Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (647)



Gameweek 16, jak napisaliby Anglicy, za nami. W jego trakcie powiększyła nam się gromadka "Panów Piłkarzy" w LAKP, bowiem debiuty w naszych zacnych rozgywkach zaliczyli Kamil Witkowski i Tomasz Brzyski. Co ciekawe, obaj w przegranych meczach. Poznaliśmy też półfinalistów Pucharu Ligi, a serię zwycięstw Emerlogu w V lidze przerwała LWA. Działo się zatem - jak niemal zawsze - dużo interesujących rzeczy.

PUCHAR LIGI
Rozpędzony Widok nie miał większego problemu z pokonaniem Sokoła. Już po czterech minutach pierwszoligowcy prowadzili 3:0. Potem moment rozluźnienia przyniósł nawet stan kontaktowy 4:3, ale końcówka należała znów do Widoku, który udowodnił swoją wyższość. Cztery gole strzelił rozpędzony Anes Kherouf, który od kilku tygodni robi niesamowitą różnicę w zespole Bartłomieja Knosali. Sokół docierając do ćwierćfinału, zaliczył fajną przygodę z Pucharem Ligi, ale w piątek szans już nie było.
Jedyny emocjonujący ćwierćfinał obejrzeliśmy w piątek o 19:00, kiedy Marmota rywalizowała z Pokerem. Obie drużyny przystąpiły do tej rywalizacji ze sporą liczbą osłabieni. W Pokerze brakowało np. nominalnego bramkarza i w tej roli występował Michał Bloch. Marmota cierpi z kolei brakiem napastników. Mecz był miły dla oka, bo oba zespoły grały kiepsko w defensywie. Okazji strzeleckich było więcej sporo. Więcej stworzyli „Karciani” i zasłużenie wygrali ten mecz. Ale wygrali go tylko 4:3, bo Marmota miała dobrze dysponowanego Rafała Brzezińskiego i wolę walki do samego końca. Ba, przy stanie 4:3 dla Pokera mało brakowało, a Bloch zostałby pokonany przez Przemysława Hajkowskiego strzałem zza połowy boiska. Uratował jednak piłkę na linii.
Mentoza pomimo absencji kontuzjowanego Damiana Kucińskiego (życzymy szybkiego powrotu na boisko) rozbiła Wściekłe Psy 6:1. Ostatnie ligowe starcie obu ekip było dość wyrównane. Wiosną górą byli zaś „Wściekli”. Tym razem Mentoza nie brała jeńców. Hat-tricka ustrzelił Kacper Rozmus, dublet zaliczył Kamil Wędrocha, a listę strzelców uzupełniają Kamil Gajek oraz autor honorowego trafienia dla Wściekłych Psów – Dawid Mazuruk.
Rywalem Mentozy w półfinale będzie Moore – nie tak dawno obie te drużyny rywalizowały ze sobą o finał Pucharu OLS – wtedy wygrało MTW. Wróćmy jednak do piątku – Moore dość pewnie ograło Perłę 5:1. Gdyby jednak czepiać się szczegółów, to oba zespoły strzeliły po trzy bramki. Problem „Piwoszy” polegał na tym, że dwie z nich były samobójcze. „Swojak” Mateusza Krzywanowskiego padł przy stanie 1:1, gdy Perła mogła mieć jeszcze nadzieję na sprawienie niespodzianki. Potem, z kolejnymi bramkami ekstraligowców, nadzieja ta systematycznie ulatywała. Skończyło się wynikiem 5:1.

EKSTRALIGA
Żadnych emocji nie było w meczu Adampolu z Granitem II. Świdniczanie już po ośmiu minutach prowadzili 3:0. Potem nastąpiła długa przerwa od strzelania goli, ale końcówka w wykonaniu Pawła Szyjduka i spółki była piorunująca – bychawianie dostali jeszcze siedem bramek i wyjechali z Racławickich z dwucyfrówką w bagażu. Sam Szyjduk strzelił sześć bramek, trzy kolejne dorzucił Jakub Gałka, a jedną Marcin Bijas.
