym błędzie obrony LSM na 2:0 podwyższył Patryk Mazurek. W końcówce pierwszej połowy Marcin Lato sfaulował we własnym polu karnym Kucińskiego, a sam poszkodowany nie pomylił się z „jedenastki”. W drugiej połowie długimi momentami walczył jak równy z równym. Na bramkę Kucińskiego z 22 min odpowiedział Tomasz Wójcik, ale było to jedynie trafienie honorowe, bo zaliczka z pierwszej połowy wystarczyła Mentozie do pewnego zwycięstwa 4:1. Tylko totalny kataklizm mógłby odebrać zespołowi z Mętowa zwycięstwo w IV lidze. Nic tego nie zapowiada.
Już w 1 min meczu Olimpu z Sokołem na prowadzenie wyszedł zespół w żółtych strojach, a do siatki trafił Robert Wawer. Olimp ruszył do odrabiania strat i wyszło to dość dobrze, bo już w 4 min po strzale Adama Mireńskiego było 1:1. Na kolejne bramki trzeba było poczekać do drugiej połowy. W 14 min Tomasza Rojka pokonał Łukasz Galant – Olimp prowadził 2:1. Dwie minuty później o sobie dał znać Karol Wróbel i było już 3:1. W 20 min bezsensowne zagranie ręką Łukasza Sałbuta oznaczało rzut karny dla ekipy Marcina Iwana. Do piłki podszedł Wróbel i praktycznie zamknął ten mecz. Wprawdzie minutę później Sokół doczekał się swojej drugiej bramki, za sprawą samobójczego trafienia Iwana, ale nie miało to już większego znaczenia.
Świeżaki mimo braku rezerwowych przeważały w spotkaniu z OIRP praktycznie od początku, ale spotkanie naznaczone było brakiem szczęścia i wieloma świetnymi interwencjami Mateusza Suleja, bramkarza „Radców”. I gdy wydawało się, że po 25 min spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, a Kacprowi Świerkuli śnić się będzie po nocach Sulej i poprzeczka, sprawy w swoje ręce wziął Kamil Karski. W doliczonym czasie gry huknął z dystansu i Sulej jedyny raz w tym meczu skapitulował.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.