Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (525)



Za nami pierwszy miesiąc rozgrywkowy, a już raptem dwie drużyny w całej 68-zespołowej stawce mogą pochwalić się kompletem punktów - to dwaj czwartoligowcy: MPT Radio Taxi 919 i Atmosfera Zabawa Sport. Dwaj nowicjusze w stawce, pokazujący, że czwarta liga jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiadomo na kogo się trafi w nowym sezonie. Z uwagą spoglądamy do Ekstraligi, gdzie w prawie każdym meczu dzieją się rzeczy ciekawe czy wręcz niewiarygodne. Gwarancja najwyższej  jakości i wielu wrażeń. Pogoda coraz lepsza, więc z pewnością warto w wolnych chwilach przespacerować się na ten czy inny Orlik...

Ekstraliga: Dziesiąta – Ipso Iure 3:3 (2:1)
Emocjami w meczu Dziesiątej z Ipso Iure moglibyśmy obdzielić pewnie z tuzin nędznych spotkań niższych lig, po których mamy ochotę odpocząć od futbolu przez kwartał. To już niepierwszy raz, kiedy te dwie ekipy tworzą epickie widowisko. Pierwsze minuty, choć prowadzone w niezłym tempie, nie zwiastowały takich emocji. Już w 12 min obie drużyny zmarnowały po jednej dobrej okazji, a finalnie Dziesiąta objęła prowadzenie po bramce Sebastiana Sztejno. Kilka minut później Sebastian Cieślak zmarnował swoją drugą i trzecią szansę na gola w tym meczu – raz na przeszkodzie stanęło mu spojenie słupka z poprzeczką. Niewykorzystane okazje się zemściły – wyrównał Mariusz Adamczyk. Dziesiąta wyrwała sobie jednak prowadzenie na przerwę po ładnym trafieniu Krzysztofa Jarnickiego. W 21 min mogło być 3:1, ale Dziesiąta zmarnowała kolejną wyśmienitą okazję. W 24 min znakomitą paradą popisał się Jakub Błaszczak, bramkarz zespołu Piotra Sternika. W 31 min Cieślak znów mógł wpisać się na listę strzelców i znów zabrakło mu zimnej krwi. Jednak minutę później Dziesiąta miała już dwie bramki zapasu. Kapitalny strzał fałszem w wykonaniu Jakuba Łuczyńskiego zakończył się golem. „Prawnicy” nie złożyli jednak broni i zdołali doprowadzić do remisu po bramkach Adamczyka i Dawida Ptaszyńskiego. Emocje w końcówce sięgały zenitu. Marek Zugaj faulował we własnym polu karnym, skutkiem czego był rzut karny i czerwona kartka (notabene w świetle aktualnych przepisów niesłuszna). „Jedenastkę” zmarnował Piotr Michoński i Dziesiąta musiała obejść się smakiem trzech punktów. Kamil Ciągło został bohaterem Ipso Iure.

I liga: UMWL Szkoltex – Posesja 9:0 (4:0)
Niewiele ciekawego można napisać o meczu UMWL Szkoltex z Posesją. Ci drudzy przybyli w raptem pięcioosobowym zestawieniu i skazali się na pożarcie. „Urzędnicy” systematycznie dorzucali kolejne gole i wygrali 9:0, a hat-tricka ustrzelił Michał Morawski.

I liga: Undefined Team – UMWL Szkoltex 6:1 (1:1)
Po gładkim zwycięstwie ze zdziesiątkowaną Posesją, w drugim czwartkowym meczu UMWL nie mógł już liczyć na taryfę ulgową. Undefined wprawdzie nie zebrało najmocniejszego składu, ale był na tyle mocny, by ograć „Urzędników”. Pierwsza połowa nie zwiastowała pogromu. Toczyła się nawet pod dyktando UMWL. W końcówce padły dwa gole. Najpierw prowadzenie objęli „Nieokreśleni” – walka o piłkę przy samej linii końcowej się opłaciła. Futbolówka trafiła do Tomasza Arciszewskiego, a ten skierował ją do siatki. Ekipa Grzegorza Łaty wyrównała błyskawicznie. Składną akcję z bliska wykończył Michał Morawski. Druga połowa to seria błędów UMWL, które Undefined karciło bez litości. Na 2:1 trafił strzałem z dystansu Dawid Mazuruk. Piłka nabrała szybkości na śliskiej nawierzchni i Kamil Kądziołka nie dał rady. Kolejne dwa gole dorzucił Paweł Fidut i przy stanie 4:1 dla ekipy Undefined łatwo było już wskazać zwycięzcę. UMWL robił co mógł, ale piłka nie chciała za nic w świecie wylądować w bramce Marka Gumieli. Dwukrotnie wylądowała jeszcze zaś w siatce słabo spisującego się Kądziołki – o dublet wzorem Fiduta pokusił się Jakub Waliłko. Wynik nie odzwierciedla przebiegu gry, ale wygrał zespół dużo skuteczniejszy i popełniający mniej kardynalnych błędów.

