Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (632)



Wróciła liga orlikowa, a zatem wraca też "Wokół LAKP". Nie może być inaczej. Spragnionym lektury nie zabieramy więc już czasu na przydługawe wstępy. Jedziemy z tym...

PUCHAR LIGI
Rozgrywki pucharowe w sezonie 2023 rozpoczęły się od naprawdę znakomitego meczu, w którym nowicjusze z traf.to postawili się Królewskim. Pierwsza połowa większych emocji nie zwiastowała i zakończyła się remisem 0:0. W drugiej się zaczęło. Traf.to objęło prowadzenie po bramce Macieja Grządziela. To podziałało na Królewskich jak płachta na byka i zagrali oni jak ci Królewscy z Madrytu – szybko odrobili straty po bramce Marcina Dobrzyńskiego i wyszli na prowadzenie po trafieniu Mateusza Dołhana. Jednak w 24 min na skraju pola karnego niepotrzebny faul popełnił Piotr Chomczyk i Adrian Mańko wskazał na punkt karny. Do piłki podszedł Jakub Lewandowski i nie pomylił się – zrobiło się 2:2. Ostatnia minuta meczu to najpierw zamieszanie pod bramką traf.to po rzucie wolnym, a potem kontra, która powinna zakończyć się golem na 3:2. Z opresji obronną ręką wyszedł jednak Patryk Włodarczyk i o awansie do I rundy rozstrzygnąć miały rzuty karny. Tutaj już w pierwszej kolejce pomylił się Tomasz Mazur z Królewskich, a potem dziewięciu kolejnych wykonawców strzelało bezbłędnie. A zatem traf.to awansowało, a Królewscy odpadli. Obu drużynom należą się jednak brawa za stworzenie dobrego widowiska.
Serią rzutów karnych zakończył się również mecz Neo z 2 Be Bio. Samo wyrównanie spotkanie zakończyło się remisem 1:1 po dwóch pięknych bramkach – na trafienie Ernesta Mroczka dwie minuty później odpowiedział Adam Górniak. Obie ekipy zmarnowały sporo dogodnych szans, a Neo w rzutach karnych zmarnowało „piłkę meczową” – pomylił się Jan Błaszczak. Bohaterem karnych w zespole 2 Be Bio został Piotr Maliszewski, który obronił aż trzy „jedenastki”.
Po niełatwym boju awans do I rundy uzyskało Robimy Marketing, które pokonało 3:2 Concentrix A. To właśnie Concentrix jako pierwszy wyprowadził cios – do siatki trafił Bartłomiej Woszczek. Później do głosu doszli „Marketingowcy” i po golach Amadeo Plamadeali, Mariusza Śledzia i Kacpra Ściuby prowadzili 3:1. Trafienie Krzysztofa Kozaka przywróciło Concentrixowi nadzieję na rzuty karne, ale polowanie na gola wyrównującego nie przyniosło efektu.
Bez gry pucharowe starcie z PO Lighting Niemce poddało Szukamy Sponsora.

EKSTRALIGA
Ekstraliga rozpoczęła się od ciekawego spotkania Adampolu z SAABiX-em. Świdniczanie prowadzenie objęli już w 2 min po golu Mateusza Kowalewskiego, ale na 1:1 po kapitalnej bombie z daleka wyrównał Jakub Twardzik. Pięć minut później na listę strzelców wpisał się motor napędowy akcji Adampolu – Paweł Uliczny. Do przerwy 2:1. Po zmianie stron do drugiego w tym meczu wyrównania doprowadził Mateusz Gawryszczak. Adampol wrócił na prowadzenie błyskawicznie, gdy rzut karny na gola zamienił Uliczny. Ostatni cios wyprowadził w 32 min Marcin Szyjduk. Nerwowa końcówka to przede wszystkim próby SAABiX-u, które nie przyniosły bramkowego efektu. Beniaminek postraszył dwukrotnego mistrza OLS, ale niespodzianki nie było.