W środowy wieczór debiut w LAKP zaliczył Tomasz Brzyski. Były piłkarz m.in. Legii Warszawa dwoił się i troił, ale Pad-Bud i tak okazał się słabszy od SAABiX-u. To był dobry, żywy mecz, w którym obejrzeliśmy kilka naprawdę ładnych trafień. Jako pierwsi na prowadzeniu znaleźli się gracze teamu Piotra Bielaka – gola zdobył Bartłomiej Wazelin. Szybko jednak zrobiło się 2:1 dla SAABiX-u, następnie 2:2, a na przerwę ekipa biało-zielonych schodziła z prowadzeniem 4:2 po dubletach Sebastiana Sztejno i Jakuba Twardzika. W Pad-Budzie dublet miał za to Wazelin. Sprytne trącenie piłki w wykonaniu Michała Denisa dało kontaktową bramkę w 23 min, ale już minutę później swoją bramkę upolował Mateusz Gawryszczak. Wątpliwości co do rozstrzygnięcia tego meczu rozwiał Twardzik, kompletując w 38 min hat-trick. Ostatnim bramkowym akcentem meczu był piękny wolej Brzyskiego, który z ostrego kąta zaskoczył Tomasza Bronikowskiego i otworzył swoje konto z golami w LAKP.
Marmota skutecznie zrewanżowała się Ipso Iure za porażkę z wiosny. „Świstaki” muszą radzić sobie bez kontuzjowanego Bartłomieja Barwiaka. Pod nieobecność najlepszego strzelca, ciężar strzelania goli na siebie wziął Marcin Wojtaszek, który zanotował hat-tricka. Dwie pierwsze bramki zdobył dobrze atakując piłkę po dośrodkowaniach z rzutów rożnych. „Prawnicy” odpowiedzieli ładną wymianą podań, po której Paweł Maziarz dopełnił formalności. Na 3:1 podwyższył Krzysztof Wójcik. Ipso wycofało bramkarza i za sprawą drugiej bramki Maziarza postraszyło jeszcze ekipę Marmoty. Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do Wojtaszka.
Festiwal ofensywnej piłki zobaczyliśmy w meczu Politechniki z Zon Adminą. W tej strzelaninie więcej argumentów mieli gracze beniaminka. Kreatywny i mający sporego pecha (słupki i poprzeczki) Adrian Prażmo, do tego Kacper Pytka-Wasil i Damian Szczawiński, którzy ustrzelili po hat-tricku. W Politechnice zabrakło zaś takich ważnych ogniw jak Władysław Śniżko czy Tomasz Kisiel. Finalnie kanonada zakończyła się rezultatem 8:5. Gole dla Polibudy strzelali Abdallah Souma (dwa) i Przemysław Kowalczyk (trzy). Listę strzelców po stronie Zon Adminy uzupełnia Marcin Orłowski, który popisał się pięknym wolejem.

I LIGA
Dobre transfery w letniej przerwie dały 2 Be Bio nową jakość. „Jagódki” w poniedziałek pewnie pokonały Perłę. Prowadzenie już w 2 min dał Michał Jabrzyński, a tuż przed przerwą podwyższył Grzegorz Kutrzepa. Ten sam zawodnik trafił też na 3:0. W 18 min zatliła się iskierka nadziei dla „Piwoszy” po trafieniu Pawła Nurzyńskiego, ale już minutę później Daniel Hulicz wyciął rywala w stuprocentowej sytuacji, za co obejrzał czerwoną kartkę. W osłabieniu Perła nie powalczyła już o korzystny wynik, a jedynie straciła czwartego gola, którego zapisał na swoim koncie Patryk Przebirowski.
Wolcar bez większego trudu ograł Neo. Zespół „Samochodziarzy” zebrał silny skład, choć bez nominalnego golkipera. Od początku jednak widać było jednak różnicę w umiejętnościach. Wolcar grał piłką szybko, składnie i z polotem. Neo głównie się broniło lub liczyło na indywidualne szarże Mateusza Wosia, który miał najwięcej ochoty do gry. Katem drużyny Marka Błaszczaka był Valentyn Kozinskyi. Ukrainiec miał dobry dzień i strzelił aż cztery z pięciu bramek dla Wolcaru. Piątą dołożył również bardzo aktywny Krystian Kołodziejski. Honorową bramkę dla Neo zanotował zaś wspomniany Woś, który urządził sobie slalom gigant między obrońcami Wolcaru.
