Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (527)



Nie ma już w lidze zespołów, które nie straciłyby punktów. Szybko poszło. Nie ma już też drużyny, która nie zdobyłaby gola. Ostatni tę plamę zmazał z siebie BIGOS. Pierwsza runda rozgrywek jest już za półmetkiem. Pierwsza runda Pucharu Ligi blisko finiszu. Sezon w pełni.

Ekstraliga: Ipso Iure – Widok 0:6 (0:2)
Czwartkowy, zaległy mecz Ipso Iure – Widok to opowieść z cyklu „One Man Show”. Błyszczał i brylował Ayoub Kherouf. Popularny „Paco” zdobył pięć z sześciu goli dla Widoku, a co najważniejsze – to on „załatwił” Krystianowi Okoniewskiemu czerwoną kartkę, która definitywnie odebrała „Prawnikom” chęć gry. Co ciekawe – pierwszy gol padł dopiero w 18 min. Tuż przed przerwą padł drugi, po błędzie Marcina Wrońskiego w wyprowadzeniu piłki. Później Wroński, któremu od czasu do czasu wtórowali koledzy z zespołu, miał sporo do powiedzenia na temat pracy sędziego. Racji było w tym niewiele. Gdyby Widok był skuteczniejszy, z łatwością wygrałby ten mecz dwucyfrowo. Niedokładność, a momentami także skrajny egoizm przy kończeniu sytuacji, spowodowały, że wynik tego meczu to „tylko” 6:0. Listę strzelców uzupełnił Bartłomiej Knosala.

Ekstraliga: Widok – Neo 2:3 (1:2)
Neo zaskakuje jako beniaminek i systematycznie gromadzi punkty, choć w prawie żadnym meczu nie gra w najsilniejszym składzie. W piątek drużyna dowodzona przez Jana Błaszczaka dość niespodziewanie ograła Widok, który dzień wcześniej rozbił Ipso Iure. Znów Neo zanotowało naprawdę dobry początek meczu. Franciszek Bojarski w 7 min na 1:0. W 16 min na 2:0 podwyższył Marek Błaszczak. Widok wyraźnie nie mógł złapać odpowiedniego rytmu, choć jak zawsze bardzo aktywny był Ayoub Kherouf. To po jego dobrym podaniu w 20 min Łukasz Knosala zdołał zniwelować stratę. Widok konsekwentnie dążył do wyrównania, ale Neo potrafi się bronić, co udowodniło wytrzymując nawałnicę Politechniki Lubelskiej kilka tygodni wcześniej. 33. minuta to huśtawka nastrojów dla Widoku. Z jednej strony wyrównanie starszego z braci Knosala, który znów skorzystał z asysty „Paco”, ale z drugiej strony także druga żółta kartka dla Algierczyka, który ciesząc się z gola niepierwszy raz w tym meczu nadużywał polskich wulgaryzmów. Neo szybko wykorzystało przewagę liczebną i to dwukrotnie. Za pierwszym razem sędzia Piotr Baran nie uznał gola, stwierdzając, że piłka przy rzucie rożnym nie była ustawiona prawidłowo. Powtórka, inne rozegranie kornera, mocny strzał Karola Chmury i znów efekt ten sam – piłka trzepocze w siatce Andrzeja Chagowskiego i jak się później okazuje – jest to gol na wagę wygranej. Widokowi brakowało jednego zawodnika, szczególnie takiego jak „Paco”, który nieszablonowymi zagraniami i swoją szybkością potrafi zrobić różnicę.

Puchar Ligi: KS Marmota – CH Olimp 0:4 (0:2)
Frekwencja w sobotni poranek nie dopisywała. Marmota miała tylko jednego zmiennika, a Olimp wcale. Drugoligowcy okazali się jednak wyraźnie lepsi, aplikując „Świstakom” dwa gole przed przerwą i dwa kolejne po zmianie stron. W obu wypadkach strzelcami byli Kamil Siczek i Krzysztof Godula. Marmota miała swoje sytuacje. Najlepsze jeszcze przy stanie 0:0, ale tego dnia team Marcina Iwana był skuteczniejszy.

Puchar Ligi: Elektro-Spark – MW Lublin 0:3 walkower
Elektro-Spark kilka godzin przed planowanym pierwszym gwizdkiem poddał mecz z MW Lublin i tym samym awans do II rundy Pucharu Ligi rozstrzygnął się poza boiskiem.

