Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (480)



Na dwie kolejki przed końcem Ekstraligi wciąż wiemy, że nic nie wiemy. I to zapowiada nam fenomenalną końcówkę sezonu, a myśląc już o rozgrywkach elity w sezonie 2018/19 możemy szykować się na mocną drużynę UMCS-u, która w miniony weekend właśnie zapewniła sobie awans. Prawdopodobnie tą samą drogą podąży Widok, co zapowiada niesamowicie mocną Ekstraligę, choć i w tym sezonie jest kapitalna. O poziomie naszej ligi najlepiej niech świadczy wynik Tifosi w Pucharze Polski, gdzie niedawny lider HLAKP przegrał z mistrzem Polski w futsalu, Rekordem Bielsko-Biała tylko 4:8. Gratulacje dla ekipy Tifosi za dzielną postawę w starciu z takimi tuzami i podziękowania za godne reprezentowanie naszego regionu, a poniekąd przecież także naszej ligi.

Ekstraliga: UMWL Szkoltex – Adampol Team 0:5 (0:1)
Mecz dwóch największych pozytywnych niespodzianek sezonu w Ekstralidze rozpoczynał drugi weekend rozgrywkowy lutego. Faworytem był walczący o tytuł Adampol Team i w ostatecznym rozrachunku trzeba stwierdzić, że faworyt nie zawiódł, choć z przebiegu gry, UMWL nie ustępował przeciwnikom tak znacznie. Mało tego, „Urzędnicy” mieli więcej z gry, ale Adampol świadomie grał taktykę, która niegdyś przyniosła mistrzowski efekt KS Marmocie – żelazna konsekwencja w tyłach i wyczekiwanie na swoje szanse ofensywie. Przy takich graczach jak Paweł Szyjduk, gole są przecież kwestią czasu. Wynik wprawdzie otworzył akurat Krystian Joć, ale po asyście Szyjduka, który najpierw przegrał dwa pojedynki z Grzegorzem Łatą, ale piłka po dwukroć wracała pod jego nogi. W drugiej połowie role się odwróciły – Joć dograł do Szyjduka, a ten podwyższył na 2:0. Od tego momentu UMWL wycofał bramkarza, ale efekty tej decyzji były opłakane. Najpierw zmieniający się z Dominikiem Pietrasem Łata zagrał piłkę ręką poza polem karnym, a z rzutu wolnego padł gol na 3:0 (Jakub Bomba). Następnie kontrę i podanie Szyjduka wykorzystał Jacek Kochalski, a wreszcie sam popularny „Gaweł” po raz drugi trafił do siatki, wykorzystując złe rozegranie piłki rywali w przewadze. Wynik 5:0 może sugerować różnicę klas, ale UMWL po prostu nie znalazł sposobu na świetną defensywę świdniczan, a oni potrafili być w tym zakresie skuteczniejsi i przede wszystkim konsekwentni.

IV liga: KP Ułani – Limuzyna z Lublina 1:3 (0:2)
Ułani stracili fotel lidera na rzecz Limuzyny z Lublina – stało się to w pełni zasłużenie, bowiem mocno zmobilizowany zespół Limuzyny od początku narzucił swoje warunki gry. Duża intensywność meczu pokazywała, że cel jest wysoki i choć sporo było też typowo czwartoligowego chaosu, to na nudę nikt nie narzekał. Bohaterem pierwszej połowy i w sumie całego meczu został Grzegorz Kościk – autor dwóch pierwszych goli i człowiek, który mógłby być żywą reklamą kawy, albo baterii Duracell. W 10 min Kościk zaprzepaścił też przedłużony rzut karny, nie trafiając w światło bramki, ale nie miało to tak dużego znaczenia, bo po prostu Limuzyna cały czas robiła swoje. Mariusz Kaźmierski rzutem na taśmę pod koniec pierwszej połowy podwyższył na 3:0. W drugiej połowie zespół Dawida Szatkowskiego nieco otrząsnął się po pierwszych dwunastu minutach, ale wystarczyło to jedynie na strzelenie honorowej bramki. Zrobił to niezawodny Marek Błaszczak, który do pewnego momentu tego sezonu był swoistym amuletem Ułanów – teraz to się jednak skończyło.

