Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (544)



Ostatni tydzień w OLS nie był zbyt obfity w mecze, ale i tak nie zabrakło ważnych wydarzeń. Dziś poznaliśmy finalistów Pucharu Ligi, a w piątek w lidze zadebiutował człowiek, który niegdyś zatrzymał Cristiano Ronaldo - Grzegorz Bronowicki.

Ekstraliga: Poker Team – Ipso Iure 5:7 (2:2)
Spotkanie rozpoczęło się dla Poker Teamu najlepiej jak mogło. Ipso Iure nie powąchało jeszcze piłki, a „Karciani” prowadzili po kilkudziesięciu sekundach 1:0. Prostopadłe podanie Erwina Sobiecha wykorzystał Wojciech Krzymowski. „Prawnicy” odpowiedzieli błyskawicznie golem Dawida Ptaszyńskiego. W 11 min Poker odzyskał prowadzenie – Sobiech zaskoczył uderzeniem przy krótkim słupku Kamila Ciągło. Na przerwę obie ekipy schodziły jednak z remisem, bo w 18 min wyrównał Mariusz Adamczyk. Osiem minut po zmianie stron sprytem wykazał się Piotr Baran. Był faulowany przy linii bocznej. Arbiter nie zastosował przywileju korzyści, ale „Baranek” zauważył, że bramkarz jest źle ustawiony. Postawił więc piłkę w miejscu i faulu i błyskawicznie kopnął do bramki. Ipso Iure straty odrobiło w 33 min – swojego drugiego gola w tym spotkaniu zdobył Ptaszyński. Tym razem po rzucie karnym, podyktowanym za rękę Karola Struga. Końcówka należała do „Prawników”, którzy znakomicie karcili błędy rywali. W 35 min po wzorowo wyprowadzonej kontrze na 3:4 trafił Krystian Okoniewski. Miał trochę szczęścia, bo jego strzał obronił Marcin Zapał, ale piłka wróciła, mimowolnie odbiła się ponownie od strzelca i wpadła do bramki. Poker ruszył na rywali całą szóstką, ale nadział się tylko na dwie kolejne riposty i strzały do pustej bramki – najpierw Ptaszyński, potem Antoni Markocki i było w zasadzie po meczu. W zasadzie, bo Poker zniwelował jeszcze stratę do jednej bramki różnicy. Najpiew Sobiech wykorzystał rzut karny po faulu Marka Zugaja na Strugu, a potem trafił z gry, kompletując hat-trick. Do końca pozostał już tylko doliczony czas gry i remis znów stał się realny. Jednak wtedy Ipso Iure pokazało wielką klasę i rozegrało piłkę jak po sznurku, tak że Okoniewskiemu nie pozostało nic innego, jak trafić na 5:7 i zamknąć ten mecz.

I liga: Wściekłe Psy – Promil 2:2 (1:1)
Chyba żadna z drużyn nie może być zadowolona z remisu w tym meczu, chociaż to lider I ligi był bliższy zwycięstwa. Ale po kolei. Już sam początek spotkania zaskoczył wszystkich, a najbardziej golkipera Promilu. Strzał z rozpoczęcia oddał Stanisław Dunin-Wilczyński, a bramkarz Promila próbując wybić piłkę nad poprzeczkę przepuścił ją pomiędzy rękoma. Sędzia zawodów wskazał na rzut rożny, jednak po protestach „Wściekłych” i przyznaniu się do przepuszczenia bramki przez Pawła Gwizdala, wskazał na środek boiska. W ostatniej minucie pierwszej połowy Michał Ungert doprowadził do remisu. Druga połowa to wyrównana walka z obu stron. W 22 min Wasyl Slobodyan dał prowadzenie ekipie Adama Bratkowskiego. Kiedy wydawało się, że lider dopisze do swojego konta kolejne 3 punkty, w ostatniej minucie rzut wolny wykonywał Promil. Do wybitej przed pole karne piłki dopadł Michał Olech i ładnym strzałem doprowadził do wyrównania.

III liga: meble-ars.pl Zjednoczeni – Malagenia 0:9 (0:5)
Łatwe zadanie w czwartkowy wieczór miała Malagenia, bo jej rywal, Zjednoczeni, przybyli na mecz w piątkę. Kwestią otwartą były więc de facto tylko rozmiary zwycięstwa zespołu Pawła Kępki. Szło gładko, lekko i przyjemnie i już do przerwy było 5:0, a zakończyło się pogromem 9:0. Trzeba jedna odnotować kilka stuprocentowych okazji dla Zjednoczonych i kilka dobrych interwencji młodego Patryka Sobstyla, bramkarza Malagenii. Mecz bez większej historii. Malagenia przybliża to do barażu o awans, a Zjednoczeni są już prawie pewni gry o utrzymanie, także w barażu.