Ekstraliga: Neo – Politechnika Lubelska 4:1 (2:0)
Przedziwny przebieg miało spotkanie Neo z Politechniką. Gdy medalista ligi mierzy się z beniaminkiem, wskazanie faworyta przeważnie nie jest zbyt trudne. I rzeczywiście od pierwszych minut ciut więcej z gry miała „Polibuda”, a już w pierwszej akcji meczu Dawid Pikul mógł zdobyć gola po własny rajdzie. Później jednak Neo broniło się dobrze, a w dodatku zadawało ciosy. Z rzutu wolnego uderzył Karol Chmura, piłkę trącił jeszcze sprytnie Franciszek Bojarski i było 1:0. Ciekawiej zrobiło się w 9 min, kiedy na 2:0 podwyższył Daniel Pluta. Dobry wrzut z autu, główka bodaj najniższego na placu gry zawodnika i Politechnika miała już spory dystans do odrobienia. Miała też dużo czasu i trochę szczęścia. W 16 min bowiem Jan Błaszczak zmarnował stuprocentową sytuację, zbyt długo zwlekając ze strzałem. Kontra Politechniki zakończyła się faulem Tobiasza Talarka, bramkarza Neo. Efekt? Rzut wolny i czerwona kartka dla golkipera. Przed Neo pozostawało około 25 minut gry w osłabieniu. Politechnika nacierała, ale przed przerwą nie wskórała nic konkretnego. Po zmianie stron… także. Przewaga podopiecznych Andrzeja Kurysa rosła z minuty na minutę. Neo broniło się dzielnie, ale coraz bardziej rozpaczliwie i coraz bardziej szczęśliwie. Gracze Politechniki strzelali niecelnie, albo w broniącego Jana Dutkiewicza. Na ich drodze stawali blokujący uderzenia rywale, obramowanie bramki, a także zawodnicy wybijający piłkę z linii. Czas płynął, a Neo ciągle zachowywało zero z tyłu, choć momentami trudno było już w to uwierzyć. W 34 min Dawid Pikul samozwańczo zajął pozycję lotnego bramkarza, jednak Politechnika nie zdążyła rozegrać w ten sposób nawet jednej akcji a było już 0:3… Kolejny aut, kolejna główka, tym razem w wykonaniu autora bramki na 1:0 i piłka trzepotała w siatce. Na odrobienie trzech bramek Politechnice pozostało pięć minut. Gdyby zliczyć wszystkie sytuacje w tym okresie, to pewnie było to wykonalne, bo przewaga była już miażdżąca, ale jak nie idzie, to nie idzie… W 40 min w końcu Michałowi Zlotowi udało się trafić do bramki rywali, ale Wojciech Krzymowski sposobił się już do zakończenia meczu. Piłką na środku boiska ustawił Chmura. Rozbieg, potężne uderzenie i… gol na 4:1 (sic). Paweł Borzęcki stał jak wryty i nawet nie interweniował, a piłka omal nie rozerwała siatki. Szok i niedowierzanie. Neo wygrało 4:1 po fantastycznym meczu, w którym zawodnicy wspięli się na własne wyżyny i grali momentami na więcej niż 100%,  mając drugie tyle farta.

IV liga: PKS BIGOS – Wolcar Auto 0:3 (0:2)
Kierunkowy do BIGOS-u po czterech kolejkach to 0-14. „Kapuściani” wciąż szukają gola bezskutecznie, tak jakby był to Złoty Pociąg. W sobotę lepszy okazał się team Wolcar Auto. Szybkie otwarcie wyniku za sprawą Michała Walczaka, poprawienie za sprawą Wojciecha Kopecia, a potem długie minuty bezskutecznych prób. Szóstka graczy outsidera broniła się dzielnie i nieco rozpaczliwie, a Wolcar był na bakier ze skutecznością. Jedynego gola w drugiej połowie dorzucił Tomasz Banaszak. Pewna wygrana Wolcaru, ale mogła być znacznie wyższa.

IV liga: Husaria – Stara Gwardia 1:2 (1:1)
Pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie odniosła Stara Gwardia. Zwycięstwo mocno wymęczone dodajmy. Zaczęło się od bramki Damiana Grymuzy, który zamknął dobre podanie Jana Stankiewicza z rzutu rożnego. Husaria nie miała zbyt wielu okazji, ale gdy piłka naszła na strzał Mariuszowi Libickiemu, zrobiło się 1:1. Konrad Wierzbiński był bez szans. Na początku drugiej połowy istny kociokwik w polu karnym Husarii zakończył się golem Grzegorza Kuśmirka. W końcówce Husaria zaprzepaściła wyborną okazję do zremisowania. Wierzbiński w ładnym stylu obronił rzut karny, wykonywany przez Mateusza Kowalczuka. Inna sprawa, że bramkarz Gwardii wcześniej sam sprokurował ten rzut karny.

I liga: Wściekłe Psy – Elektro-Spark 5:1 (2:0)
Z wysokiego „C” nie schodzą Wściekłe Psy. Drużyna Adama Bratkowskiego wypunktowała Elektro-Spark, a już w 1 min wynik otworzył Patryk Błaszczuk. W 5 min „Iskierki” miały już dwa gole do odrobienia – defensywa znów się zdrzemnęła i wykorzystał to Tomasz Dański. Trzeci cios na Elektro-Spark spadł w końcówce pierwszej odsłony. Brzydki faul Wasyla Slobodyana wywołał zupełnie niewspółmierną reakcję Igora Szewczyka, który nie dość, że odpychał rywala, to jeszcze „poczęstował” go epitetami. Arbiter „nagrodził” Slobodyana „żółtkiem” za faul, a Szewczyka dwoma żółtkami. Niespodziewanie grając w osłabieniu Elektro-Spark zniwelował stratę. Ładną akcją opisał się Łukasz Misztal. Niestety, potem „popisywał się” na boisku już w nieco inny sposób, co wypada przemilczeć. Wściekłe Psy szybko odpowiedziały na straconą bramkę, a potem zadały w ostatnich minutach jeszcze dwa ciosy. Dański i Bratkowski skończyli mecz z dubletami.