IV liga: Wataha – Szukamy Sponsora 0:1 (0:0)
Ani Wataha, ani Szukamy Sponsora czwartej ligi w tym sezonie już nie zawojują i jakby na potwierdzenie tego, sobotni mecz tych drużyn był spotkaniem „do zapomnienia”. Dobrej, ciekawej gry, jak na lekarstwo. W tej mizerii trafił się łakomy kąsek w postaci jednego, jedynego gola – zdobył go Daniel Saczewa i trzy punkty powędrowały na konto drużyny Przemysława Pitury.

I liga: 716 – Centrum Handlowe Olimp 2:4 (1:2)
Po bardzo leniwym starcie, albo mówiąc wprost – falstarcie, do dobrej formy doszedł Olimp i prawdopodobnie pozwoli to drużynie Marcina Iwana na utrzymanie w lidze. W sobotę przeciwnikiem Olimpu było 716. Patrząc w tabelę – „Numeryczni” uchodzili też za faworyta, ale nic nie robił sobie z tego Michał Urbaś – autor trzech pierwszych goli Olimpu w tym meczu. Po dwóch w pierwszej połowie, odgryzł się wprawdzie Leszek Kwiatkowski, ale w 18 min było 3:1 dla Olimpu. Później Ernest Tatara po solowej akcji strzelił kontaktową bramkę i na nieco ponad minutę przed końcem gry, znów wszystko było możliwe. Ale dość krótko, dodajmy! Bartłomiej Perestaj bramką na 4:2 przesądził sprawę zwycięstwa. Pięć punktów przewagi Olimpu nad Bosko to już spora zaliczka, choć team Jakuba Kosikowskiego ma jeden mecz więcej do rozegrania.

IV liga: Perły Lublin – KS Świeżaki 0:3 (0:2)
Do tej pory najlepszym wynikiem Pereł w tym sezonie była porażka 1:5 ze Świeżakami z pierwszej rundy. Teraz dziewczyny, z drobną pomocą dwóch mężczyzn, poprawiły ten rezultat, przegrywając tylko 0:3. Defensywna gra Pereł poprawia się z kolejki na kolejkę, nieźle broni Bogdan Bednarz i aż szkoda, że sezon dobiega końca, bo prawdopodobnie na punkty Pereł już się nie doczekamy, ale pamiętając ubiegłoroczne „wyczyny” chłopaków z Czarnego Kota, na pewno Perły nie powinny się wstydzić swojej dzielnej i ambitnej postawy. Zwycięstwo Świeżakom zapewniły bramki Wojciecha Chmielika i Łukasza Mazura (dwie).

I liga: UMCS – Szerszeń Team 2:1 (0:1)
UMCS przerobił scenariusz z meczu z UM – odrobił stratę 0:1 i koniec końców wygrał spotkanie z Szerszeń Teamem 2:1. Nie było to zadanie łatwe, bo rywale zawiesili poprzeczkę naprawdę wysoko i pokazali, że nieprzypadkowo znaleźli się w przedsionku Ekstraligi. W 9 min gola dla „Szerszeni” zdobył Marcin Sugier. Odpowiednie, celne wskazówki trenera Tomasza Bieleckiego trafiły jednak do jego zawodników. W 17 min wyrównał Dawid Kuśmierz, a gola na wagę trzech punktów w 20 min zdobył Artur Hawerczuk.

Ekstraliga: Piłkarze – Politechnika Lubelska 2:5 (0:2)
Po przerwie spowodowanej udziałem w Akademickich Mistrzostwach Polski do gry powróciła Politechnika Lubelska. Powróciła w dobrym stylu, pokonując 5:2 Piłkarzy. Bohaterem meczu został nieuchwytny dla defensywy i bramkarza przeciwników Dawid Pikul, który momentami, szczególnie przy trzech swoich golach, ośmieszał rywali. Do przerwy po golach Pikula i Piotra Michońskiego było 2:0. Kilka minut po przerwie Daniel Pietras i Pikul strzelili jeszcze po golu i sytuacja Piłkarzy była już kryzysowa. Dublet Damiana Karasia doprowadził do stanu 2:4 i Andrzej Kurys mógł się zastanawiać czy jego drużyna nie roztrwoni takiej zaliczki. Nie roztrwoniła. Pikul skompletował hat-trick, a „Polibuda” zainkasowała trzy punkty. Obie drużyny skończą sezon w środku tabeli, więc nie było to na pewno najważniejsze spotkanie tego weekendu. Piłkarsko obroniło się jednak w zupełności.

