Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (587)



W minionym tygodniu wykruszyła się nam kolejna drużyna. Z żalem pożegnaliśmy Zjednoczonych, ale na szczęście kierownik zespołu, Mariusz Kaźmierski, zapowiada, że zobaczymy się już w kolejnym sezonie, który wystartuje w sierpniu. Oby tak było!
Tymczasem w meczu na szczycie Ekstraligi Politechnika wysoko ograła Moore, robiąc ważny krok w kierunku mistrzostwa.

Ekstraliga
Większych emocji nie uświadczyliśmy w derbach Świdnika. Adampol Team rozniósł Antique & Dywany osłabiony brakiem wielu podstawowych zawodników. Krzysztof Chilimoniuk z konieczności założył rękawice i bronił bramki swojej drużyny. Z początku nawet bardzo skutecznie, ale worek z bramkami rozwiązał Paweł Uliczny, a potem strzelecki show rozpoczął Paweł Szyjduk. Ostatecznie skończyło się wynikiem 9:0, a Szyjduk zdobył pięć bramek. „Stolarze” w drugiej połowie nie nawiązali już żadnej walki, wyczekując jedynie na ostatni gwizdek.
Już pierwsza groźniejsza akcja meczu Kaliny z Neo dała prowadzeniem dwukrotnym mistrzom OLS. Potem boiskowe wydarzenia nieco wyhamowały. Niby Kalina była lepsza, ale Neo także miało kilka znakomitych szans. Szybko po zmianie stron ZiP podwyższyło na 2:0. Po przerwie bramkowa karuzela kręciła się z większą prędkością. Neo nie miało już zbyt wiele do stracenia, więc się odsłaniało, a Kalina wykorzystała. Koniec końców zanotowaliśmy wynik 5:2. Obie bramki dla Neo to efekt rykoszetów.
Moore – Politechnika. Na papierze był to hit kolejki. Niestety, większych emocji nie uświadczyliśmy. Politechnika szybko objęła prowadzenie po strzale Patryka Stadnickiego i błędzie Mateusza Dudka. Stadnicki w 13 min podwyższył na 2:0. Niedługo potem Moore grało już w osłabieniu po drugiej żółtej kartce Macieja Kleszcza. To był moment, w którym „Polibuda” praktycznie wygrała to spotkanie. Podopieczni Andrzeja Kurysa systematycznie punktowali osłabionego rywala, nie zapominając o sumiennej pracy w defensywie. Skończyło się rezultatem 8:1. Zespół Marcina Urbana mógł przybliżyć się do walki o tytuł, a wyszło zupełnie odwrotnie.
W grze o tytuł wciąż jest za to Pad-Bud, który w piątkowy wieczór rozprawił się z Widokiem. Dość szybko bramkę na 1:0 zdobył Paweł Osoba. Minutę później Bartłomiej Knosala podał piłkę do swojego bramkarza, Krzysztofa Stachyry, a temu futbolówka przelała się po nodze i wpadła do bramki! Pod koniec pierwszej połowy na Widok spadł cios nr 3. Tym razem po kontrowersji, bo chwilę przed solową akcją Jakuba Piecha, piłka odbiła się od ręki zawodnika Pad-Budu. Sędzia Adrian Mańko mimo głośnych protestów Widoku uznał, że była to całkowicie przypadkowa ręka i puścił grę. W drugiej części spotkania Pad-Bud dorzucił jeszcze trzy trafienia, ale o honorowego gola dla przegranej strony zadbał Łukasz Knosala.

I liga
Fabryka Formy coraz poważniej puka do bram Ekstraligi. W poniedziałek zespół Andrzeja Czaplińskiego całkowicie przespał pierwszą połowę meczu z Bombardino i zasłużenie przegrywał 0:1 po trafieniu Piotra Chomczyka z rzutu wolnego. Druga połowa należała do Fabryki, która wypunktowała błędy 716. Pierwszy i najpoważniejszy znów popełnił bramkarz, Oskar Jachimczuk, który w sobie tylko znany sposób przepuścił „zawiesinkę” Daniela Kusego. Bramki dla Fabryki Formy się posypały – kolejne zdobyli Jakub Gałka i Karol Nalepa. W końcówce Bombardino odgryzło się jeszcze dość szczęśliwym golem Ernesta Tatary, ale na odrobienie strat nie starczyło już czasu. Dobra pierwsza połowa to za mało, gdy w drugiej popełnia się tylko błędów.
