"Wokół LAKP" (663)
Tydzień temu nas nie było - chochlik spowodował usunięcie pliku z prawie gotowym magazynem. Wypada przeprosić. Dziś już wracamy w eter i zapraszamy do czytania. W lidze dzieje się naprawdę sporo, a w Sao Mai Pucharze Ligi do końca pozostały cztery spotkania.
SAO MAI PUCHAR LIGI
KS Marmota w niedzielę w bękach, bólach i dramatycznych okolicznościach wywalczyła sobie ćwierćfinał Pucharu Ligi, by dwa dni później… podać mecz walkowerem i oddać półfinał ekipie OBI Zwycięska za darmo. Ekipę „Świstaków” pokonały problemy kadrowe (głównie kontuzje).
Do sporej niespodzianki doszło w środowy wieczór. Adampol Team uległ pierwszoligowej drużynie RKC4L. W 8 min strzelanie rozpoczęło się po myśli faworyta – do bramki trafił Paweł Szyjduk. Po dwóch minutach było 1:1 – wyrównał Krzysztof Siembicki. Defensywa Adampolu nie była w tym meczu monolitem. Po zmianie stron RKC4L wyprowadziło dwa ciosy – dwukrotnie Patryka Skrajnowskiego pokonywał Jakub Kosidło-Wąsik. Zrobiło się bardzo ciekawie. Adampol odpowiedział drugim golem młodszego z braci Szyjduków, a do końca meczu pozostawało ponad 6 minut. Jednak mimo usilnych starań, niczego więcej „Piekarze” już nie ugrali. RKC4L dowiozło wynik 3:2 do ostatniego gwizdka.
W półfinale zagra LKMP Zon Admina, która nie musiała w piątek wychodzić na boisko w meczu z Essenzą. To drugi walkower w tej rundzie pucharu.
EKSTRALIGA
Festiwal radosnego strzelania urządzili sobie gracze Adampol Teamu i Poker Teamu. Dwie bardzo utytułowane drużyny postawiły w tym meczu na ofensywę. Początek to sporo błędów „Karcianych”, które nomen omen karcili gracze Adampolu. Poker w drugiej połowie próbował nawiązać rywalizację. Strzelał, ale i tracił. Poker nie zdołał ani raz dojść do stanu kontaktowego, mimo ambitnej postawy i sporej liczby okazji. Generalnie jednak wygrał zespół lepszy, a przede wszystkim lepiej zorganizowany. Dublety w ekipie zwycięzców strzelali Bartłomiej Dworucha, Paweł Szyjduk, Krystian Joć i Mateusz Warda – w Poker Teamie z dubeltówki strzelali zaś Grzegorz Bonin i Przemysław Hajkowski, a raz Mateusz Strug. Składa się to na wygraną świdniczan 8:5.
Trwa świetna seria Zon Adminy. Lider tabeli tym razem pokonał Politechnikę 5:2. Wynik otworzył w swoim stylu Kacper Pytka-Wasil. Pod koniec pierwszej jego ojciec, Marcin, popełnił faul we własnym polu karnym, a rzut karny na gola zamienił Tomasz Kisiel. „Polibuda” nie nacieszyła się remisem zbyt długo – prosty błąd i Cezary Zdunek trafił na 2:1. W drugiej części gry Zon Admina podwyższyła na 3:1 i 4:1 za sprawą Pytki-Wasila oraz Krzysztofa Figla Lipińskiego. Politechnika odgryzła się trafieniem Dominika Struka, ale wygraną drużyny Tomasza Maciąga efektowną ruletą przypieczętował Michał Wasil.