III liga: Robimy Marketing – Bio Berry 4:1 (2:0)
Rozkręca się ekipa Robimy Marketing, która dość gładko ograła Bio Berry. „Jagódki” zebrały naprawdę szeroki skład, ale nie poszło to w parze z dobrą grą. Były tylko przebłyski, jednak nader solidna defensywa „Marketingowców” radziła sobie dobrze ze wszystkimi próbami. Już w 1 min na swój sposób komicznego, ale i bardzo ładnego gola zdobył Norbert Piotrowski. Ten sam zawodnik podwyższył na 2:0 – błąd w tej sytuacji popełnił golkiper, Paweł Bilski. Nie był to zresztą dobry mecz tego golkipera – w drugiej odsłonie sam wpakował sobie piłkę do bramki po rzucie rożnym Kamila Balcerka. Była to bramka na 4:0 – wcześniej trafił też Karol Dziuba. Po zagraniu ręką Rafała Szyszki Bio Berry otrzymało rzut karny i Dawid Polesiak postarał się o honorowego gola.

III liga: Mat-Geo – Va Bank 2:1 (1:1)
Z wielkim trudem i w bólach zwycięstwo nad Va Bank wywalczyła drużyna Mat-Geo. Nie zanosiło się na to, gdy w 1 min gola na 1:0 zdobył Mateusz Rewerski. Już dwie minuty później drogę do bramki Pawła Gustawa znalazł jednak Rafał Furtak i padł gol na 1:1. Kolejne minuty to przewaga Mat-Geo, z której nic nie wynikało. Im bliżej końcowego gwizdka, tym przewaga spadkowiczów z II ligi rosła, jednak wynik nie ulegał zmianie. Aż do ostatniej minuty! Wtedy to Rewerski spuentował mecz tak jak go rozpoczął. Wygrał zespół lepszy, bardziej chcący wygrać, ale była to wygrana po mękach, a przeciwnicy dysponowali naprawdę okrojonym składem, bez najlepszego gracza, Karola Wróbla.

II liga: FC Fabryka Formy – NieDYSponowani 2:1 (1:0)
Ważne zwycięstwo odniosła Fabryka Formy, której rywalem w sobotę byli NieDYSponowani. Już na samym początku do siatki trafił Radosław Mazur, który mocno uderzył bezpańską piłkę w polu karnym. Drużyna Marcina Kulpy przespała początek meczu, ale później rozegrała się i potrafiła zagrażać bramce Pawła Smolińskiego. W końcu szczęście uśmiechnęło się do NieDYSponowanych. W 18 min uderzał Michała Capała, wyraźnie pomógł mu rykoszet i piłka zatrzepotała w siatce. Nie był to jednak gol na wagę remisu, bo fatalny błąd popełnił bramkarz, Kamil Woźniak. Złe wyjście do piłki, która zupełnie przypadkowo uderzyła w głowę Mazura i wylądowała w bramce. Bramka kuriozum rozstrzygnęła mecz.

Puchar Ligi: Antique – meble-ars.pl Zjednoczeni 3:0 (1:0)
Nie było niespodzianki w starciu Pucharu Ligi pomiędzy Antique a Zjednoczonymi. „Stolarze”, mimo że nie byli skuteczni, pokonali rywala 3:0. Michał Malinowski wybronił kilka sytuacji, co ostatnio jest standardem, a warto o tym wspomnieć, bo w zeszłym sezonie „Malina” widniał w kadrze Antique. Nie możemy napisać, że bronił barw tej drużyny, bo zdaje się, że nie rozegrał nawet meczu. W pierwszej połowie Malinowskiego pokonał Marcin Bijas. W drugiej także Jarosław Komarzeniec i kolega z drużyny, Mariusz Kaźmierski. Rozmiary zwycięstwa Antique mogły być w tym dniu znacznie wyższe.

II liga: GOL-asy – Underground Poker League 2:2 (2:0)
UPL powalczył do końca o punkty w meczu z GOL-asami i taka postawa została nagrodzona. Do przerwy to team Piotra Roja prowadził 2:0 po bramkach Adama Miąca i Huberta Małyszki. Dobry początek GOL-asów zwiastował ich zwycięstwo, ale po pięciu minutach nie wolno ferować wyroków. Druga połowa to przewaga optyczna „Pokerzystów”. Gola kontaktowego w 15 min zdobył Wojciech Nowomiejski. „Nowy” to nomen omen nowy zawodnik w teamie Bartosza Suchanowskiego. Bramkę na 2:2 w ostatniej minucie zdobył Patryk Bernat.

IV liga: KS Świeżaki – ABM Polska 1:4 (1:3)
Po trzech kolejkach zarówno Świeżaki, jak i ABM miały na swoich kontach zero punktów. Ktoś musiał się więc przełamać. Dzięki „stranierim” sztuka ta udała się ekipie ABM Polska, w szeregach której akurat nie Polacy zdobywali bramki. Hat-trick Denysa Braslavetsa i jedna bramka Nikity Datskevicha. Świeżaki odpowiedziały tylko trafieniem Jeremiego Olejnika na 1:1. Dla teamu Łukasza Mazura porażki z rywalem, który raczej nie będzie aspirował do czołowych miejsc w lidze to już sygnał ostrzegawczy.