Ekstraliga: PHU Pad-Bud – Neo 8:3 (4:1)
Kto wybrał sie na w piątkowy wieczór na Orlika przy AL. Racławickich mógł zastanawiać się, czy rzeczywiście trafił na mecz orlikowej amatorskiej ligi, bowiem w drużynie Pad-Budu zobaczyć można było takie byłe gwiazdy lubelskiej piłki jak Mirosław Budka, Paweł Bugała, Veljko Nikitović i Grzegorz Bronowicki. Dla dwóch ostatnich był to debiut w naszej lidze. Wszyscy łącznie zaliczyli 338 występów na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce, strzelając 28 bramek. Bronowicki do tego 14 razy zagrał z orzełkiem na piersi i został zapamiętany jako ten, który w Chorzowie zatrzymał Cristiano Ronaldo w wygranym 2:1 przez Polaków meczu eliminacyjnym z Portugalią. Był też mistrzem kraju w barwach Legii. Dysponujący tak mocnym składem personalnym zespół Piotra Bielaka rozgromił Neo 8:3, chociaż momentami ekipa Marka Błaszczaka podjęła walke i nie można mówić, że w tym meczu była tylko tłem dla konstelacji gwiazd z Pad-Budu. Spotkanie stało na dobrym poziomie, tempo było wysokie, ale dokładność, skuteczność i technika użytkowa były po stronie Pad-Budu.

II liga: MW Lublin – Plaga Szczurów 3:1 (1:0)
Patrząc na składy w meczu MW Lublin i Plagi Szczurów faworytem mogli być tylko ci pierwsi i nawet powrót do gry Tomasza Olka tego nie zmienił. Już po sześciu minutach i bramkach Tomasza Dąbrowskiego oraz Marcina Sitko było 2:0. Spotkanie miało jednostajne, nie za wysokie tempo. MW Lublin prowadziło atak pozycyjny, a „Szczury” próbowały odgryzać się kontratakami. Kiedy w 15 min Paweł Chruściel dołożył bramkę na 3:0 było już niemal pewne, że ekipa Grzegorza Stępnia dopisze do swojego konta trzy punkty. Dodatkowo dwóch graczy Plagi było nie w pełni sił, zmagając się z urazami. Gdy jednak w 21 minucie Przemysław Saniak trafił na 1:3, w drużynę Roberta Sadurskiego wstąpiła nowa energia i w ostatnich minutach gracze Plagi próbowali zdobyć bramkę kontaktową. Widoczny był jednak brak koncentracji i dokładności i skończyło się zasłużoną porażką. Mało prawdopodobne by „Szczury” uniknęły barażu o utrzymanie.

II liga: Szerszeń Team – Krupniki07 1:2 (0:2)
Szerszeń Team pogodził się już chyba z odejściem swojego najlepszego snajpera, Daniela Mroza. W ostatnich meczach „Hornets” spisywali się naprawdę nieźle, a i w niedzielę, mimo porażki, pozostawili po sobie dobre wrażenie. Do przerwy to Krupniki prowadziły 2:0 po golach Adriana Prażmo i Grzegorza Kosika. Jednak w drugiej połowie ekipa Tomasza Sijewskiego pozwoliła przeciwnikom na kilka groźnych wypadów pod bramkę Michała Pycia. Dwukrotnie bramkarzowi w sukurs przychodziło obramowanie bramki, ale w 23 min Tomasz Książek w końcu wbił piłkę do bramki i zrobiło się ciekawie. Do ostatnich sekund „Szerszenie” próbowały ukąsić po raz drugi, ale bez skutku. Z perspektywy całego meczu jednobramkowe zwycięstwo Krupników można uznać za wynik zgodny z przebiegiem gry.

IV liga: TRANS-AUDYT.pl – OBI Zwycięska 1:1 (0:1)
Czwartoligowa potyczka Transaudytu z OBI nie obfitowała w piłkarskie fajerwerki. Było to mocno fizyczne starcie dwóch zespołów o podobnym umiejętnościach. Do przerwy to OBI prowadziło po bramce Patryka Dundy. Potem przewagę optyczną osiągnął TRANS-AUDYT, ale długo nie potrafił jej zwieńczyć trafieniem. Udało się dopiero w 21 min, kiedy to bardzo precyzyjny strzał zza pola karnego oddał Michał Stypułkowski. W ostatnich minutach tej twardej, męskiej rywalizacji, dużo bliżej zwycięskiej bramki był team Stypułkowskiego, ale końcowy rezultat to remis 1:1 po meczu, o którym dość szybko zapomnimy.

