Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (518)



Mistrza ligi już prawie znamy, ale to nie koniec emocji. Ba, ostatnie weekendy będą wręcz od nich kipieć, bo w każdej lidze trwa jeszcze walka zarówno na górze, jak i na dole. Przed nami jeszcze pewnie z tuzin szlagierów, meczów o kluczowym znaczeniu. Powiedzieć, że "będzie się działo", to jakby nic nie powiedzieć. Póki co wracamy jednak pamięcią do wydarzeń ostatniego weekendu.

II liga: Bosko – Legion 3:2 (3:1)
Bosko w sobotę zapewniło sobie awans do I ligi. Nie było jednak łatwo, bo już w 2 min na prowadzenie wyszedł Legion, a bramkę zdobył Kacper Lubisz. Radość z prowadzenia nie potrwała jednak długo. Szybko wyrównał Kacper Wanielista, a już w 5 min Kamil Baczewski trafił na 2:1. Znakomitej okazji na 2:2 nie wykorzystał Lubisz, który nie trafił praktycznie do pustej bramki. W 12 min po zagraniu ręką jednego z graczy Legionu sędziowie wskazali na rzut karny. Michał Kiljański pokonał Andrzeja Gontarza i było już 3:1. Jednak Legion nie złożył broni. Jacek Gontarz strzelił bramkę kontaktową w 15 min i do końca pozostawało jeszcze dużo czasu. Bosko nie dało sobie jednak wydrzeć wygranej, a w 22 min Wanielista zmarnował jeszcze przedłużony rzut karny, który mógł rozwiać wątpliwości.

IV liga: PKS BIGOS – Intive 1:1 (0:0)
BIGOS stracił punkty drugi raz w sezonie, ale po tym remisie wskoczył powtórnie na fotel lidera. Pierwsza połowa nie przyniosła bramek. „Kapuściani” mieli przez większą część meczu przewagę optyczną, ale nie mieli skuteczności. Dobrze w bramce Intive spisywał się Grzegorz Bujek. Ale tylko do czasu, bo w 16 min mocno zawalił przy strzale Łukasza Walczaka z rzutu wolnego z niemal połowy boiska. Intive zdołało wyrównał cztery minuty później za sprawą Daniela Stachurskiego. BIGOS na pewno był w tym meczu bliżej wygranej, ale Intive potrafi sprawiać niespodzianki i ten mecz był tego najlepszym dowodem.

III liga: MW Lublin – meble-ars.pl Zjednoczeni 2:1 (0:0)
Pierwsze 12 minut tego meczu nie przyniosło goli. Duża w tym zasługa Michała Malinowskiego, który w ostatniej minucie pierwszej połowy obronił aż dwa przedłużone rzuty karne i po raz enty w tym sezonie uratował skórę swoim kolegom. Nawet dobrze dysponowany „Malina” nie był w stanie jednak zapobiec porażce swojej drużyny, która rozegrała słabe spotkanie. W 15 min zagranie z rzutu rożnego znakomicie zamknął Grzegorz Stępień.  Dwie minuty później „poprawił” Marcin Sitko. To nerwowe, pełne fauli i pretensji wobec sędziów spotkanie zakończyło się wynikiem 2:1. Kontaktową bramkę dla Zjednoczonych zdobył w ostatniej minucie Michał Mędrzecki. Taktyka gry z wycofanym bramkarzem przyniosła więc połowiczny efekt, bo na strzelenie wyrównującej bramki zwyczajnie zabrakło już czasu.

II liga: Va Bank – Mustang Marketing 0:2 (0:2)
To była arcyważna batalia w kontekście gry o utrzymanie w II lidze. Va Bank przegrał i mocno zbliżył się do III ligi. Obie bramki padły w pierwszej połowie. Pierwszą zdobył Radosław Sławek, drugą zaś Artur Kłoś. W drużynie „Bankowców” zabrakło w ofensywie graczy potrafiących zrobić różnicę – choćby Daniela Nowosada. Dobrze w bramce „Dzikich Koni” spisywał się Marcin Beć.

