Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (633)



W 2. kolejce pojawiły się pierwsze walkowery, ale też pierwsze, mocniejsze słońce. Oby kalendarzowa wiosna dawała o sobie znać coraz mocniej. Patrząc na grę 69 drużyn OLS - o formę zawodników martwić się nie musimy. Wejście w sezon jest naprawdę mocne.

PUCHAR LIGI
Klastmed bardzo dobrze wszedł w mecz z Patatajami i dość szybko wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Do przerwy mogło i powinno być ono wyższe. Tak gładko idący mecz chyba rozluźnił ekipę świdniczan, która przegrała drugą połowę 1:2. Patataje dwa razy doprowadzały do stanu kontaktowego, jednak koniec końców zasłużenie przegrały. Bardzo długo zespół z czarnym koniem w herbie przy życiu utrzymywał licznymi dobrymi interwencjami Mateusz Sędzielewski.
Sokół bez większego trudu awansował dalej, pokonując Beer Stars. Trzecioligowcy bezlitośnie punktowali proste błędy rywali, a z początku głównym katem „Piwnych Gwiazd” okazał się Kamil Marczyński, który ustrzelił hat-tricka. Pozostałe bramki dorzucali Paweł Mąka (dwie) i Łukasz Sałbut. W 16 min jakiekolwiek emocje się skończyły, gdy czerwoną kartkę za interwencją ręką poza polem karnym obejrzał Przemysław Wrona. Co ciekawe, w bramce Beer Stars zameldował się… około 15 sekund wcześniej, zastępując wyjściowo broniącego Michała Mazurka.
Drużyna PO Lighting poddała mecz I rundy Pucharu Ligi z Essenzą, a zatem team Artura Bogaja dostał darmowy awans.
Ułani 2:0 pokonali Mythos, choć rozmiary tej wygranej mogły i powinny być wyższe. Różnica w kulturze gry była widoczna, co zresztą nie dziwi, gdy ligowy nowicjusz mierzy się z ograną ekipą z I ligi. Jedynego gola w pierwszej części zdobył strzałem głową Jakub Szatkowski, który sprytnie trącił piłkę po wrzucie z autu. W 18 min jeden z graczy Mythos w prosty sposób stracił piłkę na rzecz Krystiana Wolaka, a ten nie miał problemu z wykorzystaniem tej sytuacji.
Pucharu Ligi na pewno nie zdobędzie Adampol Team – świdniczanie niespodziewanie odpadli w meczu z Widokiem, który był też pierwszym spotkaniem OLS rozgrywanym na obiekcie przy ul. Godebskiego (I LO w Lublinie). Adampol prowadził 1:0 po bramce Igora Szewczyka. Druga połowa, a szczególnie końcówka meczu, należała jednak do Widoku. Wyrównał Grzegorz Bogatko, na 2:1 trafił Daniel Krakiewicz, a gdy świdniczanie rzucili się do odrabiania strat, kropkę nad „i” postawił Tomasz Madeja. Widok sezon 2023 rozpoczął znakomicie. Adampol gra w kratkę, a w perspektywie bardzo istotny mecz z Marmotą.
MW Lublin poddało mecz z OBI. Być może gracze Marcina Roczniaka wybrali mecz reprezentacji Polski z Czechami. Potem żałowali…
Bezbramkowym wynikiem zakończył się mecz Carmasu z UPL. Obie drużyny miały dość nieliczne sytuacje, więc rezultat można uznać za w pełni oddający boiskowe wydarzenia. Do rozstrzygnięcia kwestii awansu potrzebny był konkurs rzutów karnych. Te ciut lepiej egzekwował Carmas. Zespół Michała Malinowskiego nie pomylił się ani razu, a w szeregach UPL pojedynek z rzeczonym „Maliną” przegrał Mateusz Piekarz.
Małą niespodziankę sprawił Kultywator Konopnica, pokonując w sobotnie popołudnie Świeżaki 4:1. Drużyna Michała Kwiatkowskiego przypominała trochę zagubioną reprezentację Polski w Pradze. Damian Widomski miotał wrzutami z autu jak szatan, wprowadzając całkowitą dezorientację w szeregach czwartoligowców. Efekt był taki, że Widomski zanotował cztery asysty, a jego zespół awansował do kolejnej rundy. Aż trzy z bramek zdobył Kamil Kuzioła. Świeżaki zaczęły sezon bardzo słabo i wyraźnie potrzebują pozytywnego bodźca.

