Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (661)



Runda wiosenna w rozgrywkach OLS już prawie na półmetku, bowiem za nami sześć kolejek, z zaplanowanych trzynastu. Co wydarzyło się w ostatnim tygodniu na lubelskich orlikach? Siadamy wygodnie w fotelach i czytamy.

SAO MAI PUCHAR LIGI
W III rundzie Pucharu Ligi jest Zon Admina, która pokonała Robimy Marketing 3:1. Kluczowa była pierwsza połowa, wygrana przez zespół Tomasza Maciąga w stosunku 3:0. W drugiej połowie Zon Admina straciła Marcina Pytkę, który obejrzał dwie żółte kartki. „Marketingowcy” w przewadze pokusili się jedynie o gola honorowego, którego zdobył Mariusz Śledź. Dla wygranych trafiali Kamil Ostrowski, Stanisław Ryba i Marcin Galiński.
Mat-Geo w poprzedniej rundzie wygrało swój mecz po rzutach karnych. Drugi raz tej sztuki powtórzyć się nie udało. Mecz drużyny Patryka Kowalczyka z Essenzą zakończył się remisem 2:2. Piotr Wojciechowski otwierał i zamykał wynik, a w międzyczasie trafiali gracze Mat-Geo, a konkretnie Arkadiusz Wlizło i Paweł Bartkiewicz. W rzutach karnych o wygranej Essenzy zdecydował pierwszy strzał, gdy Rafał Pietroń wyczuł intencje Karola Przebirowskiego. Pozostali strzelali już bezbłędnie.
APP Energy przegrywało ze Wściekłymi Psami trzykrotnie – 0:1, 1:2 i 2:3, a mimo to nie poddało się i na końcu uzyskało awans do III rundy. Przy stanie 3:3 w końcówce meczu złotą bramkę na wagę wygranej zdobył Piotr Szewczyk. Wcześniej dwukrotnie trafiał Aleks Dunda i raz Mirosław Cioch. Dla „Wściekłych” dublet zaliczył Norbert Piotrowski, a jednego gola dołożył Krystian Iwaniuk.
W piątek Mentoza i PULS zmierzyły się ze sobą po raz drugi w tym tygodniu – wcześniej było to spotkanie ligowe. Po raz kolejny jednobramkowe zwycięstwo odniosła Mentoza. Wszystkie bramki padły w drugiej połowie. Dwubramkowe prowadzenie ekipie MTW dali Kacper Nowakowicz i Kamil Wędrocha. Odpowiedź Ukraińców przyszła za późno – gol Denysa Braslavetsa był kontaktowy, ale jednocześnie i honorowy, bo padł w 25. minucie.

EKSTRALIGA
Doświadczona ekipa Poker Teamu udzieliła surowej lekcji futbolu młodym graczom Politechniki Lubelskiej. Co z tego, że to „Polibuda” dominowała? Co z tego, że jej zawodnicy dużo biegali i ostrzeliwali bramkę Rafała Jaśkowiaka, skoro wynik końcowy to 5:1 dla „Karcianych”? W zespole Wojciecha Krzymowskiego prym wiódł Grzegorz Bonin, który brał ciężar gry na siebie i dryblował jakby miał brazylijskie korzenie. Drugim liderem Poker Teamu był wspomniany już Jaśkowiak, który wprawdzie nie najlepiej spisał się przy golu na 1:0 dla Politechniki, to jednak potem bronił jak natchniony. Pozostali dzielnie pomagali, szczególnie gdy wynik był już korzystny i trzeba było dłużej utrzymywać się przy piłce, pokazując ogromną kulturę gry. Team Andrzeja Kurysa może mówić o lekcji, ale może też mówić o pechu, bo Jaśkowiakowi wiele razy w sukurs przychodziło również obramowanie bramki.