III liga: Bosko Kośminek – WORD Lublin 1:1 (0:0)
Trzecioligowy outsider uciułał kolejny punkt, stawiając dzielny opór faworyzowanemu Kośminkowi, który ostatnio był w bardzo dobrej formie. Tymczasem w sobotnie południe zespół Jakuba Kosikowskiego grał bardzo schematycznie, bez pomysłu, jednostajnie i w dodatku mocno nieskutecznie. Do przerwy było 0:0. Niedługo po zmianie stron niemoc drużyny w błękitnych strojach przełamał Adam Aina, ale nie oznaczało to jeszcze pewnej wygranej. WORD odgryzł się naprawdę ładnym uderzeniem z woleja w wykonaniu Grzegorza Wilka w 20 min. Po końcowym gwizdku gracze Bosko Kośminka nie kryli rozczarowania rezultatem, ale na boisku nie zrobili za wiele, by wygrać. WORD zaś zagrał chyba swój najlepszy mecz w tym sezonie.

II liga: NieDYSponowani – Plaga Szczurów 0:3 walkower
Na sobotni mecz z Plagą Szczurów przybyło raptem dwóch NieDYSponowanych i oczywiście oznaczało to brak możliwości rozegrania spotkania. Plaga wygrała walkowerem.

I liga: MM Studio – Wściekłe Psy 2:2 (1:0)
MM Studio wyraźnie się rozkręca. Wygrana z Bombardino, a teraz cenny remis z Wściekłymi Psami. Tak wygląda to z perspektywy suchych wyników. Faktycznie w sobotę to jednak „Wściekli” mogli cieszyć się z remisu, bo to MM Studio przeważało, szczególnie w pierwszej połowie, wygranej przez drużynę Mariusza Kędry 1:0 (gol Roberta Stachyry). Po zmianie stron Adam Bratkowski w swoim stylu wyrównał, ale MM Studio szybko powróciło na prowadzenie, tym razem za sprawą Marcina Miściura. Wściekłe Psy po raz drugi wyrównały na minutę przed końcem meczu. Paweł Włoch oddał strzał z takiej pozycji, że raczej nikt, włącznie z nim, nie sądził, że może to skończyć się golem. Tymczasem soczysty „czub” odbił się od słupka, a po chwili zdezorientowany Jacek Pietras wyjmował piłkę z bramki. Fakt, że tę akcję poprzedził źle wyrzucony przez gracza „Wściekłych” aut, jednak drobna pomyłka arbitra nie umniejsza zasługi strzelca. MM Studio mogło wygrać ten mecz, ale nie potrafiło wykorzystywać sytuacji.

IV liga: MPT Radio Taxi 919 – Atmosfera Zabawa Sport 1:1 (1:0)
Przyszła kryska na Matyska i w lidze nie ma już zespołów, które nie straciłyby punktów. Ostatnim jest MPT Taxi. W sobotnim meczu na szczycie IV ligi to Atmosfera Zabawa Sport, zespół Kacpra Galazdry, był stroną dominującą. Jednak trafili na siebie godni rywale i każdy, nawet najmniejszy błąd, mógł  kosztować punkty. W pierwszej połowie MPT zadało cios, mając przy tym sporo szczęścia. Strzał, bilardowe uderzenia od słupka oraz kilku graczy AZS i finalnie zapisywaliśmy „samobója” bramkarzowi, Michałowi Giletyczowi, którego winy w tym było najmniej. Oba gole w tym meczu były nieco przypadkowe. Marcin Goc w 20 min trafił po strzale z woleja w kozioł, ale raczej na pewno nie chciał uderzyć piłki właśnie w ten sposób. Sprawiedliwości stało się jednak zadość, bo AZS na pewno zasłużył na minimum jedno trafienie. Remis i liga będzie ciekawsza.

IV liga: ABM Polska – Szukamy Sponsora 3:5 (1:3)
ABM dobrze zaczął mecz z Szukamy Sponsora i udanie go skończył, ale cały środek należał do rywali, którzy zgarnęli też komplet punktów. W 2 min na 1:0 dla ABM trafił Przemysław Dudek, ale potem defensywa tej drużyny wyczyniała najróżniejsze rzeczy, których nijak nie można zrecenzować pozytywnie. W 8 min wyrównał Tomasz Smyk, a potem już poszło – na 2:1 Mateusz Wawszczak, na 3:1 Maciej Kliński. Demontaż ABM trwał po zmianie stron. Smyk i Wawszczak zapracowali na dublety, a gdy zawody były już rozstrzygnięcie, zryw ABM przyniósł temu zespołowi jeszcze dwie bramki na otarcie łez.

