Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (577)



Jesteśmy już za półmetkiem zmagań w rundzie jesiennej. Przypomnijmy, że gramy 12 kolejek, a potem po zimowej przerwie (i HLAKP) wracamy od marca - wtedy rozegramy pozostałych 11 serii gier, a także turniej Masters i baraże. Rozgrywki zostaną zakończone w czerwcu, a sezon 2021 według planu będzie ograniczał się do jednej rundy. Piszemy o tym, bo ostatnio pojawiają się w tej kwestii pytania. Tymczasem przejdźmy do zdarzeń z ostatniego tygodnia zmagań.

Puchar Ligi
W ćwierćfinale Pucharu melduje się Moore. Drużyna nieobecnego w tym dniu Marcina Urbana pokonała 2:1 Fabrykę Formy. Wygraną zapewnił w 25 min strzałem z rzutu wolnego Maciej Sebastianiuk. Uderzenie nie było mocne, ale na śliskiej nawierzchni zasłonięty Filip Kowalik popełnił błąd i nie doszło do wyczekiwanego przez Fabrykę konkursu rzutów karnych. Moore prowadziło 1:0 do przerwy po trafieniu Radosława Chmielnickiego i asyście Macieja Kleszcza. W drugiej połowie prosty błąd w wyprowadzeniu piłki Konrada Zielińskiego wykorzystał z zimną krwią Krzysztof Bednarczuk. Kluczem do wygranej okazało się doświadczenie Sebastianiuka, który wiedział, że podstawową kwestią będzie uderzenie z rzutu wolnego w światło bramki.
Do kuriozalnej sytuacji doszło w piątek, kiedy to Starówka walkowerem poddała mecz z Marmotą. Co w tym dziwnego? Ano to, że to właśnie Starówka wyszła z propozycją grania meczu w tym terminie.

Ekstraliga
W drugim kolejnym meczu Widokowi nie udało się zdobyć gola. Brak wariantów w ofensywie jest widoczną gołym okiem bolączką tej drużyny. Nawet, gdy w miarę solidnie udaje się realizować zadania obronne, a tak było w wypadku środowego meczu z Moore, to i tak ciężko o punkty. Szczególnie, że pierwszy gol był mocno przypadkowy. Będący ostatnio w bardzo dobrej formie Andrzej Chagowski popełnił prosty błąd. Konrad Zieliński oddając strzał przewrócił się na śliskiej murawie, ale piłka i tak spłatała figla bramkarzowi, więc "Zielo" wstając, mógł cieszyć się z gola. Moore mimo optycznej przewagi długo nie potrafił podwyższyć na 2:0. Dopiero w końcówce meczu po asyście Macieja Sebastianiuka sztuka ta udała się jego imiennikowi - Kleszczowi.
W dobrej formie jest Perła, która w piątkowy wieczór nie zostawiła suchej nitki na Neo, mimo że rywal zebrał wreszcie skład bliski optymalnego. Ale i Perła nie miała w tej kwestii problemów. Pojedynek nie był wyrównany - "Piwosze" już do przerwy zaznaczyli swoją dominację, strzelając cztery gole i nie tracąc żadnego. W drugiej odsłonie Neo zaczęło odpowiadać ogniem, ale nawet przez chwilę wygrana Perły nie była zagrożona, a finalnie mecz zakończył się rezultatem 8:3. Hat-tricka ustrzelił Przemysław Kwiatek.
Dwie dość szybko zdobyte bramki pozwoliły Adampolowi odnieść kolejne zwycięstwo - tym razem z Kaliną. Mecz ostatnich mistrzów OLS nie zachwycił poziomem. Świdniczanie pierwszą bramkę zdobyli w 4 min, kiedy to precyzyjny strzał Pawła Szyjduka odbił się jeszcze od słupka i wylądował w bramce. Trzy minuty później po szybkiej kontrze i mocnym uderzeniu Piotra Bróda zrobiło się 2:0. Kalina przespała pierwszą połowę. W drugiej była aktywna i przeważała, ale nie miała zbyt wielu atutów w ofensywie. Tłuczenie głową w mur nie przynosiło efektów. Adampol kontrował, ale marnował szanse. Wynik nie uległ więc zmianie. Team Krystiana Jocia wyraźnie wrócił na właściwe tory, a Kalina gra ostatnio w kratkę.

