"Wokół LAKP" (646)
Pierwszy dzień września był też ostatnim dniem 15. kolejki OLS. A działo się w niej naprawdę sporo, szczególnie, że mieliśmy kilka meczów awansem. Wszystkie relacje jak zwykle - poniżej.
EKSTRALIGA
SAABiX musi radzić sobie bez nominalnego bramkarza, bo kontuzjowany jest Paweł Smoliński, ale mimo tego drużyna Grzegorza Wilczka ograła Bosko 5:2. Zaczęło się pomyślnie dla Bosko – w 6 min precyzyjnym strzałem wynik otworzył Daniel Mróz. Potem jedna do głosu doszedł SAABiX. Wyrównał mocnym uderzeniem z dystansu Sebastian Sztejno, a na 2:1 trafił Maciej Łuczyński, który odebrał piłkę Piotrowi Flisowi i wykorzystując swoją szybkość, pomknął na bramkę rywala, a potem trafił do siatki. W drugiej połowie po kapitalnym strzale z rzutu wolnego w wykonaniu Jakuba Łuczyńskiego zrobiło się 3:1 – piłka odbiła się od poprzeczki, następnie od pleców Tomasza Krysy i wpadła do siatki. W odpowiedzi fatalny błąd popełnił Paweł Paluch, który nastrzelił Mroza i zrobiło się tylko 3:2 dla SAABiX-u. Jednak Bosko grało tego dnia prostymi środkami, często długą piłką, marnując potencjał m.in. Mroza czy Bogdana Savicha. To biało-zieloni byli lepsi. W 28 min po drugiej bramce Sztejny było 4:2, a wynik ustalił w 40 min Jakub Sobieszek.
W piątek na boisku przy Alejach Racławickich Pad-Bud stoczył zacięty i ciekawy mecz z Ipso Iure, który finalnie rozstrzygnął się na korzyść ekipy Piotra Bielaka. Do przerwy było 1:1. Na gola Antoniego Markockiego odpowiedział skutecznie Bartłomiej Wazelin. Po przerwie wystarczyły niecałe dwie minuty (między 26. a 27. minutą), a Pad-Bud objął dwubramkowe prowadzenie po trafieniach Mikołaja Gąsiora i ponownie Wazelina. Gdy w 36 min na 4:1 podwyższył Piotr Bielak, było praktycznie po sprawie. Skutecznie egzekwowany rzut karny Dawida Ptaszyńskiego niewiele już zmienił.
Bosko mimo gry bez rezerwowych mocno postraszyło Politechnikę Lubelską. Podopieczni Andrzeja Kurysa prowadzili 2:0 po bramkach Dominika Struka i Marcina Borówki, ale w ostatniej akcji pierwszej połowy dali się zaskoczyć – gola kontaktowego zdobył Jarosław Oleksiak. Po zmianie stron błyskawicznie na 3:1 podwyższył Przemysław Kowalczyk. Wprawdzie Bogdan Savich znów doprowadził do stanu kontaktowego, ale niedługo potem po bardzo ładnej wymianie podań Politechnika znów zdobyła gola – tym razem na listę strzelców wpisał się Abdallah Souma. Niewiele wskazywało na to, że Bosko zagrozi „Polibudzie”. Inne zdanie miał najwyraźniej Savich, który w 26 min trafił na 3:4, a już minutę później pięknym strzałem z rzutu wolnego wyrównał na 4:4! Bosko długo utrzymywało ten rezultat, ale w końcówce regulaminowego czasu gry piękną główką popisał się Konrad Królicki i – jak się później okazało – zapewnił drużynie w różowych strojach wygraną.
