Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (662)



Dziś "Wokół LAKP" krótszy, bo przed majówką graliśmy tylko w poniedziałek i wtorek - były to mecze awansem z 10. kolejki i jedna pozostałość z II rundy Pucharu Ligi. Zadziało się jednak sporo ciekawego, więc było, o czym pisać.

SAO MAI PUCHAR LIGI
Ostatnim zespołem, który zameldował się w III rundzie Pucharu Ligi jest UPL. „Pokerzyści” potrzebowali do tego konkursu rzutów karnych, w którym okazali się minimalnie lepsi od Trasnaudytu. W meczu padł remis 1:1. Na bramkę Viktora Stefanskiego odpowiedział Bogdan Lembrych, którzy oczywiście wykorzystał swój wzrost i zdobył bramkę głową po wrzucie z autu. Co ciekawe, UPL po raz drugi awansował po karnych. W I rundzie w ten sposób rozstrzygał się mecz teamu Bartosza Suchanowskiego z Capital Nieruchomości.

EKSTRALIGA
Mentoza zmiażdżyła Pad-Bud, który w poniedziałkowy wieczór występował w dość mocno okrojonym składzie. Nieobecności i króciutka ławka rezerwowych okazały się problemem bolesnym w skutkach, bo Mentoza nie zamierza zwalniać tempa. Do przerwy było „tylko” 4:1, ale druga połowa to już istna rzeź. Finalnie zespół Kamila Wędrochy wygrał 15:1, a sam Adrian Popiołek zdobył – bagatela – 11 bramek! Pad-Bud miał całkiem sporo okazji, do strzelenia gola, ale jak nie idzie, to nie idzie. Jedyne trafienie w pierwszej połowie zanotował Paweł Bugała.

I LIGA
Czwarte z rzędu zwycięstwo odniosły Żubry. Tym razem w pokonanym polu pozostawiły MW Lublin, zbliżając się do swojego poniedziałkowego rywala na dystans jednego punktu. Wprawdzie to MW prowadziło po bramce Marcina Sołygi, to jednak potem na placu gry dominowały Żubry. Rafał Tabuła wyrównał, na 2:1 trafił Michał Młynarczyk, a następnie klasycznego hat-tricka ustrzelił Grzegorz Kutrzepa.
Przebudziła się Kalina, która w zeszłym tygodniu pokonała prowadzący w tabeli Homer, a teraz poradziła sobie również z wiceliderem, czyli OBI. Już w 2 min pechowo piłkę do własnej bramki skierował Paweł Baran, ale taki obrót spraw nie podłamał ekipy ZiP. W 5 min do wyrównania doprowadził Tycjan Tatara, a gol na 2:1 padł w 21 min w oparach kontrowersji. Zanim Jakub Świderski umieścił piłkę w bramce Kamila Michalczuka, piłka odbiła się na środku boiska od ręki jednego z graczy Kaliny. Faktem jest jednak, że było to mocno przypadkowe odbicie i wydaje się, że Artur Stępniak słusznie pozwolił grać dalej.
Homer błyskawicznie podniósł się po ubiegłotygodniowej porażce z Kaliną. We wtorkowy wieczór team „Kominiarzy” rozbił Wolcar 8:0. Ciekawy był tylko początek. W 3 min po ręce Rafała Króla sędzia Adrian Mańko podyktował rzut karny. Homer okazję wykorzystał. Minutę później Victor Adamchuk faulował Daniela Sekuły i mieliśmy „wapno” po drugiej stronie, z tą różnicą, że Wolcar swojej szansy nie wykorzystał. Później okazji na bramkę dla Wolcaru było jak na lekarstwo, za to Adrian Siedlecki roboty miał aż nadto. Mecz z „karetą” skończył Damian Ścibior, a z hat-trickiem Przemysław Jasiński. Listę strzelców uzupełnia kierownik Homera, Jacek Trumiński.
RKC4L minimalnie pokonało Ułanów. W pierwszej połowie jedynego gola zdobył Adrian Rapa. Po zmianie stron na 2:0 podwyższył Kryspin Florek. Dwubramkowa strata podziałała na Ułanów mobilizująco. Sygnał do walki o punkty dał Paweł Gryta, który użył swojej lewej nogi tak, jak w tym sezonie używa jej najczęściej – skutecznie. Nerwowa, szarpana końcówka nie przyniosła zmiany wyniku.