Na przejażdżkę karuzelą emocji zaprosiły nas ekipy Zamkowo i Mentozy. Mimo że mecz był wyrównany, to miał jednak swoje fazy. Ta pierwsza należała do Zamkowo, które schodziło na przerwę z prowadzeniem 2:0. Wynik sprytnym strzałem w zamieszaniu otworzył Piotr Michoński, a na 2:0 podwyższył Mateusz Kalamon. Już pierwsza ciekawsza akcja drugiej połowy przyniosła bramkę na 3:0 – obrona Mentozy została rozklepana, a w roli „kilera” wystąpił tym razem Jakub Sobieszek. Jednak Mentoza broni nie złożyła – Kacper Nowakowicz zdobył w 23 min pierwszą bramkę. Trzy minuty później umiejętnie zastosowany przez sędziego przywilej korzyści dał Rafałowi Czernicowi szansę na strzał – szansę tę zawodnik Mentozy wykorzystał bezbłędnie i padł gol kontaktowy. W 36 min po szczęśliwym strzale z rzutu wolnego Nowakowicz doprowadził do remisu! Wydawać się mogło, że rozpędzona Mentoza weźmie całą pulę. Nic z tego. Po chwili Sebastian Sztejno wrzucił piłkę z autu do Macieja Łuczyńskiego, a ten trącił ją do bramki! W 40 min po raz kolejny sprytem w polu karnym rywali wykazał się Michoński i dobił strzał jednego z kolegów, ustalając wynik meczu.
Walkower w meczu Granitu II z Moore. Fatalna sytuacja bychawian tylko się pogłębia, bowiem na ich koncie jest obecnie jeden ujemny punkt.
Pomimo braku rezerwowych, drużyna PULS odwróciła losy meczu z Pad-Budem. Do przerwy team Piotra Bielaka prowadził 2:1 po dublecie Pawła Bugały, który przedzieliła bramka Bogdana Savicha. W 25 min po raz kolejny do siatki trafił Bugała – piękna dwójkowa akcja ze Sławomirem Nazarukiem pozwoliła „Bule” wbić piłkę do bramki z najbliższej odległości. Było już 3:1, a PULS nie bardzo potrafił przedostać się pod bramkę Michała Furmana. Wydawało się wówczas, że jest po sprawie. Ale nic bardziej mylnego. Mykhailo Kovalov strzelił sprytnie gola kontaktowego, a w 32 min Maksym Stepankevych doprowadził do remisu 3:3. Sprawy nabierały tempa, bo w 36 min to PULS wyszedł po raz pierwszy na prowadzenie po drugiej bramce Kovalova. Teraz to Pad-Bud musiał ruszyć do odrabiania strat. Udało się na niecałą minutę przed końcem regulaminowego czasu gry, gdy Piotr Bielak kapitalną podcinką umieścił piłkę w bramce Eduarda Aleksandrovicha. To nie był koniec emocji. Po chwili PULS rozegrał akcję, która mogła być piłką meczową, jednak genialną, instynktowną interwencją popisał się Furman. Piłka po rzucie rożnym trafił jednak na nogę Ostapa Demianchuka, który odpalił petardę. Furman interweniował, ale wpadł z piłką do bramki i zrobiło się 5:4. W doliczonym czasie gry odsłonięty Pad-Bud skarcił jeszcze Savich, pieczętując triumf PULS.
Jeńców w meczu z Ipso Iure nie brał Widok. Beniaminek rozbił „Prawników” aż 9:1. Ekipie Marka Zugaja gra wyraźnie się nie kleiła, a rywale wykorzystywali swoje indywidualności. W drugiej połowie po golu na 1:4, zdobytym przez Pawła Maziarza, wydawało się, że Ipso Iure zerwie się do walki o punkt. Po minucie Rafał Kazimierski z bliska wbił piłkę głową do siatki, zdobywając gola nr 5, a swojego drugiego. Manewr z wycofanym bramkarzem nie przyniósł „Prawnikom” żadnego pozytywnego efektu, a jedynie cztery kolejne stracone gole. Hat-trickami popisali się Mohamad Al Gamal i Marek Lenartowicz.
I LIGA
Kto zatrzyma Żubry? Rozpędzona drużyna Michała Kopecia tym razem ograła Wściekłe Psy, w tym „animalnym” pojedynku. Ojcem zwycięstwa Żubrów został autor hat-tricka, Michał Młynarczyk. Na jego gola z pierwszej połowy, na początku drugiej odpowiedział Kamil Miklaszewski. W końcówce spotkania Młynarczyk jeszcze dwukrotnie znalazł sposób na Tomasza Dańskiego i szósta z rzędu wiktoria Żubrów stała się faktem.