I LIGA
Już po kilkudziesięciu sekundach meczu Poker – Neo obejrzeliśmy pierwszą bramkę. Błąd Tomasza Pluty w wyprowadzeniu piłki skarcił Grzegorz Bonin. Pluta, mimo że pełnił rolę bramkarza, zrehabilitował się… zdobyciem dwóch goli. Pierwszy trochę fartowny, ale za to przepiękny, a drugi już całkowicie z premedytacją, znów wykorzystując niezwykle ofensywne usposobienie bramkarza „Karcianych”, Krzysztofa Żukowskiego. Obie te bramki Pluta zdobył jednak w momencie, gdy Poker Team miał na swoim koncie 8 trafień. Dominacja wielokrotnych mistrzów ligi nie podlegała w tym spotkaniu żadnej dyskusji, a wynik końcowy to 8:3. Bonin zdobył 4 gole, a po dwa dołożyli Piotr Baran i Grzegorz Góral.
Widok wciąż w trybie „Makłowicz w Dalmacji” – bawi się i wygrywa. We wtorek brązowi medaliści Pucharu OLS bardzo pewnie ograli Perłę. Mecz był rozstrzygnięty już do przerwy – na 1:0 trafił Anes Kherouf, następnie dwie bramki dołożył Tomasz Madeja. W drugiej połowie Widok dorzucił kolejne trzy bramki, a Perła odgryzła się ładnym, ale tylko honorowym trafieniem Michała Nurzyńskiego. W zwycięskiej ekipie rolę snajpera przyjął Madeja, który ustrzelił hat-trick typowy dla klasycznego lisa pola karnego – jedynie dostawiając nogę. Za dział kreacji odpowiadali zaś przede wszystkim Kherouf i Marek Lenartowicz.
Raptem jednego gola obejrzeliśmy w rozgrywanym awansem meczu Wolcaru z 2 Be Bio. Zdobył ją w 2 min Valentyn Kozinskyi. Paradoksalnie jednak to wcale nie był zamknięty mecz. Okazji było bez liku, a najlepszą „Jagódki” miały w 8 min, gdy rzutu karnego nie wykorzystał Patryk Przebirowski. Sygnalizowany strzał odbił najlepszy w szeregach Wolcaru Anton Goncharuk, który przez cały mecz był bardzo czujny między słupkami i kilka razy uchronił drużynę od straty bramki. 2 Be Bio do ostatniej akcji meczu poszukiwało przynajmniej remisu, ale na próżno.
Ułani nie rezygnuje z walki o utrzymanie. W środę wygrali arcyważny mecz, bezpośredni mecz z MW Lublin. Drużyna Dawida Szatkowskiego miała trochę szczęścia, bo rywale grali w sześcioosobowym składzie, a od 8. minuty już w piątkę… To efekt kontuzji. W 12 min Ułani po raz pierwszy wykorzystali liczebną przewagę i Krystian Wolak trafił na 3:2. Wygraną outsidera ligowej tabeli przypieczętował w 18 min Paweł Gryta, dla którego była to druga bramka w tym spotkaniu.
W kratkę gra 2 Be Bio. Po wtorkowej porażce, w środę przyszło zwycięstwo z Mat-Geo. W 5 min tego spotkania rzut karny zmarnował Patryk Kowalczyk, którego intencje wyczuł Piotr Urbańczyk. Końcówka pierwszej odsłony to popis innego nowego nabytku 2 Be Bio – Patryka Przebirowskiego. Strzelił on dwie bramki i na przerwę jego zespół schodził z dwubramkowym prowadzeniem. W drugiej połowie Mat-Geo miało znacznie więcej z gry, ale atak pozycyjny szedł ekipie Mateusza Rewerskiego jak po grudzie. Udało się zdobyć kontaktową bramkę, a to za sprawą Marcina Nowakowskiego, jednak to 2 Be Bio było bliżej podwyższenia wyniku po kontratakach niż Mat-Geo strzelenia bramki na 2:2.
APP Energy drugi tydzień z rzędu wypuszcza z ręki korzystny wynik, by finalnie przegrać mecz. Ekipa „Energetycznych” objęła prowadzenie w meczu z Wściekłymi Psami w 19 min, gdy płaski strzał Piotra Szewczyka zaskoczył Tomasza Dańskiego. Szewczyk odkupił swoje winy za zmarnowane w pierwszej połowie sytuacje. Już minutę później o piłkę ambitnie powalczył Wasyl Slobodyan – odebrał ją rywalowi i dzióbnął obok Adriana Kuleszy. Końcówka meczu przyniosła najpierw sporą kontrowersję – w starciu z Kuleszą padł Paweł Czarkowski, ale Adrian Mańko uznał, że faulu nie było. Czarkowski nie rozpamiętywał długo tego zdarzenia i już minutę później zdobył gola na wagę wygranej „Wściekłych”.