Wprawdzie Widok i Granit II Bychawa to kandydaci do gry o utrzymanie, ale w poniedziałkowy, późny wieczór przy przenikliwym chłodzie stworzyli widowisko, które miało prawo rozgrzać – być może jeden z najlepszych meczów w tym sezonie. Wystarczy spojrzeć na przebieg wyniku – 1:0 dla Granitu, 3:1 dla Widoku, 4:3 dla Granitu, 4:4, 5:4 dla Granitu, 5:5 i wreszcie 6:5 dla Widoku. Dwie ostatnie bramki dla Widoku dzieliło niecałe pół minuty, a sprawie załatwili stranieri – Mohamad Al Gamal i najlepszy na placu gry Anes Kherouf, który poza dubletem zaliczył kilka asyst. Granit grał niemal najmocniejszym składem, z wiodącymi postaciami w osobach Kamila Sikory i Jakuba Szymali, a mimo to punkty wymknęły się z rąk bychawskiej drużyny. Oznacza to zerowy dorobek na półmetku rundy. Kłopoty. Widok ruszył z miejsca i ma już 6 oczek, choć poniedziałkowe 3 były pierwszymi wywalczonymi na boisku.
Pad-Bud mocno postraszył mistrzów ligi, ekipę Moore. Drużyna Piotra Bielaka do przerwy prowadziła 1:0 po trafieniu Patryka Grzegorczyka. Po zmianie stron Pad-Bud nie uniknął jednak prostych błędów i Moore zaczęło wykorzystywać okazję. Zrobiło się 2:1 dla teamu Marcina Urbana, ale w odpowiedzi Paweł Bugała wyrównał stylowym lobem. Radosna twórczość defensywy Pad-Budu w ostatnich minutach przybrała jednak na sile, a tak dobry zespół jak Moore musiał to wykorzystać. Skończyło się wygraną 5:2. Dublet zanotował Konrad Zieliński, a po golu Bartłomiej Barwiak, Urban i Grzegorz Góral.
Mecz Mentozy z PULS-em trzymał w napięciu do ostatnich sekund. Mentoza prowadziła 1:0, potem 3:1, 4:3, 5:4 i za każdym razem team Ruslana Pisotskiego odrabiała straty. Oglądaliśmy festiwal emocji, a spotkanie prowadzone było w wysokim tempie przez pełne 40 minut. W końcu w 39 min gola na wagę trzech punktów dla Mentozy zdobył sprytnym strzałem Kacper Nowakowicz. Dla drużyny Damiana Kucińskiego to cenne zwycięstwo – PULS pokazał już w tym sezonie, że potrafi być groźny dla najlepszych. Ponadto Mentoza przez cały mecz radziła sobie bez rezerwowych, a mimo to wytrzymała 40 minut intensywnej rywalizacji. Dublety w tym meczu ustrzelili Kuciński, Nowakowicz oraz Maksym Stepnakevych i Ostap Depianchuk. Oby jak najwięcej takich meczów w Ekstralidze!
Amunicji nie żałowali sobie piłkarze Zamkowo i Zon Adminy, przy czym znacznie skuteczniejsi w tej kanonadzie byli ci drudzy. Duet Kacper Pytka-WasilCezary Zdunek znów zagrał koncertowo, a tym razem wspierał ich jeszcze Michał Wasil, który wreszcie przełamał strzelecką niemoc. Wasil strzelił dwie bramki, KPW trzy, a Zdunek cztery. To był pokaz znakomitej gry. Zamkowo próbowało dotrzymywać tempa, ale bez takich asów jak Sebastian Sztejno, Jakub Sobieszek czy Sebastian Król ciężko było o wyrównaną rywalizację. Skończyło się porażką 4:9, a bramki dla teamu Grzegorza Wilczka zdobywali bracia Łuczyńscy (Maciej 2, Jakub 1) oraz Damian Bubicz.