II liga: Krupniki07 – FC Fabryka Formy 3:1 (1:0)
Ten wieczór Krupniki będą wspominać bardzo dobrze. Najpierw wygrana z Szerszeń Teamem, a potem niezwykle istotna i prestiżowa wygrana z Fabryką Formy, dotychczasowym liderem II ligi. Team Andrzeja Czaplińskiego był w tym meczu mocno osłabiony i było bardzo widoczne. Jedynego gola w pierwszej połowie zdobył w 9 min Marcin Orłowski, który świetnie przystawił nogę do piłki po podaniu Adriana Prażmo z rzutu rożnego. Prażmo po przerwie do asysty dołożył dwie bramki, a mógł nawet trzy, bo najpierw zmarnował jeszcze rzut karny. Po raz kolejny w tym sezonie strzał z punktu karnego świetnie wybronił Paweł Smoliński. Później jednak Prażmo zrehabilitował się w świetnym stylu, a jego gol na 3:0 to już prawdziwy „screamer”, jak mawiają Anglicy. W końcówce Fabryka wywalczyła sobie honorowego gola. Jego autorem był Przemysław Dębski, ale to było wszystko na co było stać zespół Czaplińskiego. Krupniki meldują się na fotelu lidera, ale wciąż na „pole position” jest Fabryka Formy, która ma jeden mecz więcej do rozegrania.

IV liga: Billennium – Ułani 2:6 (1:4)
Billennium rozpoczęło mecz z Ułanami doskonale, bo nie minęło pół minuty, a Dawid Kurkiewicz zaskoczył źle interweniującego Gabriela Bednarczyka. Ułani jednak szybko pozbierali się po tym ciosie. W 6 min po fantastycznej dwójkowej akcji Remigiusza Barana z Karolem Iwanowiczem, ten drugi na wślizgu wbił piłkę do bramki. Worek się otworzył i jeszcze przed przerwą zespół Dawida Szatkowskiego trafił aż trzykrotnie. W 10 min Baran, w 11 min samobójczym strzałem Tomasz Mazurek, a tuż przed przerwą także Wojciech Choina, który rościł sobie również prawa do gola na 3:1. Niedługo po zmianie stron Iwanowicz podwyższył na 5:1 i było już w zasadzie pewne, że „Informatycy” nie podniosą się po takich ciosach. Robert Kozak zdołał wprawdzie zmniejszyć rozmiary porażki, ale ostatnie słowo i tak należało do Jakuba Łupiny. Porządek 6:2, więc wiadomo kto maczał palce w obstawianiu tego spotkania.

IV liga: Decathlon – Zajezdnia 5:0 (2:0)
Dziwny przebieg miało spotkanie Decathlonu z Zajezdnią. Drużyna Dominika Wójtowicza chciała grać w piłkę, wymieniać podania, była ruchliwa i aktywna. Brakowało jednak siły fizycznej i doświadczenia, a tych cech pod dostatkiem miał Decathlon i dlatego punktował średnio zorganizowany, młodziutki zespół rywali. Rozmiary wygranej (5:0) nie pozostawiają złudzeń, kto w tym meczu okazał się konkretniejszy. Dodajmy, że i tak całą serią znakomitych interwencji w bramce Zajezdni popisał się Dawid Kowalczuk, broniąc m.in. rzut karny i kilka sytuacji sam na sam. Szczególnie nieskuteczny w Decathlonie był Tomasz Paluch. W końcu i on upolował jednak swoją bramkę, a pozostałe zdobyli Mateusz Świstak i Jakub Wiśniewski (po dwie). Zajezdnia zostawiła po sobie niezłe wrażenie, ale co z tego, gdy przegrywa się 0:5.