Mentoza nie zwalnia tempa. W środowy wieczór zespół Damiana Kucińskiego ograł Wolcar, który w tym dniu nie miał choćby jednego rezerwowego. Lider pierwszoligowej tabeli nie musiał wznosić się na wyżyny – w grze Mentozy sporo było niedokładności i nonszalancji, ale przewaga umiejętności na tyle wyraźna, że Wolcar nie powalczył o punkty. Wynik końcowy to 6:2. Po dwa gole zdobyli Kacper Nowakowicz i Kamil Gajek, a dla przegranych Wojciech Kopeć.
Rozgrywany awansem mecz Wściekłych z Mat-Geo nie powalał tempem. Obie drużyny świadome swoich niedostatków personalnych grały spokojnie. „Wściekli” mieli do tego pełne prawo, skoro od 1 min prowadzili 1:0. Po składnej akcji Kamil Miklaszewski umieścił piłkę w bramce. W 8 min wyrównał Patryk Kowalczyk, który ambitnie powalczył o piłkę i strzałem z pola karnego pokonał Tomasza Dańskiego. Wynik 1:1 utrzymywał się przez ponad kwadrans. W 24 min Wasyl Slobodyan dograł z rzutu wolnego do Dawida Mazuruka, czym zaskoczył nawet swoich kolegów. Mazuruk był jednak przygotowany i płaskim strzałem pokonał Marcela Kapuśniaka. W ostatniej akcji meczu golkiper Mat-Geo aktywnie uczestniczył w rozegraniu piłki – strata została skarcona przez Dańskiego, który strzałem przez całe boisko ustalił wynik rywalizacji na 3:1.
II LIGA
Ledwie rozpoczął się mecz Transaudytu z Billennium, a już zobaczyliśmy pierwszą bramkę – strzelił ją Paweł Mazur, po wykorzystaniu asysty Bogdana Lembrycha. Pierwsza połowa zdecydowała należała do „Transportowców”. W 9 min zamieszanie pod bramką Adama Wolińskiego wykorzystał Adrian Leszczyński. Po przerwie role się odwróciły – to „Informatycy” naciskali i zasłużenie doprowadzili do remisu. Bramki strzelali Krystian Pusiak i Tomas Butkevic. To już drugi remis TRANS-AUDYT.pl w tej rundzie.
Mariol dość pewnie i bez większych kłopotów pokonał Carmas 3:0. Wynik błyskawicznie otworzył Mateusz Bagijew. Grzegorz Bryda nie poradził sobie z jego nieprzyjemnym, mocnym strzałem z dystansu. Kolejne dwie bramki dołożył najaktywniejszy na placu gry Piotr Woliński. Carmas nie miał na kim oprzeć swoich poczynań ofensywnych i musiał uznać wyższość rywali, którzy nie rezygnują z gry o awans.
Ważną wygraną w walce o awans odniosło OBI. Rywalem ekipy marketu budowlanego było Robimy Marketing. „Marketingowcy” prowadzili 2:0 po golach Pawła Krzyżanka i Michała Wysockiego, ale OBI zaliczyło piorunującą końcówkę pierwszej odsłony i początek drugiej. W zaledwie kilka minut team Artura Gerhanta strzelił cztery gole – dwa z nich Jakub Tomczak, po jednym Krzysztof Boguta i Dawid Nosal. W 22 min Robimy Marketing upolowało bramkę kontaktową, ale gol Jarosława Pawłowskiego był już ostatnim w tym meczu emocjonującym i zaciętym spotkaniu.