Ekstraliga: Widok – AZS UMCS 0:5 (0:1)
Widok po serii dobrych meczów, w sobotę rozegrał znacznie słabsze. AZS UMCS opromieniony zwycięstwem w lubelskim półfinale Akademickich Mistrzostw Polski, rozbił Widok aż 5:0. Kluczowy dla losów spotkania był początek drugiej połowy, kiedy w ciągu kilku minut podopieczni trenera Tomasza Bieleckiego wyśrubowali wynik od 1:0 do 5:0. W tym okresie defensywa Widoku, cytując klasyka, istniała tylko teoretycznie. Dublety zdobyli Maciej Skrzypek i Andriy Durda, a listę strzelców uzupełnił Arsen Jukhno.

IV liga: Bystra Wojciechów – KS Świeżaki 3:1 (0:1)
Bystra i Świeżaki nie należą do czwartoligowej czołówki, ale ich sobotnie spotkanie było całkiem niezłe. Do przerwy na prowadzeniu były Świeżaki, które od dłuższego czasu nie zainkasowały kompletu punktów w lidze – w 2019 jeszcze ani razu. Gola zdobył Przemysław Trubalski. Druga połowa należała do Bystrej. Do wyrównania doprowadził Daniel Walkiewicz. Wynik 1:1 utrzymywał się do 24 min, kiedy to dwie bramki dla przyjezdnych z Wojciechowa zdobył Filip Zieliński i to on został bohaterem spotkania.

Ekstraliga: MM Studio Design – PHU Pad-Bud 1:4 (1:3)
Mecz MM Studio z Pad-Budem był jednym z ważniejszych spotkań w kontekście gry o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pad-Bud rozpoczął ten mecz dużo lepiej, prowadząc 1:0 już w 1 min, a w 7 min aż 3:0. Strzelanie rozpoczął Krystian Wolak, poprawił Nikodem Solski, a dwie minuty później Rafał Wiśniewski zamknął „centrostrzał” Tomasza Karwata. W ostatniej minucie pierwszej odsłony MM Studio odgryzło się za sprawą Damiana Karasia, który nieco zrehabilitował się za fatalne pudło sprzed kilku chwil, gdy w prostej sytuacji skiksował i trafił tylko w słupek. Niedługo po przerwie MM Studio znów miało trzybramkowy debet. Tragicznie przeprowadzona zmiana spowodowała, że Pad-Bud zdobył gola na 4:1. Na listę strzelców wpisał się Łukasz Stefański. Wynik meczu mógł być jeszcze wyższy, ale kilka niezłych interwencji zanotował Jacek Pietras, bramkarz zespołu Mariusza Kędry.

II liga: GOL-asy – Wściekłe Psy 2:2 (0:2)
W fazie zasadniczej GOL-asy w końcówce meczu doprowadziły do remisu 1:1 i urwały punkty Wściekłym Psom. Sytuacja powtórzyła się w ostatni weekend. Do przerwy „Wściekli” prowadzili 2:0 po bramkach Wasyla Slobodyana i Łukasza Wójcika. Spore kontrowersje wywołał ten drugi gol. Na kilka sekund przed końcem pierwszej połowy podyktowany został rzut wolny dla drużyny Adama Bratkowskiego. By mieć czas na rozegranie akcji „Wściekli” błyskawicznie poprosili o przerwę na żądanie, co uszło uwadze sędziów i „stolikowego”. Czas gdy pierwszej połowy dobiegł końca, ale zainterweniował organizator, który powiedział, że mimo zakończenia podstawowego czasu gry w pierwszej połowie, na rozegranie rzutu wolnego pozostanie pięć sekund. Podanie z wolnego do Wójcika, strzał i 2:0. Drużyna „Golasów” była zdezorientowana, twierdząc, że nie wiedziała o przedłużeniu czasu, stąd ustawiła się tylko do bezpośredniego strzału. Jednak team Piotra Roja nie poddał się i w drugiej połowie powalczył. Piękny gol Huberta Małyszki dał nadzieję, a w ostatniej minucie bramkę na wagę remisów strzelił Adam Miąc. Strata punktów kosztowała Wściekłe Psy dość drogo, bowiem teraz w uprzywilejowanej pozycji w walce o wygranie II ligi jest Bosko. Jednak „Wściekli” mają awans na wyciągnięcie ręki, więc tragedii nie ma.

