Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (509)



Po rozegraniu drugiej części 1. kolejki, wszyscy powinni naszykować się na najwyższe obroty, na jakie liga wskakuje w grudniu. Cztery grudniowe kolejki i finisz zmagań tuż przed Wigilią - zapowiada nam się intensywność prawie jak z Premier League. Po Nowym Roku będzie zresztą podobnie, a zatem kto nie wstrzeli się z formą, ten za parę tygodni może obudzić się z ręką w nocniku. I nie będzie w nim punktów...

IV liga: KS Świeżaki – PKS BIGOS 1:2 (0:0)
Drugie ciężko wywalczone zwycięstwo odniósł PKS BIGOS. W pierwszym sobotnim meczu „Kapuściani” mierzyli się ze Świeżakami. Po pierwszej, bezbramkowej połowie, w drugiej mieliśmy ciekawe zdarzenia. Pierwsi na prowadzenie wyszli gracze w czerwonych strojach, a strzelcem gola był Paweł Sibiga. Radość Świeżaków nie potrwała nawet 30 sekund. Fatalny błąd w obronie zakończył się golem na 1:1. Jan Błaszczak przeciął wślizgiem zbyt lekki podanie w poprzek boiska i trafił do siatki. Dobrze broniący w tym meczu Arkadiusz Wilkos był bezradny. Podobnie było zresztą, gdy w 22 min bramkę na 2:1 zdobył Tomasz Krzyżanowski. Wygrana BIGOS-u zasłużona.

IV liga: Dream Team – Bystra Wojciechów 3:2 (2:0)
Po ubiegłotygodniowych meczach, w ciemno faworyta meczu Dream Team – Bystra widzielibyśmy w zespole z Wojciechowa. A tymczasem ekipa Dariusza Wojciechowskiego zaskoczyła rywali i do przerwy prowadziła 2:0 po dublecie Bartłomieja Łebeka. Bystra niby miała więcej z gry, ale nie wynikało z tego nic. W końcu jednak zaczęło wynikać. Udało się zniwelować, a potem odrobić stratę. Jednak ten mecz miał jednego bohatera i był nim Bartłomiej Łebek. W 24 min zdobył on zwycięską bramkę i po dwóch kolejkach jedni i drudzy mają w tabeli po trzy oczka.

III liga: Billennium – Ułani 0:5 (0:2)
Pozbawione m.in. Pawła Wancerza Billennium nie postawiło Ułanom zbyt dużych wymagań. Od początku zespół Dawida Szatkowskiego był dużo szybszy i dokładniejszy w boiskowych poczynaniach. Żwawo poruszający się Ułani po prostu musieli wykorzystać swoją przewagę. Ostatecznie udało się wypracować całkiem wysokie zwycięstwo 5:0, a pięciu zawodników sprawiedliwie rozdzieliło między siebie łup bramkowy. Wynik po podaniu Marka Błaszczak otworzył Wojciech Choina. W 10 min Jakub Łupina dobrze zamknął dośrodkowanie z lewej strony i było 2:0, a warto dodać, że parę chwil wcześniej Adam Woliński miał znakomitą okazję na wyrównanie. Kilka minut po przerwie było już jasne, że „Informatycy” nie wywalczą w tym meczu korzystnego wyniku. Janowi Wojtasikowi przy golu na 3:0 pomógł rykoszet. Niedługo potem na 4:0 po rzucie rożnym trafił Adam Rasiak. Sprawę zamknął w końcówce niesygnalizowanym strzałem przy krótkim słupku Szatkowski.