II liga: Szerszeń Team – Inża Team 3:1 (1:0)
Szerszeń Team udanie wykorzystał naszą charytatywną akcję pomocy kilkuletniej Marysi. Wpłatę zamienił na transfer zawodnika, a ten w debiucie odpłacił się bezcennym dubletem. Ale po kolei. Szerszeń zaczynał w osłabieniu, czekając na „spóźnialskich” graczy. W końcu składy zostały uzupełnione, a w 7 min Paweł Lizun posłał piłkę do bramki Roberta Skomro. W 19 min wyrównał Piotr Nowakowski, ale jeszcze w tej samej minucie Tomasz Książek, wspomniany nowicjusz w zespole „Hornets” trafił na 2:1. Końcówka to dramatyczne wydarzenie z udziałem Pawła Małka, który z pozoru niegroźną boiskową sytuację przypłacił poważną kontuzją twarzy – połamana kość jarzmowa i oczodół to nie przelewki. Sam Paweł, który gra w LAKP od grubo ponad dekady, zapowiada, że to koniec jego przygody z piłką. Życzymy więc powrotu do pełni zdrowia. Mimo że „Szerszenie” kończyły mecz bez nominalnego bramkarza, zadały cios kończący – Książek w 25 min ustalił wynik meczu.

IV liga: SAABiX – Husaria 9:1 (3:0)
SAABiX w składzie zbliżonym do optymalnego nie miał żadnych kłopotów z rozbiciem Husarii. Od początku na boisku rządziła i dzieliła tylko jedna strona, a kolejne gole były kwestią czasu, zwłaszcza że dawnej Limuzynie wychodziło prawie wszystko. Najlepszy dowód to fantastyczny strzał Sebastiana Króla, który aż trudno opisywać. To trzeba było zobaczyć! Jedna z perełek tego sezonu. Hat-tricka ustrzelił Paweł Tobiasz, wspomniany Król zdobył dwie bramki, a pozostałe cztery zdobywali Paweł Dejko, Artur Wilczek, Grzegorz Wilczek i wreszcie Marcin Płachta. Honor Husarii uratował Maciej Gawlik.

I liga: Hüttenes-Albertus – Promil 3:1 (1:1)
Hüttenes w sezonie 2019 bardzo pozytywnie zaskakuje. Kolejny udany mecz drużyna ta rozegrała w sobotę, mimo że nieobecny był filar i bohater rywalizacji ze Wściekłymi Psami, Marcin Mendel. Między słupkami stanął Piotr Kowal i już w 6 min skapitulował po strzale Macieja Kędziory. Zapowiadało to trudny mecz dla szaro-czerwonych. Promil jednak także miał swoje problemy i także grał w składzie dalekim od najsilniejszego. W 11 min swojego ósmego gola w sezonie upolował Daniel Misztal. Zacięta rywalizacja miała zaskakujący finisz. W 20 min za brzydki faul ratunkowy czerwoną kartkę obejrzał Tomasz Skomra. Wydawało się więc, że szala zwycięstwa przechyla się w kierunku ekipy Rafała Goździewskiego. Przewaga jednego zawodnika to handicap. Jednak Promil tak bardzo chciał wygrać, że zaatakował całą szóstką, z Michałem Olechem biegającym gdzieś w środku pola. Wystarczyło jedno złe rozegranie, przechwyt Hüttenesa i pewny strzał Tomasza Martyniaka z własnej połowy, by zrobiło się 2:1. Dzielna ekipa spod znaku literek H-A dobiła rywali w ostatniej minucie, kiedy głową piłkę w bramce Olecha umieścił Artur Harasim.