I liga
Nie bez trudu zwycięstwo z Promilem odniósł Elektro-Spark. Przewaga "Iskierek" polegała głównie na szerokiej ławce rezerwowych. Promil grał bez zmienników, ale mimo to postawił trudne warunki. W 7 min po mocnym strzale z dystansu Daniela Lisa piłka ugrzęzła w siatce, ku zaskoczeniu wszystkich. Na kwadrans to było wszystko. Dobrze broniący się Promil w 22 min zdołał doprowadzić do remisu (gol Konrada Pytki). Elektro-Spark rzucił się do ataku, by odzyskać prowadzenie. Udało się dopiero w ostatniej minucie po strzale Mateusza Flisa.
Losy meczu ze Szwejkiem odwróciło Bombardino 716, które dwukrotnie przegrywało, by finalnie zwyciężyć. Kluczowym dla losów meczu wydarzeniem był przyjazd spóźnionego szóstego gracza w "Numerycznych", Stanisława Staniszewskiego. To on zdobył obie wyrównujące bramki. Wygraną Bombardino minutę po bramce na 2:2 zapewnił Piotr Chomczyk. Szwejk nie zagrał złego spotkania, ale defensywa tej drużyny pozwoliła rywalom na zbyt wiele.
Swój potencjał pokazał w czwartek zespół Undefined. Wprawdzie personalnie nie były to jeszcze himalaje możliwości tego zespołu, ale udało się wygrać 3:1. Początek należał do Krupników - gol Gabriela Parady był tego dowodem. Dopiero w drugiej fazie tej odsłony "Nieokreśleni" doszli do głosu, a mnożyć zaczęły się błędy w defensywie Krupników. Efekt? Dwie znakomite okazje, ale też dwie wyśmienite interwencje Michała Pycia. Przy trzeciej Piotr Wasiołek nie dał mu szans. Do przerwy 1:1. W drugiej, dość wyrównanej połowie, bardziej konkretni pod bramką przeciwnika byli gracze Undefined. Gola na 2:1 zdobył Wasiołek, a wygraną przypieczętował Jarosław Karpiński. W zespole Tomasza Sijewskiego wyraźnie brakuje zrozumienia i zgrania, a spoiwem w takiej sytuacji mógłby być supersnajper w osobie Adriana Prażmo - ten jednak leczy kontuzję.
Meczem do jednej bramki okazało się spotkanie Wściekłych Psów z Ekipą 666. Lider I ligi zebrał praktycznie najmocniejszy skład i nie dał żadnych szans Ekipie. Już do przerwy było 4:0, a akcje Michała Kuczyńskiego i Patryka Błaszczuka siały spustoszenie w szeregach obronnych rywala. Ten pierwszy dwoma precyzyjnymi strzałami lewą nogą zdobył dwie pierwsze, najważniejsze bramki, po których "Piekielnym" wyraźnie odechciało się grać. Mecz zrobił się jednostronny i kwestią otwartą pozostawały tylko rozmiary wygranej Wściekłych Psów. Skończyło się na 6:0, a dubletem, poza Kuczyńskim, popisał się też kierownik, Adam Bratkowski, choć przy jednym z goli koledzy zarzucali mu nieudaną próbę podania, która zamieniła się w strzał. W Ekipie 666 wyraźnie brakuje takich żądeł jak Michał Budzyński, Mirosław Cioch czy Paweł Mierzwa, którzy w poprzednich latach ciągnęli grę drużyny.