EKSTRALIGA
Kalina jeszcze w piątek przegrała 1:14 z Politechniką, by w poniedziałek zaprezentować zupełnie inną twarz. Drużyna ZiP urwała punkty Adampolowi! Bohaterem w szeregach Kaliny był Rafał Al-Swaiti, autor hat-tricka. Mecz miał dość specyficzny przebieg. To Kalina prowadziła 2:0 po dublecie wspomnianego już Al-Swaitiego. Adampol odrobił straty jeszcze przed upływem kwadransa gry – bramki zdobyli Paweł Uliczny i Krystian Joć. Co dalej? W drugiej połowie Uliczny po raz kolejny pokonał Michała Gdulewicza, a w 32. minucie po strzale Mateusza Kowalewskiego było już 4:2! Jednak Kalina zagryzła zęby i nie poddała się. Al-Swaiti skompletował hat-trick, a w 39. minucie bramkę na wagę remisu zdobył Łukasz Styżej.
Emocji nie zabrakło również w rywalizacji Marmoty z Pad-Budem, która stała na naprawdę wysokim poziomie i trzymała w napięciu do samego końca. Początek należał do Pad-Budu, który w 10. minucie wywalczył rzut karny – Wojciecha Josicza nieco przypadkowo podciął Krzysztof Kawka. Rafał Brzeziński wygrał jednak wojnę nerwów z Pawłem Bugałą i wynik nie uległ zmianie. Na… 15 sekund. Pad-Bud egzekwował rzut rożny, a defensywa Marmoty stała jak zaczarowana – szansę wykorzystał Mikołaj Gąsior. Bugała w 15. minucie zrehabilitował się za zmarnowany rzut karny i na wślizgu posłał idealny strzał przy prawym słupku bramki „Świstaków”. Zrobiło się 2:0. Marmota nie złożyła jednak broni i jeszcze przed przerwą doprowadziła do remisu. Najpierw do siatki trafił Adrian Ręba, a niedługo później Jakub Gałka. Niemal cała druga połowa to wyraźna przewaga Marmoty, która nie potrafiła jedna znaleźć sposobu na Piotra Urbańczyka, który podobnie jak jego vis-a-vis Brzeziński, rozgrywał wyśmienity mecz. Napór trwał, a wynik nie ulegał zmianie. Aż do doliczonego czasu gry, kiedy po zagraniu z rzutu rożnego na piłkę dobrze nabiegł Marcin Wojtaszek i wpakował ją w okienko bramki. Marmota wyrwała trzy punkty rzutem na taśmę.
Kawał dobrego widowiska zobaczyliśmy również w czwartek, gdy Ipso Iure rywalizowało z Granitem II. Dla pauzujących w 1. kolejce „Prawników” był to początek sezonu. W 9 min wynik spotkania otworzył najaktywniejszy w szeregach beniaminka Kamil Sikora. W odpowiedział Radosław Szynkaruk przyłożył lewą nogą i wyrównał. Panowie rozkręcili się na dobre. Minutę później Artur Frączek uderzył na tyle precyzyjnie, że Daniel Gwardyński skapitulował po raz drugi. Nie minęło 60 sek, a swojego drugiego gola miał Sikora – tym razem jednak samobójczego, bo głową przelobował Jakuba Malickiego. 2:2. Po kolejnej minucie pierwsze w tym meczu prowadzenie uzyskało Ipso Iure. Ładna i składna akcja zakończyła się trafieniem Krzysztofa Maryńczaka. Po zmianie stron bychawianie odwrócili sytuację. Sikora wyrównał, a dwie minuty później swoją drugą bramkę w tym meczu zdobył Frączek. Ipso Iure z mozołem zabrało się za szukanie bramki wyrównującej. W 32 min w pole karne wpadł Paweł Maziarz i nadział się na wystawioną przez Wojciecha Migryta nogę – decyzja sędziego mogła być tylko jedna. Rzut karny dla Ipso Iure. Okazji nie zmarnował Dawid Ptaszyński. Do końca meczu było jeszcze 8 min, ale żadnej ze stron nie udało się już przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.