IV liga: Szukamy Sponsora – TRANS-AUDYT.pl 2:2 (0:1)
Po dwóch porażkach w zeszły weekend, TRANS-AUDYT.pl wyszedł na parkiet z mocnym postanowieniem poprawy. I do przerwy zanosiło się na taką poprawę, bo „Transportowcy” prowadzili 1:0 po bramce Roberta Nowaka. Po zmianie stron ten dość otwarty, ale i pełny niedokładności mecz zmienił jednak swoje oblicze za sprawą Łukasza Świcia. Jego dwa gole pomogły Szukającym Sponsora wyjść na prowadzenie 2:1. Transaudyt nie złożył jednak broni. Do wyrównania doprowadził kierownik drużyny, Michał Stypułkowski. W ostatnich sekundach więcej z gry miał właśnie zespół Stypułkowskiego, ale na sekundę przed końcem meczu mógł przegrać. Kontra drużyny Michała Pszczoły powinna zakończyć się golem, jednak Tomasz Gawroński w prostej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką!

I liga: Dziesiąta – GP Togatus 0:2 (0:1)
Faworyt I ligi potknął się już w drugiej kolejce. Złożyło się na to sporo czynników, ale definitywnie najwięcej na sumieniu miał Michał Komor. To po jego kiksie w 3 min Dziesiąta straciła pierwszą bramkę, a na listę strzelców wpisał się Marek Stefańczuk. Dziesiąta natychmiast rzuciła się do ataków, ale te długo nie przynosiły żadnych efektów. Albo brakowało skuteczności, albo swoje w bramce robił Patryk Drozd. Z minuty na minutę gra spadkowicza z Ekstraligi była coraz bardziej ryzykowna. W 19 min zakończyła się czerwoną kartką Komora, który bezceremonialnie wyciął uciekającego z kontrą Stefańczuka. Mimo osłabienia Dziesiąta wciąż była w natarciu, ale gol nie padał. W końcu Adam Abratkiewicz stracił piłkę na rzecz Arkadiusza Adamczuka, który posłał piłkę do pustej bramki, obok nogi Piotra Sternika, który zastępował Komora w obowiązkach ofensywnie usposobionego golkipera. W ostatniej minucie Abratkiewicz zarobił jeszcze drugą żółtą kartkę i przedwcześnie opuścił boisko.

III liga: Zdzichtex Areszt Śledczy – KP Wicher 2:3 (0:1)
Areszt zdecydowanie zbyt późno zabrał się za odrabianie strat w meczu z Wichrem. Początek należał do ekipy Kamila Adryjanka, która dzięki solidnej postawie w obronie i kilku przebłyskom w ofensywie, prowadziła do przerwy 1:0, a w 17 min już 3:0! Do tego w 11 min przedłużonego rzutu karnego nie wykorzystał Adrian Wójcik. Dublet ustrzelił Michał Cios. Jedno z trafień naprawdę przedniej urody! Właśnie w ten sposób odpowiada się na wieczne porównania do urody Grzegorza Rasiaka – pozdrawiamy Sławka Szmoniewskiego. Areszt w 22 min przypomniał sobie jak się zdobywa gole. Robert Kazubski otworzył worek, po chwili Grzegorz Caban sięgnął do niego po raz drugi i w ostatnich sekundach Wicher musiał mieć się na baczności. Udało się jednak utrzymać korzystny wynik. Nieobecność Przemysława Wójciuka w drużynie „Śledczych” była nader widoczna.