IV liga: Wataha – SAABiX 1:2 (1:0)
SAABiX wygrał drugi mecz z rzędu. W sobotę rywalem dawnej Limuzyny była Wataha i to ona prowadziła do przerwy 1:0 po trafieniu Marka Misiewicza. Sam zawodnik zaznaczył, że należy go łączyć ze słynnym Bartkiem od Antka. SAABiX miał optyczną przewagę, ale skuteczność wołała o pomstę do nieba, a do tego niefrasobliwe poczynania zawodników narażały ich na kontry. Obie ekipy miały w tym meczu na swoim koncie sporo kardynalnych błędów czy kiksów. W końcu jednak SAABiX dopiął swego. Wyrównał Grzegorz Łuka w 15 min, a gola na wagę wygranej w 24 min strzelił Piotr Nadulski. Mecz był żywy i ciekawy, ale to koniec pozytywów.

IV liga: Nasaro Team – Atmosfera Zabawa Sport 0:4 (0:3)
AZS od pierwszych minut zyskał wyraźną przewagę optyczną, a jej finalizacja zajęła graczom w białych strojach kilka minut. W końcu się udało i bramki strzelili Marcin Goc oraz Patryk Pulikowski, a po kilku minutach także Przemysław Gdula. Pewne i wysokie prowadzenie rozluźniło zespół spod znaku trzech literek, czego efektem była dość nudna druga odsłona. Ekipa Kacpra Galazdry była wyraźnie lepsza, a dobre akcje Nasaro można było policzyć na palcach jednej ręki. Wynik ustalił w 21 min Piotr Drozd.

Ekstraliga: ZiP Kalina – Widok 3:1 (0:1)
Charakterna ZiP Kalina wyszła z kolejnych opresji w tym sezonie. Tym razem dwukrotni mistrzowie OLS przegrywali 0:1 z Widokiem, po bramce Łukasza Knosali. Taki wynik utrzymywał się od końcówki pierwszej połowy do 27 min, kiedy to po solowej akcji na strzał zza pola karnego zdecydował się Karol Banachiewicz.  Bomba „Grzybka” po rękach Andrzeja Chagowskiego i poprzeczce wylądowała w siatce, co kompletnie rozmontowało Widok i napędziło Kalinę. Dwie minuty później faul Mateusz Tkaczyka zakończył się rzutem karnym, a Banachiewicz miał już dublet. Kalina poszła za ciosem i po kolejnej minucie i podaniu z rzutu rożnego Marek Gliwka popisał się bardzo ładnym uderzeniem na 3:1. Widok już się nie podniósł.

Ekstraliga: PHU Pad-Bud – Poker Team 6:8 (2:3)
Pokaz radosnej piłki zafundowały sobie i nam drużyny Pad-Budu i Poker Teamu. Od pierwszych minut nie mogliśmy narzekać na brak goli czy nudę, a wynik ślicznym lobem nad Pawłem Prusem otworzył Piotr Baran. Poker prowadził 3:0 i jak to ma w swoim zwyczaju, na moment wyłączył przypływ prądu. „Blackout” zakończył się utratą dwóch bramek (dwukrotnie w roli głównej Paweł Bugała). Paweł Bielak mógł podwyższyć prowadzenie „Karcianych”, ale zmarnował doskonałą okazję. Robert Susz pocieszał go, że przyjdą kolejne i miał rację. Niecałą minutę po zmianie stron było już 5:2, a Bielak miał dublet! Strzelanina trwała jednak w najlepsze. Dwie bramki Michała Bartkowicza przedzielił gol Grzegorza Górala. Po „samobóju” Jakuba Bednary przewaga Pokeru stopniała do jednej bramki, ale Bednara szybko zrehabilitował się golem do właściwej bramki – drugim już w tym meczu. Góral podwyższył zaś na 8:5. Wynik w końcówce po solowej akcji w stylu Leo Messiego ustalił Łukasz Stefański. Po bramce „Stefssiego” Pad-Bud mógł jeszcze wrócić do gry, bo okazje do kolejnego trafienia były. Koniec końców skuteczniejszy Poker pokonał Pad-Bud, a kto wie czy kluczem do wygrania tego meczu nie było posiadanie nominalnego bramkarza. Poker miał Susza, a Pad-Bud ratował się Prusem i Mariuszem Nieradką.

III liga: FC Mamrotki – KS Marmota 2:2 (2:0)
Ekipa Mamrotek w najśmielszych stan nie przypuszczała chyba, że jest w stanie w niedzielne południe urwać punkty liderowi, nie mając zmienników i nominalnego bramkarza. Tymczasem po końcowym gwizdku zespół Romana Furmaniaka mógł odczuwać niedosyt! Marmota zagrała w sposób kompromitujący i przegrywała do przerwy 0:2. Zielono-niebiescy odrobili stratę dopiero na minutę przed końcem gry! Świetną robotę w zespole „Niedźwiedzi” robił Sławomir Łoński, autor pierwszej bramki. Dopóki miał siłę, ogrywał obronę rywali jak chciał. Mamrotki mądrze się broniąc i kontrując miały więcej sytuacji niż faworyzowana drużyna „Świstaków”.

IV liga: Decathlon – Billennium 1:1 (0:0)
Decathlon ze sporym trudem zebrał skład na niedzielny mecz z Billennium, a biorąc pod uwagę fakt, że „Informatycy” jak do tej pory nie stracili nawet gola, stawiało to team Michała Gutka w naprawdę trudnym położeniu. Tymczasem ambitna i bardzo solidna postawa pozwoliła na urwanie punktu. Ba, to Decathlon pierwszy objął prowadzenie po trafieniu Radosława Polechońskiego w 17 min. Usilne starania Billennium przyniosły skutek dopiero w 22 min za sprawą Roberta Kozaka. Obie ekipy zmierzyły się ze sobą już drugi raz – po raz pierwszy miało to miejsce w rundzie wstępnej Pucharu Ligi, gdzie górą był zespół Adriana Jędrzejewskiego.