Drugi pewny komplet punktów zainkasowali mistrzowie ligi, czyli Moore. Ekipa Marcina Urbana przegrywała z Bosko 0:1 po bramce Daniela Mroza. Potem jednak rozpoczęła się dominacja Moore, udokumentowana bramkami Michała Salasy, Jarosława Walęciuka i Piotra Packa. Mróz odgryzł się i dawało to nadzieję na duże emocje po zmianie stron. Ale Bosko, które na inaugurację urwało punkty Marmocie, tym razem nie dało rady. W 24 min Urban podwyższył na 4:2, a kolejne dwie bramki to już dzieło Packa. W efekcie obrońcy tytułu wygrali 6:2, rozgrywając naprawdę dobry mecz.
W piątkowym pojedynku dwóch beniaminków Ekstraligi górą SAABiX. Biało-zieloni prowadzili z LKMP Zon Admina 2:0 po trafieniach Sebastiana Króla i Piotra Wójtowicza. Bramki Konstantego Rożka i Arkadiusza Sidora w końcówce tej połowy oznaczały remis 2:2 do przerwy. W drugiej połowie SAABiX udowodnił jednak swoją wyższość. Maciej Łuczyński na 3:2, Marcin Płachta na 4:2 i Piotr Michoński na 5:2. W 37 min cień nadziei na punkt Zon Adminie przywrócił Piotr Wójcik, ale w 40 min stempel na wygranej SAABiX-u postawił Michoński. Dobrą partię między słupkami zwycięzców rozegrał Paweł Smoliński.

I LIGA
Niesamowitych emocji dostarczył mecz Widoku z Neo, a szczególnie jego końcówka. Widok od 3. minuty prowadził po bramce Daniela Krakewicza. Neo odpowiedziało trafieniem Franciszka Bojarskiego z dobitki, a potem na 2:1 na początku drugiej połowy trafił Maksymilian Frączek. Widok miał więcej z gry, ale z każdą minutą szansa na zdobycie 3 punktów umykała, szczególnie po tym, gdy doskonałej szansy nie wykorzystał Rafał Kazimierski. Ostatnie minuty to duża nerwowość z obu stron i ciągła presja na sędziego. Wyłączył się z tego Krakiewicz, który po prostu wziął się za grę i sam odwrócił losy meczu. Najpierw głową doprowadził do wyrównania, a potem w ostatniej akcji meczu pozostawiony bez opieki zszedł do prawej nogi i strzałem zza pola karnego wpakował piłkę w okolice okienka. 3:2 dla Widoku! Neo już nawet nie wznowiło gry.
2 Be Bio nie ma łatwego wejścia w pierwszoligową rzeczywistość. W poniedziałek team Michała Kopecia przegrał z Ułanami 2:3. W pierwszej połowie obejrzeliśmy dwie bramki – obie dla Ułanów, a strzelili je Paweł Gryta i Krystian Wolak, czyli sekcja lewonożna. Gdy w 17 min Wolak trafił na 3:0, wydawało się, że jest po rybach. 2 Be Bio miało na ten temat inne zdanie. Bramki Rafała Tabuły i Piotra Jabrzyńskiego spowodowały, że ostatnie 5 minut gry było naprawdę emocjonujące. Jednak Ułani nie dali sobie wbić gola nr 3.
Tylko z początku APP Energy miało problemy z Wolcarem. Szybko stracony gol wywołał drobną kontrowersję – Krystian Kołodziejski wykonując „ruletę” zawadził obrońcę rywali, Damiana Dęgę. Adrian Mańko grę puścił, a Kołodziejski zdobył gola. Później jednak na placu gry niepodzielnie rządzili gracze w czarnych strojach. Wyrównał Mirosław Cioch, a potem kolejne bramki strzelali Wiktor Żurek (dwie), Maciej Skrzypek i Piotr Szewczyk. W międzyczasie Wolcar stracił jeszcze zawodnika, bowiem czerwoną kartkę za gwałtowny, agresywny atak na przeciwnika obejrzał Michał Mędrzecki. W tym momencie jasne stało się, że team Daniela Sekuły w tym meczu nie powalczy już o punkty.