II liga
Punkty zaczęła gromadzić Inża. W środę zespół ten pokonał Szerszeń Team 3:2. Wszystkie trzy trafienia Inża zdobyła w pierwszej połowie - dublet Marcina Nowakowskiego i bramka Piotra Niwińskiego. Szerszeń wyrównał na 1:1 golem Tomasza Książka. W drugiej połowie piękne uderzenie Pawła Ostapczuka znalazło drogę do bramki Roberta Skomro, ale mimo usilnych starań Szerszenie nie zdołały wydrzeć remisu. Miło było jednak obejrzeć oba zespoły we w miarę pełnych składach, a nie jak zwykle - "trzech na mieście, trzech w areszcie, trzech poszło spać i nie ma kto grać".
Pierwsze połowa meczu UPL z GOL-asami nie przyniosła bramek. Jej antybohaterem był Michał Cios, który najpierw sprezentował rywalom znakomitą szansę (strzał w słupek), a potem stojąc najwyżej pół metra przed bramką, nie umiał wbić futbolówki "do pustaka" - skończyło się kiksem. Na drugą połowę Cios wyszedł z mocnym postanowieniem poprawy i w 16 min ładnym uderzeniem w okolice okienka sfinalizował długi atak pozycyjny "Pokerzystów". W 20 min GOL-asy wyrównały, a znów mężem opatrznościowym drużyny Piotra Roja ponownie został Hubert Małyszka. Wynik remisowy utrzymał się jednak tylko przez dwie minuty. Po faulu na Wojciechu Mindzie sędzia Adrian Mańko podyktował rzut karny, a zwycięską bramkę z "wapna" strzelił bramkarz i kierownik UPL - Bartosz Suchanowski.
Strzelecki festiwal urządziła sobie w piątkowy wieczór Marmota, bijąc Togatus aż 9:2. Mecz praktycznie rozstrzygnął się już przed przerwą, bo "Świstaki" schodziły na nią z wynikiem 5:0. Togatus kompletnie nie radził sobie - z rywalami, nawierzchnią, realizowaniem podstawowych założeń taktycznych. Po przerwie drużynie "Adwokatów" udało się zdobyć dwie bramki i nieco podreperować swoją sytuację, ale jeśli ktoś węszył tu comeback w stylu meczu Perła - Moore, to srogo się zawiódł. Końcówka to znów przygniatająca przewaga Marmoty i kolejne cztery gole. Z dziewięciu bramek zielono-niebieskich siedem strzelił niesamowity Bartłomiej Barwiak, a przy dwóch kolejnych asystował!
Zupełnie niespodziewanie pierwsze punkty w sezonie straciło Bosko, które w meczu z MW Lublin pozwoliło sobie na festiwal radosnej twórczości w obronie, co MW skrzętnie wykorzystywało, strzelając kolejne gole. Bosko starało się łapać kontakt, a mając w składzie takiego asa jak Daniel Mróz jest to możliwe. Ale w tym dniu ekipa sponsorowana przez modną lodziarnie była po prostu zespołem słabszym, marnując swój potencjał. Rzecz jasna chwała całej siódemce zawodników MW Lublin, którzy potrafili pięć razy skarcić przeciwnika, samemu dając sobie strzelić tylko cztery gole.
Mecz bez historii - tak należy nazwać zaległe spotkanie Inży z UPL. Drużyna z Inżynierskiej zebrała tylko piątkę graczy i nie miała żadnych szans, tym bardziej, że już po dwóch minutach i dublecie Krzysztofa Gapa przegrywała 0:2. Ostatecznie mocno nieskuteczni "Pokerzyści" wygrali tylko 7:0. Mnóstwo dobrych interwencji Roberta Skomro, kilka razy pomoc "aluminium" i Inży udało się uniknąć dwucyfrówki, co w tym meczu można uznać za skromny sukces.
Olimp zaskoczył Malagenię i po kilku minutach prowadził 2:0, będąc zespołem dużo lepszym. Dublet ustrzelił Marcin Pawłasek, ale szczególnie podobał nam się bardzo aktywny Daniel Przychodzki. Wyżej notowana Malagenia pozbierała się po początkowych problemach i po przerwie narzuciła swoje warunki gry. Strzelenie gola kontaktowego (błąd Piotra Piekarza, bramka Karola Wróbla) pozwoliło drużynie Pawła Kępki uwierzył w zdobycz punktową. Napór trwał do ostatnich sekund doliczonego czasu gry i w końcu sytuacyjny strzał Michała Wójtowicza przyniósł spodziewany efekt. Malagenia uratowała punkt, a Olimp winy za swoją niefrasobliwość szukał u sędziego, który przez cały mecz prowadził zawody wzorowo.
Pozycję wicelidera straciła LKMP Zon Admina, która we wtorkowy wieczór niespodziewanie uległa VoIP. Zaskoczyła szczególnie łatwość, z jaką Zon Admina traciła kolejne gole. Kamil Wierzbicki nie mógł uwierzyć w słabą formę swoich kolegów, ale i własną, gdy do przerwy VoIP prowadził 4:1. Po zmianie stron i bramkach Kacpra Dulniaka oraz Arkadiusza Sidora mieliśmy stan kontaktowy. Damian Bilski w 25 min praktycznie zapewnił VoIP wygraną, jednak zaraz po wznowieniu Dulniak zdołał jeszcze trafić na 4:5, kompletując w ten sposób hat-trick. To było jednak wszystko, na co było stać w tym dniu Zon Adminę. Po golu Dulniaka gra potoczyła się jeszcze przez parę sekund... VoIP ciężko zapracował sobie na tę cenną wygraną.