IV liga: PKS BIGOS – Bystra Wojciechów 6:2 (2:0)
Znajdujący się w wybornej formie Jan Błaszczak pociągnął PKS BIGOS do kolejnej w rundzie rewanżowej zwycięstwa. Tym razem na rozkład „Kapuścianych” trafiła Bystra, która w pierwszym spotkaniu była górą. Pierwszy gol Błaszczaka w tym meczu to istne kuriozum. Snajper BIGOS-u próbował przyjąć lub odegrać piłkę głową, a wyszedł mu z tego niespodziewany, szczególnie dla Mariusza Bartoszcze, bramkarza Bystrej, strzał! Minutę później popularny Jasiek podwyższył na 2:0, a niedługo po zmianie stron także na 3:0. Niespodziewanie w 18 min team z Wojciechowa odgryzł się. Może jeszcze nie to było tak zaskakujące, ale już fakt, że autorem gola został odważnie ruszający do rozegrania akcji Bartoszcze – i owszem! Szybko jednak ripostę wyprowadził Tomasz Moszczycki, a następnie na gola Filipa Zielińskiego BIGOS znalazł podwójną odpowiedź – bramki Marcina Kosińskiego i Tomasza Krzyżanowskiego odebrały Bystrej chęci do dalszej rywalizacji, zwłaszcza że syrena końcowa była kwestią sekund.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – MW Sport Budzap Dziesiąta 4:2 (0:0)
Krótka ławka rezerwowych była głównym problemem Dziesiątej w ostatnią sobotę, kiedy to ekipa Mateusza Gawryszczaka musiała rozegrać aż dwa mecze. W pierwszym do przerwy było 0:0, ale strzelanie po przerwie rozpoczęło się naprawdę mocnym akcentem, bo trafienie Tomasza Kisiela to murowany kandydat do bramkowej listy przebojów tego sezonu! Radość Politechniki była jednak krótka jak kariera muzyczna Alicji Janosz. Ładna klepka Dziesiątej i gol Damiana Brzozowskiego. Podopieczni Andrzeja Kurysa mieli jednak więcej atutów w ofensywie i w 16 min znów prowadzili, a Rafał Marzęda z trudnej pozycji popisał się strzałem w zasadzie idealnym – lepiej się tego skończyć nie dało. Dwie kolejne bramki dołożył Piotr Michoński – w 22 i 23 min. Rozmiary porażki swojego zespołu zmniejszył pewnym uderzeniem do pustej bramki Gawryszczak, ale niewiele to zmieniło. Przed drugim meczem, z Poker Teamem, nastroje w zespole Dziesiątej były kiepskie, zwłaszcza że kontuzji nabawił się jeszcze Adrian Pyszniak.

I liga: PHU Pad-Bud – Widok 2:0 (0:0)
Niepokonany do tej pory Widok trafił wreszcie na rywala, który sobie z nim poradził. Pad-Bud miewał w tym sezonie swoje gorsze momenty, ale od kilku tygodni jest w wysokiej formie i na dowód tego zwyciężył w tym bardzo ważnym dla siebie meczu. Do przerwy notowaliśmy remis 0:0, co pokazywało tylko, że trafił swój na swego. W 17 min Rafał Wiśniewski zrobił to, co potrafi najlepiej. Świetnie zastawił się w polu karnym i choć był powalany na parkiet przez swojego imiennika, Rafała Kazimierskiego, to rzutem na taśmę zdołał upadając oddać strzał, który wtoczył się do bramki. Z relacji sędziów wiemy, że gdyby ta akcja nie zakończyła się golem, to Pad-Bud otrzymałby rzut karny. W 22 min Nikodem Solski dołożył drugiego gola i Widok mimo szaleńczych prób odrobienia strat, musiał uznać wyższość rywali. Piotr Zawada znów nie skapitulował ani razu, a Pad-Bud nie odpuszcza walki o bezpośredni awans, choć dużo bardziej prawdopodobny jest występ ekipy Piotra Bielaka w barażu.