Mecze Glinianej to niemal zawsze gwarancja bramek. W środowy wieczór w starciu Glinianej z Homerem obejrzeliśmy aż 15 bramek – 11 z nich strzelił Homer, a po karecie zanotowali Mateusz Stolarski i Damian Ścibior. Ten pierwszy zakończył mecz efektowną bramką, której nie powstydziłby się chyba nawet Leo Messi. Stolarski zatańczył z rywalami, a potem uznał, że najlepiej sfinalizować akcję przerzucając piłkę nad bramkarzem i obrońcami. Majstersztyk. W Glinianej hat-trickiem popisał się Mateusz Misztal. Wynik mówi sam za siebie – pokaz radosnej piłki, ale z dużą przewagą drużyny Jacka Trumińskiego.
DomLublin z drużyny o bardzo mocno dziurawej defensywie, przeistacza się w zespół, który mało strzela i mało traci. W czwartek team Mariusza Kędry uległ 1:2 Promilowi po zaciętym spotkaniu. Jedyną bramkę w pierwszej połowie zdobył Paweł Wieczorek, wykorzystując znakomite podanie Kamila Jurczaka. W 20 min swoją śmiercionośną broń w postaci atomowego uderzenia prawą nogą odpalił Jakub Nachyła i doprowadził do wyrównania. DomLublin nie za długo nacieszył się rezultatem 1:1, bo już minutę później bohaterem Promila został Jurczak.
Mariol wypunktował grających w pięciu zawodników Billennium. Pierwsza połowa przyniosła tylko jedną bramkę – z dystansu huknął Bartłomiej Małek i zaskoczył Adama Wolińskiego. W drugiej połowie „Informatycy” nie mieli już sił i choć sami trafili dwukrotnie, to stracili też sześć kolejnych bramek – trzy z nich zdobył Piotr Woliński. Mariol 7, Billennium 2.
Już w 1 min meczu GOL-asy – UPL Kacper Galant rozpoczął strzelanie i pokazał, że główka pracuje. Kilka minut później po rzucie wolnym bitym przez Huberta Małyszkę, piłkę trącił jeszcze Tomasz Sim i zrobiło się 1:1. W 18 min z pozoru niegroźnej pozycji strzelił Adama Terepora – trafił przy słupku. Prowadzenie „Pokerzystów” pięć minut później podwyższył Michał Cios – tym razem pozycja była jeszcze trudniejsza – niemal zerowy kąt. Jednak z drobną pomocą bramkarza UPL, Rafała Tkaczyka, udało się. GOL-asy nie złożyły broni i Małyszka momentalnie zdobył gola kontaktowego. Jak się później okazało – ostatniego w tej rywalizacji.
Promil dokonał nie lada sztuki, wygrywając mecz w osłabieniu. Rywalem była drużyna Robimy Marketing. Ekipa dowodzona przez Pawła Wieczorka przy stanie 1:1 w drugiej połowie straciła Adriana Nadulskiego, który w kilka sekund obejrzał dwie żółte kartki. A popularny „Nadul” mecz rozpoczął naprawdę udanie, już w 3 min zdobywając gola na 1:0. Taki obrót spraw (czerwona kartka) nie podłamał ekipy Promilu – dublet Kamila Jurczaka dał prowadzenie 3:1. Ten wynik zniwelował w końcówce Rafał Szyszka, ale na odrobienie strat w pełni „Marketingowcom” pozostawało już raptem pół minuty. Nie udało się.
Na remis w starciu OBI z Glinianą. W pierwszej połowie jedynego gola zdobył Tomasz Szumilak. Miał trochę miejsca i wykorzystał to, oddając dobry strzał zza pola karnego. Ale jeśli ten strzał był dobry, to co powiedzieć o próbie Wojciecha Pogorzelskiego z 21. minuty? To był naprawdę fantastyczny gol – Emil Mackiewicz był bezradny. OBI miało więcej z gry, ale Gliniana powalczyła ambitnie i wyszarpała sobie punkt.