IV liga: KS Świeżaki – Stara Gwardia 6:2 (4:1)
Ten mecz rozstrzygnął się w zasadzie przed jego rozpoczęciem, gdy okazało się, że Gwardia przystąpi do gry tylko w pięcioosobowym składzie. Świeżaki dość szybko wykorzystały liczebną przewagę i brak nominalnego golkipera w ekipie rywali. Po 10 minutach było 4:0. W drugiej połowie Świeżaki nieco spuściły z tonu, a i „Gwardyści” zaczęli grać nieco odważniej, już bez jakiejkolwiek presji wyniku. Koniec końców skończyło się rezultatem 6:2 i karetą Przemysława Trubalskiego w Świeżakach. Dwie bramki dla Gwardii ustrzelił Bartłomiej Sroka, chociaż gdyby team Łukasza Mazura miał bramkarza z prawdziwego zdarzenia, to raczej konto bramkowe „Gwardystów” w tym meczu pozostałoby puste. Mecz z cyklu tych, które odbyły się, bo musiały.

III liga: Robimy Marketing – Mat-Geo 3:2 (1:0)
Walka o czołowe lokaty w III lidze nabiera rumieńców. W poniedziałek drużyna Robimy Marketing wywalczyła arcyważne trzy oczka, pokonując bezpośredniego kontrkandydata, ekipę Mat-Geo. Jedyną bramkę w pierwszej połowie zdobył Norbert Piotrowski, który popisał się sprytnym uderzeniem potylicą po wrzucie z autu. W 17 min nieco przypadkowo Mat-Geo zdołało wyrównać, a z pomocą przyszedł rykoszet od nogi Kamila Miklaszewskiego. W 20 min po raz kolejny prowadzenie „Marketingowcom” dał Piotrowski – tym razem już w swoim stylu, lewą nogą. W 23 min po faulu na Rafale Szyszce podyktowany został rzut karny, a okazji na gola na 3:1 nie zmarnował Arkadiusz Dąbrowski. W końcówce Mat-Geo zmniejszyło jeszcze straty. Sprytny lobik Krzysztofa Gustawa trafił do celu. Ostatnie sekundy były więc emocjonujące, ale niczego więcej Mat-Geo nie wskórało. Pod bramką Dawida Huricha brakowało skuteczności i ostatniego podania, w czym „brylował” Michał Młynarczyk.

Ekstraliga: Adampol Team – Neo 5:1 (3:1)
Już pierwsza akcja spotkania przyniosła niespodziewane prowadzenie Neo i bramkę Dominika Bojarskiego. Później jednak wszystko wróciło do normy i przeważał Adampol. W 4 min Jan Błaszczak przy rzucie rożnym nie upilnował Jacka Kochalskiego, a ten zdobył gola na 1:1. Pod koniec tej połowy bramki Pawła Szyjduka i Pawła Ulicznego pozwoliła świdniczanom objąć bezpieczne prowadzenie. Neo walczyło dzielnie, ale to Adampol prowadził grę i był zespołem prezentującym większą jakość. W 22 min młodszy z braci Szyjduków skompletował dublet, a w ostatniej minucie upolował hat-trick i zamknął ten mecz. Na plus postawa obu bramkarzy, bo spokojnie rezultat tego meczu mógł być sporo wyższy.

Ekstraliga: Moore – Antique 4:1 (1:0)
Ta porażka może pogrzebać szansę Antique na mistrzostwo. W poniedziałkowy wieczór Moore ograł „Stolarzy” 4:1. Było to wyrównane i zacięte spotkanie. W jednym i drugim zespole brakowało kilku istotnych ogniw, ale mimo to poziom rywalizacji był wysoki. Jedyną bramkę w pierwszej połowie zdobył Marcin Urban, który otrzymał świetne podanie od Radosława Chmielnickiego. Urban był w tym meczu bardzo aktywny, uprzykrzał życie obrońcom Antique, szczególnie Dariuszowi Komarzeńcowi, notabene byłemu graczowi Moore. Był też jednak bardzo nieskuteczny. To Antique miał optyczną przewagę, ale groźniejsze okazje tworzył Moore. Kamil Cieśla toczył zacięte boje z obrońcami, ale większość z nich przegrywał, a nawet gdy miał okazję, nie potrafił znaleźć sposobu na Mateusza Dudka, strzelając albo w niego, albo obok bramki. Mecz rozstrzygnął się w końcówce, kiedy Bartłomiej Barwiak zdobył dwa gole i dorzucił asystę do drugiego trafienia Urbana. Zaraz potem honor przegranych uratował Przemysław Małaj.