Szwejk bez większego problemu pokonał Posesję 3:0. Nie był to na pewno wybitny mecz, ale drużyna Pawła Wancerza wykazała się wyższą kulturą gry. Gole zdobywali Kamil Jurczak, Michał Smęt i Przemysław Kowalczyk. Posesja powalczyła, stworzyła kilka okazji, ale nie były one zbyt groźne.
W meczu na szczycie Wściekłe Psy ograły Glinianą, prezentując swój stary, dobry styl gry, oparty o szczelną grę defensywną i świetne kontry. Przyniosło to efekt. Mimo że Gliniana przeważała przez prawie cały mecz i zamykała rywali w hokejowym zamku, to trzy punkty trafiły na konto lidera. Pierwszy gol to wzorowa kontra, spokojnie wykończona przez Adama Bratkowskiego. Przy drugim golu nie trzeba było tylko finezji – wystarczyły proste środku i dobry finisz Pawła Czarkowskiego. Czy przesadą byłoby stwierdzenie, że Gliniana grała, a Wściekłe Psy strzelały? Ani trochę.
Krupniki07 w ledwie pięcioosobowym zestawieniu nie były w stanie wywalczyć punktów przeciwko Ekipie 666, ale były w stanie postraszyć rywala. Po solowych akcjach Konrada Wójcickiego i Michała Wasila przez chwilę team Tomasza Sijewskiego prowadził 2:1, ale koniec końców przegrał 2:5. Brak jednego gracza to jednak ogromna różnica. „Piekielni” wygraną przypłacili niestety urazem stawu skokowego Roberta Ciszewskiego. Życzymy szybkiego powrotu do pełnej sprawności.
W rozgrywanym awansem meczu Bombardino 716 nie dało żadnych szans Promilowi. „Numeryczni” wyciągnęli wnioski z dwóch ostatnich, słabszych występów i w środowy wieczór rozjechali przeciwnika na miazgę. Skończyło się rezultatem 9:1, a gdyby mecz potrwał jeszcze minutę albo dwie, to pewnie nieunikniona byłaby dwucyfrówka. Najbardziej imponował autor czterech bramek, Mateusz Szafrański. Jedna z nich była szczególnej urody – to sprytny lobik z rzutu wolnego, nad murem i źle ustawionym Rafałem Goździewskim.

II liga
Meczem bez historii był pojedynek VoIP z GOL-asami. Kamil Adryjanek zebrał tylko pięciu zawodników, a szósty dojechał mocno spóźniony i nawet nie wszedł na plac gry. GOL-asy nie miały litości i problemów z wypunktowaniem przeciwnika. Skończyło się rezultatem 10:0! Cztery trafienia na swoim koncie zapisał Hubert Małyszka.
Do skutku nie doszło inne środowe spotkanie. Inża Team już wcześniej poinformowała o poddaniu meczu z Bosko.
Podziałem punktów zakończył się mecz UPL z MW Lublin. Drużyna Marcina Roczniaka prowadziła już 2:0, by pod koniec pierwszej połowie w całości roztrwonić prowadzenie. W drugiej odsłonie po raz kolejny na prowadzenie swój zespół wyprowadził Jakub Twardzik. Jednak świetna, solowa akcja Krzysztofa Gapa dała „Pokerzystom” remis 3:3. Mecz mógł się podobać, bo był żywy i obfitował w bramkowe okazje. Sytuacja w walce o barażowe miejsca II ligi robi się coraz bardziej zawiła.
Sporo emocji przyniosło spotkanie Togatusa z Olimpem. Drużyna Marcina Iwana prowadziła już 2:0 i 3:1, by roztrwonić korzystny wynik. W 24 min Michał Piłat strzałem z rzutu karnego doprowadził do remisu 3:3. Był to jednak dopiero początek festiwalu „jedenastek”. Po chwili rzut karny egzekwowali gracze Olimpu, a Daniel Przychodzki nie zmarnował okazji. To nadal nie koniec, bo po chwili swoją drugą szansę od losu dostali „Adwokaci”. Tym razem Piłat nie zachował jednak zimnej krwi. Zaprzepaścił szansę na hat-trick i na remis 4:4 dla swojego zespołu, strzelając wprost w Łukasza Nowosada. Niedługo potem sędzia Szymon Kula zakończył mecz.