Remis w starciu Wolcaru z Ułanami. Początek należał do Wolcaru, który zamienił dwie okazje na gole w pierwszej połowie – za pierwszym razem do bramki Macieja Płonki trafił Valentyn Kozinskyi, a za drugim Wojciech Kopeć. Ułani nie mają jednak w swoim charakterze łatwego odpuszczania i z ułańską fantazją postanowili powalczyć o pełną pulę. Kontaktową bramkę strzelił Adam Rasiak. W 22 min po faulu Daniela Sekuły w 100% sytuacji sędzia nie miał wyjścia i musiał pokazać czerwoną kartkę. Osłabiony Wolcar stracił drugą bramkę – z dobitki do siatki trafił Paweł Gryta. Wydawało się, że Ułani, wykorzystując przewagę liczebną, naprawdę mogą pójść na całość. Problem w tym, że po chwili siły się wyrównały – Piotr Król obejrzał drugą żółtą kartkę. Obie łatwe do uniknięcia – pierwsza za grę w zegarku, druga za przeklinanie. W składach 5 na 5 więcej bramek już nie padło.
Homer nie ma zamiaru zwalniać tempa w drodze do Ekstraligi. We wtorkowy wieczór drużyna Jacka Trumińskiego rozbiła MW Lublin 7:2, jak zwykle grając z rozmachem, bezpośrednio i – co najistotniejsze – skutecznie. MW Lublin nie wytrzymało takich warunków, postawionych przez przeciwnika. Hat-tricka ustrzelił Kamil Warecki, dwie bramki dołożył jak zawsze napędzający ofensywę Homera Damian Ścibior. Cieniem na tej wygranej kładzie się jednak kontuzja odniesiona przez kierownika drużyny. Panu Jackowi życzymy dużo zdrowia!
Środa była świetnym dniem dla RKC4L. Drużyna Jakuba Kosidło-Wąsika nie tylko awansowała do półfinału Pucharu Ligi, ale niedługo potem wygrała drugi w tym sezonie ligowy mecz. Rywalem było wyżej notowane OBI, które notabene będzie również przeciwnikiem RKC4L w rzeczonym półfinale. Kluczowe rzeczy działy się w drugiej połowie. Team marketu budowlanego objął prowadzenie po uderzeniu Jakuba Tomczaka. Trzy minuty później do remisu doprowadził aktywny Adrian Rapa. RKC4L w tym sezonie już kilka razy wypuszczało pełną pulę z rąk, ale tym razem było wręcz przeciwnie – gol Kryspina Florka na minutę przed końcem meczu dał wygraną.
APP Energy nie dało żadnych szans drużynie Pro-materials, która w sobotni poranek wyglądała tak, jakby nie wstała jeszcze po piątkowej nocy. Jedni biegali, drudzy nie – efekt mógł być tylko jeden. Wysokie zwycięstwo biegających. Skończyło się wynikiem 7:1. Hat-tricka ustrzelił Aleks Dunda, dublety Marcin Dalentka i Piotr Szewczyk. Honorową, choć wówczas jeszcze wyrównującą, bramkę dla Pro-materials zdobył Michał Małecki.
II LIGA
Mecz UPL z TRANS-AUDYT.pl już raz w tym sezonie oglądaliśmy – w Pucharze Ligi padł remis, a po karnych dalej awansowali „Pokerzyści”. Najwyraźniej obu drużynom pisany jest remis, bo w poniedziałkowym starciu ligowym padł wiele mówiący wynik 0:0.
Neo złapało gaz – przed tygodniem 5:0 z Mat-Geo, a w ostatni poniedziałek kolejne 5:0 – tym razem z Marmotą. Te wyniki mówią same za siebie. Neo gra z rozmachem, szybko i wreszcie skutecznie, bo z tym w poprzednich meczach bywało bardzo różnie. Świetną robotę robią bracia Frączkowie. Z Marmotą Maksymilian ustrzelił dublet, a kiepsko dysponowanego Łukasza Brzezińskiego pokonywali również Marek Błaszczak, Michał Maciąg i Tomasz Pluta. „Świstaki” miały kilka niezłych okazji, ale żadnej nie wykorzystały i absolutnie zasłużenie wróciły do domu na tarczy.