IV liga:  Zajezdnia – Wataha 2:0 (2:0)
Zajezdnia powoli dołącza do czwartoligowej czołówki. W sobotę team Przemysława Krystka ograł Watahę 2:0, obydwa gole zdobywając przed przerwą. Mocne pierwsze połowy w wykonaniu Zajezdni to zresztą standard – wystarczy przypomnieć sobie mecze z Szukamy Sponsora czy Billennium. Drugie połowy przeważnie są gorsze, ale tym razem nie skutkowało to niczym poważnym. Wataha nie potrafiła zagrać skutecznie i choćby „napocząć” przeciwnika. Gole w tym meczu zdobywali Piotr Kowalczuk i Krzysztof Jankowski.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – PHU Pad-Bud 3:2 (1:0)
Sobotnie granie kończył mecz Politechniki z Pad-Budem. Pierwsza połowa nie obfitowała w gole. Padł tylko jeden, a zdobył go Michał Zlot. Prowadzenie podopiecznych Andrzeja Kurysa było zasłużone. Cała drużyna ciężko pracowała na dobry wynik. Po przerwie był on jeszcze lepszy, bowiem najpierw Zlot poprawił na 2:0, a potem pechowo do własnej siatki piłkę skierował Michał Bartkowicz. Jednak team Piotra Bielaka nie miał zamiaru składać broni i odrobił część strat. Adrian Bartosik zdobył gola nr 1. Gol kontaktowy padł jednak za późno, bo już w samej końcówce spotkania Łukasz Stefański znalazł drogę do siatki. Na doścignięcie „Polibudy” nie było już czasu.

III liga: FC Mamrotki – KP Starówka 2:2 (2:2)
Nerwowy, twardy i dość rwany mecz Mamrotek ze Starówką rozstrzygnął się jeszcze w pierwszej połowie. Starówka prowadziła po golu Kamila Marczyńskiego, by potem dać sobie wbić dwa kolejne gole. Sławomir Łoński najpierw świetnie dograł do Zbigniewa Próchno, a potem już sam pokonał Marcina Błaziaka. Ostatnie słowo w tej połowie należało ponownie do popularnego „Marychy” i gdyby nie kilka scysji i cała masa niesłusznych pretensji do sędziego, moglibyśmy mówić o bardzo fajnym meczu. Druga połowa była znacznie spokojniejsza, ale niestety także nie było w niej bramek. Sprawiedliwy remis.

IV liga: Patataje – PKS BIGOS 0:2 (0:0)
Trafił swój na swego. Jedni i drudzy kaleczą futbol od początku sezonu, ale w tym dniu ciut mniej kaleczyli go gracze spod znaku okazałej kapusty. Już na papierze skład PKS zwiastował możliwość walki o punkty z Tomaszem Plutą i spółką. I udało się! Pierwsza połowa bezbramkowa. W drugiej o wygranej zdecydowały stałe fragmenty gry. Pierwszy padł w następstwie rzutu rożnego. Piłkę w siatce umieścił Tomasz Krzyżanowski. Drugie trafienie to rzut karny, egzekwowany przez faulowanego chwilę wcześniej Bartłomieja Czarnotę. Były to dwie pierwsze bramki zdobyte przez BIGOS w tym sezonie, a przypomnijmy, że liga trwa już prawie 1,5 miesiąca. Lepiej późno niż później.

IV liga: OBI Zwycięska – KS Świeżaki 0:1 (0:0)
Kolejne mocno przeciętne widowisko obejrzeliśmy przy Rycerskiej. Choć chęci i zaangażowania jednym i drugim odmówić nie możemy, to piłkarskiej jakości było tyle co kot napłakał.  W pierwszej słupki po razie ratowały obu bramkarzy i to w zasadzie wszystko. W drugiej padł gol. Nieco przypadkowy, bo samobójczy. Wstrzelona w pole karne piłka odbiła się od Tomasza Hasa i wylądowała w bramce pomiędzy nogami Mateusza Suszka. OBI w końcówce ruszyło do przodu, ale jedynie nadziewało się na nieskuteczne kontry Świeżaków.

IV liga: Wolcar Auto – Decathlon 1:1 (1:1)
Jeśli ktoś w 11 min wyszedł akurat do ubikacji, bo przegapił wszystko co najciekawsze w tym spotkaniu. Wprawdzie mecz był całkiem niezły, żywy i intensywny, to jednak dwa gole padły w ciągu niecałych 60 sekund. Pierwszy to trafienie z rzutu wolnego Radosława Polechońskiego, po rękach bramkarza Wolcaru. Stracony gol zmobilizował zespół Michała Mędrzeckiego i jeszcze w tej samej minucie Daniel Sekuła z bliska wepchnął piłkę, przy okazji taranując bramkarza. Zdaniem sędziego faulu jednak nie było. Było za to sporo pretensji wobec arbitra przez całe spotkanie – niestety często uzasadnionych. Arbiter niepewną postawą wprowadził nerwowość, a nerwowość nie poszła w parze z piłkarską jakością i w drugiej połowie goli już nie było. Sprawiedliwy podział punktów.