Puchar Ligi: Poker Team – Antique 2:2 (1:0) k. 2:0
Pierwszy półfinał Pucharu Ligi rozstrzygnęły rzuty karne. W regulaminowym czasie Poker remisował z Antique 2:2, choć „Karciani” dwukrotnie obejmowali prowadzenie. W pierwszej połowie za sprawą kapitalnej asysty Piotra Barana i ładnego wykończenia Wojciecha Krzymowskiego. W drugiej części gry golem popisał się bramkarz, Marcin Zapał. Antique jednak dwukrotnie odrabiał straty. Za pierwszym razem po bramce Krzysztofa Chilimoniuka, który idealnie skontrował ostre zagranie od Przemysława Hajkowskiego. Gol na 2:2 to zaś dzieło Jarosława Komarzeńca, który uderzył z dystansu i zaskoczył Zapała tą samą bronią, którą chwilę wcześniej Zapał zaskoczył Hajkowskiego. Konkurs rzutów karnych to popis bramkarzy i indolencja strzelców. Na dziewięć strzałów tylko dwa zakończyły się golami – pierwszy Krzymowskiego i ostatni, Erwina Sobiecha. Zapał wybronił wszystkie cztery próby „Stolarzy”, Hajkowski obronił dwa strzały rywali, a raz pomógł mu słupek.

Puchar Ligi: Va Bank – Adampol Team 1:4 (1:2)
Rywalem Poker Teamu w finale Pucharu Ligi będzie Adampol Team. Świdniczanie we wtorkowy wieczór ograli Va Bank, choć podobnie jak dzień wcześniej w meczu ligowym, jako pierwsi stracili gola. Znów podziałało to na nich ożywczo i szybko wykaraskali się z problemów. Tradycyjnie motorem napędowym drużyny okazał się Paweł Szyjduk. To on wyrównał. Na 2:1 trafił zaś Jacek Kochalski. Prowadzenie pozwoliło Adampolowi na spokojniejszą grę i pełną kontrolę nad meczem. Piotr Chlebuś nie musiał wykazywać się swoimi umiejętnościami bramkarskimi, mimo że Va Bank robił co mógł. Jednak próby rozgrywania piłki, nawet z wycofanym bramkarzem, były niedokładne i zbyt schematyczne. Adampol po przerwie dorzucił jeszcze dwa trafienia i dość pewnie zameldował się w meczu o trofeum.

I liga: UMWL Szkoltex – Restauracja Szwejk 6:3 (2:1)
Zaległości z 17. kolejki odrobili gracze UMWL i Szwejka. Młodzież zapunktowała jako pierwsza, obejmując prowadzenie w 5 min. „Urzędnicy” jednak wykazywali się większą kulturą gry i kwestią czasu wydawały się ich gole. Dokładnie tak było – wyrównał w 9 min Damian Dęga, a zaraz potem po ładnej akcji gola na 2:1 zdobył Paweł Krzepisz. Po przerwie królował Piotr Szewczyk, który podwyższył na 3:1, a potem także na 4:1. Wydawało się, że jest po meczu, ale niespodziewanie Szwejk wrócił do żywych. Dwie szybkie bramki w końcówce i zrobiło się nerwowo. Ale tylko na moment. Dęga szybko przywrócił UWML-owi bezpieczne prowadzenie, a wynik ustalił w ostatniej akcji meczu Szewczyk. Były zrywy, było sporo bramek i dużo żwawych akcji – mecz mógł się podobać. Gole dla przegranych zdobywali Kamil Rozmus, Arkadiusz Bednarczyk i Maciej Izdebski.

III liga: FC Mamrotki – Bosko Kośminek 1:5 (0:2)
Bez niespodzianki w meczu kończącym 18. kolejkę. Mamrotki nie poddały się bez walki, robiły co mogły, ale Bosko Kośminek jest w dużym gazie. Może mecz potoczyłby się inaczej, gdyby „Niedźwiedzie” wykorzystały swoje okazje przy stanie 0:0 – najlepszą miał Sławomir Łoński, który minimalnie chybił celu. W 6 min Daniel Mróz popisał się koszykarskim wręcz wyskokiem i celnym strzałem głową pokonał Marcina Wójcika. W 10 min na 2:0 płaskim strzałem z dystansu podwyższył Piotr Flis. Kolejne bramki oglądaliśmy już po przerwie. Na 3:0 trafił Łukasz Goś, następnie znów do bramki Mamrotek trafił Flis. Honorowe trafienie dla przegranych było udziałem Zbigniewa Próchno, który wykorzystał złe ustawienie bramkarza i muru i posłał celny strzał z rzutu wolnego – to wystarczyło. Wynik na żużlowe 5:1 ustalił w 24 min Mróz.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.