Na remis starcie Zon Admina – Pad-Bud. Mecz stał na wysokim poziomie i trzymał w napięciu do samego końca. Pierwszy gol padł już po kwadransie gry, a zdobył go Stanisław Ryba. Szybko do wyrównania po prostym błędzie defensywy beniaminka doprowadził Patryk Grzegorczyk. W drugiej połowie scenariusz się odwrócił – gol Kamila Ostrowskiego na 2:1 dla Pad-Budu i błyskawiczna riposta Michała Wasila na 2:2. Ostrowski w 35 min ponownie dał Pad-Budowi prowadzenie, ale ostatnie słowo tej batalii należało do Adriana Prażmo.
Moore w mistrzowskim stylu rozpoczęło sezon, wysoko pokonując Granit II. Obrońcy tytułu do przerwy prowadzili 3:1 po bramkach Piotra Packa, Marcina Urbana i Jarosława Walęciuka. Dla Granitu trafił zaś Jakub Szymala. Po zmianie stron w pewnym momencie było już nawet 7:1. Obie ekipy miały sporo okazji, ale dużo skuteczniejsza była ekipa Moore. Szarże bychawian wiele razy w dobrym stylu zatrzymywał Mateusz Dudek. W końcówce Mariusz Głazik i Kacper Golisz zmniejszyli rozmiary porażki beniaminka.
Tego nie spodziewał się chyba nikt! Politechnika rozbiła Kalinę aż 14:1! Drużyna Andrzeja Kurysa z wracającym po poważnej kontuzji Jakubem Leszczyńskim w roli motoru napędowego po prostu przejechała się po rywalu jak walec drogowy. Kalina nie miała wcale dużych problemów kadrowych – jedynie poważne uchybienie to brak golkipera. Ten wynik jest naprawdę trudny do wytłumaczenia, ale „Polibuda” po kolejnych golach po prostu się nie zatrzymywała i parła po kolejne. Cztery gole w tym „torcie” to dorobek Jarosława Wójcika, hat-tricka upolował wspomniany Leszczyński. Jedyna bramka dla „Zipów” to dzieło Karola Banachiewicza. Dzieło to dobre słowo, bo popularny „Grzybek” błysnął naprawdę kapitalną akcją, po której było tylko 2:1 dla Politechniki i wydawało się, że czeka nas zacięty i wyrównany mecz. Nic z tego.
Przez aż 39 minut Marmota i Bosko nie potrafiły zdobyć gola. W pierwszej połowie więcej dobrych okazji miało Bosko, ale to po petardzie Patryka Przebirowskiego z dystansu zatrzęsła się poprzeczka. W drugiej połowie bramkarzowi Bosko znów w sukurs przyszła bramka – tym razem jej słupek, po tym jak fantastycznego podania Piotra Stajszczaka nie wykorzystał Bartłomiej Barwiak. Marmota w tej części miała więcej z gry, ale i Bosko niepokoiło bardzo czujnego w tym spotkaniu Przemysława Hajkowskiego. W końcu po kontrataku Bosko zdobyło gola, a na listę strzelców wpisał się Bogdan Savich. Gdy wydawało się, że to będzie złoty gol tego spotkania, Hajkowski do kilku udanych interwencji w tym meczu dołożył jeszcze asystę. Przytomnie podał do Stajszczaka, ten wziął obrońcę na plecy i płaskim strzałem uratował wicemistrzom ligi remis. Niby dla faworyta do strata dwóch punktów, ale coś nam mówi, że tak grające Bosko pourywa punkty wielu „papierowym” faworytom.

I LIGA
Neo już w pierwszym meczu po spadku z Ekstraligi przekonało się, że walka o powrót do elity może być piekielnie trudna. Mat-Geo opromienione sukcesem w HLAKP zagrało naprawdę bardzo dobry mecz i wygrało z Neo 5:0, a hat-trickiem popisał się Patryk Kowalczyk. Pozostałe bramki dorzucili Karol Przebirowski i Marcin Nowakowski, który powraca do „macierzy” po kilkuletniej przerwie na własny projekt pod nazwą Inża. Mat-Geo grało z polotem, szybko, dokładnie. Oglądało się to dobrze. A nawet gdy Neo dochodziło do sytuacji, to na posterunku był Marcel Kapuśniak.