II liga: FC Fabryka Formy – Krupniki07 5:1 (2:0)
Trudno liczyć na korzystny wynik, gdy już po 8 sekundach przegrywa się 0:1, a tak było w przypadku Krupników. Dobre podanie Krzysztofa Żukowskiego do swojego imiennika, Bednarczuka, a ten drugi wpakował piłkę do bramki po rękach Michała Pycia. Nie minęło 20 sekund, a mogło być już 1:1, ale tym razem dobrze interweniował Paweł Smoliński. Kto wie jak ułożyłoby się to spotkanie, gdyby ten gol wpadł. Coś nam mówi, że jednak i tak Fabryka byłaby górą, bo grała tego dnia po prostu dużo lepiej niż rywale. Klasą dla siebie był Żukowski, który prawie w ogóle nie tracił piłkę, a w dodatku asystował przy dwóch pierwszych bramkach. Gol na 2:0 to jego daleki wrzut z autu i skuteczny strzał Mateusza Króla. Kolejne bramki Fabryka dorzuciła po przerwie – m.in. dwukrotnie niezatrzymujący się Radosław Mazur. Honorowe trafienie dla teamu Tomasza Sijewskiego padło w 22 min, po tym jak Adrian Prażmo skutecznie egzekwował rzut karny. Krupniki zawsze były niewygodnym rywalem dla Fabryki Formy, ale tym razem było inaczej.

III liga: Mat-Geo – Bio Berry 2:0 (1:0)
Mat-Geo wciąż dobrze punktuje, choć akurat w niedzielę po dość kiepskiej grze. O wygranej spadkowiczów z II ligi zdecydował przede wszystkim brak rezerwowych w drużynie przeciwnej. To Bio Berry miało bowiem w tym meczu więcej z gry, ale brakowało wykończenia, a potem już także sił. Mat-Geo grało na stojąco, być może za sprawą szybko, łatwo objętego prowadzenia w 2 min (gol Mateusza Rewerskiego). W 22 min wynik ustalił Michał Młynarczyk. „Jagódki” podobały nam się bardziej, ale za wrażenia artystyczne punktów w futbolu nie ma.

IV liga: Stara Gwardia – Nasaro Team 2:1 (0:1)
Stara Gwardia zaliczyła wyjątkowo słaby występ, ale i tak zeszła z boiska wygrana. Dlaczego? Nasaro zebrało raptem pięciu zawodników i w końcu nawet bicie głową w mur w wykonaniu „Gwardystów” przyniosło efekt. W pierwszej odsłonie pięknym golem na 1:0 dla Nasaro popisał się bezsprzeczny lider tej drużyny, Damian Kowalczyk. Koledzy wtórowali mu dość dzielną postawą w defensywie, ale gdy rywal gra tak kompromitująco, jest to łatwiejsze. A Gwardia robiła wszystko by stracić punkty. W końcu w 19 min z bliskiej odległości sprytnie piłkę w bramce Nasaro umieścił Jan Stankiewicz. Zwycięski gol to już typowy fart. Strzał Adriana Woszkiela zmierzał w ręce bramkarza, ale piłka odbiła się od Kowalczyka i ugrzęzła w siatce. Golkiper był bezradny.

II liga: GOL-asy – CH Olimp 0:3 (0:3)
To był dobry weekend dla Olimpu. W sobotę mimo braku zmienników udało się „wykopać” z Pucharu Ligi Marmotę, a w niedzielę, już w dużo lepszym składzie, udało się ograć 3:0 GOL-asy. To wynik dość niespodziewany, bo za faworyta uchodziła raczej ekipa Piotra Roja. Tymczasem Olimp załatwił temat już przed przerwą. Gole zdobywali Łukasz Galant, Michał Urbaś i Michał Romanowski, który wykorzystał rzut karny po faulu na Urbasiu. To właśnie Urbaś był bezdyskusyjnie najlepszym aktorem widowiska. Aktywny, szybki, momentami nieuchwytny dla defensywy „Golasów” i w dodatku oddający całe mnóstwo groźnych strzałów. Man of the match!

I liga: Elektro-Spark – Posesja 3:0 walkower
Powiedzieć, że ten sezon nie układa się po myśli Posesji, to w sumie tak jak nie powiedzieć nic. Drużyna Artura Bogaja w niedziele zmuszona była poddać mecz walkowerem, a Elektro-Spark drugi raz w ten weekend pozostał w domu. W sobotę z własnej winy, w niedzielę z prezentu rywali.