Ekstraliga: Moore – Tifosi 4:3 (3:2)
Hit soboty nie zawiódł niczyich oczekiwań, może z wyjątkiem sympatyków i zawodników Tifosi, bowiem faworyt wrócił do domu bez punktów. Ojcem zwycięstwa Moore niespodziewanie został Tomasz Olek,  przeważnie człowiek od czarnej roboty w defensywie. Tymczasem Olek w 2 min na przestrzeni kilkunastu sekund dwukrotnie skarcił Tifosi strzałami do pustej bramki. Brązowi medaliści przebudzili się i w 4 min po podaniu Pawła Michalskiego swoją bramkę zdobył Paweł Maziarz. Nie minęło 60 sek, a Moore wróciło na dwubramkowe prowadzenie. Tym razem wyczyny Olka powtórzył Barwiak, trafiając na 3:1. W 9 min po prostym błędzie Radosława Chmielnickiego w wyprowadzeniu piłki, Tifosi znów złapało kontakt z rywalem. Akcję rozprowadził Mariusz Adamczyk, a Maziarz dopełnił formalności. Tifosi miało wyraźną przewagę w posiadaniu piłki, która krążyła między Michalskim, Dawidem Ptaszyńskim i innymi graczami jak po sznurku, ale wiele razy bez żadnego wymiernego efektu. Nawet gdy ten efekt był, to w bramce Moore świetną partię znów rozgrywał Mateusz Dudek. W końcu jednak i on skapitulował w drugiej połowie. Znów Tifosi zagrała na klepkę tak szybko, że rywale zgłupieli, a Maziarz upolował hat-tricka. Szala zwycięstwa przechyliła się bliżej Tifosi? Nic z tych rzeczy! Kontrę Moore rozpoczął Olek, podał do Barwiaka, ten pociągnął z akcją skrzydłem, nie odważył się na strzał, ale dograł zwrotną do piłkę do Olka, który wbił piłkę do bramki! Na tę bramkę wielokrotni mistrzowie TKKF „Róży” już nie odpowiedzieli.

III Iiga: Bio Berry – Zdzichtex Areszt Śledczy 1:3 (0:1)
Areszt wyciągnął wnioski z wcześniejszej porażki z KP Wicher i na drugi sobotni wyszedł mocno skoncentrowany, od pierwszych minut dużo solidniej pilnując własnej bramki. W efekcie Bio Berry nie mogło sobie pozwolić na zbyt wiele, a w 12 min ekipa sponsorowana przez Zdzichtex wyszła na prowadzenie. Gola zdobył Robert Kazubski. Ten sam zawodnik w 14 min podwyższył na 2:0. „Jagódki” odpowiedziały ogniem w 19 min, ale gol Michała Muchy to za mało w przekroju w 24 minut. W końcówce Grzegorz Caban dobił rywali i przypieczętował wygraną teamu Roberta Brzozowskiego. Widać wyraźnie, że Areszt będzie stawiał na ofensywną piłkę. Bio Berry po paru zmianach personalnych, musi się jeszcze dotrzeć.

Ekstraliga: Widok – ZiP Kalina 4:4 (3:0)
Mnóstwo emocji zafundowała nam rywalizacja Widoku z Kaliną. Beniaminek prowadził już 3:0, z takim wynikiem schodząc na przerwę. Gole zdobywali kolejno Łukasz Ożga, Łukasz Maj i Bartłomiej Knosala. Nieobecność Ayouba Kheroufa nie miała więc negatywnego wpływu na grę Widoku. Jednak w charakterze ZiP nie leży poddawanie się i w drugiej połowie mistrzowie OLS odrobili stratę. Dwie pierwsze bramki zdobył Mateusz Misztal, a kolejną dołożył Łukasz Wierzbicki. Widok odpowiedział po dwóch minutach. Daleki wyrzut Krzysztofa Stachyry, kiks Jakuba Marczuka i szansa Łukasza Knosali, zamieniona na bramkę. Jednak i tym razem Kalina pokazała, co to znaczyć walczyć do końca. Wycofanie bramkarza, rozegranie piłki, podanie do Jakuba Świderskiego, który postanowił nie kombinować, tylko huknął z dystansu, trafiając pod poprzeczkę! Ręce same składały się oklasków! Do końca pozostawały sekundy, a na tablicy widniał wynik 4:4. Wynik, który nie uległ już zmianie.

Ekstraliga: Git Team – Piłkarze/Bempresa 4:1 (2:1)
Skazywany przez wielu  na walkę o utrzymanie Git Team rozpoczyna sezon od dwóch pewnych zwycięstw. W sobotę „Gitowcy” ograli fuzję Piłkarzy z Bempresą. Zespół Mariusza Kędry bez graczy takich jak Damian Karaś czy Tomasz Wnuk, nie mógł przeciwstawić rywalom zbyt wiele. Osamotniony Grzegorz Góral zdobył wprawdzie stylową bramkę na 1:1, błyskawicznie odpowiadając na otwierające wynik meczu trafienie Tomasza Godyńskiego, ale to był jeden z niewielu przebłysków Piłkarzy w tym dniu. Poza Godyńskim w Git Teamie trafiali także Mateusz Ziętek i dwukrotnie Michał Młynarczyk. Postawa ekipy Jakuba Dąbrowskiego jest na pewno pozytywnym zaskoczeniem początku sezonu, ale na pewno przyjdzie jeszcze pora na poważniejsze sprawdziany.