I liga: Dziesiąta – Bombardino 716 2:3 (1:1)
Bombardino w pierwszej  rundzie uległo Dziesiątej, a w studiu „4 sekund” Paweł Kwiatkowski zapowiadał, że właśnie spadkowicze z Ekstraligi są jego zdaniem najgroźniejszym zespołem w grupie mistrzowskiej. Najwyraźniej solidna mobilizacja pozytywnie wpłynęła na 716 i zespół ten ograł faworyta. W pierwszej połowie wynik otworzył Stanisław Staniszewski, a wyrównał Sebastian Cieślak. Najlepsi strzelcy obu zespołów nie zawiedli. Druga połowa rozpoczęła się od drugiej bramki Staniszewskiego, po raz drugi zdobytej z rzutu wolnego i po raz drugi piłka przeszła przez dziurę w murze. Michał Komor miał prawo wściekać się na swoich kolegów z zespołu, którzy raczej kariery w murarstwie by nie zrobili. W 19 min sytuacja Dziesiątej była już bardzo trudna, bowiem na 3:1 trafił Mateusz Szafrański. Dziesiąta odpowiedziała golem Piotra Sternika i znów mieliśmy emocje na całego. Także te niezdrowe, bo gracze w czarnych strojach dużo uwagi skupiali na sędziach, marnując swoją energię. W ostatniej minucie Szafrański mógł  postawić kropkę nad „i”, ale zmarnował przedłużony rzut karny – dobrze obronił Komor. Nie zmieniło to jednak faktu, że trzy punkty powędrowały na konto Bombardino.

IV liga: Huragan Reaktywacja – NieDYSponowani 1:4 (0:0)
Nie najgorsza, bezbramkowa pierwsza połowa w wykonaniu Huraganu mogła dawać „czerwonej latarni” ligi nadzieję na sensacyjne urwanie punktów faworyzowanemu zespołowi NieDYSponowanych, który jest w wysokiej formie. Po przerwie jednak do roboty wziął się Jan Siczek, który zdobył kolejnego w tym sezonie hat-tricka i pogrążył Huragan. Na pierwszą bramkę odpowiedział jeszcze Bartłomiej Zentara, ale później drużynie Szymona Kuli zabrakło sił. Poza hat-trickiem Siczka na listę strzelców wpisał się też Kamil Woźniak. NieDYSponowani nie rezygnują z wygrania ligi, ale w najbliższy weekend pauzują.