Poker Team wrócił do OLS po 2,5 roku. Powrót „Karcianych” był imponujący – zespół wielokrotnych mistrzów ligi rozbił Wściekłe Psy 7:1, grając na pół gwizdka. Ciekawe, czy tak będzie wyglądał cały sezon w I lidze? Tego nie wiemy, ale warto podkreślić, że w barwach Poker Teamu zagrał Grzegorz Bonin – były reprezentant Polski i uznany ligowiec. Zdobył jedną z bramek i pokazał kilka efektownych zagrań.
Dużo więcej emocji przyniósł drugi z wtorkowych meczów I ligi. Już w 1 min MW Lublin objęło prowadzenie w rywalizacji z APP Energy po bramce Wojciecha Czernickiego. APP przejęło inicjatywę i ruszyło po gole. W 4 min wyrównał Michał Morawski, a w 8 min sprytny strzał szpicem buta w wykonaniu Rafała Piwońskiego zaskoczył Marka Wołoszyna. Przewaga ekipy Piotra Szewczyka w tym okresie była niepodważalna. Jednak w drugiej połowie APP Energy praktycznie wyłącznie się broniło. Taka strategia była poniekąd zrozumiała – w końcu wynik się zgadzał. Ale MW zostało wynagrodzone za ambitną walkę o remis. Piękny gol Czernickiego ustalił wynik spotkania na 2:2, choć w końcówce mocno pachniało trafieniem na 3:2 dla jednej ze stron.
Kawał dobrej gry na inaugurację pokazał Widok, który nie zostawił złudzeń Ułanom, pokonując ich 4:2. Rozmiary wygranej nie są może szczególnie imponujące, ale w 23. minucie było już nawet 4:0, a hat-tricka na koncie zapisał Daniel Krakiewicz. Ułani w końcówce przebudzili się i wywalczyli dwa gole – oba strzelił Adam Rasiak. Marne to jednak pocieszenie, bowiem zespół Dawida Szatkowskiego po raz kolejny zalicza falstart.
Mentoza mimo nieobecności kontuzjowanego Damiana Kucińskiego bardzo pewnie ograła 2 Be Bio. Pierwsza połowa zapowiadała zaciętą walkę do końca – było 1:1. W drugiej części Mentoza wrzuciła wyższy bieg. Dublety ustrzelili Jakub Węgrzyn i Rafał Czernic, a po golu dorzucili Jakub Cioć i Kamil Wędrocha. Dla „Jagódek” trafiali Michał Jabrzyński i Mateusz Maksymiec. Warto zauważyć, że w zespole beniaminka I ligi również zabrakło czołowego strzelca, a mianowicie Grzegorza Kutrzepy.
Ciężkie jest życie spadkowicza z Ekstraligi. Przekonało się o tym Neo, przekonały Wściekłe Psy, przekonała też Perła, która w piątkowy wieczór przegrała z Wolcarem 1:4. Do przerwy obejrzeliśmy tylko jednego gola – już w 1 min nieporozumienie pomiędzy Pawłem Zygo a Przemysławem Powagą wykorzystał Daniel Sekuła. Na początku drugiej połowy Perła wyrównała – po strzale Bartosza Chlebieja piłka rykoszetowała i zmyliła bramkarza. Jednak to był koniec dobrych wiadomości dla „Piwoszy”. Po chwili Sekuła trafił na 2:1, potem na 3:1 podwyższył Antoni Mietelski, a chwilę później wynik na 4:1 ustalił Sekuła, kompletując tym samym hat-trick.