Już na samym początku meczu Perły z Mat-Geo prosty błąd w wyprowadzeniu piłki popełnił Mateusz Krzywanowski, a skarcił go Mateusz Szuraj. Perła wyrównała w 5 min po kontrze i strzale Michała Nurzyńskiego, ale to był definitywnie koniec dobrych informacji dla „Piwoszy”. Kolejne minuty należało bezwzględnie do Mat-Geo, które punktowało proste błędy rywali. W efekcie po końcowym gwizdku sędziego w protokole widniał rezultat 7:1. Po dwie bramki w puli Mat-Geo zaliczyli Karol Przebirowski i Patryk Kowalczyk.
W szlagierowym meczu tej kolejki, a być może całej rundy, Mentoza pokazała wielki charakter i umiejętności, pokonując Poker Team 4:3. „Karciani” objęli prowadzenie w 8 min, gdy kapitalne podanie Piotra Barana bardzo sprytnym strzałem wykorzystał Paweł Bielak. Jednak po stracie Jakuba Bednary Mentoza wyrównała, a na listę strzelców wpisał się Kamil Wędrocha. Ten sam zawodnik na początku drugiej połowy pokonał Rafała Jaśkowiaka po raz drugi. Mentoza prowadziła 2:1, ale wtedy czerwoną kartkę za dwie żółte obejrzał Maciej Chrześcijan. Jego przewinienie na Jaśkowiaku było całkowicie nieistotne – problem w tym, że sędzia ostrzegał go, że każdy kolejny faul będzie oznaczał kolejną kartkę… Mentoza szybko otrzymała kolejny cios – Karol Strug wyrównał stan meczu. Akcja zaczynała nabierać rozpędu, jak w dobrym kryminale. Jakub Węgrzyn dał Mentozie prowadzenie 3:2, ale dwie minuty później mocny, płaski strzał Bielaka oznaczał kolejny remis. Na niecałą minutę przed końcem dość przypadkowa akcja drużyny w zielonych strojach zakończyła się zawieruchą w polu karnym Poker Teamu i drugim golem Węgrzyna. Wielokrotni mistrzowie ligi nie zdołali już odpowiedzieć, mimo przewagi liczebnej. 4:3 dla Mentozy.
To był katastrofalny weekend dla MW Lublin – walkower w piątek, walkower również w niedzielę. Darmowe trzy oczka zainkasowały Wściekłe Psy. Co dalej z ekipą Marcina Roczniaka, która przecież zaliczyła tak udany sezon w HLAKP?

II LIGA
Warto walczyć do końca – ten truizm w poniedziałek udowodniły GOL-asy. Zespół Piotra Roja przegrywał z Billennium już 1:3, a do końca meczu pozostawało około 3 minut gry. Wtedy najpierw do „Golasów” uśmiechnął się los – błąd popełnił Adam Woliński i sytuacja, która nie miała prawa przynieść bramki, skończyła się golem właśnie. W doliczonym czasie gry Paweł Birut zapolował na swoją drugą bramkę i precyzyjnym strzałem przy słupku doprowadził do remisu 3:3. Wcześniej dwukrotnie dla „Informatyków” trafiał Dominik Jarosz, raz Tomasz Rzeszut, a dla pierwsza bramka dla GOL-asów, po której przez chwilę było 1:1, to dzieło Huberta Małyszki. To był generalnie dobry mecz, po którym pochwalić można obie drużyny.
TRANS-AUDYT.pl rozpoczął mecz z Glinianą od ostrzału bramki rywali, który po raptem 50 sekundach przyniósł gola Pawła Mazura. Gliniana otrząsnęła się i w 9 min było 1:1, a bramkę zdobył Piotr Urban. Gola na wagę wygranej dla „Transportowców” zdobył w 16 min Paweł Łubiarz. Gliniana przegrywa drugi mecz, ale były już zalążki niezłej gry. Transaudyt z kolei ma komplet punktów na starcie rozgrywek.