Zaległości z 2. kolejki odrobiły drużyny Poker Teamu i Mentozy. Poker bez wielu ze swoich wiodących postaci nie był tu na pewno faworytem, ale mimo to zagrał ambitnie i przegrał zaledwie różnicą jednego gola (4:5). Mało tego, w ostatniej minucie fantastyczną paradą popisał się Rafał Toruń, broniąc nie gorszy strzał Sebastiana Cieślaka z dystansu. Obie drużyny miały raptem po jednym zmienniku i w końcówce tego wymagającego meczu widać było już spore zmęczenie u graczu obu ekip, szczególnie że dla jednych i drugich był to już drugi mecz w tym tygodniu. Warto zauważyć, że w pierwszej połowie „Karciani” prowadzili 1:0 i 2:1, ale po przerwie Mentoza odwróciła losy rywalizacji i wyszła na prowadzenie 4:2. Nie był to jednak koniec emocji – Poker odrobił straty i było 4:4. Gola na wagę trzech punktów w 30. minucie zdobył Rafał Czernic. Nieoczekiwany bohater Mentozy. Hat-trickiem popisał się za to Adrian Popiołek, ale nie było to najtrudniejsze gole w jego piłkarskiej karierze.
Adampol rozgromił Ipso Iure. Rozmiary tej wygranej są dość zaskakujące, bo „Prawnicy” do tej pory prezentowali się w bieżącym sezonie co najmniej solidnie. Tutaj już po 6 minutach było 3:0. Świdniczanie grali tak, jakby tym jednym meczem chcieli nadrobić wszystkie stracone w ostatnich tygodniach punkty. Do przerwy „Piekarze” prowadzili 5:0. W drugiej połowie tylko odrobinę zdjęli nogę z gazu, ale finalnie wygrana 9:1 i tak jest imponująca. Cztery bramki zdobył Paweł Szyjduk, a hat-tricka dorzucił Krystian Joć. Po jednym golu strzelili też Mateusz Warda i Marcin Bijas. Honorowe trafienie dla Ipso Iure w końcówce zanotował Antoni Markocki.

I LIGA
Wysokie tempo utrzymuje OBI – ekipa Artura Gerhanta w poniedziałkowe popołudnie pokonała Wściekłe Psy 2:0. W pierwszej połowie wynik strzałem głową otworzył Dariusz Wojciechowski, który dobił odbity przez Tomasza Dańskiego strzał jednego z kolegów. W drugiej odsłonie meczu gola na 2:0 zdobył najlepszy na placu gry Karol Nowicki, który sam odzyskał piłkę i pomknął z nią na bramkę – w tej sytuacji tracący futbolówkę Dawid Mazuruk domagał się odgwizdania faulu, ale gwizdek sędziego milczał. Drugi gol podziałał na „Wściekłych” ożywczo – w końcówce to oni przeważali i stworzyli kilka dobrych okazji, ale żadnej z nich nie zdołali wykorzystać.
Trwa marsz Żubrów w górę tabeli. Zaczęło się od trzech kolejnych porażek, a teraz mamy już trzecie zwycięstwo tej ekipy. Tym razem w pokonanym polu został Wolcar. Zespół żółto-czarnych prowadził 1:0 po strzale Konrada Tarkowskiego. Wyrównał Grzegorz Kutrzepa. W 19. minucie znów to Wolcar by bliżej wygranej, gdy do siatki trafił Valentyn Kozinskyi. Żubry zagrały jednak z wiarą i animuszem do samego końca – na 2:2 trafił Mateusz Szafrański, a całą pulę zapewnił Michał Jabrzyński. Mecze Wolcaru dostarczają w tym sezonie wielu emocji i dramaturgii. Warto je oglądać!