II liga: Plaga Szczurów – KP Wicher 1:2 (0:1)
Plaga Szczurów jak do tej pory wyłącznie wygrywała, ale za przewiny organizacyjne (niewypełniony protokół) miała na koncie porażkę walkowerem z Inżą. W niedzielę doszła do tego porażka poniesiona na boisku. Wicher prowadził do przerwy 1:0 po trafieniu Michała Piskora. „Szczury” bez Karola Nalepy czy Tomasza Olka w składzie mocno straciły na jakości i było to widoczne, ale w końcu aktywny Przemysław Saniak zdołał doprowadzić do wyrównania. Nie na długo, bowiem już minutę później dał o sobie znać Marcin Beć, który zalicza bardzo udany początek sezonu w nowych barwach. Jego gol był trafieniem na wagę wygranej. 

I liga: Ekipa 666 – Restauracja Szwejk 3:1 (0:0)
Z pierwszej, bezbramkowej połowy, zapamiętamy głównie kilka okazji Szwejka i dobrą postawę Tomasza Kycia w bramce Ekipy, którą przypłacił m.in. krwotokiem z nosa. Po doraźnej pomocy bramkarz pozostał na swoim posterunku, ale kilka minut po zmianie stron skapitulował po strzale Gerarda Kopycińskiego, który staje się liderem Szwejka. Prawdziwy, charakterny zespół, poznaje się po tym jak wychodzi z opresji. „Piekielni” dali radę. Wyrównał Mirosław Cioch, któremu w tym meczu wyraźnie nie szło, ale wciąż był bardzo aktywny. W 23 min na 2:1 trafił Michał Budzyński. Wrzut z autu Ciocha, główka „Budynia” i teraz to Szwejk musiał gonić. Nic z tego. Kolejne gapiostwo defensywny w ostatniej minucie zostało skarcone powtórnie przez Ciocha.

II liga: CH Olimp – Inża Team 0:1 (0:0)
Niewiele ciekawego działo się w rywalizacji Olimpu z Inżą. Solidność defensywna Olimpu pozwalała tej ekipie długo wieźć bezbramkowy remis, ale niemal całkowity brak atutów ofensywnych to spory problem. Takowe atuty posiadała Inża i w końcu zadała cios kończący. Złotą bramkę w 23 min strzelił Damian Barszcz. Po mizernym początku, Inża nieco odkuła się punktowo. Olimp wciąż dołuje.

IV liga: Szukamy Sponsora – Zajezdnia 0:3 (0:3)
Zajezdnia szybko rozstrzygnęła losy meczu z Szukamy Sponsora, prowadząc już po sześciu minutach 3:0. Zaczął Rafał Zymon, który pechowo strzałem szpicem buta pokonał własnego bramkarza. W 3 min do głowy jak Virgil van Dijk wyszedł Przemysław Krystek i wpakował piłkę do bramki na 2:0. Brama na 3:0 to dzieło Adriana Tarkowskiego, który wyrzucił się do boku, do prawej nogi, co wydawało się głupią decyzją, ale gdy uderzenie z ostrego kąta zatrzepotało w siatce, okazało się, że w tym szaleństwie była metoda. Kolejne minuty to usilne próby Szukamy Sponsora, z których nie wyszło nic. Okazji nie brakowało, ale pod bramką przeciwnika zawodnicy w błękitnych strojach dostawali małpiego rozumu lub po prostu mieli pecha. Zajezdnia obniżyła loty, ale dowiozła bezpieczne prowadzenie do końca i sama też miała okazje, by je podwyższyć.

Puchar Ligi: Gliniana – SAABiX 6:0 (3:0)
Żadnej niespodzianki nie było w konfrontacji pierwszoligowej Glinianej z czwartoligowym SAABiX-em. Gliniana zafundowała rywalom trzy gole przed przerwą i trzy kolejne po zmianie stron. Różnica klasy była widoczna praktycznie w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Jako jedyny dublet ustrzelił Dawid Piorun.

Puchar Ligi: Husaria – Bio Berry 0:3 (0:2)
Trzy gole Michała Muchy wprowadziły Bio Berry do II rundy Pucharu Ligi. Nie jest to wielkie osiągnięcie, bo Husaria nie przeciwstawiła praktycznie nic ciekawego, a sam Mucha mógł ustrzelić drugie tyle bramek. W drużynie Husarii brakuje typowego napastnika – kogoś kto w ofensywie potrafiłby przytrzymać piłkę, ograć rywala, dać pierwiastek kreatywności. Bio Berry wygrało ten mecz małym nakładem sił i grając przeciętnie.

III liga: GP Togatus – KP Starówka 2:0 (1:0)
Starówka postawiła Togatusowi trudne warunki, ale w ostatecznym rozrachunku wyższa kultura gry, nabyta w wyższych ligach, była po stronie „Adwokatów”. Bramkę otwierającą wynik zdobył w 9 min Sławomir Bereza, wcześniej gracz UMWL Szkoltex. Jako drugi Piotra Maliszewskiego pokonał w drugiej odsłonie Hubert Korzeniewski i jak się później okazało było to trafienie ustalające rezultat rywalizacji.