Nic ciekawego nie można napisać o meczu UPL z OBI. Stosując słynne już porównanie Wojciecha Łazarka – był to pojedynek gołego tyłka z batem. W roli bata wystąpiło OBI, które wygrało ten mecz 6:1, ale gdyby zachowało choćby 50% skuteczności, to strzeliłoby sporo ponad 10. W marnowaniu okazji brylował Jakub Tomczak. Sporo dobrych interwencji w bramce „Pokerzystów” siłą rzeczy zanotował Rafał Tkaczyk.
Spotkanie Carmas – DomLublin zakończyło się bezbramkowym remisem. Pierwsza połowa faktycznie była dość wyrównana. Druga to już wyraźna przewaga Carmasu. Sytuacji było bez liku, strzałów też. Karol Porzak uwijał się jak w ukropie, a rywale robili co mogli, by wypromować golkipera DomLublin do „szóstki kolejki”. Udało im się!
Homer po falstarcie z GOL-sami wziął się za robotę i pokonał Promil 3:0. Wynik dość zasłużony i nieźle oddający przebieg gry. Promil praktycznie nie zagrażał bramce przeciwników, a Homer okazji miał sporo. Kapitalną robotę w bramce drużyny Rafała Goździewskiego odwalił Arkadiusz Pradelski, a nawet mimo jego parad nie udało się pomarzyć o punktach. Na przeszkodzie stanął kunszt Damiana Ścibiora, który ustrzelił hat-tricka, a dwie z bramek śmiało można określić mianem filmowych.
Zaledwie jeden gol padł w meczu Mariol – Robimy Marketing. Podczas gdy Orły Santosa męczyły się niemożebnie z piłką przy nodze w czeskiej Pradze, panowie z II ligi OLS zagrali całkiem niezły mecz, prowadzony w dobrym tempie. Brakowało przede wszystkim dokładności – to cecha wspólna z biało-czerwonymi. Jedyną bramkę zdobył w 20 min Piotr Klimowicz, który sprytnie przerzucił piłkę nad bramkarzem „Marketingowców”. Mariol miał więcej z gry i wynik ten należy uznać za sprawiedliwy.

III LIGA
Malagenia świetnie weszła w meczu z Szukamy Sponsora. Po trzech minutach było już 2:0, a gole zdobywali MichałowieWójtowicz i Haratynowicz. Wójtowicz przed przerwą dorzucił jeszcze jednego gola. Po chwili piłka wpadła do bramki raz jeszcze – po uderzeniu Krzysztofa Leśniaka, jednak Adrian Mańko uznał, że wpadła bokiem przez dziurę siatce. W 18 min Artur Karasek głową zdobył gola, po którym Szukamy Sponsora mogło uwierzyć w odrobienie strat, ale w 22 min Haratynowicz postawił kropkę nad „i” i Malagenia wygrała to spotkanie 4:1.
Ebe Ebe sezon rozpoczęło od porażki, ale w 2. kolejce było już lepiej. Drużyna Jakuba Czopka pokonała 2:1 Essenzę, która z kolei na inaugurację dokładnie w takim samym stosunku wygrała. W 8 min na 1:0 trafił Jakub Czopek. Po golu Kamila Głosa w 17 min było 1:1. Złotą bramkę dla Ebe Ebe strzelił w końcówce Mateusz Okoniewski.
W meczu Va Bank z Sokołem do przerwy na prowadzeniu byli „Bankowcy” – ładną bramkę strzałem pod poprzeczkę zdobył Adam Gonet. Druga połowa to już dominacja Sokoła, który próbował grać w piłkę, wobec dość prymitywnej strategii rywali. W końcu dwukrotnie swoje zrobił Kamil Marczyński. Przy drugiej z bramek strzelał niemal z zerowego kąta, a i tak zdołał trafić. Wynik na 3:1 dla Sokoła ustalił Paweł Mąka. Va Bank po raz kolejny rozpoczyna sezon od falstartu. To już mniej więcej tak zaskakujące jak politycy składający obietnice w kampanii wyborczej.
Tylko jeden gol padł w nieruchomościowych derbach. W drugiej połowie strzelił go głową Paweł Bogusław, który świetnie skontrował dośrodkowaną z narożnika boiska piłkę. 4te Piętro niespecjalnie potrafiło zagrozić bramce rywali, więc nie dziwi drugie z rzędu zero z przodu.