Niemałą niespodziankę sprawiła Kalina, która we wtorkowy wieczór na „swoim terenie” przy Tumidajskiego ograła Homer. Ograła wysoko i zasłużenie – wynik 4:1 mówi sam za siebie. Na gole Konrada Króla i Tycjana Tatary odpowiedział dość szybko Damian Ścibior, który pięknie przymierzył przy dalszym słupku bramki Michała Gdulewicza. Wydawało się, że Homer złapie właściwy rytm i pójdzie po pełną pulę. Nic z tego – gra wyraźnie nie kleiła się liderowi I ligi, a wszystko to zasługa bardzo solidnej i ambitnej postawy ZiP. Tatara podwyższył w drugiej połowie na 3:1, a wynik ustalił Marek Gliwka, który dopełnił formalności, strzelając do pustej bramki.
Raptem jednego gola obejrzeliśmy w rywalizacji Pro-materials z Mariolem. W pierwszej połowie lewym skrzydłem urwał się Michał Małecki i sam sfinalizował tę akcję golem. Mariol bezskutecznie bił głową w mur, a nieliczne strzały z dystansu dobrze parował Gabriel Bednarczyk. Cóż, nie było to arcyciekawe widowisko, ale dla Pro-materials najważniejszy jest w tym wypadku komplet punktów.
Ułani zaczęli mecz z APP Energy od bramki straconej po ledwie minucie gry. Jednak team Dawida Szatkowskiego nie tylko nie podłamał się tym faktem, ale wręcz przeciwnie – ruszył po swoje i finalnie wygrał aż 5:1, w czym pomogły dwa czynniki – wyśmienita forma strzelecka Pawła Gryty (cztery gole) i czerwona kartka Adriana Kuleszy. Gdyby Adrian Świech zaprezentował formę zbliżoną do tej Gryty, Ułani mogliby wygrać dużo wyżej. Inna sprawa, że i APP Energy miało sporo szans, a przy stanie 5:1 team Rafała Misztala trzykrotnie obijał słupki bramki Kordiana Kozioła!
MW Lublin prowadziło z RKC4L po bramce Mateusza Siedleckiego. Rywale naciskali, ale nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego Damiana Ziętka. W końcu udało się Janowi Świderkowi. W ślad za nim poszedł Jakub Kosidło-Wąsik i nagle to RKC4L wyszło na prowadzenie. Zespół Marcina Roczniaka tak tego nie zostawił. Do remisu doprowadził Siedlecki, pakując piłkę „pod ladę”.

II LIGA
Ciekawie układała się poniedziałkowa rywalizacja Glinianej z Transaudytem. Drużyna w fioletowych strojach czterokrotnie obejmowała prowadzenie, trzykrotnie je tracąc. Za czwartym razem, po golu Karola Ręby „Transportowcom” zabrakło już czasu na kolejną ripostę, co oznaczało w praktyce wygraną Glinianej, dla której wcześniej gole zdobywali Paweł Kamiński i Cezary Pęcak (dwa). Dla Transaudytu odpowiadali kolejno: Jan Radzikowski, Tomasz Parol i Michał Stypułkowski.
Malagenia wymęczyła skromne zwycięstwo nad Neo. Jedyną bramkę tego meczu w 7 min sytuacyjnym strzałem zdobył Daniel Wójcikowski, który dopadł do bezpańskiej piłki i dzióbnął ją szpicem buta idealnie w okienko. To jednak nie „Danielek”, a Mateusz Trynkiewicz zasługuje na największe słowa uznania w Malagenii – bramkarz wybronił drużynie Pawła Kępki ten mecz. Neo przeważało, grało szybko i z pomysłem, okazji było sporo, a jednak ani razu nie udało się pokonać Trynkiewicza.
W dobrej formie jest ostatnio KS Marmota, która w środowe popołudnie odwróciła losy meczu z UPL. To „Pokerzyści” prowadzili po bramce Piotra Grabosia, który z bliska wykorzystał podanie Krzysztofa Gapa. Do wyrównania doprowadził Marcin Kufrejski. Druga połowa należała do Marmoty, która uniknęła błędów w obronie i zadała dwa ciosy – Piotra Staniewicza pokonał najpierw Jacek Bojanowski, a potem Kacper Mikołajka. Ten ostatni w doliczonym czasie gry obejrzał również drugą żółtą kartkę i przedwcześnie opuścił plac gry.