III liga
Pierwsze punkty w sezonie wywalczyło Billennium. Z kim wygrywać, jeśli nie z zamykającym tabelę zespołem Plagi Szczurów? Z tego założenia wyszli "Informatycy" i choć przegrywali 0:1 po golu Damiana Kowalczuka (przytomna asysta Przemysława Saniaka), to potem odwrócili losy spotkania. Już do przerwy Billennium zaserwowała Pladze trzy bramki, z czego dwie Adrian Jędrzejewski. Po zmianie stron Plaga poprawiła nieco grę obronną, a gdy w 21 min Kowalczuk strzelił swoją drugą bramkę, w "Szczury" jaki wstąpiły nowe siły. Wyszarpanie remisu wisiało na włosku, ale ostatecznie w decydujących momentach brakło zimnej krwi. Był to jednak najlepszy z przegranych przez Plagę meczów i być może iskierka nadziei na lepsze czasy.
W gazie są ostatnio "Marketingowcy". W środowy wieczór nie dali oni szans KTS Forever Young. W drużynie Rafała Misztala zabrakło czołowej armaty - Mirosława Ciocha. To nieco ułatwiło zadanie ekipie Kamila Balcerka, ale nie można umniejszać zasług zwycięzców. Arkadiusz Dąbrowski strzelił gola na 1:0, a dwie kolejne bramki dorzucił Mariusz Śledź. Wygrał zespół bez wątpienia lepszy.
Podziałem punktów zakończył się mecz AZS - SAABiX. Pierwsza połowa toczyła się pod wyraźne dyktando AZS, ale pod bramką przeciwnika były problemy. Dopiero ładne uderzenie Bartosza Wiśniewskiego w 11 min te problemy zakończyło. SAABiX mimo, że gra się nie kleiła, zdołał po przerwie wyrównać. Ładna akcja Mateusza Gawryszczaka, podanie do Jakuba Sobieszka i równie ładny finisz tego drugiego. AZS naciskał do końca, ale nie zdołał nic wskórać. Niezłe trzecioligowe spotkanie, bez rozstrzygnięcia.
To jest fatalna runda dla Zjednoczonych. W piątek Mariusz Kaźmierski nie zebrał nawet piątki zawodników i poddał rywalizację z Va Bank.
Pierwsze punkty w sezonie stracił Granit. W niedzielę zespół z Bychawy mierzył się z Mat-Geo, które jeszcze raz udowodniło, że jeśli ma przynajmniej sześciu lub siedmiu zawodników, jest w stanie powalczyć z każdym. Wprawdzie Granit prowadził po golu Artura Frączka, ale team Mateusza Rewerskiego nie miał zamiaru odpuszczać. Niesygnalizowany strzał Patryka Kowalczyka zaskoczył dobrze broniącego wcześniej Pawła Trzcińskiego. Pochwalić należy także bramkarza Mat-Geo, Marcela Kapuśniaka, który po raz kolejny umożliwił drużynie zdobycie punktów.
W niedzielny wieczór przy Rycerskiej zmierzyły się dwie drużyny trzeciej ligi o wysokich aspiracjach - Ułani i Wolcar. Już w 1 min gry Krystian Kołodziejski pokazał, że Wolcar nie ma zamiaru czekać z konkretami. Debiutujący w bramce Ułanów Piotr Zieliński po 20 sek już wiedział, że łatwo nie będzie. Ułani próbowali przejąć inicjatywę, ale jak zawsze twardo grająca obrona Wolcaru robiła to, co do niej należało. Tak jak Kołodziejski, który w 8 min podwyższył na 2:0. Jednak jasne było, że team Dawida Szatkowskiego nie odpuści. Próby i starania w końcu przyniosły oczekiwany efekt, gdy w 17 min bramkę zdobył Wojciech Gołofit. Ofiarna interwencja Michała Mędrzeckiego nie pomogła, choć piłka zmieniła jeszcze tor lotu. Jednak niczego więcej Ułani nie wskórali, a w doliczonym czasie gry dobił ich jeszcze Marcin Czajka. Trzy gole i trzy punkty dla Wolcaru.
W zaległym meczu 6. kolejki Va Bank pokonał Billennium, choć do przerwy na prowadzeniu byli "Informatycy" - gola zdobył Tobiasz Kaciuczyk. Jednak niepozornie, spokojnie grający "Bankowcy" po przerwie zdołali wyprowadzić dwa ciosy. Bramki Leszka Huszaluka i Pawła Bogusława dały zwycięstwo, a Va Bank opuszcza tym samym dolne rejony tabeli i melduje się w środku stawki. Billennium o takim scenariuszu może pomarzyć.