II liga: Nocowanie.pl – Szerszeń Team 1:1 (0:1)
Mecz Nocowanie.pl – Szerszeń był dość siermiężny. Nie obejrzeliśmy zbyt wielu efektownych akcji, ale emocji do ostatnich nie zabrakło. W 11 min płaskie, mocne uderzenie Macieja Cygana ugrzęzło w siatce Mariusza Rzedzickiego. Odpowiedź teamu Rafała Misztala nastąpiła w 17 min. Tomasz Stopa znalazł drogę do bramki Dariusza Szewczaka. W ostatniej akcji meczu Szerszeń był o krok od zapewnienia sobie zwycięstwa. Marcin Sugier dobijał piłkę do pustej bramki i wtedy jeden z defensorów Nocowanie.pl desperackim wślizgiem… No właśnie. Wybił piłkę, albo powalił rywala. Gwizdek arbitra milczał. Czy słusznie?

II liga: Krupniki07 – MW Lublin 3:2 (2:0)
Krupniki zasłużenie pokonały MW Lublin, ale w końcówce meczu wygrana ta zawisła na włosku. W 6 min strzelanie rozpoczął Grzegorz Kosik, który sfinalizował dwójkową akcję z Adrianem Prażmo. Prażmo sam na listę strzelców wpisał się w 12 min, po naprawdę udanej, ładnej, solowej akcji. MW Lublin w pierwszej połowie nie miało zbyt wiele do powiedzenia. W 17 min Adam Psujek kopnął we własnym polu karnym w nogę Tomasza Dąbrowskiego. Ten wprawdzie nie upadł, ale Adrian Mańko wskazał na punkt karny, a Grzegorz Stępień się nie pomylił. Dość szybko zripostował jednak Kamil Młynarski, który w dogodnej sytuacji zachował zimną krew i puścił piłkę obok wychodzącego z bramki Mirosława Lato. W 22 min za przeklinanie swoją drugą żółtą kartkę w tym meczu obejrzał Prażmo. Grając w osłabieniu Krupniki straciły gola nr 2. Spokojny strzał Stępnia znalazł się w bramce Michała Pycia i wciąż pozostało trochę czasu na wyrównanie. Krupniki zdołały jednak utrzymać cenny rezultat do końca.

Puchar Ligi: KS Świeżaki – PKS BIGOS 3:0 (1:0)
W niedzielę na boisku przy ul. Lwowskiej w ramach Pucharu Ligi zmierzyły się dwie drużyny, których ligowy bilans delikatnie mówiąc nie zachwyca. Świeżaki – 4 mecze, 0 punktów, 3-14 w bramkach. BIGOS bardzo podobnie, przy czym 0-14 w bramkach. Trzy bramki różnicy w bilansie i trzy bramki na korzyść Świeżaków w bezpośredniej rywalizacji. Już w 3 min Marka Wolińskiego pokonał Jeremi Olejnik. Trudno powiedzieć by Świeżaki miały w tym meczu jakąś wyraźną przewagę, ale zespół Łukasza Mazura był po prostu konkretniejszy w swoich poczynaniach i trzykrotnie to udokumentował. Dwie bramki w drugiej odsłonie dorzucił Kacper Świerkula. BIGOS walczył dzielnie. Możemy też dodać, że to bardzo sympatyczna ekipa, ale gdy stosuje się takie zabiegi językowe, to znak, że trudno o bardziej merytoryczne pochwały.

Puchar Ligi: Dziesiąta – Mat-Geo 3:0 walkower
Trzeci niedzielny mecz przy Lwowskiej nie doszedł do skutku. Mat-Geo już w sobotę zrezygnowało z pucharowej rywalizacji z Dziesiątą.

III liga: WORD – Malagenia 2:6 (0:3)
Malagenia bez większego kłopotu rozprawiła się z ekipą WORD-u, już do przerwy prowadząc 3:0. Wynik mógł być zresztą i wyższy. W drugiej połowie „solista” w zespole „Egzaminatorów”, Piotr Sawicki, ustrzelił dwa gole, ale Malagenia cały czas miała pełną kontrolę nad meczem i jego rezultatem. Powracający do Polski Michał Wójtowicz przywitał się z OLS 2019 strzeleniem dwóch goli. Hat-trick był „na nodze”, ale skończyło się kiksem. Dwie bramki zdobył także Michał Haratynowicz. WORD opierał się tylko na indywidualnych próbach Sawickiego.

IV liga: Cloud Shisha Lounge Bar – OBI Zwycięska 3:0 (1:0)
Zespół Cloud Shisha Lounge Bar ograł OBI 3:0 i jest to najniższy wymiar kary. Po przeciętnym wejściu w sezon, Ukraińcy teraz radzą sobie coraz lepiej, a i terminarz zaczyna im sprzyjać. Najtrudniejsze mecze już chyba za nimi. W pierwszej połowie jedynego gola zdobył gracz OBI – Tomasz Has. Był to jednak „samobój”. Po zmianie stron Cloud Shisha przypieczętowała wygraną. Bramki dołożyli Dmytro Charushyn oraz Vladyslav Ivanitskyi. Spotkanie było dość jednostronne.