II LIGA
Jeszcze dobrze nie zaczął się mecz Mariolu z Glinianą, a już drużyna w fioletowych strojach musiała przełknąć bardzo gorzką pigułkę – debiutujący w tej drużynie bramkarz Michał Pawlak sfaulował rywala, który miał przed sobą już tylko pustą bramkę. Efekt oczywisty – karny i czerwona kartka, bowiem faul nie nastąpił wskutek walki o piłkę. Rzut karny na gola zamienił Piotr Woliński. Przed przerwą Mariol dorzucił jeszcze dwa gole – strzelili Krzysztof Mrozik i Mateusz Bagijew. Obaj panowie wpisali się na listę strzelców również po zmianie stron – Mrozik jednak skierował piłkę do własnej bramki, a Bagijew do właściwej. Składa się to na wynik 4:1. Szybcy zawodnicy Mariolu byli momentami nieuchwytni dla defensywy Glinianej, ale skuteczność zwycięskiej strony w tym spotkaniu pozostawiała sporo do życzenia. Gliniana, grając ponad 20 minut w osłabieniu, zanotowała dość skromny wymiar kary.
W zeszłym sezonie UPL i TRANS-AUDYT dzieliły dwie klasy rozgrywkowe – jedni grali na zapleczu Ekstraligi, drudzy w III lidze. Tymczasem w poniedziałkowy wieczór już na poziomie II ligi tej różnicy wcale nie było widać. Wyrównane starcie zakończyło się zwycięstwem 2:0 „Transportowców”, którzy pokazali to, z czego znamy ich doskonale – solidność w tyłach i umiejętność wykorzystania swoich nielicznych okazji – bramki strzelali Paweł Mazur i Bogdan Lembrych. Na słowa uznania zasłużył też na pewno Artur Gułkowski, który kilka razy dobrymi interwencjami powstrzymywał UPL. „Pokerzyści” rytm złapali jednak zdecydowanie za późno i nie zdołali strzelić choćby kontaktowej bramki.
Nie tak inaugurację nowego sezonu wyobrażał sobie na pewno Homer – ekipa Jacka Trumińskiego dość niespodziewanie przegrała z GOL-asami 1:2. Niespodziewanie, ale zasłużenie. Pierwsi na prowadzenie wyszli gracze Homera, bowiem nieszczęśliwie piłkę we własnej bramce umieścił Paweł Birut. Pięć minut później mocnym uderzeniem akcję GOL-asów zamknął Arkadiusz Grabowski. Team Piotra Roja grał naprawdę dobrą piłkę, a szczególnie dużo kłopotów sprawiał rywalom Hubert Małyszka. I to właśnie jego płaski strzał okazał się kluczowy dla losów meczu – Jacek Waluda nie popisał się przy tej interwencji, ale nie zmniejsza to zasług strzelca. Później GOL-asy miały okazje, by wynik poprawić, ale i Homer nacierał, w poszukiwaniu wyrównania. Świetnie dysponowany był jednak Marcin Beć i mimo, że na kilka minut przed końcem meczu otrzymał solidny cios w głowę od nadbiegającego Pawła Łucia, to i tak nie dał się pokonać żadnemu z przeciwników. W Homerze zabrakło wyraźnie kogoś takiego jak Damian Ścibior.
W imponującym stylu drugoligowy sezon rozpoczęło Billennium, które rozbiło DomLublin aż 9:0! Wynik dobrze obrazuje to, co działo się na boisku. „Informatycy” grali z rozmachem, ofensywnie, a rywale nie nadążali za ich akcjami. Dawid Kurkiewicz trafił do siatki czterokrotnie, Adrian Kalita i Daniel Leszczyński po dwa razy, a Tomasz Rzeszut raz, w dodatku z dużą dozą szczęścia.
Od zwycięstwa drugoligową przygodę rozpoczął Carmas. Ekipa Michała Malinowskiego ograła 3:1 Robimy Marketing. Bohaterem pierwszej połowy w szeregach Carmasu był autor dubletu, Przemysław Małaj, który wykorzystał asysty Andriy’a Melnyka i Pawła Kaczora. Ten duet odpowiadał też za trzecią bramkę dla zwycięzców. Melnyk minął kilku rywali i wystawił piłkę Kaczorowi na srebrnej tacy, a ten dopełnił formalności. Wcześniej „Marketingowcy” zdobyli jednak za sprawą Mariusza Śledzia gola kontaktowego, więc trafienie Kaczora miało duże znaczenie.