III liga: Plaga Szczurów – KP Wicher 2:4 (0:2)
Swojej drugiej porażki w tym sezonie doznała Plaga Szczurów, która po serii błędów indywidualnych przegrywała z Wichrem już 0:3. Później team Kamila Adryjanka przerobił scenariusz z wcześniejszego meczu tego dnia – przeciwko Aresztowi. „Szczury” zdobyły dwie bramki i gra o pełną pulę rozpoczęła się na nowo. Ostatnie słowo należało jednak do skutecznego w tym dniu Michała Ciosa, który bramką na 4:2 przypieczętował wygraną. Przy stanie 2:3 słupek bramki Piotra Pawlaka ostemplował Robert Sadurski! Do szczęścia zabrakło centymetrów, ale przede wszystkim dużo rzetelniejszej postawy obronnej w pierwszej fazie meczu, gdy Wicher karcił Plagę po trzykroć.

Ekstraliga: AZS UMCS – Adampol Team 2:4 (0:1)
W 1. kolejce Adampol z trudem wywalczył trzy punkty, odwracając losy meczu z UMWL. Z kolei podopieczni Tomasza Bieleckiego pechowo ulegli Tifosi.  Taki bieg wydarzeń gwarantował dobre widowisko w konfrontacji beniaminka z medalistą zeszłego sezonu. W 4 min po prostym błędzie obrońcy UMCS, z piłką na bramkę Pawła Porzucka ruszył Paweł Uliczny i po chwili mógł cieszyć się z gola. Była to jedyna bramka w tej części spotkania. Adampol był zespołem lepszym, a UMCS grał bardzo bojaźliwie. Gdy po paru minutach drugiej połowy zrobiło się 0:3, a Paweł Szyjduk miał  na koncie dublet, sytuacja „Akademików” była już kiepska. Od tego momentu drużyna trenera Bieleckiego zaczęła grać jednak odważniej, pokazując swój niemały potencjał. Wprawdzie większość prób świetnie odbijał Piotr Chlebuś, ale ten mecz wreszcie był wymianą ciosów z obu stron. Gol na 4:0 Jana Cegiełki był ozdobą tego meczu, ale w ostatniej minucie przebudzenie UMCS przyniosło wymierny efekt w postaci dwóch bramek Piotra Dajosa i jeszcze jednej okazji zespołu na bramkę kontaktową! Było jednak za późno.

Ekstraliga: Malagenia – PHU Pad-Bud 4:4 (0:2)
W sobotę mieliśmy szczęście do naprawdę dobrych meczów w Ekstralidze. Spotkanie Malagenii z Pad-Budem od pierwszych minut było bardzo otwarte. Drużyny nie bawiły się w długie rozgrywanie piłki, tylko raz za razem szybko przenosiły ją pod bramkę rywali. Dokładności trochę brakowało, ale tempo było znakomite. Po bezbramkowym początku, w 9 min pierwszy cios zadał Tomasz Karwat, który przedarł się z piłką obok Piotra Lewandowskiego i mocno uderzył pod poprzeczkę, zaskakując Rafała Fedziorynę. Chwilę później „poprawił” Krystian Wolak. Malagenia odgryzła się na początku drugiej połowy, a najlepszy w jej szeregach Adrian Prażmo upolował bramkę. Nie minęła minuta, a po stylowej asyście Damiana Charmasta na 3:1 podwyższył Marcin Miściur. Malagenia ruszyła odważnie do przodu i szybko wyrównała! Kontaktową bramkę z rzutu karnego zdobył Mateusz Siedleckiego. Chwilę wcześniej sędziowie nie dali się nabrać na symulkę Charmasta, a karny był skutkiem kontry po tej akcji. Bramka wyrównująca to kolejna kontra Malagenii, po której Prażmo wbił piłkę do bramki z bliskiej odległości. Zespół Pawła Kępki wyraźnie złapał wiatr w żagle i w 23 min wyszedł na prowadzenie. Prażmo zakręcił Łukaszem Stefańskim jak na karuzeli, wyłożył piłkę Siedleckiemu, a ten skompletował dublet. Pad-Bud zdołał jednak wyrównać. Strzał Wolaka zatrzymał wprawdzie Fedzioryna, ale nie zdołał opanować piłki w rękach. Karwat tylko dzióbnął futbolówkę szpicem buta do siatki. 4:4 po raz drugi w sobotę!