I liga: Hüttenes-Albertus – Posesja 4:2 (1:0)
Całkiem niezłe widowisko kończyło niedzielną sesję przy Tumidajskiego. Hüttenes do przerwy prowadził 1:0 po bramce Daniela Misztala. Warto pochwalić Mirosława Pietrasia, który świetnie wyłuskał piłkę spod nóg rywala i otworzył drogę do bramki Misztalowi. W 14 min obejrzeliśmy jedno z trafień weekendu. Michał Kozak oddał taki strzał, po którym szczęki opadły nam nisko, do samej ziemi. Marcin Mendel mógł tylko pomarzyć o obronie tej petardy z rzutu wolnego. Notabene obaj panowie niegdyś razem walczyli w barwach ekstraligowej wówczas Marmoty. Radość Posesji dość szybko została zmącona. Jeden z graczy Posesji wybijał piłkę tak niefortunnie, że nastrzelił Misztala, a futbolówka powędrowała wprost do bramki, obok bezradnego Artura Bogaja. W 19 min Pietraś podwyższył na 3:1. Pięć minut później nie było już wątpliwości kto wygra ten mecz, gdy Tomasz Martyniak przełamał swoją niemoc strzelecką i także dołożył gola. W ostatniej minucie Kozak pokusił się o swoją drugą bramkę, zmniejszając rozmiary porażki Agencji Nieruchomości.

IV liga: TRANS-AUDYT.pl – Patataje 2:1 (1:0)
TRANS-AUDYT.pl z trudem wywalczył swoje pierwsze punkty w sezonie, pokonując w niedzielny wieczór Patataje 2:1. W 5 min niepilnowany Michał Stypułkowski trafił do siatki po raz pierwszy i w tej połowie był to jedyny gol. Przewaga „Transportowców” w pierwszych minutach była wyraźna, ale potem gra się nieco wyrównała. W 19 min o gola na 2:0 pokusił się Mateusz Cadima. Nowy nabytek Transaudytu zapewnił drużynie wygraną, bowiem jak się później okazało – Patataje także miały swój moment. Niezawodny Tomasz Pluta w 23 min strzelił gola kontaktowego, po którym zrobiło się naprawdę ciekawie. Ambitne próby zespołu w białych strojach nie przyniosły jednak efektu.

III liga: Bosko Kośminek – meble-ars.pl Zjednoczeni 1:1 (0:0)
Solidne, a nawet dobre trzecioligowe kopanie zakończyło się podziałem punktów. Do przerwy było 0:0. Nikt nie zamierzał ustępować rywalowi choćby na pół metra. Dominowała twarda, męska walka. W 14 min niepewne wyjście z bramki Wiktora Słomki zakończyło się golem dla Kośminka. Na listę strzelców wpisał się Piotr Ździebło. Zjednoczeni postarali się o błyskawiczną odpowiedź, a dokonał tego Konrad Wabik. Prowadzone w wysokim tempie zawody co i rusz zwiastowały zwycięską bramkę dla jednej ze stron, ale ta finalnie nie padła.

I liga: Undefined Team – Bombardino 716 2:3 (1:1)
Undefined Team dwukrotnie prowadziło z Bombardino po bramkach Dawida Mazurka i dwukrotnie traciło prowadzenie po celnych główkach Mateusza Sprysaka. Zwycięską bramkę dla „Numerycznych” na pół minuty przed końcem spotkania zdobył z najbliższej odległości Michał Kucharczyk. „Nieokreśleni” grali bez zmienników i to mogło mieć duże znaczenie dla rezultatu końcowego. Bramki, które strzeliła ekipa Pawła Kwiatkowskiego zdecydowanie były do uniknięcia.

I liga: MM Studio – Gliniana 1:3 (1:2)
Spadkowicz z Ekstraligi nie poradził sobie z beniaminkiem. W zespole MM Studio w oczy rzucała się dysproporcja między silną ofensywną, a kiepską defensywą, w dodatku bez nominalnego bramkarza. Udało się prowadzić po szybkim wypadzie z kontrą i „samobóju” Łukasza Ptaszyńskiego. Jednak nie minęła minuta, a Michał Dudziak wyrównał, a po dwóch kolejnych znów pokonał Mariusza Kędrę. MM Studio miało kim straszyć, ale zabezpieczać tyłów już nie bardzo. Gliniana była zespołem bardziej kompaktowym i zbalansowanym. W 22 min kropkę nad „i” postawił Kamil Dudek. Jak na poniedziałek i 17:30 to obejrzeliśmy naprawdę niezłe zawody.

II liga: NieDYSponowani – Nocowanie.pl 2:3 (0:1)
W poniedziałkowy wieczór NieDYSponowani i Nocowanie.pl odrobili zaległości z poprzedniej kolejki. W pierwszej połowie obejrzeliśmy tylko jednego gola, a zdobył go Marek Jańczyk. Prowadzenie 1:0 drużyny w białych koszulkach utrzymywało się bardzo długo, bo aż do 24. minuty. Wtedy rozpoczęła się istna wymiana ciosów. Wyrównał Mateusz Nowak, ale błyskawicznie odpowiedział Jańczyk i znów Nocowanie prowadziło. Rywale odsłonili się, szukając kolejnego wyrównania. Rafał Misztal skarcił NieDYSponowanych golem na 3:1, ale doliczony czas gry trwał, bo wcześniej mieliśmy przerwę z powodu kontuzji Piotra Kozłowicza. W drugiej  z doliczonych minut Paweł Brzozowski zdobył gola na 2:3 i zatliła się iskierka nadziei dla zespołu Marcina Kulpy. Trafienia na 3:3 już jednak nie było.

