Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (668)



Mimo potężnych problemów technicznych w naszej redakcji, tym razem dowieźliśmy "Wokół LAKP" po 14. kolejce. Gra w OLS 2024 wznowiona, więc można zasiadać do lektury...

EKSTRALIGA
Politechnika walczyła jak równy z równym z Pad-Budem tylko do przerwy. Przez pewien czas było nawet 2:1 dla podopiecznych Andrzeja Kurysa, ale gdy czerwoną kartkę za dwie żółte obejrzał Przemysław Wójciuk, wszystko się zmieniło. Druga połowa to już istna rzeź i z wyniku 3:2 dla Pad-Budu, skończyło się pogromem aż 12:2! Cztery gole strzelił Grzegorz Bonin, który latem przeniósł się z Poker Teamu do ekipy Piotra Bielaka. Pozostali z drużynowej „starszyzny” również trafiali do siatki, a gracze Politechniki stracili wiarę i jakąkolwiek chęć gry. Pierwsza połowa toczyła się w oparach kontrowersji, a pokłosiem tego była czerwona kartka Wójciuka, który nie potrafił trzymać nerwów na wodzy.
Dużo działo się w meczu Adampol Teamu z Mentozą. Początek należał do Mentozy, która prowadziła 2:0 po golach Macieja Góralskiego i Kacpra Nowakowicza. Gracze Adampolu głównie się ze sobą kłócili. Potrafili się jednak pozbierać i po golach Pawła Szyjduka oraz Krzysztofa Bonieckiego doprowadzić do wyrównania po przerwie. Potem rzut karny obronił Piotr Chlebuś. Wydawało się, że świdniczanie pójdą za ciosem i rozstrzygną mecz na swoją korzyść. Nic z tego – to Mentoza nadawała ton wydarzeniom i w końcu przechyliła szalę zwycięstwa. Na 3:2 trafił Tomasz Zając i ten sam zawodnik wykorzystał rzut karny na 4:2, ustalając rezultat meczu.
Moore zrewanżowało się PULS-owi za wiosenną porażkę. Tym razem to drużyna dowodzona w tym dniu przez Pawła Rzepeckiego okazała się znacznie bardziej konkretna. Ukraińcy musieli radzić sobie bez nominalnego bramkarza – w tej roli z konieczności występował Bohdan Savich. Robił, co mógł, ale bez wątpienia nie była to jakość, do jakiej przyzwyczaił EduardAleksandrovich. Z sześciu zdobytych przez Moore goli aż trzy należały do Konrada Zielińskiego. PULS obie bramki w przegranym 2:6 meczu zdobywał pod koniec połów. Nie było tutaj większych emocji.
Ipso Iure wzmocnione doskonale znanym na piłkarskiej Lubelszczyźnie Mateuszem Pielachem okazało się mocniejsze od liderującej ekipy LKMP Zon Admina, w której zabrakło kilku liderów, z Cezarym Zdunkiem na czele. To właśnie Pielach otworzył wynik meczu. Na 2:0 podwyższył Paweł Maziarz. Kontaktowego gola dla Zon Adminy strzałem z rzutu karnego zdobył Kacper Pytka-Wasil. Do końca obie ekipy zaciekle walczyły – jedni o gola zamykającego meczu, drudzy o wyrównanie. Nic więcej już się jednak nie wydarzyło – spotkanie było bardzo nerwowe, nie brakowało kontrowersji, ale koniec końców wszyscy zeszli z boiska, zbijając ze sobą piątki. I tak być powinno.
Poker Team rzadko w tym sezonie może zagrać w silnym składzie, z kilkoma zmiennikami. Udało się we wtorek, gdy „Karciani” wrócili personalnie do swoich korzeni i zaprezentowali piłkę, do jakiej przyzwyczajali nas przez lata. Wymieniali setki podań, bawili się grą. Granit II walczył dzielnie, ale na nic się to zdało wobec bardziej doświadczonych i jakościowych rywali. Skończyło się wynikiem 5:1, ale ani przez moment nie było wątpliwości, to zejdzie z boiska jako zwycięzca, a kto jako pokonany.