IV liga
Niespodziewanie przebudziła się Stara Gwardia, która jak na doświadczony i ograny w lidze zespół, wykorzystała swoje okazje i wypunktowała Królewskich. Inicjatywa w ofensywie należała do zespołu Marcina Dobrzyńskiego, ale ze skutecznością było na bakier, a z grą obronną jeszcze gorzej. Rywale kontrowali i zdobywali kolejne bramki, a golkiper Królewskich wściekał się i wydzierał wniebogłosy na swoich kolegów. Summa summarum skończyło się na pogromie 5:0, w którym najbardziej partycypował Damian Grymuza, zdobywca trzech bramek.
Królewscy w drugim swoim niedzielnym meczu mierzyli się ze Świeżakami. Najwyraźniej wyciągnęli wnioski z porażki ze Starą Gwardią, bo teraz bronili solidniej. Wciąż byli jednak mocno nieskuteczni. Stąd rezultat 0:0. Warto odnotować, że w ostatniej akcji meczu Andrzej Różycki miał 100% okazję, ale strzelił wprost w Macieja Niewielskiego.
Nie ma już w OLS 2020 ekipy Los Santos, która w ostatnich tygodniach totalnie się pogubiła i po wykryciu oszustwa w meczu z OBI, potem oddała jeszcze dwa walkowery. W niedzielę nie informując nikogo nie przybyła na mecz z Midasem. Jeśli ktoś żegna się z rozgrywkami w takim stylu, nie będziemy tęsknić.
Fajny, bardzo intensywny mecz zagrały Choiny i Sokół. Może sporo było niedokładności, ale na pewno nikomu nie można odmówić chęci. Choiny dość szybko objęły prowadzenie, a potem je podwyższyły. To ułatwiło sprawę. Sokół bez skutku próbował przebić się przez defensywę zespołu Marcina Wójtowicza, która pracowicie uprzykrzała rywalom życie. Gdy w 18 min swojego drugiego gola upolował Krzysztof Mrozik, jasne było, że Choiny najprawdopodobniej zainkasują komplet punktów. W końcówce po bezsensownym faulu Radosława Wybrańca Sokół otrzymał rzut karny i Karol Arciszewski zmniejszył rozmiary porażki.
Patataje prowadziły ze Starówką 1:0 po golu Jakuba Łebeka. Starówka co jakiś czas nękała Łukasza Rusińskiego strzałami, ale ten spisywał się znakomicie. Pierwsza wygrana Patatajów stawała się coraz bardziej realna. Jednak dobra passa Rusińskiego nie trwała wiecznie. W 20 min wykopując piłkę praktycznie podał ją Grzegorzowi Mocnemu, który opanował futbolówkę, a potem z łatwością wyrównał stan meczu. Starówka poszła za ciosem. Maciej Łuczyński zdobył bramkę na 2:1, a w ostatniej minucie meczu kropkę nad "i" postawił Kamil Marczyński.
OBI wysoko pokonało Watahę, będąc od początku do końca zespołem wyraźnie lepszym. Wilki kilka razy się odgryzały, ale Kamil Michalczuk nie dał się zaskoczyć ani razu. A jego koledzy z pola punktowali, finalnie kończąc rozmontowywanie rywali na liczbie siedmiu bramek. Z dubletami do domów wrócili Adam Abratkiewicz i Kamil Woch.