III LIGA
Mecz Capital – Midas nie był może widowiskiem najwyższych lotów, ale nie zabrakło emocji. Capital wyszedł na prowadzenie w 14 min po bramce Łukasza Smolika. Potem to prowadzenie mogło być wyższe, ale „Nieruchomościowcy” koncertowo zmarnowali świetną okazję – inna sprawa, że najlepiej dla nich byłoby, gdyby faulowany Paweł Kosior po prostu się przewrócił, co zakończyłoby się czerwoną kartką dla przeciwnika. Midas rzutem na taśmę doprowadził do remisu. Wrzutka w pole karne, zagranie ręką Smolika i rzut karny, który na gola zamienił Patryk Sagan.
W rozgrywanym awansem meczu 17. kolejki Essenza pokonała Klastmed 4:2, a po dwie bramki dla zwycięskiej strony zaliczyli Piotr Wojciechowski i Damian Charmast. Klastmed nie poddał się bez walki, ale bramki Pawła Grzegorczyka i Jakuba Prawdy to było za mało, by zdobyć choćby punkt. Essenza wygrała już po raz drugi w tej rundzie i najwyraźniej ma chrapkę na pogoń za czołówką tabeli, co punktowo jest jak najbardziej możliwe.
Klastmed w środę wrócił na właściwe tory, pokonując 4te Piętro 2:0. Trzeba jednak pochwalić też zespół Piotra Łukawskiego, który chyba przezwyciężył największe kadrowe problemy i wygląda na konkurencyjny wobec reszty stawki. Klastmed musiał się napocić, by wygrać. Gole zdobyli Michał Hajkowski i Arkadiusz Bartnik. Ten pierwszy w 25. minucie mógł upolować dublet, ale zaprzepaścił rzut karny. Po jego strzale piłka musnęła poprzeczkę i wyszła poza boisko, a sędzia Adrian Mańko niebawem zakończył mecz.
Trudno o meczu Ebe Ebe z Va Bank napisać, by była to piłkarska uczta. Jeśli już zostawać przy gastronomicznych porównaniach – raczej suchy chleb, który przeleżał pod chlebakiem tydzień. Dużo walki, mało celnych podań i ciekawych akcji i długie minuty bez bramki. W końcu padła jedna jedyna – zdobył ją w 25 min Leszek Huszaluk, dzięki czemu „Bankowcy” wywieźli ze Śliwińskiego pełną pulę.
Malagenia rozniosła Królewskich 10:0, w meczu, który jakikolwiek poziom trzymał jedynie do przerwy. Królewscy liczyli wtedy jeszcze na dobry rezultat, ale nawet gdy mieli niezłe okazje, haniebnie je marnowali. Malagenia problemu ze skutecznością nie miała, a jej motorem napędowym – tu bez zaskoczenia – był Michał Wójtowicz, który zakończył mecz z dorobkiem 5 goli i kilku asyst. Druga połowa to już wyłącznie trening strzelecki lidera III ligi.
Nowe stroje Plagi Szczurów zaliczyły udany debiut. W późny czwartkowy wieczór drużyna Marcina Pszenniaka ograła Essenzę 6:0. Pierwsza połowa nie zapowiadała pogromu. Była wyrównana, a jedynego gola zdobył Marek Kowalczuk, który skutecznie egzekwował rzut karny po zagraniu ręką Krzysztofa Zagajskiego. Essenza miała swoje okazje, ale marzenia o bramce z głowy skutecznie wybijał Jakub Baran, który bronił jak w transie. Gdy Essenza zwątpiła w możliwość pokonania Barana, Plaga w końcówce meczu zaczęła wyprowadzać kolejne ciosy. Rywale nie mieli już sił i gdyby mecz potrwał parę minut dłużej, pewnie byłaby dwucyfrówka. Skończyło się rezultatem 6:0. Po dwa gole zdobyli Kowalczuk oraz Adrian Lakutowicz.
IV LIGA
Bardzo dobrze w rundzie jesienną weszła Dobra Droga. W minionym tygodniu rozgromiła Concentrix A, a tym razem nie pozostawiła złudzeń Świeżakom, choć wynik tego dość wyrównanego meczu jest nieco mylący. Bohaterem Dobrej Drogi został Michał Kurenda. To on otworzył wynik w 4 min i to on przypieczętował ten triumf, strzelając w końcówce bramki na 3:1 i 4:1. Chwilę wcześniej kontaktową bramkę z rzutu karnego zdobył Michał Kwiatkowski, ale na nic się to zdało.