Srogo postrzelali sobie gracze Widoku i Zamkowo. Długo wynik utrzymywał się na styku, z delikatnym wskazaniem na Widok, w szeregach którego hat-tricka ustrzelił Daniel Krakiewicz. Im jednak bliżej było końcowego gwizdka, tym mocniej na boisku zarysowywała się przewaga Zamkowo, gdzie oczywiście karty rozdawał wszędobylski Sebastian Sztejno, strzelec karety. Skończyło się wygraną 7:5 Sztejny i jego kolegów.

I LIGA
Wysoko swój pierwszy jesienny mecz wygrały Wściekłe Psy, które trafiły na słaby z punktu widzenia kadrowego dzień APP Energy. Zresztą, obie ekipy miały sporo ubytków (np. na pozycji bramkarza), jedna dużo gorzej wyglądali „Energetyczni”, którzy finalnie przegrali 1:5. Królem polowania został Kamil Miklaszewski, autor czterech bramek. Jednego gola dorzucił Krystian Iwaniuk, a dla APP trafił Jakub Leszcz, który skutecznie egzekwował rzut karny.
Dziwnie układał się mecz MW Lublin z Ułanami. Początek należał do Ułanów, ale po kilku zmarnowanych szansach, to MW wyszło na prowadzenie – głową do siatki trafił Grzegorz Iwańczuk. Rozpoczęcie od środka, prostopadłe podanie do Adriana Świecha, a ten płaskim strzałem wyrównuje. W drugiej połowie okres wyrównanej gry przerwał Paweł Gryta, dając Ułanom prowadzenie. Ten gol wyraźnie przebudził ekipę Marcina Roczniaka, która odważniej ruszyła do przodu. Dwukrotnie swój strzelecki kunszt w polu karnym rywali pokazał Mateusz Siedlecki i trochę niespodziewanie zrobiło się 3:2 dla MW Lublin. Mimo prób Ułani tego stanu rzeczy już nie zmienili.
Mariol nie dał żadnych szans drużynie RKC4L. Najwyraźniej drużyna Krzysztofa Mrozika wciąż znajduje się „w sztosie” po udanym Pucharze OLS, zakończonym srebrem. Mimo że RKC4L nie należy do drużyn grających statycznie czy powolnie, to w tym meczu tak właśnie wyglądało na tle „Strusi Pędziwiatrów” z drużyny Mariolu. Trzy z pięciu bramek zdobył Piotr Woliński, ale Mateusz Bagijew czy Dorian Paluch dzielnie go w tym wspierali. Honorową bramkę dla RKC4L strzelił Kryspin Florek. Mecz był dość ostry, czemu sprzyjały warunki (śliska nawierzchnia). Sędzia Adrian Mańko ewidentnie nie zapanował nad gorącymi głowami zawodników i fragmentami była to antyreklama amatorskiej piłki.
Nie zawiódł szlagier tej kolejki. Homer pokonał Żubry, ale miał dużo szczęścia. Po łatwym dublecie Bartłomieja Skrzyckiego zespół lidera tabeli prowadził 2:0. Wynik zniwelował jeszcze przed przerwą Patryk Przebirowski. W drugiej połowie do gry w ataku pozycyjnym podłączył się bramkarz, Radosław Kostka. Huknął jak z armaty i zrobiło się 2:2. W 19 min Homer odzyskał prowadzenie za sprawą Kamila Wareckiego, ale dwie minuty później w zamieszaniu podbramkowym do wyrównania doprowadził Mateusz Szafrański. W końcówce Żubry same przegrały sobie ten mecz. Najpierw drugą żółtą kartką ukarany został Przebirowski, a potem beznadziejnie wykonany rzut wolny (piłka kopnięta w rywala) zakończył się kontrą i strzałem Damiana Ścibiora. Piłkę z trudem odbił jeszcze Kostka, ale wobec dobitki Przemysława Jasińskiego był bezradny.