II liga: Underground Poker League – MW Lublin 5:8 (3:3)
Piłkarze UPL i MW Lublin uskutecznili sobie w niedzielne popołudnie strzelanie bez opamiętania. 13 goli w 25-minutowym meczu daje średnia ponad gola na dwie minuty! To zasługa bardzo radosnej twórczości bramkarzy i dziurawych defensyw. Już w 1 min do bramki trafił Patryk Bernat, ale szybko odpowiedział najlepszy w szeregach MW Wojciech Czernicki. W 5 min miał on już dublet, ale w 11 min UPL prowadził 3:2! Czernicki doprowadził do wyrównania i do przerwy mieliśmy remis. Druga połowa to jednak dominacja MW Lublin. Drużynie dobrze zrobiła zmiana na pozycji bramkarz. Emil Mackiewicz w polu radził sobie lepiej niż w bramce i dał sporo jakości. Strzelił zresztą gole 4:3 i 6:3. Kanonada trwała do ostatniego gwizdka, ostatecznie przynosząc MW Lublin 8 bramek, UPL-owi 5. Królem polowania z „karetą” został Czernicki. I choć obu zespołom można zarzucić wiele w kwestii rzetelnej gry w obronie, to wolimy takie widowiska niż kopaninę z wynikiem 1:1 czy np. 0:0.

IV liga: Billennium – Cloud Shisha 2:5 (1:1)
Cloud Shisha po ostatnim słabym występie, teraz wróciła na właściwe tory. Drużynę do wygranej nad Billennium pociągnął Mykhailo Harkavka. To on otworzył wynik w 8 min. Na tego gola Billennium znalazło ripostę, ale tuż po przerwie Harkavka dorzucił dwie kolejne bramki. W 20 min Mykyta Shevchenko podwyższył na 4:1 i szansa na punkty dla „Informatyków” była już znikoma. Udało się wprawdzie zmniejszyć dystans, ale ostatnie słowo należało do Shevchenki. Nieobecność Pawła Wancerza mocno zmniejszyła jakość piłkarską Billennium, ale być może nawet popularny „Wanci” nic nie poradziłby wobec wybieganej, dynamicznej drużyny przybyszy zza wschodniej granicy.

I liga: Gliniana – Undefined Team 6:2 (3:1)
Mecz Glinianej z Undefined niemal cudem doszedł do skutku. Gliniana i organizatorzy zdecydowali się na czekać na spóźnialskiego piątego gracza „Nieokreślonych”, Tomasza Iwaniaka. Gdy w końcu wybrzmiał pierwszy gwizdek, jasne stało się, że Gliniana po prostu musi wygrać ten mecz, wykorzystując przewagę liczebną. Obie połowy potoczyły się identycznie. Najpierw trzy gole dla Glinianej, potem w końcówce trafienie dla Undefined. Łącznie dało to rezultat 6:2. Hat-trickiem popisał się Piotr Ziółkowski, ale piłki do domu nie zabrał. Ligi nie stać na takie prezenty. Jak na grę z jednym mniej Undefined pokazało się z niezłej strony, ale nie ma co przesadnie chwalić przegranych.

I liga: Ekipa 666 – Bombardino 716 4:0 (2:0)
Ekipa 666 raczej nie mogła spodziewać się, że w tak osłabionym składzie tak łatwo pokona Bombardino. „Numeryczni” jednak zagrali katastrofalnie i widać, że nieobecność zawodników pokroju Stanisława Staniszewskiego czy Mateusza Szafrańskiego kosztuje ich drogo. Wynik otworzył Maciej Krukowski, a cała akcja „Piekielnych” była piękna jak z obrazka. Zasług nie umniejsza tu nawet bierna postawa rywali. Sprytnym strzałem w 8 min podwyższył Marcin Mierzwa. Nie minęły dwie minuty od rozpoczęcia drugiej połowy, a płaskie uderzenie Mirosława Ciocha znalazło drogę do bramki Krzysztofa Kani. Wynik w 21 min ustalił najlepszy w szeregach Ekipy w tym meczu Michał Denis. 716 miało swoje sytuacje, ale haniebnie je marnowało.

