Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (641)



Za nami kolejka nr 10. Liga dobija powoli do półmetka zmagań. Wiadomo już, że w połowie drogi do powrotu na mistrzowski tron jest Adampol Team, który niezależnie od wyniku w 11. kolejce i tak będzie liderem.

EKSTRALIGA
Z bardzo dalekiej podróży wrócił Adampol, który przegrywał z Bosko 0:2 aż do 31. minuty! Bosko zaskoczyło świdniczan szczególnie w pierwszej połowie. Zespół Piotra Flisa grał szybko, na dużej intensywności i po bramkach Bogdana Savicha i Volodymyra Trokhymchuka prowadził 2:0, a prowadzenie to mogło być jeszcze wyższe. Adampolowi nie wychodziło nic. Po zmianie stron dwukrotni mistrzowie ligi ruszyli jednak do przodu z większym animuszem, a drużynę za uszy pociągnął Paweł Szyjduk. To on strzelił bramkę kontaktową, po której Bosko zostało zepchnięte do głębokiej defensywy. To on, choć był najmniejszy w polu karnym, wygrał głowę i zdobył bramkę na 2:2. I wreszcie to on zapewnił Adampolowi trzy oczka, zdobywając gola na 3:2! Bosko zagrało świetną pierwszą połowę, ale to nie wystarczyło.
Mnóstwo emocji przyniosła rywalizacja SAABiX-u z Zon Adminą, czyli dwóch beniaminków ligi. SAABiX przespał pierwszą połowę, grając mało dokładnie i mało agresywnie. Ekipa nieobecnego w tym dniu Tomasza Maciąga prowadziła 2:0 po golach Adriana Prażmo i Marcina Orłowskiego. Początek drugiej połowy to czas, kiedy SAABiX się odrodził. W 24 min sygnał do odrabiania strat dał Jakub Sobieszek. Trzy minuty później faulowany w polu karnym był Piotr Michoński. Sebastian Sztejno zmarnował wprawdzie rzut karny, ale zdążył dobić głową obronione uderzenie. W 31 min Sobieszek miał już dublet, a SAABiX wyszedł na prowadzenie 3:2. Nic nie zapowiadało przebudzenia Zon Adminy, ale pomocną dłoń wyciągnęli rywale. Kamil Ciosek i Jakub Twardzik w ciągu minuty zanotowali dwa samobóje – dwukrotnie bardzo pechowo. Jakby tego było mało, po chwili Prażmo zdobył bramkę na 5:3. To jednak nie był ostatni zwrot akcji w tym meczu. Piotr Wójtowicz dał ekipie w biało-zielonych koszulkach nadzieję na remis, a podział punktów stał się faktem po trzecim w tym meczu golu Sobieszka. W ostatnich minutach jedni i drudzy szaleńczo poszukiwali bramki na wagę zwycięstwa, ale wszystkie próby spełzły na niczym.
Do pewnego momentu starcie Marmoty z Granitem II było wyrównaną wymianą ciosów. Raz na prowadzeniu byli jedni, potem drudzy. Do przerwy „Świstaki” prowadziły 4:2. Po zmianie stron zrobiło się 5:2, ale beniaminek z Bychawy za sprawą dubletu Grzegorza Pietrzaka doprowadził do stanu kontaktowego. Jednak chwilę później swoją czwartą bramkę w tym meczu zdobył Bartłomiej Barwiak. Od tego momentu Granit posypał się całkowicie. Marmota dołożyła jeszcze cztery gole i rozbiła rywali aż 10:4. Wynik nieco przekłamuje boiskową rzeczywistość. „Świstaki” znów sporo zawdzięczają swojemu bramkarzowi, Rafałowi Brzezińskiemu. Oprócz niego na pochwały zasługuje autor hat-tricka – Bartosz Sareło, a także autor dwóch przepięknych goli – Krzysztof Wójcik. No i rzecz jasna Barwiak, który ustrzelił karetę.