Wolcar dość zasłużenie prowadził z OBI do przerwy 2:0, ale początek drugiej części gry to lepsza gra ekipy marketu budowlanego. Po dublecie Karola Nowickiego zrobiło się 2:2. Bohaterem meczu został jednak Antoni Mietelski, który trafił do siatki na 3:2 i 4:2, kompletując hat-tricka. Ostatni z tych goli - palce lizać! OBI bez kilku ważnych postaci wyglądało przeciętnie, choć na pewno nie przeszło obok meczu.
Podobać się mógł ostatni mecz tej kolejki. Kalina pokonała Pro-materials 3:1. W pierwszej odsłonie na gole Tycjana Tatary i Konrada Królickiego, odpowiedział Jakub Kawalec, który ładnie wykorzystał dalekie podanie od Bartłomieja Sieńko. Na początku drugiej połowy Pro-materials szukało wyrównania, ale ZiP grało w defensywie bardzo solidnie. W 23 min zabawy z piłką we własnej strefie obronnej zostały skarcone - Kalina strzeliła gola zamykającego meczu. Jacek Piekarczyk odebrał piłkę i dograł ją do Tatary, a ten postawił kropkę nad "i".

II LIGA
Malagenia przegrała w tym sezonie jak do tej pory trzy mecze, z czego dwa z Marmotą. Najwyraźniej ekipie lidera II ligi nie leżą lakpowe klasyki. Niedzielna porażka ze „Świstakami” jest nieco wstydliwa, bo rywale z trudem zebrali skład i łatali go mało ekskluzywnymi graczami, jak Adrian Mańko. Jednak Malagenia grała wolno, niedokładnie i bez wiary w sukces. Marmota nieźle się broniła i wykorzystała swoją złotą szansę – z piłką lewą stroną szarpnął Krzysztof Kawka i strzałem po dłuższym słupku pokonał Pawła Gwizdala. Kilka strzałów Michała Wójtowiczato za mało na czujnego Rafała Brzezińskiego i Malagenia musiała przełknąć gorycz minimalnej porażki.
Plaga Szczurów i Gliniana stworzyły marnej jakości widowisko – w obu zespołach brakowało wielu istotnych postaci i efekt był, jaki był. Jedynego gola w pierwszej połowie zdobył Adrian Lakutowicz, który po prostu kopnął piłkę w kierunku bramki, a ta wtoczyła się przy słupku. Gliniana wyrównała po ładnym uderzeniu Wojciecha Pogorzelskiego. Plaga odzyskała prowadzenie po uderzeniu Jarosława Staszkowa – piłkę odbił jeszcze nogą Paweł Kamiński, ale na tyle pechowo, że ta lobując go, wylądowała w bramce. Minutę później młodszy z klanu Lakutowiczów podwyższył na 3:1. Wydawało się, że jest po meczu, ale w doliczonym czasie gry Pogorzelski również strzelił swoją drugą bramkę i zatliła się iskierka nadziei na remis. Czasu było jednak tylko na jedną akcję i nie przyniosła ona efektu.
Zaległy mecz z poniedziałku rozegrano w czwartek, a TRANS-AUDYT.pl pokonał Carmas 2:0. Było to spotkanie z gatunku „meczów walki”. Pierwszego gola w 6 min zdobył Paweł Mazur, który wykorzystał niepewne wyjście bramkarza i bierność obrońców – dzióbnął piłkę do siatki na 1:0. W drugiej połowie dalekie podanie z głębi pola trafiło na głowę Macieja Klińskiego, któremu mikry wzrost nie przeszkodził w zdobyciu bramki na 2:0. Carmas nie oddał tego meczu bez walki, ale brakowało trochę walorów czysto piłkarskich w ofensywie.
Autoklinika objęła prowadzenie w meczu z Neo już po kilkudziesięciu sekundach i trafieniu Macieja Dąbrowskiego. Oba zespoły grały wtedy po pięciu. Neo z czasem uzupełniło jednak skład o "spóźnialskich" i odwróciło losy rywalizacji. Szło to jednak jak po grudzie - kluczowy okazał się wyrównujący gol Maksymiliana Frączka w końcówce pierwszej połowy, który był prezentem od Łukasza Nowosada, bramkarza rywali. Po przerwie Nowosada pokonali jeszcze Tomasz Pluta i dwukrotnie Marek Błaszczak.