Wrócił blask Jutrzenki. W poniedziałek przy Jagiełły drużyna ta ograła pewnie zespół Mamrotek. Nie był to jednak mecz bez historii, bo "Niedźwiedzie" dzielnie walczyły o punkty i przy stanie 0:2 udało im się zdobyć gola kontaktowego. W końcówce jednak dwa trafienia zaliczył Karol Wójcik i sprawa rezultatu została rozstrzygnięta.
Po bardzo udanym niedzielnym meczu z Królewskimi apetyt na kolejne trzy punkty miała Stara Gwardia, ale w poniedziałek musiała uznać wyższość solidnej drużyny Szukamy Sponsora. Pierwszy gol to dość pechowy "swojak" Konrada Wierzbińskiego w 5 min. Na początku drugiej połowy wynik meczu ustalił Grzegorz Wołyńczuk. Może gdyby Grzegorz Kuśmirek dysponował skutecznym ostatnio Damianem Grymuzą...
Remis w meczu na szczycie IV ligi. 2 Be Bio i Homer podeszły do sprawy bardzo poważnie i nikt nie pozwalał sobie na odważniejszą grę i zapominanie o obronie. Efekt? Do przerwy 0:0. W drugiej połowie krok do zwycięstwa "Jagódek" zrobił Łukasz Sulowski, zdobywając w 15 min gola na 1:0. Homer nie miał jednak zamiaru odpuścić i do końca nacierał. Łukasz Woźniak na niecałe trzy minuty przed końcem spotkania wyrównał. Remis najbardziej ucieszył PKS BIGOS, który został nowym liderem najniższej ligi. Co za czasy!
Dość pewnie z Husarią wygrał Transaudyt. Pierwsza połowa goli nie przyniosła i momentami wyglądała tak, jakby wynik 0:0 dawał obu drużynom trzy punkty. W końcu to mizerne widowisko nabrało jednak kolorytu, gdy w 17 min Paweł Mazur precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego zaskoczył Bartłomieja Białeckiego. Od tego momentu "Transportowcom" grało się łatwiej. Daniel Kolbus podwyższył na 2:0, a wynik na minutę przed końcem ustalił Robert Nowak.

-----------

Szóstki 7. kolejki

I liga: Michał Pyć (Krupniki) - Michał Kuczyński (Wściekłe Psy)*, Stanisław Staniszewski (Bombardino), Daniel Lis (Elektro-Spark) - Piotr Wasiołek (Undefined Team), Patryk Błaszczuk (Wściekłe Psy)

II liga: Radosław Bujek (VoIP) - Daniel Przychodzki (Olimp), Kacper Dulniak (Zon Admina), Konrad Tymberski (Marmota) - Marcin Nowakowski (Inża), Bartłomiej Barwiak (Marmota)*

III liga: Marcel Kapuśniak (Mat-Geo) - Mateusz Gawryszczak (SAABiX), Krystian Kołodziejski (Wolcar)*, Bartosz Wiśniewski (AZS) - Mariusz Śledź (Robimy Marketing), Adrian Jędrzejewski (Billennium)

IV liga: Kamil Michalczuk (OBI) - Karol Wójcik (Jutrzenka), Łukasz Sulowski (2 Be Bio), Krzysztof Mrozik (Choiny) - Damian Grymuza (Stara Gwardia)*, Adam Abratkiewicz (OBI)

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.