Wiele emocji dostarczył mecz walczących o awans czwartoligowców – Concentrixu B i LSM. Wynik bardzo szybko otworzył Aleks Kaliński, ale riposta Elesemu również była błyskawiczna – błąd rywali wykorzystał Maciej Skiba. Kolejne minuty to jednak lepsza gra drużyny Krystiana Szpyry. Bramka na 2:1 to pokłosie rzutu karnego. Kaliński trafił w słupek, ale futbolówka odbiła się od Rafała Karczmarza i ugrzęzła w siatce. W 11 min Kaliński doczekał się swojej drugiej bramki, a Concentrix podwyższył swoje prowadzenie. LSM nie odpuścił i zaliczył bardzo mocne wejście w drugą połowę. Tomasz Wójcik dał gola kontaktowego, a kilka chwil później Grzegorz Wróbel przymierzył na remis. Szaleństwo kibiców i zawodnik LSM trwało, a kolejny wybuch euforii miał miejsce po kolejnych dwóch minutach. Tym razem był to jednak wybuch przedwczesny, bo sędzia Piotr Baran wcale nie podyktował rzutu karnego dla LSM, a jedynie „nagrodził” marnej jakości „symulkę” Adama Moryca żółtą kartką. Rzecz w tym, że była to druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka. LSM dogrywał mecz w osłabieniu. W 24 min błąd popełnił Wróbel, który stracił piłkę i naraził swoją drużynę na kontrę. Kontratak wykorzystał z zimną krwią Mahmoud Geniedy. Ten sam zawodnik w doliczonym czasie gry sprytnym dotknięciem piłki oszukał przeciwników i zaliczył niezwykłej urody gola na 5:3, który rozstrzygnął ten mecz.
Husaria, mimo braku rezerwowych, poradziła sobie z BIGOS-em. W pierwszej połowie na bramkę Patryka Kondraciuka odpowiedział dość szybko Damian Kowalczyk. Jednak ostatnim akcentem tej odsłony był gol Andrzeja Kwietnia, zdobyty w 12 min. Kilka minut po przerwie sytuację na 3:1 wykorzystał Kondraciuk, kompletując dublet. „Kapuściani” szukali swoich okazji, kilka znaleźli, ale zabrakło skuteczności. Słaby mecz BIGOS-u.
Trwa kiepska seria Świeżaków w tej rundzie. W czwartek drużyna Michała Kwiatkowskiego przegrała z Olimpem 3:5. Zaczęło się po myśl Świeżaków, bo już w 3 min gola zdobył Andrzej Różycki. Na przerwę to jednak Olimp schodził z prowadzeniem 2:1. Po zmianie stron Przemysław Gdula podwyższył na 3:1. Riposta Kacpra Świerkuli utrzymywała Świeżaki przy życiu. W 18 min Olimp znów odjechał po bramce Adama Mireńskiego, ale znów rywale nie pozostali dłużni. Kolejną bramkę kontaktową zdobył Patryk Turewicz. To przeciąganie liny zakończył Grzegorz Burdyn, dla którego było to druga bramka w tym meczu.
Przez prawie 25 minut meczu PO Lighting z Dobrą Drogą nie obejrzeliśmy goli. W końcu zespół dawnego Castel Gandolfo wyszedł na prowadzenie za sprawą główki Krzysztofa Modrzewskiego. Jednak wygranej nie udało się dowieźć do końca – w ostatniej akcji spotkania PO Lighting wyrwało sobie remis, a gola na jego wagę zdobył Konrad Karwacki. Zespół z podlubelskich Niemiec miał dużo więcej okazji, ale po pierwsze znakomicie bronił Michał Fiuk, a po drugie nie dopisywało szczęście, bo kilka razy na drodze stawała konstrukcja bramki. Dobra droga przed meczem remis brałaby pewnie w ciemno, ale po takiej końcówce pozostał lekki niedosyt.