Ciekawie było w meczu Glinianej z Autoklinika. Świdniczanie rozpoczęli z bardzo wysokiego „C”, prowadząc już 2:0. Na nic to się zdało, bo potem do głosu doszła Gliniana, a szczególnie duet liderów tej drużyny, czyli Cezary Pęcak i Mateusz Misztal. Do przerwy było 2:2. Po zmianie stron Gliniana nadal narzucała swoje warunki i wyszła na trzybramkowe prowadzenie. Autoklinika próbowała nawiązać walkę, ale po golach Daniela Arciszewskiego i Patryka Mizury straty były ciut mniejsze, ale wciąż nie był to nawet stan kontaktowy. Skończyło się wynikiem 6:4. Wygrała Gliniana i ofensywny futbol.
Bez gry swój środowy mecz wygrała Malagenia – to efekt walkowera zgłoszonego przez Mat-Geo.
W piątkowy wieczór drugoligową kolejkę zamykał mecz Carmasu z Plagą Szczurów. Spotkanie dużo lepiej zaczęło się dla Plagi, która prowadziła 2:0 po kilku minutach. Wynik otworzył Jarosław Staszków, wykorzystując prosty błąd rywali. Niedługo potem Marcin Pszenniak przyłożył z rzutu wolnego na 2:0. Carmas złapał kontakt na początku drugiej odsłony w dość kuriozalnych okolicznościach, bowiem Jarosław Lakutowicz sfaulował Sebastiana Zlota w sytuacji, gdy piłka była dobrych 15 metrów dalej. Rzut karny na gola zamienił Przemysław Małaj. „Szczury” grały jednak mądrzej i skuteczniej. Po rzucie wolnym i podaniu Pszenniaka, Staszków zdobył bramkę na 3:1. W końcówce kolejne trafienie dla Plagi zanotował zaś Marek Kowalczuk. W odpowiedzi rozmiary porażki Carmasu w ostatniej akcji meczu zmniejszył Małaj.
III LIGA
Robimy Marketing pokonało Essenzę po świetnej drugiej połowie i po raz kolejny dzięki duetowi Jarosław Pawłowski – Mariusz Śledź. Obaj panowie zaliczyli po dublecie. Warto jednak zauważyć, że do przerwy to Essenza prowadziła 1:0 po bramce Damiana Charmasta. Jednak najpierw Pawłowski wystrzelił z dubeltówki, a potem gorszy nie chciał być jego kumpel, Śledź. Wygrana „Marketingowców” jest bez wątpienia zasłużona. Byli zespołem, któremu bardziej się chciało.
Niewiele ciekawego wydarzyło się w meczu Sokoła z Capital Nieruchomości. Wszystko sprowadza się do dwóch akcji. Najpierw w 22 min Sokół objął prowadzenie. Strzał jednego z graczu wylądował na słupku, a następnie odbił się od zdezorientowanego Michała Kazirodka i zatrzepotał w siatce. Minutę później po świetnym podaniu Marcina Kanadysa powinno być 1:1, ale piłka na linii bramkowej zdołali zatrzymać gracze Sokoła, a raczej zawodnicy Capital nie zdołali jej wbić do bramki. To wszystko. Sokół 1, Capital 0.
Remis odnotowaliśmy w rywalizacji GOL-asy z PO Lighting. W pierwszej połowie jedynego gola zdobył Mikołaj Jachowicz, który wykorzystał bardzo dobre podanie Daniela Gawlaka z autu. Po przerwie do wyrównania doprowadził Hubert Małyszka, który przyjął prostopadłe podanie i bez dłuższego namysłu spokojnie wykorzystał szansę. W 22 min PO Lighting wróciło na prowadzenie po uderzeniu Gawlaka i znakomitej asyście Konrada Karwackiego. GOL-asy broni nie złożyły – pod bramką rywali odnalazł się Emil Cadima i trafił na 2:2. Wynik remisowy w tym meczu można uznać za absolutnie sprawiedliwy.