Kawał dobrego widowiska obejrzeliśmy w ostatnim środowym spotkaniu, w którym Zon Admina rywalizowała z Moore. Pierwsza połowa to przede wszystkim pojedynek strzelecki Michała Wasila z Piotrem Packiem – obaj trafili dwukrotnie. Jednak w 17 min błysnął Marcin Urban i to Moore schodziło na przerwę z prowadzeniem. W drugiej połowie mistrzowie ligi jeszcze podwyższyli swoje prowadzenie. Pacek skończył mecz z czterema trafieniami, Urban z dubletem. „Kiero” Moore zanotował też kapitalną asystę przy bramce Jarosława Walęciuka. Zon Admina nie chciała zostać dłużna i odgryzła się w końcówce hat-trickiem Adriana Prażmo, który na strzelenie tych trzech goli potrzebował raptem czterech minut. Wszystko złożyło się na wynik 7:5 na korzyść Moore.
W czwartkowy wieczór przy Róży Wiatrów tradycyjnie o punkty walczyło Ipso Iure, a rywalem „Prawników” był SAABiX. Beniaminek wyszedł na prowadzenie w 5 min po bramce Jakuba Sobieszka, który nie zmarnował sytuacji sam na sam. Kilka minut później Grzegorz Kosik sfaulował we własnym polu karnym Antoniego Markockiego, a do rzutu karnego podszedł Dawid Ptaszyński. Popularny „Byko” nie pomylił się i mieliśmy wynik 1:1. Utrzymywał się on do ostatnich sekund pierwszej połowy, kiedy to po ładnej szarży Markocki dał Ipso Iure wynik 2:1. Niedługo po przerwie znów mieliśmy remis. Asysta Kamila Cioska i gol Sobieszka. Prawdziwą ozdobą meczu był gol na 3:2, zdobyty po potężnym strzale z dystansu przez Damiana Bubicza. Ipso wyrównało w 37 min – w roli głównej wystąpił Łukasz Kazaren. Wszystko wskazywało już na podział punktów, gdy na kilkanaście sekund przed upływem regulaminowego czasu gry „Prawnicy” nie upilnowali Sobieszka. Ten jedynie trącił delikatnie piłkę do bramki i mecz zakończył się wynikiem 4:3 dla SAABiX-u. 
W piątek Pad-Bud rozegrał zdecydowanie najlepszy mecz w sezonie, bijąc Politechnikę Lubelską bez litości. Bohaterem spotkania w szeregach Pad-Budu został Paweł Bugała. Gdybyśmy nie pamiętali jego wyczynów w barwach Górnika Łęczna, napisalibyśmy, że jest jak wino – im starszy, tym lepszy. Ale w tej sytuacji napiszemy, że on się po prostu nie starzeje. Bugała strzelił w tym meczu sześć z siedmiu goli dla swojej drużyny. Do przerwy jednak nic nie zapowiadało klęski Politechniki, która przegrywała raptem 2:3. Kluczowym momentem była czerwona kartka dla Rafała Marzędy. Bramkarz „Polibudy” interweniował ręką poza polem karnym, broniąc strzał Bugały – a jakże. W przewadze liczebnej Pad-Bud wypunktował rywali, a najbardziej kuriozalny moment meczu to sytuacja z 31. minuty, gdy Piotr Urbańczyk po prostu nie utrzymał piłki w rękach i wrzucił ją sobie do bramki, trochę jak niegdyś Janusz Jojko.

I LIGA
Przez ponad 20 minut meczu Widoku z MW Lublin z boiska wiało nudą. Jedyna godna odnotowania sytuacja to niestety poważna kontuzja kolana Piotra Czernickiego, któremu życzymy szybkiego powrotu do sprawności. W 21 min ten swoisty letarg obu ekip przerwał gol Tomasza Madei. Zmusił on MW Lublin do ofensywniejszych prób. Jednak bramka wyrównująca w 24 min była po trosze dziełem przypadku – Rafał Kazimierski sam skierował piłkę do własnej bramki, źle główkując. W doliczonym czasie gry uwijający się jak w ukropie Andrzej Wójcik szybkim wyrzutem zawiązał kontrę, którą wyprowadził Wojciech Czernicki, dogrywając do Mateusza Siedleckiego. Popularny „Ducho” trafił zaś za 3 pkt! Nie byłoby jednak tej wygranej MW Lublin, gdyby nie seria dobrych interwencji Wójcika.