Po dwóch kolejnych stratach punktów, swój mecz wreszcie wygrała Marmota. „Świstaki” pokonały Szerszeń Team 3:1, choć to ekipa „Hornets” jako pierwsza zdobyła bramkę. Pięknym strzałem w samo okienko popisał się Vitaliy Maniychuk. Zielono-niebiescy wyrównali po strzale Adriana Ręby. W drugiej odsłonie trafiali Michał Łukasik i ponownie Ręba. Nie był to zbyt ciekawy mecz, a zwycięstwo ekipy Adriana Mańko należy uznać za zasłużone.

III liga
Bezbramkowym remisem zakończył się mecz AZS z Mat-Geo. Oba zespoły prezentowały się bardzo solidnie i wynik należy uznać za sprawiedliwy. Długo spotkanie to wyglądało tak, że chyba nawet godzina rywalizacji nie przyniosłaby bramek. Ostatnia akcja nieco zmieniła optykę. Kacper Galazdra zmarnował piłkę meczową. Najpierw trafił w słupek, a dobijając nie trafił nawet w światło bramki – za drugim razem mógł podawać do lepiej ustawionego partnera. Chwilę później Piotr Baran zagwizdał po raz ostatni.
Wolcar nie zwalnia tempa i znów wygrywa. Tym razem team Michała Mędrzeckiego okazał się lepszy od Billennium. „Informatycy” grali bardzo solidnie, ale nie ustrzegli się błędów. Te zostały skrupulatnie wypunktowane za sprawą trafień Patryka Przebirowskiego, Antoniego Mietelskiego i Krystiana Kołodziejskiego. Ładne i szybkie akcje Wolcaru mogły się podobać, ale zdecydowanie bramkę meczu zdobył Dawid Kurkiewicz, który występował w tym dniu w roli bardzo ofensywnie usposobionego bramkarza. Kurkiewicz minął dryblingiem dwóch rywali, a potem posłał piłkę w samo okienko. Gdyby przy innych strzałach miał nieco lepiej nastawiony celownik, być może Billennium wywalczyłoby punkt.
Granit zapomniał już najwyraźniej o wpadce z Va Bank i we wtorkowy wieczór wysoko ograł Robimy Marketing. O wyniku przesądziła pierwsza połowa, kiedy to ekipa z Bychawy zafundowała przeciwnikom aż cztery gole. Trzy z nich zdobył Patryk Wąsik, a potrzebował na to niecałych czterech minut. W drugiej połowie „Marketingowcy” spisywali się lepiej, a potwierdzeniem tego był gol Kamila Balcerka. Wynik w końcówce na 5:1 ustalił jednak Michał Popławski. Czy wcześniej zagrał ręką? Gol wywołał kontrowersje, a Rafał Szyszka nie krył zdenerwowania na decyzję arbitra. Sytuacja trudna do oceny, ale na pewno nie wpłynęła na rozstrzygnięcie spotkania.
Tak grający jak w środę zespół Forever Young nie walczyłby na pewno o utrzymanie w III lidze. Drużyna Rafała Misztala rozniosła Va Bank 8:1, a Klim Morenkov i Damian Dęga byli nieuchwytni dla rywali – obaj zaliczyli po hat-tricku, a Morenkov przy okazji pewnie jakieś 517 dryblingów. Dwie bramki do wspólnego dorobku KTS dołożył jeszcze Mariusz Groszek. Honorowy gol Wojciecha Goneta niespecjalnie poprawił humory „Bankowców”, którym ciężko będzie uniknąć barażu o utrzymanie.
Już w piątkowy wieczór, dwa dni przed starciem z Plagą Szczurów, Mariusz Kaźmierski z bólem serca musiał poinformować organizatora, że jego drużyna po raz trzeci w sezonie nie zbierze składu, co skutkować będzie wykluczeniem z ligi.
Główka pracuje – tak po meczu Ułanów z SAABiX-em mógł powiedzieć Jan Nowosad, autor dwóch goli dla zwycięzców. Piłkarz Ułanów obydwa trafienia zaliczył po uderzeniach głową. SAABiX wyrównał na 1:1 po trafieniu Jakuba Łuczyńskiego, ale na drugą bramkę Nowosada już nie odpowiedział. Zespół Pawła Tobiasza w pierwszej części potrafił zepchnąć rywali do defensywy. Po przerwie gra się wyrównała, a Ułani zachowali więcej zimnej krwi. Gra SAABiX-u była nieco zbyt szarpana.