Trwa mizeria w wykonaniu LSM. W spotkaniu z Królewskimi najważniejszym momentem była czerwona kartka dla Michała Okonia pod koniec pierwszej połowy. Popularny „Show” sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Marcina Dobrzyńskiego. Niedługo potem wspomniany Dobrzyński zdobył gola na 2:1, dając Królewskim prowadzenie do przerwy. W drugiej połowie Elesemiacy walczyli dzielnie, ale nie potrafili zagrozić bramce Patryka Włodarczyka. Królewscy kontrolowali przebieg gry i zadali jeszcze dwa ciosy, w pełni zasłużenie wygrywając ten mecz. Mogło to wyglądać jednak nieco inaczej, gdyby nie błąd Okonia z pierwszej połowy.
Dużej sztuki dokonał Va Bank, który przez 23 minuty nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką DomLublin, a finalnie wygrał 3:2. DomLublin prowadziło po dwóch trafieniach Krystiana Cienkusza, który dwukrotnie posyłał piłkę obok nogi wyglądającego na „zabetonowanego” Jana Stankiewicza. Jednak jeszcze gorzej spisał się finalnie bramkarz drużyny DomLublin, który przepuścił strzał z rzutu wolnego Wojciecha Goneta z połowy boiska na 2:2, a potem nie popisał się również przy rozstrzygającej, zdobytej przez Tomasza Walczyńskiego. „Remontadę” Va Banku rozpoczął jednak Łukasz Filipiuk, dobijając uderzenie jednego z kolegów - tutaj również do interwencji golkipera można mieć zastrzeżenia.
Remisem zakończył się mecz Ebe Ebe z Concentrixem. Ekipa Krystiana Szpyry objęła prowadzenie po kilkudziesięciu sekundach, gdy do siatki trafił Serhii Dudka. Odpowiedź Ebe Ebe była szybka – wyrównał strzałem zza pola karnego Arkadiusz Kręcisz. Później drużyna w żółtych strojach zmarnowała kilka okazji, w tym dwie „setki” – na słowa uznania zasłużył bramkarz Concentrixu, Jan Małecki. W końcu pokonał go jednak Filip Pacek i zrobiło się 2:1. Punkt Concentrixowi uratował Marcin Zabłocki, który w 18 min po solowej akcji trafił na 2:2. Obie drużyny grały bardzo ofensywnie, praktycznie bez środka pola – akcja za akcję przez niemal 25 minut. Cztery gole to mało, bo pachniało xG na dwucyfrowym poziomie.
IV LIGA
Brak rezerwowych był jedną z głównych przyczyn poniedziałkowej porażki Husarii z Fundacją Dobra Droga. Mimo „gołej” szóstki Husaria walczyła dzielnie i w końcówce meczu przy stanie 2:4 była bliska strzelenia bramki kontaktowej. Do końca pozostawałaby jedna minuta i kto wie, jak wówczas potoczyłby się ten mecz. To jednak wyłącznie gdybanie, bo zamiast bramki kontaktowej, padł gol pieczętujący zwycięstwo Dobrej Drogi 5:2, a hat-tricka skompletował tym samym Aleksander Sierakowski.
Ekipa 666 i Emerlog prawdopodobnie należeć będą do czwartoligowej czołówki, walczącej o awans. Ich poniedziałkowy mecz nie rozczarował i zakończył się remisem. Wynik otworzył Mateusz Woś. Emerlog wyrównał w 11 min za sprawą Paweł Lipski. Ten gol dodał animuszu zespołowi Jakuba Pogody i po chwili Konrad Ochal trafił na 2:1. Jednak początek drugiej połowy to odpowiedź „Piekielnych”, choć de facto do meczowego protokołu znów wpisał się gracz Emerloga – do własnej bramki piłkę skierował Krzysztof Sobczak. Kolejnych 12 minut nie przyniosło zmiany rezultatu, pomimo naprawdę niezłych okazji strzeleckich z obu stron.