Wyników II ligi nijak nie idzie przewidzieć – czasem stwierdzenie, że liga jest wyrównana i każdy może wygrać z każdym jest nadużywane, ale w tym wypadku jest w pełni uzasadnione. Żadna z drużyn nie wybija się ponad inne i żadna wyraźnie nie odstaje. Tym razem Autoklinika ograła Plagę Szczurów, choć w teorii tabela wskazywałaby na coś innego. Wynik strzałem głową otworzył Łukasz Nowosad. Na około minutę przed końcem pierwszej połowy do wyrównania doprowadził Marcin Pszenniak, wykorzystując dobre podanie w uliczkę od Jarosława Staszkowa. W drugiej połowie na 2:1 trafił Jakub Garbol, który sprytnie przystawił głowę do wstrzelonej z głębi pola piłki. W doliczonym czasie gry wygraną Autokliniki przypieczętował precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego Nowosad. Plaga nie tylko straciła punkty, ale również bramkarza, bo nieprzyjemnie wyglądającej kontuzji nabawił się Arkadiusz Pradelski.
Mat-Geo zrzuciło Carmas na dół drugoligowej tabeli. Zespół Patryka Kowalczyka po dość przeciętnym meczu zdołał pokonać rywali 2:1. Na 1:0 już na samym początku meczu trafił Paweł Bartkiewicz. Wyrównał płaskim strzałem zza pola karnego Przemysław Małaj. Carmas miał więcej okazji strzeleckich, ale w bramce Mat-Geo jak w ukropie uwijał się Marcel Kapuśniak. W 21 min Krzysztof Gustaw wyprowadził akcję i podał do Mateusza Momota, a ten spokojnym strzałem posłał piłkę obok Michała Sochana. Był to gol na wagę wygranej.

III LIGA
W kiepskiej formie jest Essenza, która nazajutrz po porażce z DomLublin, przegrała również z GOL-asami. Przegrała dość wyraźnie, bo 3:6. W pewnym momencie team Piotra Roja prowadził już nawet 5:1. Duetem, który poprowadził w tym dniu „Golasy” do wygranej byli Hubert Małyszka i Łukasz Sulowski, autorzy hat-tricków. O ile w przypadku tego pierwszego nie jest to wielkie zaskoczenie, o tyle dla popularnego „Sula” strzelanie bramek to raczej rzadkość. Skompletowanie hat-tricka to już naprawdę duża sprawa. Dla przegranych trafiali Piotr Maciejuk (gol samobójczy), Michał Piskor i Krzysztof Zagajski.
Punkty pogubił lider, czyli Capital Nieruchomości. Drużyna Marcina Kanadysa zremisowała z DomLublin 1:1 po solidnym, choć na pewno nieporywającym meczu. Na bramkę Rostyslava Medvida z pierwszej połowy, w drugiej części gry odpowiedział Bartosz Pranagal. I to wszystko jeśli chodzi o zdobycze bramkowe. DomLublin gra ostatnio całkiem solidnie, a ten mecz był tego najlepszym dowodem.
Królewscy wyraźnie obierają kierunek na II ligę. W środowy wieczór ekipa Marcina Dobrzyńskiego ograła 4:1 Sokół, a wygrana jest tym cenniejsza, że udało się ją wywalczyć bez choćby jednego gola kapitana. Tym razem Dobrzyńskiego w strzelaniu wyręczyli inni – Jakub Cichosz dwukrotnie, Kamil Murjas i Rafał Borkowski. Sokół w 19. minucie zdobył gola kontaktowego, ale finalnie trafienie Pawła Mąki było jedynym w tym meczu dla ekipy w żółtych strojach.