Promil po zaciętym meczu pokonał beniaminka II ligi, OBI. Spotkanie nie należało do najładniejszych, ale wydaje się, że o wygranej teamu Rafała Goździewskiego przesądziła większa liczba indywidualności. Na początku meczu do siatki trafiali Paweł Wieczorek i Kamil Jurczak. W drugiej połowie OBI złapało kontakt za sprawą Dariusza Wojciechowskiego, ale dość szybko ripostował Paweł Wancerz i znów Promil miał dwa gole przewagi. W końcówce Adrian Fryszkowski przywrócił drużynie OBI nadzieję na remis, jednak poszukiwania bramki na 3:3 zakończyły się fiaskiem.

III LIGA
Na inaugurację sezonu Malagenia w nowej odsłonie zagrała z Sokołem. Od początku defensywa drużyny Pawła Kępki miała ogromne problemy z upilnowaniem ruchliwego Kamila Marczyńskiego. Ten już w 2 min trafił na 1:0. Jako zespół lepiej wyglądała Malagenia, jednak dziury w defensywie były widoczne aż nadto. W 7 min po dość przypadkowej akcji do wyrównania doprowadził Daniel Nowosad, który został nagrodzony za swoją ambitną walkę o piłkę do samego końca. Jednak w 11 min ponownie popularny „Marycha” skarcił rywali. Malagenia przez większość drugiej połowy bezskutecznie szukała wyrównania. Znalazła je dopiero w 25 min, gdy z najbliższej odległości nie pomylił się Michał Haratynowicz. To był niezły mecz, w którym obie strony miały sporo szans – po meczu było co rozpamiętywać.
Klastmed rozpoczął mecz z Szukamy Sponsora bardzo słabo, zupełnie oddając pole rywalom. Ci wykorzystali to bez litości – Grzegorz Wołyńczuk z gry na 1:0, a zaraz potem Artur Karasek na 2:0 po rzucie rożnym. Świdniczanom dużo czasu zajęło złapanie jako takiego rytmu. W końcu w 20 min gola kontaktowego zdobył Michał Hajkowski, a w 25 min remis swojej drużynie uratował Krystian Kowalczyk. Jego strzał głową był mocno nieczysty i właśnie dzięki temu całkowicie zmylił Michała Pycia, który bezradnie mógł patrzeć, jak piłka lobuje go i wpada do siatki.
Ebe Ebe, które znamy już z pucharowych rozgrywek w lecie 2022, przekonało się, że zmagania w III lidze nie będą łatwe. W poniedziałkowy wieczór na boisku Politechniki lepszy okazał się Midas. W 11 min wynik otworzył Michał Muda. Wyrównał w 15 min po strzale z dystansu i drobnym rykoszecie Bartosz Żywarski. Ebe Ebe nie nacieszyło się remisem nawet minuty. Świetna, długa piłka z głębi pola znalazła Arkadiusza Płazę, a ten huknął wprost do bramki. Ręce same składały się do braw. Po chwili Midas celebrował trafienie na 3:1 – Konrad Lis w sytuacji sam na sam strzałem szpicem buta pokonał Dawida Rakowskiego. W 24 min gapiostwo jednego z obrońców Ebe Ebe wykorzystał Łukasz Sawicki, ustalając wynik meczu na 4:1.
Tylko jedna bramka padła w meczu Królewskich z Capital Nieruchomości – strzelił ją w 5 min mocnym uderzeniem pod poprzeczkę Marcin Dobrzyński. Nie był to mecz, który zachwycił, ale punkty na początku sezonu po brzydkim meczu są tak samo cenne, jak i te zdobywane w 22. kolejce po pięknym boju. I tutaj Królewscy mają się z czego cieszyć, a „Nieruchomościowcy” punktów poszukają w drugiej serii spotkań.