Dobry transfer bywa na wagę złota. APP Energy dogłosiło w poniedziałek Aleksa Dundę, a ten całkowicie odmienił oblicze drużyny, która w ostatnich tygodniach, delikatnie mówiąc, nie zachwycała. Już do przerwy w meczu z Neo nowy nabytek miał na koncie hat-tricka. Zaraz po zmianie stron piłkę we własnej bramce niefartownie umieścił Tomasz Pluta i było już 4:0. Gol Sebastiana Zagozdona dał spadkowiczowi z Ekstraligi cień nadziei na skuteczną pogoń, ale wątpliwości rozwiał Bartłomiej Gnyp, podwyższając na 5:1. I takim wynikiem zakończył się mecz.
Do sporej niespodzianki doszło w poniedziałkowym pojedynki Poker Teamu z 2 Be Bio. Wielokrotni mistrzowie ligi prowadzili do przerwy 3:1. Mogli prowadzić jeszcze wyżej, gdyby duet Grzegorz GóralSebastian Cieślak nie zmarnował znakomitej kontry na 4:1. Zamiast tego grające prostymi środkami „Jagódki” doprowadziły do wyniku kontaktowego. Odpowiedź Poker Teamu była natychmiastowa – Cieślak zdobył swoją drugą bramkę, drugą po asyście Piotra Barana. Zrobiło się 4:2. Dubletu Cieślakowi pozazdrościł najlepszy w szeregach 2 Be Bio Grzegorz Kutrzepa. W końcówce walczący o remis beniaminek dopiął swego. Rafał Tabuła zdobył bramkę na 4:4. Tuż przed końcowym gwizdkiem „Jagódki” miały jeszcze jedną szansę – strzał Kutrzepy niechybnie zmierzał do bramki, ale instynktownie zablokował go Baran, ratując Poker od porażki.
Pogłębia się trudna sytuacja Ułanów. Zespół Dawida Szatkowskiego nie sprostał Wściekłym Psom. W 10 min spotkania Dawid Mazuruk kapitalnym kierunkowym przyjęciem wypracował sobie sytuację bramkową, której nie zmarnował. „Wściekli” poszli za ciosem i niecałe dwie minuty później na 2:0 podwyższył Norbert Piotrowski. Najwyraźniej gol popularnego „Benia” nieco rozluźnił spadkowicza z Ekstraligi i Ułani tuż przed przerwą odgryźli się bramką Adama Rasiaka. Druga połowa tego meczu była nudnawa. Padł w niej jeden gol. Strzał Andrzeja Samulaka zaskoczył Michała Giletycza. Golkiper Ułanów gra z kontuzją ręki i przy tej kiepskiej interwencji było to widać doskonale.
Mentoza rozsmarowała Perłę 10:0, a duet Kamil WędrochaDamian Kuciński grał jak z nut. Ten pierwszy zdobył dwa gole i zaliczył sporo asyst do tego drugiego. Kuciński zaś robił to, co należy do snajpera – strzelał. Łącznie upolował aż osiem bramek. Kilka z nich to trafienia typowego „padliniarza”, ale kilka razy pokazał wielki kunszt techniczny – m.in. przy golu zdobytym nożycami na 9:0. Perła nie miała w tym meczu nic do powiedzenia i bodaj tylko dwa razy zmusiła Rafał Torunia do jakiegokolwiek wysiłku.
Mat-Geo i Wolcar zebrały w sobotę składy dalekie od optymalnych. Ciut lepiej w warunkach osłabieni poradził sobie Wolcar, któremu mecz świetnie się ułożył. Już w 1 min niepotrzebny faul w polu karnym popełnił Marcin Polski, a rzut karny na gola zamienił Antoni Mietelski. Ten sam zawodnik tuż przed przerwą podwyższył na 2:0, uderzając z woleja. Próby Mat-Geo znalazły pozytywny efekt dopiero w 21 min, gdy Krzysztof Gustaw podał do Pawła Makuły, a ten skierował piłkę do bramki. Jednak końcówka to jeszcze dwa ciosy Wolcaru – Michał Walczak i Wojciech Kopeć odebrali rywalom nadzieję na punkty.