Drugi trzecioligowy mecz w czwartek również skończył się skromnym zwycięstwem jednej z drużyn. Plaga Szczurów ograła Midas Odczynniki po bramce Marcina Pszenniaka. Wynik ten dobrze oddaje przebieg gry – to „Szczury” miały więcej z gry, ale ciężko o większą zdobycz, gdy najlepiej podającym w zespole jest… bramkarz. Inna sprawa, że przy stanie 0:0 Jarosław Staszków w jednej z akcji aż dwukrotnie ostemplował słupek.
Dobry i emocjonujący mecz zamknął piątkowe granie w OLS. Królewscy prowadzili z Klastmedem po golu Damiana Stachyry. Na 2:0 podwyższył Tomasz Mazur i nic nie zapowiadało problemów Królewskich. Jednak tuż przed przerwą świdniczanie się przebudzili i zdobyli gola do szatni. Po przerwie to Klastmed dyktował warunki. Jakub Garbol wyrównał, a minutę później Maciej Dąbrowski, kompletując dublet, jednocześnie dał swojej ekipie prowadzenie 3:2. Ten wynik nie utrzymał się za długo. Świetny strzał z dystansu Mazura ostemplował poprzeczkę, ale piłka odbiła się od pleców Marcina Wasaka i wpadła do bramki. 3:3! Jednak już minutę później dobrze pod bramką Królewskich odnalazł się Krystian Kowalczyk i wyprowadził cios kończący, pokonując Patryka Włodarczyka, który mimo wpuszczenia czterech goli, był najjaśniejszym punktem swojej ekipy.

IV LIGA
Concentrix B już w 3 min meczu z Castel Gandolfo wyszedł na prowadzenie po trafieniu Aymana Badra. Kilka chwil później Adrian Mańko uznał, że Marceli Mucha faulował Krzysztofa Modrzewskiego i podyktował rzut karny, który na gola zamienił Michał Kurenda. Remis 1:1 utrzymywał się przez kolejnych 15 minut. W końcu Concentrix B objął prowadzenie po naprawdę ładnej akcji, którą wykończył Mucha. W 23 min Serhii Dudka podwyższył na 3:1, ale momentalnie Castel Gandolfo rozklepało rywali, a Modrzewski zdobył bramkę kontaktową. W końcówce cios kończący wyprowadził jednak Badr, który sprytnym strzałem ustalił wynik spotkania.
Concentrix A miał w sobotę ułatwione zadanie – PO Lighting Niemce zebrało raptem pięciu graczy i mimo dzielnej postawy, nie zdołało sprawić niespodzianki. Do przerwy było jednak tylko 3:2 dla Concentrixu – ekipę PO Lighting przy życiu trzymał dublet najlepszego na placu gry Michała Buzka. Dopóki starczyło sił, dopóty drużyna z Niemiec mogła marzyć o punkcie. Po przerwie Concentrix dorzucił jeszcze dwa gole, a mógł i powinien znacznie więcej – kilka sytuacji zmarnował Rafał Górski, a z rzutu karnego pomylił się Paweł Rurarz.
Olimp bardzo udanie wszedł w sezon, wygrywając drugi kolejny mecz. W sobotę zespół Marcina Iwana pewnie pokonał Husarię 4:1. Bramkowy tort podzielili między siebie Marek Martynowicz, Grzegorz Burdyn, Krzysztof Barszcz i Artur Drobik. Jednak przez ładnych kilka minut drugiej połowy prowadzenie Olimpu wisiało na włosku, gdy kontaktowego gola zdobył Kamil Mackiewicz. Mecz wygrał jednak zespół znacznie dojrzalszy – nie tylko wiekowo, ale i piłkarsko.
Humory w niedzielne popołudnie poprawili sobie nieco gracze Świeżaków. Wprawdzie to Patataje jako pierwsze objęły prowadzenie po mocnym, płaskim strzale Tycjana Jankowskiego, to jednak potem drużyna w czerwonych koszulkach odwróciła losy meczu. Wyrównał w 7 min Andrzej Różycki, a niedługo po przerwie precyzyjny strzał Kacpra Świerkuli zatrzepotał w siatce. Stara gwardia Świeżaków zrobiła robotę, ale gra zespołu Michała Kwiatkowskiego wciąż jest daleka od godnej pochwały.