II liga: Wściekłe Psy – KS Ruta 0:4 (0:3)
Kliniczny przykład falstartu zanotowała w meczu z KS Rutą ekipa Wściekłych Psów. Jeśli ktoś liczył, że „Wściekli”, będący ostatnio w dobrej formie, zatrzymają lidera, to grubo się pomylił. Po sześciu minutach Ruta prowadziła 3:0, Paweł Gryta miał na koncie hat-trick, a Łukasz Makarewicz oglądał mecz z wysokości trybun, po tym jak w 3 min obejrzał czerwoną kartkę za faul w sytuacji sam na sam. W drugiej połowie Ruta dorzuciła już tylko jednego gola – strzelił go Piotr Sawicz. Nawet gdy strzelecki zjazd do zajezdni zaliczył Michał Zlot, to znalazł godnego zastępcę w osobie Gryty i tylko kataklizm mógłby odebrać teraz Rucie mistrzostwo II ligi i megakataklizm awans.

Ekstraliga: MW Sport Budzap Dziesiąta – Poker Team 1:7 (1:2)
Sytuacja kadrowa Dziesiątej  przed meczem z Poker Teamem była opłakana, więc sięgnięto po posiłki w osobie Kamila Cioska, który notabene był chyba najjaśniejszym punktem drużyny w tym meczu. Meczu, który Poker Team rozpoczął niemrawo, jakby nie pamiętając, że to mecz o stawkę. Tak, piszemy to mimo faktu, że już w 1 min po solowej akcji gola strzelił Piotr Baran. Poza tym trafieniem gra „Karcianych” w początkowej fazie meczu była jednak po prostu bardzo kiepska. W 7 min zemściło się to. Strzał Daniela Brzozowskiego obronił Robert Susz, ale wobec dobitki Cioska nie miał już nic do powiedzenia. W 10 min Poker Team rozegrał niezłą akcję, po której asystę zanotował Baran, a gola Paweł Bielak. W drugiej połowie Dziesiątej zaczęło brakować sił i doświadczony zespół mistrzów HLAKP wykorzystał to znakomicie. W 18 min po raz drugi trafił Baran, w 21 min pierwszego gola w tym sezonie strzelił Wojciech Krzymowski, a końcówka to już popis „Baranka”, który jeszcze trzy razy pokonywał Damiana Siczka, prezentując przy tym lekkość i łatwość 15-letniej baletnicy.

Ekstraliga: KS Marmota – Git Team 2:1 (1:1)
Spotkanie Marmoty z Git Teamem było bardzo istotne w kontekście walki o utrzymanie w Ekstralidze. Lepiej na papierze wyglądał zespół Git Teamu, bowiem drużyna Adriana Mańko dysponowała tylko jednym rezerwowym, za to całym tabunem nieobecnych liderów drużyny. To stawiało w lepszej sytuacji „Gitowców”, ale pierwsi gola strzelili gracze Marmoty – Przemysław Ziętek złamał do lewej nogi zaskoczył Przemysława Hajkowskiego. W 10 min wyrównał były zawodnik Marmoty, Michał Młynarczyk, który po wyrzucie „Hajka” wykorzystał swoją szybkość, wyczekał na pad Jakuba Barana i z ostrego kąta umieścił piłkę w bramce. Rozstrzygnięcie tego meczu zapadło w 22 min. Marmota dobrze się broniła i liczyła na przebłyski w ofensywie w wykonaniu Ziętka lub Mateusza Wilka. Wystarczyła jednak zwykła kontra. Ziętek dograł do Krzysztofa Kawki, a ten wpakował piłkę w okolice okienka bramki. Git Team do końca naciskał na zielono-niebieskich, ale bez skutku.