II LIGA
Adrian Leszczyński to transferowy strzał w dziesiątkę Transaudytu. 19-latek w meczu z GOL-asami ustrzelił hat-tricka i utorował swojej ekipie drogę do zwycięstwa nad GOL-asami. W końcówce Paweł Kępka podyktował jeszcze rzut karny dla ekipy Piotra Roja, który na bramkę zamienił Adam Miąc. Czasu na odrabianie strat już jednak nie było. TRANS-AUDYT jak zwykle zagrał solidnie, a Leszczyński zrobił różnicę.
Nie zawiódł meczu Homer – Billennium. W 8 min wynik otworzył najaktywniejszy na placu gry Damian Ścibior. Minutę później strzał z rzutu wolnego Dawida Kurkiewicza przyniósł wyrównanie. Mecz rozkręcił się po przerwie. Nie minęło 20 sekund od wznowienia, a piłkę dostał Mateusz Stolarski i wiedział, jaki użytek z niej zrobić. Po minucie Stolarski miał już dublet, a Homer prowadził 3:1. „Informatycy” broni nie złożyli. Wojciech Lejko zniwelował straty, a w 22 min Kurkiewicz ponownie zaskoczył z wolnego Macieja Szkudlarka. Wygrana wymknęła się z rąk Homerowi tylko na chwilę. Po ładnej akcji piłkę w bramce umieścił Ścibior i było już 4:3. W końcówce hat-tricka skompletował Stolarski i było już jasne, kto zgarnie pełną pulę.
Sporą niespodziankę sprawił Promil, który mimo problemów kadrowych był w stanie pokonać Mariol. Już w 3 min strzał Rafała Goździewskiego rykoszetował i zaskoczył Marka Sowińskiego. Mariol wyrównał w końcówce pierwszej połowy, gdy z rzutu wolnego huknął Bartłomiej Małek. Wydawało się, że team Krzysztofa Mrozika po zmianie stron pójdzie za ciosem i wrzuci wyższe obroty. Nic takiego się nie stało. Gra Mariolowi kompletnie się nie kleiła, a Promil grał prostymi środkami, ale bardzo mądrze. Bohaterem zwycięskiej ekipy został Kamil Jurczak, który w 18 i 19 min trafiał do siatki. Jednak cały Promil zasłużył na pochwały, bo ogranie Mariolu to nie jest prosta sprawa, szczególnie gdy gra się bez kilku podstawowych zawodników.
Z walki o utrzymanie w II lidze nie rezygnuje UPL. W środowy wieczór „Pokerzyści” zaskoczyli Robimy Marketing dobrą, twardą i konsekwentną grą. W 2 min wynik otworzył Patryk Pulikowski. Dziesięć minut później do wyrównania doprowadził Amadeo Plamadeala. W drugiej połowie UPL przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę. Przy umiejętnie zastosowanym przez sędziego przywileju korzyści w 17 min gola na 2:1 zdobył Piotr Staniewicz. Gdy „Marketingowcy” ruszyli w poszukiwaniu wyrównania, skarcił ich Bartosz Suchanowski. Kierownik UPL odnalazł się pod bramką rywali i głową skierował piłkę do siatki. W ostatniej akcji meczu wynik na 4:1 ustalił Bartosz Woźniak.
Gol Bartłomieja Pranagala na 1:0 to były typowe miłe złego początku dla DomLublin w starciu z Glinianą. Potem spadkowicz z I ligi systematycznie z minuty na minutę przejmował inicjatywę, by w drugiej połowie rządzić już na boisku niepodzielnie. Skończyło się srogim laniem w stosunku 8:1. Głównie dlatego, że w ostatnich minutach ekipa DomLublin grała już kompletnie bez wiary, raczej snując się po boisku. Hat-tricka w tym meczu upolował Damian Falisiewicz.
Skończyła się seria meczów bez porażki ekipy Carmas. Skończyła brutalnie, bo w piątkowy wieczór OBI rozbiło rywali aż 6:1, a łup bramkowy podzielili między siebie Dariusz Wojciechowski, autor „czteropaku” oraz autor dubletu, Krzysztof Boguta. Od samego początku Carmas prezentował radosną twórczość w defensywie, co było mocno zaskakujące, biorąc pod uwagę poprzednie spotkania tej drużyny. Gra się jednak tak, jak przeciwnik pozwala, a tutaj OBI nie pozwalało na zbyt wiele. Honorową bramkę dla przegranych zdobył Mateusz Brzyski.