W dramatycznych okolicznościach pełną pulę w meczu z Robimy Marketing wywalczyło Ebe Ebe. Team Jakuba Czopka objął prowadzenie na początku meczu, ale błyskawicznie na bramkę Filipa Packa odpowiedział Arkadiusz Szok. W 10 min Ebe Ebe po raz drugi wyszło na prowadzenie, tym razem za sprawą Bartosza Żywarskiego. Tuż przed końcem meczu zrobiło się gorąco. Najpierw za chamskie odzywki pod adresem sędziego drugą żółtą kartkę obejrzał Kacper Ściuba. „Marketingowcy” nie podłamali się osłabieniem liczebnym i doprowadzili do wyrównania. Dalekie podanie trafiło na głowę Mariusza Śledzia, a ten skierował piłkę do siatki. Nie minęło pół minuty, a Ebe Ebe odpłaciło pięknym za nadobne i złotego gola strzelił Filip Kotulski.
Raptem jedną bramkę obejrzeliśmy w rywalizacji Va Bank z PO Lighting Niemce. Ten mocno nudnawy mecz ożywił Kamil Prażmo, który spuentował okres przewagi PO Lighting trafieniem w 23. minucie. „Bankowcy” przez cały mecz mieli tylko jedną okazję bramkową, ale Łukasz Filipiuk przegrał pojedynek z Jakubem Baranem.
Wciąż bezskutecznie formy poszukuje LSM, który w sobotę zasłużenie przegrał z Concentrixem 0:3. Drużyna Michała Mazurka biła głową w mur i sama nadziewała się na cięte riposty. Bramki w drugiej połowie zdobywali Alex Khramstov, Serhii Dudka i Oliwier Kloc. „Elesemiacy” ani razu nie zdołali pokonać dobrze dysponowanego Dawida Szosta.
 
IV LIGA
Remisem zakończył się mecz Emerloga z Beer Stars. Emocji nie brakowało. Pod koniec pierwszej połowy Tomasz Bicki dał „Piwnym Gwiazdom” prowadzenie 1:0. W 16 min po pechowej interwencji i samobójczej bramce Michała Karnasa zrobiło się 1:1. Emerlog z animuszem ruszył po drugą bramkę i zdobył ją – Karnasa pokonał Paweł Lipski. Beer Stars tak tego nie zostawiło – Paweł Król wyrównał. Gdy w 24 min Kacper Budka dał Emerlogowi prowadzenie 3:2, mogło się wydawać, że jest po meczu. Nic z tego – Beer Stars zagrało ambitnie do ostatniego gwizdka sędziego i wyszarpało remis. Bohaterem zespołu został Bicki, który w ostatnich tygodniach gra jak z nut.
Najmniejszych szans ekipie Dobrej Drogi nie dała Ekipa 666. „Piekielni” wygrali 5:0, a hat-trickiem popisał się rozgrywający świetny sezon Mateusz Woś. Pozostałe dwa gole dorzucili Paweł Tęsny i Daniel Bondarenko. Dobra Droga praktycznie nie zagroziła bramce Ekipy, zatem wynik dobrze odzwierciedla różnicę jakości, którą oglądaliśmy na boisku przy Radzyńskiej.
Z trudem kolejny komplet punktów wyszarpały Świeżaki, które w środowy wieczór okazały się ciut lepsze od Olimpu. Jedynego, ale za to bardzo efektownego, gola w pierwszej połowie zdobył Patryk Turewicz, który błysnął stylową podcinką nad bramkarzem rywali. Prowadzenie Świeżaków utrzymywało się długo, ale wystarczył jeden moment nieuwagi w defensywie, by Grzegorz Burdyn wykorzystał sytuację i wyrównał. Na minutę przed końcem meczu team Michała Kwiatkowskiego odzyskał prowadzenie – po faulu na Kacprze Świerkuli sędzia wstrzymał gwizdek i dał przywilej korzyści, a Świeżaki okazję wykorzystały – ładna akcja zakończyła się strzałem z najbliższej odległości w wykonaniu Daniela Żaka.