III liga: KP Starówka – Plaga Szczurów 5:2 (1:1)
W kratkę gra ostatnio Starówka. W sobotni wieczór wypadł jednak lepszy występ, choć zdecydowała o tym przede wszystkim końcówka. Wcześniej dwa razy na gole Grzegorza Mocnego, skuteczną odpowiedź znajdowali rywale – Robert Sadurski w pierwszej połowie z przedłużonego rzutu karnego, a także Jarosław Lakutowicz w drugiej połowie z gry. Ofensywa zespołu ze Starego Miasta miała jednak w tym dniu dużą moc: duet Mocny – Kozak. Kozak to oczywiście Artur Kozak, który w końcówce zdobył dublet, przedzielonym jednym, trzecim już w tym meczu golem Mocnego. Defensywa „Szczurów” posypała się w ostatnich dwóch minutach jak domek z kart i awans Plagi do II ligi jest całkowicie nierealny.

III liga: MW Lublin – Billennium 2:3 (0:1)
Po bardzo słabym starcie sezonu, wyraźnie na nieco lepsze tory weszła drużyna Billennium, która w sobotni wieczór ograła MW Lublin. W wysokiej formie znajduje się ostatnio Adrian Jędrzejewski, z którym „na ścianie” radzą sobie nieliczni obrońcy. To właśnie on zdobył jedynego gola pierwszej połowy. W 16 min na 2:0 podwyższył Artur Harasim, a drugi gol „Jędzia” padł dwie minuty później. Wydawało się, że sprawa jest zamknięta, a tymczasem przebudziło się MW Lublin. Tomasz Dąbrowski rozpoczął odrabianie strat, ale zakończyło się ono tylko honorowym golem Marcina Sitko w 24 min. Na nic więcej nie starczyło już czasu.

II liga: Legion – KP Wicher 1:2 (0:1)
Patrząc na personalia przed meczem Legion – Wicher w ciemno można było obstawiać wysokie zwycięstwo Legionu. Wicher nie miał ani nominalnego golkipera, ani choćby jednego rezerwowego. To w zasadzie idealne warunki by w niedzielny poranek zaliczyć solidnego „gonga” na otrzeźwienie. Tymczasem ciosy wyprowadzał Wicher. Konkretnie dwa ciosy. Dwa gole Michała Ciosa! Przedzieliło je wyrównujące trafienie Piotra Stajszczaka, ale to wszystko. Haniebna wręcz nieskuteczność Legionu i heroiczna postawa drużyny KP Wicher – to wszystko spowodowało, że dużego kalibru niespodzianka stała się faktem. Legion i tak na pewno nie spadnie, ale Wicher zrobił właśnie duży krok w kierunku utrzymania.

I liga: UMCS – Kancelaria Filipek & Kamiński 1:0 (0:0)
Ekipa UMCS była świadoma sytuacji – zwycięstwo w niedzielnym spotkaniu z Kancelarią dawało jej awans do Ekstraligi, bez oglądania się na wyniki ostatnich trzech kolejek. Udało się! Choć nie było to zadanie łatwe, bo naprzeciwko stała Kancelaria z zawsze groźnym Arkadiuszem Adamczukiem. Po raz drugi w tym sezonie „Akademikom” udało się jednak wyłączyć Adamczuka z gry na tyle, że nie zdobył on ani jednego gola. Duża w tym zasługa Pawła Porzucka, który rozegrał kolejny wspaniały mecz w tym sezonie. To on utrzymał UMCS bez straconego gola, a w końcówce podopieczni Tomasza Bieleckiego sami zadali cios kończący. Zrobił to w 22 min Piotr Dajos, który zdecydował się na solowe wykończenie akcji. Minutę wcześniej Dawid Kuśmierz zmarnował przedłużony rzut karny, nie trafiając w światło bramki. W fazie zasadniczej mecz obu tych drużyn także zakończył się wynikiem 1:0 dla UMCS-u, tym razem mieliśmy więc powtórkę z rozrywki.

Ekstraliga: Moore – ZiP Kalina 6:2 (1:0)
Moore i Kalina w końcówce sezonu celują w podium ligi i wiadomo było, że przegrany raczej tego celu nie zrealizuje. Moore dość szybko zadał cios nr 1. Krzysztof Buczyński trafił do bramki Michała Gdulewicza po dobrym podaniu Marcina Urbana. Zdecydowanie więcej na parkiecie zaczęło się dziać po zmianie stron. W 16 min po dobrej wymianie podań z Mateuszem Pękalskim, gola na 1:1 strzelił Łukasz Wierzbicki. Ten sam zawodnik był antybohaterem kolejnej akcji, kiedy to pechowo umieścił piłkę we własnej bramce, przywracając Moore prowadzenie. Minutę później Konrad Zieliński wypuścił w bój Macieja Kleszcza, a ten sprytną „rzutnią” trafił na 3:1. Kolejne minuty to nieudolna gra Kaliny w przewadze, czego efektem były gole na 4:1 i 5:1 (Urban i Buczyński). Szóstą bramkę po „klepce” z Urbanem strzelił Zieliński, a wynik ustalił Pękalski, który przeciął strzał Jakuba Świderskiego i zapewnił swojej drużynie typowe otarcie łez.