Ekstraliga: RKS Perła – Antique 4:5 (2:4)
Początek spotkania Perły z Antique nie zapowiadał żadnych emocji. Mogliśmy jedynie podziwiać kapitalnego gola Jarosława Komarzeńca, który stojąc tyłem do bramki uderzył piłkę piętą (z powietrza!) i trafił idealnie przy dalszym słupku. Czy tak chciał? Jeśli tak, to jest polskim Zlatanem. Niemal równie ładny był gol na 2:0, którego strzelił Krzysztof Chilimoniuk. Mocne, precyzyjne uderzenie z lewej nogi i bramkarz bez szans. Trzeci gol dla Antique to sytuacja sam na sam wykorzystana przez Michała Hajkowskiego. Gdy w 16 min Marcin Bijas podwyższył na 4:0, powoli grzebaliśmy szanse Perły. Zupełnie niepotrzebnie. Emil Klimkowicz i Przemysław Kwiatek zdobyli w pierwszej połowie po golu i „Piwosze” odrobili połowę strat. Mozolne odrabianie zostało utrudnione na początku drugiej połowy, gdy znów do meczowego protokołu wpisał się Bijas. W kolejnych minutach Perła uzyskała jednak bardzo wyraźną optyczną przewagę, spychając „Stolarzy” do głębokiej defensywy. Kwiatek grał koncertowo. To on trafił na 3:5. To on miał udział przy większości akcji drużyny Daniela Hulicza. W 33 min po bramce Daniela Mazurka przewaga Antique wynosiła już tylko jednego gola. Perła miała wielkiego pecha. Trafiała w słupki, poprzeczkę, bądź strzelała minimalnie obok bramki. Z sytuacji w końcówce „Piwosze” mogli nie tylko zremisować ten mecz, ale nawet spokojnie go wygrać. Mimo świetnej gry Kwiatka i wielkiej woli walki pozostałych, trzy punkty powędrowały jednak na konto Antique. Przespany przez Perłę pierwszy kwadrans gry okazał się kluczowy.

Puchar Ligi: Cloud Shisha Lounge Bar – Ekipa 666 3:1 (1:1)
O tym, że Cloud Shisha ma spory potencjał sportowy wiedzieliśmy od pierwszego meczu, a jeśli ktoś miał wątpliwości, to poniedziałkowy występ w Pucharze Ligi rozwiał je. Czwartoligowcy wyeliminowali lidera I ligi, Ekipę 666, w dodatku grając bez choćby jednego zmiennika. Do przerwy w meczowym protokole widniał rezultat 1:1, ale druga połowa to sukces ekipy dowodzonej przez Dmytro Charushyna. To on zdobył bramkę na 3:1, pieczętującą wynik meczu. „Piekielni” bez kilku istotnych postaci w składzie, w tym nominalnego golkipera, nie poradzili sobie z szybkimi, zwinnymi i kreatywnymi rywalami.

Ekstraliga: Moore – Adampol Team 2:9 (0:4)
Tydzień temu ZiP Kalina praktycznie wytarła podłogę Adampolem, a w ostatni poniedziałek świdniczanie z ofiary stali się katem. Katem drużyny Moore. Marcin Urban nie mógł narzekać na braki kadrowe – dysponował naprawdę silnym składem, a mimo to Adampol robił na boisku co chciał. Mateusz Dudek może i zawinił nieco przy golu na 3:0 autorstwa Mateusza Zawiślaka, ale gdyby nie jego liczne interwencje (szczególnie w pierwszej połowie), to „Piekarze” spokojnie skończyliby ten mecz z dorobkiem ponad tuzina bramek. „Masło” uwijał się jak w ukropie, ale koledzy momentami biernie przyglądali się jak Adampol napędza kolejne akcje. Bezbłędny w środku pola był Paweł Uliczny, nieuchwytni byli szybcy Michał Babiarz czy Paweł Szyjduk, a cała reszta także sumiennie dorzucała swoje „trzy grosze”. Na grę Adampolu patrzyło się przyjemnością i można się było zastanawiać czy to ten sam zespół, który tydzień wcześniej nie mógł wyjść z połowy boiska w starciu z ZiP Kaliną.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – RKS Perła 4:3 (2:1)
We wtorek Politechnika i Perła odrobiły zaległości. Zacięty mecz zakończył się sukcesem „Polibudy”. Na pierwszego gola czekaliśmy kwadrans. Wtedy to piłkę w polu karnym bez przyjęcia uderzył Mateusz Krzywanowski i trafił obok Cezarego Kubisia. Na pierwszą bramkę czekaliśmy kwadrans, ale pierwszy faul został odgwizdany jeszcze później – w 18 min. Niedługo potem Politechnika doprowadziła do remisu. Mocne uderzenie Daniela Pietrasa zaskoczyło Przemysława Powagę, któremu wcześniej (i później także) w sukurs przychodziło kilka razy obramowanie bramki. Politechnika poszła za ciosem i w 20 min po rzucie rożnym w swoim stylu świetnie piłkę skontrował Dominik Struk. Dwie minuty po przerwie Perła wyrównała za sprawą Przemysława Kwiatka. Politechnika odgryzła się w 25 min. Łukasz Stec trafił, kiepsko dysponowany Powaga skapitulował i było 3:2. W 35 min druga bramka Struka oznaczała, że „Piwosze” mają już dwie bramki do odrobienia. Jedną udało się dość szybko, bo po akcji Kwiatka piłkę do swojej bramki wpakował Michał Rzążewski, ale na drugiego gola nie starczyło czasu i umiejętności. Druga z rzędu minimalna porażka Perły stała się faktem.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.