Mentoza bez swojego lidera, Damiana Kucińskiego, zrewanżowała się Wściekłym Psom za porażkę z wiosny. „Wściekli” w swoim stylu grali defensywnie, szukając swoich szans. Jednak Mentoza miała więcej argumentów. Pierwszą bramkę zdobył w 10 min Maciej Chrześcijan. Do ostatnich sekund wynik był jednak sprawą otwartą, bo gola na 2:0 Mentoza dorzuciła w ostatniej akcji spotkania. Mocny strzał Kamila Gajka przypieczętował wygraną lidera tabeli. Wściekłe Psy miały za mało argumentów w ofensywie.
Widok wciąż jedzie na paliwie, które dało brązowy medal w Pucharze OLS. Nie da się ukryć, że to paliwo do baku drużyny wlewa Anes Kherouf. Algierczyk znów był wiodącą postacią zespołu, tym razem w meczu z Poker Teamem. Widok do przerwy prowadził 2:0 po golach Łukasza Ożgi i Kheroufa właśnie. Na początku drugiej połowy Anes podwyższył na 3:0. „Karciani” nie mając nic do stracenia wycofali bramkarza i dość szybko zdobyli dwa gole. Wydawało się, że mogą odwrócić losy meczu, ale błąd Karola Struga kosztował ich utratę czwartej bramki. Trafienie Bartłomieja Knosali zamknęło ten mecz.
APP Energy już kilka razy traciło prowadzenie, by finalnie przegrać mecz. W środę demony na chwilę powróciły do zespołu „Energetycznych”, którzy prowadzili z Ułanami 1:0 po bramce Łukasza Pilipczaka. W 23 min wyrównał Adam Rasiak i pewnie w głowach zawodników APP pojawiła się myśl, że znów zejdą z boiska pokonani. Tym razem było jednak zupełnie inaczej – w 24 min bramkę na wagę trzech punktów strzelił Aleks Dunda. Czy demony zostały przegonione definitywnie? Trudno powiedzieć, ale szansa na awans wciąż jest realna.
Mat-Geo do samego końca naciskało, by wywalczyć pełną pulę w meczu z grającym bez zmienników MW Lublin. Udało się wywalczyć jednak tylko remis, ale w pewnym momencie i to nie było takie oczywiste. MW prowadziło po „samobóju” Karola Przebirowskiego. Na 2:0 podwyższył Mateusz Siedlecki, finalizując ładną kontrę. Gol kontaktowy padł po rzucie karnym – Michał Młynarczyk strzelił tam gdzie stał bramkarz, ale piłka wpadła do bramki. Choć Mat-Geo przeważało w drugiej połowie, to dopiero w 24 min Patryk Kowalczyk wykorzystał dogranie z rzutu rożnego i wbił gola na 2:2.

II LIGA
Robimy Marketing ograło Billennium w meczu otwierającym drugoligowe zmagania w 16. kolejce. Jedyną bramkę w pierwszej połowie zdobył Paweł Balcerek. „Informatycy” mieli więcej z gry i szukali wyrównania. Znaleźli je w 17 min. Niesygnalizowany strzał z dystansu oddał Krystian Pusiak, zaskakując Kamila Balcerka. Już dwie minuty później „Marketingowcy” wrócili na prowadzenie, znów za sprawą Pawła Balcerka i znów po strzale głową z bliskiej odległości – dużą pracę przy tej bramce wykonał też Jarosław Pawłowski, który nie dał piłce wyjść na aut, tylko zagrał ją bezpośrednio w pole karne. Pawłowski do asysty w końcówce dołożył jeszcze dwa gole. Billennium za mało uwagi przykładało grze w obronie i zapłaciło za to słoną cenę. Z przodu brakowało jedynie szczęścia.