Najlepsze czwartoligowe spotkanie tej kolejki zobaczyliśmy na koniec. W niedzielę przy Śliwińskiego rywalizowały ze sobą drużyny LSM i PKS BIGOS. To było mocne, męskie kino. Nikt nie odstawiał nogi, nikt nie odpuszczał, a przy tym obejrzeliśmy kilka niezłych akcji. Po jednej z nich Karol Litwiński wyprowadził LSM na prowadzenie. W ostatniej akcji pierwszej połowy „Kapuściani” doprowadzili do wyrównania, a bramkę „do szatni” strzelił Tomasz Krzyżanowski. Mimo bardzo zaciętej walki z obu stron w drugiej połowie, rezultat nie uległ zmianie. LSM i BIGOS powinny szanować ten punkt, bo został on wywalczony na pełnym zaangażowaniu, przeciwko dobrze grającemu rywalowi.

V LIGA
Beer Stars po dość przeciętnym meczu ograło DHL 2:0. Pierwszą bramkę w 17 min zdobył Aleksander Łukaszuk, który strzałem z rzutu wolnego bez najmniejszego kłopotu ulokował piłkę w siatce. W 24 min fatalną bramkę samobójczą zanotował Filip Kruk i „Piwne Gwiazdy” wiedziały już, że tych trzech punktów nie stracą.
Tak grający Emerlog będzie pewniakiem do wygrania V ligi. Drużyna Jakuba Pogody rozgromiła Mythos 8:0, a sam Adrian Szczerba strzelił cztery gole. Pozostałe dorzucili Paweł Lipski, Kacper Lubisz (dwa) i wreszcie Dawid Kruzel. To był brutalny pokaz ofensywnej siły Emerlogu i gra na poziomie nie piątej, nie czwartej i nie trzeciej ligi, a coś znacznie lepszego.
Na remis w meczu Kultywatora Konopnica z Laga Bonito. Kultywator szybko objął prowadzenie. Kamil Kuzioła trącił piłkę głową, a fatalny błąd popełnił Mikołaj Woś, golkiper Lagi. W kolejnych minutach trwała wyrównana, zacięta walka, z delikatną przewagą optyczną drużyny Daniela Sobolewskiego. I właśnie Sobolewski płaskim strzałem w 21 min pokonał Mirosława Nieściura, ratując swojej drużynie cenny punkt.
W meczu ABM – traf.to od samego początku widać było dużą przewagę jednej ze stron i kolejne trafienia wydawały się kwestią czasu. Tą stroną było traf.to, które zachowując większą skuteczność, z pewnością mogłoby myśleć o „dwucyfrówce”. Skończyło się wynikiem 6:0, a po dwa gole strzelili Maciej Kamiński i Michał Grzegorczyk. ABM głównie przyglądał się poczynaniom rywali.
LWA wymęczyła zwycięstwo 1:0 nad 8LM, a jedynego gola strzelił w drugiej odsłonie Damian Iracki. Już wcześniej jego koledzy powinni zakończyć całą sytuację, ale nie potrafili w prostej sytuacji skierować piłki do siatki. Ta napatoczyła się Irackiemu, a ten skończył akcję i – jak się później okazało – ustalił wynik meczu. LWA faktycznie była zespołem lepszym, ale robiła dużo, by stracić tu punkty. Ekipa 8LM po prostu nie potrafiła wykorzystać słabości rywali.
Dość pewnie mecz zamykający 2. kolejkę wygrało SKP Szportferajn. Drużyna ta ograła 3:0 OIRP. Jedyną bramkę w pierwszej odsłonie zdobył Michał Babiarz. W drugiej części gry strzałem z dystansu podwyższył Paweł Drabik, a wynik w ostatniej akcji spotkania ustalił Mateusz Borowiec. „Radcowie” mieli za mało atutów w ofensywie, by zaskoczyć naprawdę nieźle zorganizowaną drużynę SKP.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.