III LIGA
PO Lighting prowadziło z EbeEbe od 7. minuty po golu Grzegorza Kijewskiego. Kluczowa dla losów meczu sytuacja miała miejsce w 12. minucie. Arkadiusz Kręcisz próbując ratować swój zespół przed utratą gola dopuścił się brutalnego wślizgu dwoma nogami. Jedną trafił w piłkę, drugą rywala. Sędzia Adrian Mańko wskazał na punkt karny i ku zaskoczeniu graczy EbeEbe wyjął czerwoną kartkę. Rzut karny na gola zamienił Kamil Prażmo. W odpowiedzi z dystansu przyłożył Kamil Kubiak i mieliśmy gola kontaktowego. EbeEbe mimo osłabienia liczebnego walczyło w drugiej połowie bardzo dzielnie i nawet kilka razy mogło doprowadzić do remisu. Ani razu się nie udało, a wynik spotkania nie uległ zmianie, bo z kolei PO Lighting marnowało doskonałe okazje po kontrach.
Zacięty mecz Królewskich z Capital Nieruchomości zakończył się sukcesem tych pierwszych. Na samym początku drugiej połowy pięknym uderzeniem wynik otworzył Jakub Cichosz. W końcówce błąd defensywy rywali wykorzystał zaś polujący przez cały mecz na swojego gola Marcin Dobrzyński. Drużyna Capital zagrała kiepski mecz, bez ofensywnej jakości. Szarpał jedynie Grzegorz Chabros, ale to zdecydowanie za mało – zasłużona wygrana 2:0 Królewskich.
LSM przystąpił do rundy jesiennej z jasnym celem – odbicia się od dna trzecioligowej tabeli. Pierwszy krok został wykonany w meczu z GOL-asami. Raptem 35 sekund gry w nowych barwach potrzebował Przemysław Puszka, by strzelić swojego debiutanckiego gola, znajdując się pod bramką rywali bez krycia po zagraniu z rzutu rożnego. GOL-asy wyrównały za sprawą Mateusza Cadimy, ale w ostatniej akcji pierwszej połowy Marcin Gałat do spółki ze Sławomirem Łukowskim, od którego odbiła się piłka, doprowadził do stanu 2:1 dla „Elesemiaków”. I ten wynik nie uległ już zmianie do końca, choć okazji z obu stron było bez liku.
Ciężko o swoje trzy punkty walczył w czwartek zespół Robimy Marketing. Brązowi medaliści Pucharu OLS pokonali Sokół 2:0. Pierwszego gola dopiero w 19 min zdobył Paweł Balcerek, który w potwornym zamieszaniu pod bramką dosłownie wepchnął futbolówkę do siatki. W 22 min błąd Tomasza Gromaszka w wyprowadzeniu piłki wykorzystał Kacper Ściuba, ustalając wynik meczu.
DomLublin lepszy od Concentrixu w niedzielnym meczu, który wstępnie miał być rozegrany w środę. DomLublin wygrał ten mecz solidnością w tyłach. Concentrix dopiero w 25 min znalazł sposób na obronę rywali, a gola zdobył Serhii Dudka. Był to gol zarówno kontaktowy, jak i honorowy, bo wcześniej dobrze dysponowanego Dawida Szosta pokonywali Rafał Konopka i Paweł Puliński.

IV LIGA
Zaplanowany na niedzielę mecz Cartmaxu ze Świeżakami zakończył się walkowerem – Cartmax już w sobotę poddał się bez gry.
Emerlog bez większego problemu pokonał Dobrą Drogę, a rywale pomogli w tym meczu, bowiem przez ponad pół meczu grali w osłabieniu po czerwonej kartce Mateusza Sobiecha. Gdy na boisku zrobiło się nieco luźniej, Emerlog łatwiej punktował i karcił przeciwników. Skończyło się rezultatem 6:1. Po dwa gole strzelili Jakub Pogoda i Paweł Lipski, ale największy aplauz zebrał Przemysław Umer, który fantastycznym strzałem z dystansu ustalił wynik spotkania.