W 5 min meczu Va Banku z Essenzą obejrzeliśmy kandydata do miana bramki sezonu. Piotr Wojciechowski wybił piłkę spod własnej bramki tak dobrze, że… zaskoczył Jakuba Ostasiewicza i trafił do bramki przeciwnika! Podłamana drużyna „Bankowców” po tym ciosie dochodziła do siebie 10 minut, ale w końcu po solowej akcji Mateusz Kostkowski doprowadził do remisu. Gdy wydawało się, że takim rezultatem zakończy się ten mecz, rzut rożny w ostatniej minucie przyniósł Essenzy eksplozję radości. Do siatki trafił bowiem Kamil Głos.
Ledwo rozpoczął się mecz Plagi Szczurów z 4tym Piętrem, a już było 2:0. Dwukrotnie popełniającą kardynalne błędy defensywę „Nieruchomościowców” skarcił Jarosław Staszków. Zapowiadało się na spore rozmiary zwycięstwa Plagi, ale nic takiego nie miało miejsca – więcej bramek w tym meczu nie obejrzeliśmy. 4te Piętro nie miało atutów w ofensywie, a Plaga grała mało efektywnie.

IV LIGA
PKS BIGOS odwrócił losy meczu ze Świeżakami. Do przerwy to team Michała Kwiatkowskiego prowadził 1:0 po bramce Kacpra Świerkuli. Wyrównał w 14 min Łukasz Walczak, który wyraźnie poczuł krew. Kilka chwil później jego precyzyjny strzał zmierzał do bramki, ale został strącony na rzut rożny. Po paru minutach Walczak kapitalnym podaniem otworzył wolną przestrzeń Tomaszowi Moszczyckiego, ale strzał popularnego „Coopera” wylądował na słupku. Jeśli ktoś w drugiej połowie zasługiwał na zwycięską bramkę, to był to PKS BIGOS. I w 25 min ładne, sytuacyjne uderzenie z pierwszej piłki w wykonaniu debiutującego w drużynie „Kapuścianych” Pawła Czecha ugrzęzło w siatce, będąc ciosem kończącym.
Wymęczoną wygraną odniósł Olimp, który w sobotnie popołudnie rywalizował z Concentrixem A. O wygranej drużyny Marcina Iwana przesądził gol Kacpra Galazdry, zdobyty w 10. minucie. Twardy, zacięty mecz nie przyniósł więcej trafień, a na pochwały zasłużyli wszyscy trzej bramkarze – trzej, bo w Concentrixie bronił najpierw Sebastian Wierzbicki, a później Mateusz Chrabąszcz. Nie ustępował im ich vis-a-vis, Andrzej Gontarz.
Dość pewnie swój debiutancki mecz w OLS wygrało PO Lighting Niemce, które ograło Patataje 3:1. Do przerwy było 2:1 po bramkach Kamila Prażmo i Łukasza Kowala oraz Maksymiliana Miedźwieckiego. Przewagę PO Lighting w drugiej połowie udokumentował ciosem nr 3 Jakub Kostyła.
Concentrix B ograł Husarię dzięki dubletowi najlepszego na placu gry Aymana Badra. To na nim była w tym spotkaniu zawieszona gra ekipy Krystiana Szpyry. To jednak Husaria prowadziła 1:0 po bramce Jakuba Renowskiego. I to Husaria miała więcej dogodnych okazji strzeleckich. W końcówce jednak skuteczność zawodziła raz za razem. Zawiódł też sędzia Piotr Baran, który nie uznał gola dla Husarii, choć piłka najprawdopodobniej przekroczyła linię bramkową. – Nie ukrywam, że zagadałem się z fotografem i klops gotowy, za co chcę przeprosić – powiedział w ekskluzywnej rozmowie z „Wokół LAKP” popularny „Baranek”.