Ekstraliga: Tifosi – UMWL Szkoltex 4:4 (2:2)
Kawał dobrego ekstraligowego widowiska zafundowały nam drużyny Tifosi i UMWL.  Początek należał do „Urzędników”, którzy prowadzili 2:0 po bramkach Michała Morawskiego i Damiana Dęgi. Wzorem ostatniego meczu z Poker Teamem, Tifosi odrobiło tę stratę dość szybko. Dawid Ptaszyński zniwelował wynik, a minutę później do Tifosi uśmiechnęło się szczęście – rykoszet od Rafała Szostaka totalnie zmylił Dominika Pietrasa i samobój stał się faktem. Szostak tuż po przerwie najpierw był bliski zdobycia gola do właściwej bramki, a w kolejnej próbie już tego dokonał,  wykorzystując znakomitą asystę Morawskiego. W 17 min Grzegorz Mulawa niefrasobliwie sfaulował w polu karnym  Andrzeja Gutka i sędzia Adrian Mańko wskazał na punkt karny. Marcin Syroka nie zwykł marnować rzutów karnych, więc po chwili było 3:3. Końcówka to już istna jazda rollercoasterem. UMWL wyszedł na prowadzenie po dalekim wyrzucie Pietrasa do Szostaka. Błąd w kryciu Tifosi i Szostak zdobył swoją trzecią w tym meczu bramkę i drugą, po której mógł się cieszyć. Radość jego i kolegów nie potrwała jednak długo, bo rywale rozegrali akcję w swoim stylu, a ostatnim ogniwem łańcuszka podań był wykonujący wyrok Paweł Michalski. Szalone ostatnie sekundy nie przyniosły gola, ale wiernych kibiców tych drużyn mogły przyprawić o palpitację serca. UMWL zmarnował „setkę”, po czym Krystian Okoniewski strzelając przez całe boisko przelobował Pietrasa, ale trafił tylko w poprzeczkę. Remis 4:4, ale warto pochwalić szczególnie „Urzędników”, którzy zagrali jak czołowy zespół ligi, a nie kandydat do spadku. Od początku, tak jak Tifosi, grali z wycofanym bramkarzem i wychodziło im to bardzo dobrze. Ręce same składały się do braw. Tak grający UMWL nie ma prawa spaść z ligi.

II liga: Restauracja  Szwejk – Hüttenes-Albertus 0:4 (0:2)
Mimo wciąż dość wąskiej  kadry meczowej, Hüttenes rozegrał w sobotę bardzo dobry mecz i wypunktował Restaurację Szwejk, jedną z najbardziej nierównych drużyn w II lidze. Szwejk ma dobre momenty, potrafi pokazywać naprawdę fajny futsal, by za chwilę zaliczyć kompletny piłkarski blackout i porażkę 0:4. Bohaterem meczu był rozgrywający naprawdę świetne zawody Daniel Misztal, autor bramki otwierającej wynik. Obok niego wszyscy pozostali także solidnie postarali się, by Hüttenes odniósł to ważne zwycięstwo. Nominalny obrońca, Tomasz Skomra, pokusił się o dublet! Listę strzelców uzupełnił inny bardzo skuteczny w tym sezonie defensor – Artur Harasim.

Ekstraliga: Nexbet – Malagenia 5:2 (0:2)
Ma o czym myśleć Paweł Kępka, kierownik Malagenii,  która w sobotę prowadziła z Nexbetem 2:0, by przegrać 2:5. Ta wygrana mogła być dla „Kemposha” i jego ludzi bezcenna. Pozwoliłaby opuścić ostatnie miejsce w lidze. Gdy Arkadiusz Sidor rozpoczął strzelanie, a niedługo potem mocnym uderzeniem z dystansu „poprawił” Tomasz Walczyński, można było sądzić, że to jest ten dzień, kiedy Malagenia odniesie pierwsze zwycięstwo na boisku (do tej pory wygrała tylko walkowerem). Druga połowa to jednak całkowity „plot twist”. Nexbet przejął inicjatywę, zepchnął Malagenię do defensywy i zaczął wykorzystywać mnożące się błędy rywali w destrukcji, szczególnie w ustawieniu. Sygnał do walki dał gol Kamila Barana. Potem hat-tricka ustrzelił Jarosław Wójcik, a w międzyczasie gola dorzucił jeszcze Hubert Poleszak. Wygrana mogła być jeszcze wyższa, ale Piotr Stalęga z przedłużonego rzutu karnego trafił w słupek. Każdy kolejny gol coraz mocniej pogrążał zawodników Malagenii, którzy w końcówce nie byli już w stanie odpowiedzieć niczym. Nexbet pokazał charakter i zrobił duży krok w kierunku podium ligi.