I liga: Uniwersytet Medyczny – Daewon Europe 0:3 walkower
Nie doszło do skutku spotkanie UM-u z Daewonem. „Medycy” zebrali tylko czterech zawodników, ale przez moment „pachniało” obustronnym walkowerem. Daewonowi udało się jednak skompletować piątkę i w ten sposób drużyna Andrzeja Ziółka zainkasowała komplet punktów, a następnie rozegrała towarzyską gierkę z niedoszłym ligowym rywalem.

III liga: Fermy Wiejak – Zawsze Spoko 3:2 (1:2)
W wyjątkowo frajerski sposób punkty straciło Zawsze Spoko. Gdy drużyna Michała Styka prowadziła 2:0 z Fermami Wiejak, rządząc i dzieląc na parkiecie, wydawało się, że nic złego jej nie grozi. Kontaktowy gol Daniela Sekuły też niewiele tu zmieniał, bo Fermy zwyczajnie były słabsze. W drugiej połowie Zawsze Spoko systematycznie zaczęło jednak oddawać pole rywalom. W 20 min drugą żółtą kartkę w tym meczu obejrzał w głupi sposób Karol Weryński. Pod koniec gry w przewadze Fermom udało się zdobyć gola na 2:2 – strzelił go Shadi Ibrahim. W tym momencie drużynie Zawsze Spoko wyraźnie zaczął się palić grunt pod nogami. Błędy mnożyły się, a w 24 min gola na wagę wygranej Ferm strzelił Wojciech Wrona! Jeszcze Fermy nie zginęły…

III liga: Bio Berry – MPK 0:2 (0:1)
Pewnym krokiem do II ligi zmierza MPK. W niedzielne przedpołudnie drużyna mistrzów HLAKP 14/15 pokonała Bio Berry 2:0, grając spokojnie, konsekwentnie i jak prawie zawsze – szczelnie w tyłach. W pierwszej połowie gola z rzutu wolnego zdobył Dominik Kamiński. Niedługo po zmianie stron na 2:0 strzelił Paweł Czajka i choć na parkiecie działo się jeszcze sporo ciekawego, było to już ostatnie trafienie w tym meczu.

Ekstraliga: Bempresa – Piłkarze 4:2 (1:0)
Bempresa wykorzystała brak rezerwowych w zespole Piłkarzy i odniosła pierwsze zwycięstwo w sezonie, przedłużając swoje niewielkie nadzieje na utrzymanie. Trzeba jednak dodać, że i na to zwycięstwo złożyło się kilka czynników – prosty błąd Grzegorza Gieroby, fatalna skuteczność Piłkarzy czy pomyłka sędziów, po której rozsierdzony Krzysztof Karaś nie wytrzymał i otrzymał drugą żółtą kartkę. Ale po kolei – zacznijmy od kuriozalnej bramki na 1:0 autorstwa Konrada Cegiełki, który z pierwszej piłki „skontrował” marnej jakości zagranie Gieroby. Piłka lobem wpadła do bramki popularnego „Pyzy”, który chyba łapał motyle, bo na pewno nie futbolówkę. Na początku drugiej połowy pięknym uderzeniem na 2:0 podwyższył Damian Charmast. Choć Piłkarze mieli więcej sytuacji, to przegrywali 0:2. W 17 min już nawet 0:3. Marcin Miściur mimo nacisku dwóch rywali zdołał popędzić z piłką pod bramkę rywali i oddać skuteczny strzał. W 20 min Damian Karaś po sprytnym podaniu Pawła Jabłońskiego pokonał wreszcie Jacka Pietrasa. Później doszło do największej kontrowersji tego i tak nerwowego meczu. Miściur powalił Jabłońskiego na parkiet, a gwizdek sędziów milczał – Adrian Mańko zasugerował przez słuchawkę stojącemu bliżej akcji Rafałowi Szyszce, że zawodnik Piłkarzy upadł teatralnie. Powtórki pokazują, że upadek może i był teatralny, ale faul był bezdyskusyjny. Znany z gorącej głowy Krzysztof Karaś nie szczędził ostrych słów wobec Szyszki, a ten ukarał go drugim w tym meczu napomnieniem – absolutnie słusznym, dodajmy, bo nawet najgorszy błąd sędziów nie usprawiedliwia chamskich odzywek. W końcówce Piłkarze próbowali ratować wynik grą z wycofanym Gierobą, ale skończyło się to tylko straconym golem – strzelił go Cegiełka. Zaraz po wznowieniu potężny strzał Damiana Karasia ustalił wynik tego meczu na 4:2 dla Bempresy.