Mariol zrobił milowy krok w kierunku awansu. Drużyna Krzysztofa Mrozika ograła TRANS-AUDYT.pl. Wynik otworzył sam Mrozik, który huknął z dystansu w 3 min. Artur Gułkowski może i był zasłonięty, ale powinien interweniować lepiej, bo był to strzał praktycznie z połowy boiska. W 12 min Piotr Klimowicz uderzył z rzutu wolnego, piłka poleciała pod murem i wtoczyła się do bramki Trasnaudytu po raz drugi. Mimo że Mariol miał sporo okazji na podwyższenie wyniku, „Transportowcy” nie tracili wiary. W 24 min dopięli swego. Damian Połowniak zdobył bramkę kontaktową. Jednak po chwili Mariol odpowiedział bramką na 3:1. Po składnej wymianie podań Klimowiczowi pozostało dopełnienie formalności. Minutę później czerwoną kartkę obejrzał Paweł Mazur, który dwukrotnie spóźnił się, faulując na „żółtka”.
Carmas i Mariol to dwie drużyny środka drugoligowej tabeli, które nie mogą być pewne utrzymania w lidze. Ich wtorkowy mecz niczego w tej kwestii nie zmienił. W drugiej połowie najaktywniejszy w zespole Carmasu Norbert Stępniak otworzył wynik spotkania. W doliczonym czasie gry Wojciech Pogorzelski mijał rywali jak slalomowe tyczki i wyrównał. Rozstrzygnięcia nie było – po punkcie na konto każdej z ekip.
Choć DomLublin długimi fragmentami meczu potrafiło dotrzymywać kroku Homerowi, to w tym tańcu nie było równego punktowania. Homer strzelił sześć bramek, a rywale tylko jedną. Zwycięstwo jest więc okazałe i nie pozostawia złudzeń. Hat-tricka ustrzelił Damian Ścibior, dwie bramki dołożył Kacper Sitarz, jedną Victor Adamchuk. Honorowe trafienie dla DomLublin zanotował Marcin Solecki.
W ostatnim środowym meczu OBI nie dało żadnych szans ekipie GOL-asów, która grała bez kilku ważnych postaci, z Hubertem Małyszką na czele. OBI grało z rozmachem, szybko, dokładnie. Ładne wymiany podań plus efektowne strzały z dystansu. To wszystko złożyło się na okazałe zwycięstwo 7:1, które swobodnie mogło być jeszcze wyższe. Zawodziła skuteczność, co przy takiej wysokiej wygranej nie ma jednak większego znaczenia. Hat-tricka upolował Krzysztof Boguta. Świetnie akcje OBI napędzał Jakub Tomczak, którego dwa numery temu omyłkowo pozbawiliśmy włosów, podczas gdy Kuba ma przecież na swojej głowie delikatny meszek. Przepraszamy, obiecujemy poprawę!
Przez 25 minut meczu UPL z Promilem nie działo się wiele ciekawego. Dużo walki, trochę strzałów z dystansu, ale generalnie niemalże bokserski klincz. W końcu, gdy sędzia miał już gwizdek w ustach, zagranie z rzutu rożnego trafiło na nogę Ireneusza Zygmunta, a ten uderzył idealnie – mocno i precyzyjnie. Piłka ugrzęzła w bramce i UPL rzutem na taśmę zapewnił sobie komplet punktów.

III LIGA
Nie zatrzymuje się Malagenia. Drużyna Pawła Kępki wygrała z Essenzą 1:0 dzięki bramce w ostatniej akcji meczu. Wrzut z autu trafił na nogę Michała Wójtowicza, który nie uderzył mocno, ale – stosując terminologię tenisową – przeciwko nogom Rafała Pietronia, bramkarza Essenzy. Wcześniej więcej ciekawych okazji na zdobycie gola miała drużyna Artura Bogaja. Swojego dnia nie miał ewidentnie Damian Charmast, który nawet gdy był w stanie wypracować sobie okazję strzelecką, to i tak jej nie wykorzystywał.