IV liga: Dream Team – TRANS-AUDYT.pl 3:1 (1:1)
Dream Team w ostatnim sobotnim meczu pokonał TRANS-AUDYT.pl, głównie dzięki braciom Łebek. Bartłomiej w 7 min zdobył gola wyrównującego,  odpowiadając na bramkę Damiana Połowniaka. W drugiej odsłonie „rządził” zaś Jakub, autor goli na 2:1 i 3:1. Spotkanie bez większego ciężaru gatunkowego, bo jedni i drudzy nie walczą już o nic konkretnego. Ot, zwykłe starcie czwarto ligowców, w którym o zwycięstwie przesądziły indywidualności.

III liga: Billennium – KP Wicher 1:2 (1:1)
Nie tak przerwanie serii remisów wyobrażała sobie drużyna Billennium, która w niedzielny poranek po zaciętym boju uległa 1:2 Wichrowi. Już w 2 min gola na 1:0 strzelił Dominik Kluska. Bardzo szybką ripostę wyprowadził Paweł Wancerz, który dobrze utrzymał się przy piłce i spokojnym strzałem pokonał Piotra Pawlaka. Zwycięska bramka padła zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy. Najszybszy na boisku Mikołaj Poniatowski zrobił użytek ze swoich walorów i strzelił kluczowego gola. W końcówce Billennium mogło jeszcze pokusić się o odrobienie strat, bowiem w 24 min Michał Cios obejrzał drugą żółtą kartkę. Liczebna przewaga nie została jednak wykorzystana.

Ekstraliga: AZS UMCS – Git Team 1:3 (1:0)
Nie tak niedzielny poranek wyobrażał sobie trener Tomasz Bielecki. Jego drużyna w sobotę pewnie pokonała Widok, a że Git Team jest ostatnio w słabej formie, to na pewno „Akademicy” byli faworytem tego meczu. Mało tego, do przerwy prowadzili 1:0, więc wszystko układało się w zgrabną całość. Cóż jednak z tego, skoro druga połowa należała do Git Teamu, który już w pierwszej połowie pokazywał momentami dobrą grę.  W bramce UMCS-u swoje robił jednak także Krzysztof Ziętek. W drugiej połowie pokonali go jednak Michał Młynarczyk (dwukrotnie) i  Mateusz… Ziętek. Panowie raczej nie są ze sobą spokrewnieni, no chyba że w myśl słów piosenki, że wszyscy Polacy to jedna rodzina. Tak czy owak – druga połowa to popis „Gitowców”, którzy w pełni zasłużyli na to zwycięstwo.

III liga: Bio Berry – Zdzichtex Areszt Śledczy 2:3 (0:1)
Sytuacja w czubie trzecioligowej tabeli robi się nieprawdopodobnie interesująca. Po zwycięstwie Aresztu nad Bio Berry cztery czołowe drużyny mają tyle samo punktów – 20! Już w 1 min spotkania Marcin Tukiendorf pokonał Łukasza Grelę i był to jedyny gol pierwszej połowy. Przemysław Wójciuk pozazdrościł koledze z zespołu mocnego początku i na „dzień dobry” w drugiej połowy podwyższył. Areszt jednak chyba za szybko poczuł się zwycięzcą tego meczu. Bio Berry spięło się i doprowadziło do remisu. Wtedy jednak po raz kolejny dał o sobie znać lider trzecioligowych strzelców – Wójciuk. Jego bramka na 3:2 załatwiła sprawę. Rok temu Areszt „bidował” na dnie tabeli II ligi, a teraz jest liderem trzeciego frontu z poważnymi szansami na awans.