Podział punktów w meczu Cartmaxu z Husarią. Nie były to himalaje futbolowego artyzmu, ale było trochę walki i emocji. W pierwszej połowie bramek nie obejrzeliśmy. W drugiej prowadzenie Husarii dał Daniel Perec, wykorzystując sytuację sam na sam. Dwie minuty później Dawid Kurpik wymierzył sprawiedliwość z rzutu wolnego, po faulu na nim samym. I to by było na tyle. Remis 1:1.
Dodajmy, że z ligą pożegnał się Midas Odczynniki. W tej kolejce ekipa Wojciecha Kowalskiego miała grać z KOBO – darmowe trzy punkty dla zespołu Krzysztofa Gołaszewskiego i dla każdego kolejnego rywala Midasa.

V LIGA
Kultywator okazał się minimalnie lepszy od Mythos w meczu otwierającym 6. kolejkę OLS. Na 1:0 trafił Jakub Cieśla, który huknął mocno lewą nogą i zaskoczył Patryka Pidka. Po pięciu minutach było już 2:0 – Kultywator rozklepał obronę „Mitycznych”, a Kamil Kuzioła dopełnił formalności. Zespół Damiana Zajączkowskiego pod tlen podłączył Marcin Pawłasek – po jego golu z 16. minuty zrobiło się ciekawie, jednak kreowanie akcji ofensywnych szło Mythos jak po grudzie i wynik już się nie zmienił.
Ważny mecz z liderem wygrało Krystal – w czwartkowe popołudnie Ukraińcy ograli PKS BIGOS 3:1. W pierwszej połowie prowadzenie Krystal dał Yehor Anikin, który z bliska dopełnił formalności. Również z bliska, ale w zupełnie inny sposób, trafił Łukasz Raczkowski, który popisał się kapitalnym strzałem piętą. Druga połowa należała do zespołu Bohdana Chobita. W 15 min gola na 2:1 zdobył Yehor Shyroian i ten sam zawodnik w końcówce dobił „Kapuścianych”. Wcześniej za dwie żółte kartki boisko opuścił Maksym Linov, ale nie wpłynęło to negatywnie na wynik ekipy Krystal.
Walkower w meczu Perły z 8LM. Pierwsza wygrana Ósmej Ligi Mistrzów w sezonie stała się faktem, ale pora na pierwszą wygraną na boisku, panowie! „Piwosze” przegrali z piątkowym terminem i meczem żużlowego Motoru.
Dobry mecz w piątkowy wieczór zagrał ABM, który ograł DHL aż 5:2. Tak jak w przypadku 8LM, była to pierwsza ligowa wiktoria w tym sezonie. Dodajmy, że w pełni zasłużona. Bohaterem zespołu ABM został autor klasycznego hat-tricka w pierwszej połowie, Jakub Kasprzak. Po bramce Przemysława Myśliwca w 17. minucie „Kurierzy” złapali kontakt, ale niczego więcej nie wskórali – to rywale dorzucili jeszcze dwa trafienia i wyjechali z Godebskiego z pełną pula.
W meczu dwóch czołowych ekip V ligi Furia BaLoN okazała się lepsza od Kurczaków od Eliasza. W pierwszej połowie Furia wypracowała sobie całkiem solidną zaliczkę, prowadząc 3:0 po golach Tomasza Rzeszuta, Tomasa Butkevica i Wojciecha Lejko. Po przerwie zrobiło się jednak ciekawie, bo ambitnie grająca ekipa „Kurczaków” zdołała doprowadzić do stanu kontaktowego. Na gole Tycjana Jankowskiego i Dominika Danilewicza odpowiedział jednak Rzeszut i ustalił wynik meczu na 4:2.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.