III LIGA
Trzecioligowa kolejka nr 10 zaczęła się od walkowera. Ekipa Szukamy Sponsora poddała mecz przeciwko Ebe Ebe.
Rozgrywany awansem meczu Va Banku z Sokołem był raczej typową trzecioligową „młócką”, bez większych fajerwerków, ale na niezłej intensywności. Zwycięski gol był ozdobą spotkania. Może nie sam strzał Karola Arciszewskiego, co cała akcja, która do niego doprowadziła. Kilka podań w szybkim tempie, bez przyjęcia. Wykończenie również niczego sobie. Ręce same składały się do oklasków. Po tej bramce Sokół przede wszystkim skupiał się na tym, by nie popełnić błędów w obronie, licząc na kontry i szybkość Kamila Marczyńskiego. Popularny „Marycha” wprawdzie swojego bramkowego dorobku nie poprawił, ale „Bankowcy” nie potrafili znaleźć sposobu na defensywę rywali. W końcówce kilka razy było blisko, ale zryw w ostatnich minutach to za mało.
Awansem zagrały również nieruchomościowe ekipy Capital i 4tego Piętra. Na początku meczu stojącego z konieczności między słupkami Kamila Kubaja zaskoczył strzałem z woleja Grzegorz Chabros. Capital podwyższył na 2:0 kilka minut później – w bramce 4tego Piętra stał już Bartosz Stąpór, ale nic nie mógł zrobić, bo Marek Staniak strzelał do pustej bramki. Zawaliła defensywa. Capital niemrawo dążył do zdobywania kolejnych goli i mógł się oszukać – 4te Piętro wysłało kilka ostrzeżeń, aż w końcu Dawid Kurpik trafił do siatki. W końcówce team Piotra Łukawskiego szukał wyrównania. Nie udało się. Capital zdobył bramkę na 3:1 – z najbliższej odległości piłkę do bramki wtoczył Staniak i było po sprawie.
Gdy gra Klastmed, to niemal w ciemno można obstawiać bramkowy under. W środę ekipa ze Świdnika pokonała Va Bank 1:0, a jedynego gola w 22 min zdobył Maciej Średnicki. To zresztą druga z rzędu porażka „Bankowców” 0:1 – w poniedziałek takim wynikiem zakończył się przecież mecz rozgrywany awansem przeciwko Sokołowi. Przez większą część meczu Klastmed mocno przeważał, ale nie mógł znaleźć sposobu na świetnie dysponowanego Jakuba Ostasiewicza. Gdy w końcu udało się wyjść na prowadzenie, było blisko roztrwonienia skromnej przewagi, bowiem piłkę meczową na 1:1 miał Jan Stankiewicz, ale okazji nie wykorzystał.
Potknął się lider III ligi. Malagenia w meczu z Capital Nieruchomości od początku miała trudności z narzuceniem swoich warunków. W pierwszej połowie goli nie obejrzeliśmy. Na początku drugiej impas przełamał Michał Wójtowicz, który strzałem z dystansu pokonał Michała Kazirodka. Jednak „Nieruchomościowcy” postanowili do końca walczyć o remis. W 21 min pod bramką Mateusza Trynkiewicza odnalazł się Marek Staniak i po jego strzale było 1:1. Takim też wynikiem zakończyła się ta rywalizacja.
Plaga Szczurów i Sokół to dwie czołowe ekipy III ligi. Ich mecz zapowiadał się ciekawie. Początek należał do Sokoła. W 2 min z piłką kilka metrów pociągnął Kamil Marczyński i dobrym strzałem lewą nogą otworzył wynik meczu. W 6 min defensywa Plagi zawiodła po raz drugi, a prowadzenie podwyższył Karol Arciszewski. „Szczury” szybko się pozbierały i golem Jarosława Staszkowa zasygnalizowały chęć walki o punkty. Skończyło się tylko na jednym punkcie. W 18 min z dystansu mocno uderzył Grzegorz Zieliński, a zasłonięty Tomasz Rojek nie zdołał skutecznie interweniować. Piłki meczowej na 3:2 nie wykorzystał Marek Kowalczuk. Lewonożny gracz Plagi w dobrej sytuacji strzelił prawą nogą i przeniósł piłkę wysoko ponad poprzeczką.