IV liga: CH Olimp – Szukamy Sponsora 0:2 (0:1)
Drużyna Szukamy Sponsora zapełniła wszystkie pola w protokole meczowym i w pełnym rynsztunku mocno zawalczyła o komplet punktów z nieco wyżej notowanym Olimpem. Udało się, a sprawę mocno ułatwił fakt, że już w 1 min meczu Przemysław Pitura płaskim strzałem zaskoczył Piotra Piekarza. Olimp był w tym meczu nieco „bezzębny”, co można zrzucić choćby na karb nieobecności Michała Romanowskiego. Maciej Kliński w 19 min zdobył gola na 2:0 i było po sprawie.

III liga: Plaga Szczurów – Ułani 1:4 (0:1)
W coraz trudniejszej sytuacji znajduje się Plaga Szczurów, która gładko uległa Ułanom. Pierwsza połowa nie zapowiadała klęski. Jedyny gol Marka Błaszczak o niczym nie przesądzał. Po tej bramce, która obciążała konto Roberta Sadurskiego, golkiper zrezygnował z dalszej gry w tej roli. Zastąpił go Łukasz Sobczak i spisywał się naprawdę dobrze. Długo Ułani nie potrafili podwyższyć. W końcu Błaszczakowi się to udało. W 19 min odpowiedział jednak Wojciech Czapliński i znów przez moment zrobiło się ciekawie. Ostatnia minuta to już dobicie odsłoniętych „Szczurów” za sprawą trafień Błaszczaka (hat-trick) i Remigiusza Barana. Ułani o utrzymanie raczej nie muszą się martwić.

I liga: Posesja – Szerszeń Team 2:5 (0:3)
Już pierwsza połowa meczu przesądziła o jego losach. Szerszeń był dużo lepszy od Posesji i łatwo to udowodnił. Wynik otworzył Daniel Mróz. Później w roli głównej wystąpił Jakub Baran, który nie tylko zaliczył asystę przy efektownym trafieniu Rafała Szkody głową, ale też sam pokusił się o przelobowanie Artura Bogaja (sic).  Gol i asysta? Całkiem nieźle, jak na bramkarza. Po przerwie Mróz dość szybko skompletował hat-trick i… „Szerszeń” stanął. Prowadzenie 5:0 uspokoiło ten zespół, a do głosu doszła Posesja. Gole Michała Kozaka i Aleksandra Szczuchniaka nieco otarły łzy, ale sytuacja Posesji zrobiła się mocno niewesoła.

I liga: Czarni – KS Ruta 2:3 (1:1)
Zwycięska seria Czarnych dobiegła końca, ale trudno się temu dziwić, gdy zespół przystępuje do gry minimalną wymaganą liczbą graczy, czyli piątką, a rywal dysponuje pełną ławką rezerwowych! Rozmiary wygranej Ruty i tak nie są zbyt wysokie. Do przerwy było 1:1. Oba gole strzelili gracze Czarnych – najpierw do swojej bramki Marcin Flis, a potem już do właściwej, Jakub Szymala, który jak zwykle był wiodącą postacią w zespole z Bychawy. Kilka minut po przerwie Ruta zadała dwa ciosy w krótkim odstępie czasu. Michał Zlot i Kamil Stec dali zespołowi Krzysztofa Grabowskiego bezpieczną przewagę. W końcówce Szymala zdołał jeszcze strzelić gola kontaktowego, ale na nic więcej nie starczyło już czasu, ale też sił. Ambitna postawa Czarnych na boisku, ale ten mecz został przegrany dużo wcześniej – na etapie zbierania składu. Ta porażka może być bardzo kosztowna.