W atmosferze skandalu i ciemnościach kończył się mecz Concentrixu A z Patatajami. Nic nie zapowiadało takiego finału. Do przerwy Concentrix prowadził 2:0 po golach Kamila Rybickiego i Mateusza Brzozowskiego. W tej drugiej sytuacji na pewno lepiej mógł się zachować Eliasz Bojarski, strzegący bramki ekipy z czarnym koniem w herbie. O tym, że Patataje nie zamierzają łatwo oddawać punktów świadczył jednak gol Dominika Danilewicza zdobyty w 16 min. Patataje mimo ambitnej gry nie potrafiły wyrównać, a w końcówce doszło do szamotaniny, w której najwięksi agresorzy – Łukasz Gąbka i Mateusz Brzozowski – obejrzeli zasłużone czerwone kartki. Gdy przepychanki trwały w najlepsze, na boisku zgasło światło. Minął czas rezerwacji… Po konsultacji z ekipą Patatajów, organizator postanowił zachować wynik 2:1 jako końcowy. Do końca czasu pozostawało wprawdzie około pół minuty, ale Patataje zagrałyby w tym czasie z dwuosobową przewagą, więc kto wie, jakby się to skończyło.
V LIGA
OIRP okazał się lepszy od DHL w poniedziałkowy wieczór. Wynik meczu już w 2 min otworzył Damian Golec. W 10 min na 2:0 podwyższył debiutujący w ekipie „Radców” Michał Wójcicki. Trochę emocji zrobiło się w końcówce, gdy „Kurierzy” doprowadzili do stanu kontaktowego po strzale Filipa Kruka. Ich nadzieje na remis rozwiał drugi gol Wójcickiego.
Remisem zakończył się mecz Lagi z Beer Stars. Do przerwy 0:0. Strzelanie po zmianie stron rozpoczął Piotr Rycek. „Piwne Gwiazdy” wzięły się do roboty. Sygnałem do walki był gol Pawła Króla, strzelony w stylu Chucka Norrisa – z półobrotu. Trzy minuty później Jarosław Różycki trafił na 2:1. W odpowiedzi potężną bombę z woleja posłał Marcin Jóźwiak i doprowadził do podziału punktów. Mecz mógł się podobać, ale tylko w drugiej połowie. Pierwsza była jałowa.
Emerlog nadal kroczy po zwycięskim szlaku – tym razem lider V ligi wygrał z ekipą Laga Bonito. Laga jak na grę bez rezerwowych powalczyła dzielnie, ale przewaga umiejętności była po stronie teamu Jakuba Pogody. Worek z bramkami „rozparcelował” Kacper Lubisz. Przed przerwą na 2:0 podwyższył Paweł Lipski. W drugiej części do bramki Mikołaja Wosia trafiali jeszcze Krzysztof Sobczak, Karol Pasztelan i znów Lubisz. W międzyczasie honorowe trafienie dla Lagi zapisał Szymon Gorgol.
Na remis w meczu LWA z Kultywatorem. Ekipa z Konopnicy wykazała się dużym charakterem, zdobywając wyrównującą bramkę w ostatniej minucie, podczas gdy w osłabieniu po czerwonej kartce Emila Karczewskiego. Bohaterem Kultywatora został autor obu goli (kontaktowego i wyrównującego) – Piotr Budzyński. Dla LWA w pierwszej części trafiali Damian Iracki i Marek Ostrowski.
Z meczu ABM – Mythos można wyciąć trzy minuty (od 19. do 22.) i mielibyśmy jedno z najciekawszych spotkań w sezonie. Niestety, pozostały czas to poza dobrym tempem gry, również kiepska jakość piłkarska i dużo chaosu. Skupmy się więc na golach, które padały oczywiście w wymienionym wcześniej okresie. Wynik otworzył Igor Parczewski. Mythos wyrównało dzięki Marcinowi Niedźwiadkowi. Po chwili Wojciech Cyranowski dał powtórne prowadzenie dla ABM, a po kolejnej chwili pod bramką rywali świetnie odnalazł się Damian Zajączkowski i było już 2:2. Bramkę na wagę wygranej „Mitycznych” strzelił w 22 min Marek Duda.