II liga: Undefined Team – Restauracja Cleopatra 3:1 (2:0)
Mecz Undefined Team z Cleopatrą w kontekście walki o I ligę był piekielnie ważny. Już w 1 min defensywa Cleopatry zaspała, a wykorzystał to Paweł Bulak. W 6 min na 2:0 podwyższył zaś Tomasz Iwaniak. Po zmianie stron Cleopatra zabrała się do odrabiania strat, ale wyraźnie nieobecność Wojciecha Piwowara obniża jakość gry ofensywnej „Cleo”. W 15 min udało się jednak wykorzystać rzut karny – Kamil Łuczkiewicz trafił do bramki. Wcześniej faulowany w polu karnym był Krystian Iwaniuk. Dla Łuczkiewicza nie był to ostatni gol w tym meczu – niestety dla jego drużyny, bo po mocno pechowym „samobóju” Undefined znów miało dwie bramki zapasu. W 23 min Iwaniuk przegrał pojedynek z Axelem Łomiczem, wykonując przedłużony rzut karny i dla Cleopatry nie było już wielkiej nadziei na sukces.

Ekstraliga: Malagenia – Bempresa 7:1 (3:0)
Drugie zwycięstwo w niedzielę mocno urealniłoby plan utrzymania się w lidze Bempresy. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Malagenia okazała się lepsza, skutecznie punktując przeciwnikom. Dwa pierwsze gole padły po rzutach wolnych – najpierw skutek bezsensownego faulu Bartłomieja Mańki na Damianie Farotimim, a następnie po podwójnym zagraniu z bramkarzem. Na 0,2 sek przed końcem pierwszej połowy bombę odpalił Marek Klępka, a Jacek Pietras skapitulował po raz trzeci. Dla Klępki był to gol nr 2. W drugiej połowie obraz gry nie uległ specjalnej zmianie – sporo było nerwowości, fauli i wzajemnych uszczypliwości, a sędziowie mieli ręce pełne roboty. Malagenia była jednak wyraźnie lepsza i nawet gdy Damian Charmast w ładnym stylu pokusił się o gola, nie było większego zagrożenia. Ostateczne rozmiary zwycięstwa (7:1) nie pozostawiają wątpliwości, kto w tym meczu grał lepiej. Poza Klępką dublet zaliczył także Tomasz Bronikowski.

II liga: GOL-asy – Mustang Marketing 1:1 (1:0)
Kolejkę kończyło spotkanie dwóch drugoligowców, których nazwy od razu sugerują kibicowi, że nie obejrzy w tym meczu zbyt wielu goli. I tak się oczywiście stało. GOL-asy i Mustang to drużyny defensywne, więc już nawet te dwie bramki, które padły można traktować jako dopust boży. W 3 min prowadzeniem GOL-asom zapewnił Paweł Wrzaszcz, ale na około trzy minuty przed końcem „Dzikie Konie” wyrównały za sprawą Radosława Sławka. Już mało kto pamięta, ale ten gracz jest w LAKP praktycznie od samego początku. Podział punktów i w dole tabeli II ligi bez większych zmian.

Zaległe piątki 10. kolejki:


 


 

Piątki 11. kolejki:


 


 


 


 


 

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.