I liga: Szerszeń Team – Posesja 1:1 (0:0)
Szerszeń Team i Posesja szukały swoich pierwszych punktów w sezonie. W pierwszej połowie poszukiwania te były dość jałowe, bo utrzymywał się wynik 0:0. Kilka minut po zmianie stron dał o sobie znać najlepszy strzelec „Szerszeni”, Daniel Mróz. Posesja nie była w tym meczu jednak tylko bladym tłem i potrafiła zagrażać bramce Jakuba Barana. W 21 min zrobiła to skutecznie, a do wyrównania doprowadził Roman Zajcew. W końcówce meczu  na parkiecie było mnóstwo niepotrzebnych nerwów. Debiutujący w roli arbitra Krzysztof Chilimoniuk nie radził sobie najlepiej, a każda kolejna sporna sytuacja zaogniała temperaturę meczu. Ostatecznie po końcowej syrenie mieliśmy remis 1:1, ale pomeczowe „echa” nie milkły przed wiele minut.

II liga: Wściekłe Psy – GOL-asy 1:1 (0:0)
Wściekłe Psy i GOL-asy zagrały awansem mecz 5. kolejki, dostarczając kibicom średniej jakości widowisko, za to z dramaturgią do końca. Wściekłe Psy wyszły na prowadzenie na początku drugiej połowy. W polu karnym GOL-asów piłka odbiła się przypadkowo od ręki Marcina Kierepki, trafiła do Adama Bratkowskiego, a ten z bliska wbił ją do siatki. Protesty „Golasów” nie trwały długo, bo i nie miały mocnych podstaw. „Wściekli” szanowali wynik i starali się przede wszystkim nie dopuścić rywali pod własną bramkę, co względnie im się udawało, ale tylko do czasu. W ostatniej minucie z piłką do przodu odważnie zabrał się nowy bramkarz zespołu Piotra RojaCezary Kubiś. Rozegrał piłkę, dograł do Mateusza Cadimy, a ten sprytnie obrócił się „na ścianie” i pokonał Pawła Żydka, ku wielkiej  radości swojej i kolegów z drużyny.

I liga: Undefined Team – KS Ruta 2:5 (1:2)
Futsal na tak zaprezentowały nam w ostatnim sobotnim meczu, który rozpoczął się już po 23:00 (sic), drużyny Undefined i KS Ruty. Więcej do zaoferowania miała jednak ekipa Krzysztofa Grabowskiego, która wypunktowała jak niemal zwykle dość wątłą  kadrową drużynę „Niezdefiniowanych”. Do przerwy było 2:1. Na bramki Michała Zlota i Piotra Sawicza odpowiedział Dawid  Mazuruk. Ani się obejrzeliśmy po przerwie, a było już 5:1! Najpierw Marcina Cygana pokonał Paweł Gryta, a potem jeszcze dwa razy Zlot. Gracze Ruty strzelali tak, że Cygan raz po raz był bezradny, a w sumie rozgrywał  naprawdę niezły mecz. W końcówce szeregi obronne Ruty trochę się poluzowały, co wykorzystał Łukasz Barański. Jego gol nie miał jednak dużego znaczenia.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.