IV liga
Drużyna Szukamy Sponsora od pierwszych sekund meczu z Husarią narzuciła swoje warunki gry, spychając rywali do głębokiej defensywy. Taka postawa przyniosła spodziewane efekty. Dwa gole Pawła Szelchauza przedzieliło jedno trafienie Mateusza Rybińskiego. Husaria odgryzła się kilkoma solowymi akcjami, ale to było zdecydowanie za mało.
Formą imponuje TRANS-AUDYT.pl. W poniedziałek „Transportowcy” rozbili 5:0 Midas Odczynniki. Szczególnie podobać mógł się gol nr 1. Bogdan Lembrych już nie po raz pierwszy w tym sezonie zdobył kapitalną bramkę. Tym razem huknął z woleja w samo okienko. Poszedł za ciosem i jeszcze w pierwszej połowie skompletował hat-trick, a jego zespół schodził na przerwę z wynikiem 4:0. Co z tego, że Midas długimi fragmentami grał jak równy z równym, skoro tylko jeden zespół potrafił zdobywać gole. W drugiej połowie padł już tylko jeden gol. Zdobył go ładnej indywidualnej akcji i równie ładnym strzale Paweł Mazur. Wynik wskazuje na różnicę kilku klas, ale ta różnica była przede wszystkim dostrzegalna w umiejętności karcenia prostych błędów rywali.
Homer odbił się po porażce z OBI. W czwartkowy wieczór Jacek Trumiński znów nie mógł skorzystać z kilku swoich asów, ale mimo to jego ekipa poradziła sobie z Mamrotkami. Już na początku meczu o swoim snajperskim nosie przekonał nas Ezana Kahsay. Przez kolejnych 20 minut nie padł żaden gol. Mamrotki opierały się na niezbyt udanych szarżach szybkiego Jakuba Leszczyńskiego. Homer potrafił przedostać się pod bramkę „Niedźwiedzi”, ale w kluczowych momentami brakowało dokładności. W końcu jednak Trumiński wykorzystał okazję sam na sam, a wynik na 3:0 ustalił sytuacyjnym strzałem Łukasz Zdunek.
Świeżaki rozbiły Patataje 7:0. Zespół nieobecnego w tym dniu Łukasza Rusińskiego był mocno osłabiony, a na dodatek nie miał żadnego rezerwowego. Gdy Kacper Świerkula i spółka wrzucili wyższy bieg, było po sprawie. Mecz bez historii.
Podobnie wyglądała rywalizacja PKS BIGOS ze Starówką. „Kapuściani” zebrali praktycznie optymalny skład i pokazali swoją moc. Starówka nie ugrała nawet honorowej bramki, a jedyne, co zdziałała, to kilka bezsensownych pyskówek z sędzią. BIGOS energii w ten sposób nie marnował, a raczej skupił się na efektywnym jej pożytkowaniu. Najefektywniejszy był Łukasz Raczkowski, który strzelił aż cztery gole. Cóż, czwartoligowiec wzmacniający się zawodnikami Poker Teamu musi budzić respekt.
Pierwsze zwycięstwo w 2021 roku odniósł Sokół. Drużyna Marcina Piondło pokonała Królewskich, którzy oddali więcej strzałów, ale do celu trafił tylko jeden – w wykonaniu Damiana Stachyry na 1:1. Już minutę później Sokół odzyskał prowadzenie, gdy bezpośrednim strzałem z rzutu rożnego Dominika Berwertza pokonał Janusz Zachwatowicz. W drugiej części spotkania dublet skompletował Paweł Mąka i zespół Sokoła wygrał 3:1.
Jutrzenka na swój pierwszy mecz w 2021 roku musiała poczekać aż do 2 maja! Czekać było warto, bo zespół ten ograł Choiny 5:3. Spotkanie toczyło się przy naprawdę dużym wietrze, który na pewno nie ułatwiał zadania. Mimo wszystko jedni i drudzy stworzyli niezłe widowisko. Bohaterem Jutrzenki został autor hat-tricka, Bartosz Czernic. W Choinach najbardziej aktywny był strzelec dwóch goli, Krzysztof Mrozik.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.