W czwartoligowym meczu Olimpu z Beer Stars padł bramkowy remis. Jedyna godna odnotowania akcja w pierwszej połowie to bezsensowny faul „Piwnych Gwiazd” na wybiegającym z pola karnego Przemysławie Gduli. W doliczonym czasie gry rzut karny na gola zamienił Karol Wróbel. Po przerwie Beer Stars musiało przycisnąć i tak też uczyniło. Długo nie przynosiło to żadnego skutku, ale w końcu mierzony strzał Piotra Kasprzaka wylądował w okolicach okienka bramki Andrzeja Gontarza. W końcówce była jeszcze kontrowersja. Tomasz Bicki padł w polu karnym po minięciu Adama Mireńskiego, ale sędzia Adrian Mańko uznał, że Bicki upadł teatralnie, a nie został powalony przez przeciwnika. Zamiast „karniaka” dla Beer Stars, żółta kartka za symulowanie.
KOBO mimo gry bez rezerwowych potrafiło wykorzystać błędy rywali i pokonać wyżej notowane Świeżaki. Strzelanie dość szybko rozpoczął Kacper Świerkula, ale kilka minut później wyrównał Zbigniew Próchno, który na długim słupku wykorzystał wrzut z autu i błąd Michała Kwiatkowskiego oraz defensywy Świeżaków. Świeżaki błyskawicznie wróciły na prowadzenie po bardzo dobrym strzale Kamila Głosa. Odpowiedź KOBO to ładna akcja i mocny strzał Przemysława Skrzypczyńskiego na 2:2. W drugiej połowie popularny „Skrzypo” trafił na 3:2. Niepilnowany zawodnik puścił piłkę obok wychodzącego z bramki Kwiatkowskiego, choć, jak sam przyznał, próbował lobować.
V LIGA
Kultywator bardzo dobrze rozpoczął mecz z 8LM. Już w 2 min Jan Dutkiewicz dograł piłkę do środka pola karnego, do wbiegającego Jakuba Cieśli, a ten zrobił z tego podania użytek. W 7 min Dutkiewicz wystąpił już w roli strzelca i zrobiło się 2:0. Prowadzenie śmiało mogło być jeszcze wyższe, ale Kultywatorowi brakowało trochę zimnej krwi pod bramką rywali. Ósma Liga Mistrzów zabrała się za odrabianie strat po przerwie. Radosław Piskorek płaskim strzałem trafił do siatki, zdobywając bramkę kontaktową. Niczego więcej już zespół w białych koszulkach nie wskórał, choć po kontrach było kilka okazji. Generalnie jednak Kultywator wygrał w 100% zasłużenie.
Na zwycięski szlak powrócił PKS BIGOS – drużyna Tomasza Moszczyckiego ograła Kurczaki od Eliasza. „Kapuściani” prowadzili 2:0 po trafieniach Tomasza Belcarza i Łukasza Raczkowskiego. „Kurczaki” odpowiedziały również po dwakroć – Tycjan Jankowski zniwelował stratę, a Łukasz Krakowiak wyrównał. Zwycięski gol tego spotkania padł w 20 min, a zdobył go Damian Kowalczyk.
Po serii słabszych występów zwycięstwo zanotowało Mythos. O trzy punkty w meczu z ABM nie było łatwo, zwłaszcza że to rywale prowadzili 1:0 przez ponad kwadrans po bramce Igora Parczewskiego. Jednak „Mityczni” nie rezygnowali. W 21 min wyrównał Rafał Bokwa, a w ostatniej minucie bohaterem został Kacper Dźwierzyński.
Perła z trudem zebrała szóstkę graczy na poniedziałkowy mecz z Furią BaLoN. Wprawdzie „Piwosze” dwukrotnie obejmowali prowadzenie, to jednak z boiska schodzili pokonani 2:5. Furia była lepsza, grała z rozmachem i wypunktowała przeciwnika, któremu wyraźnie zabrakło paliwa. Gole dla Perły strzelali Jakub Szymański na 1:0 i Michał Nurzyński na 2:1. Dorobek Furii to gol Tomasza Rzeszuta na 1:1 oraz dublety Pawła Flisa i debiutującego w nowych barwach Konrada Adamca.
Krystal w świetnej formie. Ukraińcy w sobotnie przedpołudnie ograli DHL 7:1. Wynik mówi sam za siebie – mecz był dość jednostronny, a „Kurierzy” poza honorowym golem Przemysława Wosiaka nie wskórali praktycznie nic. Dla Krystal trafiali Maksym Linov (3), Yehor Shyroian (2) i Yehor Sokolow (2). Nudne spotkanie.