KOBO pokonało Beer Stars 2:1. Już w 2 min po szarży i strzale Zbigniewa Próchno mieliśmy otwarcie wyniku. Próchno był zresztą przez cały mecz motorem napędowym zespołu w biało-czarnych strojach. W 15 min Patryk Łysakowski dograł do pustej bramki Przemysławowi Kamińskiemu, a ten podwyższył na 2:0. „Piwne Gwiazdy” nie złożyły broni. Aleks Puliński zdobył bramkę kontaktową, a niedługo potem wyborną okazję na 2:2 miał Przemysław Wrona. Kierownik Beer Stars przestrzelił jednak w sytuacji z cyklu „bardziej pustej bramki mieć już nie będziesz”. Po chwili złapał się jedynie za głowę, samemu nie wierząc, w to, co się stało.
W niedzielę Olimp ograł Ekipę 666 po meczu bez historii. Bramki zdobyli Grzegorz Burdyn i Piotr Drozd  - obaj oddali ładne strzały, z którymi nie poradził sobie golkiper "Piekielnych". Po drugiej stronie nader solidnie w bramce spisywał się Marcin Iwan, który nominalnym bramkarzem nie jest. Był szczególnie czujny w interwencjach na przedpolu. Generalnie jednak był to mecz do szybkiego zapomnienia.

V LIGA
Krystal zasłużenie pokonało ABM Greiffenbergerw meczu otwierającym rundę jesienną, choć odbywającym się w środku lata. Ukraińcy mieli dużą przewagę optyczną, która przełożyła się tylko na dwa gole – zdobywali je YekorSokolow i OleksandrPotopliak. Wygrana Krystal mogła być sporo wyższa, ale dobrze w bramce ABM spisywał się Norbert Zarzycki.
Kultywator poddał mecz z Furią, a zatem „Balonowcy” dopisali sobie trzy punkty bez gry.
DHL dopiero pod koniec rundy wiosennej wygrał swój pierwszy mecz. Najwyraźniej ekipie „Kurierów” spodobało się i na inaugurację rundy jesiennej znów wygrali. Do przerwy przegrywali jednak z Kurczakami od Eliasza po golu zdobytym w ostatniej akcji pierwszej odsłony przez Franciszka Błaszczaka. Druga połowa należała do DHL – wyrównał Bartłomiej Musiatowicz, na 2:1 trafił Michał Wardziński, a na 3:1 Przemysław Myśliwiec. „Kurczaki” grały słabo, a najlepszym ich graczem był bramkarz, Mateusz Sędzielewski.
Mecz Perły z BIGOS-em dostarczył emocji, choć przez 25 minut nie był wybitnym spektaklem. „Kapuściani” prowadzili po bramce Damiana Kowalczyka, ale szybko odpowiedział Paweł Zygo po popisowej akcji Daniela Hulicza. W 11 min to „Piwosze” wyszli na prowadzenie po strzale Mateusza Krzywanowskiego. Prowadzenie to utrzymywali do samego końca, choć rywale mieli kilka okazji. Najlepszą z nich Grzegorz Sołdaj. W ostatniej akcji meczu zza pola karnego mocno uderzył Łukasz Raczkowski, któremu wcześniej ten mecz nie układał się za dobrze. Tym razem jednak kopnął piłkę idealnie, ta nabrała jeszcze prędkości po koźle i Przemysław Kwiatek skapitulował. Adrian Mańko zagwizdał po raz ostatni i doszło do podziału punktów.
Po udanym występie w Pucharze OLS, dobrze rundę jesienną rozpoczęło Mythos. „Mityczni” długo prowadzili 1:0 po bramce nowego nabytku, Kacpra Sosnówki. Po przerwie dominujący na boisku zespół 8LM zadał dwa szybkie ciosy i po golach Patryka Jabłońskiego oraz Karola Podlodowskiego zrobiło się 2:1. Mythos zareagowało błyskawicznie. Dwa razy piłkę w bramce umieścił Marek Duda. Niedługo potem wolejem zza pola karnego na 4:2 podwyższył Marcin Niedźwiadek. W końcówce Niedźwiadek dorzucił jeszcze asystę, podając do Damiana Zajączkowskiego na pustą bramkę. Mythos 5, 8LM 2.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.