Ekstraliga: ZiP Kalina – Politechnika Lubelska 2:4 (0:2)
Do przerwy Politechnika prowadziła z Kaliną 2:0, co stawiało ją w dobrej sytuacji. Gole zdobyli Dawid Pikul i Dominik Struk, czyli najlepsi strzelcy „Polibudy”. Kalina przy tym utrzymujący się wyniku musiała postawić wszystko na jedną kartę i zagrać z wycofanym bramkarzem. W 22 min dało to efekt w postaci bramki kontaktowej. Jacek Piekarczyk uderzył z woleja, piłka odbiła się od pleców Piotra Zameckiego i wpadła do siatki, obok bezradnego Władysława Śniżki. Minutę później Politechnika odzyskała dwubramkowe prowadzenie. Pikul do spółki z kolegą z drużyny zaliczyli kluczowych przechwyt, po czym „Piki” wyszedł sam na sam z Jakubem Świderskim i trafił do siatki. W 24 min  daleki wyrzut Śniżki uruchomił Jakuba Wankiewicza, a ten niezbyt mocnym strzałem pokonał Świderskiego, ostatecznie wybijając Kalinie marzenia o punktach. Dobra wymiana podań między Karolem Banachiewiczem a Jackiem Piekarczykiem dała jeszcze wprawdzie Kalinie gola nr 2 – autorem był Banachiewicz – ale to wszystko. Andrzej Kurys był nieobecny, ale mógł być dumny z postawy swojego zespołu, który wciąż walczy o brąz ligi, czyli powtórkę wyczynu z OLS.

I liga: Sparta – GP Togatus 3:0 walkower
Sparta wreszcie wygrała swój pierwszy mecz w I lidze, ale tylko dzięki walkowerowi. Togatus nie zebrał składu i poddał mecz.

Ekstraliga: Poker Team – Adampol Team 3:2 (2:1)
Losy mistrzostwa ligi są już prawie rozstrzygnięte. Adampol ma jeszcze matematyczne szanse, ale prawdopodobieństwa dwóch porażek Poker Teamu z teoretycznie łatwymi rywalami i dwóch zwycięstw Adampolu w znacznie trudniejszych meczach, jest po prostu znikome. Niedzielny szlagier spełnił nasze oczekiwania. Poker Team grał bardzo spokojnie, długo wymieniał piłkę, ale niewiele z tego wynikało, bo Adampol bronił świetnie i groźnie kontrował. Po jednej z takich kontr Jacek Kochalski pokonał Roberta Susza. Kluczowe rzeczy wydarzyły się w 8 min, kiedy w krótkim  odstępie czasu Poker zadał aż dwa ciosy. Najpierw Paweł Bielak ofiarną dobitką dosłownie wepchnął piłkę do bramki, a niedługo potem rzut rożny „Karcianych” przyniósł samobója Mateusza Wardy. Bardzo szybko losy meczu odwróciły się jak w kalejdoskopie. Teraz Adampol potrzebował wyrównania. Świdniczanie mocno na to pracowali, ale Robert Susz w bramce „Pokerzystów” był świetny. W 19 min strzał z dystansu Jakuba Bomby przedłużył jeszcze Kochalski i skompletował dublet. Kochalski był w tym meczu bardzo aktywny pod bramką Susza, często koledzy szukali go prostopadłymi podaniami, które miały być elementem zaskoczenia. W 22 min mógł paść gol, który mocno zmieniłby sytuację w pogoni za mistrzostwem HLAKP. Paweł Szyjduk wyprowadzając kontrę nie podał do Pawła Ulicznego, tylko sam uderzył mocno. Susz byłby bezradny, ale to tylko gdybanie, bo w sukurs bramkarzowi przyszedł słupek, a Szyjduk mógł jedynie złapać się za głowę – znów nie pokonał popularnego „Robsona”, a nie zrobił tego jeszcze nigdy, choć Poker z Adampolem (także Solidarnością) mierzył się już wiele razy. Szukając tak potrzebnej wygranej, Adampol wycofał bramkarza i już w pierwszej akcji zapłacił za to utratą gola. Fatalna strata pod pressingiem rywali zakończyła się golem Łukasza Mietlickiego. Był to ostatni gol tego meczu i Poker wygrał 3:2. Z czym się to wiążę? Odsyłamy do pierwszego zdania tej relacji.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.