Mecz Sokół vs Midas rozkręcił się po przerwie. W 14 min Łukasz Sawicki wyprowadził drużynę Wojciecha Kowalskiego na prowadzenie. W 18 min faulowany w polu karnym był Łukasz Bedliński. Rzut karny zmarnował wprawdzie Sawicki, ale z dobitką jak do pożaru ruszył Marek Kłoda i trafił na 2:0. Sokół został dobity w 24 min, gdy Artura Lisa pokonał… Konrad Lis
Malagenia powoli może mrozić szampany z okazji wygrania III ligi. Klastmed potknął się w meczu z Ebe Ebe, choć prowadził 1:0 i miał rzut karny na 2:0. Karnego nie wykorzystał jednak Jakub Prawda, uderzając wysoko nad poprzeczką, a już pół minuty później był remis – do wyrównania doprowadził bowiem Konrad Banaś. W 22 min tego zaciętego spotkania Ebe Ebe wyszło na prowadzenie za sprawą Jakuba Czopka. Sprawę kolegom utrudnił jednak Grzegorz Kloc, który w głupi sposób złapał drugą żółtą kartkę. Przez ponad dwie minuty ekipa Klastmedu atakowała z przewagą jednego gracza, w poszukiwaniu bramki na 2:2. Były dobre okazje, ale gol finalnie nie padł.
Czwartek upłynął w III lidze pod znakiem remisów. Najpierw Królewscy podzielili się punktami z Va Bank. Początek należał do Królewskich. Marcin Dobrzyński wykorzystał dwie okazje i było 2:0. „Bankowcy” nie złożyli broni. Najpierw straty zniwelował Leszek Huszaluk, a potem Adam Gonet miał rzut karny na 2:2. Fatalnie przestrzelił i do przerwy było 2:1 dla Królewskich. Druga odsłona? Nieudolne ataki Va Bank i mnóstwo okazji strzeleckich dla Królewskich. Wszystkie zostały jednak koncertowo zmarnowane. I na dodatek się zemściły, bo w 24 min młodszy z klanu Gonetów zrehabilitował się za zmarnowaną „jedenastkę” i wbił piłkę do bramki rywali na 2:2. Tak naprawdę ten remis Va Bankowi uratował Jan Stankiewicz w bramce i fuks w postaci źle nastawionych celowników rywali.
O ile w meczu Va Banku z Królewskimi działo się sporo, o tyle mecz Capital – Plaga Szczurów to 25 minut nudy. Praktycznie bez sytuacji strzeleckich. Najlepszej nie wykorzystał Jarosław Staszków, który nie trafił w światło bramki. Było też groźne uderzenie „Nieruchomościowców” i ładna parada Jakuba Barana. Generalnie ziew.

IV LIGA
PO Lighting wygrało ważny mecz w kontekście walki o awans. Zespół Plastic Omnium okazał się lepszy od LSM. Jedyną bramkę w 7 min zdobył Adam Kłysiak, ale trzeba przyznać, że ten wynik to i tak niski wymiar kary. „Elesemowcy” nie mieli praktycznie żadnych groźnych sytuacji pod bramką Jarosława Boguty. PO Lighting mogło i powinno podwyższyć, zwłaszcza w końcówce meczu, gdy LSM się odsłonił. Brakowało jednak lepiej nastawionych celowników, a i Rafał Karczmarz w bramce zrobił swoje.
Bardzo długo w meczu Olimpu z Patatajami nie oglądaliśmy bramek. Mimo późnej godziny nie było to jednak senne spotkanie – wręcz przeciwnie. Dynamika była bardzo duża. Ciut gorzej z walorami czysto piłkarskimi. Te w końcówce przedstawił Olimp. Akcja przy bramce na 1:0 Grzegorza Burdyna mogła się podobać – szybka wymiana podań. Adam Mireński do Karola Wróbla, ten do Burdyna, a ten do pustej bramki. Wszystko w niezłym tempie. W 24 min Wróbel do asysty dołożył gola i zamknął ten mecz. Patataje grały jak równy z równym, ale w fazie ofensywnej nie potrafiły wykorzystać żadnej z okazji.
Z powodów problemów kadrowych Concentrix A poddał mecz przeciwko PKS BIGOS. To druga taka „wpadka” zespołu Pawła Rurarza. Oby ostatnia.
Sporo działo się w meczu Husarii z Dobrą Drogą. W 7 min wynik otworzył Patryk Kondraciuk. Gdy wydawało się, że Husaria zyskuje przewagę optyczną i kontroluje mecz, Dobra Droga wyprowadziła dwa ciosy w ciągu minuty – gole Aleksandra Sierakowskiego i Krzysztofa Modrzewskiego odwróciły wynik. Niedługo po przerwie błąd Michała Fiuka, bramkarza Dobrej Drogi, wykorzystał bezlitośnie Kondraciuk. 2:2. Trzy minuty później ekipa Mateusza Sobiecha odzyskała prowadzenie, po tym jak do siatki trafił Michał Kurenda. Piękny gol Sierakowskiego w 23 min utorował ekipie Fundacji nomen omen drogę do wygranej. W 25 min Maciej Gawlik przywrócił jeszcze nadzieję Husarii na remis, ale pół minuty doliczonego czasu gry niczego już nie zmieniło.