II liga: Nocowanie.pl – KP Wicher 2:2 (1:1)
Niezłe spotkanie obejrzeliśmy w niedzielny wieczór, gdy Nocowanie.pl mierzyło siły z Wichrem. W 7 min pierwszą bramkę w tym meczu zdobył Bartłomiej Stępniak. Wicher dysponował tego dnia dość mocnym składem i naciskał na bramkę Mariusza Rzedzickiego. Skutek przyniosło to dopiero w ostatniej minucie pierwszej połowy, a strzelcem był Paweł Gwizdal. W drugiej połowie było dość podobnie. Nocowanie znów prowadziło, tym razem po dobrym uderzeniu Marka Jańczyka. Już w 21 min powinno być 2:2, ale Michał Cios z rzutu karnego trafił w słupek. Lepszy był Damian Kukiełka. Debiutant w zespole Wichru w 23 min zapewnił swojej ekipie punkt.

IV liga: Ułani – TRANS-AUDYT.pl 4:2 (2:0)
TRANS-AUDYT.pl postawił się Ułanom, ale ostatecznie schodził z boiska pokonany, zresztą zupełnie zasłużenie. Dublet w pierwszej połowie ustrzelił Remigiusz Baran i wyraźna przewaga Ułanów została udokumentowana. W 18 min niespodziewanie „Transportowcy” pokazali, że nie mają zamiaru schodzić z boiska pokonani bez walki. Gol Mateusza Cadimę tchnął w zespół wiarę. Wciąż lepiej  piłką operowali jednak gracze Dawida Szatkowskiego. Jakub Łupina podwyższył w 21 min na 3:1. Na minutę przed końcem Michał Stypułkowski trącił głową piłkę wrzuconą z autu i Gabriel Bednarczyk skapitulował. Znów punkt był na wyciągnięcie ręki Transaudytu. Jednak ostatnie słowo ponownie należało do Łupiny.

III liga: Va Bank – Malagenia 2:5 (0:3)
Dobry mecz mimo kadrowych osłabień zagrała w poniedziałek Malagenia. Drużyna Pawła Kępki zwycięstwo zapewniła sobie już w pierwszej połowie, aplikując zagubionym rywalom trzy gole. Jednego „Bankowcy” zaaplikowali sobie właściwie sami, a dwa pierwsze to dzieło Michała Kowalskiego. „Kowi” po zmianie stron ładnym uderzeniem skompletował hat-trick i postawił kropkę nad „i” w momencie, gdy Malagenia potrzebowała tego najbardziej. Va Bank wykorzystał bowiem gorszy okres rywali i zdobył dwie bramki. Przy pierwszej błąd popełnił arbiter tego meczu, Adrian Mańko, nie odgwizdując na Danielu Wójcikowskim. Drugą zdobył były gracz Malagenii, Marcin Kanadys. W ostatniej akcji meczu Wójcikowski wepchnął piłkę do bramki Va Bank i ustalił rezultat spotkania na 5:2.

III liga: Robimy Marketing – GP Togatus 2:3 (0:1)
Togatus utrzymuje się na czele III ligi. W poniedziałek „Adwokaci” mieli trudne zadanie, bo Robimy Marketing to nie jest wygodny rywal. O wyniku pierwszej odsłony zdecydował przypadek. Strzał Artura Mrozika minąłby słupek bramki Dawida Huricha, ale piłka otarła się o Rafała Szyszkę i z chirurgiczną precyzją wylądowała w „mysiej dziurze”. W 14 min „Marketingowcy” doprowadzili do wyrównania za sprawą Kamila Miklaszewskiego, ale najwyraźniej gol ten ich rozkojarzył, bo już minutę później defensywa wraz z bramkarzem popełniła błąd, z którego skrzętnie skorzystał Marek Stefańczuk. Efektowne wyjście w powietrze i strącenie piłki do bramki. 2:1. Trzy minuty później ten sam zawodnik skarcił Robimy Marketing po raz drugi. Team Szyszki nie złożył broni. Sprytny strzał Pawła Kręglickiego w 22 min z najbliższej odległości przyniósł gola kontaktowego, więc ostatnie minuty były naprawdę emocjonujące. Togatus nie ustrzegł się błędów, ale zwycięstwo dowiózł do końca.