4te Piętro było bliskie nieco zaskakującego ogrania Midasa. Drużyna Piotra Łukawskiego dwukrotnie prowadziła – najpierw po bramce Dawida Kurpika, potem po trafieniu Marcina Brzozowskiego. Mogło być nawet 3:1, ale Kurpik trafił jedynie w poprzeczkę. Wystarczyła minuta dobrej i skutecznej gry Midasa po zmianie stron, by odwrócić losy meczu. Najpierw wyrównał Marek Kłoda, a potem zwycięską bramkę strzelił Michał Muda, dla którego był to dublet. Nie był to może wybitny mecz, ale toczył się w zdrowej, sportowej atmosferze i miał swoją dramaturgię.
Essenza w zaledwie pięcioosobowym składzie, pomimo bardzo ambitnej postawy, nie była w stanie nawiązać walki z Królewskimi. Drużyna Marcina Dobrzyńskiego wygrała 6:1, a sam kierownik ustrzelił karetę. Pozostałe gole dorzucili Mateusz Iwaniuk i Jakub Cichosz. Honorowe trafienie dla Essenzy zdobył Piotr Wojciechowski.

IV LIGA
Concentrix A miał szansę zrównać się punktami z Olimpem. Potrzebował do tego zwycięstwa. Team Pawła Rurarza zabrał się za robotę bardzo słabo, bo już w 4 min Bartłomiej Perestaj ładnym uderzeniem zaskoczył Mateusza Chrabąszcza. W 8 min Concentrix wyrównał, a piłkę w bramce umieścił Rafał Górski. Bramki padały w czterominutowych odstępach i tuż przed końcem pierwszej połowy Przemysław Gdula z ostrego kąta zmieścił piłkę w bramce. Do przerwy 2:1 dla Olimpu. W 21 min wróciły nadzieje Concentrixu na wygraną. Piłka w polu karnym trafiła do Mateusza Brzozowskiego, a ten zaprezentował przebłysk geniuszu i stojąc tyłem do bramki zdołał oddać niesygnalizowany strzał. Andrzej Gontarz nie zdążył z interwencją i mieliśmy remis. Ostatni skuteczny cios w tym meczu wyprowadził Łukasz Galant.
LSM przez ponad 20 minut meczu z Castel Gandolfo bił głową w mur tak mocno, że można się było zastanawiać, czy nie skończy się to solidnym guzem, jakim byłby dla lidera bezbramkowy remis. W 6 min najlepszej okazji nie wykorzystał Marcin Gałat, który zmarnował rzut karny. Pod bramką Rafała Karczmarza nie działo się praktycznie nic, ale jego koledzy z pola wyglądali na sparaliżowanych uciekającym czasem. W końcu jednak Gałat postanowił zrehabilitować się za pudło z pierwszej połowy. Trafił dwukrotnie i utorował Elesemowi drogę do wygranej. W końcówce straty Castel Gandolfo zmniejszył Artur Szady, ale był to jeden z nielicznych wypadów tej drużyny pod bramkę rywali. O wyrównaniu nie było mowy.
PO Lighting mimo wielu osłabieni personalnych zdołało wymęczyć trzy punkty w meczu z Patatajami. Jedynego gola w pierwszej połowie zdobył Grzegorz Kijewski. Po przerwie na 2:0 podwyższył Jakub Kostyła. Patataje nie odpuściły – piękna bramka Tycjana Jankowskiego oznaczała, że w tym meczu wszystko jest jeszcze możliwe. Ambitna postawa do ostatnich sekund tym razem nie została nagrodzona – PO Lighting utrzymało skromne prowadzenie do samego końca.
Husaria powalczyła z Concentrixem B i postawiła rywalom trudne warunki, ale wynik całkowicie tego nie potwierdza. Team Krystiana Szpyry wygrał wysoko, a po dwa gole zdobyli Serhii Dudka i Ayman Badr. Dudka otworzył wynik w 8 min, skuteczne egzekwując rzut karny. W 12 min ten sam zawodnik pokonał Michała Szposa po raz drugi. Badr swój dublet dołożył w końcówce.