Z wysokiego „C” sezon rozpoczął LSM. Team Michała Mazurka bezlitośnie wypunktował Castel Gandolfo, a największy udział w wygranej LSM miał autor hat-tricka, Łukasz Kubecki. Jednego gola dorzucił Adam Moryc. Honorowe trafienie dla Castel Gandolfo to dzieło Łukasza Jerzyny. Niewątpliwie stroną dyktującą warunki był LSM i wygrana jest w pełni zasłużona. W grze Castel Gandolfo było zbyt wiele niedokładności, by marzyć o punktach.

V LIGA
Pierwszy w historii LAKP mecz V ligi (czyli szóstej klasy rozgrywkowej) nie przyniósł bramek. OIRP i Mythos ambitnie walczyły o jedynego gola, ale bez skutku. Lepsze okazje mieli „Radcowie”, jednak Paweł Szpinda to dobry fachowiec i nie dał się pokonać. A zatem na premierowe trafienie na tym poziomie rozgrywkowym przyszło nam jeszcze poczekać.
Piąta liga to głównie pojedynki ligowych nowicjuszy. Tak było w przypadku wtorkowego starcia DHL z Laga Bonito, choć w składzie tych drugich zobaczyliśmy kilku graczy znanych z Top Teamu. I już w 1 min jeden z nich, Paweł Kostyra, trafił do bramki na 1:0. Co ciekawe, był to jedyny gol pierwszej połowy. Druga zaczęła się identycznie – Kostyra trafił do siatki. Tym razem jednak na tym nie poprzestał i po chwili mógł cieszyć się z hat-tricka. Prowadzenie Lagi na 4:0 podwyższył Marek Kowalczyk, a honorowego gola dla DHL zdobył z rzutu karnego Seweryn Garamaj.
Traf.to rozpoczęło sezon od zwycięstwa w Pucharze Ligi z Królewskimi, ale w lidze było już gorzej – duża w tym jednak zasługa rywala. Emerlog zagrał bardzo dobry mecz, skutecznie neutralizował atuty rywali i samemu zadał cios już w 5 min, gdy na listę strzelców wpisał się Adrian Szczerba. Ten sam zawodnik podwyższył na 2:0 w 18 min. Traf.to nie rezygnowało. Precyzyjny strzał Macieja Kamińskiego przywrócił wiarę przynajmniej w remis, ale w 25 min kropkę nad „i” postawił Paweł Lipski. Tym samym Emerlog przedłużył swoją świetną serię z końcówki HLAKP i udanie wszedł w orlikową rzeczywistość.
Kultywator Konopnica i 8LM stawiały swoje pierwsze kroki w OLS 2023 w środowe popołudnie przy ul. Radzyńskiej. Dla Kultywatora to powrót do ligi po kilku latach przerwy. 8LM to debiutanci. Samo spotkanie stało na przeciętnym poziomie – dużo walki, sporo kiksów i zmarnowanych okazji, mało piłkarskiej jakości i składnych akcji. Był jednak jeden przebłysk – przepiękny strzał Szymona Warchałowskiego w 20 min na wagę trzech punktów. Uderzenie stadiony świata, a nie stadiony „ósmej Ligi Mistrzów”. Kultywator chcąc myśleć o punktach musi poprawić skuteczność, albo szukać słabszych rywali.
LWA dzięki kilku indywidualnym przebłyskom zdołała pokonać ABM w meczu, który zamykał środową sesję gier. Drużyna z Lawinowej wygraną zawdzięcza przede wszystkim Damianowi Irackiemu, który zdobył bramkę na 1:0 i asystował przy trafieniu na 2:0, którym Marek Szorek zamknął mecz. Było to średnie widowisko, ale można to zrzucić na karb debiutanckiej tremy i braku ogrania w OLS.
Nie za wiele ciekawego działo się w rywalizacji Beer Stars z SKP Szportferajn. Ten zacięty mecz walki rozstrzygnął gol Rafała Usidusa. Trzy punkty dla SKP, a „Piwne Gwiazdy” muszą jeszcze poczekać na swój łyk radości po debiutanckiej wygranej w LAKP. Być może już w poniedziałek…

 

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.