Ekstraliga: Moore – ZiP Kalina 2:2 (1:0)
Kawał dobrego futbolu zafundowały nam dwie najlepsze ekipy ubiegłego sezonu. Mecz wicemistrzów i mistrzów ligi zakończył się remisem 2:2. Pierwsi na prowadzenie wyszli gracze Moore, po tym jak Marcin Urban odnalazł się w polu karnym i dobił do siatki piłkę w podbramkowym kotle. Wynik 1:0 dla Moore do przerwy nie był jednak sprawiedliwy. To Kalina przeważała, ale świetnie w bramce spisywał się Mateusz Dudek, a kilka razy wyręczali go też obrońcy. Kalina po przerwie wciąż dążyła do wyrównania i w końcu się udało. Dogranie z rzutu rożnego, mocne wejście z głębi pola Jakuba Marczuka i pewny strzał do bramki. Intensywność, tempo gry nie spadały nawet na sekundę. Akcji pod bramkami nie brakowało. W 32 min we własnym polu karnym faulował Michał Piwnicki, który pociągnął przy strzale Michała Sieczkarka. Rzut karny na bramkę zamienił Bartłomiej Barwiak. Kalina wyrównała trzy minuty później. Nieco przypadkowo w sytuacji sam na sam znalazł się Sebastian Janik, arbiter przytomnie zastosował przywilej korzyści, a po chwili Kalina mogła cieszyć się z gola. W końcówce Adrian Mańko ponownie mógł puścić grę z korzyścią dla ZiP, ale za szybko gwizdnął, przyznając rzut wolny po faulu Barwiaka. Po zakończeniu meczu można było żałować, że takie spotkania trwają tylko 40 minut, a nie na przykład 90…

Ekstraliga: Ipso Iure – Adampol Team 3:3 (1:1)
Osłabiony brakiem Pawła Szyjduka czy Pawła Ulicznego Adampol Team stracił punkty w meczu z niżej notowanym Ipso Iure. O tym, że nie wolno lekceważyć doświadczonej drużyny „Prawników” wiedzą jednak wszyscy. Wystarczy spojrzeć na skład i dostrzec choćby nazwisko autora dwóch pierwszych goli dla Ipso – Pawła Maziarza. Pierwszy gol padł już w 3 min. Odpowiedź Jana Cegiełki niedługo przed przerwą. Początek drugiej odsłony to śliczna jak pięć złotych akcja drużyny Marka Zugaja, po której Maziarz trafił na 2:1. Tym razem riposta Adampolu była błyskawiczna. Paweł Kasak wykorzystał wyborne podanie Jacka Kochalskiego, którego koledzy nie bez przyczyny „ochrzcili” Iniestą. Kasak w 27 min zdobył swojego drugiego gola, popisując się naprawdę ładnym i mocnym uderzeniem. Andrzej Ciołek był bez szans. Szala zwycięstwa przechylała się na korzyść coraz lepiej grających w tym okresie świdniczan, ale głupi błąd popełnił Marcin Szyjduk, który w statycznej sytuacji lekko pchnął w polu karnym w plecy Mariusza Adamczyka. Popularny „Many” wykorzystał to i padł na boisko, a arbiter po chwili zawahania wskazał na wapno. Strzał z rzutu karnego dla Dawida Ptaszyńskiego to bułka z masłem. Remis 3:3 „dojechał” już do końca.

I liga: Restauracja Szwejk – UMWL Szkoltex 0:3 walkower
UMWL pokonał Szwejka w boiskowej walce 3:1, ale po meczu zweryfikowano wynik na walkower, ponieważ w zespole Jakuba Gałki wystąpił niezgłoszony Maciej Skrzypek, notabene autor jedynego gola dla żółto-czarnych.

I liga: Promil – UMWL Szkoltex 2:1 (1:1)
Szóstka graczy Promilu okazała się minimalnie lepsza od szóstki z UMWL, która miała już w nogach 25 minut wcześniejszego meczu. UMWL objął prowadzenie w 4 min, po zagraniu z rzutu wolnego od Pawła Krzepisza do Szymona Tatary, który sprytnie przeciął futbolówkę. Wyrównał niedługo przed przerwą Przemysław Kowalczyk, który zachował się jak rasowy snajper. Po zespole UMWL wyraźnie widać było upływające siły. Ochoty do gry nie stracili chyba tylko Damian Dęga i Tatara, ale obu brakowało nieco szczęścia. W 21 min złotą bramkę dla Promilu zdobył Sebastian Szymanek. Promil zmarnował też wyśmienitą okazję na trzeciego gola – piłkę Arkadiuszowi Sidorowi spod nóg w ostatniej  chwili wyłuskał Tatara, a dobitka Szymanka była niecelna.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.