II LIGA
Marmota chciała zrewanżować się Pladze Szczurów za porażkę z 1. kolejki. Zabrała się za to z animuszem, ale przewaga optyczna nie przyniosła żadnych efektów bramkowych. W 9 min to Plaga zadała cios nr 1 – Jarosław Staszków uderzył precyzyjnie, a Rafał Brzeziński jedynie odprowadził piłkę wzrokiem do bramki. „Świstaki” wyrównały na początku drugiej odsłony po trafieniu Marcina Goca. Wydawało się, że pójdą za ciosem, ale to „Szczury” były w tym dniu konkretniejsze. Błąd Krzysztofa Kawki wykorzystał Staszków i zdobył zwycięską bramkę. Nie byłoby tej wygranej Plagi, gdyby nie Piotr Pawlak, który powrócił do gry po długiej przerwie, zastępując w bramce kontuzjowanego Arkadiusza Pradelskiego. Pawlak odbił pewnie z pół tuzina strzałów rywali.
Carmas prowadził do przerwy z Neo 3:0 i nic nie zapowiadało problemów. W 18 min Tomasz Pluta otworzył wynik bramkowy po stronie Neo, ale po bramce Adriana Miki prowadzenie zespołu Michała Malinowskiego znów było bezpieczne. Nonszalancka postawa Carmasu w końcówce meczu mogła jednak sprowadzić na zespół kłopoty. Skończyło się stratą jeszcze dwóch goli. Na nic więcej Neo nie starczyło już czasu. Niewątpliwie wynik tego meczu mógł być inny, gdyby w bramce Neo stał bramkarz, a nie po raz kolejny z konieczności Marek Błaszczak. Jego ofensywna gra była karcona przez przeciwników strzałami z własnej połowy.

III LIGA
Ważne zwycięstwo odniosła Essenza, która znalazła się ostatnio blisko dołu tabeli. Jednak w poniedziałek team Artura Bogaja pokonał Ebe Ebe 2:0 po golach Michała Piskora w pierwszej i Piotra Wojciechowskiego w drugiej połowie. Nie był to na pewno mecz z kategorii „piłkarskie fajerwerki”, ale obejrzeliśmy po prostu solidną trzecioligową walkę, w której bardziej rzetelnie ze swoich zadań wywiązali się gracze Essenzy.
Concentrix na minutę przed końcem uratował punkt w rywalizacji z Capital Nieruchomości. Na początku drugiej połowy po stracie Bartłomieja Kopera „Nieruchomościowcy” wyszli z kontrą i Grzegorz Chabros otworzył wynik meczu. Jednak w 24 min to Concentrix rozegrał szybką kontrę – Marcin Zabłocki do Serhiiego Dudki, a ten do Yashera Khana. Ten ostatni prosto do bramki. Sprawiedliwy remis 1:1.  
W coraz trudniejszej sytuacji jest LSM. Zespół Michała Mazurka zebrał 12 graczy na poniedziałkowy mecz z PO Lighting Niemce, ale ilość nie przeszła w jakość. Prowadzenie sprytnym strzałem głową „Elesemiakom” dał Łukasz Kubecki. Cóż jednak z tego, skoro pod koniec pierwszej połowy to rywale zadali dwa ciosy. Najpierw Rafała Karczmarza pokonał Grzegorz Kijewski, a następnie Konrad Karwacki. W drugiej połowie PO Lighting nie dało sobie strzelić ani jednego gola – przez całe spotkanie bardzo pewnie między słupkami spisywał się Jarosław Boguta.

IV LIGA
W kratkę gra Beer Stars. W poniedziałek zespół Przemysława Wrony zagrał słabszy mecz i przegrał 0:1 z Cartmaxem. Jedynego gola na początku meczu zdobył Dawid Kurpik, który wykorzystał sytuację sam na sam z Michałem Karnasem. Zespół Beer Stars próbował na różne sposoby znaleźć sposób na Bartosza Stąpora, ale nie udało się.
Podział punktów w konfrontacji Ekipy 666 z KOBO. „Piekielni” prowadzili od 11 min, kiedy to sprytnie głową piłkę strącił Mateusz Woś. Zrobił to na tyle precyzyjnie, że futbolówka ugrzęzła w siatce. Większa część drugiej połowy to ataki KOBO, które skutek przyniosły dopiero w drugiej z doliczonych minut, gdy po przywileju korzyści zastosowanym przez Adriana Mańko, płaski strzał na bramkę Sebastiana Świątka oddał Jacek Borsukiewicz. Był to strzał na wagę remisu.

V LIGA
Drugiej porażki z rzędu doznał PKS BIGOS. Zespół Tomasza Moszczyckiego okazał się słabszy od ABM. Jedyną bramkę w pierwszej połowie strzelił Michał Buzek. Na początku drugiej części meczu Jakub Kasprzak podwyższył na 2:0. „Kapuściani” nie odpuścili – kontaktową bramkę zdobył Łukasz Raczkowski. Już minutę później było jednak 3:1 za sprawą Eugeniusza Mielniczuka-Graczewa. BIGOS pokusił się o jeszcze jedną kontaktową bramkę, którą zdobył Tomasz Belcarz. Było to jednak wszystko, co zdziałał w tym meczu zespół w białych strojach. ABM udał się zatem rewanż za inauguracyjną porażkę.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.