Concentrix B przez chwilę narobił sobie kłopotów w meczu ze Świeżakami. Przy stanie 3:1 Aleks Kaliński w prostej sytuacji trafił w słupek, zamiast do bramki. Kontratak przyniósł bramkę kontaktową, a niedługo potem obejrzeliśmy gola na 3:3. Tym samym niemal pewna wygrana zaczęła wymykać się z rąk drużynie Krystiana Szpyry. Końcówka należała jednak do Concentrixu B, a zwłaszcza do Mahmouda Geniedy, który zdobył dwa gole i zamknął ten mecz.

V LIGA
Dobry mecz w poniedziałek rozegrał ABM, który po letnich wzmocnieniach nie jest już tym samym zespołem co wiosną. Jakub Kasprzak „napoczął” 8LM w 11 min, a potem swój show dał Igor Parczewski, który w przeciągu czterech minut skompletował hat-trick. Honorową bramkę dla ekipy 8LM strzelił Patryk Pawlak.
Mimo kilku osłabieni traf.to dość pewnie rozprawiło się z OIRP. Bohaterem wicelidera tabeli był Adrian Rapa, który upolował hat-trick. Jedną bramkę dołożył skuteczny ostatnio Krzysztof Siembicki. Dla „Radców” trafił zaś Michał Wójcicki. Przewaga umiejętności drużyny traf.to była jednak bezsporna.
Skuteczny w ostatnim czasie Damian Zajączkowski wyprowadził Mythos na prowadzenie w meczu z Beer Stars, ale to „Piwne Gwiazdy” miały na koniec więcej powodów do radości. Dwie bramki Pawła Króla w pierwszej połowie odwróciły losy meczu, a w 18 min Kacper Warchocki, bramkarz „Mitycznych” zaliczył bramkę samobójczą, która ustaliła wynik meczu.
Kultywator Konopnica nie dał większych szans grającym bez rezerwowych zawodnikom DHL. Już do przerwy „Kurierzy” dostawali pięciobramkowy bagaż. W przerwie zmobilizowali się jednak i nie dali sobie wbić dwucyfrówki – druga połowa to już tylko jeden gol ekipy z Konopnicy. Hat-tricka zanotował Daniel Kończal, a jedną bramkę strzelił Kamil Kuzioła.
Stało się! Emerlog po szesnastu z rzędu zwycięstwach znalazł pogromcę. Okazał się nim zespół LWA. Do przerwy ekipa Macieja Kowalskiego prowadziła 2:0. Wynik otworzył Marcin Szydłowski, który fantastycznie przyjął dalekie podanie, a następnie wykorzystał sytuację sam na sam. Bramka na 2:0 to kuriozum. Kamil Kądziołka wybił piłkę z „piątki”, ta skozłowała przed bramkarzem Emerloga i zaskoczyła go, wpadając do bramki. Po przerwie lider tabeli rozjuszony ruszył do odrabiania strat. Paweł Lipski pięknym golem dał kontakt, a po chwili pechowo piłkę do własnej bramki głową skierował Przemysław Kłosowski. Nie minęło 100 sekund drugiej połowy, a już był remis. Emerlog nie poszedł jednak za ciosem. Mimo przewagi optycznej bramki na 3:2 zdobyć się nie udało. Gdy sędzia Adrian Mańko miał już kończyć mecz, Kądziołka został bezdyskusyjnym bohaterem meczu. Znów wybił piłkę od bramki, tym razem wprost na głowę Damiana Irackiego, który pięknym strzałem dał LWA wygraną. Po chwili usłyszeliśmy gwizdek kończący. LWA oszalała ze szczęścia, a Emerlog stracił status niepokonanej drużyny. Ostatnią taką w tym sezonie jest Malagenia.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.