Świeżaki wzięły brutalny rewanż na BIGOS-ie za porażkę z pierwszej rundy. Drużyna Michała Kwiatkowskiego w niedzielę ograła „Kapuścianych” aż 7:1, a pierwszą strzelbą tego spotkania został Kacper Świerkula, autor aż czterech goli. BIGOS wyraźnie odstawał od rywali, szczególnie szybkościowo, co w majowej ciepłocie miało duże znaczenie. Ta wygrana pozwoliła Świeżakom przeskoczyć niedzielnego rywala w tabeli.

V LIGA
Emerlog rozpoczął mecz z 8LM od straconej bramki, którą zdobył Radosław Piskorek. Potem jednak lider tabeli wrócił na właściwe tory i spokojnie wypunktował rywali. Już do przerwy było 4:1, a po zmianie stron Emerlog dorzucił jeszcze jedno trafienie, za to bardzo ładne – zanotował je Kacper Budka.
Dlaczego SKP Szportferajn nie przyjeżdża na mecze i nie daje znaku? Tego nie wiemy i nadal nie rozumiemy. Jeszcze jeden walkower i zespół ze Świdnika pożegna się z ligą. Tym razem punkty zainkasował DHL, ale na pewno nie były one darmowe, bo kosztowały niepotrzebny wyjazd na Felin.
Zamykający piątoligową tabelę OIRP nawiązał wyrównaną walkę z LWA tylko w pierwszej połowie. Jedyną bramkę w 11 min zdobył Damian Iracki. Gdy popularny „Ira” podwyższył na 2:0 w 15 min, wszystko w grze „Radców” się posypało. W 22 min było już 5:0. Chwilę później Damian Majcher ciut poprawił rezultat „czerwonej latarni”, ale Lawinowa też nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa – Marek Ostrowski ustalił wynik meczu na 6:1.
ABM z wyraźnymi kłopotami kadrowymi nie stanowił większego zagrożenia dla Kultywatora. Team z Konopnicy od początku zagrał na swoich warunkach i już do przerwy prowadził 3:0. Po zmianie stron ABM całkowicie spuścił z tonu i momentalnie zrobiło się 8:0. Zresztą, gola na 4:0 Kultywator zdobył bezpośrednio strzałem ze środka boiska w wykonaniu Damiana Widomskiego. Po zdobyciu bramki na 8:0 Kultywator zdjął nogę z pedału gazu. W końcówce ABM wywalczył nawet bramkę honorową. Był to generalnie bardzo jednostronny i kiepski mecz.
Beer Stars świetnie zaczęli mecz z traf.to, szybko zdobywając prowadzenie po golu Pawła Króla. Później na boisku dominował wyżej notowany zespół traf.to, ale Beer Stars mieli Michała Karnasa w bramce, a także duże wsparcie opatrzności, bo w kilku sytuacjach pudła graczy w niebieskich strojach były trudne do wytłumaczenia. Czas płynął, a „Piwne Gwiazdy” ciągle trzymały korzystny wynik w tym nerwowym, momentami złośliwym meczu. W końcu jednak traf.to rozklepało obronę rywali i Michałowi Grzegorczykowi nie pozostało nic  innego, jak trafić do pustej bramki. Jedni i drudzy grali o pełną pulę do ostatnich sekund. Więcej z gry miało traf.to, ale piłkę meczową miało Beer Stars. Damian Grzesiak wyszedł jednak obronną ręką z pojedynku z rywalem, dzięki czemu mecz zakończył się podziałem punktów.
W sobotnie popołudnie Laga Bonito rywalizowała z Mythos. Jedyną bramkę pierwszej odsłony zdobył Marcin Niedźwiadek. W drugiej połowie coraz odważniejsze próby Lagi w końcu przyniosły skutek – debiutujący w drużynie Szymon Gorgol doprowadził do wyrównania. „Mityczni” odzyskali jednak to, co stracili. W 22 min z piłką urwał się Mateusz Karchut i w sytuacji sam na sam z bramkarzem zdołał skierować futbolówkę do siatki. Był to gol na wagę wygranej.

 

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.